Droga do lasu Shimojo
by Lert Czw Lut 11 2021, 01:29

Kto zagra?
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:44

Rezerwacje wyglądów
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:30

But the darker the weather, the better the man
by Oguni Sro Sty 13 2021, 21:14

Aktualnie słucham
by Junko Wto Sty 12 2021, 21:56

Bar
by Gość Wto Sty 12 2021, 19:37

Ogrody
by Lert Wto Sty 12 2021, 18:27

Stare drzewo
by Gość Sob Sty 09 2021, 00:16

Park
by Gość Czw Sty 07 2021, 20:57


administracja
Rzeka
Oguni

Powrót do góry Go down

Pogoda zdawała się być idealna, na niebie nie było ani jednej chmurki. Słońce grzało mocno, może nawet trochę za bardzo. Ale ona znała idealne miejsce do ćwiczeń. Biegnąc polaną dostrzegła spad z oddali. Kącik ust drgnął lekko gdy wbiła się we wślizg zboczem w dół. Lądując na brzegu rzeki kucnęła opierając podrapane dłonie na jednym z głazów. Rozejrzała się uważnie po okolicy w poszukiwaniu niebezpieczeństwa. Nie żeby miała się gdzie schować w tym miejscu, białą yukata przyozdobiona w kwiaty wiśni rzucała się w oczy na tle tej scenerii.
Odgarnęła białe kosmki grzywki z oczu i podeszła do brzegu klękając. Zanurzyła obie dłonie w zimnej wodzie i ochlapała sobie buzię. Karmazynowe ślepia przeskanowały otoczenie jeszcze raz zanim dłoń spoczęła na rękojeści katany, trzymanej za pasem. - Nigdy nie można być zbyt ostrożnym.. - mruknęła pod nosem i zaczęła się rozglądać po brzegu.
Z cichym piskiem zanurzyła bosą stopę w zimnej wodzie. Po drugiej stronie rzeki były chwasty, którymi była zainteresowana. Gdy przyzwyczaiła się do temperatury wody, ruszyła powoli do drugiego brzegu i zaczęła przebierać dłońmi między zieleniną. - Nie ma tego dużo, ale zawsze coś.. - wymamrotała pod nosem zrywając niektóre listki. Nie przeszkadzało jej że dolna część kimona była już mokra, na słońcu szybko wszystko schnie. Zioła były ważniejsze, potrzebowała paru składników.
Anonymous

Powrót do góry Go down

  Kolejne zgłoszenie, które napłynęło na komendę wcale nie brzmiało zachęcająco, ale Jirō postanowił się nim zająć. Poprawił okulary przeciwsłoneczne na nosie, przeklinając słońce i ruszył brzegiem skarpy. Zgłaszająca twierdziła, że nad rzeką jakiś demon pożarł jej psa. Co prawda podała dokładne miejsce, ale porucznikowi, jako obcemu w tym miejscu totalnie nic nie mówiło określenie "przy największym kamieniu". Wszystkie wyglądały tak samo.
  Szedł nieśpiesznie wzdłuż wody, mając nadzieję na wypatrzenie jakiejkolwiek plamy krwi bądź innego dowodu potwierdzającego faktyczną zbrodnię dokonaną na psiątku, choć w głębi duszy miał nadzieję, że to wszystko bujdy, a psiak zwyczajnie zwiał. Niby rasowy, więc może bała się przyznać, że zgubiła czworonożny hajs.
  Wszystko jednak wyglądało nudno i spokojnie.
  Przynajmniej do momentu, gdy na przeciwnym brzegu rzeki nie zobaczył yokai. Odwrócona do niego tyłem, w yukacie naznaczonej plamami krwi, właśnie pożerała resztki psa.
  Ja pierdole, chcę do domu. - pomyślał odważnie i już miał zamiar się odwrócić i zwiać stąd z piskiem godnym hamującego radiowozu, ale krótka chwila przerażonego wpatrywania się w kobietę wystarczyła, by zrozumiał, że to nie yokai, a krew to jakieś kwiaty na jej ubraniu.
  Jirō nie był tylko pewny czy naprawdę nie zjada zwłok psa. W końcu demony też mogły być ładnie ubrane, kto im w końcu bronił.
- To teren prywatny, tam nie wolno wchodzić - zawołał do dziewczyny, długo szukając jakiegoś paragrafu, do którego mógłby się przyczepić, ale żaden nie brzmiał zbyt dobrze; ten zresztą również nie.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Nucąc coś cicho pod nosem nie zwróciła uwagi na nic poza zbieraniem odpowiednich ziół. Dopiero męski głos z oddali sprawił że się wzdrygnęła lekko, bardziej zaskoczona niż wystraszona. Ostrożnie obróciła głowę, zerkając przez ramię jednym czerwonym ślepiem na delikwenta. Nie wyglądał na demona, a tym bardziej na kogoś groźnego. Dłoń zacisnęła się mocniej na gałązce i zerwała ją po chwili.
Ostrożnie się wyprostowała z zieleniną w dłoniach, powoli się obróciła bokiem do mężczyzny. - Ten teren to też nie jest twoja posesja.. nie jest niczyja.. - czerwone ślepia wbiły się w twarz mężczyzny nie kryjąc determinacji. - Znam to miejsce, przychodzę to regularnie.. chcesz mi powiedzieć że nie mogę tego robić? Jeśli tak to na jakiej podstawie?! - ostatnie pytanie miało w sobie nutkę żalu, dłonie zacisnęły się mocniej na ziołach które trzymała. "Kolejny.. No powiedz to.. powiedz mi czemu mnie stąd wyganiasz.." dodała w myślach z niechęcią. Znała odpowiedź. Nie znała jego, ale wiedziała co zaraz usłyszy. To co słyszała od innych mieszkańców Oguni od małego.
Anonymous

Powrót do góry Go down

  Uważnie obserwował z bezpiecznej odległości jak yokai się odwraca. Gdyby nie to, że normalnie był blady jak śmierć na urlopie, zbladłby jeszcze bardziej, spodziewając się lada chwila zobaczyć umazaną we krwi twarz.
  Na szczęście to, co trzymała w dłoniach okazało się jakimiś chwastami, a nie wnętrznościami. Odetchnął z ulgą, nadal trzymając ręce w kieszeni bluzy, ale zdejmując dłoń z ukrytej tam broni.
  Nie dość, że nie okazała się demonem to jeszcze miała rację. Jirō nie miał nawet pojęcia do kogo miałby należeć ten teren. Nie chciało mu się na szybko wymyślać jakiegoś związku wędkarskiego, bo to jedyne co pewnie przyszłoby mu na myśl.
- Wybacz, myślałem, że jesteś yokai - stwierdził po chwili ciszy, najwyraźniej uznając, że przyznanie się będzie najlepsze - Chciałem co prawda też rzucić kamieniem, ale byłoby marnie gdybym się pomylił, a jednak trafił.
  Brawo Jirō, jesteś idiotą. Na szczęście nieświadomym swojej przypadłości.
  Wzrok porucznika prześlizgnął się po kobiecie i na chwilę zatrzymał się na drugim brzegu. Może on w ogóle szedł po złej stronie, dlatego jeszcze nic nie znalazł? Może tam byłoby coś, gdzie psiak mógłby się ukryć, jeżeli faktycznie zwiał.
- Co jest po drugiej stronie? I... jak tam przeszłaś?
Anonymous

Powrót do góry Go down

Czekała na obelgi, czekała na kłamstwa i chamstwo z jakim spotykała się prawie każdego dnia, skoro już się do niej odezwał. Ale to wszystko na co była przygotowana nigdy nie nadeszło. Patrzyła na niego cały czas, stojąc nieruchomo w zimnej wodzie po kostki. Forma przeprosin zbiła ją trochę z tropu.
- Yokai..? - powtórzyła po nim, lekko przy tym przechylając głowę w bok. Zmrużyła lekko powieki na wzmiankę o kamieniu. To nie byłby pierwszy raz gdyby oberwała w ten sposób. Wspomnienia z dzieciństwa nie były najprzyjemniejsze, a dzieci potrafiły być okrutniejsze od krwiożerczych demonów zamieszkujących obrzeża.
Z zamyślenia wyrwał ją pytaniami. Rozejrzała się po okolicy. - Za tą polaną zaczyna się las.. widać to ze zbocza. - wskazała palcem szczyt stromego spadu. Zdecydowanie łatwiej było w dół się stoczyć niż wspiąć w górę w tym miejscu. - Jak przeszłam? Rzeką.. woda sięga trochę powyżej kolana w najgłębszym miejscu.. możesz też spróbować po tych kamieniach.. ale są śliskie.. - wyjaśniła już nieco spokojniejszym tonem głosu. To było zdecydowanie za dziwne, zwykła rozmowa z obcym typem nie należącym do rodu. Schowała trzymane chwasty do małej kabury przepasanej w pasie na biodrze. Po czym poprawiła katanę za pasem i zgarnęła biały kosmyk za ucho. Już otworzyła buzię żeby spytać o coś, ale zrezygnowała przygryzając przy tym nieco mocniej wargę.
Anonymous

Powrót do góry Go down

  Nie uszło jego uwadze wpatrywanie się w niego. Wydawało mu się, że ona nawet na chwilę nie odwraca od niego wzroku. Przez moment miał wielką ochotę obejrzeć się za siebie i upewnić, że poszukiwany demon nie znajduje się tuż za nim, a ona nie czeka po prostu na ciekawe widowisko.
- Taa... Zgłoszono nam, że niby jakiś yokai tu w nocy nieźle się bawił z czyjąś własnością - powiedział, chcąc za wszelką cenę brzmieć tak, by pokazać, że wcale w to nie wierzy - Jestem z policji.
  Nie kojarzył jej, wątpił czy ona kojarzy jego. Nie miał też na sobie munduru, a odznaka wisiała przy jego pasku, zakryta teraz przez rozpiętą bluzę. Nie dość więc, że nie wyglądał na przedstawiciela stróżów prawa, to w dodatku tak nie brzmiał. Przyznał się przecież przed chwilą, że tropi tu jakieś duszki-wydmuszki.
  Who ya gonna call? Ghostbusters!
- Nie ma tu jakiegoś mostu?
  Rozejrzał się na boki. Co za leniwa łajza. Niech jeszcze stwierdzi, że kamienie to dowody zbrodni i nie może po nich łazić. Choć może to i lepiej, że nie było tu przejścia. Pchać się samemu do lasu, gdzie faktycznie mogły jakieś psożerne demony siedzieć, to chyba nie najlepszy pomysł. Nawet w ciągu dnia.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Wzmianka o powodzie jego pojawienia się w tej okolicy sprawiła że lewa dłoń spoczęła na pochwie katany. Czubek kciuka spoczął na zdobionej tsubie z emblemem węża.
- W tej okolicy.. - powtórzyła i odrywając spojrzenie od policjanta zaczęła się uważniej rozglądać po okolicy. - Nie zauważyłam żadnych śladów.. - zaczęła ze spokojem. "Ale też się za nimi nie rozglądałam, może coś umknęło mojej uwadze.." dodała już w myślach.
- To miło że Policja się interesuje dobrem mieszkańców.. - dodała już nieco łagodniejszym tonem. - Jak boisz się zmoczyć to najbliższy most jakieś 3 kilometry w tamtą stronę.. - wskazała mu w kierunku w którym w sumie szedł, przynajmniej nie musiał się cofać. - Ale nie masz się co bać, woda nie grysie.. - powiedziała z zadziornym uśmieszkiem i poruszyła gwałtownie stopą, chlapiąc nieco cieczą obok siebie. Stanie w rzece boso jej nie przeszkadzało, ale policjant musiałby buty zdjąć.
Anonymous

Powrót do góry Go down

  To była trudna decyzja, a Jirō podejrzewał nawet, że to może być doskonały impuls by zrezygnować z dalszych poszukiwań. Przyszedł, zerknął, zadanie wykonane. Jego wzrok przez chwilę przebiegał między kierunkiem, w którym powinien znajdować się most a kamieniami, po których mógłby przejść.
  Żadna z opcji nie wydawała się kusząca - ani tak długi spacer ani możliwość wylądowania w wodzie. Skrzywił się niezadowolony, wybierając jednak kamienie i profilaktycznie wyciągając ręce z kieszeni.
- Tak czy inaczej to teoretycznie miejsce zbrodni - zaczął, ostrożnie przechodząc po kamieniach - Nie powinnaś tu być, a przynajmniej nie sama. Nawet jeżeli masz broń.
  Nadal pamiętał poprzednią konfiskatę katany, ale pastwienie się nad dorosłymi nie było tak zabawne jak zemsta na pyskujących gówniarzach. Przeszedł na drugi brzeg, gratulując sobie w myślach braku rozwalenia łba i utopienia się, ale i zaraz przypominając sobie, że będzie musiał wrócić mostem.
- Jakoś nie przemawia do mnie hipisowskie chodzenie po wodzie. Znając moje szczęście urlop za zapalenie płuc nie będzie płatny.
  Trawa po drugiej stronie nie była zieleńsza, nie było też demonów, a przejście najwyraźniej miało być widocznie tylko dla uspokojenia sumienia porucznika. Rozejrzał się i zauważył jakąś ciemniejszą plamę na trawie spory kawałek dalej. Czyżby to jego długo wyczekiwane zwłoki?
- Chodź, szybko. Muszę mieć świadka - zdecydował znacznie bardziej ożywionym tonem i najwyraźniej nie przyjmował sprzeciwu, bo bez wahania podążył przed siebie, tylko raz oglądając się na dziewczynę, by przywołać ją jeszcze gestem.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Trochę ją zdziwił takim doborem słów. Poruszyła lekko głową na boki. - Raczej nic mi nie grozi w tym miejscu.. - wymamrotała nieco ciszej pod nosem. Uważnie mu się przypatrywała jak ostrożnie zaczął przemieszczać się po kamieniach, tuż nad wodą. Albo miał sporo szczęścia, albo był bardziej wygimnastykowany niż sprawiał pozory z początku. - Hipisowskie? - mruknęła gdy ją minął lądując na brzegu z gracją jak na siebie.
- Słucham? Jakiego świadka? Czekaj! - widząc jak pomknął w stronę jakiegoś miejsca, wytaszczyła się z rzeki jak najszybciej i pobiegła za nim. Zatrzymała się na 2 kroki od niego dostrzegając jakieś ślady krwi. Sama się zaciekawiła, rozglądając się za dalszymi śladami.
W pewnej chwili poklepała policjanta po ramieniu i wskazała miejsce nieco dalej. - Tam.. Tam coś leży chyba.. - mruknęła nieco ciszej ale wystarczająco żeby mężczyzna usłyszał.
Anonymous

Powrót do góry Go down

  Nawet bidny nie wiedział, że jego gruba dupa jest oceniana w tej chwili przez dziewczynę w skali od "gruby na jakiego wygląda" do "o, jeszcze się jakoś rusza z sensem". Kto wie, może to tylko siłą rozpędu przeszedł po tych kamieniach. Nie żeby policja musiała być wysportowana.
- Każdy tak myśli. Sam byłem przekonany, że za gruby hajs jaki płacę w Nisshoku w cenę pobytu jest wliczone bezpieczeństwo - mruknął, teraz już nieco rozbawiony wcześniejszą sytuacją - Trochę się przeliczyłem i w zamian dostałem tylko czternaście szwów.
  Skoro nawet we własnym domu nie można było czuć się bezpiecznie, to już tym bardziej w całym miasteczku.
  Ciemne, nierównomierne miejsce na trawie na upartego mogłoby być krwią, ale Jirō bez techników nie mógł tego stwierdzić. Nawet nie miał ze sobą rękawiczek, bo na te zwykłe był uczulony, a od kiedy pojawiły się zgrzyty na linii komenda-rody, to dostęp do innych był utrudniony.
  Zamiast od razu spojrzeć w kierunku, który wskazała mu dziewczyna, niemal od razu zerknął na jej dłoń na swoim ramieniu, przeniósł niezadowolone spojrzenie na jej twarz, po czym znowu wrócił do dłoni. Odchrząknął znacząco, dopiero skupiając się na kolejnych śladach.
- Kość...? - rzucił bezwiednie, wpatrując się w leżący w trawie niewielki biały gnat, do połowy przykryty jakąś roślinnością - No to chyba mam to, czego szukałem. Albo miejsce zbrodni albo resztki z ogniska.
  Podrapał się po karku z zastanowieniem, sięgając do kieszeni i wysyłając jakąś wiadomość.
- Jak się nazywasz? Dostaniesz wezwanie na komendę. Ktoś musi potwierdzić, że to tu było, w razie gdyby po dotarciu techników, ktoś się tego pozbył.
  Nie miał zamiaru tu przecież czekać. Przyjazd ekipy zajmie pewnie z godzinę, a on za czterdzieści pięć minut kończył służbę. Nie zmarnuje piętnastu minut życia na czekanie przy jakimś flaku. Zwłaszcza, że nie miał pewności czy ten flak nie był nawiedzony.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Może gapienie się odebrał zbyt osobiście, ale jedyne co ją zastanawiało, to kiedy będzie musiała wyciągnąć dłoń żeby pomóc mu się wyłonić z zimnej wody. Ku zaskoczeniu białowłosej, policjant całkiem sprawnie pomknął po mokrych kamyczkach, jak jakiś jelonek po polnej ścieżce.
- Nisshoku? - powtórzyła nieco ciszej po nim. "Więc nie jest miejscowym.." dodała już w myślach.
- To chyba nie zbyt miła niespodzianka.. mam nadzieje że nic poważnego ci się nie stało.. - dodała po chwili odnośnie szwów. Nie zdążyła się przyjrzeć mu aż tak dokładnie. "Chwila.. co mnie to w ogóle obchodzi czy mu się coś stało czy nie... nawet go nie znam przecież.." upomniała się w myślach.
Uniosła brew gdy rzucił jej niezadowolone spojrzenie, nie zdając sobie sprawy z tego że narusza jego prywatną przestrzeń. - No co? - mruknęła marszcząc brwi, przeniosła spojrzenie z jego twarzy na punkt w który się zaczął intensywnie gapić. - Umm.. sorry.. zagapiłam się.. - przyznała od razu robiąc krok w tył od niego. Sam fakt że się do niej odzywał i pozwalał być w swoim towarzystwie dał jej jakieś fałszywe poczucie swobody.
- Y.. Yama.. Saiyuri.. - wydukała i złapała lewą dłonią za prawe przedramię. - To.. to nie najlepszy pomysł żebyś mi wysyłał wezwanie na komendę.. masz autorytet.. chyba nie ma powodu by wątpić twoim słowom.. - wymamrotała pod nosem starając się jakoś wykręcić od wizyty na komisariacie.
Anonymous

Powrót do góry Go down

- Hotel Nisshoku - poprawił się od razu, gdy wyczuł pytanie w jej głosie.
  Nie wiedział jak powinien go nazywać. Tak naprawdę mało kiedy używał tej nazwy rozmawiając z innymi, a zwłaszcza z kimś, kto był stąd. Nie wiedział jak miejscowi nazywali to miejsce. Może Norą dla Turystów czy czymś równie podobnym w ich pogardliwym dla przybyłych stylu, a o oficjalnej nazwie już dawno zapomnieli.
  Nie wyczuwał jednak ani w jej głosie ani spojrzeniu negatywnego nastawienia.
  Musiał za to przyznać, że jej oburzenie na próbę zdystansowania ich, było niesamowicie urocze. Już otwierał pysk, by coś powiedzieć, ale dla swojego własnego bezpieczeństwa się powstrzymał. Odchrząknął ponownie.
- Yama? Od tych ze świątyni, tak?
  Jak słodka była ta niewiedza, gdy zamiast znać miejscowe przesądy, Jirō po prostu ucieszył się, że ma już nie tylko personalia swojego świadka, ale i pewny adres. Teraz mogła się wykręcać ile tylko by chciała, wezwanie dostanie.
- Schlebiasz mi - parsknął na wspomnienie o jego domniemanym autorytecie, wyraźnie jednak zainteresowany jej wymówkami - To nie brzmi jak zwykłe lenistwo ani brak czasu. Masz coś na sumieniu, że wolisz się nie pokazywać na komendzie?
  Bała się, że ktoś ją tam rozpozna? Może na tablicy już wisiał za nią list gończy, a Hasegawa po prostu jeszcze nie umiał powiązać któregoś z rysunków z jej twarzą. Ciekawe kogo tu miał. Złodziejkę? Morderczynię?


| wątek zostanie dokończony w retrospekcjach, z tematu x2 |
Anonymous

Powrót do góry Go down

Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach