Droga do lasu Shimojo
by Lert Czw Lut 11 2021, 01:29

Kto zagra?
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:44

Rezerwacje wyglądów
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:30

But the darker the weather, the better the man
by Oguni Sro Sty 13 2021, 21:14

Aktualnie słucham
by Junko Wto Sty 12 2021, 21:56

Bar
by Gość Wto Sty 12 2021, 19:37

Ogrody
by Lert Wto Sty 12 2021, 18:27

Stare drzewo
by Gość Sob Sty 09 2021, 00:16

Park
by Gość Czw Sty 07 2021, 20:57


administracja

Ramen bar




Oguni

Powrót do góry Go down

Czasami w życiu bywa tak, ze nawet rolnik idzie zjeść coś do baru. Od samego rana, kiedy tylko pracował w polu myślał o tym, że chętnie zjadłby sobie ramen. Dawno nie jadł tej super zupy, która ma tak bogate wnętrze więc uznał, że pora to naprawić. Może jako rolnik nie zarabiał jakoś kosmicznie dużo ale było go stać żeby raz na jakiś czas zjeść na mieście. Skończył pracę koło 14stej, umył się, przebrał i ruszył na podbój Oguni! Tak naprawdę to nie na podbój, ale ładnie to brzmi.
Podjechał na skuterku do centrum miasta. Jest dokładnie tak jak sądzicie - taki wielki chłop na skuterze wyglądał przekomicznie. Co poradzić na to, że to jedyny pojazd na jaki było go stać. Zaparkował pod barem, ściągnął kask - przede wszystkim bezpieczeństwo - i wszedł do środka niewielkiej knajpki.
-Witam niezwykle ciepło i serdecznie! - rzucił niezwykle serdecznie z uśmiechem na ustach. Wszyscy, którzy choć trochę kojarzyli mieszańca wiedzieli, że ten typ to niepoprawny optymista, który kocha życie. Dostał krótką kartę i przyjrzał się jej. To był naprawdę ważny wybór. Skoro miał wydać pieniądze na jedzenie poza domem to musiał to dokładnie przemyśleć -Co wybrać, co wybrać? - powiedział cicho pod nosem jednocześnie drapiąc się po swojej rudej czuprynie jednocześnie chcąc się upewnić, że schował swoje psie uszy.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Wybył ze swojego gabinetu wczesnym rankiem, by snuć się po mieście w celu załatwienia najważniejszych spraw, które choć nie wymagały dużego zainteresowania, ale bez ich załatwienia pojawiała się papirologia i listy, których nie chciał otwierać. Od jednego miejsca do drugiego, a gdy zerknął na zegarek noszony na ręce, nie miał wątpliwości iż zajęło mu to zdecydowanie za długo. Szykowała mu się druga zmiana w prosektorium, dodatkowo liczył iż może tym razem przyślą mu jakiegoś świeżaka, którego miał uczyć. Każda lekcja w jego wykonaniu, a raczej sam jej zenit bywał do przewidzenia. Ten widok mdlejącego człowieka, gdy Ty sam siedzisz na stołku przy nieboszczyku i zajadasz się kanapką. Widok bezcenny, jeszcze lepszy był gdy trza było posługiwać się węchem podczas sekcji zwłok, gdzie fermentacja i inne działania chemiczne były już w dawno widoczne gołym okiem. Ci którym udawało się dotrwać do końca prezentacji i nie puścić pawia, o stalowych nerwach zapewne musieli mieć ciekawą przeszłość, którą nie zawsze miał okazje poznać.
Wszedł do baru powoli, z nadzieją że zamówi sobie coś na wynos, by wieczorem podczas przerwy nie siedzieć o suchym pysku. Zdjął kapelusz po czym pogładził się po swojej glacy, by następnie podejść do lady. Mimo jego wagi, kroki jakie stawiał były ciężkie z charakterystycznym metalowym brzmieniem, wskazując na ich okucie. Czy go znano? Prywatnie nie wielu, z wyglądu rzucał się dość mocno w oczy.
Usiadł na fotelu kładąc swój neseser zaraz przy nodze, po czym zamówił sobie najzwyczajniejsza zupę na wynos, a do tego szklankę wody. Czekając na zupę, bo wodę zaraz dostał, zaczął rozglądać się po lokalu, nie omijając także wesołka, który był jego ewidentnym przeciwieństwem.
- Pewnie zupę, choć droższa nie zawsze jest lepsza.
Mruknął cicho, choć na tyle gardłowo, by chłopak nie miał problemu by go zrozumieć. Bywał pomocny, choć nie dla każdego.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Nawet nie dotarło do niego, że ktoś wszedł do baru. Aż tak był pochłonięty zastanawianiem się, że odpłynął. Tomoshi nie miał podzielnej uwagi i jeśli na czymś się skupiał to by nawet bomby atomowej nie zauważył dopóki nie uderzyłaby w niego. Nic dziwnego, że podskoczył prawie spadając ze stołka barowego kiedy mężczyzna się do niego odezwał. Patrzył na niego przez moment jakby ducha zobaczył. W końcu facet wyglądał dość specyficznie. Haido miał wrażenie, że widział go kiedyś na cmentarzu. Dziwne. Obejrzał się wkoło upewniając się, że mężczyzna mówi do niego. Na to wyglądało.
-Hm... - zastanowił się głęboko nad słowami jegomościa -W takim razie poproszę najtańszy ramen! - powiedział to takim tonem jakby odkrył Amerykę -Dziękuję za pomoc. Mam problem w podejmowaniu takich ważnych życiowych decyzji jak ta - przyznał się do swojej słabości. A podobno nie powinno się tak robić przed nieznajomymi. Ale Tomoshi to Tomoshi i sądzi, że można zaufać absolutnie każdemu kogo się spotka.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Siadając przy ladzie nie uszło jego uwadze iż nieco zaskoczył nieznajomego, który na słowa Emmanuela zaczął się rozglądać, by finalnie spojrzeć na niego. Mógł go kojarzyć, mógł nie znać,faktem jednak było iż wielu unikało rozmów z nim, czy to przez wygląd, który zniechęcał, straszył czy obrzydzał, czy też przez to jaki zawód wykonywał i gdzie można było go spotkać.
- Wilk syty i więcej grosza w kieszeni.
Zauważył, ujmując swoją szklankę z wodą, by się napić. Nie był kimś kto szastał pieniędzy na lewo i prawo, musząc jeść posiłki z najwyższej półki. Wolał sknerzyć, by zaoszczędzone pieniądze wydać w swój rozwój.
- Kwestia tego co zjeść, to ważny temat. Zjedz coś nieodpowiedniego, a przyjdę do Ciebie w kitlu.
Był to swojego rodzaj żartu, który wskazywał na nic innego, jak na zatrucie śmiertelne jakąś substancja. A rolnik jak to rolnik. Na pewno był świadom jaka kosa żniwiarza wisi nad jego głową. Rolnictwo nie było łatwym zajęciem.
- Nie mieliśmy się jeszcze okazji poznać, Preusther. Lekarz od wszystkiego.
Przedstawił się by nie musieć to za sobą i aby także móc poznać nieco bardziej rozmówce. Gdy tylko się przedstawił, wyciągnie też do mężczyzny dłoń.
- Pierwszy raz widzę Cie w tym lokalu, czy to jakieś święto?
Anonymous

Powrót do góry Go down

Nawet nie wiedział jak bardzo z tym wilkiem trafił. Przez moment Tomoshi zawahał się czy aby na pewno schował swoje uszy, ale szybko upewnił się, że były niewidoczne. Co jak co, ale przy nieznajomych w tym mieście trzeba zachować dyskrecję.
-O to to! - odparł uśmiechając się od ucha do ucha. To była najlepsza rada jaka otrzymał tego dnia. Czasami najbardziej oczywiste odpowiedzi są tymi najtrudniejszymi do odkrycia.
-Oj tak... ostatnio się zatrułem jakimiś jagodami. Myślałem, że można je jeśc, ale okazało się, że nie. Doktor Kumo musiała mnie składać do kupy - powiedział wyraźne zażenowany. Haido miał talent do pakowania się w kłopoty przez własna nieostrożność.
-Tomoshi Haido, prosty rolnik - uścisnął dłoń mężczyzny. Mieszaniec zawsze wkładał niesamowitą siłę w uściski dłoni. Aż dziw, że nigdy nikomu nie zmiażdżył ręki! -Ah to o to chodziło z tym kitlem! - takim tonem Krzysztof Kolumb ogłosił pewnie odkrycie Ameryki -Byłem przekonany, że u nas leczy tylko doktor Kumo. Nie widziałem nigdy Pana w szpitalu - jego twarz wyglądała jakby własnie rozwiązywał niezwykle trudne zadanie z matematyki. Pole sześciana na przykład.
-A po prostu naszło mnie na ramen, a że mamy teraz dużo pracy w polu to nie miałbym czasu go ugotować - wyjaśnił pokrótce.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Chociaż obserwował nieznajomego dobrze, to jednak nie bombardował go przenikliwe. Nie miał ku temu powodu. Człowiek jak człowiek. Jedyne co zauważył, że że chłopak tryska pozytywną energia. Ta energia sprawiała, że i u Emma się ona udzielała, jednak nie była ona widoczna do tego stopnia. Wyglądałby jeszcze dziwniej, gdyby na jego starej mordzie pojawił się uśmiech od ucha, do ucha. Przeszło mu to nawet przez myśl.
- Niewiedza nie jest nikogo przyjaciółką.
Skwitował krótko, chociaż było to dla niego nieco zastanawiające, że "Prosty" rolnik stanął dobrowolnie na taką minę. Widocznie jeszcze za mało gnoju przerzucił, by nauczyć się tego czego się nie jada. Bądź zaspał, gdy jego dziady chodziły na grzybobranie.
- Prosty? Cóż za dziwny dobór słów. Tak czy inaczej miło poznać.
Rolnik rzeczywiście miał pewny chwyt, co wcale nie dziwiło lekarza. Trochę kiepsko by było gdyby rolnik jemu uszkodził dłoń, ponieważ to nimi zarabia, ale gdyby nawet tak się stało, to wątpił by Tomoshi  zrobił to specjalnie.
-Twoje przekonanie nie jest błędne. W każdym bądź razie nie w pełni. Doktor Kumo, jak sam zauważyłeś leczy, a ja nie leczę. Ja działam wtedy gdy lekarz, człowiek bądź inny pachołek spierdoli robotę.
Oznajmił mu po czym na jego twarzy pojawił się lekki, niemal ledwo widoczny grymas rozbawienia.
- Chcesz mnie zobaczysz w szpitalu? Jestem w nim niemal codziennie. Proponuje na przyszłość odwiedzić mnie w prosektorium.
Zaproponował mu choć jego słowa ociekały sarkazmem, bo wiedział że tam nikt nie wejdzie, zwłaszcza cywil od tak. Odrzucając jednak swoją prace w bok, wysłuchał co towarzysz ma do powiedzenia.
- Mimo iż nasza funkcja jest inna, jestem wstanie cię zrozumieć. Człowiek czasem chciałby móc pojechać rekreacyjnie na jakieś gospodarstwo by się zresetować
Nie czuł silnej potrzeby wyjazdu, lubił swoją pracę, chociaż gdyby była okazja, to na pewno by z niej skorzystał.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Gdyby mężczyzna się uśmiechnął szeroko to pewnie wprawiłby Tomoshiego w niemałe zakłopotanie. Lekarz wyglądał dość przerażająco, a szeroki uśmiech na jego twarzy sprawiłby, że wyglądałby jeszcze straszniej. Trochę jak z klaunami, które maja bawić a sieja strach.
-Mądre słowa - powiedział i pokiwał głową. Można było odnieść wrażenie, że Tomoshi próbuje sobie ułożyć w głowie tą sentencję, żeby potem móc się nią pochwalić podczas pracy na roli. Na przykład jak ktoś nie będzie wiedział jak użyć snopowiązałki i sam się przypadkowo zwiąże. A i takie przypadki widział.
-Wie Pan, jestem po prostu zwykłym kolesiem, który umie prowadzić traktor - zaśmiał się krótko. Ta umiejętność w Oguni była strzeżona pilnej niż tajemnice rodów. Przynajmniej tak sądził Tomoshi.
-O - wydał z siebie dźwięk -Brzmi jak przerażająca praca - aż się wzdrygnął na samą myśl o pracy w trupiarni. On jak widział ubój zwierząt to prawie mdlał, a co dopiero martwi ludzie.
-Zawsze może się Pan na jakiś czas u nas zatrudnić. Zawsze mawiam, że ciężka, fizyczna praca jest najlepszą ucieczką od zmartwień! - tą mądrą sentencję wyjątkowo wymyślił sam.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Powrót do góry Go down

Powrót do góry


Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach