Droga do lasu Shimojo
by Lert Czw Lut 11 2021, 01:29

Kto zagra?
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:44

Rezerwacje wyglądów
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:30

But the darker the weather, the better the man
by Oguni Sro Sty 13 2021, 21:14

Aktualnie słucham
by Junko Wto Sty 12 2021, 21:56

Bar
by Gość Wto Sty 12 2021, 19:37

Ogrody
by Lert Wto Sty 12 2021, 18:27

Stare drzewo
by Gość Sob Sty 09 2021, 00:16

Park
by Gość Czw Sty 07 2021, 20:57


Jechał swoim kamperem za Zhao. Jego nawyki podpowiadały mu, żeby napierdalać za nia klaksonem, żeby zjechała z drogi, ale potem przypominał sobie, że to ona jedzie pierwsza bo chce mu pokazać centrum. Oczywiście przez całą jazdę słuchał muzyki z kaset na cały regulator. Kiedy dojeżdżali na miejsce akurat kończył się "Hotel California". Zaparkował na jakimś niewielkim parkingu. Zaskoczyło go to jak mało było na nim aut. Nawet nikogo nie było w budce, która kiedyś pewnie służyła jako kasa.
Zanim wysiadł z "The Love Machine" założył białą żonobijkę. Nawet była czysta, chociaż widać było, że była wyprana z czarnymi ponieważ wyraźnie poszarzała.
Podszedł do auta Zhao i oparł się ramieniem o dach, który poklepał
-Czemu wszystko wygląda tu jakby zatrzymało się jakieś 30 lat temu? - to było pierwsze co przyszło mu na myśl -Ja wiem, że Alabama jest trochę do tyłu, ale nie aż tak - odsunął się od auta, żeby odpalić papierosa -I odpowiadając na Twoje pytanie - moja pierwsza dziewczyna była moją kuzynką - puścił jej oczko zaciągając się papierosem.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Otworzyła drzwi powoli, aby pozwolić Otisowi na przesunięcie się, jeżeli było zagrożenie, że mu nimi jebnie. Wysiadła z pojazdu, zamknęła i usiadła na masce. Od razu rozbawiło ją porównanie Oguni do Alabamy.
- Uprzedzałam cię, czyż nie? - odparła, patrząc na budynki - Nie było mnie tutaj wtedy jeszcze ale z tego co słyszałam, to właśnie w latach 90. jakieś mroczne moce - w tym momencie uniosła dłonie do góry i pokręciła nimi chwilę - zamknęły Oguni na świat. Więc... no, od tamtej pory tak tutaj sobie siedzą i niewiele się zmienia. Jedni się rodzą, inni umierają, a jak umierają to albo ich coś opierdala albo sami się wieszają, raczej śmierć ze starości rzadko się zdarza. No i czasem przyjeżdżają gringo, jak ty. - wyjaśniła, przenosząc wzrok na rozmówcę.
Zaśmiała się krótko z jego odpowiedzi.
- Czy jest chociaż jeden stereotyp, który nie łączy się z tobą? - spytała, nawet będąc trochę pod wrażeniem.
Myślała, że to ona robi obciach swojemu państwu, ale wyglądało na to, że ten Amerykanin był w tym jeszcze lepszy.
- Gdyby nie fakt, że już tu zostaniesz na prawdopodobnie zawsze, to jak długo planowałeś być w Japonii?
Anonymous

Powrót do góry Go down

-I tak jestem zaskoczony - uniósł wyżej brew. Nie wierzył dziewczynie w tą całą historię. Może po prostu ta wiocha taka po prostu była - 30 lat za całym świat bo taki jej urok? Przecież na świecie było sporo takich miejsc -Ta... robi sens - odparł tonem, który wskazywał na to, że nie bardzo jej wierzy. Nawet Otis nie był tak naiwny żeby wierzyć w takie rzeczy. Uwierzy jak sam zobaczy jakiegoś demona. Na taką ewentualność miał w kamperze swoją procę i strzelbę.
-Nie wiem - wzruszy ramionami -Ale prawdopodobnie większość z nich akuratna w moim przypadku - puścił jej oczko. Choć o redneck'ach krążyło wiele legend to sam Otis taką legendą był. On już tutaj zrobi swoją małą Alabamę. Parafrazując Bendera z Futuramy - I will make my own Alabama with blacjack and hookers.
-Nie wiem, nie planowałem - dopalił papierosa i zdeptał go na asfalcie. Zaraz będzie pewnie osobą, która ma w Oguni najwięcej mandatów za śmiecenie -Pewnie jak mi się znudzi i nie zatęsknię za moją ukochaną Ameryką - i to nie była ironia. W końcu miał nawet małą flagę na desce rozdzielczej.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Pokręciła delikatnie głową.
- Nie uwierzysz mi, póki sam nie spróbujesz, prawda? - spytała, krzyżując ręce na klatce piersiowej - Wszyscy jesteśmy tacy sami na swój sposób. Zawsze tu ktoś kogoś ostrzeże, ale później chcemy spróbować sami. Ale nie żartuję z tym wychodzeniem w nocy. Powiedzmy, że możesz poczuć się bezpiecznie jak będzie koło ciebie ktoś z latarnią - mamy tutaj takie "paranormalne siły specjalne", co to zajmują się tym wszystkim.
Otis sprawiał wrażenie bardzo fajnego w obyciu kolesia, dlatego Yanqi nie chciała jutro zastać jego zwłok pod kamperem. Z drugiej strony nie byłby ani pierwszym ani ostatnim, który by nie przeżył pierwszej nocy w Oguni.
- Wiesz, że to nie jest nic, czym powinieneś się chwalić? - spytała rozbawiona, jakby chciała się upewnić, że nie do wszystkich może jego redneckowość przemawiać.
Przez chwilę przyglądała się jego poczynaniom, po czym westchnęła głośno. Nie planowała się upierać z tłumaczeniem, że wyjazd z tego miasta wcale nie był prostą sprawą. W końcu sam się przekona.
- To co, opowiesz mi coś o swoich latynoskich kolegach? - zawierciła się niespokojnie, jakby tylko czekała, aby usłyszeć o tych karmelowych plejbojach.
Anonymous

Powrót do góry Go down

-W porząsiu będę uważał - pokazał jej okejkę. Skoro tak stawiała sprawę to może faktycznie lepiej uważać i zamknąć na noc swój kamper na cztery spusty? Problem polegał na tym, że nawet ten jeden zamek, który posiadał czasami się psuł i wiele razy Otis musiał się włamywać do swojego kradzionego domu na kółkach.
-E tam -machnął ręką. Otis to prosty człowiek i nie był dobry w jakieś ukrywanie informacji o sobie. Jak komuś się nie podobał jego styl bycia to niech spierdala. Taki się urodził i takie zginie. Krew Redneck'ów płynęła w jego żyłach od pokoleń.
-Nic ciekawego - wzruszył ramionami -Po prostu kiedyś z kolegami poszliśmy na kojoty ale zamiast tego postrzeliliśmy jakiegoś Meksykańca tyłek. Od tamtej pory musieliśmy się przed nimi ukrywać - powiedział w skrócie. Inne historie o Latynosach chciał zachować na inne spotkanie. Nie można od razu wszystkiego o sobie mówić, prawda? -To co, pokażesz mi co nieco? - przeciągnął się aż mu coś w szyi chrupnęło. Pomasował się po karku z niezadowoloną miną. Chyba powinien zacząć prowadzić bardziej aktywny tryb życia.
Anonymous

Powrót do góry Go down

- Poszliście na co? - powtórzyła zaskoczona, ale dalej już było tylko gorzej - Co zrobiliście?
Oczywiście wszystko świetnie usłyszała i zrozumiała jednak nie mieściło jej się to w głowie.
- Słyszałam o tej wolności broni i w ogóle w Ameryce. Zazdroszczę wam. Chciałabym się kiedyś nauczyć strzelać z czegokolwiek. - powiedziała spokojnie, chowając dłonie do kieszeni - A poza tym, uwielbiam historie o kartelach, głównie tych z Meksyku i Kolumbii. Miałeś kiedyś do czynienia z którymś?
Jeżeli by się nad tym chwilę zastanowił, to Otis z łatwością mógł zauważyć, że była tym tematem strasznie podjarana - jej mimika i gestykulacja były aż nadto łatwe do odczytania.
Pokiwała głową.
- Chodź, przejdziemy się. - zadecydowała i ruszyła deptakiem przed siebie, co jakiś czas zatrzymując ich oboje aby o czymś opowiedzieć.
- Na lokalu jakiego typu ci najbardziej zależy? Zobaczymy, czy będę mogła pomóc jakkolwiek.
Chodziło jej oczywiście, czy szuka kina, baru czy zoo.
Anonymous

Powrót do góry Go down

-Na kojoty z wiatrówką. Jak nam się nudziło to szliśmy to takiego opuszczonego motelu. Wchodziliśmy na dach i strzelaliśmy do kojotów . Jak żadnego nie było to w opony aut, które przejeżdżały - wyjaśnił jakby naprawdę uważał, że dziewczyna kompletnie nie zrozumiała tego co do niej powiedział -Jedno auto się zatrzymało bo przebiliśmy oponę, wylazł z niego jakiś facet to kolega strzelił go w dupsko... - wzruszył ramionami jakby to nie było nic nadzwyczajnego. Przecież takie rzeczy w Ameryce to na porządku dziennym. Szczególnie w społeczności jakiej się wychował.
-Zajebiście strzelam z procy sportowej. Kiedyś dostałem pod choinkę za dzieciaka. Mogę Cię nauczyć - zaproponował. Chociaż tak będzie mógł się jej odwdzięczyć za całe wprowadzanie do tego co się niby działo.
-Co Ty taka zajarana kartelami? - uniósł brew wyraźnie zaskoczony jej ekscytacją. Dla Otisa to ten cały narkotykowy świat był czymś normalnym. Przecież właśnie w takim środowisku dorastał. Sam też zajmował się wyrobem i sprzedażą heroiny. Chleb powszedni.
-Na campingu i sklepie spożywczym z dobrymi cenami - odparł idąc za nią z rękoma w kieszeniach spodni dresowych -Nie potrzeba mi wiele do szczęścia - posłał jej niewinny uśmiech.
Anonymous

Powrót do góry Go down

- Aaa, na kojoty! - załapała, że Otis uznał, że ona nie ogarnęła i postanowiła się tym chwilę zabawić - U mnie w Chinach mówimy na nie "obiad". - odparła, utrzymując bardzo poważną minę.
Nie udało jej się to długo jednak, ponieważ dokończył historię o strzeleniu Meksykanina w tyłek.
- Pendejo z ciebie. - zaśmiała się i uderzyła go lekko w ramię.
Oczy Yanqi zabłyszczały, kiedy usłyszała o procy.
- Szczerze, to miałam nadzieję na strzelbę... ale proca też może być. - niedbale machnęła ręką.
Myślała, że taki Jankes z krwi i kości to jej zaproponuje co najmniej karabin maszynowy. A ten jej z jakąś procą wyskakiwał. No, był to trochę zawód, ale brała co mogła.
- Powiedzmy, że miałam wtyki w jednym. - teraz była jej szansa na bycie tajemniczą i planowała tego użyć, co podkreśliła puszczeniem oczka.
Nie musiał jeszcze wiedzieć, że jej ojciec otwierał korytarze transportowe na większość Azji Wschodniej. Ani nawet nie musiał wiedzieć, że w samochodzie, w którym zginęła kierowca przewoził duży blok kokainy, który bezczelnie stamtąd zajebała i wciąż był (prawie) nienaruszony.
Kiedy Otis szedł za nią, na chwilę się odwróciła i szła tyłem. Znała już to miejsce bardzo dobrze, wiedziała mniej więcej kiedy oczekiwać przeszkody.
- Dobra, jeden spożywczak jest niedaleko stąd. Cenowo przystępny, ale wiesz, to centrum, więc tu się szanują. - nawet w takim miejscu jak Oguni ceny w centrum były nieco wyższe niż na obrzeżach, ale co to były za różnice tak naprawdę.
Odwróciła się przodem do kierunku podróży i zaśmiała krótko.
- Zauważyłam! Musieli cię lubić w domu, taki łatwy w obejściu...
Anonymous

Powrót do góry Go down

-Wy tak serio z jedzeniem tych psów? Przecież pies to najlepszy przyjaciel człowieka jest - skrzywił się dość mocno -Rozumiem oposy, lisy, wiewiórki i inne tego typu... ale psy?! - aż mu się nóż w kieszeni otwierał jak słyszał o tym, że ktoś mógł zjeść pieseczka. Pieseczków nie wolno jeść. A kto je temu nie wolno do niebu.
-Co poradzić, taki jestem - zaśmiał kiedy poklepała go po ramieniu. Musiał przyznać, że z każdą chwilą coraz bardziej lubił Zhao. Poza tym nawet nie miał innego wyjścia bo jaką miał gwarancję, że ktokolwiek inny w tym mieście mówi po angielsku?
-To podobnie jak ja - odbił zgrabnie piłeczkę. Kto wie... może za jakiś czas poznają się na tyle, że Otis opowie o tej sferze życie coś więcej a ona odwzajemni się tym samym? Chociaż gdyby wiedział o kokainie to pewnie chciałby, że odwzajemniła się właśnie nią.
-Nawet jak jest nieco drożej to jedziemy tam gdzie jest taniej. Pamiętaj - człowieka poznasz po tym za ile kupuje browara - powiedział to takim tonem jakby właśnie wyjawił jej największy sekret ludzkiego istnienia. Cóż... poniekąd tak było.
-No a jak! - odparł wyraźnie zadowolony z siebie -Jestem prosty człowiek, łatwy w obsłudze, do szczęścia nie trzeba mi wiele. Ot taki Otis
Anonymous

Powrót do góry Go down

Zhao zaśmiała się głośno.
- No zdarzają się. Ale nie martw się, ja nie próbowałam nawet. Moja rodzina preferowała zawsze trochę bardziej dojebane potrawy. - wzruszyła ramionami, jednak teraz to ona się skrzywiła znacznie, kiedy chłopak opowiedział o innych zwierzętach - Uhh... a ty z tym to na serio? - spytała, odsłaniając zęby w grymasie obrzydzenia.
W pewnym momencie przekrzywiła głowę w zaciekawieniu.
- Czyżby trafił swój na swego? - spytała, kładąc sobie dłonie na bokach.
Teraz to ją naprawdę zainteresował. Czyżby on też był dzieckiem jakiegoś narcobossa? Nie wyglądał na dziedzica dużej fortuny, ale to może celowy zabieg? Z resztą, czy ona wyglądała na kogoś takiego...
- Dobra, to później tam też cię zabiorę. - rzuciła i pokazała dłonią Otisowi, aby został na zewnątrz, podczas gdy ona weszła do sklepu.
Wyszła z niego dosłownie minutę później i lekko rzuciła chłopakowi puszkę piwa.
- Moje ulubione. Zobaczymy, czy na tym też się dogadamy.
Byli w miejscu publicznym, ale w sumie chuj z tym. Jednocześnie wciąż byli w Oguni, małe miasto, mało policji, luźna atmosfera. Dlatego chwilę później Zhao już piła swoje.
- Niech zgadnę, wystarczy wieśniacka muzyka, widły i flaga konfederatów? - uniosła jedną brew, patrząc na Otisa podejrzliwie, po czym machnęła ręką aby ruszył ponownie za nią.
Anonymous

Powrót do góry Go down

-W takim razie jesteś dobrym człowiekiem - powiedział z powagą. Ah te życiowe mądrości Otisa. Wystarczy nie jeść psa i już jesteś dobry człowiek. Szkoda, że świat faktycznie tak nie działa -No a co! Jak coś przejedziesz i widać co to było to można zabrać i zjeść. Chociażby z szacunku do zmarłego - po co się miało marnować? Skoro już zdechło to przecież równie dobrze można było zjeść. A, że czasami trzeba dobić to inna sprawa...
-Byłoby miło - żeby określać jego rodzinny biznes jakimś wielkim narkobiznesem a jego ojca narkobossem to była wielka przesada. Chociaż na dzielni był szacun. Chociaż dzielnia to camping. Tak więc szacun na campingu! Get Redneckt!
Pokiwał głową na znak, że przyjął do wiadomości. Poczekał chwilę przed sklepem i chętnie złapał piwko, które niemal od razu otworzył. Był ciekaw czy dojedzie jakoś tym kamperem gdziekolwiek. Z drugiej strony przecież mógł spać na tym parkingu. To można pić!
-Całkiem spoko - powiedział przyglądając się etykiecie, z której kompletnie nic nie rozumiał oprócz napisu 5%. Nie miał problemu z piciem na ulicy. Co on? Pizda, żeby policji się bać? -Można i tak
Anonymous

Powrót do góry Go down

Uśmiechnęła się delikatnie, słysząc ten ciekawy "komplement".
- Kurczę, jesteś chyba pierwszą osobą, która mi to mówi.
Zhao nigdy nie szkodziła społeczeństwu, jeżeli już to tylko sobie. Nikogo nie mordowała, w nikogo nie strzelała, głównie egzystowała - jak to martwi ludzie. Ale mimo to, nie mówili o niej, że jest dobra.
- Dobra... dobra... skończ. - wyglądała, jakby miała za chwilę zwymiotować - Nie ukrywam, że teraz sama się czuję zagrożona.
Co prawda samochód jej nie potrącił, ale przecież zginęła w wypadku samochodowym! I była martwa! Skąd więc miała wiedzieć, że zaraz "z szacunku do zmarłego" jej nie opierdoli? Będzie musiała skutecznie pilnować swoich zwłok.
- To co z tą procą? Kiedy pierwsza lekcja? - spytała, powoli idąc przed siebie i co jakiś czas biorąc łyk piwa.
To było już jej drugie dzisiaj w związku z czym miała nadzieję, że jej wnętrzności jakoś to przeżyją i na przykład nie obudzi się w nocy w mokrej pościeli. W tym stanie nie wiadomo już było, który element  mógł puścić pierwszy!
- To... jak wyobrażasz sobie swoje najbliższe dni w Oguni? - zagaiła z zaciekawieniem.
Anonymous

Powrót do góry Go down

-To fajnie - odparł rozkładając ręce w geście idk. Zdawał sobie sprawę, że mówienie komuś takich rzeczy zanim się go pozna jest jakieś dziwnie, ale według niego można być dobrym człowiekiem jeśli nie jesz psów, a to czy strzelasz do kogoś z wiatrówki nie miało wtedy znaczenia.
-Ludzina nie jest dobra - skrzywił się po chwili zaśmiać. Niech teraz się dziewczyna zastanawiam czy to prawda. Oczywiście to nie była prawda. Aż takim pojebem nie był.
-Jak tylko znajdę miejsce gdzie mogę się ulokować - powiedział. Nawet trochę się cieszył, że może dziewczynę nauczyć strzelania. Wspólne strzelanie zbliża ludzi. Otis coś o tym wiedział.
-Hmm no nie wiem... Pewnie tak jak mój każdy inny dzień - widać było jak się nad tym zastanawia. To nie było łatwe po tylu piwach -Wstanę, wypije piwko, coś tam sobie porobię, coś zjem - wzruszył ramionami. W końcu jego dom był tam gdzie kamper.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Chinką wstrząsnął dreszcz.
- Co?! - wrzasnęła.
Tym razem chyba uwierzyła mu na serio. W momencie, kiedy ktoś się chwali tym, że na obiad zjada rozjechane zwierzęta, wcale nie zdziwiłaby się, jakby i kiedyś podejmował się kanibalizmu.
- Dobra, to chodź, ogarniemy temat. - machnęła ręką decydując o tym, że muszą zawrócić.
Po chwili tak samo jak wcześniej, każde zapakowało się do swojego pojazdu i ruszyli w kierunku zachodzącego słońca.

[z/t x2]
Anonymous

Powrót do góry Go down

Powrót do góry Go down

Powrót do góry


Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach