Droga do lasu Shimojo
by Lert Czw Lut 11 2021, 01:29

Kto zagra?
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:44

Rezerwacje wyglądów
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:30

But the darker the weather, the better the man
by Oguni Sro Sty 13 2021, 21:14

Aktualnie słucham
by Junko Wto Sty 12 2021, 21:56

Bar
by Gość Wto Sty 12 2021, 19:37

Ogrody
by Lert Wto Sty 12 2021, 18:27

Stare drzewo
by Gość Sob Sty 09 2021, 00:16

Park
by Gość Czw Sty 07 2021, 20:57


Przez cały ten czas od ostatniej kłótni chodził niezadowolony. Jasne, koniec końców pogodził się z siostrą jednak miał wrażenie jakby coś między nimi się popsuło. Nadal jakoś szczególnie nie czuł się winny tej całej sytuacji ale dla świętego spokoju przyznał rację siostrze, że to był jego błąd.
Uznał, że tak naprawdę nigdy razem nigdzie nie wyszli. Joji uznał, że może to dobra okazja do tego, żeby zaprosić gdzieś Meise i trochę ją przekupić. Z jego nazwiskiem nie miał żadnego problemu, żeby zarezerwować sushi bar na cały piątkowy wieczór. Poza tym tylko dureń by się nie zgodził widząc takie pieniądze jakie zaoferował właścicielowi Joji.
Nie powiedział jej od razu gdzie i po co idą. Ot wyciągnął ją z domu mówiąc, że ma się ubrać tak, żeby mu nie było wstyd. Nie było też więc opcji, żeby jej nie uczesał. W takich chwilach nawet tęsknił za noszeniem dłuższych włosów.
Kiedy już weszli do pustego baru w powietrzu unosiła się tylko cicha muzyka z radia i dźwięki krzątania się po kuchni sushimastera.
-Zjesz ze mną? - uśmiechnął się ładnie do siostry.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Meisa była przyzwyczajona do faktu, że się kłócili i godzili, z naciskiem na to pierwsze. Robili tak przez ponad 18 lat, później 6 jej nie było i dopiero gdy wróciła to się trochę uspokoili. Chociaż też nie do końca. Dlatego nie sądziła, że tym razem całkowite odpuszczenie przyjdzie jej tak trudno. Wyglądało na to, że jej brat się zorientował i postanowił ją gdzieś zabrać. Pytanie tylko, gdzie?
Wnioskując, że w sumie może być to nawet jakaś impreza, czy wyjście do baru (biorąc pod uwagę jej uwielbienie alkoholu), kazała się uczesać w wysoki kucyk. Później zrobiła sobie makijaż i decyzji w sprawie ubioru dokonała na koniec - skończyło się na tym, że wyglądała jak pani tutaj. Był to być może jeden z ostatnich cieplejszych dni tego roku więc chciała to wykorzystać.
Ale ostatecznej destynacji na pewno się nie spodziewała. Uniosła brwi, słysząc pytanie, a jej twarz przyozdobił szeroki uśmiech.
- Joji, ja wiem, że się sprzeczamy i w ogóle ale chyba zapomniałeś, że nie przepadam za sushi. - zaśmiała się, zakrywając dłonią usta - Ale jasne, z chęcią. Tylko mi nie podpierdalaj pieczonego łososia.
Nie obraziła się ani nic z tych rzeczy, w sumie uważała za urocze fakt, że w ogóle próbował. A poza tym, tak jak sama podkreśliła (z wdziękiem), kawałki z pieczonym łososiem lubiła.
Rozglądała się po lokalu, kiedy decydowali gdzie usiąść.
- Zawsze tu jest tak pusto? - spytała półszeptem.
Było popołudnie to myślała, że o takiej porze roi się przynajmniej od cudzoziemców, którzy dopiero trafili do Japonii - i nieszczęśliwie do Oguni - i jeszcze im się potrawy z ryb nie znudziły.
Meisie w ogóle nie przeszkadzało także, że jej outfit był dość ekstrawagancki jak na to miejsce. Ba, czuła się "gwiazdą wieczora", tym bardziej, że poza nią był tam tylko Joji i kucharze. Żeby ci ostatni tylko sobie czegoś nie pomyśleli...
Dziewczyna oparła się łokciami o stół i splotła palce dłoni, a na tym oparła brodę.
- Skąd w ogóle pomysł? - spytała, będąc ciekawa jak Joji uzasadni zabranie jej tutaj, a w sumie to nawet ideę zabrania jej gdziekolwiek.
Anonymous

Powrót do góry Go down

-Nie zabrałbym Cię gdzieś gdzie możesz zamówić dużo rzeczy - uśmiechnął się do niej łobuzersko. Może trochę samolubnie wybrał akurat to miejsce. Od jakiegoś czasu chodziło za nim sushi więc jakoś automatycznie zaprosił siostrę do takiego, a nie innego miejsca. Trochę też zapomniał o tym, że Meisa nie przepada za sushi. Czy on w ogóle kiedykolwiek wiedział co ona lubi jeść? Mało razy w życiu jedli razem.
-Nie... zarezerwowałem cały lokal dla nas - odparł kryjąc swoją dumę. Nie chciał się jakoś puszyć jak jakiś nastolatek, który kupił swojej dziewczynie duży zestaw w McDonaldzie -Chciałem po prostu żebyśmy spędzili ten wieczór razem. Bez hałasów innych gości - wzruszył ramionami bagatelizując tą całą sytuację. Ot brat zapraszam siostrę na sushi więc rezerwuje cały bar. Kolejny dzień z bycia bogatym dziedzicem.
Usiadł naprzeciwko niej i oparł się o stół pochylając nieco do przodu.
-Chciałem jakoś Ci wynagrodzić ostatnią kłótnię - odparł. Doskonale wiedziała, o którą kłótnie mu chodzi. Chciał ją udobruchać na wszelkie możliwe sposoby a zaproszenie na sushi było jednym z nich. Na inne pomysłu co prawda jeszcze nie miał, ale na pewno na coś wpadnie.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Otworzyła usta robiąc urażoną minę.
- Nie no, nie powiesz mi, że zestaw powiększony z dwoma dodatkowymi cheeseburgerami to dużo. - odparła, udając zdenerwowaną.
W Oguni potrawy europejskie i amerykańskie były tak rzadkie, że rzeczywiście, potrafiła się zapomnieć przy hamburgerach. Chociaż nie do tego stopnia. Później oczywiście narzekała, że jest gruba i robiła dramę całemu światu. Krąg życia kobiety.
Pokiwała głową z uznaniem, gdy uświadomił jej czemu w lokalu byli sami. Jeszcze parę dni temu groziła mu kulą w łeb, a teraz byli tutaj, sami, na sushi. Z jednej strony było jej z tym nieco dziwnie, ale z drugiej cieszyła się, że aż tak poczuwał się do naprawienia ich relacji.
- Nieco pojebane. - przyznała półszeptem - Ale wiesz, że to cenię. - uśmiechnęła się ciepło.
Wyprostowała się, słysząc o ostatniej kłótni. Zamknęła na chwilę oczy, a uśmiech ustąpił na parę sekund.
- Zaraz się okaże, że rzeczywiście warto było dać ci działać trzy lata temu. - mruknęła nieco ironicznie.
Tej "drugiej" sprawy na pewno mu nie planowała szybko przebaczyć do końca, ale tę sprzed trzech lat...? No, starał się chłopak. Prawdopodobnie większość osób zareagowałaby odwrotnie, ale piramida wartości dla Meisy była nieco kopnięta.
Kiedy zagłębiła się w menu - chociaż już i tak wiedziała, co chce - bawiła się swoim kucykiem. Tak to już było, jak ktoś ją uczesał i mogła się tym "delektować".
- Pieczony łosoś i zielona herbata. - stwierdziła krótko - Tym razem postaram się nie rzucać naczyniami. - dodała, puszczając oczko do brata.
Myśląc o możliwych resztkach szkła w swoim pokoju, poprawiła nieco koszulkę.
- Mogłeś przynajmniej uprzedzić, że idziemy na obiad a nie na drinki. - pokręciła lekko głową.
Przynajmniej nie mieli możliwości odegrania jej wesela.
Anonymous

Powrót do góry Go down

-Nie no skądże! - zaśmiał się wyraźnie rozbawiony jej oburzeniem. On z kolei nie przepadał za kuchnią spoza Japonii. Od dziecka wychował się na azjatyckich smakach bo niczego innego za bardzo nie było. Nawet jeśli miał okazję zjeść jakiegoś burgera to marudził, że z tego mięsa można było zrobić coś o wiele lepszego niż kanapka.
-Wiem, dlatego to zrobiłem - wiedział, że bardziej zaskoczy ją pusty lokal niż ten zapełniony ludźmi. Kogo by nie zaskoczył? Jojiemu jednak nawet przez myśl nie przeszło, żeby nie załatwiać całego lokalu tylko dla ich dwójki.
Uśmiechnął się słodko i wzruszył ramieniem. Co miał jej powiedzieć? Że to co zrobił było jednym z jego najlepszych pomysłów na jakie kiedykolwiek wpadł? Nigdy nie żałował tej decyzji - nawet wtedy gdy wyznał prawdę siostrze tak cholernie ją tym raniąc.
-Jakiś zestaw i piwo - rzucił od niechcenia. Nie był wybredny a wiedział, że kucharz na pewno się postara za takie pieniądze jakie dostał -Założyłem białą koszulę to chyba było oczywiste, że nie idziemy na imprezę tylko do restauracji - uniósł wyżej brew. Uśmiechnął się jednak po chwili do siostry -Powiedziałbym, że pięknie wyglądasz ale siostrze tak nie wypada mówić więc powiem, że wyglądasz okropnie - uśmiechnął się do niej kącikiem ust.
Anonymous

Powrót do góry Go down

- Jeżeli uda nam się kiedyś stąd wyjechać, zabiorę cię do Jokohamy do najlepszej knajpy, w której bywałam. - postanowiła, patrząc na swoje dłonie - Zakładając, że jeszcze tam będzie.
Cały problem polegał na tym, że nie wiedzieli, kiedy wyjadą z tego chrzanionego miasta. A to oznaczało, że jej ulubiony lokal mógł się zamknąć, a nawet teraz już mógł być zamknięty i ona nawet o tym się nie dowie.
- Wow, zobacz. To ja tak grzecznie bez alkoholu, a ty z jakimś piwem wyskakujesz? - zażartowała, udając zażenowanie poprzez kręcenie głową.
Biorąc pod uwagę, że czasem zwracał jej na to uwagę, myślała, że nie będzie jej podpuszczał. Ale przynajmniej mogła udowodnić mu (i sobie), że jeszcze nie ma problemu.
Słysząc kolejne słowa Jojiego, zmrużyła oczy, jakby przyglądając mu się dokładniej.
- Musiało mi to umknąć. - skłamała, nawet podkreślając to celowo swoim tonem głosu - Aczkolwiek... pasuje ci taki ubiór. Kiedy ja cię ostatni raz widziałam w czymś podobnym? Na weselu?
Nawet już nie była pewna, czy tam był ubrany w koszulę czy jakieś tradycyjne kimono. Za bardzo ją wkurwił tamtej nocy, aby pamiętała takie szczegóły.
Złapała menu i wykonała ruch ręką, jakby planowała uderzyć nią brata. Oczywiście delikatnie odłożyła kartę na stół.
- Pierdol się, Myohoji. - prychnęła rozbawiona, celowo nazywając go po nazwisku - jakby w ogóle nie byli rodziną - Może następnym razem przyłóż się bardziej do moich włosów.
Zarzuciła kucykiem niczym typowa nastoletnia suka w serialach.
Anonymous

Powrót do góry Go down

-Jeśli - to dobre słowo - puścił jej oczko. Wątpił w to by kiedykolwiek opuścił Oguni. Czasami zastanawiał się nad tym co by było gdyby... Sam jednak nie wiedział czy faktycznie chciałby opuścić to miasto. Co miałby robić poza nim? Przecież nikt nie kupi obrazów malarza znikąd.
-To tylko piwo - wywrócił oczyma na jej reprymendę. Trochę zamówił je po złości coby przetestować silną wolę siostry. A tak poza tym to po prostu miał ochotę na piwo. Joji rzadko pił ale czasami można. Szczególnie przy takiej okazji.
-Jestem taki przystojny, że wszystko mi pasuje - uśmiechnął się zadziornie. Jej wspomnienie o weselu sprawiło, że cały się zagotował w środku. Odetchnął jednak głęboko nie chcąc wybuchnąć -Tak, miałem coś podobnego - powiedział i urwał temat.
-Ej nie po nazwisku - zagroził jej palce i zaśmiał się -Postaram się - uśmiechnął się do niej delikatnie. Chociaż przecież jej fryzura była nienaganna. Może Joji faktycznie minął się z powołaniem i powinien zostać fryzjerem.
Anonymous

Powrót do góry Go down

- Twój żołądek trawi coś innego niż lokalne jedzenie? - odparła ironicznie, odbierając jego odpowiedź jako niechęć do wizyty we wspomnianej knajpie - Musisz się bardziej otworzyć na świat.
Oczywiście, jej było łatwo mówić. Sześć lat poza Oguni wiele nauczyło ją o świecie, szczególnie, że na studiach poznała także ludzi z innych państw. Można powiedzieć, że Meisa została Mrs. Worldwide w porównaniu do przeciętnego Oguńczyka.
- Tylko piwo? - powtórzyła i sięgnęła ręką do głowy Jojiego - Mój słodki, młodszy braciszek już pije alkohol? A skończył dwadzieścia lat? - mówiła tonem głosu podobnym do tego, jakiego używają babcie w stosunku do swoich wnuków, jednocześnie tarmosząc jego włosy.
Różnica między nimi to był zaledwie rok. Ale uwielbiała czasem wbijać mu małe szpileczki ze względu na to.
Chwilę później zachichotała, zasłaniając usta dłonią.
- No tak, zapomniałabym. - westchnęła, przewracając oczami.
Nawet nie pamiętała, odkąd Joji zrobił się taki pewny siebie. Wyrósł chłopak, nie ma co. Z rozmyślań wyrwał ją jednak grożący jej palec. Złapała za niego i pochyliła się do brata.
- A twoja stara to... - nie planowała dokańczać tekstu, chodziło tylko o pożartowanie sobie z ich konotacji rodzinnych.
Puściła jego rękę i ponownie oparła się o oparcie. Meisa miała prawie trzydzieści lat ale wciąż niektóre teksty tego typu ją bawiły. Za dużo się nasłuchała podczas studiów od swoich znajomych.
- To jak sobie dalej wyobrażasz to wszystko? - spytała półszeptem.
Miała pewność, że mogli w miarę swobodnie porozmawiać, kucharz i spółka byli daleko, grała muzyka więc dlaczego nie spytać Jojiego jak widzi przyszłość ich planów?
Anonymous

Powrót do góry Go down

-Raczej nie - odparł uśmiechając się półgębkiem. Lokalny patriota - nie ma to tamto. Ale czy miał w ogóle opcje, żeby nim nie być? Jak całe życie jesteś na takiej, a innej kuchni to koniec końców Twój żołądek byłby zaskoczony czymś zupełnie innym. Trochę jak z klątwą faraona.
-Niektórzy piją piwo dla smaku, a nie po to żeby się nawalić bo mają zły humor - odbił zgrabnie piłeczkę. Nie mógł przecież pozostać jej dłużny. Nie byłby sobą gdyby też nie wbił jej szpileczki. W końcu rodzeństwo tak ma, prawda? Zaraz po tym jak go poczochrała poprawił sobie włosy. Co jak co, ale rozczochrany siedzieć nie będzie.
-Wiem, że możesz tego nie widzieć bo jestem Twoim bratem ale uwierz mi - podobam się kobietom - uśmiechnął się do niej złośliwie. Przecież nie można było odebrać mu tego, że naprawdę dobrze wygląd. Nawet mimo blizny na twarzy.
-Moja stara to też Twoja stara - czasami zastanawiał się dlaczego Meisę bawią takie durne żarty. Wyjechała sobie na studia i pewnie wybrała dodatkowe zajęcia z sucharów.
-A co sugerujesz? To Ty jesteś od planowania. Ja tylko wspieram Cię psychicznie - czy ona naprawdę nawet teraz musiała o tym rozmawiać?
Anonymous

Powrót do góry Go down

Pokręciła głową, jakby niedowierzając, że Joji był tak uparty nawet jeśli chodziło o jedzenie.
- Czasem serio nie wierzę, że jesteśmy rodzeństwem. - burknęła.
Meisie zagraniczne jedzenie smakowało najbardziej. Miała oczywiście swoje ulubione dania kuchni azjatyckiej, ale bolał jej ograniczony dostęp do pizzy, hamburgerów i włoskich makaronów.
Uniosła brwi i prychnęła ironicznie, przy "ripoście" Jojiego.
- Nie mam pojęcia o kim ty mówisz. - wzruszyła ramionami, udając niewinną.
Przecież ona była koneserką alkoholi, a nie "piła, bo zły humor". Chociaż... w sumie... kogo ona próbowała oszukać?
Zmrużyła oczy, gdy Joji zaczął się przechwalać. Zaczęła parodiować go, dłonią udając jego usta.
- Zaprosiłeś mnie tutaj, żebym walczyła o twoje względy w związku z tym? - spytała rozbawiona i pochyliła się w jego kierunku od prawej strony - Nie chciałbyś chyba, abyśmy poruszyli temat moich facetów. - dodała ciszej i dała bratu pstryczka w nos.
Oczywiście żartowała sobie z tych względów, ale może już brunet popadł w takie samouwielbienie w związku z tym, że zabrał ją na obiad, że uznał, że będzie jej zależało na takich spotkaniach częściej?
Meisa położyła obie dłonie na ustach, jakby Joji właśnie opowiedział jej największą tajemnicę świata.
- O nie, naprawdę?! Niemożliwe... A ja cały czas wierzę, że cię podmienili w szpitalu. - wyglądała w tym momencie na bardzo zawiedzioną, ale przecież tak bardzo się różnili, że to niemożliwe, aby byli rodziną.
Kiedy chłopak zadał pytanie, akurat otrzymali swoje napoje. Dziewczyna nalała sobie trochę herbaty do filiżanki i odczekała, aż będzie "bezpieczniej".
- Średnio ci to wychodzi w takim razie. - odparła zaczepnie, przypominając o ostatniej kłótni - A tak serio, to myślałam, że może coś ci chodzi po głowie i mnie olśnisz, mój doradco.
Anonymous

Powrót do góry Go down

-Nie tylko Ty - tak naprawdę oprócz krwi to niewiele ich łączyło. Pewnie w grę przede wszystkim wchodziło to, że oboje byli wychowywani zupełnie inaczej. Jojiego traktowano często gorzej jak psa, a Meisa była zawsze oczkiem w głowie tatusia. Przecież nie mogli wyrosnąć na podobnych sobie.
-Wystarczy, że ja wiem - już jakiś czas temu zaniechał jakichkolwiek prób odwiedzenia siostry od spożywania takiej ilości alkoholu. Miał jednak wrażenie, że wszystko to było jak grochem o ścianę.
-Skończmy ten temat, okej? -odparł wyraźnie rozeźlony. Nie miał zamiaru słuchać o jej podbojach w wielkim świecie. Ona sobie balowała, kiedy on siedział w tym przeklętym mieście nie mając nawet okazji poznać kogoś nowego. Wszyscy w tym zawszonym Oguni się znali. A jeśli nie znali to kojarzyli.
Wywrócił oczyma na jej tekst o szpitalu. Joji nie miałby nic przeciwko gdyby podmieniono go w drugą stronę - jego podrzucili komuś innemu. Na pewno jakaś rodzina, która bardzo chciała, ale nie mogła mieć dziecka, wychowałaby go z miłością.
Podziękował skinieniem głowy za piwo, które pracownik nalał mu do kufla. Upił spory łyk zimnego napoju i westchnął krótko. Czasami jednak dobrze było zamówić sobie piwo.
Przetarł oczy dłonią chcąc zastanowić się nad odpowiedzią. Kiedy już w końcu miał to zrobić i spojrzał na Meisę zamurowało go. Miał tylko nadzieję, że to nie jest wina jego siostry. Liczył na jakieś zaprzeczenie...
-Co... wyście... odpierdolili? - zapytał powoli i wyraźnie.
Anonymous

Powrót do góry Go down

- Dobrze już, dobrze. - odparła, unosząc dłonie w geście poddania się.
Co prawda mogła wytknąć bratu, że sam zaczął ten temat, ale nie czuła potrzeby naciskania dalej.
Opuściła głowę, aby napić się z filiżanki, jednak kiedy podniosła wzrok, przed nią siedziała jakaś laska. Ale z taką samą blizną jak miał Joji. Ściągnęła brwi, tępo wpatrując się w osobę siedzącą przed nią.
- Umm... Joji? - spytała niepewnie w tym samym momencie, co on zaczął swoje pytanie - Co masz na myśli?
Chciała znów bawić się swoimi włosami, ale one były jakieś takie... inne. I uświadomiła sobie, że jakoś tak dziwnie brzmiała. O kurwa...
Meisa puściła się biegiem do łazienki, chociaż buty na obcasach utrudniały to. Po chwili Joji mógł usłyszeć jej krzyk z innego pomieszczenia. Wróciła do niego po dłuższej chwili, z mniejszą gracją niż jak była kobietą ale w miarę stabilnie.
- Ja... ja nie wiem... - zaczęła, patrząc w swój teraz bardzo płaski dekolt - Ten dzieciak z hotelu był opętany, ustaliliśmy, że pójdzie na ofiarę. Słyszałam, że ten demon co go opętał zdechł, inaczej by się tak nie darł. Ale... ale... - mówiła bardzo szybko, prawdopodobnie już także nie do końca wyraźnie - Nie wiem co się stało, duchy wydawały się zadowolone... - schowała twarz w dłoniach z nadzieją, że jak znowu spojrzy na brata... siostrę... to już będzie znowu mężczyzną.
W pewnym momencie jednak Meisa (Meison?) zaczęła się wręcz histerycznie śmiać. Długo nie mogła się opanować, aż w końcu to zrobiła, chociaż co chwilę miała małe napady.
- Joji... nasz ojciec... - wydukała z siebie, wycierając łzy ręką.
Chuj z nimi. Ale ich ojciec to musiał naprawdę być zachwycony faktem bycia kobietą. Może nawet nie będzie żałowała, że coś poszło nie tak. Szczególnie, że uznała się w tej wersji za całkiem przystojną.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Powiódł za nią wzrokiem. Wyzerował swoje piwo zastanawiając się nad sensem istnienia. Miał totalną pustkę w głowie. Zamiast tysiąca pytań po prostu siedział zszokowany. Docierały tylko do niego krzyki z kuchni i krzyk Meisy z łazienki. Wyjrzał przez okno. Ludzie wychodzili z lokali powoli wpadając w panikę.
Spojrzał na siostro-brata z szokiem i niedowierzaniem. To chyba była najdziwniejsza klątwa jaka kiedykolwiek spadła na Oguni...
-Tak słyszałem o tej ofierze, przecież mówiłaś - powiedział i postukał palcami w blat stołu. Jeszcze nie widział się w lustrze a już zachowywał się jak baba -Zadowolone... jasne... dlatego teraz ja mam cycki, a Ty fiuta? - uniósł wyżej brew i przetarł raz jeszcze oczy. Podniósł się żeby pójść do łazienki. Pokiwał głową na boki widząc swoje odbicie. Czy naprawdę tak ciężko nie odpierdalać jakichś dziwnych ofiar?
Wrócił do siostry i stanął krzyżując ręce na piersi. Wychylił jedno biodro wyżej jak typowa kobieta. Nie chciał dać tego po sobie poznać, ale ta sytuacja powoli zaczynała go bawić.
-Jestem ładniejszą dziewczyną niż Ty - puścił jej oczko i wysłał buziaczka. Zaśmiał się krótko i zaczesał włosy do tyłu. Miło było znów mieć je trochę dłuższe -Co ojciec? - rozłożył ręce z pytającą miną -Jest mamą, a mama tatą - proste.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Siedziała zamroczona, nie za bardzo wiedząc co teraz zrobić. Było tak dziwnie... nawet siedzenie ze złączonymi nogami wydawało się dziwne. Strasznie irytowało ją uczucie tam na dole, takie strasznie nienaturalne.
- Fajny tyłek! - krzyknęła tylko za bratem i zaśmiała się.
Wyglądało na to, że Meisa wczuwała się w rolę mężczyzny i to całkiem szybko. Co nie zmieniało faktu, że było jej strasznie nie wygodnie w butach na obcasach w tym momencie, a koszulka i spodnie były napięte jakby miały się zaraz podrzeć.
Kiedy Joji wrócił i zaczął się przechwalać, na jej twarzy pojawił się grymas zniesmaczenia.
- I jesteś bardziej babski niż ja... chociaż nie, normalnie też tak masz. - odparła i pokazała mu środkowy palec - I cycki też mam lepsze. - dodała po chwili i zarzuciła wciąż długimi włosami.
Właśnie. Postanowiła je rozpuścić, żeby zobaczyć z czym teraz jej brat będzie musiał się zmierzyć.
- Chcesz mnie uczesać, siostrzyczko? - spytała ironicznym tonem i wyjęła telefon, aby zrobić im obojgu zdjęcie - tak na pamiątkę.
- No, wyobraź sobie jaki on musi być wkurwiony. - odparła.
W końcu ich ojciec uważał się za samca alfa więc na pewno nie była mu w smak taka transformacja.
- Może powinnam się zgadać z mamą-mamą i mu najebać, korzystając z okazji. - dodała po chwili o wiele ciszej, jakby bała się, że może ktoś ich jakimś cudem usłyszy.
Westchnęła ciężko i spojrzała na kucharzy, którzy też dopiero odkrywali swoje nowe formy.
- Chyba zjebałam. - mruknęła bardziej do siebie niż do Jojiego i nalała sobie więcej herbaty.
Nie czuła się źle, że zabiła Hazukiego. Nie czuła się nawet bardzo źle, że pozmieniały się płcie w całym mieście. Wiedziała, że zrobiła co mogła ale na pewno nie spodziewała się takich skutków. Czemu tak się działo? Przecież inne yokai były zadowolone.
Była podirytowana sytuacją, ale wpadła na pewien pomysł, który koniecznie musiała wypróbować. Podeszła do Jojiego i najzwyczajniej w świecie wzięła go na ręce.
- Co tam, księżniczko? - spytała rozbawiona, a przy okazji pod wrażeniem swojej siły.
Anonymous

Powrót do góry Go down

-Wiem! - zdążył jej jeszcze odkrzyknąć. Pewnie, że miał fajny tyłek. Już jako facet miał fajny, a co dopiero teraz. Nie można było odmówić mu tego, że kobietą był równie atrakcyjną co i mężczyzną.
-Zazdrościsz? - jeszcze brakowało żeby dodał "duh". Wydął usta na moment słysząc jej komentarz -Co to, to nie kochanieńki - uniósł wyżej brew. Joji chyba za bardzo wczuł się w swoją nową rolę jaką była femJoji.
-Nie - rzucił jej sfochanym tonem i skrzywił się, gdy zrobiła im zdjęcia. Ten jej nowoczesny telefon... Czasami miał ochotę go dorwać i rzucić nim o ścianę. Na cholerę jej to dziwactwo technologiczne... Joji technofob.
-Myślę, że gryzie ściany - zaśmiał się zasłaniając usta dłonią. Jak tylko wyobraził sobie co musiał przeżywać jego ojciec to poprawiał mu się humor. To zdecydowanie najlepszy profit tej klątwy.
-Chyba? - prychnął pod nosem -Cholernie zjebałaś. Teraz tylko czekać aż Koyasuryo zwoła spotkanie... Nie chciałbym być w Twojej skórze - posłał jej wredny uśmieszek.
Kiedy go tak podniosła zaczął machać nogami i rękoma próbując się wyrwać. Jak już tylko odzyska swoje ciało to odpłaci jej się za to.
-Puść mnie do cholery - warknął wbijając w siostrę wściekłe spojrzenie.
Anonymous

Powrót do góry Go down

- Bardzo. - prychnęła i przewróciła oczami - W sumie może dobrze wyszło. Ty się teraz będziesz zajmował babskimi rzeczami, jak malowanie i czesanie mnie, a ja się zajmę porządnym wpierdolem. - uderzyła prawą pięścią w otwartą lewą dłoń - Może spróbujesz jeszcze swoich sił w szyciu? - dodała pogardliwie.
Zaśmiała się cicho i sama sobie związała włosy, chociaż oczywiście z gorszym efektem niż gdyby zrobił to Joji.
- Co złego to nie ja. - przypomniała i puściła oczko do brata.
Przecież ojciec nie musi wiedzieć, że to jej wina. Może nie połączy kropek i nie domyśli się, że coś nie poszło podczas "egzorcyzmów". Albo się dowie, biorąc pod uwagę to, co powiedział chwilę później Joji.
- Ej, ja to robiłam w dobrej wierze. Przynajmniej już to ścierwo nikogo nie opęta i nie wybije pół hotelu? Warto było? No warto. - uniosła lekko dłonie - Nie wiemy, co by się stało, gdyby ktoś inny spróbował to zrobić, może by było jeszcze gorzej. Jestem dobrej myśli.
Bardzo ją bawiła natomiast reakcja Jojiego, kiedy trzymała go na rękach. Przytuliła się policzkiem do jego twarzy.
- Kto jest taki malutki i uroczy, no kto? - musiała go podrażnić trochę.
Jednak kiedy poprosił, aby go puściła, zrobiła to bardzo dosłownie. Nie wykręciła go tak, aby stanął na nogach, a jedynie cofnęła ręce spod niego. Następnie, śmiejąc się cały czas, usiadła na swoim miejscu i zaczęła konsumpcję sushi, które w międzyczasie otrzymali. Kiedy Joji także wrócił na swoje miejsce, przyglądała mu się dłużej, aby ostatecznie kujnąć go pałeczką w cycka.
- Pożyczyć ci stanik? - spytała ciszej, zabierając rękę.
W sumie to wciąż miała jeden na sobie i było to bardzo dziwne uczucie.
Anonymous

Powrót do góry Go down

-Nie przyzwyczajaj się bo pewnie prędzej czy później ktoś tą klątwę zdejmie - wywrócił oczyma. Jeśli to miało być tymczasowe to nie miał zamiaru dramatyzować. Jeśli jednak okazałoby się, że zostaną w takich ciałach już na zawsze to chybaby się załamał.
-Może i w dobrej wierze, ale jakoś nie wyszło tak jak miało - zmierzył ją oceniającym wzrokiem. Już nie chciał mówić, że może jakby się bardziej przyłożyła albo zrobił to ktoś inny to może by tak nie skończyli. Miała przewagę siły w tej chwili więc wolał nie ryzykować.
-Przestań - burknął. Wcale nie był słodki! Seksowny i z pazurem owszem, ale nie słodki. Kiedy go puściła to upadł prosto na tyłek. Syknął krótko i spojrzał na siostro-brata z dołu. Podniósł się i masując swój zgrabny zadek ruszył do stolika. Westchnął głęboko kiedy usiadł na krześle. Spojrzał na Meise z politowaniem i prychnął, gdy tak trąciła jego pierś patyczkiem.
-Wal się - mruknął i chwycił swoje patyczki żeby podziubać nimi w sushi. Po chwili jednak rzucił nimi o stół -Odechciało mi się jeść
Anonymous

Powrót do góry Go down

- Nie ukrywam, że trzymam za to kciuki. Ale może się okaże za parę dni, że tobie się podoba taki stan rzeczy? - uśmiechnęła się zadziornie - Może tata, albo raczej już mama, zaakceptuje wreszcie twoje artystyczne powołanie?
- mówiąc to przyglądała się swoim umięśnionym ramionom. Nie mogła powiedzieć, że jej nowa forma jej jakoś bardzo nie odpowiadała, chociaż rzeczywiście, wolałaby znowu być kobietą. Teraz jednak czuła się bardziej niepokonana i potężna niż kiedykolwiek. Czyżby to był sposób na Oguni u jej stóp?
- Chcesz spróbować następnym razem?
Teraz to każdy mądry, każdy wszystko wiedział, każdy by sobie lepiej poradził. Nie dawała po sobie tego poznać na zewnątrz, ale prawda była taka, że trochę bolała ją opinia innych, już nie wspominając o tym jak bardzo bolała ją ta porażka. Niby nie do końca porażka, bo główny cel osiągnięty, ale trochę słabo wyszło.
Odruchowo cofnęła ręce, kiedy Joji rzucił pałeczkami. Przekrzywiła lekko głowę.
- Co cię trapi? - spytała, sięgając po herbatę - Przepraszam, nie chciałam cię urazić, jeśli o to chodzi.
Anonymous

Powrót do góry Go down

-Taaa jasne - powiedział najbardziej sarkastycznym tonem na jaki było go stać -Dobrze wiemy, że czegokolwiek bym nie zrobił nie zyskam w jego oczach - i to niestety było zgodne z prawdą. Joji po tylu latach starań już nawet nie chciał myśleć o próbowaniu zaimponowaniu swojemu ojcu.
-Po prostu uważam, że powinnaś to zostawić kapłanom, którzy się na tym znają - uniósł wyżej brew. Jak znajdzie tego kto wpadł na to, żeby jego siostra składała ofiarę to rozerwie go na strzępy. Przecież nie powinno się prosić o takie rzeczy kogoś kto nie uczy się tego od dziecka. Od tego są przecież kapłani.
-Nic się nie stało - posłał Meisie delikatny uśmiech -Po prostu to jest całkiem spora sprawa i jak pomyślę, że możemy tak już utknąć na zawsze to czuje się jakbym miał się załamać - westchnął.
Anonymous

Powrót do góry Go down

- Mimo wszystko, warto spróbować. - wzruszyła ramionami i wypiła łyk herbaty - Wiesz, jak coś, to ja cię obronię. - aby dodać mocy temu stwierdzeniu ustawiła się profilem do brata i zawiesiła prawą rękę koło lewego boku, aby ostatecznie wyciągnąć ją do góry - tak, jakby jako średniowieczny rycerz wyjmowała miecz z pochwy.
Wyglądało na to, że Meisa jako mężczyzna odczuwała dużą potrzebę bójki z kimś. Dosłownie kimkolwiek.
Zachmurzyła się jednak słysząc chłopaka.
- Ej no, ja się znam. Tylko... trochę mniej? - ewidentnie chciała być wszystkowiedzącą - Z resztą... kto nie ryzykuje ten nie pije szampana, prawda?
A przynajmniej kto nie ryzykuje ten nie okazuje się mieć chwilę później inną płeć. To wszystko było strasznie skomplikowane.
- A poza tym... może nie mówmy o kapłanach, dobra? - mówiąc półszeptem przygryzła dolną wargę i puściła bratu oczko.
Biorąc pod uwagę, że ostatnio pozbawiła życia także jednego mnicha, wolała unikać tematów z nimi związanych. Jeszcze coś za głośno któreś z nich palnie i pójdzie jakaś plotka, której woleliby uniknąć.
- Nie martw się, na pewno to odkręcą. - próbowała się uśmiechnąć ciepło, ale ostatecznie wyszedł wymuszony grymas.
Meisa była bardzo słaba w pocieszaniu, bo była prawdopodobnie jednym z największych pesymistów na świecie. Dlatego jak nie było potwierdzenia, że do czegoś dojdzie, to w większości przypadków nie wierzyła w to. Tak było i teraz. Mimo wszystko próbowała swoich sił.
- A nawet jak nie, to i tak cię kocham. - dodała po chwili z lekkim uśmiechem i kontynuowała jedzenie swojej porcji sushi.
Anonymous

Powrót do góry Go down

-Naprawdę nie chce mi się próbować po raz kolejny z nadzieję, że jako kobieta zdziałam coś więcej[/b - nie wydawało mu się, żeby ta sytuacja cokolwiek zmieniała. Przecież koniec końców był jego znienawidzonym synem a o takich rzeczach się nie zapomina -[b]Dzięki ale umiem sam o siebie zadbać - chociaż musiał przyznać, że miło mu się zrobiło kiedy Meisa zaoferowało swoją chęć pomocy. Miał tylko nadzieje, że nie dojdzie do sytuacji, w której faktycznie będzie musiała go bronić jako facet.
-Czekać tylko aż wielki nadęty Shiro Cię do siebie wezwie - pokiwał głową nie wierząc w to, że siostra tak lekko do tego podchodzi. Przecież to wszystko mogło nieść za sobą spore konsekwencje nie licząc całej tej klątwy. Jeszcze wojny rodów im brakowało.
-W to nie wątpię. Pytanie tylko ile ludzi straci przez to życie - skrzywił się nieznacznie dłubiąc w jedzeniu pałeczką. Zupełnie odechciało mu się przez to wszystko jeść. Spojrzał na Meisę spod byka słysząc jej ostatnie słowa. Uśmiechnął się do niej delikatnie.
Anonymous

Powrót do góry Go down

- E tam, ja bym próbowała. - odparła, opierając się łokciem o stół i wspierając głowę na dłoni.
Zrobiła dzióbek i zaczęła ruszać ustami jak babcie nad swoimi wnukami - w ten sposób chciała pokazać Jojiemu jak bardzo był uroczy w tej formie, a co za tym idzie, mógł mieć większą siłę przebicia. Teoretycznie. Wróciła jednak po chwili do normalnej pozycji i skinęła głową, machając pałeczkami w prawej ręce.
- Nie to nie. - podsumowała jedynie, chociaż w jej głosie było słychać niewielki zawód.
Odłożyła energicznie pałeczki na stół, skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i oparła się o oparcie.
- Cholera, zapomniałam o nim. Tylko nie ten idiota. - mruknęła i westchnęła ciężko - Dobra, jakoś to przeżyję. W razie czego ciocia mnie wesprze. - wzruszyła niedbale ramionami i wróciła do jedzenia.
Nie przepadała za Shiro, bo był nadętym nudziarzem. Ale też miał prestiż. Ale ona też miała zaplecze w postaci jego żony, która dla niej była ciocią. Były sobie bliskie.
- Ale wyobraź sobie jaki on musi być teraz uroczy... i wkurwiony. - zarechotała cicho i opuściła wzrok na jedzenie, aby parę sekund później westchnąć, słysząc kolejną wypowiedź Jojiego.
- Serio nas to interesuje, dopóki nie chodzi o żadne z nas?
Anonymous

Powrót do góry Go down

-Już dawno zmęczyłem się próbowaniem - mruknął do siebie pod nosem. Chociaż nie mógł zaprzeczyć, że cieszyłby się z tego gdyby jego ojciec nagle zaczął go szanować i doceniać. Z wiekiem jednak Joji zaczynał akceptować swoją pozycję w rodzie. A przynajmniej sprawiał takie wrażenie.
-Naprawdę? Zapomniałaś? - przetarł oczy nie mogąc uwierzyć w to, co usłyszał. Czasami miał wrażenie, że jego siostra jest roztrzepana jak cholera -W takich chwilach cieszę się, że nie mam nic do gadania w tych rodowych sprawach - uśmiechnął się do niej wrednie. Nie musiał przejmować się tą cała klątwa, która spowiła ich miasteczko. Uniknie też wszystkich konsekwencji związanych z tą sytuacją. Oczywiście jeśli będzie trzeba to wesprze Meise, ale tylko w ostateczności.
-Każdy facet w tym mieście jest teraz wkurzony. Łącznie ze mną - męska dumna ucierpiała najbardziej. Joji był zdania, że kobietom jakoś łatwiej się pogodzić ze zmianą płci niż facetom -Właśnie dlatego mnie to interesuje. Nie chciałbym żeby wpadli na pomysł, żeby ukarać Cię za Twój... - szukał słowa -wybryk - powiedział w końcu. Naprawdę nie chciał być zmuszony do ratowania jej tyłka.
Anonymous

Powrót do góry Go down

- Wybacz, ale nie myślę o facetach całymi dniami. - mruknęła chwilę przed tym jak upiła łyk herbaty - Taaa, Joji jak zwykle na swoim bezpiecznym krzesełku z wmontowanym stoliczkiem. - dodała po chwili i kontynuowała picie, chociaż na jej twarzy pojawił się równie nikczemny uśmieszek.
Wyobraziła sobie brata - aktualnie siostrę - na takim krzesełku dla niemowląt: wysokich, ze stoliczkiem i otworami na nogi. Tak w sumie czasem go sobie wizualizowała, kiedy ten nie podejmował żadnego ryzyka - w przeciwieństwie do niej.
- Z całym szacunkiem, ale o ciebie akurat się teraz najmniej martwię. - powiedziała spokojnie, odkładając filiżankę na stół - Wybaczyłam ci ostatnio parę rzeczy, więc liczę na to samo.
Westchnęła ciężko, słysząc Jojiego. Automatycznie jakby humor jej się zepsuł.
- Myślisz, że coś mi grozi? - spytała bardzo poważnym tonem, zaciskając usta, po czym przetarła sobie twarz dłonią - W razie czego jak chcesz się stąd zabrać to miej jedną torbę spakowaną. - dodała po cichu, przetaczając pałeczką ostatni kawałek sushi.
Jeżeli okaże się to konieczne i dowie się o tym wystarczająco wcześnie, wciąż mogła złożyć kogoś w ofierze (akurat w tym typie już ma doświadczenie) i uciec z miasta. Nie miałaby w sumie nic przeciwko jakby Joji wtedy pojechał z nią.
Anonymous

Powrót do góry Go down

-Masz szczęście - mruknął pod nosem bardziej do siebie niż do niej. Nie byłby sobą gdyby pozostawił ten tekst bez komentarza -Po prostu chce jeszcze trochę pożyć, okej? - warknął w jej stronę -Poza tym nie zapominaj o tym, że wiele zrobiłem dla nas - w jego oczach pojawiły się niebezpieczne iskierki. Może jego siostra sądziła, że Joji jest jak dzieciak ale tak naprawdę nie wiedziała o nim wszystkiego. Miał przed nią jeszcze sporo tajemnic, który nie chciał ujawnić jeśli nie będzie ku temu powodów.
-Tak jasne... wypominaj mi... - jak jeszcze raz usłyszy coś na ten temat to Meisa ma jak w banku, że Joji wybuchnie. Przeprosił ją za to i chciał żeby rzuciła to w niepamięć. Zapomniał jednak o tym, że baby zawsze wypominają, gdy jest im to na rękę.
-Sam nie wiem - westchnął i skrzyżował ręce na piersi -Dobrze wiesz, że i tak koniec końców Ci pomogę. W końcu jesteś moją siostrą, tak? - nie miał co do tego wątpliwości, że gdyby przyszło co do czego to walczyłby o Meisę.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach