Droga do lasu Shimojo
by Lert Czw Lut 11 2021, 01:29

Kto zagra?
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:44

Rezerwacje wyglądów
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:30

But the darker the weather, the better the man
by Oguni Sro Sty 13 2021, 21:14

Aktualnie słucham
by Junko Wto Sty 12 2021, 21:56

Bar
by Gość Wto Sty 12 2021, 19:37

Ogrody
by Lert Wto Sty 12 2021, 18:27

Stare drzewo
by Gość Sob Sty 09 2021, 00:16

Park
by Gość Czw Sty 07 2021, 20:57


administracja

Gabinet dr. Suzuki




Oguni

Powrót do góry Go down

stylóweczka

Tego wieczoru udała się do pracy na nocną zmianę. Ostatnimi czasy to własnie te jej się zdarzały częściej. Niestety zwykle oznaczało to, że pracy będzie sporo. Yokai nie dawały od siebie odpocząć. Doktor Kumo jak zwykle przyszła przed czasem. Przebrała się, poszła zrobić kawę i zabrać z lodówki swój ulubiony sok pomidorowy. Ruszyła ze swoim wyposażeniem do gabinetu gdzie usiadła przy biurku. Otworzyła papierzyska żeby zająć się tą nieciekawą częścią jej pracy.
Stukała w biurko długopisem, który ozdobiony był niewielkim diamencikowym pajączkiem. Czas mijał wolno, wskazówki zegarka zdawały się stać w miejscu. Z dwojga złego lepsze to niż jakaś tragedia. Myślami jednak była zupełnie gdzie indziej. Wspominała porucznika Jiro, na którego ciągle polowała. Starała się jak tylko mogła, ale tamten zdawał się być odporny na jej urok. Kto wie... może był gejem? Tak bardzo się rozmarzyła, że w pewnym momencie szturchnęła ręką szklankę z sokiem pomidorowym, który stał zaraz przy krawędzi mebla. Cała zawartość naczynia wylądowała na jej białym uniformie.
-Kruci! - przeklęła podskakując z krzesła jak poparzona. Westchnęła głęboko i podniosła szklankę z podłogi, żeby zanieść ją do kuchni pracowniczej. Kiedy jednak otworzyła drzwi stanęła jak wryta ponieważ pod jej gabinetem stał jeden z synów Momobashi. Nie zajęło jej długo spostrzeżenie, że Sekki jest wyraźnie ranny -Chryste... co się stało? - zapytała wyraźnie zmartwiona i pomogła chłopakowi wejść do gabinetu.
Anonymous

Powrót do góry Go down

ekspert yōkai
Nawet nie pamiętał, kiedy i jak tu dotarł. Jakby wszystko było spowite swoistą mgłą, a dzisiejszy dzień był dla niego jakimś okropnym koszmarem. Sam nie wiedział, co było gorsze, to jak traktował braci, czy to jak został zaatakowany. To zdarzenie na pewno zostanie długo w pamięci młodego i bezpowrotnie zmieni jego nastawienie do otaczającego go świata. Ubrany jak wcześniej, w koszulkę, dresiki i klapeczki przemierzył jakimś cudem miasto, jakby jego ciało samo to robiło, a umysł już dawno odpłynął.
W szpitalu ledwo co trzymał równowagę i ciągle trzymał się ściany, palcami przemykając po starej farbie, która odrywała się od zetknięcia z opuszkami palców Sekkiego. W głowie szumiało mu niewyobrażalnie, a gdy tylko dotarł do drzwi gabinetu pani doktor Kumo ledwo na nią spojrzał i opadł bezsilny w jej ramiona ciężko oddychając. Jego zakrwawiona koszulka przykleiła się już do otwartej rany, a chłopak, trzymając kurczowo ramię doktorki rozchylił powoli usta, chyba jeszcze mało świadom tego gdzie się znajduje.
- Hazuki... Proszę... - wymamrotał pod nosem totalnie roztrzęsiony, a na jego twarzy można było dostrzec jeszcze strużki po łzach.
Momo

Powrót do góry Go down

Złapała chłopaka w ramiona. Był w nawet gorszym stanie niż jej się na początku wydawało. Pogłaskała go delikatnie po włosach i zaprowadziła na kozetkę, na której pomogła mu się położyć.
-Już dobrze - powiedziała spokojnym głosem -Zaraz się Tobą zajmę - zamruczała tym swoim uwodzicielskim tonem.
Pierwsze co zrobiła to podeszła do szafki z lekami. Napełniła strzykawkę mocnym lekiem przeciwbólowym i wzięła zestaw do odkażania. Przetarła wewnętrzną stronę zgięcia ramienia i sprawnie wstrzyknęła środek prosto w żyłę Momo.
-Co się stało? - zapytała zatroskana i przysunęła sobie krzesełko obok kozetki. Rozerwała koszulkę chłopaka jednym pociągnięciem. Skrzywiła się widząc jak okropna jest rana -Może zapiec - powiedziała cicho i zaczęła oczyszczać ranę starając się robić to najdelikatniej jak tylko mogła.
Anonymous

Powrót do góry Go down

ekspert yōkai
Posłusznie usiadł na kozetce czując jak wszystkie siły, cała energia wyparowywują z jego małego, drobnego ciałka i bezsilny nie może nawet ręki podnieść Przekręcił jedynie głowę w drugą stronę, jakby nie chciał patrzeć na to wszystko. Wciąż słyszał wrzask, krzyki, czuł cieknącą po jego ciele krew. Mruknął tylko cicho pod nosem, kiedy ta go zapewniła, że wszystko będzie dobrze, a na kolejne słowa poczuł jak przechodzi go dziwny, nieprzyjemny dreszcz.
Syknął czując jak lekarka wbija mu igłę w żyłę i przygryzł dolną wargę przymykając oczy. Znów wymamrotał pod nosem imię brata, ściskając drugą rękę w pięść.
-H-hazuki...- wyszeptał przekręcając znów powoli głowę, by spojrzeć na doktorkę - C-c-coś się stało... Nie wiem... Nie pamiętam... - poczuł ból, odrywany materiał od skóry, gdy tak rozerwała jego koszulkę. Czy nie mogła zrobić tego delikatniej? Teraz Momo jeszcze bardziej cierpiał, czując jak oczy napełniają mu się łzami. A może to była znowu krew? Nie, nie...
- Proszę ... się nie przejmować. Tylko czynić swoją powinność... - wymamrotał. Już było mu obojętne, wiedział, że lekarka wykonywać musi swoją pracę, a on i tak będzie piszczeć przez zaciśnięte usta. Napiął mięśnie ud, czując pierwszy dotyk, gdy zaczęła oczyszczać ranę i przyłożył ciężko nadgarstek do oczu, jakby go raziło światło dobiegające z pokoju.
Momo

Powrót do góry Go down

Zdawała sobie sprawę z tego, że chłopak będzie musiał pocierpieć. Rana wyglądała na paskudną i Kumo musiała szybko działać. Chciałaby żeby chłopak nie cierpiał, ale nie chciała mu podawać morfiny.
-Przepraszam... - powiedziała cicho widząc reakcje jego ciała -Hazuki? To Twój młodszy brat, prawda? - chciała go jakoś zagadać, mówić do niego by nie odpłynął, by musiał się skupić -Nie myśl o tym. Jak sobie przypomnisz to porozmawiamy - pogłaskała go delikatnie po policzku.
Sięgnęła po wszystko co było potrzebne jej do zszycia rany. Nie lubiła zszywać ludzi, ale nie miała wyjścia skoro w szpitalu nie było aktualnie chirurga. Starała się to robić delikatnie, żeby choć trochę złagodzić ból Momo.
-Słyszałam od Twojej mamy, że robisz piękne lizaki - zaczęła zerkając na jego twarz co jakiś czas -Wasz hotel jest piękny. Trochę przypomina mi moją... pajęczą norkę - nic nie mogła poradzić na to, że powiedziała to mrucząc.
Anonymous

Powrót do góry Go down

ekspert yōkai
Przez chwilę myślał, że już odpłynął. Oczy mu nie chciały się otworzyć, jakby ktoś zakleił je taśmą klejącą i orzekł zgon bez jego zgody. A raczej bez wcześniejszego sprawdzenia, czy chłopak jeszcze żyje. Momo nadal żył, choć bolało go nie tylko sumienie, co i klatka piersiowa. Jeśli o niczym nie zapomni znowu to na pewno jego zachowanie zmieni się diametralnie, utracił tego dnia coś, czego możliwe, że nie odzyska. Po raz drugi taka sytuacja? Chyba nie chciał się znów z tym mierzyć, aż go serce rozbolało.
-T-tak... W ... Niebieskich włosach - zaczął osłabiony sycząc cicho w międzyczasie z bólu - Chodzi w masce... Miał wypadek... A-a-ale... dziś był bez niej- dokończył trochę bez ładu i składu. Nigdy nie myślał, że brat mógłby być tak na niego zły. Chociaż on rzadko myślał o takich rzeczach, bo był totalnym egoistą. Myślał tylko o sobie, a dzisiaj miał wrażenie, że karma do niego za to wszystko wróciła.
Nawiązanie do pracy Momo jakoś pozwoliło mu skupić się na rozmowie, bo przez chwilę myślał, że już jest po drugiej stronie. Nie zdejmując nadgarstka z oczu mruknął cicho - Mmm... Zajmuje się tym na co dzień... A-ale tato uważa... Ż-że powinienem p-poszerzyć horyzonty i robić więcej niż s-same lizaki - kolejne słowa doktórki jednak go trochę zlękły. Nie zdawał sobie sprawy na kogo trafił, a kobieta wydawała się mimo wszystko pomocna - Yyy... -zająknął się nie wiedząc co odpowiedzieć i czując jak kobieta znów dotknęła jego rany zawył napinając się cały.
Momo

Powrót do góry Go down

Nie podejrzewała nawet w najmniejszym stopniu tego, co się stało w gorących źródłach. Przecież to nie było normalne, że brat próbuje zabić innych braci. Nawet w Oguni takie sytuacje praktycznie się nie zdarzały.
-Ah! Hazuki, no tak - powiedziała i pokiwała krótko głową -Już pamiętam. Pomagałam mojej mamie go opatrzyć. Biedaczek... cierpiał jak mało kto - westchnęła. Wspomnienia wrócił do niej z prędkością światła. Hazuki miał tak wiele ran na twarzy, że cała pokryta była krwią jak czerwona farbą.
-Może powinieneś spróbować swoich sił w tym, co sugeruje Ci tata? Może to polubisz - powiedziała niezwykle łagodnie. Potrafiła zrozumieć, że ktoś może nie chcieć iść w ślady rodziców, ale wiedziała, że w tym mieście niestety tak to działa z powodu braku uczelni. Przecież ona sama też robiła dokładnie to samo co jej matka -Już robaczku, zaraz skończę - pogłaskała go po ramieniu, żeby po chwili znów zacząć zszywać ranę -Wiesz, że to jest nić do szwów, którą sama wynalazłam? Goi się znacznie szybciej niż przy normalnych szwach.
Anonymous

Powrót do góry Go down

ekspert yōkai
Sam nie pomyślał nigdy o tym, że jego młodszy brat skoczy na niego z celem zabicia. Ten gniew i rozpacz, którą słyszał w jego głosie, łatwo tego nie zapomni. Teraz pozostawało jedno ważne pytanie - co powiedzą rodzicom? Przecież Hazuki był nieprzytomny, a jeśli coś mu się stało? Momo ledwo go do jego pokoju zaniósł, a to i tak było wyjątkowo trudne, bo sam cierpiał przecież. Teraz po kilku chwilach wytchnienia zastanawiał się, cofał pamięcią do wydarzenia, ale za każdym razem coś go powstrzymywało przed przypomnieniem sobie wszystkiego. Urywki zmieszane z krwią w jego oczach zmieniały swoją kolejność, położenie, znaczenie. Już nie był pewien niczego.
- T-tak... on... Dziś był bez maski... - wymamrotał znowu - Był... dziwny - i tu kompletnie nie chodziło mu o wygląd, a raczej o zachowanie, ale przez ból, który odczuwał nie był w stanie skleić bardziej poprawnych zdań, a jego myśli i tak się znów zaczęły rozchodzić, gdy usłyszał kolejne słowa pani doktor.
-Mm... N-nie... N-nie mam... wprawy w ciastach...- coraz ciężej mu się mówiło. Na słowo "robaczku" jakoś tak się wzdrygnął. Kto to był? Jakby dopiero teraz do niego docierało, do jakich drzwi dotarł.
Skrzywił się mocno gdy kobieta wróciła do zszywania jego rany. Na pewno pozostanie blizna, nie tylko na ciele.
- P-pani doktor... j-j-jak to wygląda...? -nie był zbyt pewny, czy zadawanie takiego pytania jest rozsądne w aktualnej chwili. Wiedział, ze jego brat miał gorzej, że nie ma co porównywać, ale i tak... Bolało jak diabli, nie tylko ciało.
Momo

Powrót do góry Go down

-Bez maski? Nosi ją przy was? - zapytała spokojnie chociaż dało się wyraźnie wyczuć w jej głosie zdziwienie. Przecież powinien przy braciach czuć się na tyle swobodnie, żeby chodzić bez niej. Zmarszczyła nieco brwi. Strasznie ją to zafrasowało -Dziwny? Co masz na myśli? Może po prostu miał zły dzień, co? - brzmiała jakby była opanowana jednak z tyłu głowy zastanawiała się co tak naprawdę tam się stało. Miała tylko nadzieję, że żaden z demonów nie maczał w tym palców. Egzorcyzmy przecież nie były tak banalne jak zastrzyk czy gips.  
-Oh... - wydała się z siebie -W takim razie tego nie rób - zaśmiała chcąc brzmieć jakby opowiedziała żart. Zabrzmiała jednak jakby właśnie usidliła jakąś ofiarę na wielkiej, pajęczej sieci. 
Nie zajęło jej wiele czasu skończenie tego, co zaczęła. W tym mieście nauczyła się szybko składać ludzi do kupy. Niemal codziennie ktoś trafiał na szycie. 
-Będzie dobrze - powiedziała kiedy ostatni raz przemywała ranę -Rana nie jest głęboka. Jeśli będzie się dobrze goić - a dzięki odrobinie mojej magii będzie - to blizna będzie niewielka - uśmiechnęła się do niego radośnie tylko po to, żeby pochylić się nad chłopakiem i szepnąć mu do ucha -Przecież nie jesteś małą muchą tylko silnym młodzieńcem, prawda? - zaśmiała się jeszcze cicho na koniec -Noooo to przepiszę Ci recepty, co Ty na to? - przejechała na swoim krześle do biurka aż jej cycuchu zafalowały.
Anonymous

Powrót do góry Go down

ekspert yōkai
- C-czasami... - wymamrotał czując jak mu wargi się sklejają. Przełknął ciężko ślinę i oblizał spierzchłe wargi zerkając zmęczonym okiem na kobietę - N-nie... Z-zazwyczaj jest s-spokojniejszy... B-b-bardzo się zdenerw-wował... - jęknął czując jak zszywana przez panią doktor rana go zapiekła. Nie dość, że cierpiał, to jeszcze będzie musiał w pracy uważać, żeby nie rozerwać szwów. Może dziadek się nad nim zlituje i powie, by sobie odpuścił na jakiś czas? To samo powinien usłyszeć każdy z braci. Zdecydowanie.
-Z-z-z... za trudne są... -wyszeptał jeszcze i mamrocząc pod nosem coś w stylu "lizaki to przyszłość świata"(?), whatever that means, zamknął na nowo oczy. Nawet nie przeszkadzał mu dziwny śmiech kobiety. Po prostu jakoś przestał skupiać się na wszystkim i nawet ból był do zniesienia.
Wydał z siebie głośne syknięcie, gdy Kumo ostatni raz przemyła mu ranę i wygiął się ściskając ręce w pięści- T-t-to dobrze... Ugh... - opadł na kozetkę i ściągając dłoń z oczu zerknął na kobietę, która się nim zajmowała. Jakby powolutku do niego docierało co tu się rozchodziło i skąd te nieprzyjemne fale na poziomie "zaraz mnie ktoś zje".
- Mmm... Pani doktor... M-mogę tu zostać...? Boję się w-wrócić do hotelu... - podniósł się powoli i skrzywił się, bo nie był to zbyt dobry pomysł, ale lepiej wstać, niż leżeć i być niczym smakowity kąsek dla tego...pająka.
- D-dobrze... Wezmę co mi p-pani przepisze... - westchnął ciężko spoglądając na swoją rozerwaną koszulkę. A tak ją lubił...
Momo

Powrót do góry Go down

-Musi naprawdę nie lubić tego, co pod nią skrywa - westchnęła. Dzieciaki w szkole pewnie nie dawały mu żyć. Młodzież była o wiele bardziej okrutna niż dorośli. Młodzi ludzie nie zdawali sobie sprawy z tego, że nawet niewinne żarty mogą odbić piętno na życiu innej osoby -Jak myślisz, co mogło go tak zdenerwować? - zapytał nie ukrywając swojej ciekawości. Skoro Hazuki zazwyczaj był niezwykle spokojny to co sprawiło, że zaatakował swoich braci?
-Mhm - wymruczała tylko. Nie znała się ani na cukiernictwie, ani na gotowaniu dlatego świetnie rozumiała dlaczego Momo nie chce tego robić. Dla niej ugotowanie ryżu to był wyczyn!
-Oczywiście,  że tak robaczku - posłała mu łagodny uśmiech i sięgnęła po swój długopis z diamencikowym pajączkiem. Zaczęła wypisywać receptę na antybiotyki -Mam nocną zmianę, więc jeśli chcesz to zostań tu do rana. Rano mogę zawieźć Cię do hotelu i porozmawiam z Hazukim albo Twoimi rodzicami. Co Ty na to? - obróciła się na krześle i założyła nogę na nogę. Miała cholernie długie nogi jak na swój wzrost.
Anonymous

Powrót do góry Go down

ekspert yōkai
Pokiwał już tylko głową. Nie był na siłach by odpowiedzieć kobiecie, zwłaszcza, że nagle zaczęło mu się kręcić w głowie. Właśnie uświadamiał sobie coraz bardziej jaka z niego była pizda i cham. Nie spodziewał się tego, że sytuacja obróci się przeciwko niemu. Może wyciągnie z tego jakąś nauczkę? Kto go tam wie, może tak, może nie. Równie dobrze może jutro o wszystkim zapomnieć z tego wszystkiego i nic się nie zmieni.
- Mm... M-moje słowa... A-ale... N-n-nigdy nie chc-ciałem by czuł się g-g-gorszy - mruknął próbując się pozbierać. Doskonale wiedział, że jeśli coś miałoby rozgniewać brata - to był to sam Momo.  Nie trzeba wcale jakiegoś eksperta tutaj ściągać, by wiedzieć, że może być inaczej. Chłopak wiele przeżył, a jego własny, starszy brat tylko mu dorzucał bólu na każdym kroku.
Nie miał pojęcia jak reagować na słowa tej dziwnej kobiety. Złapał się za głowę, która chyba chciała mieć bliskie spotkanie z posadzką, bo gdy tylko usiadł zaczęła się bujać do przodu i do tyłu. Mruknął pod nosem, niezadowolony no i z bólu. Jeszcze tego brakowało.
- Mm... Niech pani nie informuje rodziców... Sam to załatwię... Jestem im to winien - dodał cicho spoglądając na lekarkę i dopiero teraz do niego dotarło, kto to był. Czy się bał? Nie bardzo wiedział, dzisiaj już i tak nic go raczej nie mogło zaskoczyć. Jedynie dziękował, że ta kobieta nie zjadła go i zajęła się nim.
Momo

Powrót do góry Go down

-Myślę, że po tym co przeszedł jest dość delikatny, nawet jeśli się nie wydaje - westchnął -Nie wiem jak jest między wami, ale jesteście braćmi i powinniście się wpierać - powiedziała moralizatorskim tonem. Ciężko jej było zrozumieć jak to jest mieć rodzeństwo bo sama była jedynaczką, ale z tego co się orientowała zwykle to były dosyć trudne relacje. Szczególnie w takiej rzeczywistości w jakiej żyli.
-Wiesz... powinnam to zrobić, ale jesteś dorosły więc muszę uszanować Twoja decyzję z powodu tajemnicy lekarskiej. Powinieneś jednak z nimi o tym porozmawiać. Szczerze - uśmiechnęła się do niego delikatnie. Przeciągnęła się na krześle i sięgnęła po kubek żeby upić łyk kawy -Jestem taka głodna, że bym nawet Ciebie schrupała - zaśmiała się cicho pod nosem.
Anonymous

Powrót do góry Go down

ekspert yōkai
Nie chciał jakoś zbytnio już opowiadać tej kobiecie co się stało. Jej słowa tylko dobijały się jak piłeczka pingpongowa w tej główce, ciężko było nad nimi zapanować, a Sekki i tak już miał niezłe wyrzuty sumienia za to jak się zachowywał wobec nie jednego, a wobec dwóch braci. Może przyszedł czas na zmianę? Chociaż jak tu pozbyć się łatki "gbura"? Nie miał kompletnie pojęcia jak miałby się za to zabrać.
- A... A pani ma rodzeństwo? - spytał niepewnie. Jej słowa brzmiały tak, jakby była jedynaczką. Więc co ona mogła wiedzieć o tym jak to jest mieć dwóch młodszych braci, którzy zachowują się jak kompletne dzieciaki. A może to on się tak zachowywał i wzbraniał się przed powiedzeniem prawdy?
- Dziękuję... Wolę to załatwić troszkę delikatniej... Może uda mi się załagodzić sprawę... - mruknął jeszcze. Zdecydowanie chciał uniknąć zbędnej konfrontacji z rodziną, która raczej i tak się już pewnie o wszystkim dowiedziała. Dopiero jak nad tym zapanuje i ogarnie mniej więcej samego siebie miał zamiar stawić czoła konsekwencjom.
Aż zadrżał cały słysząc jej słowa i krzywo się uśmiechając podrapał się po policzku - He... Ale nie zje pani.... nie? - spytał niepewny, bo pamiętając plotki... Ta kobieta zjadła swoje dziecko?
Momo

Powrót do góry Go down

Kiedy już przylgnie do kogoś jakaś łatka to nie da się jej tak łatwo pozbyć. Kumo wiedziała coś na ten temat. Widziała dystans jaki zachowywali mieszkańcy do jej osoby. Po tylu latach nauczyła się, że nawet nie ma co się starać, żeby to zmienić. Czasami nawet sama podjudzała te plotki dla własnej rozrywki.
-Nie mam, jestem jedynaczką - odparła z uśmiechem -Czasami naprawdę żałuję, że nie mam rodzeństwa. Ale to chyba większość jedynaków marzy o rodzeństwie, z którym miałoby dobre stosunki. Życie jednak pokazało mi, że większość rodzeństw wcale nie żyje w zgodzie - dodała po krótkiej chwili zastanowienia. Jej dzieci miałyby siebie nawzajem. Na moment zamarła na tą wizję. Szybko jednak pokiwała głową jakby chciała odrzucić te myśli od siebie.
-Na pewno sobie poradzicie - puściła mu oczko. Suzuki była zdania, że szczerą rozmową da się załatwić większość problemów.
Kiedy usłyszała jego pytanie zaniosła się obłąkańczym śmiechem. To był jej normalny śmiech, tyle tylko, że zawsze brzmiał jak śmiech złoczyńcy. Żeby jeszcze tego było mało na dworze nagle rozpętała się burza.
-Przekonajmy się - powiedziała i w tym samym momencie prąd zaczął szwankować sprawiając, że światło kilka razy zamrugało. Żeby tego było mało mrok pokoju wypełniło światło błyskawic.
Anonymous

Powrót do góry Go down

ekspert yōkai
Do Sekkiego raczej pasował tytuł młodego gbura, egoisty, który robił wszystko, by tylko jemu było jak najlepiej. Takiego piętna nie da się zdjąć nawet jeśli ktoś bardzo by się starał. Dla Momo byłaby to naprawdę ciężka droga, a już w tej chwili zdawał sobie mniej więcej sprawę z tego, że z braćmi... się nie pogodzi.
Wysłuchał kobiety, do samego końca zastanawiając się w takim razie, dlaczego ona prawiła mu morały na temat tego, jak powinni bracia zachowywać się wobec siebie. Kompletnie tego nie mógł pojąć, ale z braku sił nawet nie odpowiedział. Po prostu pozwolił temu tematowi przepaść w otchłani, która zbliżała się do Momo powolutku. Senne powieki przymykały się coraz częściej, a buźka chłopaka opadała. Starał się jednak wciąż zachować przytomność, bo kobieta i tak zachowując się dość podejrzanie sprawiła, że Momo wlazł cały na kozetkę podciągając nawet nogi do brody. Jeszcze miał troszkę siły.
Zmarszczył czoło, a gdy tylko otoczenie zaczęło się zmieniać zatrząsł się cały na meblu zaciskając palce na galaretowatych nogach - Niech pani przestanie... To mało zabawne - mruknął osłabiony i opierając się plecami o ścianę przygryzł dolną wargę. Z każdym kolejnym przymknięciem powiek widział kolejne skrawki wydarzeń w źródłach. Nie opuszczą go tak łatwo.
Momo

Powrót do góry Go down

Dlaczego właściwie Kumo zachowywała się tak, jakby chciała pokazać, że plotki na jej temat są prawdziwie? Cóż... to była swego rodzaju maska. Przeżyła w życiu naprawdę sporą tragedie i bała się dopuszczać do siebie ludzi bojąc się, że ich straci.
Chociaż jakby porucznik Jiro chciał się do niej zbliżyć to chętnie by mu na to pozwoliła. Na pewno nie wypuściłaby go ze swojej sieci. Zrobiła mały kokon ze swojej obsesji i pielęgnowała jak małego owada, którego trzeba przygotować do pochłonięcia.
Zmarszczyła brwi widząc lęk chłopaka. Czy naprawdę była aż tak straszna? Pokiwała głową i cmoknęła pod nosem wyraźnie niezadowolona.
-Przecież nic takiego nie robię - uśmiechnęła się uprzejmie jednak wyglądało to jak uśmiech psychopaty. Wstała i podeszła do Momo żeby pogłaskać go po głowie -Połóż się spać robaczku. Dobrze Ci to zrobi - powiedziała czule i podała chłopakowi koc, który go nakryła. Pochyliła się nad nim i dała buziaka w czoło -Niech się przyśnią piękne pająki - pogłaskała go po policzku. Znów usiadła przy biurku żeby zająć się papierami. Miała jeszcze sporo czasu do rana. Na szczęście tej nocy nie wydarzało się nic, co mogłoby ją odciągnąć od czuwania nad Momo.

/end
Anonymous

Powrót do góry Go down

Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach