Droga do lasu Shimojo
by Lert Czw Lut 11 2021, 01:29

Kto zagra?
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:44

Rezerwacje wyglądów
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:30

But the darker the weather, the better the man
by Oguni Sro Sty 13 2021, 21:14

Aktualnie słucham
by Junko Wto Sty 12 2021, 21:56

Bar
by Gość Wto Sty 12 2021, 19:37

Ogrody
by Lert Wto Sty 12 2021, 18:27

Stare drzewo
by Gość Sob Sty 09 2021, 00:16

Park
by Gość Czw Sty 07 2021, 20:57


magnes na yōkai
Czasem, gdy Haruka wykonywała swój codzienny makijaż, udawała, że jest martwa. Próbowała wyobrazić sobie, co pozostałoby na jej bladej twarzy po pośmiertnych zabiegach kosmetycznych. Starała się rozluźnić mięśnie, pozostać nieruchomo i nie mrugać. Zastanawiało ją, jakie kolory balsamista dobrałby, utwierdzając się w przekonaniu, iż nigdy nie trafiłaby na osobę z podobnym gustem do siebie, a to oznaczało, że właśnie wtedy, gdy świat oglądałby ją po raz ostatni, wyglądałaby najgorzej.
Pogrzeb z zamkniętą trumną też jest opcją- powiedziała sama do siebie niczym komik, który zakończył żart zabawną puentą, a potem niedbale rozmazała na powiece czerwony cień.
Nie miała planów na ten dzień, co nie znaczyło, że zamierzała go spędzić w domu. Nie lubiła samotności i ciszy, zdawało jej się zawsze, że czuje ogrom przytłaczającego ją bezdżwięku. Dlatego też często łapała się na gadaniu na głos, śpiewaniu czy słuchaniu radia. Nic jednak dziwnego, że wolała dziś doświadczyć innych wrażeń zmysłowych i wyjść z domu. Ciągle miała nadzieję, że wpadnie na jakiegoś starego znajomego albo zdarzy się coś na tyle ciekawego, że przyjemnie urozmaici to dziewczęciu dzień.
Narzuciwszy na siebie limonkowy golf i liliową sukienkę, stwierdziła, iż jest gotowa do wyjścia. Kiedy w końcu ubrała płaskie buty i trzasnęła frontowymi drzwiami, westchnęła ciężko, wdychając do płuc powietrze przeklętego miasta. Przeczesała swoje różowe włosy ręką, pozwalając, aby dłoń nieśpiesznie prześlizgnęła jej się przez całą ich długość, a potem zaczęła powoli kroczyć w stronę parku, rozglądając się na wszystkie strony niczym ciekawe świata dziecko, szukając najmniejszej różnicy w wyglądzie już przecież tak dobrze znanych ulic. Jej uwagę przykuł stragan z kwiatami, w którym kupiła niewielki bukiecik, złożony z wielu kolorowych i drobnych roślinek. Nie znała ich nazw, ale zapach kwiatów wydał się Haru znajomy, a to wystarczyło, by dziewczyna wydała na nie pieniądze. Po kilku minutach szwendania się, Higashino zaczęła się potwornie nudzić. Wpatrywała się raz w barwne rośliny, a raz w przechodzących obok ludzi, aż w końcu bezwiednie zaczęła skubać kwiatki z bukietu i wsadzać je we włosy oraz ubranie. Gdy dotarła do parku, to trzymała
niezbyt ładną wiązankę samych łodyg, którą wyrzuciła do najbliższego kosza na śmieci.
Wtedy właśnie zauważyła kobietę z płótnem, która coś malowała. Nie kojarzyła osoby, jaka ukazała się jej oczom, dlatego też bardzo powoli zaczęła się do niej zbliżać, mrużąc oczy, aby zobaczyć, co takiego tworzy.
- Dawno nie widziałam, żeby ktoś publicznie wyżywał się artystycznie w tym mieście- powiedziała do nieznajomej, nachylając się nad jej ramieniem, ignorując tym samym wszelkie konwenanse i to, że mogła naprawdę przestraszyć kobietę, zachodząc ją od tyłu.
Haruka

Powrót do góry Go down

magnes na yōkai
Jeszcze cztery dni temu mogła policzyć doby spędzone w Oguni na palcach u dłoni a mimo to już zdążyła popaść w nudną rutynę, pobudka o 6.05 rano, tak żeby dać sobie te pięć minut na ponarzekanie zanim postanowi wstać. Pamięta jeszcze jak to kilka miesięcy temu potrafiła zostawić sobie specjalnie minimum pół godziny na "szybkie" ogarnięcie się, później nie wyobrażała sobie spędzić nad poranną rutyną przed lustrem dłużej niż 15 minut, a odkąd zamieszkała w Oguni, lustro zaczęło jej służyć tylko do tego by sprawdzić czy porządnie wyczesała i związała włosy, przestała się malować a jeśli chodzi o ubiór, wybierała to co wydawało jej się najwygodniejsze w danej chwili. Pięć minut przed 6.30 kończyła jeść śniadanie które składało się z zalanej zupki lub skręconego na szybko papierosa i kawy z ewentualnym rządkiem czekolady jeśli jeszcze jakaś jej została z poprzedniego dnia. Zawsze zaczynała pracę pół godziny wcześniej niż teoretycznie powinna, po co? Sama w sumie nie była pewna, może w jakimś stopniu zamiatanie części dziedzińca prowadzącej bezpośrednio do wejścia do hotelu z liści, lub korytarzy z kurzu, zanim zrobiła cokolwiek innego, nadawało jej jakiegoś poczucia spokoju, a może była jej to forma odwdzięczania się właścicielowi i jego rodzinie, może obydwa a może po prostu lubiła zamiatać z rana. Reszta dnia mijała jej jak z bicza, pytała przy czym potrzebna jest akurat pomoc, jeśli przy niczym, następne osiem godzin pracy spędzała zajmując się swoim standardowym zbiorem zadań, jednak czasami zdarzały się dni specjalne. "Specjalne dni" dla Tashy oznaczały dni w których w hotelu nie działo się praktycznie nic a wszystkie swoje obowiązki spełniła w trakcie pierwszych czterech godzin po których pytała właściciela czy może resztę zmiany skończyć wieczorem gdy wrócą mieszkańcy, oraz weekendy w które teoretycznie trochę krócej, teoretycznie bo mieszkając w hotelu z braku laku, miała zwyczaj pomagać kiedy było to tylko potrzebne.
Odkąd przybyła do Oguni łapała się na tym, że progresywnie spędzała coraz mniej czasu nad tworzeniem sztuki, w jakiejkolwiek formie by ona nie była, jednak sama nie była pewna czego, może po prostu prostu jeszcze się nie przyzwyczaiła do nowego miasta? Może, zresztą kogo to obchodzi, ważne, że dzisiaj był jeden ze "specjalnych dni" gdzie Tasha postanowiła w końcu coś ze sobą zrobić i wziąć jeden ze swoich standardowych zestawów twórczych i wyjść do parku, do hotelu wróci jeszcze przed kolacją.
Znalezienie ciekawszego miejsca nie zajęło jej jakoś bardzo długo, nie mieszkała w Oguni jakoś bardzo długo ale na zakochanie się w wyglądzie miasteczka zajęło jej mniej niż dzień, prawdę mówiąc, może płakałaby z powodu przymusowego, permanentnego zamknięcia w jednym miejscu gdyby była to paskudna i niczym nie reprezentująca sobą wiocha, jednak miała na tyle szczęścia żeby zostać zamkniętą w jednym z ładniejszych miejsc jakie widziała w swoim życiu. Rozłożyła się na jednej z ławek, podświadomie może poczuła się trochę głupio zajmując tyle miejsca na bliżej nie określony czas ale z drugiej strony, wokół było mnóstwo pustych ławek, a tylko na tej jest widok i perspektywa którą chciała zawrzeć na obrazie. Tysiąc razy rozkładała swoje rzeczy w co najmniej niewygodnych miejscach w porównaniu z którymi ławka w parku była prawdziwym luksusem który pozwalał jej na wykonywanie pracy w rutynowymi tempie, tysiąc razy też ktoś do niej podchodził gdy malowała w plenerze, jednak zdążyła już zauważyć pewien rodzaju dystans to tak zwanych "turystów" który panował wśród mieszkańców Oguni, nie pamięta czy w Kyoto miała kiedykolwiek tak spokojny dzień jak obecnie miała tygodnie w miasteczku, dlatego głos kobiety który doszedł do niej niespodziewanie blisko wywołał u Tashy lekki pisk zaskoczenia gdy szybko odwróciła głowę w stronę kobiety na której widok jedyną myśl jaką była w stanie ułożyć to "Rajski ptak! Flaming? Papużka i limonka, zaraz co?" przez bite pół minuty wpatrywała się w kobietę z zaskoczeniem zanim zrozumiała w ogóle co powiedziała i zaczęła w głowie układać jakąś sensowną myśl.
- Em, naprawdę? W sumie to nie mieszkam tu zbyt długo więc nie zwróciłam na to uwagi. - zaczerwieniła się lekko zastanawiając się kiedy stał się z niej taki aspołeczny gnom. - W sumie to straszna szkoda, to naprawdę piękne miejsce, szkoda marnować jego potencjał twórczy. - Podrapała się lekko po policzku próbując powstrzymać zawstydzony uśmiech, gdyby tylko jej osoba sprzed kilku miesięcy zobaczyła ją teraz, w życiu nie uwierzyłaby w to, że będzie tak zawstydzona przed zwykłą rozmowę, w sumie to jeszcze nawet nie prawdziwą rozmowę co zaczepkę, a właśnie! Może warto to zmienić. Wyciągnęła w stronę kobiety lewą dłoń, prawą przytrzymując teczkę która służyła jej jako sztaluga dla płótna 35x35. - Przepraszam nie przestawiłam się, witam bardzo serdecznie! Tasha, znaczy Natasha Furuse ale wystarczy Tasha, miło poznać! - przestawiła czując jak jej resztki godności z przeszłości opuszczają jej osobę.
Tasha

Powrót do góry Go down

magnes na yōkai
Najpierw pisk, a potem długa chwila ciszy. Haruka sama nie wiedziała dlaczego niezręczny brak odpowiedzi ze strony nieznajomej wywołał u niej ten rodzaj uśmiechu. Uśmiechu, który balansował na granicy psotnego rozbawienia i osobliwej ekscytacji. Nie miała również pojęcia czemu od razu zapałała do kobiety pewnym rodzajem sympatii. Może to przez sztukę, którą tak bezwstydnie uprawiała w miejscu publicznym? Albo przez to niewinne zakłopotanie, niepewność i rumieniec? Wszystko to łączyło się w zaproszenie, z którego skorzystał niespokojny duch Haru. Lazurowe oczy dokładnie obserwowały najpierw płótno nieznajomej, potem jej smukłe ręce, a zatrzymały się na twarzy i pąsowych policzkach.
Ślepia różowowłosej otworzyły się szerzej, kiedy usłyszała odpowiedź rozmówczyni. Akcent i same słowa przekonały Harukę, że ma do czynienia z turystką. Wcześniejszy grymas na bladej twarzyczce poszerzył się nieznacznie, dawno nie miała okazji wejść w interakcję z przyjezdnymi, nie licząc oczywiście tych, którymi musiała się zaopiekować po śmierci. Ojciec stronił od przybyłych, twierdząc, iż nietutejsi mają ogromny żal, nie tyle co do samego miasteczka i klątwy, ale również do mieszkańców. Haru zawsze przytakiwała tacie, choć naprawdę nie obchodziło ją to, skąd są ludzie, jakich mija na ulicy- w końcu i tak wszyscy siedzieli w tym razem.
- Po jakimś czasie zobaczysz. Ludzie tutaj są jak, hm…- spojrzała w niebo i przeanalizowała pierwszy lepszy obłok, szukając odpowiednich słów, a potem dodała- Jak akwarelki, przeźroczyści.
Oczywiście żartobliwie generalizowała, ale porównanie z farbkami wydało jej się niesamowicie trafne. Czasem miała wrażenie, że mija ciągle te same osoby, prowadzi dokładnie te same rozmowy. Przez ostatnie parę miesięcy wolała gadać do zwłok niż kulturalnie rozmawiać o niczym z nieznajomymi. Po dwudziestu pięciu latach była tym wszystkim zmęczona oraz nie chciało jej się udawać, że nie jest tą przypadkową, niechcianą barwną plamą na obrazie. Kleksem, którego akwarelki nigdy nie były w stanie zamalować.
- Tasha- powtórzyła za kobietą i od razu polubiła dźwięk jej imienia w swoich ustach. Było bardzo… cudzoziemskie.
Możliwe, że Haru również brakowało kontaktu międzyludzkiego, ponieważ była niezwykle podekscytowana tym spotkaniem. Liczyła, iż wspólne zamiłowanie do sztuki, choć inaczej wyrażanej, przyczyni się do zawiązania bardzo ciekawej znajomości.
-Haruka Higashino, również miło- odpowiedziała krótko, ściskając rękę Tashy. - Rozumiem, że mogę się przysiąść?
Nagle zebrało jej się na okruchy uprzejmości. Chciała jednak usłyszeć, iż towarzyszka ma ochotę spędzić z nią więcej czasu. Niemniej jednak miała na względzie to, że przerwała Natashy malowanie, do którego przecież ta pewnie chciała jak najszybciej wrócić. Różowowłosa aż za dobrze znała pasję, w jaką potrafiła wpaść podczas szycia ubrań albo ich projektowania. Wtedy przecież świat i czas się nie liczył, więc czemu miałaby z tego transu wyrywać rozmówczynię?
Haruka

Powrót do góry Go down

magnes na yōkai
Była przyzwyczajona do wnikliwych spojrzeń ludzi, czy to znajomych młodych artystów na studiach gdy akurat im pozowała do ćwiczeń półaktu, czy to ludzi którzy przyszli do na koncert do domu kultury gdzie czasami pomagała jednemu zespołowi zajmującego się tradycyjną muzyką japońską, grając na shamisen, tylko po to żeby pięć minut przed występem w łazience zakrywać tatuaże na palcach grubą warstwą podkładu, czy gdy kiedykolwiek widziano ją wieczorami na ulicach z członkami jej ukochanego zespołu, z jej najbliższymi przyjaciółmi którym z wyglądu było bliżej do gangsterów i nożowników niż do bandy studencików z pasją do muzyki, a po środku nich Tasha, zawsze z uśmiechem od ucha do ucha, nawet nie pamięta w którym momencie życia dokładnie przestała zwracać uwagę na spojrzenia ludzi nie ważne jak intensywne by one nie były. Jednak sama też była winna wgapianiu się w kogoś raz na jakiś czas, jak na przykład w tamtym momencie na różowowłosą, naprawdę nie spodziewała się spotkać w Oguni, miasteczku które zatrzymało się w czasie, osobę która jawnie najlepiej odnalazłaby się w Shibuyi lub Harajuku, i przez sekundę pożałowała dziewczyny, dla Tashy Oguni było idealne, narzucało ludziom wystarczająco problemów żeby mogła przestać myśleć o swoich własnych 24 godziny na dobę a jednocześnie było tak urodziwe, że nie mogła się oprzeć a zakochać się w nim, ale chyba dopiero teraz pomyślała o mieszkańcach którzy nigdy nie widzieli świata na zewnątrz, nie doświadczyli postępu technologicznego ani kulturowego, czy w sumie jakiegokolwiek znacznego progresu, i jedyne co mogła poradzić na te przemyślenia, to westchnąć lekko. Komentarz czy też opinia porównująca ludzi do akwareli definitywnie przykuł uwagę Tashy ale zbyła go na sekundę, musi o tym pomyśleć chwilę dłużej, może nowa znajoma da jej minutę lub dwie na przemyślenia. Przyzwyczajona była również do gamy reakcji jakie ludzie wyrażali gdy słyszeli jej imię po raz pierwszy, kochała swojego ojca nad życie ale nigdy nie zrozumie czemu akurat Natasha, niby coś tam mówił, że jakaś postać z książki a innym razem, że z filmu a jeszcze kiedyś, że cioteczka tak ma na imię ale kij go wie w sumie, na szczęście w tym wypadku dostała reakcję którą mogła zakwalifikować jako pozytywną biorąc pod uwagę iż w zamian dostała imię, niezna- znaczy Haruki, uśmiechnęła się na tyle ciepło na tyle na ile była w stanie w obecnym stanie chandry życiowej, chyba nawet całkiem nieźle jej to wyszło. Usłyszawszy pytanie dziewczyny chciała odruchowo podnieś obie w powietrze w roztargnieniu jednak w ostatniej sekundzie wykonała jakiś chaotyczny ruch mający na celu przytrzymać teczkę spoczywającą jej na kolanach która definitywnie wolałaby znaleźć się na ziemi, albo po prostu z daleka od ruchliwej Tashy.
- Tak, tak oczywiście! - odpowiedziała już nawet nie patrząc na Haruke, w końcu musiała jej zrobić jakieś miejsce na ławce a jednak utrzymać stan chaosu w którym będzie mogła znaleźć wszystko bez problemu! Kończąc porządki zanuciła szybko coś pod nosem po czym wzięła do ręki szeroki pędzel którym miała zamiar zacząć dodawać początki szczegółów na poprzednich dwóch warstwach podmalówki, w sumie jak na bodajże dwa miesiące bez malowania pejzaży to szło jej całkiem sprawnie! Aczkolwiek co ważniejsze, dawało jej chwilę na przemyślenia.
- W jakiś sposób wszędzie jest tak samo, nie ważne gdzie pojedziesz, powierzchniowo ludzie oraz klimat miasta mogą się różnić ale w ostateczności to po prostu inny odcień monochromatu. - zamyśliła się na sekundę odrywając spojrzenie od płótna na niebo. - Jedno miejsce może być zbiorem rozwodnionych kolorów odpowiadającym żółtej gamie monochromatycznej, w następnych niebiskiej a w jeszcze innej czerwonej, miejscami bardziej rozwodnione a miejscami w pełni nasycone, jednak to dalej jeden i ten sam kolor. - nagle naszła ją jakaś okrutna chęć wyciągnięcia tytoniu i reszty potrzebnego zestawu, jednak skarciła się w myślach za chęć zrobienia sobie tak szybko przerwy od malowania. - W większych miastach niektórym dzielnicą można przypisać różne odcienie, ale za to między nimi powstaje paskudny niby-szary kolor jak przy połączeniu barw dopełniających, jednak jak to bywa z akwarelami czy jakimkolwiek farbami lub formami sztuki, najciekawsze są kontrasty, teoretycznie kompletnie nie pasujące do reszty, w rzeźbie można by je pokazać poprzez miejscową zmianę faktury albo nadania formie geometrycznej, elementów o organicznym charakterze, natomiast w klasycznym malarstwie jednym z przykładów może być odejście od koloru lokalnego. - przygryzła lekko wargę chwytając w dłoń szpachelkę i nakładając na drzewa zamiast tradycyjnego światła, odcienie pomarańczowego, karminu, jasnej czerwieni a w cieniach błękit pruski, fiolety oraz matowy niebieski.
- Ludzie wszędzie są monotematyczni jeśli pobędziesz z nimi wystarczająco długo, po to są "obcy" lub po prostu kompletnie "nie pasujący" ludzie którzy w rzeczywiści nadają każdemu miejscu jakiegoś unikatowego smaku i wyglądu, kontrastu, dzięki czemu nawet najbardziej zabita dechami wiocha nie jest całkowicie "przeźroczysta" i nie popada w całkowitą stagnację. - kątem oka znowu spojrzała na jej różowe włosy, naprawdę pasowałaby w Harajuku, ale może to właśnie dobrze, że znajdowała się właśnie tutaj? Może jeszcze chwilę pociągnęłaby tą myśl, rzuciłaby jakiś komentarz na temat unikatowej sytuacji jaka zachodzi między Oguni a konceptem stagnacji i jak to tworzy swój własny mały unikatowy pejzaż, gdyby nagle nie ogarnęło jej niesamowite zażenowanie, od kiedy zrobił się z niej trzeciorzędny filozof. Odłożyła na chwilę teczkę oraz spoczywające na nim płótno na chodnik przy ławce po czym wyciągnęła swój zestaw palacza i zanim zajęła się skręcaniem papierosa odwróciła się szybko w stronę Haruki i wyprostowała dłoń przed swoją twarzą oblaną zawstydzonym rumieńcem w geście pasującym do jej następnych słów - Em, przepraszam to musiało brzmieć głupio. - zaśmiała się lekko po czym wróciła spojrzeniem w stronę tytoniu.
Tasha

Powrót do góry Go down

magnes na yōkai
Spojrzała jeszcze raz na niebo, aby upewnić się, że chmura, którą przed krótką chwilą obdarzyła swoim ciekawskim spojrzeniem, była jeszcze w obrębie wzroku różowowłosej. Miała nawyk obserwowania błękitu, który rozpościerał się nad miastem. Lubiła patrzeć na pośpieszane przez wiatr obłoki, czasem nawet chciała dołączyć do nich, tkwiąc w przekonaniu, że może wtedy byłaby w stanie opuścić to miasto. Nie znała jeszcze dobrze Tashy, ale już wiedziała, iż zazdrości jej przeszłości- wszystkich zwiedzonych miejsc, poznanych kultur i ludzi. Nie była to jednak zazdrość negatywna, przepełniona gniewem czy zawiścią. Miała w sobie uczucie pokrewne, o wiele przyjemniejsze, które kuło tylko czasami, nieznacznym żalem, jak róża. Wiedziała, że kobieta może być jedyną opcją, aby zbliżyć się do czegoś innego, czegoś odmiennego od mentalności Oguni. Niemniej jednak poczuła się w pewien sposób sama źle ze sobą, że postanowiła już podświadomie wykorzystać nową znajomą, by zrobić z niej swój prywatny atlas czy program podróżnicy.
Założywszy nogę na nogę, ówcześnie siadając na ławce obok Tashy, spojrzała na kobietę, która od razu zaczęła kontynuować malowanie. Higashino uśmiechnęła się pod nosem, a potem wróciła wzrokiem do nieba. Nie widziała już wcześniejszej chmurki.
- Chciałabym się z tobą zgodzić, ale nie byłam w innych miastach- odpowiedziała po jakimś czasie, ale gdy zdała sobie sprawę jak beznamiętnie zabrzmiał jej głos, to westchnęła i dodała trochę weselej, szukając w samej sobie wcześniejszego entuzjazmu- Ale zaufam tobie, zdajesz się mieć dobre oko.
Może błądziła teraz myślami po słowach Tashy, próbowała wyobrazić sobie kolory, o których mówi, inne miasta, jakie widziała na obrazach czy pocztówkach, aczkolwiek wiedziała, iż nie zbliży się nawet trochę do tego, co tak naprawdę miała na myśli jej towarzyszka, opowiadając o monochromatycznych miejscach.  
- A to nie tak, że ludzie są z założenia monotematyczni i monochromatyczni, a gdy pobędziesz z nimi wystarczająco długo, to odkrywasz prawdziwe kolory pod warstwą szarości?- zapytała bardzo ciekawa odpowiedzi Natashy, po części zaprzeczając swojemu wcześniejszemu stwierdzeniu, iż mieszkańcy Oguni są bez charakteru. Często miała sytuacje, że spotykała ludzi, którzy na pierwszy rzut oka byli tacy jak reszta. Ubrani w podobne rzeczy, mówiący te same grzecznościowe formułki, zapętleni w wirze własnego życia, ale gdy dochodziło do ich otworzenia się, to zszokowana Haruka nie potrafiła wyjść ze zdziwienia, że aż tyle barw mogło się ukryć pod grubą i szorstką warstwą  normalności. Może po prostu miała talent do wyciągania z innych dziwactw albo sam wygląd Higashino przekonywał mieszkańców do odsłonięcia swoich najbardziej cudacznych kart? Niestety rzadko miała okazję na pogłębianie znajomości, jako groteskowa balsamistka nie była idealnym kandydatem na jakąkolwiek znajomą dla przeciętnego człowieka.
-  Często się rumienisz, niepotrzebnie, nie brzmiałaś głupio- powiedziała na następne stwierdzenie swojej rozmówczyni i przysunęła się trochę bliżej na ławce, gdy ta wyciągnęła swój mały zestaw. Sama Haruka nigdy nie miała ciągot do tytoniu, chyba finalnie odstraszały ją zęby trupów palaczy, które nierzadko oglądała w pracy. Gdy coś wydawało się kobiecie nieestetyczne, to wolała się do tego nie zbliżać. Nie miała jednak nic przeciwko temu, aby inna osoba przy niej paliła, zwłaszcza, że przecież ojciec używał tytoniu w obecności Haru pod koniec swojego życia w ogromnych ilościach. Choć wolała widzieć Tashę z pędzlem w ręku, niż papierosem, tak nie uważała, iż ma prawo na ten temat się jakkolwiek wypowiadać, a swoje… swoje i tak już pomyślała.
Spojrzawszy na zestaw, a następnie na usta towarzyszki, uśmiechnęła się lekko. Jej myśli po raz kolejny zatoczyły koło w wielkim labiryncie świadomości. Nie wiedziała, czemu kobieta pomyślała o tym, iż jej spostrzeżenia mogłyby się komukolwiek wydać niemądre. Sama Haruka była przyzwyczajona, że większość rzeczy, które wydostawały się z ust innych ludzi brała jako ich prawdę. Mogła się z tym nie zgadzać, jasne, ale na pewno nie potrafiłaby odebrać im wartości.
- Nie wstydź się wyrażać szczerych myśli, bo one nigdy nie są głupie- stwierdziła po chwili.
Haruka

Powrót do góry Go down

magnes na yōkai
Czasami zastanawiała się jaką jest osobą, ona sama, tak po prostu według siebie. Na przestrzeni 24 lat życia zdążyła usłyszeć o sobie bóg tylko wie ile opinii, jednak jedyny konkretny wniosek jaki była w stanie z nich wyjąć, to jak różne mogą być zdania na temat jednostki w zależności od perspektywy, faktem jest, że spostrzeżenie to można zaliczyć do oczywistych i prosty, jednak co tak naprawdę można wyciągnąć z opinii różniących się od siebie prawie w ogóle, minimalnie, znacznie lub diametralnie, dlatego pewnego dnia Tasha postanowiła rozłożyć charakter swojej osoby na części pierwsze i zdecydować w jakich szufladkach może się umieścić. Uważała się za osobę empatyczną, jednak ku jej nieszczęściu mogła również opisać się przymiotnikami typu "nieodpowiedzialna" lub w pewnym znaczeniu tego słowa, "tchórzliwa". Jedyne czego chciała w życiu chciała to zaszyć się w jakiejś dziurze i spędzić resztę życia wydając pieniądze na farby, węgle czy cokolwiek pozwalającego jej wykazać się kreatywnością, jednak w tej sekundzie gdyby mogła, złapałaby się za głowę i skarciłaby się przynajmniej dziesięcioma przymiotnikami którymi można określić osobę o wątpliwej inteligencji. Wrażliwość była główną siłą napędową za jej sztuką, bez niej nie miałaby nic, dlatego słysząc "nie byłam w innych miastach", chciała się zapaść pod ziemie. Przecież o tym wiedziała, to była część kontraktu który to nieświadomie się podpisywała przekraczając granice Oguni lub po prostu się w nim rodząc, tak jak opinia na temat jednostki różni się od osoby do osoby tak samo może się różnic gdy tematem jest miasteczko w którym się znajdowały, oczywiście nie była na tyle głupia żeby być zaskoczoną negatywną opinią na temat sytuacji która łączyła wszystkich mieszkańców Oguni, która dla Tashy była w pewnym stopniu spełnieniem marzeń, jednak dopiero po usłyszeniu słów dziewczyny pozwoliła sobie na myśl od której jakoś podświadomie uciekała, w pewien sposób prawdziwą tragedią Oguni nie było uwięzienie, a brak wyboru, bo co to za wybór "jeśli nie chcesz zostać tu uwięziony na zawsze, to urodź się w innym miejscu, nie przekraczaj granic miasteczka o którego klątwie nic nie wiesz lub złóż kogoś w ofierze". Spojrzała kątem w stronę Haruki z żalem w oczach, karcąc się w myślach za stwierdzenia typu "dobrze, że jest tutaj a nie gdzie indziej" którymi próbowała uciec od gorzkich prawd sytuacji dziewczyny oraz reszty mieszkańców.
Następne słowa różowowłosej na szczęście przyniosły jej jakieś chwilowe ukojenie od przytłaczających myśli, i cóż, w jakimś stopniu musiała jej przyznać rację. Zmarszczyła brwi i wydała z siebie dźwięk który uniwersalnie mógłby zostać uznany za odgłos zastanowienia.
- W jakimś stopniu definitywnie jest to prawda, każdy człowiek jest inny pod jakimś względem jednak wydaje mi się, że w pewnym momencie między ludźmi z podobnych sfer społecznych, ekonomicznych etc. można zacząć wychwytywać pewnego rodzaje schematy, cechy trochę zbyt podobne i ostatecznie przewidywalne żeby uznać kogoś za całkowicie unikatowego. - uśmiechnęła się na poprzedni komentarz o jej "dobrym oku", przez lata obserwowania ludzi, chociażby dla studiowania anatomii różnych osób czy też ich sposobów poruszania, małych tików, specyficznych dla każdego gestów, zaczęła wychwytywać podobieństwa w zachowaniu oraz odruchach ludzi wywodzących się z podobnych środowisk, miejsc pracy itd. swoje studia ludzi często poszerzała również o poznawanie ich charakterów w których też po czasie zaczęła wychwytywać coś w stylu schematów, jednak będąc całkowicie szczerą, wiedziała, że na jej opinii leży płachta wykształconej przez nią minimalnej niechęci do ludzi która od paru miesięcy ku jej wielkiemu niezadowoleniu zaczęła się gdzieś po kątach świadomości rozprzestrzeniać i kiełkować w cynizm.
Haruka miała pewien dar wyciągania czarnowłosej z zamyślenia w najlepszym momencie możliwym, zanim powiedziała kilka słów zanim pomyślała i zanim zdążyła się, krótko rzecz ujmując, zawiesić.
Naburmuszyła policzki w uśmiechu który wyrażał zawstydzone "przepraszam" lepiej niż jakiekolwiek słowa.
- Często to słyszałam, nie mam w sumie pojęcia czemu mam taką tendencję do rumieńców. - położyła na kilka sekund dłonie na policzkach jakby chciała je uspokoić jednak stwierdzając, że nie ma to na dobrą sprawę sensu, wróciła dłońmi do tytoniu podczas gdy sama zwróciła się na sekundę w stronę kobiety z jednym ze swoich najbardziej promiennych, szczerych firmowych uśmiechów. - Dziękuję to uprzejme z twojej strony. - rzuciła szybko jakby chcąc zdążyć zanim zmieni zdanie na temat potencjału intelektualnego słów Tashy.
Przez chwilę chciała spytać towarzyszkę czy będzie jej przeszkadzało jeśli zapali jednak widząc jak przysiada się do niej o kilka centymetrów bliżej a jednocześnie nie zauważyła u niej tego specyficznego spojrzenia charakterystycznego dla tytoniowych sępów, postanowiła nie marnować tlenu na niepotrzebne słowa.
Odpalając świeżo skręconego papierosa wypełnionego aż za dobrze znanym jej tytoniem, usiadła trochę wygodniej na ławce (czy też po prostu się na niej kulturalnie rozwaliła jak królewna) i położyła głowę na drewnianym oparciu odchylając głowę do tyłu starając się zminimalizować ilość dymu jaka mogła dotrzeć do Haruki, standardowy zabieg i aż za dobrze wykształcone przyzwyczajenie.
- Masz rację. - wypaplała wypuszczając głębokie westchnienie zmieszane z dymem. - Nawet jeśli byłby głupie to najpierw trzeba je wyrazić, w sposób najbardziej szczery i zgodny ze swoimi poglądami żeby je jakoś sensownie skorygować, a jeśli nie są głupie, to fantastycznie, byleby tak dalej. - zaśmiała się spoglądając na opadające, jesienne liście i błękitne niebo, po czym zaciągając się na szybko dymem i równie szybko się go pozbywając, odwróciła głowę w stronę Haruki na tyle na ile była w stanie nie zmieniając pozycji.
- W sumie to jak wygląda życie w Oguni z twojej perspektywy. - krótkie, szybkie i proste pytanie a jednocześnie okazujące jakiś procent ciekawości którą darzyła miejscowych czy też na chwilę obecną, konkretnie tą siedzącą obok niej.
Tasha

Powrót do góry Go down

Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach