Droga do lasu Shimojo
by Lert Czw Lut 11 2021, 01:29

Kto zagra?
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:44

Rezerwacje wyglądów
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:30

But the darker the weather, the better the man
by Oguni Sro Sty 13 2021, 21:14

Aktualnie słucham
by Junko Wto Sty 12 2021, 21:56

Bar
by Gość Wto Sty 12 2021, 19:37

Ogrody
by Lert Wto Sty 12 2021, 18:27

Stare drzewo
by Gość Sob Sty 09 2021, 00:16

Park
by Gość Czw Sty 07 2021, 20:57


administracja
Bar
Oguni

Powrót do góry Go down

Chōnai-kai
  "Lubię truskawki."
  Srustrawki.
  Kobieta coraz bardziej działała mu na nerwy. Jedynymi plusami tego całego spotkania była nauka rzucania nożem, która szła mu coraz to lepiej oraz... właśnie.
  Dobrze, że blondyneczka skuszona wyjściem na drinka postanowiła spędzić z nim jeszcze trochę czasu. W głowie już opracował plan, gdzie udawał wypijanie swoich szklanek wypełnionych alkoholem, wmuszając coraz więcej procentów w organizm kobiety. Liczył, że w ten sposób dziewczyna rozwiąże swój jęzor i zacznie gadać, a nie stawać okoniem, jak robiła to do tej pory.
  Nie komentował już jej słów na sam koniec. Samo przejście przez mokradła, piekielnie chłodny i mroczny las wcale nie należało do przyjemnych. Szedł cały czas przed nią, z włożonymi rękami do kieszeni skórzanej kurtki, wciskając swoją twarz w puch, który przyczepiony był do kołnierza materiału. Był lekko zgarbiony, ale nadal czujny, rozglądając się bacznie dookoła, mierząc teren kobaltowymi ślepiami.
  — Pieprzona zima... — mruknął ni to do Seiyushi, ni to do siebie. Nienawidził zimy, ani tego przeklętego miasteczka. Z każdym dniem przekonywał się, że nic tu nie osiągnie, co go wkurwiało niemiłosiernie. Żeby nie oszaleć do reszty, choć to już i tak pewnie się stało, chodził po barach spijając się do upadłego, wpadając w nałóg alkoholowy i nikotynowy.
  Niewielki dym tworzył się przed jego twarzą za każdym razem gdy wypuszczał ciepłe powietrze przez usta. Jeszcze niewiele mieli do najbliższego, ale i najchętniej odwiedzanego przez Ryozo klubu. Czasem zdarzało mu się w nim grywać, gdy miał więcej kasy i chciał zaszaleć. Zawsze wychodził z pełnymi kieszeniami, ale potem uświadamiał sobie, że i tak nie miałby na co te pieniądze wydawać. Przeklęte, dosłownie, miasteczko nie pozwalało mu prawie na nic. Plus był taki, że nikt z Yakuzy go tu nie szukał. I raczej też nie znajdzie.
  — Panie przodem — szczerząc do blondyneczki swoje białe kły w szelmowskim uśmiechu otworzył jej drzwi od lokalu, do którego zdołali dotrzeć. Śnieg był na tyle wysoko, a temperatury na tyle niskie, by mógł bez wahania stwierdzić, że zamarznie w hotelu, jak tylko do niego dotrze i zamiast opiekuna Chonai-kai będą mieli sopel lodu.
  Wchodząc zaraz za dziewczyną do środka skinął głową w stronę ochroniarzy, z którymi często miał do czynienia, ale nie negatywnym tego słowa znaczeniu. Gdy tylko dotarli do stolików zasiadł na przeciwko Hayamiri i skinieniem ręki zawołał kelnerkę.
  — Dwa razy to co zwykle — krótko i na temat. Pracownica uśmiechnęła się łagodnie i poszła zrealizować zamówienie. Hideo w tym czasie rozsiadł się wygodnie opierając łokciami o blat stołu, który ich aktualnie dzielił, choć nie był on wcale jakoś szeroki i wbił kobaltowe ślepia w dziewczynę.
  — No więc? Wytłumaczysz mi w końcu co taka drobna kobiecina jak Ty robi z taką bronią, jaką przy sobie nosisz? — nie dawał za wygraną. Gnębiło go to, że nie znał jej sekretu.
  Przysunął sobie papierośnicę, która stała z boku blatu i wyciągnął z kurtki paczkę papierosów wraz z zapalniczką. Szybko odpalił papierosa zaciągając się nim i dym wydmuchując skierował wprost na twarz Hayamiri z wrednym uśmiechem na ustach.
Hideo

Powrót do góry Go down

Szła z 2-3 kroki za nim uważnie obserwując teren. Dłoń mocniej się zaciskała na pochwie miecza. Miała nadzieje że nic nie wyskoczy z krzaków. Westchnęła cicho pod nosem mając przed sobą plecy mężczyzny który w tej chwili był pod jej ochroną, nawet jeśli o tym nie widział. Jego bezpieczeństwo stało się w tej chwili dla niej priorytetem. Ale nie chciała być zmuszona do demonstrowania mu swoich wszystkich umiejętności. Więc liczyła że może powrót do centrum będzie spokojny.
- Mmm.. dżentelmen.. - skomentowała z lekkim uśmiechem na ustach. Wchodząc do środka pierwsza, uśmiechnęła się do jednego z ochroniarzy. - Hatori miło cię widzieć.. - skinęła mu lekko głową z zadowoleniem. - Seiyu.. wiesz że z bronią nie wolno.. oddam ci ją jak będziesz wychodzić.. - powiedział wyciągając rękę po katanę. Wysunęła zza pasa broń i zaciskając mocniej dłoń na pochwie miecza przez chwilę się w nią wpatrywała. - Wiesz co ci zrobię jak coś się z tym stanie, prawda? - spytała podając mu swoją własność z niechęcią. Wyższy mężczyzna jedynie skinął głową, trochę tracąc przy tym koloryt skóry, ostrożnie odbierając od niej oręż. Zupełnie jakby brał w ręce Świętego Grala. Zerknęła na Hideo kątem oka. Jak by poszli do jakiejś speluny to nie musiałaby oddawać miecza na przechowanie. Westchnęła idąc za czarnowłosym do stolika, zasiadając na krześle naprzeciw niego. Zerknęła na kelnerkę gdy podeszła. Nie zdołała zamówić nic konkretnego bo mężczyzna już złożył zamówienie. "Mam nadzieje że nie zamówił nam drinków z parasolkami.." przemknęło jej przez myśl.
- "Drobna kobiecina".. - powtórzyła po nim z lekkim rozbawieniem. - Wyjątkowo się uczepiłeś tego tematu.. czemu cię to aż tak ciekawi? Czy moje wyjaśnienie pomoże ci lepiej w nocy sypiać? - spytała z zaciekawieniem krzyżując dłonie pod piersiami i zakładając nogę na nogę. Kelnerka postawiła przed nimi po szklanicy z herbacianego koloru cieczą z paroma kostkami lodu. - Mmmm whisky? - zamruczała biorąc szklankę w dłoń i zaciągnęła się dymem tytoniowym, który wypuścił prosto w jej twarz. "Więc lubi mocne alkohole.. czemu mnie to nie dziwi? Ale to dobrze.. szybciej go najebie tym niż piwskiem.." pomyślała uśmiechając się do niego zuchwale. - To za nasze pierwsze 'takie' spotkanie..- powiedziała unosząc naczynie w dłoni i upijając większy łyk mrucząc przy tym z zadowoleniem. Może ją przyczaił za pierwszym razem właśnie w barze ale nigdy z nim nie była się napić. Spotkania były czysto formalne. W celu szkolenia.
Zastanawiała się czy ściągnął ją w to miejsce z tego samego powodu co ona się zgodziła tu wylądować z nim. Zmrużyła fioletowe ślepia zainteresowana tym co teraz siedzi w jego głowie. Czy miał jakiś plan w jej stronę? Jak by go znała to pewnie na złość mu chciałaby mu pokrzyżować szyki. Żeby nie miał za łatwo w życiu.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Chōnai-kai
  Zdawał sobie sprawę, że dziewczyna mogła znać tu więcej osób niż on. Przecież to on tu był turystą, a nie ona. Dlatego nawet nie zdziwiło go to, że przywitała się z ochroną, która odebrała od niej broń. Słusznie, bo wolałby się z nią nie mierzyć po alkoholu, gdyby miała przy sobie ten piekielny miecz.
  Westchnął cicho rzucając szybkie spojrzenie całemu lokalowi z widocznym zniesmaczeniem. Znów roztaczał się tu wyjątkowo nieprzyjemny dla niego zapach. Jakieś kwiatowe kadzidełka zapewne porozstawiane, popsikane perfumami w każdym kącie. Kręciło mu się w głowie od tych wszystkich zapachów, skręcało go w środku. Chrząknął cicho ściągając łopatki w tył, czując jak ustawiają mu się kręgi kręgosłupa na swoje miejsca.
  — Będę się obracał z boku na bok próbując rozgryźć Twoją zagadkę. Będzie to chodziło za mną codziennie w pracy i cichło dopiero jak będę na tyle pijany, by nie wiedzieć jak mam na imię — uderzył opuszkami palców o stół rytmicznie przeskakując wzrokiem z kelnerki na Seiyushi. Dłoń zgarnęła prędko szklankę z ciemnym alkoholem od razu wręcz upijając z niej łyka.
  — Wina tu dobrego nie mają, więc tak. Whisky z lodem — mruknął oblizując wargi z resztek napoju — Pasuje? Jak nie to zaraz zawołam tę ślicznotkę — przechylił się za stół z szerokim uśmiechem, żeby lepiej się dziewczynie, która przynosiła im drinki, przyjrzeć. Obrzucił kelnereczkę spojrzeniem od stóp do głów i z szelmowską miną wrócił do Hayamiri zaczesując sobie grzywę w tył.
  — Oby nie ostatnie — upił kolejny łyk herbacianego alkoholu posyłając swojej nauczycielce oczko w momencie przystawiania szklanki do ust. Westchnął cicho czując jak powolutku napój przepływa przez jego przełyk — Odkrywasz powolutku karty, więc no... Słucham! Powiedz mi na co Ci katana? Bo jak na razie tylko wykręcasz się od odpowiedzi. Albo chociaż powiedz czym się zajmujesz.
Hideo

Powrót do góry Go down

Uśmiechnęła się z lekkim rozbawieniem gdy odpowiedział na jej pytanie. - Oh, no to może powinnam ci faktycznie z tym pomóc, skoro cię ten sekret aż tak bardzo męczy.. - powiedziała z lekkim rozbawieniem w głosie. - .. wiesz.. pomóc ci zapomnieć jak masz na imię.. - dodała upijając kolejnego łyka i puszczając mu oczko. Czy była w stanie go spić i pozostać w dobrym stanie? Była gotowa się o tym przekonać na własnej skórze. Jeszcze nikt jej nigdy nie schlał, a nie jedne zwłoki potem prowadziła uliczkami Oguni. Ametystowe ślepia rozbłysnęły czymś dzikim. "Nie ma się co oszukiwać.. patrol mogę sobie dzisiaj odpuścić.." przemknęło jej przez myśl widząc jak taksuje bezczelnym spojrzeniem uroczą kelnerkę. Nie mogła zaprzeczyć, było na czym zawiesić oko.
Pokiwała lekko głową na boki, dając mu znać że nie musi wołać dziewczyny. - Akurat trafiłeś z zamówieniem.. lepsze to od tych słodkich mieszanek.. - powiedziała ze spokojem i zrobiła kolejnego łyka. - Więc wolisz wino.. pewnie wytrawne.. nie wyglądasz na kogoś kogo ciągnie do słodkich rzeczy.. - brała pod uwagę że zaprzeczy, ale szansa na to była stosunkowo mała.
Odchyliła się lekko na krześle nadal uważnie mu się przyglądając. - Kto wie.. zobaczymy jak ten wieczór się potoczy.. - dodała zgarniając niesforny kosmyk za ucho i ponownie zbliżyła szklankę do ust gdy zadał ostatnie pytanie. Zamruczała delektując się alkoholem, oblizała górną wargę z zadowoleniem. - Nic nie odkrywam.. one same się odkrywają.. - zaśmiała się lekko rozbawiona czystą losowością zdarzeń tego dnia. - Po co mi ona? Najprostszą odpowiedzią byłoby... że po prostu lubię broń.. - skwitowała faktycznie dając mu odrobinę informacji. Przez chwilę kręciła szklanicą wpatrując się w jej zawartość zastanawiając się czy powinna mu powiedzieć czym się zajmuje. - Powiem ci czym się zajmuję, jak powiesz mi czemu chciałeś się nauczyć rzucania nożami.. - rzuciła mu propozycję. "Chyba nie myślał że to będzie jednostronne wyciąganie informacji.." przemknęło jej przez myśl. Nie pytała o powód podjęcia nauki gdy ją o to zagadał. Ale teraz jak chciał o niej coś więcej wiedzieć, to czemu miałaby czegoś z tego nie wyciągnąć?
Anonymous

Powrót do góry Go down

Chōnai-kai
  Smak alkoholu był wyjątkowo wyrazisty, sprawiając, że napój, którym mogli się delektować w mniemaniu Ryozo spełniał jego oczekiwania. Smakosz wytrawnego wina oblizywał się zadowolony ze swojego drinka zerkając znad szkła na swoją towarzyszkę. Zdumiony był, że nie protestowała, że zgodziła się wyjść z nim się napić do miasta. Bowiem odczuwał, że chętniej by się urwała tam, gdzie ją nagli. Mógł więc świętować, że przeszkodził kobiecie w planach, jakie miała na ten wieczór.
  — Moja droga... nie planuję dziś zapomnieć swojego imienia, więc nie potrzebuję Twojej pomocy, aczkolwiek miło z Twojej strony, że się zaoferowałaś. Będę pamiętać na przyszłość, że... — odchrząknął cicho pochylając się w jej stronę z łobuzerskim uśmiechem rozświetlającym jego twarz — piękna pani z kataną przy pasie pragnie pomóc mi spić się w trupa.
  Jeszcze mi tego brakowało, by blondi latała ze mną po barach i testowała kto szybciej zaliczy zgona.
  — I tu się z Tobą zgodzę. Wina wytrawne, ale takowe najlepiej pasują do mięsa, więc rzadko zdarza mi się ich kosztować. Ciężko też dostać, a jak już dostaję to jakieś marne butelki — zażenowanie tym faktem wypłynęło na lico czarnowłosego, który tym razem bardzo powoli sączył alkohol. Ledwo siorbał napój, mając nadzieję, że nie zostanie to od razu zauważone przez jego towarzyszkę, która widocznie lubowała również w tego rodzaju drinkach.
  — To nawet lepiej, nie muszę się jakoś gimnastykować by Cię lepiej poznać, a nie powiem... Od samego początku bardzo powoli podchodziłem do Twojej osoby nie zaczepiając aż tak bardzo, ale dziś moja ciekawość wzięła górę — przyznał wsłuchując się w jej odpowiedź na jego pytanie — Lubisz broń?
  Nie ukrywał zdziwienia. Przypuszczał jedynie, że to było marne wytłumaczenie, bądź rzecz faktycznie związana z głównym powodem. Jednak skoro sama nie chciała mu jeszcze o tym powiedzieć nie miał zamiaru brnąć w to dalej. Pokiwał jednie głową wyginając usta w lekkim uśmiechu znów przystawiając wargi do szkła.
  — Ha... — odchylił się na krześle słysząc jej słowa — Przed przyjazdem do Oguni dostałem nożem w plecy. Napastnik rzucił nim z dość sporej odległości, trafił we mnie, nie zabił mnie, ale mi zaimponował. Więc no... sama rozumiesz, postanowiłem się tego nauczyć, ale nie mogłem znaleźć dobrego nauczyciela przez ten czas — nie było to dalekie od prawdy, bo było parę osób, od których mógł się nauczyć rzucania i posługiwania nożem. Wszystko jednak się posypało, bo musiał uciekać z Tokio.
  — No to teraz Twoja kolej, Hayamiri.
 No dawaj, mała, odkrywaj karty.
Hideo

Powrót do góry Go down

Zdjęła szalik którym była luźno owinięta na szyi odkładając go na oparcie pustego krzesła stojącego obok przy ich stoliku. Uważnie przysłuchując się jego słowom. - Oh nie przesadzaj, żeby od razu w trupa.. zostawiłabym cię w miarę świadomego całej sytuacji.. - zaczęła patrząc jak ten się nieco pochylał w jej stronę. -.. poza tym.. nie jestem potworem. Nie zostawiłabym cię w takim stanie na pastwę losu. - dodała z lekkim uśmieszkiem łapiąc ponownie za szklankę, którą zakręciła pozwalając kostkom lodu zawirować w naczyniu lekko się obijając w procesie o szklane ścianki. Czy mógł jej wierzyć na słowo? Może to była pułapka żeby mężczyzna poluzował sobie swojej własnej smyczy przy niej. Może po prostu potrafiła być dla kogoś miła i dobra.
Spojrzenie wbiło się w jego szklankę, z której alkohol prawie wcale nie znikał. A przynajmniej nie na równi z jej własnym drinkiem. Uniosła brew wpatrując się w niego z zaciekawieniem. Nie brała go za takiego smakosza. "Kto by się spodziewał, pozory potrafią mylić w jego przypadku.." uśmiechnęła się na tą myśl.
- Może nie masz dobrego sposobu na zdobycie tak ekskluzywnych dóbr.. - skomentowała. Przez chwilę zastanawiała się czy czasem nie jest w posiadaniu wina z wyższej półki. Dostała parę butelek czerwonego wytrawnego w prezencie na przestrzeni ostatnich kilku lat. Ale nawet nie otwierała, nie wspominając o przyglądaniu się etykiecie. - Osobiście lubię sake na ciepło, albo z lodem jak jestem w onsenie.. czerwonego wina nigdy nie piłam, choć mam parę butelek, które były prezentem. Ale nie znam się na tym, może kiedyś ci podrzucę to ocenisz sam. Wiem tylko że nie jest stąd. - dodała upijając w końcu kolejnego większego łyka.
"Od samego początku bardzo powoli podchodziłem do Twojej osoby nie zaczepiając aż tak bardzo"
Nie mogła się z tym zgodzić. Wpatrywała się w niego z przyłożoną do ust krawędzią szklanki. Nie powiedziałaby że Hideo należał do powściągliwych.
- Rzucam nożami i mam katanę.. - zaczęła upijając kolejnego łyka. "..nie wspominając o całym arsenale w domu.. o którym wiedzieć nie musisz.." dodała w myślach. - .. to chyba wiele tłumaczy, nie? - dodała po chwili łapiąc za krawędź yukaty przy szyi. W pomieszczeniu było bardzo ciepło, biorąc pod uwagę że strój miała na nocne eskapady po lesie za demonami. Więc szybko jej się zaczęło robić ciepło. Lekko odciągnęła krawędź materiały przy obojczyku jakby chciała trochę poluzować materiał. Ale zastanawiała się czy jej nie zdjąć.
Uważnie się mu przysłuchiwała, kiwając lekko głową co jakiś czas na znak że rozumie. - Musiałeś komuś dobrze podpaść, skoro cię tak załatwił. - skomentowała przechylając lekko głowę w bok wpatrując się w niego z większą ciekawością. Chętnie zobaczyłaby bliznę, ale nie wypadało pytać w tym miejscu o to. - Jestem instruktorką w Dojo w dzielnicy Shinrin.. - wyjaśniła z lekkim uśmiechem unosząc ponownie szklankę do ust by zrobić kolejnego łyka.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Chōnai-kai
  Uniósł brew. Nie do końca wierzył jej w tej sprawie. Przypuszczał, że raczej by go właśnie zostawiła, nawet zapewne w rowie, zarzyganego bez gaci i pewnie z brudną kurtką. Wizja samego siebie w takiej formie nie przypadała mu do gustu, wręcz sprawiała, że patrzył coraz mniej przychylniej w stronę kobiety, z którą aktualnie przebywał.
  — Nierozsądnym jednak z mojej strony by było na pierwszym naszym takim spotkaniu zalewać się w trupa — stwierdził ze spokojem oblizując kąciki ust z resztek alkoholu, który tak powoli od kilku chwil sączył. Lubił delektować się swoim napojem, nawet jeśli nie było to wino. Nie miał takich samych dojść co ona wśród ludzi. Jego pozycja nawet jako lidera jednej z ważniejszych organizacji w mieście nie pozwalała my na zbyt wiele, a i tak większość rzeczy robił w ukryciu przed wszelkimi ciekawskimi ślepiami. Nie bez powodu spławiał wiele osób podczas swojej pracy w wypożyczalni kaset, nie potrzebował niekompetentnych klientów, którzy od razu by na prawo i lewo kłapali jęzorem, że Ryozo sprzedawał wiele niecnych rzeczy pod ladą. A ten, kto wie co to były za rzeczy, niech zamilknie na wieki nim powie o dwa słowa za dużo.
  Na wzmiankę o winach oczy zaiskrzyły mu z zaciekawienia. Chciałoby się powiedzieć, że wcale nie był zainteresowaniem odkrycia smaku tych trunków, jednakże byłoby to jawnym kłamstwem. Mimowolnie wyprostowała mu się sylwetka, która była jeszcze chwilę temu pochylona lekko nad stołem, który dzielił tę dwójkę.
  — Niekoniecznie. Znałem takiego, co chodził z atrapą tylko po to, by się nikt do niego nie przypierdalał. Jak myślisz zdarzyło się raz tak, że ktoś odkrył, że nic nie wyrządzi tym jakże patyszkiem i zebrał manto — mlasnął cicho pod nosem przypominając sobie całą sytuację. Nie musiał przecież mówić, że to on tę rewelację odkrył i że to on machał pięścią w stronę mężczyzny. Jednak na samo wspomnienie o tym uśmiechnął się groźnie, unosząc kąciki ust ku górze gdy dociskał lekko do warg szklankę z alkoholem.
  — Nie należę do osób, których niebezpieczeństwo omija — on wręcz przyciągał niebezpieczeństwo, sam je często tworzył. Nierozsądne by było narażenie się mu, zwłaszcza gdy był poddenerwowany.
  — Uuuu... teraz wszystko staje się jasne. Ale... — zatrzymał się na moment odstawiając drink na bok wpatrując się w nią swoimi kobaltowymi ślepiami — To oznacza, że nie z byle powodu chodzisz też po lasach, czyż nie? — powoli łączył kropki, zdając sobie sprawę z kim tak naprawdę miał do czynienia. Aż chciałoby się zagwizdać ze zdumienia, ale powstrzymywał się, dopóki dziewczyna nie przytaknie mu. Chociaż nawet nie musiała, bo i tak by to później zrobił.
Hideo

Powrót do góry Go down

Uśmiechnęła się do niego łagodnie. - To prawda.. ale chyba dobrze żyć ze świadomością że możesz być przy kimś sobą.. że nie musisz się pilnować przez cały czas.. jak jakieś zwierze na łańcuchu.. - zaczęła ze spokojem wpatrując się przez chwilę w szklankę ze swoim alkoholem. Czy mówiła o nim czy o sobie? A może jeszcze o kimś innym.
- Nie będę cię traktować inaczej po dzisiejszym spotkaniu, nie ważne co zrobisz czy czego nie zrobisz.. po prostu bądź sobą. Jak potrzebujesz się schlać, droga wolna. Jak czujesz potrzebę bycia pod mniejszym wpływem alkoholu niż ja to niech tak będzie. - mówiła ze spokojem w głosie przenosząc wzrok ze swojej szklanki na mężczyznę.
Jak miała go na dystans, gdzie nie nachodził jej prywatnej przestrzeni to nawet nie było tak źle. Nie miała nawet nic przeciwko takiemu spotkaniu z nim, co ją nawet zaskoczyło. Upiła większego łyka i widząc jak kończy jej się zawartość w szklance złapała zwinnie kelnerkę za fartuszek gdy przechodziła obok. Gestem dłoni zaprosiła młodszą dziewczynę by ta się pochyliła w dół i coś jej szepnęła na uszko. Brunetka, którą wcześniej taksował wzrokiem Hideo grzecznie skinęła głową i wróciła się za bar. Sei obserwowała ją przez cały czas aż nie wróciła do ich stolika. Stawiając między nimi 12 letnią whisky i dwie czyste szklanki bez lodu. - Obiecałam ci postawić drinka. - wyjaśniła dopijając ostatniego łyka i oddając pustą szklankę kelnerce. - Aż szkoda byłoby psuć to lodem.. chyba się ze mną zgodzisz.. - powiedziała biorąc w dłonie whisky i otwierając jeszcze nie napoczętą butelkę. Złapała za szklankę i zalała 1/4 naczynia bursztynowego odcieniu trunkiem. Po czym zakręciła napawając się zapachem. Postawiła na blacie i powoli podsunęła mu ani na moment nie odrywając od niego wzroku. Po czym nalała sobie taką samą ilość. Przytknęła wargi do krawędzi szkła i umoczyła usta z cichym pomrukiem.
Uśmiechnęła się na wzmiankę o gościu z atrapą miecza. - Nie wiem jak to skomentować.. biedny głupiec? - spytała przechylając lekko głowę w bok. Alkohol zdążył ją na tyle rozgrzać by zrzucić górą część yukaty. Złapała za poły materiału, luzując je i zsuwając z prawego ramienia. Wyciągnęła z rękawa prawą ręką i poprawiła yukatę tak aby nie opadła całkowicie z niej. Miała pod nią koszulkę na ramiączkach. Teraz przynajmniej gorąc jej tak nie męczył.
- To że jestem instruktorką w dojo wyjaśnia czemu mam przy sobie katanę i jestem blisko z nożami.. a to że chodzę po lesie.. to może po prostu lubię być blisko natury.. - zaśmiała się robiąc kolejnego łyka. Czy myślał że mu wszystko od razu wyłoży na tacy. Widziała ten jego dziki błysk w oczach, podejrzewała że się mógł czegoś domyślać. - .. może potrzebuję katany do lasu bo jest tam onsen w którym regularnie się relaksuję.. a broń w sam raz na zboczeńców, którym życie nie miłe.. - zaśmiała się upijając kolejny łyk.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Powrót do góry Go down

Powrót do góry


Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach