Droga do lasu Shimojo
by Lert Czw Lut 11 2021, 01:29

Kto zagra?
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:44

Rezerwacje wyglądów
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:30

But the darker the weather, the better the man
by Oguni Sro Sty 13 2021, 21:14

Aktualnie słucham
by Junko Wto Sty 12 2021, 21:56

Bar
by Gość Wto Sty 12 2021, 19:37

Ogrody
by Lert Wto Sty 12 2021, 18:27

Stare drzewo
by Gość Sob Sty 09 2021, 00:16

Park
by Gość Czw Sty 07 2021, 20:57


ekspert yōkai
Odkąd na miasteczko spadła ta dziwna klątwa Momo coraz częściej nawiedzały myśli, że to wcale nie był zwykły przypadek. Na dodatek wewnątrz jego serca (w co ciężko pewnie uwierzyć, że takowe ma) toczyła się mała bitwa, która mogła skończyć się na dwa sposoby. Albo odpuści i zmięknie z powodu śmierci brata i tego co się wydarzyło, albo postawi się i będzie żądać wyjaśnienia. Może nie tyle, co wyjaśnienia, co odpowiedzi co się wydarzyło i dlaczego nie uratowano jego brata. Dziwne, czyż nie? Żeby taki egoista i gbur myślał teraz o swoim bracie.
  Nie był w stanie przez to wszystko pracować. Wciąż powtarzał rodzicom, że to, co się wydarzyło nie można cofnąć, ale odbiło się na większości. Miał sobie za złe, że wcześniej nie zwrócił uwagi na to jak zachowywał się brat i że bywał dla niego taki niedobry. Nie tylko dla niego.
  Ciężko mu było zebrać się w sobie, zebrać myśli i ogółem wyjść ze swojej nory zwanej pokojem. Ale gdy już się do tego zmusił przeczłapał pół hotelu by zatrzymać się na kanapie w czytelni. Rzadko tu ktokolwiek bywał, co pozwalało mu na chwilę ciszy. Nawet sięgnął po jakąś książkę i trzymał ją przez dłuższa chwilę w dłoniach zaraz nad głową. Jednak ze zmęczenia oczy mu się same zamykały i kartki opadły mu na twarz. Przysnęło mu się w takiej pozycji kompletnie rozwalony, pochrapując wyczerpany.
Momo

Powrót do góry Go down

magnes na yōkai
Czytelnia była jednym z dwóch miejsc w hotelu, zaraz po kantorku, gdzie można było natrafić na Eizo, pochylonego nad jednym z tomików, jeśli akurat nie miał niczego do zrobienia. Ten dzień nie należał do tych wyjątkowo pracowitych, chociaż do typowo leniwych również nie można było go zaliczyć, o czym świadczyła skrzynka z narzędziami, stojąca przy jednej z półek. Jej właściciel - chociaż przy obecnym stanie rzeczy bardziej by pasowało "właścicielka" - stał w pobliżu, gdzieś w rogu, pochłonięty jedną z książek. Każdy ma jakiś słaby punkt, u Eizo to była literatura, co być może stanowiło dość intrygujący obrazek, jeśli wziąć pod uwagę wykonywany przez niego zawód i stereotypy z nim związane.
Nie pasowała mu skóra kobiety, którą zmuszony był przywdziać, tym samym brutalnie zostając ograbiony z resztek męskości jakie mu pozostały, stając się niczym zabawka w rękach kogoś potężniejszego od niego. Nowe ciało było niewygodne, było obce, jakby należące do innej osoby, jednej z tych mijanych pośpiesznie na ulicy, jednocześnie sprawiając wręcz karykaturalne wrażenie w połączeniu z wysokim wzrostem, który, jak na złość, pozostał taki sam jak w oryginale. Luźny, typowo roboczy ubiór ukrywał pod sobą zgrabną sylwetkę. Za swoiste osiągnięcie Eizo uważał ujarzmienie włosów, nieumiejętnie splątanych tak, by starannie zakrywały wilcze uszy. W ciele kobiety czy nie, na ten aspekt swojego jestestwa był szczególnie wyczulony.
Uwadze Eizo nie umknęło to, że ktoś wszedł do czytelni, jednak nie poświęcił jej na to, by poznać tożsamość nowoprzybyłego i wsłuchać się w dźwięk jego kroków, wychodząc z założenia, że jeśli ktokolwiek ma sprawę do niego, to sam rozpocznie interakcję. Nie minęło zbyt wiele czasu, gdy do futrzastych uszu mieszańca dotarły kolejne odgłosy, już mniej pasujące do otoczenia. Spanie w takim miejscu, cóż za brak szacunku do prozy i poezji.
Westchnąwszy cicho, odłożył na półkę czytaną książkę, po czym z pewnym ociąganiem ruszył się z miejsca, chcąc dowiedzieć się, kto dopuszcza się takiego literackiego świętokradztwa. Gdy tylko rozpoznał swojego, jakby nie patrzeć, kolegę z pracy, nie mógł powstrzymać się od lekkiego uśmiechu, gdyż w jego głowie niemal od razu pojawił się plan. Starając się nie wybudzić znajomego, cicho podszedł bliżej niego, biorąc w łapki książkę, po czym zafundował mu mało przyjemną pobudkę, klepnąwszy go nią kilka razy po głowie. Niezbyt mocno oczywiście, nie zrobiłby tego żadnemu woluminowi.
Eizo

Powrót do góry Go down

ekspert yōkai
  Drzemanie w miejscu pracy? W sumie nie był to dobry pomysł, ale on Nisshoku w każdym calu traktował jak dom. Zresztą, gdzie indziej miałby pójść, jak cała rodzina mieszka w tym samym miejscu? Razem z turystami tak na dobrą sprawę. Czuł jedynie, że prędzej czy później jednak będzie musiał się stąd wydostać, może wynajmie mieszkanie? Była to nawet całkiem dobra opcja, może gdyby pogodził się z Kotarou to mogliby razem mieszkać. Nigdy nie wiadomo, a na tę chwilę wszystko wskazywało na to, że bracia unikali siebie jeszcze bardziej niż przedtem.
  Kartki książki lekko poruszane przez oddech farbowanego blondyna, któremu dość mocno wydłużyło przez klątwę włosy, były jedynym znakiem na to, że chłopak jeszcze nie wyzionął ducha. O czym on w ogóle czytał? Ostatnio interesował się coraz to bardziej informacjami o opętańcach. Jakby chciał wiedzieć jak najwięcej w tej sprawie by dowieść, że ktoś zabił jego brata, choć mógł uratować. Sama ta jedna, niby niewinna myśl sprawiała, że jego serce biło szybciej, a przed oczami stawał obraz brata, który rzuca się na niego raz z nożem, a raz ze szkłem w dłoni.
  Pomiędzy jednym, a drugim mruknięciem, wyrwało mu się ciche westchnienie. Chyba dopiero teraz na dłużej przymknął oczy.
  Nie spodziewał się jednak, że zaraz będzie je musiał otwierać. Mlasnął obudzony, choć daleko mu było jeszcze do kojarzenia faktów. Nawet nie był pewien co widział, bo oczy nie chciały mu się uchylić szerzej. Za to podniósł ręce łapiąc osobę, która go budziła za nadgarstek.
  - Mmm... J-jeszcze chwilę... - wyszeptał nie puszczając ręki winowajcy. Na czole pojawiły mu się dwie gługie linie. Przecież nie przypominał sobie, żeby kogoś widział w czytelni. A może ta osoba właśnie przyszła? Spomiędzy ust wydał się cichy warkot, jakby ktoś próbował odpalić traktor, ale mu nie wychodziło. Tym samym trzymana przez niego ręka została uwolniona, a on cały podniósł się do siadu.
  Chował twarz w dłoniach przez dobrych kilka chwil, musiał się obudzić, skoro ktoś tu przyszedł.
  Podnosząc głowę i otwierając zaspane ślepia przyjrzał się sylwetce, która mu się objawiła. Wciąż jeszcze mało kontaktował, co dało się zauważyć na jego twarzy, która była pełna zdziwienia. Odchylił nawet lekko głowę w tył próbując zrozumieć co tu zaszło.
- Eizo...? - ziewnął przeciągle drapiąc się po głowie i zaczął rozglądać się za książką, którą próbował przeczytać - Nie mogłeś mnie delikatniej obudzić...? Daj mi książkę, potrzebuje jej - nie do spania, ale przecież nie wypali od razu, do czego mu była.
Momo

Powrót do góry Go down

magnes na yōkai
Pobudka w postaci bliskiego spotkania trzeciego stopnia z książką okazała się być co najmniej zadowalająca, chociaż Eizo nie spodziewał się innych efektów. W razie czego, zawsze był gotowy powtórzyć tę czynność po raz drugi czy trzeci, aż by nie osiągnął tego, co zamierzał.
Początkowo nie zarejestrował dotyku na nadgarstku, z lekko uniesiony brwiami wpatrując się w Momo. Faktycznie odpłynął, a patrząc na jego zachowanie, Eizo zaczął się zastanawiać, czy dobrze zrobił, że postanowił go obudzić. Na szczęście ta myśl zagościła w jego głowie tylko na kilka krótkich chwil, zanim udała się w niepamięć.
- Możesz mi nie wierzyć, ale są przyjemniejsze w dotyku przedmioty, które możesz położyć sobie na głowę podczas spania i wcale nie tak trudno je zdobyć, nawet pomimo naszej izolacji od reszty świata. Jak, na przykład, poduszka. - odezwał się spokojnie - tak, by każde słowo dotarło do jeszcze zaspanego rozmówcy - może nieco cichszym niż zwykle tonem głosu, w końcu znajdowali się w czytelni - nawet jeśli prawdopodobnie sami, a za rogiem nie czaiła się żadna bibliotekarka  z manią na punkcie ciszy, to pozory należało zachowywać. Jednak ironię w wypowiedzi Eizo można było bez trudu wyłapać, a ta, dzięki stoickiej ekspresji, paradoksalnie wydawała się być jeszcze silniejsza.
- Chyba, że... wiem, że istnieje teoria, iż spanie z książką spowoduje przyswojenie jej treści, jednak przeczytanie jej wydaje mi się być bardziej skutecznym sposobem. - powiedział, dopiero teraz zawieszając oko na oprawie książki, jednakże nie komentując tego w żaden sposób. Zgodnie ze znanym przysłowiem, nie zamierzał oceniać jej po okładce, tym bardziej posiadając podejrzenia ku temu, iż treść nie jest Momo znana. - Nie mogłem, wrodzona złośliwość mi to uniemożliwiła. - dodał jeszcze, siląc się przy tym na uśmiech, mający być jednym z gatunku tych pewnych, zakrawających wręcz o nonszalancję. Książkę jednak bez słowa oddał, swój cel w końcu spełniła.
Eizo

Powrót do góry Go down

ekspert yōkai
  Nie podobała mu się forma pobudki, ani trochę. Naprawdę nie było to zbyt przyjemne, zwłaszcza, że przez dłuższą chwilę nie kontaktował ze światem i tylko mamrotał pod nosem, żeby dać mu jeszcze chwilkę pospać. Przygnębiony ostatnimi dniami chłopak czuł się fatalnie, a sen był jedyną odskocznią od rzeczywistości. Ktoś mu właśnie po prostu nie życzył odetchnięcia.
  Mlasnął raz, drugi, zaczesując przy długie włosy w tył. Wypad do fryzjera by się przydał, albo w ogóle zdjęcie tej klątwy, bo czuł się nie jak on. Jeszcze brakowało tego, by ktoś się z niego nabijał.
  Wysłuchał chłopaka ze zmieszaną miną dopiero teraz zdając sobie sprawę, że Eizo też wyglądał jak kobieta.
  No tak... nie tylko mnie to dotknęło.
  - Mmm... Nie chciałem spać, tylko przeczytać książkę. Zmęczenie mnie tylko dopadło. Jakbym chciał się przespać to bym ze swojego pokoju nie wychodził - odpowiedział zgodnie z prawdą drapiąc się leniwie po potylicy. Od tej krótkiej w sumie drzemki zaczął go boleć kark. Zerknął na chłopaka jednym okiem, drugie mając przymknięte.
  Miejsce spanka w czytelni? Nigdy więcej, bo właśnie odczuwał jak mięśnie szyi krzyczą do niego o pomstę do nieba. Nie wspominając o kręgosłupie, który łupał go na każdym odcinku. Taki młody z niego człowiek, a jednak obolały cały. Starość nie radość, młodość nie wieczność.
  - Tak, liczyłem na to, że jeśli przysnę to tak się stanie - powiedział sarkastycznie wywracając oczami. Mruknął cicho podnosząc się z miejsca i zachwiał się. Zdecydowanie za szybko wstał. Złapał się jedną ręką oparcia kanapy, a drugą ramienia chłopaka otwierając szeroko oczy - Zamierzałem ją przeczytać. Chyba wszystko dookoła mnie przytłoczyło i... usnąłem - puścił chłopaka jak i mebel przykładając rękę do czoła. Czyżby miał gorączkę?
  - Następnym razem to ja Cię po złośliwości obudzę - zmierzył go spojrzeniem dwóch złotych tęczówek i odbierając książkę wsadził ją sobie pod pachę.
  - Przerwa w pracy? Czy się obijasz jak nikt nie patrzy? - uśmiechnął się złośliwie przenosząc ciężar ciała na prawą nogę i wsuwając dłonie do kieszeni dresowych spodni.
Momo

Powrót do góry Go down

magnes na yōkai
Gdyby tylko znał cały kontekst sytuacji, to może i się chwilę zastanowił, czy pobudka w taki sposób była dobrym pomysłem, ale sęk w tym, że, a wręcz wrodzona złośliwość nie pozwalała mu przejść obok takiego widoku obojętnie. Ręce aż same świerzbiły mieszańca do działania, co w połączeniu z wyżej wymienionym nie raz i nie dwa kończyło się różnie.
W takich momentach wyraźnie dawał mu się we znaki jego wzrost. Górował nad Momo, co, wbrew pozorom, nie zawsze należało do najprzyjemniejszych rzeczy. Czasami żałował, że matka matura nie obdarzyła go równie hojnie masą - w końcu lepiej zwalać winę na wszystkie możliwe czynniki, zamiast samemu popracować nad rzeźbą.
Odruchowo oparł ręce na biodrach, gdy już nie trzymał w nich książki, przypatrując się delikatnej aparycji swojego rozmówcy. Czy wyglądał, jakby coś go dręczyło? Być może, jednak Eizo, pomimo kobiecej aparycji, wciąż był facetem (a przynajmniej wmawiał to sobie za każdym razem, gdy zaczynał w to wątpić, tudzież kiedy jego wzrok napotykał wcale nie męski biust na własnej klatce piersiowej), więc jego zdolności obserwacyjno-empatyczne były na poziomie stereotypowego przedstawiciela płci męskiej. Czyli widział, ale zapewne nie zrozumie, dopóki nikt mu tego nie wytłumaczy jak krowie na rowie.
Gdy Momo złapał się jego ramienia, zareagował wręcz automatycznie, przytrzymując go jedną ręką, co by nie upadł.
- Więc po takiej krótkiej drzemce regeneracyjnej na pewno będzie ci łatwiej z powrotem przysiąść do książki. - rzucił z lekkim uśmiechem, takin tonem, jakby nic się nie stało.
- Najpierw musiałbyś mnie złapać na spaniu w miejscu pracy. - odparł, nie biorąc słów Momo na poważnie, chociaż jednocześnie mając nadzieję, że kiedyś nie będzie mu dane tego żałować.
- Przerwa. Chociaż, nawet jeśli bym się obijał, to raczej nie przyznawałbym się do tego na głos. - odezwał się. On miałby się obijać? Przecież to do niego niepodobne - skoro powiedział, że coś naprawi, to to zrobi i nie trzeba mu co miesiąc o tym przypominać.
Eizo

Powrót do góry Go down

ekspert yōkai
  Raczej nie dzielił się takimi informacjami o sobie z innymi. Był człowiekiem, który nie posiadał zbyt wielu znajomych, nie wspominając o przyjaciołach. Nanami była wyjątkiem, bo się świetnie dogadywali, ale mimo to przecież nie będzie jej ciągle się narzucać ze swoimi problemami. Rozwiązywanie ich samemu wydawało się na tę chwilę lepsze. Zdecydowanie lepsze...
  Oczywiście, że nie był jakoś wysoki. Całą rodzina była jak jedna wielka paleta kolorów, każdy wyglądał inaczej, różnica wzrostów była bardzo widoczna. Choć trzeba przyznać, że rodzeństwo Momobashi było podobne do siebie w wyglądzie. Poza tym charakterem różnili się diametralnie.
  W tej chwili Momo zastanawiał się głęboko, co tak naprawdę przytrafiło się jego bratu. Co go tak naprawdę opętało i czy nie dało się przypadkiem inaczej tej sprawy załatwić? Wciąż wierzył, że jego brat zginął niepotrzebnie, poświęcony tylko po to by ktoś mógł sobie wyjść. Na pewno dało się jakoś to rozwiązać inaczej, czuł to w kościach. Dlatego tak się starał dowiedzieć więcej o yokai. Może w ten sposób uda mu się zrozumieć sprawę i może pokazać innym jak naprawdę sytuacja wyglądała.
  Podniósł mętny wzrok na chłopaka w kobiecym ciele, zastanawiając się przez chwilę, czy na pewno rozmawiał z odpowiednią osobą. Nie pomylił go z nikim, co nie? Przyglądał mu się tak dłuższą chwilę. Nawet jako dziewczyna był wysoki, co go jako chłopaka nadal bolało. Czemu on musiał być taki niski?
  - Oj tak, na pewno... Choć jest napisana tak ciężkim językiem, że nie wiem, czy mi się uda wszystko załapać od razu - to zdecydowanie nie było takie proste. Wszystko wyglądało jak jakieś specjalnie napisane trudnym językiem do zrozumienia, jak te podręczniki do szkoły, które wywołują skonfundowanie pod dwóch zdaniach.
  - Dopiszę to do listy moich zadań jako największej zrzędy w tym hotelu - pokiwał głową, choć nie był pewien już, czy żartował, czy mówił poważnie. Gdzieś to jego narzekanie na wszystko i próbowanie dopiec każdemu przygasło. Jakby czuł się tak, że to właśnie ta część jego popchnęła jego brata w złym kierunku.
  - Słusznie. Dziadek ostatnio bardzo przykłada wagę do tego, by Ci, co są w stanie pracować po tych... - przełknął ślinę - wydarzeniach na korytarzach jednak się nie obijały. Jeśli ktoś siły nie ma pracować, to powinien wziąć po prostu wolne - pokiwał głową przyciskając ramieniem książkę do ciała.
  - Jak chcesz sobie zrobić przerwę to nikt się nie będzie wściekał - uśmiechnął się słabo - No i poza tym... jeszcze ta piekielna klątwa, czy co to tam się wydarzyło... Nadal się przyzwyczaić nie mogę do nowego wyglądu - skrzywił się nieco zerkając na swoje ubranie.
Momo

Powrót do góry Go down

magnes na yōkai
To, co działo się w mieście, w sporej części umykało mężczyźnie. Chociaż i tak zazwyczaj trzymał się na uboczu, ukrywając swoje prawdziwe jestestwo i nie chcąc rzucać się w oczy bardziej, niż to możliwe, to po zmianie płci jeszcze bardziej starał się odsunąć. Trochę go to wszystko przytłoczyło i nie chciało puścić.  
- Robienie notatek pomaga, tak samo jak zaznaczanie czy przepisywanie trudniejszych fragmentów. - odezwał się, samemu w sumie nie wiedząc, dlaczego w zasadzie stara się pomóc na miarę swoich możliwości. Nie było jednak szczególnie wielką tajemnicą, że wszelkiego rodzaju treści pisane były słabością Eizo, nawet jeśli w postaci instrukcji obsługi. - Właśnie, co ciekawego próbujesz przeczytać? - dopytał, zupełnie ignorując fakt, że wcześniej udało dostrzec mu się okładkę.
- Nie ukrywam, że miałem chwilę zwątpienia tuż po odkryciu, że nagle i bez mojej zgody zmieniłem płeć. - dodał, a w jego głosie wyraźnie było słychać ślady czegoś, co mogło być najzwyklejszą w świecie złością. Oczywiście, że nie podobała mu się ta cała farsa, źle się czuł w kobiecym ciele, którego u siebie zupełnie nie akceptował. Chyba w tamtym momencie zaczął na własnej skórze rozumieć, jak czują się osoby transpłciowe, bo sam dokładnie w ten sposób odbierał całą tę sytuację. To, że koniec końców nie zamknął się sam na cztery pusty w mieszkaniu spowodowane było obawą, że nie mając niczego konkretnego do zajęcia umysłu, myślałby przez większość czasu o tej niespodziewanej zamianie. Powrót do normalnego trybu życia, na tyle, na ile było to możliwe, w pewnym stopniu pomaga mu zająć czymś innym myśli przez pewien czas. I tego się uparcie trzymał, tego skrawka normalności, jaki mu tylko pozostał. - Przejebane. - rzucił jeszcze, wzruszając przy tym ramionami, jakby na podkreślenie wagi swoich słów. Jedno dość pospolite i znane przekleństwo, a wręcz doskonale oddaje sobą obecny stan miasta i jego mieszkańców.
Eizo

Powrót do góry Go down

ekspert yōkai
  Sam wolałby nie być wciskany w te wszystkie dramy, które działy się na mieście, choć pewnie teraz nawet nie miał innej możliwości jak po prostu przyjęcie tego wszystkiego na klatę. Choć opcja zniknięcia z powierzchni ziemi wydawała się naprawdę dobrą opcją. Czy zamiast zmiany ciała nie mogli dać im możliwości zniknięcia? Wcale by nie było dziwne, gdyby połowa populacji nagle wyparowała.
  Zastanawiał się przez chwilę nad zdaniem Eizo. W sumie zapisywanie na kartkach by zapamiętać informacje nie było wcale takim głupim pomysłem. Jednakże nie był pewien czy byłby w stanie nawet coś na tę kartkę wpisać - Chyba zacznę się do tego stosować. W szkole zawsze robiłem jedynie to, co było potrzebne, a reszty uczyłem się z notatek kolegi... Jestem ciekaw jak mi pójdzie z tymi książkami - zaśmiał się sam z siebie drapiąc się wolną dłonią po policzku. Nie mógł mówić o sobie jak o jakimś geniuszu, bo raczej łapał wolniej niż jego bracia. Może jakby był zainteresowany czymś bardziej niż swoim własnym nosem i robieniem lizaków to by miał zdecydowanie lepsze wyniki i inni nie braliby go za nieuka. Narzekającego nieuka. Totalnego gbura i knura.
  - Cóż... próbuję znaleźć coś o demonach, które opętują ludzi. Mojego brata opętał yokai i... - skrzywił się na wspomnienie o bracie. Aż przeszły go dreszcze. Przełknął cicho ślinę opuszczając nieco głowę. Już nie patrzył chłopakowi prosto w twarz, wręcz uciekał wzrokiem gdzieś na boki - Miałem nadzieję, że pomoże mi to zrozumieć co się mu stało i może dzięki temu też pomogę jakoś policji... Rody miały nas chronić, a tu proszę... - mruknął niechętnie wracając spojrzeniem na kolegę. Niechętnie, bo w jego oczach krył się nigdy niewystępujący dotąd ból i smutek.
  - No nie wiem... Niektórzy dobrze wyglądają w nowych ciałach, ale zdecydowanie nie chce w swoim pozostać na stałe... - przejechał machinalnie ręką po włosach. Nawet długość włosów sprawiała, że wyglądał jeszcze bardziej dziewczęco niż wcześniej. Na samą myśl o tym na jego policzki wszedł maciupki rumieniec.
Momo

Powrót do góry Go down

magnes na yōkai
Opcja zniknięcia? Jedyne, jeśli ograniczałoby się do zniknięcia z tego miasteczka. Eizo nie spieszno było do całkowitego braku bytności, chciał pożyć jeszcze przynajmniej dwa razy tyle ile już egzystował, ale wolałby nieco dalej niż w Oguni. Nie to, żeby w samym miasteczku mu się nie podobało, jednak był ciekawy, jak wygląda świat poza tą granicą, której nie był w stanie przekroczyć. Raczej nie można go było winić o to, że kusiło go to, co niedostępne i nieznane, szczególnie, gdy był wręcz zamknięty tu niczym w klatce.
- Zawsze lepsze to niż ponowne przeglądanie książki w poszukiwaniu tego, co się najbardziej interesuje. - odparł. Notatki, kolorowe samoprzylepne karteczki, wiele było sposobów na czytanie i zrozumienie trudniejszych tytułów. - A przede wszystkim, trzeba nie poddawać się przy pierwszym wielosylabowym, inteligentnie brzmiącym słowie i nie zasypiać w trakcie. - dodał, nie mogąc powstrzymać się przed wtrąceniem lekkiej uszczypliwości na koniec wypowiedzi.
Obserwował w ciszy Momo, przyglądając się, jak zmienia się jego mimika i postawa ciała wraz z każdym wypowiedzianym słowem i wspomnieniem o bracie. Eizo, wbrew pozorom i temu, co mogłoby się wydawać po pobieżnym kontakcie z nim, prędzej można byłoby zaliczyć do grupy tych bardziej empatycznych osób niż całkowicie jej pozbawionych. Chociaż, na szczęście, nie dane mu było przeżyć utraty kogoś bliskiego, to mógł sobie wyobrazić, jak bardzo bolesna dla Momo była obecna sytuacja.
- Rozumiem, że ciężko jest nic nie robić, ale chyba lepiej jest pozostawić to specjalistom. Ale jeśli to ci pomoże... - odezwał się, po prawdzie nie bardzo wiedząc, jak powinien się zachować. Nie nawykł do podobnych interakcji z kolegą z pracy, przyzwyczajony był  do innych reakcji z jego strony, więc widok smutku emanujący od chłopaka był co najmniej niecodzienny.
- Nie tylko ty. Zmiana płci mogłaby być ciekawym doświadczeniem, ale zdecydowanie na innych warunkach. - przede wszystkim niespowodowana przez jakiegoś rozzłoszczonego demona. Eizo nie był ekspertem w tej dziedzinie, ale wiedział absolutną podstawę, czyli to, że z demonami nie warto zadzierać. Natomiast pozostanie na stałe w ciele kobiety... chociaż całkowicie nie wykluczał, że z czasem jego podejście mogłoby się zmienić, to obecnie ciężko było mu sobie wyobrazić, żeby przyzwyczaił się do tego.
Eizo

Powrót do góry Go down

ekspert yōkai
  Sam był ciekaw tego, co kryło się za ciemnym lasem, który otaczał Oguni. Owszem, nie do takiego stopnia, by faktycznie próbować się ostatnimi czasy wymknąć, bo miał wrażenie, że niezależnie od tego kim był i tak pewnie by mu się oberwało. A mianowicie nie chciał stracić przez przypadek pamięci w tym wszystkim. Słyszał o tym jak yokai zabraniają ludziom opuścić miasteczko i wymazują nieszczęśnikom pamięć. On wolał, by nikt jego wspomnień i myśli nie dotykał. Najlepiej by tam nikt nie zaglądał.
  Pokiwał już tylko głową zgadzając się z kolegą, który wydawał mu się dziś wyjątkowo miły. A może to on sam taki był i dlatego wyglądało to w ten właśnie sposób z jego perspektywy? Ciężko powiedzieć, bo poniekąd on sam był dziś wyjątkowo inny, niż przedtem.
  Spojrzał na chłopaka skrzywiony wzdychając ciężko.
  - Jakby było lżejszym językiem napisane to by nie było problemu, a tak ja się gubię w połowie zdania zastanawiając się, o czym ja właściwie czytałem... - nadął policzki niczym chomiczek zabierając książkę spod pachy i przyciskając ją sobie do klatki piersiowej. Nie było to dobrym pomysłem, bo czuł się teraz bardzo niekomfortowo. Zagryzł jednakże zęby i przełykając cicho ślinę podniósł głowę na chłopaka.
  - I wcale się nie poddaję. Staram się jak mogę, choć cóż, nie idzie mi to najlepiej. Przydałby się tłumacz tego wszystkiego - skrzyzował ręce na klatce piersiowej przenosząc ciężar ciała na drugą nogę.
  - Jakim specjalistom? Tym popychadłom w policji? Połowa z nich to turyści, którzy obijają się, a druga połowa to rody. Zamiatają wszystko pod dywan, żeby przypadkiem ktoś nie połączył faktów - wydawało się, że chłopak wie o tym wszystkim więcej niż sam się spodziewał. Może nawet znał prawdę już od dawna, ale bał się przyznać, że tak właśnie było? Zagryzając dolną wargę pokręcił głową przecząco.
  - Musi pomóc... - dodał po cichu pod nosem. Sam chyba nie był świadom tego, że rozsiewał właśnie posępne i negatywne emocje, zupełnie inne niż te, co zwykle. Nie narzekał, nie czepiał się, szukał rozwiązania, nawet jeśli go to bolało. Pierwszy raz nie patrzył na czubek własnego nosa
  - Oby się szybko to skończyło, bo ludzie dziwnie się na mnie patrzą - wzdrygnął się - Wcale mi się te spojrzenia nie podobają. Nie wspominając, że te długie kudły, to jakaś totalna mordęga. Jak dziewczyny mogą sobie z nimi radzić na co dzień? - był w szoku, że nie ścinają się na krótko jak chłopaki, wręcz pielęgnują je codziennie. On już miał ich dosyć po kilku minutach.
Momo

Powrót do góry Go down

magnes na yōkai
Również nie chciałby, aby ktokolwiek lub cokolwiek mieszało mu w pamięci, jednak jeśli utrata jej byłaby ceną za opuszczenie miasteczka... zdecydowanie nie podobała mu się ta wizja, jak każdy nie wyobrażał sobie zaczynać z czystą kartą. Jednak i tak zastanowiłby się nad tą opcją, całkiem poważnie ją rozważając. Mimo tego, nie próbował się stąd wydostać ze zwykłej obawy przed demonami.
- Kojarzysz taki utwór jak "Finneganów Tren"? Nie zdziwiłbym się, gdyby było to najtrudniejsze do przyswojenia dzieło, jakie kiedykolwiek powstało. Tego nie czyta się jak typowej książki, siadając w fotelu z kubkiem herbaty i wertując stronę po stronie. Tylko bierze się pod uwagę najpierw jedne zdanie lub cały paragraf i zastanawia się, co autor próbował przekazać czytelnikom w ten sposób i dlaczego użył takich, a nie innych słów. Czyta się jedną stronę kilka razy pod rząd. A przede wszystkim, pośpiech zdecydowanie nie jest wskazany. - z każdym kolejnym wypowiedzianym słowem głos Eizo stawał się coraz bardziej pewniejszy siebie, jednocześnie wciąż pozostając dość cichym i spokojnym. Mężczyzna mógłby sprawiać wrażenie osoby, która doskonale wiedziała, o czym mówi i nie byłoby to szczególnie błędne założenie, bowiem książki należały do grupy jego zainteresowań. Nie uważał się jednak za eksperta, uważając, że jeszcze za mało przeczytał i potrafił, mimo wszystko poświęcając sporo czasu na samodoskonalenie się. Jednocześnie nie miał większego problemu z tym, by spróbować pomóc Momo, głównie ze względu na sytuację, w jakiej się znalazł.
- Miasteczko jeszcze nie spłonęło, mieszkańcy nie powybijali się nawzajem, a sklepy nie wyglądają, jakby padły ofiarą rabunków z użyciem kamieni i cegieł, więc w pewnym stopniu znają się na rzeczy. - odparł, trochę na rozluźnienie atmosfery z łatwą do zinterpretowania sugestią, że zawsze mogło być gorzej. Prawdę mówiąc, uważał, że było całkiem spokojnie jak na to, że byli odcięci od reszty świata. Zaraz jednak spoważniał. - I co potem zamierzasz zrobić, jeśli uda ci się czegoś dowiedzieć?
- A jeszcze gorzej, gdy nie chcą się ułożyć w coś, co wygląda w miarę sensownie. - odezwał się, odruchowo przeczesując palcami swoje kudły. Tym bardziej, gdy miało się do ukrycia zwierzęce atrybuty, ale o tym fakcie wolał nikomu nie wspominać. - Chociaż włosy nie były jeszcze takie złe, szczególnie w porównaniu z wyborem stanika. - dodał, czując, jak ogarnia go skrępowanie na samą myśl o tym. Nie spodziewał się, że kiedyś przyjdzie mu kupować akurat tę część garderoby, tym bardziej dla samego siebie.
Eizo

Powrót do góry Go down

ekspert yōkai
  Wpatrywał się w kolegę skonsternowany. O czym on nawijał...? Kompletnie się nie znał na takich rzeczach, więc jedyne co mógł robić to kiwać głową. Jak na swój wiek, był mało pojętny w sprawach, które inni mieli w małym paluszku. On wiedział jak gotować, wszystko mógłby o tym powiedzieć. Jeśli chodziło o literaturę, to jedynie mógł potakiwać.
  Szeroko otwarte oczy nie zamykały się u niego przez dłuższą chwilę. Naprawdę był w niemałym szoku. czy tylko on tu był skończonym debilem?
  - N-no pewnie... Jak mógłbym nie znać - przełykając cicho ślinę zaczął żałować swoich słów. Jedna z jego rąk automatycznie powędrowała do karku, drapiąc go, ściskając palcami skórę i próbując nie wyjść na debila, choć już dawno osiągnął ten poziom - Chyba jednak nie... Wybacz Eizo, ale kompletnie nie siedzę w literaturze. Jedyne co tykałem to podręczniki i książki kucharskie. Nawet nie wiem, o czym mówisz. To zbyt trudne dla mnie, ale zakładam, że doskonale się na tym znasz - pokiwał głową. Oczywiście, że jego kolega był lepszy od niego. Ile razy w szkole słyszał, że był przeciętny, słaby i jedyne co umiał robić to piec babeczki i robić lizaki. A teraz już tylko skupił się na słodyczach na patykach. Jakby to miało mu dać jakiekolwiek zapewnienie na przyszłość. Tu nawet nie miał konkurencji! Nie wspominając o tym, że raczej nigdy się stąd nie wydostanie.
  - Prawda, ale to tylko zasłona dymna, żeby ludzie się przypadkiem nie czepiali i nie rzucali - stwierdził uśmiechając się lekko do chłopaka. Może i sobie dawali jakoś radę, tak wszystko wyglądało jak sztucznie nakręcone przedstawienie, w którym brali właśnie udział jako postacie drugoplanowe.
  - Pokazać wszystkim, że ufanie im nie jest odpowiednie? No bo zobacz, co przez nich przechodzimy! Zaraz się okaże, że tak będzie na stałe, a wcale mi się to nie podoba. No bo zobacz - złapał w jedną rękę swoje włosy odkładając tym samym książkę na bok, na kanapę, na której chwilę temu jeszcze spał - Co to jest? Wytłumacz mi, co się z tym robi, bo ja głupieje - westchnął ciężko przepuszczając pasma włosów między palcami - O właśnie, dopasowanie stanika. Jakoś ja z tym problemów, nie mam, ale jak patrzę na Ciebie, to na pewno czułeś zażenowanie - on sam po prostu używał bandaży, bo wcale nie był to jakoś duży biust, wręcz był płaski jak deska. Zmierzył chłopaka wzrokiem i sięgnął jak gdyby nigdy nic palcami do jego kosmyków przypatrując się nim przez chwilę.
  - Nadal wyglądasz lepiej ode mnie - nadął policzki.
Momo

Powrót do góry Go down

magnes na yōkai
Czasami zdarzało mu się zapomnieć, że nie każdy orientuje się w niektórych, ulubionych przez niego tematach. Szczególnie w sytuacjach takich jak ta, gdy myślami oderwał się nieco od rzeczywistości, zagłębiając się w zagadnienia bardziej literaturoznawcze. To, co dla niego, dzięki wyższym niż przeciętne zainteresowaniu książkami wydawało się być całkiem proste i logiczne, nie każdemu zdawało się takim być. Ale nie byłby sobą, gdyby uważał innych za mniej od niego inteligentnych tylko dlatego, że nie podzielali jego pasji w takim samym stopniu lub nawet wyższym jak on.
Dopiero gdy zamilkł, kończąc swój monolog, zorientował się, że jego treść dotarła do Momo nie w takiej ilości, w jakiej zamierzał. Po prawdzie, chłopak sprawiał wrażenie, jakby niewiele zrozumiał z tego, co Eizo próbował mu przekazać, przez co niemal w tym samym momencie, w którym to zrozumiał, poczuł się nieco głupio. Nie chciał jednak dać po sobie to poznać i tylko uśmiechnął się nieznacznie, starając się robić dobrą minę do złej gry.
- Po prostu... nie śpiesz się z czytaniem i czytaj po kilka razy to samo. Niby oczywiste, ale może pomóc ci lepiej zrozumieć treść. - dodał, skracając całą swoją radę i konwertując ją na zdecydowanie łatwiejszą do przyswojenia. W końcu, z zupełnie nieznanego dla siebie powodu, chciał pomóc na tyle, ile mógł, a nie udowodnić komuś brak wiedzy na dany temat.
Nie mógł powstrzymać od krótkiego, urwanego parsknięcia śmiechu, gdy Momo zaczął narzekać na włosy. Sam nie uważał, żeby akurat ten aspekt był najgorszy w całej tej zmianie płci, chociaż swoje też się musiał namęczyć, by uczesać się w miarę wyjściową fryzurę, jednocześnie zasłaniającą jego wilcze uszy.
- Możesz je zawsze skrócić, jeśli ci przeszkadzają. Lub upiąć w kucyka. - odparł, przyglądając się bardziej Momo, lekko mrużąc przy tym oczy. - Nie wyglądają chyba na zniszczone, więc nie wiem, czemu narzekasz. - dodał zaraz po tym. I zapewne dodałby coś jeszcze, gdyby Momo nie postanowił zbliżyć się do niego i dotknąć jego włosów. Zareagował zupełnie odruchowo, odsuwając się o krok i wręcz automatycznym, wyćwiczonym ruchem dłoni sprawdził dotykiem, czy przypadkiem nie było widać jego uszu. Spiął się przy tym nieco, pozwalając sobie na rozluźnienie mięśni dopiero, gdy zorientował się, że wszystko jest w porządku.
- Cóż, taki już mój urok. - dodał takim tonem głosu, jakby przed chwilą nic wielkiego się nie stało i zareagował w zupełnie normalny sposób.
Eizo

Powrót do góry Go down

ekspert yōkai
  Gdyby postawić miarkę, koło butli i napełnić ją wodą do pełna przedstawiałaby ona wykres zażenowania Sekkiego w aktualnej sytuacji. Czuł się jak ostatni debil, który nie miał pojęcia co się do niego mówi. Dlatego, gdy Eizo poprawił się i wytłumaczył mu w sensowny sposób, o czym tak naprawdę mówił to dopiero wtedy mógł powiedzieć "tak, masz rację". Ale nawet i te słowa nie wypadły z ust chłopaka.
  Może masz rację... Choć czuję się teraz jak skończony debil, a w moim wieku nie powinno mi to sprawiać problemu - zaśmiał się cicho nie odrywając ręki od swojego karku, nawet bardziej zaczął go drapać i ściskać opuszkami palców. Żeby w wieku dwudziestu trzech lat nie rozumieć drugiej osoby i czytanych przez niego książek? Chyba powinien otrzymać za to wszystko nagrodę Darwina, skoro nie umiał, chociażby przeczytać książki ze zrozumieniem. A niby gotowanie nie szło mu tak źle. Może to przez te różowe okulary, które nosił na nosie? Ciężko stwierdzić.
  Śmiech kolegi sprawił, że zmieszany uśmiechnął się szerzej chyba niż powinien. Dziwne uczucie, kiedy ktoś się z Ciebie nie nabija, a śmieje z sytuacji, którą sam stworzyłeś. Odchrząknął próbując spoważnieć, chociażby na kilka chwil i odsunął w końcu dłonie od swojej skóry. Jeszcze sobie śladów niepotrzebnych narobi z powodu tych całych nerwów.
  - W sumie, upięcie powinno być wygodne, czyż nie? Nie chce mi się iść do fryzjera, a jak upnę, to chociaż będzie to jakoś na tę chwilę wyglądać. Aż zazdroszczę, że Tobie tak nie urosły - czy on to właśnie powiedział? Sam nie wierzył w to co się właśnie działo, ale co się dziwić, skoro ten totalny gbur właśnie zmieniał się na oczach wszystkich? A to przez jedno wydarzenie...
  - Bo nie jestem do tego kompletnie przyzwyczajony... - nadął policzki lekko powietrzem i przechylając głowę na bok zarzucił przy okazji włosami. Może jeszcze mu skrzydełka do pleców przyklejcie, albo do głowy rogi. Zróbcie z niego małego demona, na pewno się ucieszy.
  Widząc jak chłopak szybko się od niego odsuwa zmarszczył czoło wpatrując się w niego badawczo. Czy coś mu przyszło do głowy? Tylko to, że mógł przekroczyć granicę jego strefy komfortu. Jak zwykle mało domyślny i trzeba mu wszystko podsuwać prawie pod nos.
  - Phhhi! Przystojny jako facet i ładny jako kobieta. Pytanie, czy na pewno na Ciebie klątwę rzucili - zażartował i pokręcił głową po chwili. Kompletnie siebie nie przypominał - Może w książkach znajdę na to odpowiedź - wytknął mu prędko język zaczesując po chwili włosy za ucho.
Momo

Powrót do góry Go down

magnes na yōkai
Zapewne Eizo czułby się nie mniej skołowany, gdyby Momo zacząłby opowiadać o szczegółach dotyczących cukiernictwa w taki sposób, jakby to, co mówi było to oczywiste dla wszystkich dookoła. Zdarzało mu się zapomnieć o tym, że nie każdy interesuje się literaturą w tak dużym stopniu jak on, zapewne jak niektórzy, opowiadając o swoich zainteresowaniach w sposób oczywisty dla niego.
- Niepotrzebnie czujesz się jak debil, to nic takiego. Tylko moje małe dziwactwo. - odparł, machnąwszy przy tym lekko ręką, jakby dla podkreślenia wagi swych słów. W końcu, ilu mężczyzn podobnych do niego, w jego wieku i wykonywanym zawodzie, w wolnych chwilach siedzi z nosem w książce, czytając wszystko, co mu wpadnie w łapki? Może i całkiem sporo, przecież Eizo świata poza Oguni nie widział, jednak dotąd nie spotkał szczególnie dużo takich osób.
I chociaż w normalnej sytuacji pewnie nie mógłby się jednak powstrzymać przed dodaniem kilku nieszczególnie przyjemnych docinek, komentujących wiedzę Momo z zakresu literatury, to teraz czuł, że one nie byłyby na miejscu, nie pasując do atmosfery, który wytworzyła się między nimi. Było... inaczej niż zwykle, ale skłamałby, gdyby stwierdził, że mu się to nie podoba - w końcu jest świadkiem tego, że z jego kolegą z pracy da się normalnie porozmawiać.
- To już kwestia gustu i przyzwyczajenia, mi wygodniej jest w rozpuszczonych. Ale spójrz na to z drugiej strony, możesz sobie zrobić warkoczyki i wyglądać... uroczo. - odezwał się, przyglądając się koledze z lekko zmrużonymi oczami. Sam na dłuższe i bardziej gęste włosy by nie narzekał, zawsze byłoby to ułatwienie do chowania uszu.
Tak, widział w nim potencjał na bycie najbardziej uroczą osobą w całym miasteczku, tym bardziej z tymi nadętymi policzkami. I naprawdę nie mógł się powstrzymać przed wytarmoszeniem go za nie z niewinnym uśmiechem na twarzy - oczywiście niezbyt mocno, w końcu nie chciał, żeby Momo to bolało.
- No oczywiście, że rzucili! Jako kobieta przewyższam niejednego faceta, to jest... jest... dziwne. Niekomfortowe. I nawet nie wiesz, jak trudno znaleźć pasujący rozmiar ubrań. - odezwał się z autentyczną niechęcią, zakrawającą o panikę, w głosie. Jakby tylko wiedział wcześniej, że dane mu będzie zmienić płeć, to miałby czas się odpowiednio przygotować i może ta cała sytuacja nie byłaby dla niego aż takim szokiem, a tak...
- Najpierw musisz jakąś przeczytać, a nie nad nią zasypiać. - odparł, nie mając zamiaru pozostać mu dłużnym.
Eizo

Powrót do góry Go down

ekspert yōkai
  Sam był zaskoczony, że był w stanie "normalnie" porozmawiać z drugą osobą. Dotąd uważał siebie za raczej mało dobrego rozmówcę, albowiem kontakty międzyludzkie przychodziły mu z trudem, nie wspominając już o tym, że ciągle na język cisnęły mu się obelgi i docinki. Jednakże podczas rozmowy dzisiejszej z Eizo nie odczuwał potrzeby narzekania i opluwania go dosłownie jadem swoich słów. Może przekona się do takiego prowadzenia rozmów.
  - Dziwactwo, nie dziwactwo... Jesteś bardziej oczytany ode mnie co znaczy, że ja jestem w tyle - z nauką, emocjami, relacjami, umysłem. W większości rzeczach znajdowałby się problem, Sekki nie należał do osób, które można zaliczyć jako obyte w życiu.
  Jeszcze jakiś czas temu uważałby, że każda lepsza od niego w czymś osoba nie powinna się zjawiać mu przed oczami. Dowartościowywał się za każdym razem kiedy cisnął po kimś, sprawiał, że dana osoba odchodziła od zmysłów. Czerpał z tego niesamowitą energię, jakby napędzała go do szkolenia się w cukiernictwie. A teraz? Czuł się jako ostatnia miękka buła, którą notabene był. Nie dość, że stracił przez swoje zachowanie brata, bo wpędził go w róg z Shinigamim, tak teraz próbował niby coś z tym zrobić. Ostatni przegryw. Skończony matoł.
  Parsknął śmiechem.
  - Ja? Uroczo? Proszę Cię... Potrzebowałbym ubrania się w sukienkę, pomalowania twarzy i wciśnięcia w jakieś szpilki. A tak chodzę w dresie całymi dniami, bo nie mam siły na dobór czegoś innego, czegoś, co jest tak samo wygodne jak dres - jeśli jakieś ciuchy nie były wygodne, to czemu miałby męczyć się, żeby w nich chodzić? Od tego są właśnie dresy, które nieważne co, były ciepłe i wygodne. Chociaż trzeba przyznać, że jak musiał się wystroić, to świecił jak choinka bożonarodzeniowa. Nie żałował sobie wtedy.
  Nie spodziewał się, że chłopak zacznie go za policzki tarmosić. Czerwieniąc się w tym wszystkim, możliwe, że ze wstydu, złapał go za nadgarstki, lekko, bo jednak on silny to nie był.
  - E-E-Eizo... Pszasztań! - jęknął niezadowolony i gdy był już uwolniony z tego dziwnego szarpania za twarz pomasował się po buzi. Wcale go to jakoś nie bolało, ale miał nadzieję, że to zakryje jego czerwoną twarz i może nawet będzie idealnym wyjaśnieniem skąd to się wzięło.
  - Nie wiem, na mnie wszystko pasuje, taką mam garderobę. Ale trzeba przyznać, że... Tak, nawet jako kobieta przewyższasz facetów. I nawet jeśli był problem z doborem ubrań, tak zdają się leżeć na Tobie jak ulał - pokiwał głową, ton miał jakby właśnie opowiadał o rzeczach mu niesamowicie znanych. Znawca mody się w nim odezwał. Nawet przyjął postawę mędrca, łapiąc się palcami za podbródek. Brakowało jeszcze by chłopaka obszedł taksując go spojrzeniem z góry na dół.
  - Ej... Próbowałem, okay? Przeczytam to się rozwiąże zagadka Twojej urody - poruszył lekko brwiami z szerokim uśmiechem na ustach i odetchnął głośno - Może nawet się dowiem jak na siebie taką klątwę rzucić, wtedy sam nie będziesz.
Momo

Powrót do góry Go down

magnes na yōkai
Starał się nie zamykać na kontakty z innymi, chociaż ogólna atmosfera i samo zamknięcie w miasteczko nie sprzyjało pozytywnym myślom i nastawieniu; a jak jeszcze do kompletu trafi się ktoś o bardziej gburowatym humorze, to nic dziwnego, że również i jemu udzielał się bardziej sceptyczny nastrój. W takich przypadkach zdarzało mu się być niczym gąbka, chłonąć i przyjmując emocje swojego rozmówcy.
- Nie myśl w ten sposób, bo kiedyś zwariujesz. Podczas gdy ja siedziałem pochylony nad książkami, chłonąc każde słowo po kolei, poszukując... sam nie wiem czego, ty w tym czasie zajmowałeś się czymś innym. Cukiernictwem, na przykład. - wiedział, że nie da się być najlepszym we wszyskim. Wiedział też, że nawet bycie ogarniętym w wielu dziedzinach też czasami nie jest możliwe, przekonując się o tym na własnej skórze, gdy nie potrafił pojąć tych wszystkich medycznych formułek, jakie próbowali mu wpoić rodzice. Były zbyt sztywne i określone, nie tak jak literatura, która stała się jego towarzyszką.
- No wiesz... teraz masz ku temu najlepszą okazję. - odparł. Sam jednak nie garnął się zbytnio do próbowania nałożenia na siebie czegoś bardziej kobiecego niż wygodne, luźne ciuchy, które stanowiły jego typowy element garderoby. Chociaż, jakby spojrzeć na tę całą farsę ze zmianą płci z odpowiedniej perspektywy, to były to wręcz idealne okoliczności, by sprawdzić, jak się chodzi w sukience oraz na wysokich obcasach, nie obawiając się przy tym nieprzychylnych spojrzeń i komentarzy. Eizo jednak zdecydowanie nie patrzył na tą całą sytuację jako czas na tego rodzaju eksperymenty - chciał po prostu wrócić do swojego normalnego ciała, najlepiej jak najszybciej i bez żadnych strat.
- Dzięki. - powiedział, starając się powstrzymać uśmiech, który wręcz sam cisnął mu się na twarz. Tyle komplementów usłyszanych w tak krótkim czasie z całą pewnością było poza zwyczajową normą, ale skłamałby, gdyby stwierdził, że nie było to miłe. Przynajmniej w końcu coś pozytywnego - niby niewiele, a może poprawić humor na dłuższy czas.
- W takim wypadku będę miał konkurencję... i co ja wtedy zrobię? - odparł, starając się podłapać temat nieco żartobliwym tonem.
Eizo

Powrót do góry Go down

ekspert yōkai
  Wywrócił oczami na słowa kolegi z pracy. Doprawdy, chłopak przyprawiał go do tej pory o ból głowy, doskonale sobie zdawał sprawę z tego, że był od niego inteligentniejszy. Momo nie należał do osób zbyt rozgarniętych i jedyne czym mógł zabłysnąć to swoim narzekaniem i czepialstwem. Ale, czy zostanie taki do końca życia? Właśnie widać, że się zmieniał na oczach innych, ale na jak długo?
  - Tak, cukiernictwem. Przetrwaniem w szkole głównie - przyznał wzdychając głośno. Nie bawił się zbyt dobrze w szkole, bo przez większość czasu zmagał się faktycznie z gnębieniem przez innych uczniów. Jego chude ciało i brak siły było wyśmiewane na każdym kroku. Do tej pory czasem spotykał się z takim traktowaniem.
  Chyba nawet nikomu nie mówił o tych problemach. Trzymał zawsze mocno język za zębami radząc sobie ze wszystkim poza murami szkoły i domu. Byleby nie mieć jeszcze większych kłopotów.
  - Masz racje. Nie wiem tylko, czy dałbym radę przejść chociaż kawałek w szpilkach - zaczął się zastanawiać przygryzając policzek od środka. Spojrzał z ukosa na sufit wykrzywiając w zamyśleniu swoją kobiecą mordkę. Nie krył się z tym, że nawet jako chłopak wygląda kobieco i ubierał się mniej więcej tak jak teraz, więc wiele rzeczy się nie zmieniło. Jednakże w aktualnym wyglądzie zdecydowanie dostał więcej niż powinien z kilku stron. Więc teraz wyglądał jeszcze bardziej kobieco, ale na pewno nie tak jak Eizo.
  Chyba jego miernik dobroci właśnie się wyczerpał, bo jedyne co zrobił to kiwnął głową w odpowiedzi. Ciężko stwierdzić, bo i tak miał przeczucie, że to wszystko wychodziło z niego z ogromnym trudem. Dziwnym nie byłoby, gdyby zaraz po tej rozmowie wróciłby do pokoju, by wyszorować język z tej przerażającej słodyczy.
  - Będziesz musiał się z tym pogodzić, lub ze mną konkurować. Najlepszy wygrywa - wytknął mu język i spojrzał wzdychając ciężko na zegar ścienny - Powinienem zbierać się do kuchni pomóc kucharzowi z deserami - powiedział biorąc odłożoną chwilę temu książkę. Poprawił koszulkę na sobie, żeby nie wyglądać jak ostatnia fleja.
  - Ty też powinieneś zbierać się do pracy. Jeszcze by dziadek przeszedł korytarzem i nas przyłapał na zbijaniu bąków. A to by dopiero było...
Momo

Powrót do góry Go down

magnes na yōkai
- Nigdy się nie dowiesz jeśli nie spróbujesz. - odparła tylko, lekko wzruszając przy tym ramionami. W końcu, kiedy nadarzy się taka sama lub nawet lepsza okazja do tego, by spróbować kilku bardziej kobiecych rzeczy? Zapewne nieprędko, jeśli w ogóle, więc nic tylko korzystać w przerwie między zamartwianiem się o swoją utraconą męskość.
- Nie masz szans. - parsknął cicho, dalej utrzymując dość lekki, żartobliwy ton głosu. Chwilę po nim również podążył wzrokiem na zegar. Fakt, trochę się tu zasiedział, a to, że na razie nie miał niczego do zrobienia nie daje mu przyzwolenia na siedzenie w czytelni nie wiadomo ile czasu - w końcu w międzyczasie ktoś mógł go szukać w kantorku.
- Masz rację, zasiedziałem się tu trochę. - mruknął, po czym podszedł do stojącej na podłodze skrzynki z narzędziami, by wziąć ją w łapkę i podnieść. - Wyjątkowo miło się z tobą rozmawiało... do zobaczenia. - odparł jeszcze pod koniec, po czym grzecznie udał się do swojego kantorka.

/zt
Eizo

Powrót do góry Go down

Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach