Droga do lasu Shimojo
by Lert Czw Lut 11 2021, 01:29

Kto zagra?
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:44

Rezerwacje wyglądów
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:30

But the darker the weather, the better the man
by Oguni Sro Sty 13 2021, 21:14

Aktualnie słucham
by Junko Wto Sty 12 2021, 21:56

Bar
by Gość Wto Sty 12 2021, 19:37

Ogrody
by Lert Wto Sty 12 2021, 18:27

Stare drzewo
by Gość Sob Sty 09 2021, 00:16

Park
by Gość Czw Sty 07 2021, 20:57


administracja
Hol główny
Oguni

Powrót do góry Go down

Razem z Zhao przyjechał do hotelu. Zaparkował swoją maszynę na parkingu. Dziewczyna wpadła na to, że może uda się zrobić kemping właśnie w tym miejscu skoro innego nie ma. Miał tylko nadzieję, że nie będzie musiał płacić kroci. Koniec końców przecież tylko stoi na parkingu, który płatny nie był. Przynajmniej takiej informacji nie było.
Wszedł do holu i rozejrzał się po nim. Aż gwizdnął z wrażenia. Trochę chujowo bo nie był na kółkach ale też fajny.
-Przytłacza mnie to miejsce - powiedział do Zhao i podrapał się po głowie widocznie zafrasowany tym miejscem.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Uniosła brew i spojrzała na Otisa jak na debila.
- No nie żartuj sobie. Ja wiem, że nie mają tutaj stogów siana i głów zwierząt na ścianach, ale przywykniesz. - parsknęła - Nie, żebyś miał dużo większy wybór, koniec końców.
Wypowiedź uwieńczyła niedbałym wzruszeniem ramionami.
- A, przy okazji! - no tak, jak mogła mu nie wspomnieć o najważniejszym! - parę dni temu jakiś dzieciak wymordował tu pięciu turystów. Więc ja bym uważała na twoim miejscu.
Nie wiedziała, czy Otis jej uwierzy, czy uzna, że znowu go w chuja robiła. Ale w sumie to już nie był jej interes, może druga sytuacja się nie zdarzy zbyt prędko.
- Pomóc ci coś ogarnąć? - była pewna, że ludzie w hotelu umieli mówić po angielsku, ale na wszelki wypadek mogła wspomóc Jankesa znajomością japońskiego.
W międzyczasie zaczęła powoli chodzić po holu, rozglądając się z zainteresowaniem. Nie często tu bywała.
Anonymous

Powrót do góry Go down

ekspert yōkai
Był wykończony, kompletnie nie czuł się na siłach by zadawać się z kimkolwiek, jednakże musiał przyjąć tę dziwną maskę, którą postanowił nosić odkąd w jego rodzinie wszystkim poruszyło. Oczy złotowłosego wydawały się nieobecne, gdy ten przemierzał korytarze hotelowe, bez większego sensu. Czuł się wszystkiemu winny, ojciec zaproponował mu, by poszedł do specjalisty, jednak na tę chwilę Sekki nie był przekonany, czy to by mu jakkolwiek pomogło. W dodatku czuł, że ta cała tragedia, która na nich spłynęła zamieszała wszystkim w głowach, a jemu w szczególności. Strach ciągle go nie opuszczał, tak samo jak i smutek, którego dawno nie czuł.
Zapomniał wywiesić w recepcji zawieszki, że chwilowo nieczynne. Miał to zrobić, ale jego bezsilne ciało nawet nie zdążyło tam dotrzeć. Dopiero gdy stał w holu dostrzegł dwie sylwetki, które mu nie pasowały do całego obrazka. Nie widział ich wcześniej, nie sądził, by byli tu od jakiegoś czasu. Nowi goście? Westchnął ciężko podchodząc do nich swoim wątłym krokiem wpatrując się w ich twarze zmęczony. Ale czym tak naprawdę zmęczony...?
- Witam - zaczął po japońsku wpatrując się w dwójkę, która chyba nie bardzo wiedziała gdzie ma się podziać - Proszę wybaczyć, ale na tę chwilę mamy pewne problemy, więc jeśli szukacie pokoju do wynajęcia... - westchnął ciężko wskazując biurko, za którym normalnie stał Kotarou - postaram się pomóc państwu na tyle ile będę w stanie - dokończył sunąc nóżkami za biurko dość smętnie.
Momo

Powrót do góry Go down

-Ja chcę tylko miejsce na parkingu i tyle. Nie mam zamiaru kisić się w jakimkolwiek budynku jeśli moja "The Love Machine" stoi na zewnątrz - ostatnie czego chciał to zamieszkać w hotelowym pokoju. Przecież on by się zadusił. Nigdy nie mieszkał w stojącym budynku i nie miał zamiaru tego zmieniać.
-Serio? - zapytał wyraźnie zszokowany ta informacją. Dlaczego ten hotel jeszcze działał? Przecież teraz to na bank będzie tutaj straszyć. Spalić budę w pizdu, poświęcić ziemię i wybudować gdzie indziej nowy licząc na to, że nie trafi się na stary indiański cmentarz.
-Przyda się tłumacz więc jakbyś była tak miła... - uśmiechnął się do niej i spojrzał wzrokiem szczeniaczka.
Dopiero kiedy usłyszał nieznajomy głos spostrzegł chłopaka. Biadolił coś po Japońsku więc Otis nie zrozumiał ani słowa oprócz przywitania.
-Ja mieć kamper - mówił głośno i wyraźnie pokazując wszystko rękoma -Chcieć mieszkać na wasz parking - uważał, że każdy na świecie zna angielski i miał nadzieję, że chłopak coś zrozumiał. Przecież tak ładnie pokazywał!
Anonymous

Powrót do góry Go down

Pokiwała głową nieco zmieszana.
- Nomadzi... - parsknęła, jakby redneckowość nowego kolegi mogła być w ogóle do tego porównywana - Ale tak, serio. - dodała w ramach odpowiedzi na zadane chwilę później pytanie.
Yanqi zauważyła zbliżającego się chłopaka, toteż poklepała Otisa po ramieniu, będąc gotową załatwiać biznesy.
- Dzień dobry. - przywitała się z lekkim uśmiechem i wysłuchala, co nowy rozmówca miał do przekazania.
Zanim jednak miała możliwość odpowiedzieć, wciął się w rozmowę Amerykanin. Słysząc jego pierdolenie, złapała się za głowę i zrobiła facepalm. Jeżeli blondyn nie zrozumiał, przetłumaczyła mu oczekiwania Otisa.
- Kolega nie mówi po japońsku, dopiero przyjechał. - wyjaśniła w tym języku i zacisnęła palce na rękawie podopiecznego, aby przypilnować go od robienia większej wsi.
Wykorzystała to też, aby podejść z nim bliżej biurka, na które wcześniej wskazywał chłopak z obsługi i postanowiła poczekać, aż się wyjaśni, czy nieznajomy zrozumiał "żądania" nowego przybysza.
- O jakich problemach mowa, o ile mogę spytać? - dorzuciła po chwili, znów po japońsku.
W razie czego była gotowa przetłumaczyć wszystko Otisowi, ale może się okaże to zbędne.
Anonymous

Powrót do góry Go down

ekspert yōkai
Złote tęczówki chłopaka wpatrywały się to w jedną, to w drugą postać. Mina na jego twarzy nie zdawała się załapać żartu, który opowiedział mężczyzna. Jego wymachiwanie rękami nawet nic mu nie wytłumaczyło, choć próbował zakodować każdą z informacji i przełożyć to na mowę. Nie nadawał się do tej roboty, on tu tylko robił słodycze, a że rodzina miała problem z dogadaniem się dostał obowiązki, do których musiał zacząć się przyzwyczajać.
Przejechał dłonią po złotych włosach i zerknął na dziewczynę, która wytłumaczyła mu sytuację. Kiwnął głową lekko wzdychając cicho.
- Dobrze, cóż nic mi po jego wymachiwaniach, bo nie mam pojęcia, o co mu chodzi. Więc proszę mu powiedzieć, że w ten sposób się nie dogadamy i by nie machał rękami. Jeszcze ktoś go tu za opętanego uzna... - ostatnie słowa wypowiedział nieco ciszej i wyciągnął zeszyt, którym posługiwał się na co dzień Kotarou. Złapał za długopis obracając go krótko między palcami i odszukał wolnych pokoi.
- Jesteśmy aktualnie w żałobie. Nie każdy ma siłę pracować po tym... co się stało - podniósł na kilka sekund wzrok znad zeszytu na kobietę i kaszlnął cicho, czując jak coś drapie go w gardło.
- Pani też nie jest Japonką - powiedział niby to do siebie, niby do niej zerknął na mężczyznę, który jeszcze chwilę temu robił teatrzyk cieni - Proszę mi powiedzieć... Pokój dwuosobowy? Czy dwa pojedyncze - zatrzymał długopis nad numerem pokoju, który był właśnie wolny.
Momo

Powrót do góry Go down

Jakim cudem chłopak nie zrozumiał o co mu chodzi? Nie dość, że mówił głośno i wyraźnie to jeszcze pokazywał wszystko jak dzieciaki na rekolekcjach do piosenek. Dziwni Ci Japończycy.
-Nie mam pojęcia o czym rozmawiacie ale powiedz mu, że ja mam tam kamper i chcę nim stać na parkingu i czasami korzystać z ich łazienki - szturchnął ją palcem kilka razy, kiedy rozmawiała z Momo. Nie lubił tak nie znać języka bo przecież mogli mówić jakieś pierdoły o nim. W końcu Japończycy to rasiści jakich mało.
-O i jeszcze powiedz, że też bym ze stołówki chciał korzystać bo mi się jedzenie kończy w zamrażalniku - dodał jeszcze wtrącając się Zhao między słowa -Słuchaj młody - Ja. Wasz hotel. Jedzenie czasem - miał nadzieję, że tym razem Momo załapie o co mu chodzi. Chyba pora nauczyć się trochę japońskiego.
Anonymous

Powrót do góry Go down

japoński | angielski

Strzeliła Otisa po rękach, aby uspokoić jego wymachiwanie.
- Chłopiec mówi, byś nie machał tak, bo cię uznają za opętanego. Są aktualnie w żałobie po tym, o czym ci mówiłam więc uważaj trochę. - powiedziała półszeptem, obserwując Amerykanina.
Następnie zwróciła się do blondyna.
- Rozumiem. Moje kondolencje dla wszystkich. - zaczęła, splatając palce dłoni przed sobą - Uh, aż tak to słychać? - zaśmiała się krótko, jednak pytanie jej zadane zbiło ją z pantałyku do tego stopnia, że się lekko zarumieniła.
- Kurwa, Otis, spokojnie. Dyskutuję. - upomniała go, jednocześnie dając kuksańca w bok.
- Kolega przyjechał tutaj kamperem i chciałby się do niego ograniczyć w formie pokoju. Chodzi tylko o to, czy mógłby nim stać na waszym parkingu i korzystać z łazienki. - wyjaśniła na spokojnie, ale musiała wysłuchać kolejnego komentarza Jankesa - A, i jeszcze ze stołówki. Mi pokój nie potrzebny, nie jestem stąd ale mam gdzie mieszkać. - dodała, jednocześnie odpychając od nich Otisa, aby jemu dać znać, by się zamknął, a blondynowi pokazać, że nie musi słuchać tego pierdolenia.
Będzie musiała szybko nauczyć Jankesa japońskiego, bo ją szlag trafi jak będzie musiała za długo działać w ten sposób. Wyobrażała sobie, że to będzie jednak łatwiejsze.
Anonymous

Powrót do góry Go down

ekspert yōkai
Wpatrywał się jeszcze przez chwilę w dwójkę, która stała po drugiej stronie biurka. Wolałby teraz zaszyć się u siebie w pokoju i nie pokazywać się przez najbliższy miesiąc. Zżerało go od środka wszystko, poczucie winy, sumienie, gniew, rozpacz. Nigdy nie pokazywał po sobie takich emocji, zawsze egoista, który myśli wyłącznie o krańcu swojego nosa. Tym razem ta bańka pękła i miała już nie wrócić.
- Mhm... - kiwnął głową na złożone mu kondolencje i zacisnął mocniej dłoń na długopisie - Nie tak bardzo, ale da się wyczuć - wytłumaczył szybko i posłał jej słaby uśmiech.
Nie rozumiał angielskiego. Nie uczono ich tego języka w szkole, cofnięci o kilkanaście lat wstecz nie mogli sobie pozwolić na taką wygodę. Trudna rzecz, kiedy faktycznie ktoś przyjeżdża zza granicy i nie możesz się dogadać.
- Kamperem? - uniósł brew ku górze i spojrzał na mężczyznę, który znów wydawał się zachowywać jak kompletny matoł. Jak nie umiesz czyjegoś języka to nie rób z siebie przed innymi debila - Nie jestem debilem, ale proszę powiedzieć koledze, że on właśnie z siebie robi takiego - wskazał ręką mężczyznę.
Nie minęło kilka chwil, a po otworzeniu przymkniętych przed sekundą oczu stały zupełnie inne osoby. Sam poczuł się dziwnie i odskakując na moment od biurka wypuścił długopis z rąk przykładając je do klatki piersiowej. Poczuł wtedy niewielką wypukłość. W głowie miał tylko "Co jest kurwa", a z tego wszystkiego totalnie przestał słuchać dziewczyny.
- Co tym razem... Komu się ktoś naprzykrzył? - przejechał wzrokiem po dwóch osoba w holu i podrapał się po głowie. Nawet mu włosy urosły. Wrócił do biurka próbując znaleźć długopis.
- Kamper czy nie, za korzystanie z usług hotelarskich jest opłata. Ci, co wynajmują pokoje mają w cenie wszystko, a osoby, które przychodzą do hotelu by z niego skorzystać muszą zapłacić odpowiednią kwotę - mamrotał na tyle zrozumiale do kobiety przejęty tą całą sprawą nie mogąc znaleźć długopisu.
Momo

Powrót do góry Go down

Dlaczego po prostu nikt nie ustali, że na całym świecie mówi się po angielsku? Wszystko byłoby o wiele łatwiejsze! Wydął usta słysząc reprymendę Zhao.
-Będę chciał to będę sobie machał - burknął i na znak tego, że będzie machał - pomachał nimi jak debil. Cóż... jeśli nie chciał się sobie narobić siary to na pewno trzeba nie zabierać ze sobą Otisa.
-Ała - skrzywił się i potarł miejsce, w które go tknęła -Przecież nic nie robię. To wy biadolicie jakieś czing czong - wywrócił oczyma. Jasne, byli w Japonii ale skoro to hotel to obsługa powinna znać angielski, tak?
Dosłownie na moment przetarł twarz i wbił zaskoczone spojrzenie w Momo. Czy on cały czas miał cycki? Może od początku był dziewczyną tylko piwko jakoś mu tak to wszystko zamroczyło. Skonfundowany spojrzał na Zhao. Pokręcił głową jakby chciał jakoś otrzeźwieć.
-Co do chuja - rzucił wpatrując się to w jedno, to w drugie. To miasto faktycznie okazało się popierdolone. Do Otisa dotarło, że z nim też jest coś nie tak kiedy chciał skrzyżować ręce na piersi. Jakoś odruchowa chwycił się za piersi i ścisnął je -Co do chuja - powtórzył raz jeszcze.
Anonymous

Powrót do góry Go down

japoński | angielski

Zakryła usta dłonią i zaśmiała się cicho.
- Proszę dać mi chwilę, przekażę. - powiedziała szeroko uśmiechnięta i zwróciła się do Otisa - Robisz z siebie debila, nawet ten chłopiec jest zażenowany. Przestań... w i e ś n i a k u. - to ostatnie słowo mocno zaakcentowała, aby się upewnić, że chłopak zrozumie, kogo z siebie robi - I, no nie wiem, może mówimy jak czing czongi, bo jesteśmy w Japonii? - uniosła dłonie w geście bezradności, co za dzban.
Następnie Zhao znów wróciła spojrzeniem do chłopaka... dziewczyny..? Otworzyła usta w zdziwieniu.
- Ej, czy on nie był chwilę temu jakiś taki bardziej... chłopięcy? - spytała teatralnym szeptem kompana, jednak w momencie kiedy na niego spojrzała, odskoczyła jak oparzona.
Pierwszą jej myślą było oczywiście czy jest już AŻ TAK najebana. Przecież nie brała narkotyków, na pewno nie dzisiaj przynajmniej, więc jedyną opcją wydawał się alkohol. Ale kurwa, dwa piwa...? W tym samym czasie jednak Otis też zaczął coś przeżywać.
- Niech zgadnę, jestem facetem? - spytała, w duchu modląc się, by się myliła, a przy okazji krzywiąc się, po czym odruchowo dotknęła się między nogami.
Z piskiem podniosła rękę, jakby włożyła ją co najmniej w odpady z Fukushimy.
- CO DO CHUJA? - wrzasnęła dokładnie ten sam tekst, co Otis.
- Co tu się odpierdala? Kto komu podpadł? O co chodzi? To jakieś sztuczki? Macie jakieś hotelowe rozrywki? Wieczór drag queen?! - krzyczała do blondyna, teraz sama zachowując się jak Otis, a mianowicie wymachując rękoma.
- A, i będziesz musiał trochę zabulić za te luksusy ale z tego co zrozumiałam to mniej niż jakby z pokojem. - dodała w końcu, kiedy się "uspokoiła".
Położyła sobie dłonie na klatce piersiowej i oddychała bardzo szybko. Zaraz zemdleje.
Anonymous

Powrót do góry Go down

ekspert yōkai
No i cyrk się rozpoczął, nie dość, że teraz wyglądał dosłownie jak kobieta, nie musiał się na nią stylizować, to jeszcze dorobili mu cycki. Ciekawe czy miał przyjaciela nadal między nogami, chociaż jak tak potarł udo o udo, to nic tam nie poczuł. Przełknął głośno ślinę. Pieprzone Yokai.
- Proszę na mnie nie krzyczeć, proszę pani. Skąd mam wiedzieć skoro sam nie wiem? - westchnął zakłopotany i klasnął dłońmi znajdując w końcu rzucony wcześniej długopis. Zmarnowany i nie bardzo zainteresowany czym to zostało spowodowane zerknął po dwójce. Komedia. Cyrk na kółkach.
- Nie jestem pewien co się stało. Bardzo możliwe, że ktoś podpadł yokai. Nie byłoby to nic nowego tak naprawdę... Ostatnim razem pół wsi straciło mowę, a to tylko dlatego, że jakiś pijany mężczyzna zwyzywał yokai - zaczesał za ucho wpadające mu przydługie jak dla niego włosy i starając się nie wybuchnąć z tego wszystkiego uderzył kilka razy długopisem w zeszyt.
- Możemy pozwolić na zaparkowanie troszkę dalej niż na parkingu. Bardziej w stronę lasu jest polana, która idealnie się nada. Co do korzystania z usług hotelowych... - zaczął spisywać na kartce poszczególne rzeczy i podał ją po chwili dziewczynie.
Momo

Powrót do góry Go down

-Co zażenowany? A jak dostanie pięścią w twarz to nadal będzie, hę? - prosty człowiek i proste rozwiązanie. Chociaż takiego suchoklatesa jak Otis to ze świecą szukać to i tak zawsze skakał jak coś się komuś nie podobało -Osz... - wypuścił głośno powietrze z płuc. Trzeba było się uczyć Japońskiego jak już sobie wymyślił,że tu przyjedzie. Tylko pytanie jak? Na szczęście spotkał Zhao, która znała angielski i właśnie ratowała mu dupę.
-No własnie był... - przyznał rację Zhao. Tak naprawdę to chłopak już wcześniej wyglądał dość kobieco, ale przynajmniej nie miał piersi. Otis zaczynał naprawdę wierzyć w to, że coś jest nie tak z tym miastem.
-No jesteś... - stwierdził fakt, który już każdy zauważył. Dopiero teraz zorientował się, że nadal trzyma swoje piersi w dłoniach. Odchrząknął i puścił je nerwowo wycierając dłonie w swoją żonobijkę.
-Kurwa wy naprawdę dalej rozmawiacie o pieniądzach w takiej sytuacji? - schował twarz w dłoniach i krzyknął sfrustrowany -Do chuja pana! Wychodzę, mam dość. Arrivederci! Niech mi spisze ile mam płacić. NARA! OTIS OUT! - i polazł do kampera.

/zt
Anonymous

Powrót do góry Go down

- Masz rację, przepraszam. Myślałam, że może coś wiesz jak zasugerowałeś, że ktoś komuś podpadł. - wyjaśniła, po czym wysłuchała historii - Rozumiem. Oby to w miarę szybko przeszło.
Zhao przeniosła wzrok na Otisa, który z kolei nie dawał za wygraną. Zaśmiała się, widząc jak trzyma swoje piersi. No, można było z nimi oszaleć.
Jednak zdecydowanie nie spodziewała się jego kolejnej reakcji. Wcale nie chciała rozmawiać o "biznesach", ale przecież musieli to załatwić. Obserwowała jak chłopak wychodził z hotelu - w wielkim stylu - i zachichotała ponownie. Co za typ.
- Przekażę mu to. Dziękuję, możemy się wrócić za chwilę. - powiedziała do blondyna, zabierając od niego kartkę, po czym pobiegła za Otisem.

[z/t x2]
Anonymous

Powrót do góry Go down

Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach