Droga do lasu Shimojo
by Lert Czw Lut 11 2021, 01:29

Kto zagra?
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:44

Rezerwacje wyglądów
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:30

But the darker the weather, the better the man
by Oguni Sro Sty 13 2021, 21:14

Aktualnie słucham
by Junko Wto Sty 12 2021, 21:56

Bar
by Gość Wto Sty 12 2021, 19:37

Ogrody
by Lert Wto Sty 12 2021, 18:27

Stare drzewo
by Gość Sob Sty 09 2021, 00:16

Park
by Gość Czw Sty 07 2021, 20:57


administracja
Pokój Joji'ego
Oguni

Powrót do góry Go down

Jak zwykle pokłócił się z ojcem. Jak zwykle dostał za to w twarz. A za co? Po raz kolejny postawił się i powiedział, że na zmianę nie pójdzie. Chciał zrobić jak powiedział chociaż wiedział, że to raczej nie przejdzie. Po wielkiej kłótni z ojcem poszedł się zamknąć w swoim pokoju. Pierwsze co zrobił to kopnął w stół, który nawet nie drgnął i Joji tylko syknął. Nawet stół przeciwko niemu w tym wielki domu. Najchętniej po prostu uciekłby z tej dziury ale niestety... Nawet w tym jego siostra była lepsza. Rzucił się na łóżko tylko po to żeby krzyknąć w poduszkę i podnieść się na moment chowając twarz w dłoniach. Odetchnął głęboko, policzył do dziesięciu i zwlókł się z wyrka, żeby podejść do swojej sztalugi, na której zaczął wcześniej malować Kitsune w lesie. Usiadł naprzeciwko na poduszce i wlepił wzrok w naszkicowaną postać.
-A może po prostu byś mnie kiedyś porwała i zgubiła w lesie? - mruknął do siebie. Naprawdę miał nadzieje, że dzisiaj będzie mógł zostać w domu.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Anonymous

Powrót do góry Go down

Dlaczego jego siostra nie mogła chociaż raz go wesprzeć? Przecież byli rodzeństwem. Powinni trzymać się razem a nie chichotać, kiedy drugie było ofiarą przemocy ze strony ojca. Jak wiele by dał żeby jego siostra choć raz stanęła w jego obronie. Marzenie ściętej głowy...
-Nie wchodzi się do kogoś do pokoju bez zgody osoby, która w nim mieszka - warknął w jej stronę wbijając w nią rozwścieczone spojrzenie.
-A on nie mógłby choć raz posłuchać tego co mam do powiedzenia? - wywrócił oczyma. Miał dość wiecznemu podporządkowywania się temu co wymyślił ich ojciec -Nie mam zamiaru stróżować. Doskonale wiesz, że tego nienawidzę - rzucił w jej stronę wyraźnie zirytowany jej obecnością i morałami, które prawiła za każdym razem. Chciała to niech chodzi po nocach i broni Oguni. Spiął się cały czując jej dłoń na swoim ramieniu -Wkładam talent w to co kocham, a nie w to czego nienawidzę - wbił mordercze spojrzenie prosto w jej oczy gdy chwyciła jego twarz -Pierdol się wredna suko - prychnął odrzucając jej dłoń nie siląc się na szczególną delikatność. Nie cierpiał jej. Zabrało wszystko co powinno należeć do niego. Miłość ojca, szacunek rodu...
-Mówiłem już, że nigdzie nie idę - rzucił w nią ubraniami. Jak wielkie dziecko.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Anonymous

Powrót do góry Go down

Może gdyby lepiej go traktowali to nie byłby tak wrogo nastawiony do swojej rodziny i nie zezłościłby się o to, że jego siostra tak po prostu wpierdoliła mu się do pokoju. Pewnie do pokoju nawet służby pukają... Czy on naprawdę chciał tak wiele od życia? Chociaż pukajcie mu do pokoju.
-Słuchacie... Słyszycie tylko to, co chcecie usłyszeć - prychnął pod nosem krzyżując ramiona na piersi -Słuchaj - jestem dorosły. Mogę decydować o sobie i o tym czym chcę się zająć. Nie będę się płaszczył przed tym potworem tylko dlatego, że on sobie wymyślił dla mnie taką przyszłość - podniósł głos zaciskając pięści. Najchętniej wyniósłby się z tego domu, ale wiedział, że ucieczka tylko pogorszy jego sytuacje. Syknął krótko czując jak pociągnęła go za włosy. Chętnie by jej oddał ale nie dałby jej rady. Joji potrafił świetnie walczyć ale w porównaniu z Meisą jego umiejętności drastycznie malały.
-Chyba oboje się zgodzimy, że pozwalasz sobie na za dużo - warknął i wyrwał się siostrze odrzucając jej rękę -Nie ma opcji. Nigdzie nie idę - podniósł się z podłogi i rzucił szaty gdzieś na podłogę. Chwycił ją mocno za ramię i pchnął w kierunku drzwi -Idź stąd - warknął mrużąc oczy niczym rozwścieczone zwierzę.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Anonymous

Powrót do góry Go down

Skrzywił się widząc jej reakcje. Dlaczego nie mogli tak po prostu pogadać jak rodzeństwo? Od kiedy sięgał pamięcią siostra zawsze go gnębiła i nie dawała nawet szansy na jakiekolwiek rozmowy, które dotyczyłyby jego osoby. Wiecznie tylko szturchany, wytykany i wyśmiewany. Ile w człowieku może się nagromadzić frustracji i żalu przez tyle lat?
-Mogę służyć w inny sposób - mruknął do siebie pod nosem. Uniósł wyżej brew słysząc to przedziwne określenie -Proszę jaka światowa! Przyznaj po prostu, że robisz to tylko dlatego, żeby robić mi na złość - prychnął wzruszając ramionami. Jakoś mało obchodziło go to czy wpasowuje się w ten cały system, czy nie. Chciał mieć po prostu święty spokój.
Już miał nadzieję, że wyjdzie kiedy jednak postanowiła się odwrócić. Rzucił jej pełne nienawiści spojrzenie. Jakby kiedykolwiek rzucił jej inne.
-Cieszyłbym się jakby się jednak okazało, że podmienił - ciekawe co wtedy by było? Może gdyby się dowiedzieli to w końcu miałby szansę się uwolnić od tego ciężaru? Z drugiej strony czasami widział, że zachowuje się jak swój własny ojciec, że reaguje podobnie jak on i ani trochę mu się to nie podobało. A jeśli właśnie dlatego jego rodziciel tak strasznie go nienawidził?
-To będziesz mnie musiała wyciągnąć siłą - uśmiechnął się do niej podle zadzierając brodę. Patrzył na nią z pogardą, podobnie jak ona zawsze patrzyła na niego. Po raz kolejny odepchnął od siebie te pierdzielone szaty -Śmiało, ale własnego brata raczej nie wypada oglądać nago - zamruczał jej ładnie.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Anonymous

Powrót do góry Go down

-Dobrze wiesz, że nie to mam na myśli - odburknął -Oj uwierz mi, że nie miałbym nic przeciwko. Ale wyobraź sobie, że akurat walczyć to ja też potrafię - dodał. Musiał przecież jakoś ratować swoją męską dumę. Co do tańczenia - cóż, na pewno świetnie by się w tym odnalazł! O wiele lepiej by sobie poradził niż Meisa - tego był pewien.
-Odszczekaj to - warknął na nią. Nienawidził momentów, w którym jego siostra wytykała mu jego orientacje. Jasne, bardziej ciągnęło go do facetów ale to nie przecież nic złego. Poza tym wychodził z założenia, że jego potomek na pewno miałby w rodzinie tak samo ciężko jak on sam.
Skłamałby gdyby powiedział, że te słowa go nie zabolały. Pomimo tego co mówił i myślał to gdyby faktycznie odebrano by mu jego dziedzictwo czułby się jeszcze gorzej. Patowa sytuacja. Na pewno zauważyła, że zbiła go tym na moment z tropu.
Widział ten rumieniec doskonale. Uśmiechnął się do siebie pod nosem wyraźnie z tego zadowolony. Poczuł ukłucie w brzuchu gdy dostał od niej w twarz.
-Proszę jaka delikatna - mruknął wyraźnie z siebie zadowolony. Chwycił ją za nadgarstek i ścisnął delikatnie -Droga wolna - przyłożył sobie jej dłoń do policzka żeby się na niej oprzeć.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Anonymous

Powrót do góry Go down

-To, że ciągle mi o tym przypominasz wcale nie pomaga - warknął krótko wyrywając się jej. Już samo to, że miał tę bliznę sprawiało, iż nie dało się zapomnieć o tym co go spotkało. Nikt z rodziny nie chciał nawet pomóc mu w tym, żeby zapomnieć. Szczególnie Meisa i ojciec ciągle wracali do tej felernej nocy.
-Żebyś się nie zdziwiła - uśmiechnął się pod nosem. Proszę jak się napuszyła. Jak jakaś kura wystawowa. Chciałby kiedyś zobaczyć jak dziewczyna upada i jej duma znika. Kto wie może pewnego dnia jego prośby się spełnią? Póki co jednak do tego było daleko.
Joji to uparty jak osioł osobnik, którego trudno przekonać do czegoś na co nie ma ochoty. Jak już się uprze to niemal nic nie jest w stanie go przekonać do zmiany zdania. Coś jednak czuł, że dzisiaj po raz kolejny ulegnie i znowu będzie pluł sobie w brodę, że Meisa zatriumfowała.
Już myślał, że go tak ładnie pogłaszcze i będzie miło a tu kolejny strzał w twarz. Babsko miało serce zimne jak lód a dupę twardą jak głaz więc czego się innego spodziewał. Westchnął tylko i pokiwał głową.
-Musisz mnie tak traktować? - powiedział zrezygnowany -A co? Nie umiesz sobie ze mną poradzić, że chcesz iść po ojca - uśmiechnął się do niej uroczo. Tym razem to on chwycił ją za podbródek -Silna Meisa musi mieć tatusia, który załatwia za nią sprawy?
Anonymous

Powrót do góry Go down

Anonymous

Powrót do góry Go down

-Powiem coś co mówiłem setki razy - Pierdol się Meisa - jakby dostałam yena za każdym razem gdy to mówił to byłby bogaty. Jego ród był bogaty - to fakt. Problem polegał na tym, że Joji pieniędzy nie dostawał. Nie licząc pensji za pracę stróża -Taa... - nie miał wątpliwości, że Meisa nie miałaby skrupułów żeby wyrządzić mu jakąś większą krzywdę tylko dlatego, żeby poprawić sobie humor.
-Mam sporo czasu bo kogoś takiego jak Ty nikt nie pokocha. Poza tym Ty w ciąży? Współczuł bym Twojemu dziecku - uśmiechnął się podle. Przecież jego siostra nie nadawała się na matkę. Pewnie Joji by się zajmował tym dzieckiem. Zwłaszcza kiedy płakałoby w nocy albo zesrało się w pieluchę.
-Oh... znowu te przechwałki - wywrócił oczyma -Tak strasznie się boję - nie miał pojęcia gdzie się uczyła po wyjściu z Oguni. Mogła równie dobrze uczyć się filologii czy czego równie mało przydatnego. Gdyby Joji studiował to pewnie studiowałby coś takiego bo znając jego szczęście nigdzie indziej by się nie dostał.
Aż się zgiął kiedy go kopnęła. Przeklął pod nosem. Wbił w nią mordercze spojrzenie. No przecież jej nie odda bo to jego siostra, prawda? Dopiero w pojedynku faktycznie mógłby się z nią bić. Był jaki był, ale honor miał.
-To jednak mam się przebrać przy Tobie? - uśmiechnął się do niej słodko i ściągnął koszulę, którą rzucił jej na głowę.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Anonymous

Powrót do góry Go down

Ile razy dostanie jeszcze dzisiaj w twarz to ja nawet nie chce wiedzieć. Co poradzić... sam się o to prosił taki nastawieniem i słowami jakie kierował do siostry. Jasne... nie znosił jej, ale przecież nie musiał być taki złośliwy.
-Pewnie nie - odparł przecierając dłonią policzek. To nie była wysoka cena za rzucenie w jej stronę jakimś nieprzyjemnym tekstem. Dało się wytrzymać.
-Cokolwiek - westchnął i wywrócił oczyma. Nie miał wątpliwości co do tego, że mogłaby skrzywdzić jego ewentualnego potomka. Na szczęście to na razie im nie groziło, bo przecież w jego życiu kobiety nie było.
Uniósł tylko brwi słysząc ten jej tekst. Uśmiechnął się do siebie pod nosem kiedy widział jak wkurzona ściąga z siebie jego koszulę.
-Ja pierdole - mruknął tylko pod nosem i westchnął głęboko. Przeczesał dłonią włosy wyraźnie zły i kiedy wyszła przebrał się w strój, który mu wcisnęła i zgarnął swoją katanę, która stałą w kącie pokoju. Nie musiała czekać nawet tych pięciu minut. Zatrzasnął za sobą drzwi i stanął przed nią rozkładając ręce.
-Zadowolona? - warknął w jej stronę -Chodź... jak najszybciej chce mieć to z głowy - mruknął pod nosem i skierował się w stronę wyjścia z domu.

/ztx2
Anonymous

Powrót do góry Go down

Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach