Droga do lasu Shimojo
by Lert Czw Lut 11 2021, 01:29

Kto zagra?
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:44

Rezerwacje wyglądów
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:30

But the darker the weather, the better the man
by Oguni Sro Sty 13 2021, 21:14

Aktualnie słucham
by Junko Wto Sty 12 2021, 21:56

Bar
by Gość Wto Sty 12 2021, 19:37

Ogrody
by Lert Wto Sty 12 2021, 18:27

Stare drzewo
by Gość Sob Sty 09 2021, 00:16

Park
by Gość Czw Sty 07 2021, 20:57


administracja
Stare drzewo
Oguni

Powrót do góry Go down

Chōnai-kai
  Always the same shit...
  Dni zacierały mu się w tym nowym roku, zdawały się być predłużeniem po prostu męczarni i upiornych chwil, które go tu napotykały od samego początku. Ile to już było... Sześć lat, a miał wrażenie, że przybył do tej zapchlonej dziury właśnie wczoraj, a film jak zepsuta płyta winylowa powtarzał się bezustanku.
  Splunął pod nogi zgrzytając przy tym zębami. Pogoda wcale też nie sprzyjała temu spacerowi, który sobie właśnie uskuteczniał pomiędzy drzewami i mokrymi od śniegu deskami pomostu. Chyba nawet niektóre spróchniałe uginały się pod ciężarem glanów mężczyzny, który bez wzruszenia przedzierał się przez chaszcze. Między palcami ubranej w skórzane rękawiczki bez palców dłoni trzymał odpalonego, na wpół wypalonego papierosa, którego dym ciągnął się za czarnowłosym, czasem wydobywając się spomiędzy jego warg, gdy się nim zaciągał.
  Grymas, który pojawił się na jego licu mógł oznaczać kilka rzeczy. Przede wszystkim było mu zimno, bo nawet jeśli miał skórzaną kurtkę z ocieplanym wnętrzem, to nos od zimna mu poczerwieniał nieschowany przed możliwym mrozem. Kolejnym powodem do owej krzywizny twarzy było żenująco ciągnąca się podróż przez mokradła. Kto normalny wybierałby się w takie okolice? Przez te kilka lat w Oguni nauczył się unikania tych lasów, a teraz co? Przeklęty babsztyl.
  Błoto zmieszane ze śniegiem przykleiło się do czarnych jak smoła butów Ryozo, który zatrzymał w końcu swoje kroki pod starym drzewem. Rozciągające się nad nim gałęzie wspierane na drewnianych podpórkach robiły całkiem dobrą robotę, jeśli chodziło o ochronę przed spadającym non stop śniegiem. Nie w stu procentach, ale jednak nie musiał się obawiać, że jakiś spory kawał puchu spadnie mu na czarne włosy mrożąc przy tym łeb.
  Dokończył palić papierosa rozglądając się niechętnie dookoła. O tej porze powinien być na starej komendzie. Jego fałszywa odznaka komendanta policji zdawała test jeśli chodziło o zaciągnięcie się do Chonai-Kai. Nie spodziewał się tylko, że będzie to też powód, dla którego wybiorą go na kolejnego opiekuna organizacji.
  Psia krew...
  Odrzucił niedopałek po papierosie pstryknięciem celując w hałdę śniegu, która leżała tuż pod drzewem. Znudzone spojrzenie rejestrowało jak ogień szybko gaśnie i ostatnie smugi dymu unoszą się nad białym puchem.
  Gdzie ta kobieta, do cholery jasnej?
Hideo

Powrót do góry Go down

Uwielbiała się kręcić po okolicy o tej porze, nie raz trafiała na cywili których musiała upominać. To miejsce nie było bezpieczne, gdy tylko zmrok zapadał demony wypełzały ze swoich kryjówek polując na świeże mięso. A ona wypełzała z mroku i polowała na nie. Zimą szybciej robiło się ciemno, choć spowijający okolicę śnieg by na korzyść każdego stróża i zabłąkanego w takich miejscach mieszkańca czy turysty.
Śnieg skrzypiał pod podeszwami czarnych, zimowych kozaków zasłaniających 2/3 łydki. Zima jej wcale nie przeszkadzała. Ubrana w granatową, zrobioną z grubszego materiału yukatę przemierzała las. Przy pasie trzymając swoją katanę, parę kunai schowanych w kaburze, przytwierdzonej do uda. Już z oddali dostrzegła mężczyznę którego nie spodziewała się akurat tutaj spotkać. Uniosła brew idąc w jego stronę. - Nie zapędziłeś się zbytnio Ryozo? To nie miejsce dla Ciebie. - usłyszał warknięcie za plecami. Podeszła bliżej na odległość może 3-4 kroków. Skąd wiedziała że to on? Nikt się tak nie ubierał jak Hideo, tą skórzaną kurtkę by wszędzie rozpoznała.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Chōnai-kai
  Znajomy głos po dotarciu do niego wywołał na jego twarzy jeszcze większy grymas. Doskonale wiedział, że blondynka uwielbia te okolice. Skoro umiała rzucać nożami i go nauczyła, to co jeszcze chowała? Jakie zdolności? Intrygowało go to, ale nie na tyle by ciągnąć kobietę za język. Na tę chwilę obchodziło go dosłownie kilka spraw, a te dotyczyły kontaktów z ową kobietą.
  Rzucając krótkie spojrzenie przez ramię westchnął głośno język przystawiając do podniebienia, starając się nie rzucić jakimś kąśliwym komentarzem. Był XXI wiek, a ona popierdalała po mokrym, brudnym lesie w yukatcie, która na pewno była warta więcej niż jego miesięczne wynagrodzenie w wypożyczalni kaset VHS. Otarł policzek o puch, który przyczepiony był do skórzanej kurtki i mlasnął pod nosem wbijając chłodne spojrzenie w pień drzewa.
  — Otóż nie, Hayamiri. Jestem w odpowiednim miejscu, choć nie powiem — urwana wypowiedź, po której nastąpiło przestąpienie mężczyzny z nogi na nogę i obrócenie się do kobiety frontem — Wolałbym być teraz gdzieś indziej, bo pizga chłodem, a śnieg przykleja mi się do spodni.
  Jego odpowiedź mogła się nie podobać blondynce, która była najwidoczniej w całym swoim rynsztunku. Nie omieszkał obrzucić jej broni kilkoma spojrzeniami, może wcale nie były one takie krótkie, bo zdołał przyjrzeć się im nad wyraz dokładnie. Wcześniej chyba nie udało mu się spotkać jej z takim wyposażeniem, ale chyba to niespodziewane spotkanie wyszło mu na dobre. Poznanie kilku nowych stron dziewczyny mogło być dla niego pożyteczne. Nie wspominając już, że i tak wykorzystywał ją na każdym możliwym kroku, w każdej wolnej chwili, by ta pokazała mu więcej sztuczek z nożami.
  — Tak jak przeczuwałem — podniósł podbródek ku górze zaznaczając między nimi nie tyle co różnicę wiekową, ale i wzrostu. Podszedł do niej, zmniejszając między nimi dystans i pochylił się nad nią nieznacznie z wrednym uśmiechem na ustach — Twoje zdolności zdradzały więcej niż można by się tego spodziewać!
  Jedną z rąk wcisnął do kieszeni skórzanej kurtki, by unieść drugą w kierunku włosów młodszej kobiety. Owinął kilka kosmyków wokół palca wskazującego zawieszając na nich swoje kobaltowe ślepia.
  — Ładna katana, ale chyba do takiej drobnej kobietki to ona nie pasuje, co?
  Błysk w oku mężczyzny, niebezpieczny, drażliwy. Świadczący o widocznym droczeniu się i chęci odkrycia tej małej tajemnicy, którą Seiyushi tak dobrze przed nim ukrywała przez te lata. Nie puszczał jej włosów, bawił się nimi dalej jak gdyby nigdy nic, jakby mu było wolno.
Hideo

Powrót do góry Go down

To że się poznali było zwykłym przypadkiem. A może nie takim zwykłym. Pierwszy raz chyba na siebie trafili w barze gdzie miał okazję być świadkiem tego jak bezbłędnie rzuciła nożem w futrynę tuż obok twarzy typa który wparował najebany i zaczął drzeć ryja wyzywając właściciela lokalu od najgorszych. Po tym jakoś tak się potoczyło że Ryozo ją dopadł i wymusił trening. Nie żeby mogła mu poświęcić nie wiadomo ile czasu. Nie był jej priorytetem, nie poświęcała mu nie wiadomo ile czasu. Miała od groma obowiązków. Bycie stróżem pożerało ponad połowę każdego dnia. Poza tym była instruktorem w dojo a on miał swoje obowiązki, to też kontakt nie był jakiś częsty.
- Uhum.. wolałbyś pewnie grzać tyłek przy barze.. to już ta pora.. - prychnęła lekko rozbawiona rzucając okiem na jego spodnie gdy o nich wspomniał. Bawiło ją to jak marudził teraz, sięgnęła dłonią do szalika oplecionego luźno na szyi podciągając skrawek tak aby zasłonił jej usta.
Widziała jak łypie kątem ona na jej przepasaną przy pasie katanę. Zawsze miała przy sobie kunaie, ale miecz nosiła gdy zapuszczała się na patrole albo krążyła po okolicy gdzie mogła znaleźć jakieś niebezpieczeństwo.
"Tak jak przeczuwałem.." - uniosła brew na słowa mężczyzny. Nie podobało jej się to z jakim wydźwiękiem to powiedział. Sam fakt że podszedł bliżej nie zrobił na niej żadnego wrażenia. Może gdzieś tam czaiła się ciekawość w jej ametystowych ślepiach gdy był tak blisko. Ale to to nie wystarczyło by ją speszyć. - O proszę.. jaki się z ciebie znawca zrobił po tych paru miesiącach.. - parsknęła uśmiechając się zuchwale. Może był turystą od paru lat ale ich znajomość wcale tak długo nie trwała i też nie widywali się zbyt często, trzymała go na krótkiej smyczy poświęcając mu bardzo mało swojego czasu.
Nawet nie drgnęła gdy zuchwale chwycił blond kosmyk owijając sobie go wokół palca zbliżając się nieco bardziej. - Może lubię nosić dla ozdoby.. - mruknęła unosząc przy tym jeden kącik ust w równie bezczelnym uśmiechu co czarnowłosy. - A ty mój drogi znowu się zapominasz.. - dodała łapiąc za pochwę miecza w połowie i szybkim ruchem cisnęła końcem rękojeści o jedną z gałęzi drzewa pod którym stali sprawiając że trochę śniegu usypało się na głowę chłopaka, odrobina wpadła nawet za kołnierz kurtki. Poprawiła od razu miecz za pasem yukaty. Nie zamierzała mu niczego zdradzać ponad to co już wiedział, a miała jeszcze parę asów w rękawie. Drażnienie się z nim było dobrą zabawą, temu nie mogła zaprzeczyć. Ale też nie miała zamiaru się przed nim uginać tak jak inni.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Chōnai-kai
  Zgrzeszyłby, gdyby nie próbował dopaść tej kobiety, która z taką niesamowitą finezją i elegancją posługiwała się nożami. Zwłaszcza że, gdy samemu został przez takową broń zraniony w plecy między łopatkami nie mógł sobie odpuścić i nie spróbować nauczyć się władać ostrzem. Trzeba było jednak przyznać, że nie noże były jego konikiem, a walka na pięści i strzelanie z rewolweru. Gdy jeszcze był w Yakuzie było to wręcz wymagane, by umiał się nimi posługiwać. Sam musiał radzić sobie od dawien dawna ze wszystkim, więc tak naprawdę nie tyle, co wymagania w organizacji go do tego zmuszały, co samo życie.
  — Oj tam zaraz przy barze...
  Prawdą było, że chętnie by się czegoś dobrego napił. Jednak kłamstwem jest, że siedziałby teraz w barze. Już dawno powinien być na służbie w Chonai-Kai, już dawno powinien krzyczeć na frajerów, którzy nie potrafią poprawnie butów zasznurować i wchodzą w psie kupy jak tylko wyściubiają nosa z tego przeklętego starego budynku komendy policji. Jak oni w życiu sobie normalnie radzili to on nie miał pojęcia. Mimo tego, że dostał posadę opiekuna straży miejskiej, nie czuł się dobrze w tej roli, nawet nie chciało mu się jej prowadzić. Zakładał, że prędzej doprowadzi do jej rozwiązania, niż do jej faktycznego rozwoju.
  — Seiyushi... Wiele się od Ciebie nauczyłem, a jestem również niezwykle spostrzegawczy. Nie na darmo i nie bez powodu nazywają mnie "Sokole Oko" — jego nonszalanckie zachowanie mogło wpędzić go do grobu, jednakże wcale nie zamierzał przestawać. W barze, do którego chodził spijać się do umarłego, często grywał w karty. Wciąż czuł przyjemny dreszczyk emocji podczas rozgrywek, taki sam jak w kasynach w Tokio.
  Łobuzerski uśmiech nie schodził z jego ust, wręcz poszerzał się, z wiadomych powodów. Dziewczyna zmniejszyła między nimi odległość jeszcze bardziej, co spodobało się czarnowłosemu. Jednak bardzo prędko ta jego jakże "urocza" mina zmieniła się w wymowne "ja pierdole, zimno".
  — Kurwa!
  Przeklął odskakując od blondynki i od razu próbując wytrzepać zza skórzanej kurtki nieprzyjemnie chłodny śnieg, który mu tam wpadł. Syczał pod nosem, narzekając w myślach, że powinna się cieszyć, póki może. Strzepał również biały puch z czupryny obrzucając Hayamiri widocznie rozgniewanym spojrzeniem.
  — Pieprzony babsztyl! — na nowo zbliżył się do dziewczyny pochylając się nad nią, jedną ręką łapiąc za jej podbródek, a drugą kładąc jej między łopatkami.
  Nawet niech nie myśli o wyrwaniu się.
  — Blondi... Może mam Cię w śnieg wrzucić, co? Chciałem się z Tobą na kolejne nauki umówić, a Ty mi to tylko utrudniasz... — wymruczał zaciskając palce na jej podbródku i świdrując ją kobaltowymi ślepiami.
Hideo

Powrót do góry Go down

Ametystowe ślepia ani na moment nie odrywały się od jego twarzy. Mogłaby na palcach jednej ręki zliczyć ile razy usłyszała z jego ust swoje imię. Sama nigdy nie mówiła do niego po imieniu, to wykluczało możliwość przywiązania się. - Chciałeś powiedzieć niezwykle arogancki.. twoja spostrzegawczość pozostawia wiele do życzenia Ryozo.. - wymruczała nie kryjąc rozbawienia. - I fakt.. sporo się nauczyłeś ale nie wystarczająco jak na mój gust.. - kontynuowała nadal ze spokojem w głosie. - .. no chyba że to już twój limit.. - kącik ust samoistnie drgnął. On aż się prosił o to by mu dogryźć, a ona nie była kimś kto by się hamował tylko dlatego że może niechcący nadepnąć na odcisk rozmówcy.
Jego reakcja na śnieg była wręcz idealna. Kobieta osiągnęła swój cel, zmusiła go do zwiększenia dystansu bez robienia kroku w tył. Tą drobną potyczkę przegrał z kretesem a ona tylko się bezczelnie uśmiechała w jego stronę. - Mmmm..? Co tam jazgoczesz skarbie? - nie kryła rozbawienia w głosie na obelgę. To jej nie ruszało, potrafiła zachować zimną krew w sytuacjach w których większość się łamała. Wiele osób tego w niej nie cierpiało, sugerując wielokrotnie że nie ma serca tylko sopel lodu w klatce piersiowej.
Ponowne, nieco bardziej nachalne skrócenie dystansu wywołało tylko drgnięcie prawego łuku brwiowego i zmrużenie ślepi gdy przycisnął dłoń między jej łopatkami nie pozwalając się odsunąć w tył. "Oh.. jak łatwo go rozjuszyć.. jest taki łatwy.." przemknęło jej przez myśl gdy ścisnął mocniej jej podbródek w palcach. Wpatrując się w jej lekko zmrużone oczy jedyne co mógł w nich dostrzec to chłód i może odrobinę rozbawienia. Mógł poczuć też coś ostrego przytkniętego do jego karku tuż pod linią włosów. - Oh.. Ryozo.. zachowujesz się jakbyś mnie kompletnie nie znał.. - wymruczała z satysfakcją w głosie. Trzymała kunaia tak że mogła ukrócić jego żywot w jednej chwili. Co było prawdą, nic o niej nie wiedział poza umiejętnością miotania bronią białą ze śmiertelną precyzją. - Gdybyś był taki spostrzegawczy jak twierdzisz.. już dawno byś mnie rozgryzł.. - mruknęła błyskawicznie obracając w dłoni kunaia i dociskając zimny metal części kółka do jego karku zanim odsunęła rękę od jego ciała tak że trzymała teraz ostrze na wysokości swojej twarzy ale w bezpiecznej odległości i zwinnym ruchem nadgarstka rzuciła ostrzem w jeden z wąskich pali, które podtrzymywały masywne gałęzie ogromnego drzewa. - Teraz mam czas.. - szepnęła uśmiechając się do niego lekko rozbawiona.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Chōnai-kai
  Wyraźne poddenerwowanie mężczyzny zaczynało eskalować z każdym kolejnym słowem blondynki, która najwidoczniej świetnie się bawiła kosztem byłego gangstera. Z wielką chęcią szarpnąłby ją teraz za te jej pierońskie kudły i wytarzał w hałdzie śniegu, obawiał się tylko ostrza między nogami, które mogłaby mu przystawić, gdy on spuszczał swoją gardę.
  Prychnął pod nosem na jej słowa. Ile to razy oboje sobie do gardeł przez ten czas skakali? Hideo był wyjątkowo porywczą bestią, którą potrafiło rozjuszyć w sumie byle co. Czasem wystarczało samo spojrzenie, tutaj wystarczyło zachowanie i słowa.
  Nie zadrżał, gdy poczuł na swojej skórze zimny metal. Pamiętał doskonale to uczucie już sprzed wielu lat, nie robiło to na nim wrażenia, a raczej bardziej irytowało. Z wielką chęcią kłapnąłby teraz jęzorem, ale czekał wyjątkowo cierpliwie, aż kobieta odsunie od niego broń.
  Obserwował jej twarz nie puszczając ani jej podbródka, ani nie spuszczając dłoni z jej pleców. Usta wygięły mu się w szyderczym uśmiechu, gdy tylko usłyszał, że właśnie teraz miała czas na nauki. Świetnie! Wręcz rewelacyjnie, albowiem mężczyzna tylko na to liczył. A gdyby nawet nie miała tych kilku chwil dla niego, to by jej dupę zawracał, aż by rzygała jego osobą.
  — To się świetnie składa, bo ja też... — wymruczał cicho i gdy ta, tylko zaprezentowała swoje umiejętności odczekał kilka chwil, by złapać ją w pasie i obracając prędko wrzucić w zaspę śniegu. Uniósł brew ku górze poprawiając jednym ruchem barków skórzaną kurtkę na swoim cielsku i strzepnął ostatnie płatki puchu z puszystego kołnierza.
  — Przyjemnie? Może posiedź tam chwilę, to odechce Ci się znów przekraczać granicy, blondi — warknął na nią i postawił nogę obok jej talii. Pochylił się nad nią z wrednym uśmiechem na pysku, a kobaltowe oczy znów zabłysnęły rozbawione i zaintrygowane — Ładniej Ci w bieli — stwierdził sięgając do pochwy przyczepionej do paska czarnych spodni, by wyjąć z niej swój sprężynowy nóż. Podrzucił go sprawnie w dłoni łapiąc za ostrze, nie raniąc się jednak przy tym. Taksował kobietę spojrzeniem swoich ciemnych ślepi, by po kilku chwilach zamachnąć się i rzucić sprawnie nożem w kierunku tej samej pali, w którą wcześniej celowała kobieta. Ostrze wbiło się z łomotem w drewno pół metra pod kunaiem widocznie zakrzywione, wbite pod kątem.
  — Co pani ekspert sądzi? —  spoglądał na nią wyzywająco wciąż pochylony nad jej sylwetką w śniegu opierając jeden z łokci o udo, a drugą ręką odgarniając puch, który zagubił się na twarzy Seiyushi. Pozwolił sobie nawet na muśnięcie jej policzka opuszkami palców, a język zatańczył mu między rozwartymi lekko wargami zaraz po tym jak mężczyzna wypuścił ciepłe powietrze na chłód tworząc przed sobą małą chmurkę.
Hideo

Powrót do góry Go down

Kiedy go widziała ostatnio? Prawie miesiąc temu. Nic a nic się nie zmieniał. Akurat lubiła w nim to że nie dawał sobą pomiatać. Nie dziwiło jej to czemu został opiekunem Chonai-Kai, organizacja potrzebowała kogoś z jajami, kogoś kto nie bał się wziąć ich wszystkich za mordy. Kogoś takiego właśnie jak Ryozo. A wkurwianie go stanowiło ciekawą rozrywkę od czasu do czasu.
Zawiodłaby się gdyby wyłapała z jego ciała jakąkolwiek reakcję na groźbę z pomocą ostro zakończonego oręża przystawionego do karku. - Tego się domyśliłam już.. inaczej by cię tu nie było - skomentowała. Nie wiedział gdzie mieszkała i nie planowała mu nawet tego zdradzać a już nie wspominając o innych rzeczach. Inaczej by ją nachodził zbyt często a na to nie zamierzała mu pozwalać.
Gwałtowne pociągnięcie za talię ją trochę zdziwiło, kalkulowała że się po prostu odsunie. Znowu sobie pozwalał. Nie. Cofnij. On sobie cały czas pozwalał przy niej. Nie rozumiała czemu obojętność i chłód z jakim go traktowała go nie zniechęcał jak większości. Warknęła wpadając w sporą zaspę tyłkiem. Czując jak zimny puch wpełza wszędzie gdzie tylko miał okazję, od razu topniejąc w dotyku z ciepłą skórą. Skrzywiła się, spięła na różnicę temperatur w miejscu odsłoniętej skóry.
Fioletowe ślepia wbiły się w mężczyznę gdy się zbliżył i pochylił ponownie strzępiąc ten niewyparzony język. - Ale Ryozo.. przecież doskonale wiesz że bez tego życie byłoby nudne.. - odpowiedziała ze spokojem w głosie. Ta zaspa nie była wystarczającym powodem żeby ją wytrącić z równowagi. Zgarnęła blond kosmyk, którym się wcześniej bawił za ucho. Yukata była gruba i siedzenie w śniegu nie wadziło jej aż tak jakby sobie pewnie tego życzył. A nawet jeśli by tak było to nie powiedziałaby mu o tym.
- Tobie byłoby dobrze w szkarłacie.. - to mówiąc uniosła jeden kącik ust. Obserwowała uważnie jak dobywa noża i dość sprawnie nim operuje. Ametystowe tęczówki śledziły jego ostrze i widząc jak się zamachnął zmarszczyła nasadę nosa na kąt pod jakim się wbiła jego zabawka w pień drzewa. Wpatrywała się tak intensywnie w jego nóż że nie zauważyła gdy zbliżył dłoń do jej twarzy. Drgnęła nieznacznie czując jak lekko musnął jej polik przy bliźnie. Spojrzenie przeniosła od razu na jego twarz. Ten uśmiech. Ten bezczelny, zuchwały uśmiech na jego ustach. Miała ochotę się go pozbyć w tej chwili. - Pokażę ci co sądzę Ryozo.. - powiedziała zimnym tonem powoli się poruszając w zaspie i wstając ostrożnie. Strzepała dłonią śnieg oblegający jej granatową yukate miejscami.
Sięgnęła dłonią pod skrawek materiału ubrania do uda. Wyjęła trzy mniejsze kunaie, trzymając je między knykciami. - Chciałeś mi zaimponować tym żałosnym pokazem? - spytała taksując go badawczym wzrokiem, w oczach miała dziki błysk. - Mam cię może za rączkę prowadzić? - spytała wpatrując się w jego nóż i uniosła rękę na wysokość twarzy. - Rzucić nożem może każdy.. to żadne osiągnięcie.. - warknęła. Widział jak jej oczy przemieszczają się między wąskimi palami. Po czym zamachnęła się puszczając po kolei ostrza. Mierząc w pieńki stojące obok siebie. Jedno wbiło się w pierwszy pal po prawej, następny w ten sam co jego nóż a trzeci w pal po lewej. Wszystkie kunaie były na tej samej wysokości. Tylko ten drugi wypuszczony wbił się ostrzem w dziurkę zrobioną przez nóż mężczyzny. - .. tu chodzi o precyzję.. każdy rzut ma znaczenie.. to ty masz decydować o tym czy chcesz kogoś drasnąć czy zabić.. ostrze nie może za ciebie decydować.. - skomentowała splatając ręce pod piersiami wpatrując się w niego krytycznie. "Jeśli myśli że jesteśmy prawie na równi.. to jest w błędzie.. ale ma potencjał.." dodała już w myślach.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Chōnai-kai
  Oczywiście zdawał sobie sprawę z tego, że daleko mu było do perfekcji, że daleko mu było do mistrza w rzucaniu nożem, w posługiwaniu się nim, ale nie miał zamiaru się poddawać. Zachłannie łapał wiedzę między palce i pochłaniał ją niczym gąbka wodę. Nie pozwalał, by usta chociaż na chwilę wyschły, musiały być ciągle zwilżone nową dawką doświadczenia i przygód.
  Oboje przekraczali granicę, wiec wyszedłby na hipokrytę, którym i tak już był, ale nie chciał tego przedstawiać jawnie, mówiąc, że nie powinna sobie pozwalać na zbyt wiele. Przecież to on niezniechęcony jej chłodnym i zbywającym zachowaniem wciąż dokręcał jej śrubki. Taka była jego natura, która mogła wpędzić go prędko do grobu. Człowiek jednak nie powinien się obawiać, stawianie czoła niebezpieczeństwu powinno być zabawą, jak i przyjemnością.
  — Mówisz? Może powinienem zamienić czarny na szkarłat — doskonale wiedział, że nie mówiła tu o ubiorze, a raczej o krwi. Nie prędko mu jednak było do pokładania się w wannie posoki, która upływałaby z jego ciała niczym z wodospadu. Chciał jeszcze pożyć, tak więc nawet jeśli sobie zaskrobił już u blondyneczki, nie miał zamiaru się mimo to cofać. Życie na granicy, prawie jak w Yakuzie, gdy mierzył się z szefem organizacji i celował w niego rewolwerem.
  Dumny z siebie niczym paw, że wywołał zmieszanie na twarzyczce dziewuchy podniósł zadowolony podbródek ku górze, zadzierając przy tym nosa. Owszem, może i nie był dobry w rzucaniu ostrzami jak ta tu kobieta, ale wiedział doskonale jak ją unieruchomić bez nich. Oboje mieli swoje małe asy w rękawach, których woleliby teraz nie wyciągać. Możliwe, że nawet by się mocno zdziwili, gdyby doszłoby do walki między nimi. Nie planował tego na jednak na tę chwilę wpatrując się uważnie w poczynania Hayamiri.
  — Mogłabyś poprowadzić, ale nie za rączkę, Seiyushi... — cmoknął z łobuzerskim uśmiechem na ustach przeczesując dłonią swoje czarne włosy. Cieszył się z jednej rzeczy tak naprawdę. Że nie postanowił przekuwać sobie uszu na zimę, bo by chyba mu odmarzły, a raczej tak przypuszczał.
  Przygryzając na moment dolną wargę podszedł do niej powoli wsuwając dłonie do obu kieszeni kurtki. Wiedział doskonale co miała przez to na myśli. Ale poza tą jakże porywającą zabawą w rzucanie ostrym przedmiotem jego zainteresowanie wciąż spoczywało na tym, czemu dziewczyna miała takie bronie przy sobie. Przyglądał się uważnie przez kilka dłuższych chwil, stojąc frontem do kobiety, we wbite w drewno kunaie. Zawsze potrafiła go zaskoczyć miło swoimi umiejętnościami, które nabyła przez te lata.
  — Mmmm... Zadecydowałem, żeby nie trzymać Cię dłużej w śniegu, więc się ciesz, blondi — usta wciąż wykrzywione w uśmiechu, czupryna poruszona wiatrem, a oczy błyszczące od bieli, która ich otaczała — Ale rozumiem, o czym mówisz — pokiwał głową przejeżdżając leniwie palcami po jej włosach przechodząc tym samym koło niej, by podejść do drewnianej pali zbierając swój nóż. Obrócił broń w dłoni wracając do blondynki i obrzucił ją szybkim spojrzeniem posyłając jej słodki, łobuzerski uśmiech.
  — To jak mam trzymać nóż?
Hideo

Powrót do góry Go down

Wcale nie sugerowała mu że chciałaby go zobaczyć skąpanego we własnej posoce, ale myślała o paru draśnięciach jakie kiedyś sama po sobie pozostawi na jego ciele podczas treningu. Może kiedyś pokaże mu co naprawdę potrafi. Na pewno nie tu i nie teraz.
Czy liczył że go skoryguje z tym ubiorem? Przecież dobrze wyglądał w czerni, choć prędzej się ugryzie w język niż mu to powie. Obserwując jego twarz wiedziała że jej źle nie zrozumiał. Taką mieli mechanikę, wystarczyło by jedno zaczęło stąpać po cienkim lodzie a drugie już się pchało w tą samą stronę. Nie przeszkadzało jej to w najmniejszym stopniu.
Widziała jak zadziera nosa gdy drgnęła przez niego, nie dlatego że ją faktycznie speszył. Bardziej zaskoczył i nie dlatego że był wybitny w tym ale ona się po prostu zagapiła. Taka była prawda, jej prawda, jedyna słuszna. "Urośnie w piórka jeszcze bardziej i będę go musiała osobiście z nich oskubać.." przemknęło jej przez myśl.
"Mogłabyś poprowadzić, ale nie za rączkę, Seiyushi..."
Uśmiechnęła się pod nosem na jego słowa. - Wątpię byś był gotowy na coś więcej Ryozo.. - prychnęła wystarczająco głośno by ją usłyszał. Kątem oka wbiła w niego swoje ametystowe ślepie gdy tylko zbliżył palce do jej włosów. Nie analizowała jego fizycznych ciągotek do naruszania jej przestrzeni prywatnej. Nie musiała. Podejrzewała że robił to specjalnie żeby zrobić jej na złość, pokazać kto rządził w tej relacji, kto był silniejszy. Bo nie widziała innego powodu jego zagrywek. Może jakieś tam słodkie dziewczynki by faktycznie poleciały na te zagrania, czerwieniąc się dla jego uciechy. Ale ona taka nie była. - Proszę cię.. nie rozśmieszaj mnie.. nie masz aż takiej władzy skarbie.. - nie zamierzała tego przemilczeć. Choć mogła. Rzucając mu ochłap informacji z której nie zrobiły użytku nie ważne jak bardzo by się teraz postarał.
- Cieszy mnie to.. może faktycznie nie marnuję na ciebie mojego czasu.. - skomentowała ze spokojem w głosie nadal stojąc ze skrzyżowanymi rękami pod piersiami wpatrując się jak idzie w stronę pala i wyciąga swój nóż. Kącik ust drgnął w odpowiedzi na jego łobuzerski uśmieszek. Sama ruszyła po nim i zabrała wszystkie kunaie.
Podciągnęła skrawek yukaty od zewnętrznej strony prawego uda i pochowała wszystkie do kabury poza jednym. Po czym ruszyła w stronę mężczyzny podchodząc tak ze stała obok niego ramię w ramię. Był trochę wyższy od niej więc nie mogła stanąć za nim. - Dużo zależy od dystansu. Z czasem wyczujesz ile potrzebujesz włożyć siły w rzut. - zaczęła ze spokojem. Oceniając jego wcześniejszą postawę, sposób w jaki rzucił nożem i kąt pod jakim się wbił w cel, to nawet nie poszło mu aż tak źle. Ale i tak była bardzo krytyczna, wymagała od niego mniej niż wymagała od siebie.
Obeszła go od boku i stając za nim wsunęła stopę między jego nogi uderzając nagle wewnętrzną stronę swoje prawej stopy o wewnętrzną część jego prawej stopy zmuszając go tym samym do nieco większego rozkroku. - Tak będzie dobrze.. ugnij lekko nogi w kolanach.. silniejsza noga ma być lekko wysunięta lekko w tył. - wyjaśniła wychodząc zza niego i stanęła przodem do jego boku. Złapała za nadgarstek dłoni którą miał rzucić nóż. Zabrała jego nóż i ułożyła mu go w dłoni, dociskając palec wskazujący do grzbietu rękojeści noża. - W ten sposób.. - wyjaśniła zaciskając palce w solidnym uścisku na przedmiocie. - Dobrze.. - to mówiąc puściła jego nadgarstek stając na przeciwko niego przyjęła lustrzaną pozę pokazując my jak ma unieść rękę trzymając nóż. Prześlizgnęła się wzrokiem po całej sylwetce mężczyzny uważnie mu się przyglądając. - Dobrze.. właśnie tak.. - po czym stanęła obok niego. - Rotujesz ciało podczas wymachu w ten sposób.. - to mówiąc pokazała mu w zwolnionym tempie jak się rusza całym ciałem podczas tego jednego ruchu. Po czym wróciła do pozycji wyjściowej i rzuciła swoim ostrzem w pieniek w to samo miejsce co wcześniej, wbijając kunaia w pieniek. - Twoja kolej Ryozo.. - skwitowała wskazując mu pieniek obok. - Celuj w miejsce naznaczone moim wcześniejszym kunaiem. - poleciła. Stając obok niego i uważnie się przyglądając jego postawie.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Chōnai-kai
  Za każdym razem, gdy brał ostrze do ręki, próbując opanować je, poznać sposób właściwego posługiwania się nim zamykał na kilka chwil oczy skupiając swoje myśli na tej jednej czynności. Tak było i teraz, bo gdy Seiyushi stanęła za jego plecami miał przez kilka dłuższych sekund przymknięte powieki. Wciągał chłodne powietrze przez nos, klatka piersiowa unosiła się powoli zatrzymując co jakiś czas, jakby mężczyzna wstrzymywał oddech.
  Posłusznie stanął w większym rozkroku, uginając przy tym lekko nogi i stawiając prawą, silniejszą stopę nieznacznie w tyle. Otworzył oczy dopiero w momencie gdy kobieta wyjęła z jego dłoni nóż. Nie był zdziwiony, wiele razy tak robiła, chcąc pokazać mu, jak powinien go tak naprawdę  trzymać. Dlatego nawet się nie obruszył, a po prostu wyczekiwał poinstruowania go.
  —  Mhm... — cichy pomruk wymknął się spomiędzy warg Hideo. Przyglądając się dokładnie temu jak Hayamiri rzucała kunaiem analizował każdy jej ruch. Poprawił kilka razy swoją postawę, jakby sam siebie karcąc w myślach za złe stawianie nóg lub ułożenie noża w dłoni. Jego determinacja była widoczna spod każdego kąta. Twarz, która jeszcze chwilę temu była pełna rozbawienia i zuchwalstwa była teraz całkowicie wypruta z uczuć.
  Tak jak mu kazała, rzucił nożem w kierunku drewnianego pieńka, ustosunkowując się do jej zaleceń. Czuł jak jego mięśnie same tak naprawdę ruszały się, ciało samo reagowało i prowadziło ostrze, by to wbiło się centymetr od dziury, która wcześniej zrobiona była przez kunai blondynki. Nie spoczął na laurach, ale uśmiechnął się lekko do siebie poprawiając skórzaną kurtkę i zerkając kobaltowymi ślepiami na dziewczynę.
  — Całkiem nieźle uczysz, blondi. Ale to chyba już kiedyś mówiłem. Z chęcią jednak zobaczyłbym Twoich kilka innych zdolności —  stanął do niej bokiem jedną z rąk chowając do kieszeni, a drugą muskając yukatę kobiety. Nie żeby przejmował się, czy aby nie zmarzła, czy może by się pochorowała. Ciekawiło go bardziej to, że wcześniej nie zareagowała na zetknięcie ze śniegiem tak bardzo jak on. Czyżby miała więcej warstw pod tym materiałem, niż było widać? — Taka drobna, taka młoda, a jaka niebezpieczna. Złym pomysłem byłoby Ci podpaść.
  Ale czy jemu to przeszkadzało? Otóż nie. Cały czas wręcz igrał z ogniem, tak samo jak i ona. Grali sobie na nerwach napędzając się tym samym. Strzelił znów językiem między wargami wydając tym samym znajomy dźwięk. Odetchnął głośniej.
  — Ehh... no dobra, teraz co zrobiłem źle? — pytanie padło, nie było ono konkretnie kierowane w stronę blondynki. Możliwe, że pytał samego siebie, próbując pojąć co zrobił nie tak, jak trzeba. Mrużąc ślepia zabrał dłoń z materiału yukaty, w którą ubrana była Seiyushi i przechylił lekko łeb analizując znów wszystko. Ale nie na długo, bo na jego pysk wskoczył znów łobuzerski uśmiech.
  — No ale trzeba przyznać, idzie mi lepiej niż na początku — pochylił się w stronę blondyneczki opierając się ręką o jej bark i przenosząc tym samym cały swój ciężar ciała właśnie na nią. Drugą dłoń, która do tej pory schowana była w kieszeni zaczesała dziewczynie włosy za ucho, które wypadły jej w tym czasie i zwisały swobodnie.
  — Mam taką ładną nauczycielkę, że wstyd by było sobie przy niej nie radzić i nie zbierać doświadczenia.
Hideo

Powrót do góry Go down

Podchodziła do każdego ucznia indywidualnie. Mężczyzna nie był żadnym wyjątkiem, nie różnił się niczym od innych poza jednym. Był zawzięty. To jej się akurat w nim podobało. Nie jęczał że musiała go poprawiać za każdym razem, tylko faktycznie starał się podążać za jej instrukcjami. Nie negował i nie szukał skrótów.
Kątem oka dostrzegła jak zamyka ślepia gdy go obchodziła na początku tak aby stanąć za nim. Zmrużyła na ten gest nieco powieki, doskonale wiedziała czemu to robił. Nic jednak nie mówiła, ciekawa czy to coś zmieni. Patrzyła jak sam zaczął się korygować, próbując idealnie powtórzyć jej ruch. Jej twarz nie wyrażała żadnej emocji przy tym, ale w oczach czaił się dziki błysk gdy mu się tak przyglądała. Spojrzenie nie oderwało się od jego ciała do momentu kiedy nie usłyszała cichego huknięcia sygnalizującego że ostrze wbiło się w drewno. Dopiero wtedy spojrzała na jego cel.
- Dobra robota.. - skomentowała unosząc lekko kącik ust. Nie skąpiła pochwał gdy ktoś na nie zasługiwał, ale też nimi nie sypała na prawo i lewo.
Powiodła wzrokiem za jego ręką gdy zaczął macać ją po tkaninie. Mógł wyczuć że materiał ubrania był dość gruby, solidny. Nie to co standardowe yukaty noszone w cieplejszym okresie.
- To co chcesz a to co możesz dostać to dwie tak bardzo odległe od siebie rzeczy.. - powiedziała ze spokojem w głosie splatając ręce ze sobą pod piersiami. Powiodła wzrokiem na jego twarz. - ..z resztą skąd myśl że coś przed tobą ukrywam? - dodała po chwili obdarowując go niewinnym, tak bardzo teraz do niej nie pasującym uśmiechem.
"Taka drobna, taka młoda, a jaka niebezpieczna. Złym pomysłem byłoby Ci podpaść."
Uniosła jedną brew w górę w odpowiedzi na jego słowa. - Może masz rację.. a może nie.. kto wie.. - mruknęła z lekkim rozbawieniem w głosie. Przeniosła spojrzenie na jego wbity w pieniek nóż. - Tym razem akurat nic.. to był dobry, precyzyjny rzut. - odezwała się wpatrując się nadal w jego nóż. Skinęła głową potakująco, zgadzając się z tym że radził sobie o wiele lepiej niż na starcie. - Ha.. - mruknęła czując nagle ciężar jego ciała na sobie gdy oparł się ręką o jej bark. Obróciła głowę w bok wpatrując się na powrót w jego buzię. Zmrużyła nieco powieki gdy złapał w palce ponownie jej blond kosmyk, zakładając go za ucho. Był znowu tak blisko i spoufalał się z nią w tak bezkarny sposób że w tym momencie miała ochotę go sprowadzić do parteru. Chciała. Bardzo chciała. "Nie dam mu tej satysfakcji.." pomyślała unosząc kącik ust w górę gdy zaczął ją znowu komplementować.
- Czyżby ta odrobina śniegu z gałęzi była niewystarczająca by ostudzić twój zapał do naruszania mojej strefy komfortu Ryozo? - spytała. Nie znała lepszego sposobu na facetów od obojętności i chłodu. Nie rozumiała tylko czemu na niego to nie działało. Zrobiła nagle krok w tył chcąc by stracił balans, skoro ona była jego główną podporą teraz, to może się wypieprzy prosto w hałdę śniegu gdy ona się odsunie gwałtownie.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Chōnai-kai
  "... Zresztą, skąd myśl, że coś przed Tobą ukrywam?"
  Hymknął cicho pod nosem unosząc wysoko lewy kącik ust. Udawała niewiniątko, choć od samego początku pokazywała, że wcale taka niewinna z niej bestia nie jest. Wciąż pamiętał jak rzuciła w barze kunaiem, jakie miała niebezpieczne spojrzenie w oku. On siedział wtedy przy barze popijając starą whisky z lodem i patrzył na nią zaciekawiony. Do tej pory wspomina moment, gdy poczuł dreszczyk emocji, który pchał go, by i on dorzucił kilka swoich jakże ważnych groszy do tamtej kłótni. Palce go świerzbiły, chciał ruszyć i przywalić komuś w pysk. Jego porywczość jednak tamtego dnia była stłumiona przez prawie całą wypitą butelkę alkoholu, którą sączył od początku wieczora.
  — Na pewno mam rację — jego pewność siebie była czasem zgubna, ale przeczuwał, że tym razem się nie mylił. No bo po co jej był taki oręż do lasu? Kto normalny posiadał taką broń i umiał się z nią obchodzić w ten sposób? Nie znał takich osób, no chyba, że należeli do jakiejś organizacji, a tych w Oguni nie brakowało. Sam przecież przynależał do jednej, knując pod nosem tak naprawdę jak się wykręcić ze swojej posady. Zapewne nie będzie musiał zbyt długo myśleć, ale i tak na tę chwilę podobno był najlepszym wyjściem. Liczył, że trafi się jakiś człowiek, który będzie miał lepsze kwalifikacje. On sam ich nie miał, ale machał fałszywą odznaką i spreparowanym CV.
  Zamrugał kilka razy lekko zaskoczony, że dziewczyna próbowała się poruszyć będąc w aktualnej sytuacji jego podpórką. Co prawda nie powinno go to dziwić, ale jednak emocje same zawitały na jego licu. Żeby tylko się nie spotkać zbyt blisko z chłodnym śniegiem, nie miał w interesie odmrażania sobie później w hotelu nosa, czy policzków, szybko złapał równowagę obejmując blondynkę w pasie. Usta wykrzywione w szyderczym uśmiechu wydęły się lekko, a po chwili nawet cmoknęły.
  — Ajajaj, Hayamiri... Życie byłoby nudne, gdybym nie próbował zakłócić Twojego spokoju i komfortu — prawa ręka, która obejmowała kobietę w pasie zacisnęła się nieco mocniej. Druga zaś spoczęła na ramieniu Seiyushi, mężczyzna wyczuł w końcu grubość materiału, który dziewczyna miała na sobie.  Zmrużył oczy i poruszył lekko brwiami spoglądając blondynce w oczy.
  — No no... masz więcej warstw niż cebula. Zdradź mi swój sekret, no weź... nie bądź taka — wykręcił usta w podkówkę patrząc na nią jak zbity piesio. Oczywiście, były to tylko pozory, bo jak na dorosłego faceta potrafił być poważny. Teraz próbował jedynie zmiękczyć tę chłodną kobietę, która tak bardzo próbowała skryć przed nim swoje sekrety. Nawet jeśli teraz by mu nie powiedziała prawdy, to by i tak w końcu się dowiedział, ale lepiej teraz niż później, prawda? Prawdopodobnie i tak jej zbyt łatwo nie odpuści. Był uparty jak osioł, kiedy chciał coś osiągnąć.
  — Przyznaj się... Przecież głupi nie jestem, zwykła dziewczyna z wioski nie umiałaby tak rzucać kunaiami, Seiyushi — jego ton głosu stawał się z każdą sekundą coraz to poważniejszy. Nie wypuszczał jej ze swoich objęć. Poczuł jednak, że chłodny wiatr docierał już do jego szyi, powodując nieprzyjemne dreszcze, które wędrowały po jego plecach. Zbyt długie stanie w miejscu mu zdecydowanie nie służyło.
  Kim jesteś, blondi?
  Jak na byłego gangstera nie umiał szanować czyjejś prywatności. Nie umiał też poszanować czyjejś strefy komfortu, co było widać jak na dłoni w wielu przypadkach. Sam chował wiele rzeczy, skrywał wiele tajemnic. Uwielbiał za to opowiadać, nie koniecznie prawdę, ubierając po prostu niektóre sytuacje w ładne słowa, by te cieszyły uszy słuchaczy. O sobie też mało mówił, kobieta wiedziała jedynie tak naprawdę jak się nazywa, skąd jest i to, że pracuje w wypożyczalni kaset. Cała reszta była jedną wielką tajemnicą.
Hideo

Powrót do góry Go down

"Na pewno mam rację.."
Zacisnęła mocniej szczękę na te słowa. Niestety miał rację. Ukrywała przez nim bardzo wiele. To że była stróżem było jedną z wielu tajemnic. To że potrafiła walczyć i mało tego kochała sparingi. Że miała sporą kolekcję broni białej wszelkiej maści w mieszkaniu, którą potrafiła sprawnie władać. Nie lubiła o sobie opowiadać ale lubiła zdobywać informacje. Co prawda nie wiedziała o nim wszystkiego, ale wiedziała wystarczająco dużo. Wiedziała kim był, nawet jak nigdy się z tym nie afiszował. Ci mieszkańcy wioski co mieli o tym wiedzieć, doskonale wiedzieli. Ona po prostu była jedną z tych osób.
Zwykłe poruszenie się w tył aby pomóc się mu wyjebać nie zadziałało tak jak sobie to w głowie poukładała. Chciała zobaczyć jak leci pyskiem prosto w śnieg, pewnie by go jeszcze docisnęła podeszwą obuwia z wrednym uśmieszkiem. Ale łajdak był zwinniejszy niż pokazywał. No i użył jej do tego by się nie wygrzmocić. - Ej.. - warknęła czując jak nagle ją złapał w pasie przyciągając bliżej siebie. Odruchowo rozplotła dłonie opierając się przedramionami o jego tors co by nie docisnął jej zbyt mocno do siebie. Musiała mieć jakąś skrajną kontrolę nad tym znikomym wręcz dystansem.
Uniosła brew na wzmiankę o ubraniu. - Nie przesadzaj.. ta yukata jest po prostu zrobiona z grubszej tkaniny.. nie mam na sobie nie wiadomo ile warstw.. zmniejszyły by moją mobi.. - ugryzła się w język w ostatniej chwili. Wbiła w niego groźne spojrzenie.
Sięgnęła jednak dłonią powoli wyżej do jego twarzy. Opuszki chłodnej dłoni musnęły linię szczęki i polik zanim na nim się zatrzymała, przykładając całą powierzchnię wewnętrznej strony dłoni. Uniosła się nieco na palcach zbliżając nieco twarz do jego twarzy tak że dzieliło ich może parę centymetrów. - Zmyj ten żałosny grymas ze swojej twarzy Ryozo.. zanim stracę resztki szacunku do twojej osoby.. - wymruczała owiewając jego usta ciepłym oddechem. Dziki błysk w oczach mówił że nie żartowała.
Po czym uderzyła solidnie pięścią o jego tors, nie jakoś boleśnie ale na tyle aby rozproszyć jego uwagę po wcześniejszym drażnieniu się z nim w podobny sposób co on z nią często robił. Zwinnym ruchem się wyswobodziła z jego uścisku, poczuł jak płynnie się poruszyła całym ciałem. Z gracją dzikiego kota zrobiła krok w tył. - Fakt nie jesteś głupi.. w końcu byle kto nie mógłby być liderem Chonai-Kai.. - powiedziała puszczając mu oczko. - O tak Ryozo.. ja wiem kim ty jesteś.. - dodała po chwili nie kryjąc zadowolenia w głosie. Ale ile tak naprawdę wiedziała o nim, mógł się tylko domyślać. - Robi się późno.. - skomentowała doskonale wiedząc że zbliża się czas na patrol. Spojrzała na niego. - Wybacz ale mój czas dla ciebie dobiega końca.. - dała mu subtelnie znać żeby się czymś zajął. Nie zamierzała mu zdradzać że idzie polować na demony.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Chōnai-kai
  — Twoją co? — zmrużone ślepia  wpatrywały się zaintrygowane w blondynkę, która najwidczoniej powiedziała o kilka słów za wiele. Jak dobrze, że Ryozo należał do osób, które nie odpuszczały tak łatwo, drążyły temat, dopóki nie otrzymały zadowalającej odpowiedzi. Oblizał prędko koniuszkiem języka usta, jakby chciał skosztować tego niewypowiedzianego do końca słowa. Choć, czy musiał?
  — Seiyushi, tak się nie mówi do starszych — upomniał ją. Prawdę mówiąc, miał gdzieś co o nim sądziła, co siedziało pod tą kopułą. Gdyby go to obchodziło to zapewne nawet by nie bawił się z nią w ten sposób.
  Szacunek... Nie rozśmieszaj mnie, blondi.
  Błysk w kobaltowych oczach, niczym spadająca gwiazda, która utknęła w jednej z tęczówek. Zaraz jednak po tym mężczyzna ugiął się nieznacznie i odchrząknął czując jak ta uderza go w klatkę piersiową. Zgarbiona postura, kurtka znów inaczej mu się ułożyła, a czarne włosy opadły na czoło zwilżone lekko przez wcześniejsze spotkanie ze śniegiem. Poruszył kilka razy szczęką niezadowolony z tego, jak został potraktowany. Kolejne chrząknięcie, gdy jedną z rąk rozmasowywał delikatnie swoją klatkę piersiową po uderzeniu.
  — Żeby mnie jeszcze obchodziło to, czy wiesz kim jestem, czy nie — prychnął unosząc koniuszek ust ku górze w szelmowskim uśmiechu znów uderzając językiem o dolną wargę. Wciągnął chłodne powietrze przez nos, czując jak to świdruje mu w zatokach. Poprawił jednym ruchem barków i ramion skórzany materiał, a po chwili znów zmniejszył między nimi odległość, tym razem nie szczędząc sobie sił na złapaniu twarzy dziewczyny w dłoń i ściskaniu jej policzków. Patrząc na nią z góry spojrzał jej prosto w oczy.
  — Jakby mnie to interesowało, wiesz? Skoro wiesz coś o mnie, to teraz Twoja kolej odkrycia jednej z kart, Hayamiri. No dawaj — przybliżył się do niej niebezpiecznie i przystawił usta koło jej ucha — Robota poczeka, ja za to jestem niezmiernie niecierpliwy dzisiaj — mruknął.
  Jeszcze chwila i rozniosę tego babsztyla.
  Gotowało się w nim z sekundy na sekundę. Nie ruszyło go zbytnio to, że wiedziała kim był. Nie afiszował się z tym, ale też nie dziwiło go to, że i do niej ta informacja doszła. Będzie musiał jednak coś z tym zrobić. Zwłaszcza że nie podobało mu się to jak go wcisnęli na miejsce opiekuna straży miejskiej.
  Ściskając znów mocniej jej policzki zachichotał krótko pod nosem.
  — Dobra, inaczej... Postaw mi drinka, pogadaj ze mną to Ci odpuszczę i będziesz mnie miała z głowy. Co Ty na to?
Hideo

Powrót do góry Go down

"Twoją co? "
- Nic.. - mruknęła. Karciła się w myślach za to że w ogóle coś powiedziała. Olała kompletnie wzmiankę odnośnie szacunku. To nie tak że go nie szanowała, gdyby tak faktycznie było to by go na oczy nie widywała. Ale rzuciła mu cenną informację o sobie. Mógł tego nie wyłapać, biorąc pod uwagę w jakie słowa ją ubrała. Ale przecież nie był głupi. Uśmiechnęła się lekko na myśl że może puścił jej słowa mimo uszu.
"Żeby mnie jeszcze obchodziło to, czy wiesz kim jestem, czy nie"
Wzruszyła lekko ramionami na te słowa. Nie interesowało ją to aż tak, to nie tak że dociekała kim był i co potrafił. Ale ta wiedza o rządzeniu Chonai-Kai mogła być przydatna w przyszłości. Ale teraz nie miała zastosowania dla tej informacji.
Patrzyła jak poprawił kurtkę i znowu ruszył w jej stronę nagle łapiąc jej poliki w dłoń, ściskając mocniej. Zmarszczyła nasadę nosa gniewnie w odpowiedzi na ten gest. Jedna dłoń się mimowolnie zacisnęła na rękojeści katany. Zaczynał ją irytować tym dzisiejszym macaniem. "Co on sobie kurwa myśli.." warknęła w głowie ani na moment nie odrywając spojrzenia od jego kobaltowych ślepi. Widziała je z bliska dzisiaj już tak wiele razy że kolor wgryzł jej się w podświadomość.
- Lubię truskawki.. - mruknęła łapiąc go nagle za nadgarstek ręki, którą ja trzymał. "Masz kurwa równowartość informacji jaką mam na twój temat.." dopowiedziała już w myślach.
Zacisnęła palce mocniej na jego ręce w odpowiedzi na szept przy uchu. Drażnił ją co raz bardziej. "Jeszcze trochę i jak boga kocham połamię mu tą rękę.. dla pierdolonej zasady!" warknęła sama do siebie w myślach. Nie wiedziała co mu dzisiaj do łba strzeliło.
Słysząc propozycję z jego strony uniosła lekko brew. Czy tylko tyle trzeba było żeby się odpierdolił od niej? TYLKO TYLE?! Uśmiechnęła się zadziornie. - Jasne.. czemu nie.. postawię ci drinka.. - zakomunikowała mu z zadowoleniem w głosie. "Tak cię kurwiu schleję że się nie będziesz w stanie czołgać o własnych siłach.." dodała już w głowie.

Hideo & Seiyushi z tematu
Anonymous

Powrót do góry Go down

Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach