Droga do lasu Shimojo
by Lert Czw Lut 11 2021, 01:29

Kto zagra?
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:44

Rezerwacje wyglądów
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:30

But the darker the weather, the better the man
by Oguni Sro Sty 13 2021, 21:14

Aktualnie słucham
by Junko Wto Sty 12 2021, 21:56

Bar
by Gość Wto Sty 12 2021, 19:37

Ogrody
by Lert Wto Sty 12 2021, 18:27

Stare drzewo
by Gość Sob Sty 09 2021, 00:16

Park
by Gość Czw Sty 07 2021, 20:57


ekspert yōkai
  Od kilku dni mierzył się z niemałym problemem. Księgi, które dopadł w hotelowej bibliotece nie były wystarczające, a jego ciekawość i poczucie winy rosło z dnia na dzień w zawrotnym tempie. Ścisk w żołądku dawał o sobie coraz bardziej znać, sam zaczął pytać samego siebie, co tak naprawdę chciał osiągnąć.
  Parę dni temu postanowił jednak, że musi dokonać decyzji. Nie było odwrotu od tego, wręcz przeciwnie, musiał stawić czoła swoim koszmarom, które czekały na niego na każdym zakręcie. Zebrał mniej więcej wszystko w swojej blond głowie, próbując jednocześnie ubrać coś przyzwoitego na swoje cztery litery poza dresami, które w ostatnim czasie przykleiły się do niego niczym pies do jeża.
  Zdecydowany, że tym razem jednak stawi się na umówione spotkanie (bo przecież już to kolejne z rzędu, na które nie przyszedł w obawie wygłupienia się totalnego) zarzucił na siebie cieplejszą kurtkę. Dni stawały się chłodniejsze, więc wolał nie przeziębić się tak prędko. Jeszcze by pół życia spędził w łóżku i wtedy można by było go nazwać leniwcem, a nie człowiekiem. Bo to wcale nie tak, że on unikał odpowiedzialności. On był po prostu potwornie leniwy.
  Wyciągnął telefon, by sprawdzić godzinę i upewnić się, że brat wciąż żyje. Ostatnio wcale nie wracał do hotelu, więc Momo w obawie stresował się jeszcze bardziej. Tu jednego chciał dobrze pomścić, a zaraz drugi może wpaść na najgłupszy pomysł w świecie, bo jeszcze mleko matki mu po brodzie kapało, a już kozaczył w świecie.
  Przyszedł do kapliczki, spoglądając na kadziła rozstawione w środku zaciągnął się ich gorzką wonią. Był to równie przyjemny dla niego zapach co ten podczas robienia lizaków. Słysząc jednak czyjeś kroki podniósł łeb, a widząc przedstawiciela rodu Koyasuryo wykonał ukłon, który miał świadczyć o jego szacunku wobec osoby, która właśnie się pojawiła.
  - Dzień dobry... Przepraszam, że ciągle przenosiłem to spotkanie - powinien już na "dzień dobry" ugryźć się w język. Zamiast tego ciągnął dalej, a jego piskliwy głos odbił się od kilku ścian kapliczki - Chciałem poniekąd samemu się dowiedzieć czegokolwiek, ale... Chyba jednak zbyt wiele mi księgi nie powiedziały.
  Spuszczone spojrzenie złotych ślepi zatrzymało się na dymie, który unosił się znad kadzidełka. Nie tyle co nic mu to czytanie nie pomogło, jak jeszcze bardziej wprowadziło w konsternację. Pokręcił głową, jakby miało mu to pomóc w odsunięciu od siebie niepotrzebnych myśli i spojrzał na Koyasuryo.
  - Jesteście w tym specjalistami, prawda? Czemu nawet was nie poinformowano, że coś takiego zaszło? - coraz ciężej mówiło mu się o wydarzeniach sprzed miesiąca. Coraz ciężej słowa przechodziły mu przez ściskane przy każdej okazji gardło. Nie rozumiał, czemu rody się ze sobą nie porozumiewają, przecież od wielu lat radzili sobie świetnie, więc co poszło nie tak? Musiał się wszystkiego dowiedzieć.
Momo

Powrót do góry Go down

francesinha (tost kiełbasa kotlet boczek parówki jakieś smażone mięso ser tost jajko sadzone - frytki i wszystko ratuje tłusty sos) Portugalskie narodowe danie
Anonymous

Powrót do góry Go down

ekspert yōkai
  Ciekawość wzbierała się w nim tak samo mocno jak poczucie, że jednak zabierał się do tego wszystkiego od dupy strony, za przeproszeniem. Musiał jednak przyznać, że czerpanie wiedzy z książek, na własną rękę nie było opłacalne w żadnym wypadku. Poza tym, że był leniwą bułą, która wolałaby jednak zrobić wszystko na ostatnia chwilę i po swojemu nawet pomszczenie brata schodziło mu dłużej niż powinno.
  Zastanawiał się przez chwilę nad tym, dlaczego właśnie takowe nie są ogólnodostępne. Więcej rąk do pomocy, może by i klątwa została zdjęta, oddychanie innym powietrzem niż tym w Oguni było na wagę złota. Dlaczego też tylko rody mogły sobie wychodzić? Tyle pytań na raz zbierało mu się w głowie, że jeśli nad jego blond czupryną nie pojawił się jeszcze dym od przegrzanych kabelków i procesorów to był to zdecydowanie cud.
  Kiwnął jedynie głową przyznając mężczyźnie stuprocentową rację. Sam sobie z tym rady nie dawał i jeszcze wmawiał sobie, że było właśnie zupełnie odwrotnie. Czemu nie chciał się w końcu poddać z byciem totalnym chujkiem? Powinien łapać pomoc innych, a nie ją od siebie odrzucać i nawet nie myśleć o tym, by złapać czyjąś wyciągniętą w jego stronę pomocną dłoń. Głupi Sekki.
  - Mam wrażenie, że w rodach coraz gorzej się dzieje... Nie, żebym kogoś tutaj oceniał, ale po prostu... - rzucił niespokojne spojrzenie po dziedzińcu, jakby upewniając się, że nikogo w pobliżu nie ma. Dodatkowa para uszu i oczu wcale nie była tu potrzebna - Niektórzy uważają, że podjęte decyzje w ostatnim czasie były zbyt pochopne. Nawet jak nie kompletnie nieprzemyślane.
  On tylko tak naprawdę mówił to co zasłyszał w hotelu. Nie tylko od samych turystów, bo Ci mieli zupełnie inne spojrzenie na całą sprawę, ale też i od niektórych mieszkańców miasteczka. Spacery po mieście dla niego wydawały się ostatnio nawet niebezpieczne, bo byli i tacy, którzy uważali, że rodzina Momobashi po prostu chciała wyjść z Oguni. Ale co by im to dało? Od początku mieszkali w tym miasteczku i na pewno umrą właśnie w nim.
  - Ale to i tak przecież powinni pomyśleć przed tym...! Przecież sam komendant mi mówił, że prosił, by postarali się, by mój brat przeżył - jęknął wpatrując się z dołu w przedstawiciela rodu - P-przecież... - przygryzł dolną wargę znów odwracając wzrok. Nie był w stanie tego wszystkiego pojąć. Czemu rody chciały zabijać, zamiast ich ratować? To było takie dziwne.
  - Był sposób na to, by go uratować?... - zaskoczony, co było widać na pierwszy rzut oka otworzył szerzej oczy przestępując nerwowo z nogi na nogę - Nie winię tutaj nikogo, ale jeśli był sposób, by uratować mojego brata to chcę, się dowiedzieć jaki.
Momo

Powrót do góry Go down

francesinha (tost kiełbasa kotlet boczek parówki jakieś smażone mięso ser tost jajko sadzone - frytki i wszystko ratuje tłusty sos) Portugalskie narodowe danie
Anonymous

Powrót do góry Go down

ekspert yōkai
  Czy powtarzał beznamiętnie słowa innych? Bardzo możliwe, poniekąd sam czuł, że coś mu nie pasuje w zachowaniu członków rodów. Ale nie jemu było to oceniać. Niepokój jednak wciąż wisiał nad głowami mieszkańców i Sekki był jednym z nich.
  - Chce po prostu wiedzieć, dlaczego do tego doszło... - jego głos zdawał się być zmęczony. Od wielu dni nie spał spokojnie, wręcz każdy szelest, szmer, zasłyszany krok budził go w dziupli, w której okrywał się kocami i kołdrami. Ospałe spojrzenie zatrzymało się na twarzy Goro - To nie tak, że się nimi zakrywam, bo sam poniekąd tak uważam. Mówię jak jest, może to trochę wam pomoże w sprawach z mieszkańcami, kto wie? Obyście tylko nie stracili ich poparcia z powodu tak głupiej sytuacji...
  Doskonale wiedział, że gdyby nie rody pewnie już dawno wszyscy by siebie nawzajem pozabijali w tej klatce zwanej Oguni. Szaleństwo mogło dopaść każdego, a gdyby tak też się stało krew od razu polałaby się po ulicach miasteczka. Krwawym mordom nie byłoby końca, a i tak nikt by stąd nie wyszedł. Był tego pewien.
  Choć sam zaliczał się do tych, którzy najpierw coś czynią, a potem myślą, choć w przypadku farbowanego blondyna nawet to zdarzało się rzadko, pokiwał jedynie głową na słowa Koyasuryo. Gdyby nie traktował brata ozięble, jednego i drugiego, zapewne nie doszłoby do żadnej tragedii, przez co obwiniał się z dnia na dzień. Opis potwora, który opętał Hazukiego w jednej z książek był jasny: demon lgnął do negatywnych emocji, a jego brat był nimi przepełniony. Szkoda, że dostrzegł to dopiero pod sam koniec.
  - Skomplikowany? Jak bardzo? - uniósł brew ku górze. Zwykły mieszczuch nie był w stanie pojąć wiedzy i inteligencji osób z rodów, którzy poświęcają całe swoje życie, by dajmy na to odprawiać właśnie rytuały. Zapewne, gdyby się ktoś spoza rodów za to zabrał, to by poległ już na wstępie. Wsłuchując się w wyjaśnienia mężczyzny czuł narastający w nim strach. Miałby głodować? Nie był w stanie sobie tego kompletnie wyobrazić, więc gdy mężczyzna wytłumaczył całość spojrzał na podłogę, jakby próbował w niej znaleźć odpowiednie słowa, które miał właśnie wypowiedzieć.
  - Czyli mówisz, że dało się go uratować... Nawet jeśli jest to wyczerpujące zapewne moi rodzice woleliby, żeby chociaż spróbowano go uratować. Przeszedł zbyt wiele. Nie zasługiwał na to, by jeszcze przez tego parszywego yokai cierpieć. Tylko wy ten rytuał znacie? Nie bardzo rozumiem czemu ze sobą nie współpracowaliście w tym temacie - skonsternowany przyłożył dłoń do czoła. Chyba oczekiwał zbyt wielu odpowiedzi naraz. Pokręcił głową - Nie musisz mi odpowiadać... Najważniejsze już wiem.
  Podniósł łeb by spojrzeć w stronę talizmanu, który miesiąc temu rozwieszał wraz z Nanami.
  - Zaraz po wydarzeniach w gorących źródłach, kiedy to mój brat pierwszy raz chyba przejawił oznaki opętania... - zaczął czując jak gula zbiera mu się w gardle - Moja przyjaciółka rozwiesiła talizmany, ale nic poza tym nie zostało odprawione.
  Nie przypominał sobie, żeby dziadek zamawiał oczyszczenie hotelu. Może to właśnie z tego powodu wszyscy chodzili osowiali i drażliwi. Ugryzł się w policzek od środka spoglądając na przedstawiciela rodu Koyasuryo.
  - Poproszę dziadka, żeby jak najprędzej załatwił tego typu obrządek. On sam już ledwo zipie za biurkiem. Wieść o śmierci Hazukiego wpędziła go w jeszcze większy alkoholizm.
Momo

Powrót do góry Go down

francesinha (tost kiełbasa kotlet boczek parówki jakieś smażone mięso ser tost jajko sadzone - frytki i wszystko ratuje tłusty sos) Portugalskie narodowe danie
Anonymous

Powrót do góry Go down

ekspert yōkai
  Nie umiał się odezwać przez cały ten czas. Wpatrywał się w mężczyznę oczekując odpowiedzi na wszystkie zadane pytania, może nawet i na te niewypowiedziane. Rozwiązanie tej zagadki, która gnębiła go od wielu tygodni było kluczowe do poczucia się lepiej, dlatego wysłuchiwał każdego słowa uważnie przyjmując na siebie każde zdanie i powarkiwania. Może i należał do osób, które od razu odpowiadały na gniew innych, ale tym razem doskonale wiedział, że znajdował się przy osobie, która nie zawahałaby się skrócić go o głowę z miejsca.
  Przygryzł dolną wargę to potakując, to kręcąc głową na jego słowa, mając wrażenie, że zapomniał języka w gębie. Był święcie przekonany, że właśnie dostał więcej informacji niż mógł przyswoić przez całe swoje życie. Trybiki w jego główce pracowały naprawdę prędko, ale nie był pewien, czy wszystko zapamiętał dlatego zmieszany przestępował z nogi na nogę co jakiś czas.
  Gdy mężczyzna pokazywał mu co i jak, gdzie co ma być powieszone poczuł, że chyba to dla niego za dużo. Postarał się jednak wysłuchać go do końca i gdy skończył wpatrując się w jego osobę Sekki wypuścił powietrze przez usta.
  - Mhmm... Dobrze, mam nadzieję, że wszystko dobrze zapamiętałem i nie pomylę się z niczym. Poproszę dziadka by się chyba nawet do was z tym skierował. Pieniądze nie grają roli tutaj, bardziej zależy nam na bezpieczeństwie - powiedział w końcu czując jak spojrzenie Koyasuryo przeszywa go na wskroś - Dziękuję ślicznie za to wszystko. Nie chciałem rozgniewać, ale rozumiem wszystko i mam nadzieję, że wszystko po obu stronach: rodów i mieszkańców będzie na nowo dobrze, bo... jeśli będziemy tak się na siebie rzucać to dojdzie do czegoś gorszego niż to co spotkało mojego brata... - wyszedł z kapliczki przeczesując włosy ręką i już skierował się w stronę hotelu, by w ostatniej chwili odwrócić się do mężczyzny - Jeszcze raz... dziękuję.
  Po tych słowach smętnie wrócił do środka, do hotelu, przygotowany na to, że zaraz będzie musiał pójść przedstawić sprawę dziadkowi.

[z/t]
Momo

Powrót do góry Go down

francesinha (tost kiełbasa kotlet boczek parówki jakieś smażone mięso ser tost jajko sadzone - frytki i wszystko ratuje tłusty sos) Portugalskie narodowe danie
Anonymous

Powrót do góry Go down

Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach