Droga do lasu Shimojo
by Lert Czw Lut 11 2021, 01:29

Kto zagra?
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:44

Rezerwacje wyglądów
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:30

But the darker the weather, the better the man
by Oguni Sro Sty 13 2021, 21:14

Aktualnie słucham
by Junko Wto Sty 12 2021, 21:56

Bar
by Gość Wto Sty 12 2021, 19:37

Ogrody
by Lert Wto Sty 12 2021, 18:27

Stare drzewo
by Gość Sob Sty 09 2021, 00:16

Park
by Gość Czw Sty 07 2021, 20:57


administracja
Dach szkoły
Oguni

Powrót do góry Go down

...
Anonymous

Powrót do góry Go down

{ 4 }

Nienawidził szkoły. A może raczej nienawidził ludzi w szkole? Uwielbiał się uczyć, a wiedzę wszelkiego rodzaju zdawał się wchłaniać jak gąbka. Był w tym temacie tak mocno upierdliwy, że niejednokrotnie nawet podczas kolacji potrafił z ożywieniem mamrotać coś do brata o ostatniej lekcji biologii czy matematyki. I słuchać jego marudzenia, by chociaż w domu dał mu święty spokój z powtarzaniem materiału. Sęk w tym, że z nikim innym nie mógł się tym wszystkim podzielić. Rzecz jasna czasem wychodził gdzieś na pola czy w góry z Tailsem i zasypywał go całym mnóstwem informacji, wmawiając sobie że go rozumie. Dyskusje z samym sobą dawały mu jakąś marną namiastkę tego, co inni mieli na co dzień. I kompletnie tego nie doceniali.
W szkole nikt nie chciał go słuchać. Ani inni uczniowie, ani nauczyciele. Gdy tylko podnosił rękę był dobitnie ignorowany. Gdy próbował zabierać głos, wszyscy łącznie z nauczycielami, patrzyli na niego w ten znajomy sposób przepełniony taką samą nienawiścią, którą widział w oczach matki Yoshiego. W końcu więc odpuścił. Zaszywał się w swojej ławce i robił wszystko, by pozostać na tyle niewidocznym na ile mógł. Nie odzywał się, oddychał najciszej jak się dało, ignorował rzucane w niego kulki papieru.
I uciekał na przerwach jak najdalej, by nie wchodzić nikomu w drogę.
Jednym z jego ulubionych punktów był bez wątpienia dach. Mało kto się na niego zapuszczał, był więc w miarę bezpiecznym punktem umożliwiającym mu spokojne przeżycie dnia.
Tak jak teraz, gdy siedział po turecku, idealnie - wręcz nienaturalnie - wyprostowany, patrząc na płynące po niebie chmury.
... ta po lewej wygląda jak udko z kurczaka. Ale na pewno nie robione przez tatę. Wtedy byłoby czarne, jak większość obiadów, które przygotowuje. Ciekawe co kupi dziś w sklepie? Jak wrócę, będę musiał zrobić obiad. Dobrze by było gdyby powiedział mi wcześniej. Mógłbym się przygotować. Zawsze każe mi coś wymyślać i robi się z tego istna ruletka. Ciekawe co robi teraz Tails? Mam nadzieję, że nikt go nie przegonił. Ostatnim razem ciężko było go znaleźć — niewyraźny, mamrotany monolog do samego siebie zdawał się być niezwykle prostym potokiem jego skaczących z tematu na temat myśli.
Nagłe skrzypnięcie drzwi momentalnie go uciszyło. Drgnął przestraszony podrywając się do góry i zupełnie odruchowo sięgnął w kierunku kaptura, mimo że dzisiejszego dnia udało mu się ukryć lisie uszy bez aż tak dużych problemów. Dopiero, gdy złote oczy spoczęły na twarzy brata, wyraźnie się uspokoił, choć mięśnie nadal miał napięte.
Potrząsnął głową w odpowiedzi na pytanie i usiadł powoli z powrotem mrucząc coś niewyraźnie pod nosem, cały czas bawiąc się palcami.
N-nikt za tobą nie szedł? — zapytał w końcu szeptem, zerkając podejrzliwie w stronę drzwi. W końcu jego brat, w przeciwieństwie do samego Yukiego był w szkole całkiem lubiany. Ciekawe jak to było? Mógł zadawać mu to samo pytanie w kółko, ale odpowiedź i tak nigdy nie była w stanie sprawić, że postawiłby siebie w jego miejscu. Głównie dlatego, że wizja bycia lubianym przez innych była dla niego zbyt abstrakcyjna. Tak samo jak wizja świata poza Oguni.
Anonymous

Powrót do góry Go down

...
Anonymous

Powrót do góry Go down

Nie był do końca pewien czy powinien ufać jego słowom. Jakby nie patrzeć, gdy na każdym kroku nikt nie czyhał na twoje życie - no, za wyjątkiem yokai, które potrafił pojawić się znikąd w każdym możliwym miejscu - ludzie mieli tendencje do mniejszej uważności. Nic dziwnego, że darował sobie dotychczasowe obserwacje nieba i zamiast tego zwrócił się twarzą w stronę drzwi, drgając nieznacznie na każdy najmniejszy szelest.
Po prostu usiądź i się poucz zamiast patrzeć pusto przed siebie. Mógłbyś na przykład robić to teraz, nie musiałbyś wagarować — powiedział z wyraźną troską, mierząc go wzrokiem od góry do dołu. Nawet jeśli jego słowa mogłyby brzmieć jak opieprz, dzieciak nie był zdolny do wykrzesania z siebie choć odrobiny agresji. Zamiast tego pozostało mu jedynie zmartwienie.
Z czym tak właściwie masz problem? Na fizyce mamy teraz głównie prawa, więc wystarczy że zapamiętasz je na pamięć. A przy wyliczaniu podstawiasz to wszystko do wzorów. To proste — podrapał się po policzku, nie do końca wiedząc jak się o cokolwiek zahaczyć. Mógłby rzecz jasna wyrecytować mu teraz pół podręcznika (a może i cały, skoro z nudów czytał już nawet książki dla starszych roczników), ale kompletnie mijało się to z celem.
Oparł palce na kostkach, bujając się raz po raz do przodu i do tyłu, nucąc coś prawie niedosłyszalnie pod nosem.
No... można — wymruczał bez większego przekonania. Nie żeby było to coś nowego. Spędzanie czasu z kimkolwiek zawsze generowało u niego taki sam poziom entuzjazmu.
Już zjadłem. Nie wiedziałem, że nic nie wziąłeś. Może zjedz coś na stołówce? — zaproponował, cały czas wpatrując się w drzwi i wystukując rytm palcami, tym razem na swoich butach.
Anonymous

Powrót do góry Go down

...
Anonymous

Powrót do góry Go down

Szkoda, że próby wpływania Yoshiego na innych tylko wszystko pogarszały. Rzecz jasna Yukiemu nigdy nawet nie przeszłoby przez myśl, by faktycznie go za cokolwiek obwiniać. Prawda była jednak taka, że im mocniej ten próbował im pokazać jaki to nie jest dobry, tym bardziej uważali że zmanipulował całą swoją rodzinę, zmieniając ich w swoje marionetki, które tańczą tak jak im zagra.
W końcu nie jestem do końca człowiekiem. Potwory jak widać mają dar w zapamiętywaniu wzorów matematycznych. Musimy wiedzieć jak torturować mieszkańców, gdy już ich złapiemy i będziemy przetrzymywać w górach. Błagają o wybaczenie, a my szepczemy im do ucha twierdzenie Pitagorasa — wyszeptał raz po raz naciskając mocniej paznokciami na skórę. Co jakiś czas jego dłonie wędrowały ku górze, gdy wyraźnie szukał jakiegoś brakującego elementu. A były nim nie tyle lisie uszy, jak mogłaby pomyśleć większość, co Tails. Zdecydowanie nie czuł się zbyt pewnie, gdy nie czuł obok jego obecności. Nie pamiętał już nawet jak to było żyć bez niego.
Dla ciebie geografia jest przyjemna, mnie dołuje. Uczenie się o krajach, których nigdy nie poznamy... zastanawiasz się czasem jak bardzo przestarzała jest nasza wiedza? Jestem pewien, że świat poza Oguni nieustannie idzie do przodu. Ludzie wymyślają nowe wzory, dokonują nowych odkryć. Niektóre z nich możemy wyciągnąć od nieszczęsnych turystów, ale skąd mamy pewność, że nas nie okłamują? Albo że nie są głupi i w rzeczywistości mówią co im ślina na język przyniesie, bo nie przykładali się do nauki.
Momentalnie zamilkł i zerwał się na równe nogi, gdy tylko drzwi na dach otworzyły się z rozmachem. Momentalnie poczuł jak każdy centymetr jego ciała pokrywa gęsia skórka. W jego umyśle przez sekundę pojawiła się niezwykle głupia wizja własnego ciała pokrytego futrem. Bez wątpienia wyglądałby teraz jak nastroszony Tails. Dobrze, że z wiekiem nauczył się kontrolować własny odruch warczenia i syczenia jak mała żmija.
Kompletnie nie reagował na padające słowa. Nie robiło mu najmniejszej różnicy czy głos zabierał ten cały Akio, Suzuya - którego chcąc nie chcąc kojarzył - czy też Yoshi. Zawsze gdy w jego otoczeniu pojawiała się więcej niż jedna osoba, tracił kontrolę nad własnym postrzeganiem. Zupełnie jakby ktoś kazał mu patrzeć przez czerwone szkło i wypełniał uszy wodą. Obszedł ich bardzo powoli szerokim łukiem, obracając głowę w nienaturalnie szybki, sztywny sposób. To w ich stronę, to w stronę drzwi. Musiał się stąd wydostać.
Anonymous

Powrót do góry Go down

...
Anonymous

Powrót do góry Go down

Po co przyłaził na ten dach?
Jak za każdym razem gdy tylko pojawiały się jakiekolwiek problemy, momentalnie był w stanie zanegować swoje ulubione miejsce. Jeszcze kilka minut wcześniej stwierdziłby, że dawało mu poczucie bezpieczeństwa. Wystarczyło jednak jedno pojawienie się znikąd Suzuyi, by uczucie to zniknęło bezpowrotnie. Dach był pułapką. Fakt, że chłopak zastawił mu wejście szybko to udowodnił, pozostawiając go bez jakiejkolwiek drogi ucieczki. Chyba, że...
Spojrzał mimowolnie w kierunku lichego ogrodzenia. Czy przeżyje jeśli skoczy? Raczej nie. Chyba, że nagle magicznie okaże się, że mieszańce kitsune jak koty spadają na cztery łapy i są w stanie uniknąć złamań. W co bardzo wątpił. I mimo, że czasem wszyscy wokół zdawali się utrudniać mu życie na wszelkie sposoby, nie spieszyło mu się na tamten świat.
Wtem wszyscy powoli zniknęli. Musiał mrugnąć jeszcze kilka razy zanim w końcu zaakceptował ten fakt, a wcześniejszy instynkt obronny powoli zaczął opadać w dół. Rzecz jasna, nie całkowicie. Kroki Yoshiego wystarczyły, by targnąć jego wnętrznościami. Odskoczył w tył, sycząc na niego jak zastraszone zwierzę. Śmieszne, jeszcze kilka minut temu był przekonany, że udało mu się pozbyć podobnych odruchów. Wraz z tym pojedynczym dźwiękiem wszystko uszło z niego jak powietrze z balona. W oczach pojawił się żal i poczucie winy. Mamrotał coś niewyraźnie pod nosem, nie będąc w stanie wypowiedzieć się głośniej, by wszystko nabrało jakiegokolwiek sensu.
W końcu potrząsnął głową na boki z płytkim wdechem, obracając głowę w bok.
Zostaw mnie samego — dziwny ton pośredniczący pomiędzy prośbą, a nakazem pojawiał się dość często, gdy nadepnęło się na nieodpowiedni odcisk. W końcu Yuki zdecydowanie mocniej był przyzwyczajony do samotności niż towarzystwa. Nawet jeżeli w porównaniu z innymi których unikał szerokim łukiem, spędzał z bratem dość sporo czasu. Zwłaszcza w dzieciństwie. Im robił się jednak starszy, tym częściej wybywał na samotne eskapady.
Cały czas wpatrywał się uparcie w ziemię, wyraźnie nie chcąc podnosić na niego w tym momencie wzroku.
Anonymous

Powrót do góry Go down

...
Anonymous

Powrót do góry Go down

Były momenty, gdy tolerował wszystko. I były takie, gdy nie tolerował absolutnie niczego. Ani nikogo. Dlatego też, gdy jego brat zaczął go przepraszać i podniósł ręce z zamiarem objęcia Yukiego, chłopak wycofał się o kilka kolejnych kroków, mrużąc powieki. To nie był dobry moment na podobne gesty. Pomijając fakt, że w ogóle nie były dobre. Nienawidził jakiejkolwiek fizyczności z niczyjej strony, dopóki nie dostawał jasnej szansy na odmówienie jej udzielenia. Ale czy należało mu się dziwić, po tym jak wiecznie traktowali go mieszkańcy?
Nie chciał jego przeprosin, bo wiedział że Yoshi niczym tu nie zawinił. I bez wątpienia lepiej by było, gdyby od razu powiedział to na głos, by zapobiec wszelkim nieporozumieniom. Więc czemu tego nie zrobił? Bo jak widać nadal nie był w stanie nauczyć się w pełni normalnych zachowań.
Mlasnął cicho chyba niezbyt zadowolony z jego odpowiedzi.
W porządku, zostań. W końcu przyszedłeś tu w jakimś celu. Ja pójdę. Zobaczymy się po szkole, Yoshi — ostatnie zdanie wymamrotał praktycznie niedosłyszalnie, szybko zwracając się w stronę drzwi. Co jak co, ale profesjonalizmu w szybkich ucieczkach nie można mu było odmówić. Jakby nie patrzeć zajmował się tym przez większość życia, czyż nie?
Starał się dość zwinnie przemykać przez korytarze. Mieli jeszcze dość sporo czasu, może pójdzie więc na zewnątrz i poszuka Tailsa? Tak, to brzmiało jak całkiem niezły pomysl.

/ zt.
Anonymous

Powrót do góry Go down

...
Anonymous

Powrót do góry Go down

Powrót do góry Go down

Powrót do góry


Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach