Droga do lasu Shimojo
by Lert Czw Lut 11 2021, 01:29

Kto zagra?
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:44

Rezerwacje wyglądów
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:30

But the darker the weather, the better the man
by Oguni Sro Sty 13 2021, 21:14

Aktualnie słucham
by Junko Wto Sty 12 2021, 21:56

Bar
by Gość Wto Sty 12 2021, 19:37

Ogrody
by Lert Wto Sty 12 2021, 18:27

Stare drzewo
by Gość Sob Sty 09 2021, 00:16

Park
by Gość Czw Sty 07 2021, 20:57


magnes na yōkai

Finley Kerr

Duchowny Shinya





Wzrost:
187 cm
Waga
79kg
Kolor oczu:
Zielone
Kolor włosów:
 Ciemny brąz
Znaki szczególne:

Dłuższe do ramion, nieco falowane włosy oraz mocno zarysowana szczęka.

10.08.1993 / Mężczyzna

Dane szczegółowe

Pochodzenie: urodzony w Szkocji, dorastał w Japonii.
Organizacja: Tu wpisz (NIEOBOWIĄZKOWE)
Pozycja: Tu wpisz (NIEOBOWIĄZKOWE)
Miejsce pracy: szpital
Stanowisko: medyk
Zdolność specjalna: Yogen-sha

Freeform


Finley był nad wyraz spokojnym dzieckiem, a z czasem też niewiele się zmieniło. Z pewnością ten fakt też pomógł, kiedy jego rodzice w 1999 zdecydowali się na przeprowadzkę do Japonii w sprawach biznesowych. Później jego siostra mu tłumaczyła, że to chyba tata dostał jakąś ofertę pracy, jednak nie jest to coś co ani chłopak pamięta dobrze, ani coś czym miałby się przejmować. Faktem było, że w wieku ośmiu lat z miasta Ayr na wschodzie Szkocji przeprowadził się w same serce Tokio, gdzie dość szybko się zaklimatyzował. Ze swoich rodzinnych stron nie pamięta zbyt wiele; głównie zdjęcia czy opowieści starszej siostry. Posiada jakieś mgliste wspomnienia z wakacji, kiedy wracali do babci. Albo wypady na ryby, może niektórych kolegów ze szkoły. Jednak w przeciwieństwie do starszej o pięć lat siostry, dużo lepiej poradził sobie z przeprowadzką na drugi koniec świata.
Języka japońskiego uczył się sprawnie, dość naturalnie. Chociaż często zdarzało mu się mieszać angielski z galijskimi, tutaj znów jeszcze wplatając potoczne szkockie zwroty, a to jeszcze z japońskim przez wzgląd na to, że jego rodzice jak i siostra mówili w domu każdy po swojemu, a poza domem znów spotykał się z kompletnie innym językiem. Chociaż chyba do dzisiaj najswobodniej czuł się w rozmowach z siostrą, kiedy mogli mieszać dowoli znane im słowa i zwroty, nie zwracając uwagi na używany język.
Życie w Japonii mijało dość spokojnie. Szkoła, zajęci dodatkowe, wakacje, wycieczki. Przynajmniej sam Finley zaklimatyzował się bardzo dobrze. Był pilnym i ambitnym uczniem, szybko nauczył się języka oraz znalazł nowych kolegów, a czasami też pomagał swojej starszej o pięć lat siostrze - Skye. Byli swoimi przeciwieństwami pod względem charakteru. Kiedy to młodszy wygrywał konkursy, zawody czy uzyskiwał bardzo wysokie wyniki na egzaminach, jego siostra pakowała się w tarapaty raz po raz. Nie można było się temu dziwić, w końcu to ona miała już bardziej ułożone życie w Szkocji, do tego przechodziła okres dojrzewania. Buntowała się, pakowała w bójki. Finley za to pomagał jej ukryć czasem niektóre rzeczy przed rodzicami, a czasem upominał jako ten mężczyzna w rodzinie. Chociaż nie można było powiedzieć, że Skye nie odwdzięczała się opieką. Rozmawiali o wszystkim, pomagali sobie wzajemnie nawet jeśli mieli na jakieś tematy różne opinie.
Ta relacja pomogła im chyba najbardziej, kiedy znaleźli się w Oguni.
W Tokio żyli mniej lub bardziej spokojnie przez około cztery lata. Finley nie zauważał tego tak dobrze jak jego starsza siostra, ale czuł momentami że między ich rodzicami jest pewnego rodzaju napięcie. Ciche dni, kłótnie po nocy... A zaraz po tym następowały jakieś prezenty, wycieczki dla rodzeństwa. Jeśli wierzyć kobiecym spostrzeżeniom, to zaczęło się to już po roku mieszkania w Japonii i Fin nie miał zamiaru podważać w tej kwestii autorytetu starszej siostry. Chociaż ponownie to Skye była tą, która bardziej odczuła te kłótnie rodziców. Zaczęła wtedy też dość mocno interesować się duchowną stroną Japonii, którą przedstawiała swojemu młodszemu bratu. Dość szybko wizyty w świątyniach stały się ich codzienną tradycją tuż po szkole.. Nawet jeśli Skye nie zawsze w tej szkole bywała.
To wszystko stało się w 2003 roku, kiedy to znów po kłótni nastąpiła propozycja wycieczki. Czy rodzice to planowali? Czy ich matka to planowała? Skye miała podejrzenia, że po prostu ich ojciec miał romans, który jego ówczesna żona starała się przerwać na wszystkie sposoby.
To miała być zwykła wycieczka. Może w jakieś góry, może jakieś źródła. Fin skupiał się na książce, a Skye na konsoli. Trochę przysypiali w trakcie podróży, która trwała dość długo jak na ich standardowe wyprawy. Jakiś przystanek, znów kłótnia rodziców na poboczu...
Finley spał wtedy, podobnie do Skye i ich ojca. Wszyscy byli już nieco poddenerwowani i zmęczeni całą podróżą. To miał być przyjemny wyjazd w góry, ale przez jeden zły zjazd, wszyscy mieli się znaleźć w miejscu, z którego nie było już ucieczki.
Pierwsza noc była czymś niewyobrażalnym dla rodziny. Nie dość, że rodzice kłócili się cały czas, rodzeństwo starało się sobie z tym wszystkim poradzić samo. W hotelu wszyscy usłyszeli najpotrzebniejsze informacje... Chociaż chyba nikt z nich nie wierzył w to tak do końca. Skye i Finley uznali, że jest to chwyt marketingowy. Nawiedzone miasteczko Oguni musi się chyba całkiem dobrze sprzedawać, prawda? Chociaż ich rodzice prowadzili kłótnie na ten temat jeszcze długi czas po przybyciu. Mieli to szczęście, że drogę do miasteczka przebyli w dzień... i w miarę spokojnie. A przynajmniej dzieciaki nie zauważyły niczego niepokojącego. Cóż, oni uznali to za zwykłą wycieczkę, kiedy rodzice byli świadkami już tego, jaki błąd popełnili.
Finley kontynuował naukę, a Skye zaczęła uczęszczać do Dojo, a następnie zdecydowała się na zostanie stróżem po kilku latach, kiedy zdała wszystkie egzaminy. Ich matka podjęła pracę w jednym ze sklepów, a ojciec w elektrowni. Chociaż zmiana była dość ciężka, szczególnie pierwszy rok. Przyzwyczajenie się do tego wszystkiego... Fin i Skye często nie mogli spać w nocy. Wtedy też starali się zająć czymś innym. Informacja o tym, że ktoś z ich nowych kolegów umarł... To było tak abstrakcyjne, że nie chcieli w to wierzyć. Długo trwał u nich etap wyparcia tej sytuacji, tym bardziej kiedy słyszeli odgłosy kłótni rodziców.
Chociaż jedna noc po kilku miesiącach była spokojna. Chyba pierwsza, którą przespali. Początkowo myśleli, że może rodzice przestaną się kłócić, że się już zmęczyli tym wszystkim.
Rodzeństwo rano wybrało się wtedy do świątyni. Pomagało im to zachować trzeźwość umysłu, przypominało im o tym bardziej beztroskim okresie w Tokio i wciąż wzmacniało ich więź. Rozmowy, próba odciągnięcia myśli od tego co się działo dookoła nich. To nie było łatwe. Szczególnie, kiedy po swoich regularnych zajęciach wrócili do domu i dowiedzieli się, że ich ojciec zaginął. Chociaż nikt nie miał nadzieji co do tego, że jeszcze go znajdą. A przynajmniej nie żywego. Wyszedł w środku nocy, tuż po kłótni.
Rodzeństwo dość mocno wtedy zamknęło się na jakiś czas na innych. Wiedzieli, że nie jest najlepiej między ich rodzicami, ale jednocześnie chcieli to wypierać. Tym bardziej, że im dłużej przebywali w Oguni, tym bardziej choroby psychiczne ich matki się ujawniały. A może do tego szaleństwa doprowadzały mushi?
Skye, będąc pełnoletnią, przejęła opiekę nad młodszym bratem, kiedy i ich matka pewnej nocy wyszła na spacer.
Finley nie był nigdy typem siłacza. To jego siostra dbała o bezpieczeństwo, uczyła się jak móc zapewnić przetrwanie zarówno bratu, jak i później mieszkańcom Oguni. Fin pierw skupiał się na szkole, a później postanowił oddać się świątyni Shinya. Chociaż dzięki jego wcześniejszym zaangażowaniu w szkole, nauczanie w tym miejscu nie sprawiało mu problemów - a wręcz od razu starał się szukać tylu informacji ile tylko mógł na temat medycyny i dostępnych w okolicach środków leczniczych. Chociaż najbardziej w tym kierunku pchnęła go chęć pomocy siostrze. Musieli w końcu zadbać o siebie wzajemnie. Początkowo, nawet pomimo zaangażowania w rozwój duchowy i odkrycia u siebie umiejętności do spostrzegania mushi, nie chciał podjąć się pomocy w szpitalu. To nie był jego priorytet - tym była jego siostra.
Te wszystkie lata w Szkocji, w Japonii... Zawsze mogli polegać na sobie wzajemnie. Mieli oczywiście innych przyjaciół czy kolegów, jednak absolutnie z nikim innym nie stworzyli tak silnej relacji. Ich rodzice bardziej traktowali ich jak spoiwo związku, nawet jeśli nigdy nie mogli narzekać na jakieś niedogodności (może pomijając tę nieszczęsną próbę ratowania małżeństwa poprzez wyjazd do Oguni) i raczej byli bardziej rozpieszczeni niż mniej. Fin uczył się wiele od siostry, obserwował ją i wchłaniał niektóre nawyki, niektóre zachowania. Chociaż zaskakująco, nigdy nie przejął od Skye agresywnych zachowań. Może czasem był bardziej ponury i zrzędliwy, ale poza tym stanowczo zawsze był typem optymisty. Wolał szukać rozwiązań problemów niż obciążać się nimi.
Opanowany, chętny do pomocy... Chociaż dla wielu mógłby się wydawać oschłym. Jeśli ktoś przychodzi do niego z prośbą o pomoc, nie zadaje pytań. Ważniejszym dla niego jest to, żeby najpierw pomóc. Tym bardziej, będąc świadomym jak kilka minut może zaważyć na cudzym życiu.
Kiedy złożył śluby czystości jak i przyjął święcenia, przekonał się o tym boleśnie. Pomagał już wcześniej, przyjmował pod dach świątyni i uczył się pilnie od innych mnichów, czerpiąc całą wiedzę i budując swoje pokłady spokoju. Był w tym wszystkim wzorowy, przykładny. Jednak pękło coś w nim, kiedy dowiedział się że jego siostra nie otrzymała na czas pomocy. To chyba był jeden z niewielu momentów, kiedy pozwolił sobie na słabość. Wszystkie lata w Szkocji, przeprowadzka... Przyjmował to z mniej lub bardziej pozytywnym nastawieniem. Śmierć rodziców była dla niego szokiem nie większym niż odkrycie, że pogłoski o Oguni nie są zwykłymi legendami, ale wtedy zawsze miał przy sobie siostrę. Jeśli cokolwiek złego miałoby się stać, byli przy sobie i wspierali się. Jeśli jedno czuło się gorzej, drugie zawsze pocieszało. Problemy, marzenia. Wymieniali się wszystkim. Tak długo jak Skye żyła, mogli sobie poradzić ze wszystkim.
Ale wtedy musiał sam sobie poradzić z tą informacją. Przez około trzy miesiące ciężko było go zobaczyć gdziekolwiek. Głównie skupiał się na medytacji, starając się uporać z emocjami, ze smutkiem. Chociaż ten okres wpłynął bardzo pozytywnie na jego umiejętność dostrzegania mushi.
To wtedy, jakieś dwa lata temu zdecydował się zacząć pracować w szpitalu jako medyk. Dla jednych ta decyzja była bardzo nagłą, dla innych niekoniecznie. Jednak z pewnością wiele osób ucieszyło się z takiej pomocy ze strony Finleya. Chociaż długo nie mówił o swojej umiejętności, wtedy stwierdził że nie może być bierny. Tym bardziej, że osoba którą chciał bronić ucierpiała na tym, że nie otrzymała odpowiedniej pomocy na czas.

Lert

Powrót do góry Go down

administracja
Niniejszym Twoja Karta postaci została zaakceptowana!

Życzymy miłej gry!
Oguni

Powrót do góry Go down

Powrót do góry


Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach