Droga do lasu Shimojo
by Lert Czw Lut 11 2021, 01:29

Kto zagra?
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:44

Rezerwacje wyglądów
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:30

But the darker the weather, the better the man
by Oguni Sro Sty 13 2021, 21:14

Aktualnie słucham
by Junko Wto Sty 12 2021, 21:56

Bar
by Gość Wto Sty 12 2021, 19:37

Ogrody
by Lert Wto Sty 12 2021, 18:27

Stare drzewo
by Gość Sob Sty 09 2021, 00:16

Park
by Gość Czw Sty 07 2021, 20:57


  Nie panikuj, nie panikuj, nie panikuj.
  Mimo powtarzanych w głowie jak mantra słów, nie był w stanie nie panikować. Z każdą sekundą czuł się coraz gorzej. Co się stało? Co u diabła się stało?
  To był całkiem spokojny dzień. Słyszał o jakichś wielkich problemach w hotelu, zamieszkach przed komendą, ale kompletnie go to nie dotyczyło. Mógł w końcu odetchnąć, gdy większość mieszkańców zniknęła z ulic miasta. Udał się nad jeden ze stawów, by pobawić się wraz z Tailsem, z karpiami koi, gdy nagle jego odbicie się zmieniło nie do poznania.
  Wystraszył się tak bardzo, że stracił równowagę i do niego wpadł. Całe szczęście, wszystkie karpie miały na tyle dobry czas reakcji, by żaden z nich nie zginął zgnieciony pod jego ciałem.
  — To nie może być prawda, nie, nie, nie — mimo że zdecydowanie NIE BYŁ przyzwyczajony do posiadania zbędnego balastu z przodu, który ciągnął go w stronę ziemi - BOŻE DLACZEGO ONE BYŁY TAKIE DUŻE? - instynkt nakazywał mu zasłaniać rękami przemoczone ubrania pokazujące zdecydowanie zbyt dużo. Dopadł w końcu odpowiednich drzwi, z miejsca wpadając do środka.
  — ZEKE? ZEKE! — nie wiedział nawet czy czerwonowłosy był w domu. Co jeśli natrafi na jego przyszywaną matkę? I CO JEŚLI JEGO PRZYSZYWANA MATKA BYŁA TERAZ JEGO PRZYSZYWANYM OJCEM? Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że przez całe te nerwy był cały zapłakany, choć ciężko było stwierdzić czy smugi na policzkach faktycznie były pozostałościami po łzach czy też może po wodzie skapującej z jego przemoczonych włosów.
Anonymous

Powrót do góry Go down

tańczący z cykadami
Dzień wydawał się być kolejnym z tych, gdzie wstajesz leniwie nie przejmujesz się niczym i raczej masz wyjebkę fiu fiu na wszystko. Przewracał się właśnie na drugi bok wycierając ręką kącik ust ze śliny. Wszystko super... tylko czemu on miał takie długie włosy nagle? Wszędzie mu się zaczęły one plątać. Podniósł się z łóżka zaspany i jeszcze nieświadomy tej dziwnej zmiany poszedł do łazienki, by przemyć buźkę.
Ułożył ręce w koszyczek, nazbierał do nich wody i przemył sobie twarz opierając się po chwili o umywalkę. Jego głowa zwisała tak przez chwilę, oczy miał zamknięte i dopiero gdy uniósł twarz i przyjrzał się sobie dokładniej w lustrze dostrzegł przerażającą go w sumie zmianę.
Krzyk, kilka kroków w tył, prawie przygrzmocił potylicą w ścianę i się prawie poślizgnął na dywaniku w łazience. To były jakieś żarty? Jeśli tak, to proszę mu zwrócić to cudowne męskie ciałko, bo jak spojrzał po sobie, to cycki może i nie były duże, ale do największych na pewno nie należały. Zacisnął koszulkę w dłoni ze złości, aż mu wyszły na wierzch uszy i kły. Nie był w stanie się pohamować, ktoś naprawdę bawił się ludźmi?
Dobrze, że państwa Ayazumy nie było domu, bo chłopak nigdy się im tak naprawdę nie przyznał do tego kim jest. Wtargnął do swojego pokoju ubierając na siebie cokolwiek tak naprawdę i zbiegł po schodach by znaleźć jakieś bandaże. Przecież nie będzie kradł... staników.
- Zabiję tego kto to odwalił - mruknął do siebie gniewnie i zbierając kuchennego stołu jabłko prawie je upuścił przestraszony tym, że ktoś mu wbił do domu. Aż mu uszy stanęły zaskoczone. Poprawił okulary na nosie i wychylił się zza ściany samymi oczami.
- Yuki? - po głosie dało się chłopaka rozpoznać, ale po wyglądzie już na pewno nie. Jabłko wypadło mu z rąk i przeturlało się kawałek, a sam czerwonowłosy na twarzy przybrał kolor podobny, do jakiego tego były jego włosy.  
- Eee... - zająknął się wychylając się nieco bardziej, choć niepewnie. Długie włosy zaczęły go chyba nawet zdradzać, bo tak jak się cały zaczął przechylać, tak zsunęły się z drugiego ramienia i zawisły w powietrzu.
- K-kim jesteś? - spytał niepewnie, bo przecież nikogo o takim wyglądzie nie znał, wszędzie by taki duży biust rozpoznał. Przełykając ciężko ślinę obrzucił osobę spojrzeniem złotych oczu, a czerwone psie uszy złożyły się lekko, podejrzliwie.
Zeke

Powrót do góry Go down

  Na spotkanie wyszedł mu nie Zeke, lecz jakaś podobna do niego dziewczyna. Naprawdę ładna dziewczyna. Normalnie pewnie od razu speszyłby się na jej widok, ale teraz był zbyt przerażony faktem, że sam przeszedł przedziwną transformację nie tylko zyskując coś na klatce piersiowej, ale i przede wszystkim tracąc coś pomiędzy nogami.
  Chwila. Czy Zeke miał siostrę? Nigdy nie mówił mu o tym, że m-...
  ...
  Chwila.
  Coś powoli zatrybiło w głowie białowłosego. Co jeśli nie był jedyną osobą, która... no? Miałoby to z pewnością jakiś sens. Ale zdecydowanie nie napawało go radością. Zwłaszcza, że Zeke go nie poznał! Spojrzał na swojego przyjaciela wzrokiem zbitego psa. Tym razem nie dał już rady powstrzymać świadomie cisnących mu się do oczu łez. Emocje wybuchły na raz, gdy po prostu się rozryczał jak małe dziecko. Lisie uszy momentalnie pojawiły się na czubku jego głowy jak na zawołanie, choć szybko przylgnęły do białych włosów.
  — Co się dzieje? Dlaczego tak wyglądam? Zeke to ty, prawda? Nie jesteś jego dziwną siostrą, o której nigdy mi nie powiedział? Bo Zeke by mnie nie okłamał, prawda? Byłem nad stawem, bawiłem się z karpiami i nagle spadła jakaś dziwna mgła, wszędzie było słychać cykady i... i moje odbicie się zmieniło, przez to wszystko aż wpadłem do wody. Teraz jestem cały przemoczony, jeszcze mam... c... p... ... ... nic nie rozumiem — nie, ani słowo "cycki" ani "piersi" nie były w stanie przejść mu przez usta. Sama próba skończyła się tym, że oprócz zapuchniętych od płaczu oczu, na jego policzkach pojawił się głęboki rumieniec.
  Cały czas zasłaniał się rękami, przez co nawet nie mógł otrzeć policzków. Stał więc zapłakany jak rasowa pierdoła i pociągał nosem próbując się uspokoić. Z tego wszystkiego nawet nie poczuł wibrującego telefonu.
Anonymous

Powrót do góry Go down

tańczący z cykadami
Sam nie wiedział, czy był bardziej przerażony faktem, co z nim się działo, czy tym, że ktoś mu wbił do domu. Nawet usta mu się same zaczęły ze zdziwienia rozdziawiać, bo dziewczyna wyglądała na naprawdę ładniutką, ale chwila zaraz - Zeke'owi podoba się Yuki, więc nie ma mowy o tym by zrobić jakiś wyjątek.  Przygryzł dolną wargę patrząc na mokre ubranie dziewczyny i przyjrzał jej się nieco bardziej.
Dopiero teraz mu zatrybiło, gdy zobaczył lisie uszy i te znajome tatuaże pod oczami. Aż chciał podskoczyć cały, ale spojrzał najpierw na siebie.
Chryste, jak ja wyglądam...
Zarzucił włosami i stanął pokazując się w połowie chłopakowi, choć wciąż się wahał czy na pewno powinien to zrobić. Nie mylił się, prawda? To był ten sam Yuki, którego tak uwielbiał? Ale... zaraz skąd ten duży biust? Na dodatek chłopak nie był w stanie go zakryć w stu procentach rękami co od razu wyłapał rudy. Czerwień na twarzy mu się pogłębiła, a uszy przylgnęły do jego długich, oklapłych włosów.
- Siostrę? Nie mam siostry, przecież wiesz o tym - nadął policzki, on nigdy by go nie okłamał! - Ej, ej, ej... spokojnie... - podszedł do niego powoli podnosząc ręce na wysokość łokci. Nie chciał zrobić jakiegoś nieodpowiedniego ruchu, bo i tak było mu ciężko. Zacisnął mocniej oczy i prawie przegryzł sobie wargę z tego wszystkiego. Powoli objął go ramionami opierając policzek o białe włoski.
- Już, spokojnie... Na spokojnie... - wyszeptał cicho koło jego lisiego ucha przejeżdżając palcami po jego plecach - Myślałem, że to jakiś mały żart i ktoś rzucił klątwę, ale skoro to nie tylko mnie dotknęło... - powiedział nie zatrzymując dłoni, którą głaskał Yukiego - Chodzi Ci o biust? - zapytał odsuwając się delikatnie na tyle, by móc spojrzeć mu prosto w twarz. Cholera, nawet jako dziewczyna był przesłodki.
Zeke

Powrót do góry Go down

  Głos chłopaka w dziwny sposób go uspokajał. Nawet jeśli jeszcze chwilę temu znajdował się w ostrym stanie paniki, z każdą sekundą odkrywał, że jednak nadal pamięta jak się oddycha. Dopiero, gdy Zeke go objął, w końcu poczuł się na tyle bezpiecznie by przestać się zasłaniać rękami. Nie zwiesił ich jednak luźno wzdłuż ciała, lecz przylgnął do niego jak rzep, wciskając się buźką w jego klatkę piersiową. Która z jakiegoś powodu była całkiem normalna!
  — Chodzi ci o biust?
  — N-nie mów takich rzeczy na głos!
  Dlaczego akurat jego pokarano takimi wielkimi piersiami? Co jeśli one nigdy nie znikną? Czy ktokolwiek w Oguni miał w ogóle kwalifikacje, by ewentualnie przeprowadzić operację zmniejszenia biustu? On naprawdę nie chciał być kobietą...
  — Właśnie zacząłem podziwiać moją mamę cztery razy bardziej niż wcześniej — wymamrotał cicho, cały czas pociągając nosem. Bo to musiało wynikać właśnie z tego, prawda? Był pewien że jego mama miała wielki biust. Dlatego bogowie postanowili zrzucić go na niego.
  Gdy tylko Zeke odrobinę się odsunął, Yuki zaraz ponownie się przysunął i przycisnął do niego całym ciałem, zaciskając mocniej dłonie na materiale jego ubrań z tyłu.
  — Z-Zeke, bo ja... nie mam żadnych ubrań na zmianę — wyszeptał konspiracyjnym tonem, rozglądając się panicznie na boki, tylko po to by zaraz znowu wcisnąć łeb w jego koszulkę.
  Jedynie białe uszy podskakiwały raz po raz, góra-dół.
Anonymous

Powrót do góry Go down

tańczący z cykadami
Zdecydowanie nie chciał go tu jeszcze bardziej stresować, a jedyna rzecz, jaka przychodziła mu do głowy z tego wszystkiego to było głaskanie chłopaka w dziewczęcym ciele. Poczuł przez moment jak drżą mu nogi, czyżby to od tego jak  bardzo go ta cała zmiana zaszokowała? Policzki piekły go, jakby ktoś przykładał do nich rozżarzony węgiel i nie odsuwał go nawet na kilka chwil. Nawet oddech mu się zmienił. Schował twarz we włosach białowłosego przyciskając go do siebie.
- J-jak? Przecież to normalne - odpowiedział mu lekko zdziwiony i zastanawiał się przez chwilkę co mógł zrobić w tej sytuacji. Nawet pani Ayazuma nie miała takich dużych piersi, więc improwizacja była wskazana. Ale... Nie mógł się skupić.
- Hahaaha... Sądzisz, że miała równie duże piersi co Ty teraz? - zażartował przenosząc dłoń z jego pleców na głowę głaszcząc ją powoli i wplątując palce w jego włosy - Na pewno nie była taka słodka, jak Ty teraz - wyszczerzył do niego swoje białe ząbki odsłaniając tym samym kły. Nie mógł sobie odmówić droczenia się z tym liskiem. Nawet w aktualnej sytuacji wydawało się to czymś potrzebnym, żeby rozluźnić tę przeklętą atmosferę.
Złapał się krzesła, które stało za nim, kiedy go do siebie tak przycisnął. Gula w gardle momentalnie mu się pojawiła, a psie uszy położyły się płasko na włosach drżąc lekko. Nie wiedział kompletnie gdzie ma się patrzeć.
- Mhm... C-c-coś zaraz wymyślimy... - wymamrotał - Jesusie, Yuki, gdzieś Ty wpadł, że cały jesteś mokry? Patrz - pociągnął nieco swoją koszulkę, która lekko wypukłą przez nowy nabytek również zrobiła się mokra, przez białowłosego - Ja też jestem już mokry... No i... - odchrząknął cicho zaczesując chłopakowi włosy za ucho - Jak tak będziesz się do mnie przytulał to jak mam Ci skołować coś do przebrania? - wcale nie chciał tego mówić. Zupełnie co innego mu chodziło teraz po głowie. Przejechał palcami po lisich uszach i nawet musnął je lekko wargami, najpierw jedno, potem drugie uśmiechając się chytrze.
Zeke

Powrót do góry Go down

  Normalne?
  Jego zdaniem było normalne, tymczasem Yuki czerwienił się już na samą myśl. Być może była to kwestia wychowania się w domu pozbawionym kobiet? W końcu Zeke całe szczęście nie miał siostry, ale nadal miał Panią Ayazumę.
  — Mam nadzieję, że nie... to straszna choroba! Nie chcę sobie wyobrażać, że moja mama jest tak nieuleczalnie chora przez całe życie — wyrzucił z siebie na wydechu, zaraz wciągając szybko powietrze, by unormować oddech. Wyglądał na nieznacznie przygnębionego samą myślą, że jego matka faktycznie mogłaby tak cierpieć. Był pewien, że jego obecny wygląd był karą. Już nie sama zmiana płci, ale ten dodatkowy balast, który tak ciągnął go do ziemi gdy biegł. W dodatku skakały jak jakieś piłki!
  — Na pewno nie była taka słodka, jak Ty teraz.
  — N-nie jestem s-słodki — zaprotestował słabo, czerwieniąc się jeszcze bardziej niż chwilę temu. Zerknął na niego kątem oka, zaraz uciekając znowu wzrokiem. Sam nie wiedział co w sumie teraz czuje. Z jakiegoś powodu zrobiło mu się nieco duszno.
  — N-no do stawu, bawiłem się z karpiami... — powtórzył cicho to samo co chwilę wcześniej, zaraz zerkając na jego mokrą koszulkę. Nie to jednak całkowicie sprawiło, że oprzytomniał lecz lekki dotyk i podmuch ciepłego oddechu na białym futrze.
  — Aaaa, p-przepraszam! — odskoczył w tył, wypuszczając go z objęć i szybko zasłonił się ponownie rękami, wyraźnie spanikowany.
  — J-ja... — nim zdążył cokolwiek powiedzieć, odwrócił się szybko i kichnął. Tak mocno, że aż uszy najpierw rozłożyły się na płasko, a następnie stanęły na sztorc. Obrócił się znowu w jego stronę i zamrugał kilkakrotnie załzawionymi oczami.
  — Ugh, jeśli się przeziębię to tata mnie skrzyczy... — powiedział cicho, pociągając nosem i szczękając zębami z zimna. Co właściwie powinien zrobić? Gdyby był w domu pewnie po prostu wziąłby gorącą kąpiel. Czy jeśli zaproponowałby Zeke'owi pójście do gorących źródeł, zgodziłby się?
  Ale co ważniejsze, czy pójście tam miało teraz jakikolwiek sens skoro już zaczynał kichać, a podczas dalszej trasy tylko jeszcze bardziej by przemarzł? Może lepiej było po prostu poczekać na coś do przebrania i nie kombinować. Tak, tak będzie najlepiej.
Anonymous

Powrót do góry Go down

tańczący z cykadami
Wychowanie tu raczej znaczenia większego nie miało, bo Zeke po prostu nie patyczkował się w słowach. Zawsze uważał, że jeśli coś mówić, to prosto z mostu, chociaż sam nie stosował się zbyt często do tej zasady. Problem pojawiał się za każdym razem, kiedy chciał powiedzieć Yukiemu co do niego naprawdę czuje, a teraz sytuacja jeszcze bardziej się skomplikowała.
- Jaka choroba? Kobiety tak normalnie wyglądają. Taka już ich uroda, ale na pewno nie choroba - powiedział z lekkim uśmiechem na ustach nie przestając bawić się włosami chłopaka. Westchnął cicho przepuszczając kosmyki przez palce i znów łapiąc je w opuszki. Robił tak na zmianę przez dłuższą chwilę zastanawiając się nadal czemu chłopak tak narzeka. W sensie jemu to nie przeszkadzało, bo on wcale jakoś bardzo się nie zmienił, ciężaru nie było, no ale... I znów nie mógł powstrzymać się od pomyślenia o tej jednej głupiej rzeczy.
- Owszem jesteś, Yuki - zapewnił go cmokając go lekko w lisie ucho. Może powinien jednak skorzystać z tej kuszącej okazji, że są sami we dwoje? Przecież ta cała zmiana ciał nie powinna im jakoś bardzo przeszkadzać, nie? Z każdą jednak kolejną sekundą jego oddech robił się cięższy, a twarz już miała kolor jego włosów.
- Ahh... przepraszam... nie załapałem od razu. Coś mnie rozproszyło - nie byle jakie coś, bo chłopak nadal czuł przyciskane do niego piersi. Tak jak jeszcze kilka dni temu bezczelnie się do niego przytulał i robił wszystko, by chłopak załapał, że podoba się rudemu, tak w aktualnej sytuacji Sachi miał wrażenie, że nawet we łbie mu się poprzestawiało. Chcąc nie chcąc czuł niemałe zakłopotanie w obecnej sytuacji, a czerwone uszy drżały tylko na jego głowie z tego wszystkiego.
Pożałował, że pozwolił mu tak odsunąć się od siebie. Od razu syknął cicho wypuszczając oparcie krzesła z rąk i przeczesał sobie ręką włosy, sprawdzając jak bardzo były długie.
Nosz kurwa, aż do tyłka?
Zdegustowany zerknął na kichającego lisa i podszedł do niego ujmując tę przesłodką buźkę w dłonie.
- Chcesz wziąć gorącą kąpiel? Poszukam Ci czegoś do przebrania w tym czasie -przygryzł dolną wargę próbując powstrzymać się od głupiego pomysłu, który nawiedzał mu teraz głowę. Czemu myślał o takich rzeczach? Zaczął oddychać przez usta wpatrując się non stop w buzię chłopaka. Niezależnie od płci, chłopak skradł serce rudego. Oparł czoło o jego uśmiechając się delikatnie.
- Nie pozwolę, by na Ciebie nakrzyczał - trącił nosem jego nos odsuwając się powolutku i złapał go ostrożnie za rękę ciągnąc lekko w stronę schodów.
Zeke

Powrót do góry Go down

  Na jego twarzy pojawiło się przerażenie. Właśnie przeżywał istny horror i to podwójnie.
  — ... cierpią tak na co dzień? — zapytał z wyraźnym niedowierzaniem, ale i wyrysowanym w oczach współczuciem. Zdecydowanie po tym wszystkim zacznie szanować kobiety dwa razy mocniej niż poprzednio. Przymknął nieznacznie powieki, w końcu się nieco uspokajając, gdy Zeke raz po raz przesuwał palcami po jego włosach, co musiał przyznać, było niezwykle przyjemne. Prawie tak przyjemne jak drapanie za uchem.
  — Owszem jesteś, Yuki.
  Wymamrotał coś niewyraźnie w odpowiedzi, nie mając chyba zbytnio siły się kłócić. Lisie ucho drgnęło kilkakrotnie, gdy chłopak potrząsnął nieznacznie głową. Jedną ręką cały czas się zasłaniał na poziomie klatki piersiowej, drugą natomiast przysłonił pokrytą rumieńcem twarz. Nadal nie potrafił tego wszystkiego zrozumieć, a ciągły mętlik w głowie nie działał zbyt pozytywnie na jego nastrój.
  Dopiero gdy Zeke zaczał sprawdzać własne włosy, wyraźnie się zainteresował. Wychylił się w bok przyglądając z fascynacją jego kosmykom.
  — Wow, ale długie. Ciekawe jak to działa, że twoje tak mocno urosły, a moje nie — zamyślił się muskając palcami miękkie jak sierść białe kosmyki. Przynajmniej ich tektura nijak nie uległa zmianie, w przeciwieństwie do faktury. Były teraz zdecydowanie prostsze i nie odstawały tak na wszystkie strony.
  Nagle jego twarz znalazła się w dłoniach czerwonowłosego. Przygryzł dolną wargę od wewnątrz, zastanawiając się nad jego pytaniem.
  — To nie problem? — zapytał ostrożnie, nie chcąc nadużywać jego gościnności, ale kąpiel zdecydowanie była czymś co mocno by mu się teraz przydało. Zarumienił się na ten nagły kontakt, nie wiedząc już w tym momencie czy trzęsie się przez wszystkie ruchy wykonywane przez Zeke'a, czy też z zimna. Całe szczęście nie musiał się nad tym zbyt długo zastanawiać, bo zaraz został pociągnięty do przodu. Obrócił się jeszcze w tył, szukając wzrokiem Tailsa, który musiał zostać na dworze. Nic dziwnego, lis nigdy nie wchodził do żadnego budynku za wyjątkiem jego domu. No, chyba że trzymał go na rękach tak jak wtedy, gdy Momobashi uratował go przed znudzonymi dzieciakami.
  Nabrał nagle gwałtownie powietrza, ciągnąc nerwowo czerwonowłosego za dłoń.
  — Myślisz, że Tails też zmienił płeć? Co jeśli przeleci go jakiś napalony lis i zaciąży? Nie dam rady opiekować się czterema lisami, już jeden to wyzwanie — zmartwień ciąg dalszy.
Anonymous

Powrót do góry Go down

tańczący z cykadami
Roześmiał się ciepło pokazując przy tym swoje białe kły. Chłopak bawił go niemiłosiernie. Nie spodziewał się, że mógłby w ten sposób to odbierać. Pokręcił rozbawiony głową.
- Oj Yuki, Yuki... - ostrożnie, delikatnie głaskał swojego przyjaciela nieprzerywanie próbując rozgryźć, skąd mu takie pomysły przychodziły do głowy - Nie sądzę, by uważały to za cierpienie... - powiedział cicho posyłając mu lekki uśmiech. Chciał, by chłopak się uspokoił, nie myślał o niepotrzebnych rzeczach. Nawet jeśli sam ciągle miał wrażenie, że oczy wyskoczą mu z oczodołów na widok tych... Ekhym.
Przechylił lekko głowę próbując rozczytać wyraz twarzy Yukiego i przede wszystkim zrozumieć co on tam mamrotał pod nosem. Zawsze go to ciekawiło, zamiast mówić prosto z mostu, to ten mamrotał. Byli sami, więc czego tu się obawiać? Usta wykrzywiły mu się w zalotnym uśmiechu nieco szerzej widząc jak chłopak zaczął zakrywać nie tylko swój biust, ale i czerwoną twarz. Achievement complete.
Uniósł lekko brew ku górze łapiąc między palce na kilka chwil swoje długie czerwone włosy. Nawet obkręcił je wokół palca wskazującego na sekundę i wypuścił je prędko.
- Chyba będę musiał Cię poprosić, byś pomógł mi je obciąć. Jak się obudziłem to byłem cały w nich oplątany. Wcale nie było to wygodne - niezadowolony z zaistniałej sytuacji skrzyżował ręce na klatce piersiowej i dopiero teraz poczuł jak bardzo mokrą miał koszulkę. Psie uszy uniosły mu się nagle zaszokowane. Odetchnął głęboko, kolejny problem przez tę dziwną sytuację.
- Lisku... Sam zaproponowałem, to jak myślisz? - założył mu jeszcze sprawnie włosy za uszy i ciągnąc go lekko poprowadził po schodach na piętro. Przez głowę przechodziło mu teraz tyle myśli dotyczących tego co się działo, że nie był w stanie na spokojnie wymyślić skąd wziąć ubrania. Dopiero gdy Yuki pociągnął go za rękę uścisnął jego nieco mocniej obracając się ku niemu.
- Chryste... Yuki. Zakładam, że wszystko z nim w porządku. Skąd ten pomysł, że zaciąży? I jeszcze te cztery lisy... Na pewno jest normalny. Nie przypominam sobie, żeby klątwy dotykały kogoś poza ludźmi. Więc się nie przejmuj - westchnął otwierając drzwi do łazienki i posadził chłopaka na skraju wanny.
- Siedzisz tu. Nastawię wodę i poszukam tych ubrań. I... - zatrzymał wzrok na jego biuście po raz kolejny i szybko odwrócił twarz zawstydzony - Poszukam bandaży... - odchrząknął głośno sam odchylają sobie lekko koszulkę i zerkając pod nią - Sobie też chyba będę musiał poszukać. Pomóc Ci z...? - wskazał palcem na jego mokre ubrania i pochylił się lekko w stronę wanny, by w końcu zacząć lać ciepłą wodę, sprawdzając wcześniej temperaturę ręką.
Zeke

Powrót do góry Go down

  Jak mogły nie uważać tego za cierpienie?
  Przy każdym ruchu jego ciało dziwnie podskakiwało i zdecydowanie nie należało to do najprzyjemniejszych odczuć, jakich miał możliwość doświadczyć. W dodatku miał wrażenie, że jeśli za mocno pochyli się do przodu to zaraz go przeciąży i znowu się przewróci, tak samo jak wtedy nad stawem. Postanowił się jednak nie kłócić. On swoje wiedział.
  — Nie jestem pewien czy jestem dobry w obcinaniu włosów... zwykle przycinam tylko liście kwiatom. Moim futr-- znaczy, moimi włosami zajmuje się Yoshi. Ale dam z siebie wszystko. Najwyżej jeśli coś zepsuję, pójdziemy do niego i poprosimy, by naprawił — zaśmiał się cicho, przyglądając się Zeke'owi. Próbował jakkolwiek wyobrazić sobie w głowie jego nową fryzurę, ale szło mu to raczej średnio. Chyba nie przejawiał większego talentu we fryzjerstwie. Nie żeby szczególnie go to dziwiło, skoro nie potrafił nawet ułożyć własnych włosów.
  Lisie uszy ponownie drgnęły, muśnięte przez palce czerwonowłosego, układającego za nimi kolejne kosmyki. Nie protestował, po prostu dając się ciągnąć i wysłuchał w spokoju wszystkich jego słów na temat lisów. Miało to sens. Chyba. Zdecydowanie wolał wierzyć w to, że Tails był bezpieczny.
  — W sumie masz rację, okres godowy lisów przypada dopiero na styczeń i luty, więc tak czy inaczej nie powinien myśleć teraz o rozmnażaniu — stwierdził dużo spokojniej niż wcześniej, kiwając kilkakrotnie głową. Usiadł sobie posłusznie na skraju wanny, machając w powietrzu jedną nogą.
  Widząc, że chłopak nalewa do niej wody, opuścił ręce i po prostu rozpiął koszulę rzucając ją bez większego przejęcia na ziemię.
  — Pomóc Ci z...?
  — Hm? Z czym? — zapytał bezwiednie, odsuwając się nieznacznie, żeby ściągnąć i spodnie. Jego wcześniejsze zażenowanie i zasłanianie się w istocie nie wynikało z samego faktu tego, że miał biust którego nie chciał pokazać światu. On po prostu podskakiwał na wszystkie strony przy każdym kroku, co było cholernie niewygodne. Jako, że Zeke i tak był tej samej płci - nawet teraz, skoro klątwa dotknęła ich obu - nie czuł się jakoś szczególnie skrępowany wizją rozebrania się w jego towarzystwie. Ściągnął więc z siebie wszystko do końca, rozejrzał się dookoła gdzie mógłby rozwiesić mokre ubrania - póki co przewieszając je na zlewie - i obrócił kilkakrotnie z wyraźną konsternacją.
  — Dziewczyny to jednak są dziiiiwne — wyrzucił z siebie, nim wszedł do wanny i objął nogi rękami, opierając podbródek na kolanach. Ciepła woda była na tyle przyjemna, że mógłby teraz po prostu iść spać. Zwłaszcza, że właśnie zdał sobie sprawę z tego jak bardzo był zmęczony.
Anonymous

Powrót do góry Go down

tańczący z cykadami
Dla Zeke'a posiadanie takiego ciała było raczej małym problemem, choć nie był z tego jakoś mega zadowolony. No bo jak korzystać z toalety? Kompletnie nie mógł sobie tego wyobrazić. Odebrano mu po prostu coś, co nie powinno być odebrane. Wsadzenie go w ciało kobiety tylko go bardziej denerwowało. Dlatego jak tylko wstał to klął pod nosem i rzucał groźby. Jeszcze dali mu długie włosy, a on tak tego nienawidzi.
- Mmm... Chociaż mi je przytniesz. Jak znowu obudzę się zaplątany we włosach to chyba osobiście przejdę się do tego, kto odwalił tą całą akcje i mu nakopię do tyłka. Ale na tę chwilę... - westchnął cicho - Pokaże Ci jak to zrobić. Pani Ayazuma mnie strzyże zawsze. Liczę na Ciebie - promienny uśmiech zawitał na ustach rudego. Odrzucił długie włosy w tył, już zaczynały go irytować. Jeszcze chwila i sam weźmie nożyczki, by je ściąć. Choć pewnie zrobiłby to nierówno i by wyglądał jak pokraka. Dlatego wolał, by chociaż Yuki spróbował mu w tym wszystkim pomóc. Zawsze wzdrygał się na widok dłuższych włosów. Wystarczyło, by jego własne zaczęły smyrać go po szyi i już wiedział, że to czas na strzyżenie.
- No więc właśnie. Nie przejmuj się, na pewno nic mu nie jest. Może się przestraszył tym wszystkim, ale wydaje mi się, że nie musisz się przejmować takimi głupotami.
Nie był pewien czy sam wierzył w to co mówił. Miał nadzieję, że się nie mylił, bo białowłosy na pewno by się przestraszył na widok dodatkowych par oczu i kilku nowych pyszczków. Więcej mordek do wykarmienia i ogarnięcia. Oby miał rację.
Zaczesał sobie włosy za ucho prostując się i zerknął od razu na Yukiego, który jak gdyby nigdy nic po prostu zaczął się rozbierać. Rudy stał z boku wpatrując się w to co chłopak robił. Nie dowierzał. Zakrył usta ręką na sekundę śmiejąc się cicho z tego wszystkiego, bo zaczęło to wyglądać tak, jakby to teraz Zeke był bardziej przejęty faktem posiadania przez nich nowych ciał, niż sam Yuki.
- Chciałem Ci pomóc z tymi mokrymi ubraniami, ale widzę, że sobie sam poradziłeś - pokręcił głową rozbawiony i zebrał mokre ciuchy z umywalki, bo rozwiesić je na sznurku po drugiej stronie łazienki. Korciło go coś niemiłosiernie. Skoro i tak on też powinien znaleźć sobie suche ubrania, to nie zaszkodziłoby wziąć gorącą kąpiel. Wanna nie była mała, raczej pomieściłaby ich dwójkę więc Zeke stał jeszcze przez chwilkę wpatrzony w rozwieszone ubrania i nim sam przystąpił do rozbierania się wyciągnął z szafek dwa duże ręczniki.
Przełknął głośno ślinę. Chyba nigdy się tak nie stresował jak teraz. Nawet jeśli byli tej samej płci, to teraz wyglądali inaczej. Ściągnął sprawnym ruchem z siebie koszulkę, a zaraz potem spodnie i bieliznę. Dziwne, że wszystkie blizny, jakie miał wydawały się być nienaruszone. Spojrzał po swoich kostkach, które były przyozdobione brzydkimi bliznami i skrzywił się. Nigdy chyba nie mówił Yukiemu co tak naprawdę przytrafiło mu się kilkanaście lat temu. Obrócił się na pięcie, czerwone włosy zafalowały przy tym ruchu, a chłopak na koniec ściągnął okulary, które powolutku zaczęły mu parować. Odłożył je na umywalkę i wchodząc powoli do ciepłej wody spróbował spojrzeć na Yukiego. Spróbował, bo widok miał jednak nieco rozmyty.
- Mogę się przyłączyć? - chyba to pytanie powinno być zadane wcześniej, ale Zeke nie chciał usłyszeć odmowy. Zanurzył się w wodzie naprzeciwko przyjaciela i lekko musnął stopą jego stopę.
- Może i wyglądają dziwnie, ale jednak wciąż wydają się takie same.
Powiedział cicho odchylając głowę na moment i znów próbując dostrzec, chociażby zarys przyjaciela.
Zeke

Powrót do góry Go down

  — W porządku, dam z siebie wszystko. Włosy nie mogą być chyba dużo trudniejsze od listków, prawda? — stwierdził w zamyśleniu, próbując jakkolwiek porównać jedno do drugiego. Mimowolnie wyobraził sobie Zeke'a siedzącego w doniczce i zachichotał cicho pod nosem na samą myśl.
  — Chciałem Ci pomóc z tymi mokrymi ubraniami, ale widzę, że sobie sam poradziłeś.
  — Och. W porządku — nie potrzebował z nimi pomocy, więc nawet nie przeszło mu przez myśl, by prosić o cokolwiek Zeke'a. Może i faktycznie zdejmowanie ich nie należało do najprzyjemniejszych, skoro wszystko się do niego kleiło, ale wątpił by jego udział miał tu cokolwiek zmienić. Oparł się rękami o brzeg wanny i uśmiechnął leniwie do Zeke'a, gdy ten rozwiesił jego ubrania na sznurku.
  — Dzięki, Sachi — skrył ziewnięcie we własnej ręce, nim zamknął oczy i wrócił do poprzedniej pozycji, walcząc z napływającym ze wszystkich stron zmęczeniem. Ciepła woda tylko to wszystko potęgowała. Nie zamierzał jednak tak łatwo jej się poddać. Tak przynajmniej sądził.
  Nie zwrócił uwagi na szelest ubrań, mimo że jego lisie uszy ruszające się kilkakrotnie na czubku głowy, mogłyby wskazywać inaczej. Był to raczej odruch bezwarunkowy. Zbierał nieustannie informacje, nawet jeśli zwyczajnie nie chciał tego robić.
  Dopiero, gdy usłyszał cichy plusk wody, otworzył leniwie ślepia, kierując swoje spojrzenie w jego stronę. Nieznacznie się rozbudził, starając się przysunąć nogi jeszcze bliżej siebie, by zrobić mu jeszcze więcej miejsca.
  — To twoja wanna, nie moja — przypomniał mu i przewrócił oczami z uśmiechem. Skoro jednak obaj byli teraz w wodzie...
  — Kto nam przyniesie teraz suche ubrania? — zapytał przytulając się policzkiem do swojego kolana. Mógł do niego wejść po przyniesieniu czegoś na zmianę, a nie przed! Czasem miał wrażenie, że czerwonowłosy jest jeszcze bardziej roztrzepany niż on sam.
  — Może i wyglądają dziwnie, ale jednak wciąż wydają się takie same.
Początkowo był cicho. Jego twarz właśnie zdradzała, że wędruje po zakamarkach swojego umysłu, starając się rozwiązać niesamowicie trudne równania. Aż w końcu wydał z siebie głośne parsknięcie.
  — Nic nie zrozumiałem — i jakby nigdy nic zaczął się śmiać.
Anonymous

Powrót do góry Go down

tańczący z cykadami
Zamyślony pokiwał mu już tylko głową. Możliwe, że chłopak miał nawet rację, czasem udało mu się zerknąć mimochodem, kiedy białowłosy pielęgnował ogród i po prostu iść dalej. Nie chciał mu niepotrzebnie zawracać głowy, choć trzeba przyznać, że często po prostu siedział pod płotem wsłuchując się zwyczajnie w to co robił Yuki. Taki cichy sekrecik, ale taki, że ani mru mru.
Zdecydowanie był bardziej przejęty tym całym faktem zmiany ciał niż lis. Nie spodziewał się takiej reakcji. Chciał choć trochę mu się podlizać, pomóc, a tu jego pomocna ręka została szybko odrzucona. Uśmiechnął się jednakże pod nosem słysząc słowa chłopaka rozwieszając ubrania.
- Ależ nie ma za co - rzucił krótko i przeczesał sobie włosy ręką. Zostawienie mokrych ubrań z boku nie było dobrym pomysłem. Wiele razy się o tym przekonał, kiedy chodził w deszczowe wieczory i wracał cały przemoknięty. Trochę pociągał potem nosem, ale przecież nie mógł i tak sypiać wcześnie.
Zamruczał pod nosem, kiedy ciepła woda oplotła jego ciało sprawiając, że każdy mięsień z osobna aż wzdychał cicho pod skórą rudzielca. Przygryzł na moment dolną wargę rozsiadając się wygodnie po drugiej stronie, na tyle ile mógł. Nie będzie przecież wchodzić na drugą połowę.
Podniósł leniwie jedną powiekę z zaczepnym uśmiechem na ustach i poruszył brwiami.
- Moja wanna, moja woda, a lis? - chciałby powiedzieć, że też jego, ale wolał sobie niczego nie dopowiadać. Zresztą jeśli mu się uda, to może namówi go w końcu na normalną randkę? Bez jakichś dodatkowych par oczu. Tylko gdzie on mógłby go zabrać...
- Hm? Przecież przyniosłem nam po ręczniku. Wytrzemy się, pójdziemy do mnie, a ja już nam tam coś znajdę - może i był troszkę roztrzepany, ale on miał to wszystko zaplanowane. Wciśnięcie lisa w koc, coby nie zmarzł było kolejnym przystankiem. Może mu nawet coś ugotuje, żeby się rozluźnił?
- Nic nie zrozumiałem.
Zachichotał cicho pod nosem i podniósł się nieco, a te całe czerwone, długie włosy spadły mu do wody. Pochylił się w stronę białowłosego podnosząc powoli jedną rękę i przejeżdżając ostrożnie palcem po skórze Yukiego, a konkretniej jego nodze.
- No zobacz... taka sama faktura skóry - wbił spojrzenie złotych ślepi w jego oczy uśmiechając się zawadiacko. Jego palec wskazujący sunął dalej, przenosząc się na rękę białowłosego.
- Praktycznie żadnych różnic poza... - zatrzymał palec przy obojczyku chłopaka szczerząc się do niego głupkowato.
Zeke

Powrót do góry Go down

  Wytknął język w jego stronę, nawet przez chwilę nie wahając się nad odpowiedzią.
  — Lis należy do samego siebie, ale bezczelnie wepchnął się na twój teren — stwierdził wyraźnie zadowolony z samego siebie. Taka była prawda. Nie należał do nikogo, sam był sobie panem. Nawet jeśli rzadko kiedy faktycznie zachowywał się jak władca własnego losu.
  Dużo bliżej było mu do ofiary, która uciekała przed wszelkimi zagrożeniami, byle zachować głowę na karku.
  — Ręcznik, ręcznik. Mogłeś od razu wziąć jakieś koszulki na zmianę! Co pomyślałaby pani Ayazuma jakby zobaczyła w swoim domu dwie przemykające dziewczyny w samych ręcznikach? — zapytał podejrzliwie, przyglądając się uważnie jak ten nagle podnosi się do góry. Zdecydowanie nie był przygotowany na jego nagły dotyk, który z jakiegoś powodu wydawał mu się nie na miejscu. Czy to w sumie było normalne? Nie miał zbytnio innych przyjaciół, więc nie wiedział jak zachowywali się normalnie względem siebie inni.
  — N-na co mam patrzeć. Nie wiem jaką dziewczyny mają fakturę skóry, nigdy żadnej nie dotykałem — mruknął uciekając wzrokiem gdzieś w bok. Cóż, teraz przynajmniej wiedział, że Zeke bez wątpienia to robił. Nie żeby jakoś szczególnie go to dziwiło, skoro był w końcu nie tylko przystojny, ale i popularny. To normalne.
  Ale i tak z jakiegoś powodu nie mógł się na tym wszystkim zbytnio skupić przez nieprzyjemny i niezrozumiały ból w brzuchu. Może był zazdrosny o to, że miał już okazję kogoś poderwać, a on nie? Tak, to musiało być to.
  Rzucił mu obrażone spojrzenie w odpowiedzi na braki różnic.
  — Chcesz powiedzieć, że normalnie też wyglądam jak dziewczyna? — fuknął, mrużąc powieki. Niezbyt mu się to podobało. Zdecydowanie nie był dziewczyną i nigdy się nią nie czuł. Chciał po prostu już odzyskać swoje poprzednie ciało. Wtedy mógłby udowodnić, że zdecydowanie nią nie jest.
  — Pewnie specjalnie przyniosłeś tylko ręcznik. Przyznaj się, podoba ci się ta cała klątwa? Będziesz teraz do mnie uderzał, bo wyglądam jak dziewczyna i mam biust? — skrzywił się na samo wspomnienie, mimowolnie nie będąc w stanie się powstrzymać przed wypowiedzeniem ostatniego słowa nieco ciszej.
  — Ale z ciebie pies na baby, Zeke — założył ręce na klatce piersiowej, położył po sobie uszy i odwrócił głowę w bok. No i się obraził.
Anonymous

Powrót do góry Go down

tańczący z cykadami
Kącik ust wygiął się w szerszym uśmiechu, choć trzeba przyznać, że Zeke nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Przejechał opuszkiem palca wskazującego po swoim nosie kilka razy, góra dół, jakby chciał się upewnić, że jego krzywizna nie została naruszona.
- Lubię, kiedy lis bezczelnie wchodzi na mój teren. Mógłby nawet na nim zostać -  opuścił powoli rękę opierając ją o skraj wanny. Czerwone włosy przyklejały się do każdego możliwego elementu nasiąknięte wodą. Pieroństwo, największą zmora.
Zastanowił się chwilę nad odpowiedzią marszcząc przy tym nos oraz czoło.
- Pewnie stwierdziłaby, że albo włamanie, albo rusałki postanowiły się u nas rozgościć... Jesteśmy sami, Yuki. Ale zapamiętam na przyszłość - mruknął, aż mu mina zrzedła. Obrócił twarz w przeciwnym kierunku gryząc się od środka w policzek. Aż tak mu to przeszkadzało? Zeke miał teraz niemały mętlik w głowie. Jego psie uszy pochylone lekko nad jego łbem drżały leciutko. Wcale nie ze szczęścia.
Ślepiec, bo nim aktualnie był bez okularów, dopiero po kilku chwilach zauważył, że dostał mentalnego liścia. Odsunął palec jak i samego siebie wciskając się w drugi koniec wanny z taką siłą, że aż woda się trochę wylała.
- Nie ważne... Plotę bzdury, nie przywiązuj wagi do moich słów, Yuki... - głębokie westchnienie opuściło klatkę piersiową rudego, który wciąż nie był w stanie wrócić spojrzeniem na białowłosego. Skręcało go w środku, czuł jak ktoś wbija mu małe szpileczki w podbrzusze. Oparł łokieć o wannę, a otwartą dłonią przykrył sobie oczy.
-Chcesz powiedzieć, że normalnie też wyglądam jak dziewczyna?
Spiął się cały w wodzie zaciskając mocno wargi. Jemu było rybka, czy Yuki był facetem czy kobietą. Chodziło po prostu o niego. Krew rudego, aż zabulgotała w żyłach, a on by nie rzucić jakimś głupim tekstem ugryzł się w język. Chyba aż za mocno.
- Nie. Zdecydowanie nie - miał wrażenie, że nagle wszystkie jego starania były zmiażdżone w jednej sekundzie. Podchody, zaloty, głupie spojrzenia. Dlaczego lis tego wcześniej nie widział i dopiero teraz mu to przeszkadzało?
Może nie podobał mu się po prostu Zeke? Wolał sobie tego nie mówić, tylko usłyszeć to prosto od chłopaka. Na kolejne słowa aż zazgrzytał zębami.
- Nie podoba mi się ona. W żadnym wypadku. Zachowywałem się tak jak zawsze, bo nie ważne jak wyglądasz, jesteś Yukim. I dopiero teraz zauważyłeś jak podbijam do Ciebie? Robię to nie od dziś - podciągnął nogi do siebie obejmując je wolną ręką drugą nie odrywając od pyska. Był zdecydowanie podirytowany. Choć nie wiedział co bardziej w nim góruje, irytacja czy smutek.
Nawet nie myślał bardzo nad słowami. Zdawały się wypływać z jego ust w tym momencie, jakby idealnie odnalazły swoje miejsce w sytuacji. Kolejne słowa jeszcze bardziej go dobiły. Psie uszy drżały poddenerwowane, a Zeke gryzł się teraz w policzki od środka. Może za bardzo się narzucał i dlatego wszystko poszło się chrzanić?
- Wypraszam sobie. Jak już to na jednego mało domyślnego lisa - już jak psuć wszystko, to po całej linii.
Zeke

Powrót do góry Go down

  Ledwo się powstrzymał od kolejnego parsknięcia śmiechem.
  — Ale nie będę mieszkał w twojej wannie, okej? — nie lubił wody aż tak. Jasne, uwielbiał się kąpać. Cichutko z tyłu głowy marzył nawet o wypadzie do gorących źródeł, choć rzecz jasna nie zamierzał mówić o nim na głos. W końcu takie wycieczki były dość drogie, a nie chciał nadwyrężać budżetu swojego ojca.
  Zdecydowanie muszę sobie znaleźć pracę.
  Wtedy wszystko będzie dużo prostsze. Mieszkając w Oguni miało się ten plus, że wszelkie oszczędności szły na wydatki w mieście. W końcu nie mogli pojechać na żadną drogą wycieczkę na Karaiby.
  Obrócił ostrożnie głowę w jego stronę, przyglądając mu się podejrzliwie na cały ten obrót spraw, którego nawet nie rozumiał.
  — Ugh, nie mogę się przyzwyczaić do tych nowych wyglądów — położył po sobie uszy i spuścił łeb. Cóż, dobry moment na zorientowanie się, że normalny wygląd Zeke'a podobał mu się dużo, dużo bardziej niż obecny. Z tym że nadal nie była to dla jego łba aż tak istotna informacja.
  Ouch. Chyba swoim fochem nadepnął na jakiś zły punkt. Uniósł obronnie ręce w górę, kompletnie zapominając że obecnie ma dwa dość istotne dodatkowe punkty na ciele, które aż podskoczyły w proteście na ten nagły ruch.
  — I dopiero teraz zauważyłeś jak podbijam do Ciebie? Robię to nie od dziś.
  — Nie no wiem, że się przyjaźnimy, okej? — w końcu to właśnie Zeke rozpoczął ich znajomość. I w sumie to chyba inicjował większość spotkań, bo Yuki uroił sobie w tym swoim tępym łbie, że nie chce mu przeszkadzać. Nie chciał mu tu insynuować, że jest złym przyjacielem.
  — Przepraszam, okej? Jesteś najlepszym przyjacielem pod słońcem. Tylko te ciała mnie denerwują — nadymał policzki wyraźnie naburmuszony, zaraz ciężko wzdychając. Naprawdę miał już ochotę wyjść z tej wanny i odwalić jakiś dziki rytuał, który pozwoliłby mu na powrót do własnej formy. Poklepał kilka razy brzeg wanny i uśmiechnął się do czerwonowłosego.
   — W sumie mi już ciepło. Chyba, że mam ci pomóc od razu umyć włosy? — przekrzywił pytająco łeb w bok. Bo chyba łatwiej się je cięło na mokro? Tak sądził.
Anonymous

Powrót do góry Go down

tańczący z cykadami
- W wannie bym Cię nie trzymał... - powiedział już cicho bardziej do siebie, a w tej jego rudej głowie pojawiły się już różnego rodzaju propozycje wspólnego spędzania czasu z lisem. Zdecydowanie nie byłoby to w wodzie, choć jeśli już mieliby się gdzieś faktycznie wybrać, to wolałby zafundować mu przyjemny wieczór nie w domu, a właśnie poza. Dobrze, że ostatnio w szef kuchni stwierdził, że Zeke może wziąć sobie kilka dni wolnego z powodu tej całej sytuacji w hotelu. Szkoda tylko, że mu kaska nie wpadnie do kieszeni.
W sumie i tak nazbierał sporo przez ten czas, chował skrzętnie w pokoju, co by pani Ayazuma nie wywęszyła pieniędzy. Dodatkowy dochód, z dwóch stron ciągnął, a wieczorem jak wychodził i czasem lądował na piwie, to przecież musiał wyciągnąć pieniążki. W ten sposób nikt go nie pytał o wiek, tak jak porucznik, któremu nawet postawił dolewkę. Ciekawe, czy czegoś się dowiedział...
- No też nie jestem z tego zadowolony. Mam nadzieję, że to nie będzie długo trwało - burknął kątem oka zerkając na to jak chłopak spuścił głowę. W tej całej sprawie cieszył się jedynie, że nie zabrało mu tych uszu i jego charakter się nie zmienił. Choć miał nadzieję przez chwilę, że jego słowa dotrą do tej małej główki.
Może to nie był na to najlepszy moment.
Westchnął głęboko zaciskając palce na nodze. Wszystko nagle było przeciwko niemu. Z wielką chęcią przeszedłby się teraz po mieście, znalazł osobę odpowiedzialną za to całe gówno i kazał jej to odkręcać, bo nie może na spokojnie wyjaśnić wszystkiemu chłopakowi, który mu się podoba. A to wszystko dlatego, że byli teraz dziewczynami.
To dobrze, że to wiesz... Ale nie o to mi chodziło.
Miał wrażenie, że coraz ciężej było mu dotrzeć do białowłosego. A może złych słów aktualnie używał? Przecież nie był specjalistą od zmiany ciał. Zdecydowanie wszystko lepiej mu wychodziło, kiedy był facetem. Wręcz jak po maśle.
- Też mnie one nie cieszą, Yuki... Ale próbowałem zachowywać się normalnie - mruknął i już miał wstawać z wody, gdy do jego uszu dotarł dziwny dźwięk. Jego psie uszy zaczęły na przemian kłaść się i stawać, aż w końcu Zeke podniósł wzrok odsuwając rękę od twarzy. Nie był jakoś wyjątkowo ucieszony.
- Nie będzie to problem? Są strasznie długie... - skrzywił się podnosząc na palcu wskazującym włosy z przeciwnego ramienia patrząc na mokre kosmyki nieufnie. Wziął głęboki wdech i obrócił się plecami do chłopaka.
- Ten szampon w zielonym opakowaniu... Nie żałuj go - dodał krótko zbierając wszystkie włosy i odrzucając je ostrożnie w tył.
Zeke

Powrót do góry Go down

  Obserwował go przez chwilę, zupełnie jakby chciał w ten sposób przeniknąć do jego głowy. Niestety nie odziedziczył podobnych umiejętności po swoich przodkach - ani ludzkich, ani tych drugich - musiał więc sobie odpuścić i po prostu wyrzucić z siebie pytanie na głos.
  — A gdzie? — zapytał więc, wyraźnie zainteresowany. Nawet rozejrzał się dookoła zupełnie jakby czerwonowłosy rzeczywiście miał tu gdzieś przygotowane miejsce do trzymania lisów. Duża klatka czy coś. Nie żeby chciał być w takiej trzymany.
  — No też nie jestem z tego zadowolony. Mam nadzieję, że to nie będzie długo trwało.
  Położył po sobie uszy, wpatrując się przez chwilę w taflę wody, wzburzając ją od czasu do czasu palcami.
  — Myślisz, że możemy zrobić cokolwiek by to przyspieszyć? — zapytał cicho, w sposób który zdradzał że chyba nie do końca chciał mówić to na głos. Yuki miał jednak notoryczne wrażenie, że to miasto żyje gdzieś poza nim. Na co dzień rzecz jasna funkcjonował całkiem normalnie, ale koniec końców nie sądził by miał jakiś większy wpływ na wszystko co działo się w Oguni.
  Nawet jeśli nie zdziwiłby się, gdyby mieszkańcy standardowo obarczyli winą za klątwę mieszańców.
  Więc czemu mimo podobnego podejścia, nadal chciał w jakiś sposób uzyskać ich aprobatę? Musiał być naprawdę głupim lisem.
  — Nie będzie to problem? Są strasznie długie...
  — Własnie dlatego wydaje mi się, że będzie mi łatwiej niż tobie — uśmiechnął się i uniósł nieznacznie dłonie po raz kolejny, machając na niego w prostym geście, by się odwrócił. Nie dziwił się, że Zeke'owi tak zależało by je ściąć. Naprawdę były strasznie długie. Chociaż z drugiej strony przez ułamek sekundy pomyślał, że trochę szkoda. Były naprawdę ładne. Ale bardziej pasowałyby jakiejś prawdziwej dziewczynie. Zeke naprawdę dużo lepiej wyglądał w swojej oryginalnej formie. Podziwiał go zresztą, że potrafił się tak starać, by wszystko było normalnie, jemu nie przychodziło to z taką łatwością. Przyłapywał się na tym, że od czasu do czasu jego mózg protestował przeciwko połączeniu jego przyjaciela z nowym ciałem i mimowolnie lekko wzdrygał jego dłońmi, zupełnie jakby właśnie dotykał kogoś innego.
  Nie czułby się z tym dobrze. Nie lubił zbytnio innych ludzi. I zdecydowanie nie chciał ich dotykać.
  Sięgnął po zielone opakowanie zgodnie z instrukcjami i wylał sporą jego zawartość bezpośrednio na włosy Zeke'a, nieznacznie panikując gdy ten niekontrolowanie szybko zaczął spływać w dół.
  — Aaaaa stój, nie do wody! — spanikował praktycznie rzucając butelką do przodu, nim próbował objąć wszystkie rude włosy rękami. Tyle, że te uparcie przelewały mu się przez ręce. To wcale nie było takie proste jak mu się początkowo wydawało!
Anonymous

Powrót do góry Go down

tańczący z cykadami
- A gdzie?
  Zaśmiał się cicho pod nosem, zatrząsł się przy tym cały, pozwalając by czerwone uszy na jego głowie opadły płasko na włosy. Chyba powinien się cieszyć, że nikt mu teraz nie czytał w myślach, bo co jak co, ale nie miał się czym chwalić.  Jego pomysły nie były jakieś wyszukane, bo przecież jeśli miałby gdzieś trzymać Yukiego, to w swoim pokoju. A co by tam robili, to już nie temat na dziś... I na pewno nie byłoby to wciskanie do jakichś klatek, oj nie.
  Kolejne pytanie go tylko bardziej podirytowało. Żeby cokolwiek w tym temacie zrobić musieli wiedzieć co się wydarzyło, że nagle wszystko stanęło do góry nogami.
  - Nie wiem... Możliwe, że to sprawka jakiegoś yokai, albo klątwy. Ciężko powiedzieć... Jeśli by się nad tym zastanowić... - na twarz rudego wpłynęło głębokie zamyślenie, w którym trwał przez dłuższą chwilę. Czy na pewno nie dało się nic zrobić? Poniekąd oni, mieszańcy, mieli najgorzej. Pozostało im tylko ukrywać się w tym wszystkim, chować głowę w piach i udawać, że ich nie ma. A to wszystko za sprawą rodów, które myślały jakimiś dziwnymi kategoriami. Ugryzł się w wargę widocznie skonsternowany i przeniósł powoli wzrok na chłopaka.
  - Czy przypadkiem nie działo się coś na komendzie ostatnio? Strasznie duże poruszenie tam było. Omijałem tej okolicy za wszelką cenę... Jeszcze ten piekielny zapach tam był... - ostatnie zdanie wymamrotał cicho pod nosem zaciskając mocniej palce na nodze. Tak, tamtego dnia miał wrażenie, że człowiek, którego co wieczór szuka był wtedy pod komendą. Nawet gdy bardzo go kusiło pójście w tamtą stronę wolał uniknąć niepotrzebnych kłopotów. Choć przypuszczał, że tego dnia i tak policja miała nadto problemów do ogarnięcia.
  - Może to właśnie... z tym jest to związane? Wiesz, ktoś mógł rzucić klątwę, bo coś mu nie pasowało, a że zielony był to wyszło jak wyszło - rzucił pomysłem drapiąc się palcem po policzku. Oczywiście to tylko domysły, ale wszystko było możliwe, tak? Nie zdziwiłby się, gdyby to okazało się prawdą.
  Skoro lisowi nie pasowało to, jaka była ich aktualna sytuacja postanowił się zdystansować na pewien czas. Przygarbiony zaczął kręcić palcem nad taflą wody. Nawet kiedy próbował zachowywać się normalnie wiedział, że nie wszystko było normalne. Nic nie było.
Panika Yukiego sprawiła, że ocknął się z zamyślenia. Aż wyprostował się cały, co chyba jeszcze bardziej pogorszyło sprawę. Poczuł zimny szampon na plecach, a butelkę, którą rzucił chłopak złapał, kiedy wylądowała w wodzie około niego. Odstawił opakowanie na miejsce i spojrzał na białowłosego przez bark.
  - Łapiesz? - zaśmiał się pokazując przy tym swoje białe zęby - Tylko mnie nie myj. Same włosy wystarczą - zażartował, przez chwilę nawet usta wykrzywiły mu się w uśmiechu. Zaraz jednak znów spochmurniał odwracając twarz. Psie uszy nie ruszały się już, a chłopak próbował powtarzać spokojnie mantrę w głowie. Co nie było takie proste, gdy był nadal poddenerwowany.


[temat zakończony]
Zeke

Powrót do góry Go down

Powrót do góry Go down

Powrót do góry


Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach