Droga do lasu Shimojo
by Lert Czw Lut 11 2021, 01:29

Kto zagra?
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:44

Rezerwacje wyglądów
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:30

But the darker the weather, the better the man
by Oguni Sro Sty 13 2021, 21:14

Aktualnie słucham
by Junko Wto Sty 12 2021, 21:56

Bar
by Gość Wto Sty 12 2021, 19:37

Ogrody
by Lert Wto Sty 12 2021, 18:27

Stare drzewo
by Gość Sob Sty 09 2021, 00:16

Park
by Gość Czw Sty 07 2021, 20:57



  Co za gorąc.
  Wsunął palce w krótkie, czarne włosy, przeczesując je powoli, mimo że nie miało to dać zbyt wiele. Jakby nie patrzeć i tak należał do najkrócej ściętych w rodzinie osób. Ayumi zawsze śmiała się, że jest mu cieplej niż innym, bo przez swój wzrost jest bliżej słońca. Słowa te były absurdalne, ale mimowolnie samo ich wspomnienie wprawiało go w całkiem dobry humor. Objął mocniej miotłę i wrócił do zamiatania podwórka.
  — Akuto — głos znajomego mnicha wyrwał go z zamyślenia, zmuszając do ponownego oderwania wzroku. Dwóch mężczyzn kierowało się w jego stronę z lekkimi uśmiechami. Momentalnie rozpoznał w nich swoich kuzynów z bocznej gałęzi, zatrzymał się więc i poczekał aż do niego podejdą.
  — Akinori, Gorou — przywitał ich skinięciem głowy, otrzymując w zamian krótkie ukłony.
  — Zajmiemy się podwórzem do końca. Gdybyś mógł zamiast tego pomóc nieco przy wejściu do świątyni... Aoi mówiła, że brama jest nieco zasypana liśćmi — Akinori uśmiechnął się w jego stronę wyraźnie zakłopotany. Mimo że Akuto pomagał im od dzieciństwa, nadal nie czuli się zbyt komfortowo prosząc go o jakiekolwiek przysługi. Podparł się rękami o miotłę, przekrzywiając nieco głowę w bok.
  — Nie ma problemu. Pamiętajcie, by zamieść jeszcze wnętrze świątyni.
  — Oczywiście — tym razem obaj odezwali się chórem z kolejnym krótkim ukłonem, nim zabrali się do pracy. Ścisnął więc mocniej swoją miotłę i ruszył w kierunku bramy. Wystarczyło krótkie rozejrzenie się wokół, by utwierdzić się w przekonaniu, że Aoi nie kłamała. Zaczął więc zgarniać wszystkie liście w jedno miejsce, choć przez chwilę doceniając, że dzisiejszy dzień nie był wietrzny. Nawet jeśli praca w upale zdecydowanie nie należała do najprzyjemniejszych.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Em... najpierw idź w lewo, potem prosto, potem w prawo, potem w lewo... - przekazane słowa wirowały w jej głowie sprawiając przede wszystkim, że odczuwała coraz to większe zagubienie. - Potem... - powtórzyła sobie w głowie trasę, upewniając się przy tym, że nie zabłądziła przypadkiem. Nie można powiedzieć, że należało to do najłatwiejszych spraw. Poruszanie się po obcym mieście stanowiło wyzwanie, zwłaszcza, gdy w pewnym momencie zaczynało dla niej wszystko wyglądać tak samo.
Albo przypadkiem zrobiła sobie dodatkowe okrążenie wokół jednej z dzielnic.
Zdecydowanie zrobiłam... - stwierdziła w myślach, spoglądając na budynek. Była wręcz pewna, że widziała go jeszcze kilka minut temu. Zdecydowanie niełatwo było zapamiętać trasę do miejsca, którego jeszcze nie zdążyło się zobaczyć na własne oczy. Zacisnęła dłonie w pięści, dodając sobie w myślach otuchy. Nie po to przecież pytała mieszkańców, by zrezygnować!
Znalezienie się w obcym mieście bez perspektyw na przyszłość czy powrót do domu sprawiało, że czuła jakby cudza dłoń zaciskała się na jej gardle. Gdziekolwiek by nie spojrzała, była jedynie utwierdzana w tym, że to już nie to samo. Nie wróci ze szkoły i nie przywita się z bratem. Nie umówi się na wspólny wypad po szkole wraz z koleżankami. Tyle rzeczy poszło obecnie na bok... że nie chciała tracić kolejnej. A przynajmniej spróbować nie zmieniać czegoś, co praktykowała od lat.
Więc tym bardziej poczuła wzrost determinacji, by odnaleźć opisane jej miejsce oraz osobę.
Wypuściła powietrze z płuc i potarła ramię, zatrzymując się kilka metrów przed bramą. Ciemnowłosa zadarła głowę do góry, chłonąc wzrokiem widok budowli. I mniej więcej zebrać w sobie nieco więcej odwagi, by kontynuować to, czego podjęła się do tej pory. Połowa celu zrealizowana. Miejsce jest... tylko teraz osoba... - przeniosła ręce ku dołu stroju, prostując spódniczkę i zbliżyła się ku wejściu.
- Dzień dobry... Przepraszam bardzo... - w głos wkradła się nuta niepewności, a wzrok szukał kogokolwiek, z kim mogłaby porozmawiać. I dostrzegł. Wysoki, nieznajomy mężczyzna, zajmujący się porządkami. Przygryzła wewnętrzny policzek, układając sobie w myślach słowa, które miała wypowiedzieć za niedługo.
- Czy mogę na moment Panu przeszkodzić? - spytała się. - Szukam pewnej osoby i powiedziano mi, że ją tutaj odnajdę - nastolatka wpatrywała się intensywnie w zagadniętą osobę. - Jeśli nie stanowi to problemu.
Anonymous

Powrót do góry Go down

  Zatrzymał się na chwilę, przecierając czoło rękawem letniej yukaty. Odruch był w tym momencie niezwykle pusty, jako że pot nie zdążył nawet pokryć jego skóry. Mimo to chłodny materiał pozostawił po sobie przyjemne uczucie ulgi, które zaraz spotęgował delikatny podmuch wiatru. Ten sam, który sprawił, że liście zaczęły uciekać spod jego miotły. I tyle z bezwietrznego dnia. Westchnął cicho pod nosem i zgarnął je z powrotem w to samo miejsce co wcześniej, walcząc z siłami natury.
  Pojawianie się nowych osób o tej porze nie było niczym dziwnym. Świątynia Koyasuryo cieszyła się dość sporym zainteresowaniem ze strony innych, dlatego odwiedzający nie byli wielkim zaskoczeniem dla urzędujących na terenie członków rodu. Zgodnie z typowym dla siebie przyzwyczajeniem, wystarczyło by dziewczyna znalazła się w zasięgu jego wzroku. Akuto skinął jej głową na przywitanie, nie zaprzestając wcześniejszych czynności. Zgodnie z pierwotnym oczekiwaniem, nie wyminęła go jednak, a stanęła w miejscu i zabrała głos.
  Miotła momentalnie znieruchomiała w jego dłoniach. Jego twarz jak zawsze pozostawała nieprzenikniona, gdy wysłuchał jej slów ze spokojem, nie wychodząc z żadną własną inicjatywą. Nieszczególnie leżało to w końcu w jego naturze.
  Jej słowa w pierwszym momencie momentalnie skierowały jego myśli w kierunku kapłanów. To ich najczęściej szukały zagubione jednostki. Zwłaszcza te z podobnie niepewnym sposobem wypowiedzi. Ludzie nie mieli w sobie zbyt wiele odwagi, gdy chodziło o kontakty z osobami wykonującymi zawód sprzeczny z etyką większości. Były to rzecz jasna tylko i wyłącznie jego własne domysły.
  — Znasz jej imię? — zapytał po prostu, opierając obie dłonie na czubku miotły. Odpowiedział własnym spojrzeniem na jej, równie intensywne co jego, tymczasowo ignorując kilka pojedynczych liści, które postanowiły skorzystać z przerwy stróża, by umknąć niesfornie w bok.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Musiała przyznać samej sobie, że świątynie w tym mieście robiły wrażenie. Kilka z nich mogła zobaczyć z pewnej odległości, ale jeszcze nie zwiedziła żadnej z nich. Jednakże czas, jaki przebywała w mieście był dość krótki, za to owocujący w wiele wydarzeń, w związku z tym, że jej życie obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Akceptacja, a potem dostosowanie się, stanowiło wielkie wyzwanie.
Fakt, że udało się zwrócić uwagę na siebie, uznała za pierwszy sukces. Zawsze łatwiej rozpocząć rozmowę, gdy zaistniało zainteresowanie od drugiej osoby. W dodatku w jej oczach owa reakcja nie zaliczała się do negatywnych, więc uznała to za drugi plus, warty pociągnięcia dalej. Może uśmiechnęłoby się do niej szczęście i zdoła bez problemów odnaleźć i załatwić to, co chciała? Przynajmniej mogła chociaż trochę połudzić się.
- Tak - odparła bez najmniejszego zawahania się.
Znam, prawda? - dość szybko przeleciała myślami po ostatnich wspomnieniach i rozmowach, by wyciągnąć najważniejsze dla niej informacje. Tak, by nie pomylić się i nie zepsuć szansy, jaką teraz otrzymała.
- Akuto-san - powiedziała. - Koyasuryo Akuto-san. Jego poszukuję.
Uniosła kąciki ust do góry, ukazując delikatny uśmiech.
- Dlatego byłabym wdzięczna Panu za podpowiedzenie, gdzie mogę go znaleźć.
NIe była zapytana o cel, więc nie wypowiedziała go również przy zagadniętym mężczyźnie. Odruchowo założyła z góry, że zainteresowanie pod tym względem nie istniało u wielu ludzi, a rozmówca był jednym z nich.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Powrót do góry Go down

Powrót do góry


Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach