Droga do lasu Shimojo
by Lert Czw Lut 11 2021, 01:29

Kto zagra?
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:44

Rezerwacje wyglądów
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:30

But the darker the weather, the better the man
by Oguni Sro Sty 13 2021, 21:14

Aktualnie słucham
by Junko Wto Sty 12 2021, 21:56

Bar
by Gość Wto Sty 12 2021, 19:37

Ogrody
by Lert Wto Sty 12 2021, 18:27

Stare drzewo
by Gość Sob Sty 09 2021, 00:16

Park
by Gość Czw Sty 07 2021, 20:57


Zbierała zioła gdy dostała wiadomość od Goro. Uniosła brew zaskoczona tym że się w ogóle odezwał. Zamknęła klapkę telefonu, chowając go do kieszeni. Nawet nie miała ochoty odpisywać mu po ostatnim spotkaniu. Co prawda milczał dobry miesiąc a i ona nie planowała się do niego odzywać. A już na pewno nie po tym jak ją zwyzywał od najgorszego.
Robiło się już późno, musiała się naszykować przed pójściem na patrol. Zdjęła bandaż z prawego przedramienia, przemyła ranę i posmarowała ziołową maścią. Wszystko się ładnie zaczęło goić. Po czym założyła świeży bandaż i ubrała się w granatową yukatę. Włosy związała w luźnego kucyka i poprawiła katanę przy pasie i wyszła z domu.
Idąc przed siebie rozglądała się bardzo uważnie po okolicy i nim się zorientowała znalazła się w okolicy starego młyna. Widząc budynek z oddali przygryzła dolną wargę. Wzięła głębszy wdech i wyjęła telefon z torby. Zerknęła jeszcze na wiadomość od kapłana. "Nie mam mu nic do powiedzenia.." mruknęła w myślach. - Niech go jasny szlag.. - mruknęła idąc w kierunku młyna. Rozejrzała się po okolicy. Widocznie była tu pierwsza. - Poczekam do zachodu słońca i pójdę na patrol.. trzeba było podać czas spotkania.. - fuknęła pod nosem i weszła do pomieszczenia siadając pod jedną ze ścian. Wyjęła ostrze z pochwy i zaczęła je polerować dla zabicia czasu.
Anonymous

Powrót do góry Go down

francesinha (tost kiełbasa kotlet boczek parówki jakieś smażone mięso ser tost jajko sadzone - frytki i wszystko ratuje tłusty sos) Portugalskie narodowe danie
Anonymous

Powrót do góry Go down

Ta znajomość do łatwych nie należała. Była dość skomplikowana jak na jej proste życie. Z jednej strony była przez niego obrażana, z drugiej jednak to on ją nawoływał do spotkań. Czasami się poużalał, czasami narzekał czy się chwalił swoimi osiągnięciami. O ile osiągnięciem można nazwać sporą ilość zaliczonych fizycznie osób czy jakieś brudne interesy. Ale nie jej było to oceniać. Towarzystwo drugiej osoby było na wagę złota dla niej. Możliwość spędzenia z kimś choć paru krótkich chwil bez bycia traktowanym jak powietrze była czymś nieocenionym. Nawet jeśli przyszło jej ten czas spędzać z kimś pokroju Goro.
Wielokrotnie się zastanawiała czy chce go znowu widzieć, wiedziała że w jakimś momencie spotkania jego monolog przejdzie w salwę obraźliwych słów. A pomimo tych wahań i tego co ją czekało, nadal się pojawiała na każde jego zawołanie. Jak jakiś bezdomny pies który mógł przez krótką chwilę poczuć się czyjąś własnością.
Gdy stanął w progu zmniejszając ilość światła wpadającego do ogromnego pomieszczenia, zacisnęła dłoń na szmatce, którą polerowała ostrze. "A jednak przyszedł.. więc się nie minęliśmy.." przemknęło jej przez myśl. Pierwsze słowa jakie padły z jego ust musiały od razu być obraźliwe. Szczęka mocniej się zacisnęła po tym co usłyszała. Miał rację? Czemu tu właściwie przyszła?!
Czerwone ślepia przeniosły się na jego twarz, ten arogancki uśmieszek który znała tak dobrze. Aż za dobrze! "Czy on mnie sprawdza?! Sprawdza moje granice?!" to pytanie tak wiele razy spędzało jej sen z powiek, ale nigdy nie zadała go na głos.
Gdy się zbliżył i kucnął przy niej aż się wzdrygnęła będąc aż tak blisko niego. - A jednak potrafisz wykrztusić z siebie komplement bez odgryzienia sobie przy tym języka.. kto by pomyślał? - syknęła uśmiechając się z lekkim rozbawieniem. Po czym odepchnęła go od siebie. - Jesteś za blisko.. bogowie wiedzą gdzie się wcześniej szlajałeś.. - nie kryła w głosie obrzydzenia jemu specjalnie na złość. Skoro chwalił jej się swoimi podbojami od czasu do czasu to mogła to wykorzystać w swoim arsenale obelg, o ile to było coś co mogło go zgorszyć. Ale czas najwyższy się o tym przekonać. Schowała ostrze do pochwy i poprawiła rękaw yukaty zasłaniając większą część bandaża na przedramieniu.
Anonymous

Powrót do góry Go down

francesinha (tost kiełbasa kotlet boczek parówki jakieś smażone mięso ser tost jajko sadzone - frytki i wszystko ratuje tłusty sos) Portugalskie narodowe danie
Anonymous

Powrót do góry Go down

Zmarszczyła brwi, wiedziała że się zaraz odgryzie. On to miał we krwi, jak żmija jad w kłach. Musiał się nad kimś pastwić żeby czuć tą odrobinę władzy, takie przynajmniej sprawiał wrażenie. Nie odpowiedziała na jego słowa. Nie musiała mu się z niczego tłumaczyć!
Prychnęła słysząc wzmiankę o płaceniu. - Ale doskonale wiemy że nie jestem taka jak cała reszta.. - mruknęła. "Kijem przez szmatę bym cię nie tknęła.." dodała już w myślach. Nie rozumiała co inni w nim widzieli. Ci co tak bardzo pragnęli jego towarzystwa. Aż się wzdrygnęła na myśl o intymnym kontakcie z kimś pokroju Goro. Nie. Taki jaki był dla niej teraz, nadal nie wiedziała czy to był prawdziwy on. Czy grał skurwiela ze względu na to że ona była z rodu Yama? Czy gdyby nie była poznałaby jego prawdziwą osobowość? Czy grał przed innymi i przy niej był sobą? Nie potrafiła tego rozgryźć.
Wpatrywała się w jego pokaz, czując jak z niej drwi jeszcze bardziej. Zaczynała żałować z każdą następną chwilą że tu przyszła. Że nie potrafiła zignorować jego wiadomości!
Kolejne słowa jedynie podnosiły w niej gniew."Czemu się na to godzę?! Czy jestem aż taka zdesperowana?! Za kogo on się ma?!" warknęła w myślach.
Czując jak złapał ją za podbródek i uniósł jej twarz żeby spojrzała mu w twarz aż cała się spięła. Gwałtownym ruchem dłoni zbiła jego rękę tak żeby jej nie dotykał.
- A nawet jeśli ktoś jest.. - wymamrotała cicho pod nosem odwracając od niego wzrok. - Moje relacje z innymi to nie jest twoja sprawa.. - warknęła nagle. Jeśli myślał że był jedynym osobnikiem który się do niej odzywa to był w wielkim błędzie. Zaczęła się ostrożnie podnosić z podłogi. - Nie wiem co jest bardziej pojebane.. to że się z tobą widuję pomimo tego jak mnie traktujesz czy to że to Ty do mnie lgniesz jak jakaś ćma do światła.. - zmrużyła czerwone ślepia wpatrując się w niego przez chwilę gdy mocowała katanę za pasem. - Kto tu kogo bardziej potrzebuje do życia? Ja ciebie? Czy ty mnie? - to mówiąc zrobiła krok w jego stronę. - To ty zawsze piszesz pierwszy.. to ty chcesz się spotkać.. może ja po prostu się na to godzę bo jest mi cię żal? Biedny mały Goro.. nikt nie chce słuchać jego pierdolenia.. ojojoj.. - chyba pierwszy raz się mu postawiła i zaczęła być dla niego nieprzyjemna. I za cholere nie dało się wyczuć czy mówiła prawdę czy mówiła to tylko po to żeby go wkurwić.
Anonymous

Powrót do góry Go down

francesinha (tost kiełbasa kotlet boczek parówki jakieś smażone mięso ser tost jajko sadzone - frytki i wszystko ratuje tłusty sos) Portugalskie narodowe danie
Anonymous

Powrót do góry Go down

Widziała jak się jej przyglądał gdy mówiła, nie komentował. Była ciekawa do pewnego stopnia czy wybuchnie czy wybiegnie ze łzami z tego miejsca i więcej się do niej nie odezwie. Czy tęskniłaby za jego arogancją i złośliwościami? Kto wie?
Nie musiała długo czekać na jego reakcję. Ruszył w jej stronę skracając dystans do minimum. Palce zacisnęły się na delikatnej skórze szyi. Syknęła cicho gdy z głuchym hukiem cisnął ją o najbliższą ścianę. Czerwone ślepia wbiły się w jego ciemno bursztynowe tęczówki. Rozchyliła lekko usta gdy zacisnął palce nieco mocniej. Od razu złapała go jedną dłonią za nadgarstek, palce drugiej zacisnęły się na jego przedramieniu. - P.. pusz..czaj.. - wyjęczała czując dyskomfort. Zamknęła oczy gdy wrzasnął jej do ucha nagle, aż cicho pisnęła sama z siebie.
- Nie pierdol.. - skomentowała jego wzmiankę o ofiarach z ludzi. - Skoro tak mało znaczę.. to co tutaj nadal robisz? - wymamrotała na tyle na ile pozwalała jej obecna sytuacja.
Szepty na ucho nie były teraz najprzyjemniejsze, nie wiedziała co chciał osiągnąć tym zagraniem. Zarzucanie jej niemoralności sprawiło że się cała spięła. - Może pozwalam na rzeczy na które tobie bym nigdy nie pozwoliła?! - warknęła żeby się mu jakoś odgryźć. Niech wie że są rzeczy w tym świecie których on nigdy nie będzie mógł mieć, nie ważne jak bardzo będzie czegoś chciał.
Odkaszlnęła gdy w końcu puścił jej szyję. Uśmiechnęła się złośliwie. - Nie przeczę że zanim mnie poznałeś miałeś wszystko pewnie poukładane w tym swoim idealnym życiu.. ale co to za życie musiało być żeby uciekać od niego i wyciągać ręce to kogoś takiego jak JA? - warknęła mu w twarz. Widząc jak sięgnął na powrót dłonią do jej szyi aż docisnęła całe swoje ciało do ściany. Wzdrygnęła się czując delikatny dotyk na wrażliwej skórze. Prychnęła słysząc ostatnie słowa padające z jego ust. - Nie rozśmieszaj mnie.. Kto tu jest bardziej żałosny?! JA, która nie mam normalnego życia?! To ty jesteś popsuty do tego stopnia że normalność Ci już nie wystarcza! Potrzebujesz kogoś takiego jak JA.. bo beze mnie jesteś tylko zepsutym, rozbestwionym, egoistycznym dupkiem z którym nikt nie chce się zadawać jeśli nie widzi w tym profitów! Tak! Dobrze słyszałeś! Szukasz kogoś bardziej poturbowanego przez los żeby zatuszować swoje niedoskonałości! - warknęła na niego ani na chwilę nie odrywając swoich karmazynowych ślepi od jego własnych.
Anonymous

Powrót do góry Go down

francesinha (tost kiełbasa kotlet boczek parówki jakieś smażone mięso ser tost jajko sadzone - frytki i wszystko ratuje tłusty sos) Portugalskie narodowe danie
Anonymous

Powrót do góry Go down

Tyle razy ją obrażał, tyle razy mieszał ją z błotem. Więc czemu miałaby mu tego nie rzucić wszystkiego w twarz? Uświadomić mu że to z nim jest coś nie tak że tak bardzo łaknął jej towarzystwa pomimo tego kim była. Nie, nawet nie tego kim była ale kogo z niej zrobił w swoich oczach. Wytknięcie mu tego wpędziło go w amok. Nie widziała go jeszcze takiego wściekłego. Oczywiście było w tym wiele jej zasługi, nawet była z tego trochę dumna gdzieś w głębi siebie.
Karmazynowe ślepia wpatrywały się w jego rozwścieczone oblicze, myślała że zaraz mu żyłka na skroni eksploduje. Czy poniżanie słowami jej nie wystarczyło? Czy musiał się dopuścić rękoczynów? Spodziewała się że podniesie na nią rękę, że zaraz jej coś zrobi. Znowu sprawi jej jakiś fizyczny ból.
Ale nie spodziewała się tego co zrobił. Jęknęła cicho gdy dłoń zacisnęła się na białych włosach. To bolało. Chciała złapać go za rękę by się jakoś oswobodzić. Ale ruch był szybki i zdecydowany. Przyciągnął ją bliżej siebie z jakiegoś niezrozumiałego dla niej powodu. Serce jej na moment stanęło, a przynajmniej takie miała wrażenie. Czując jego wargi na swoich dosłownie ją sparaliżowało. "........" w głowie pojawiła się istna pustka.
Oczywiście nie odwzajemniła jego gestu, pozostając bierną do momentu gdy nie oderwał się od jej warg. Ugryzienie dolnej wargi było na tyle bolesne że nie była w stanie tego przemilczeć. Zasyczała boleśnie czując metaliczny posmak na czubku języka.
Nie zdołała zareagować, wszystko działo się tak szybko i zarazem jakby w zwolnionym tempie. To się nie miało wydarzyć. Kolejne gwałtowne szarpnięcie za włosy gdy cisnął dziewczyną w kierunku podłogi. Poleciała na kolana z hukiem, gdy dłonie i kolana uderzyły o drewnianą podłogę. Luźno związane włosy w kucyka się rozpuściły w chwili gdy puścił jej włosy z uścisku. "Nie.. to.. to nie.. to się nie.. wydarzyło.. nie zrobił tego.. nie mógł.." zaczęła dukać w myślach nie mając odwagi wypowiedzieć tych słów na głos. Serce biło jak pojebane i nie z ekscytacji. Adrenalina, szok, gniew.
"To, że mi na coś nie pozwalasz, nie oznacza, że i tak tego nie dostanę."
Słysząc te słowa aż zadrżała cała. Łzy napłynęły do oczu. Nie chciała uwierzyć w to jak daleko miał czelność się posunąć. To co mówił nawet nie docierało do niej w pełni, słyszała jego głos. Gdy sięgnął dłonią do jej twarzy by odgarnąć kosmki z czoła rzuciła mu nienawistne spojrzenie. Mógł dostrzec zbierające się w kącikach oczu łzy, zanim szarpnęła głową by odwrócić od niego wzrok. Wlepiła go w deski podłogi kawałek dalej. - Nie miałeś prawa.. - wymamrotała dopiero po dłuższej chwili gdy już zdążył się wyprostować. - Możesz mnie obrażać.. możesz mną gardzić.. możesz się mnie brzydzić.. ale nie miałeś prawa mi tego robić! Nie jestem twoją zabawką! Nie jestem twoją własnością! Nie możesz ze mną robić co ci się żywnie podoba.. - w głosie dało się słyszeć gniew, żal. - Nie powinnam była tu przychodzić! To był błąd! - wysyczała nie wierząc że ten pierdolony egoista skradł jej pierwszy pocałunek. Ale prędzej sobie język odgryzie niż mu o tym powie. - Wynoś się Koyasuryo.. i skasuj mój numer! Nie chcę cię więcej na oczy widzieć! - warknęła nie chcąc nawet na niego spojrzeć.
Anonymous

Powrót do góry Go down

francesinha (tost kiełbasa kotlet boczek parówki jakieś smażone mięso ser tost jajko sadzone - frytki i wszystko ratuje tłusty sos) Portugalskie narodowe danie
Anonymous

Powrót do góry Go down

W jej wnętrzu szalał istny sztorm emocji. Była wściekła, rozżalona, zbulwersowana, smutna. Wszystko się ze sobą mieszało. A przy tym wszystkim była nadal w szoku że mężczyzna miał czelność posunąć się aż tak daleko! Obelgi w zupełności wystarczyły żeby pokazać jej gdzie jej miejsce w jego oczach.
Tęsknota za towarzystwem innych ludzi popychała ją czasami na skraj tolerancji dla chamstwa jakie otrzymywała od niektórych. Ale to były tylko słowa, nie były aż tak inwazyjne jak to co zrobił przed chwilą. Wzmianka o zabawce sprawiła że złapała za pierwszy lepszy przedmiot który napatoczył jej się pod palce. Akurat była to mała drewniana miseczka i rzuciła nią gdzieś jego nogi. - Wypierdalaj i nie wracaj! - warknęła ochrypłym tonem w jego stronę. Przyłożyła palce do zranionej do krwi dolnej wargi, to miejsce po ugryzieniu nadal lekko szczypało. Metaliczny posmak własnej krwi wcale nie pomagał. - Nie jesteś w stanie mi bardziej zaszkodzić Koyasuryo.. daruj sobie te żałosne groźby! - warknęła jeszcze za nim gdy widziała jak wychodził ze starego młyna.
Uderzyła pięścią w podłogę raz, po chwili kolejny i następny. To że on nie przejmował się fizycznością nie znaczyło wcale że wszyscy wkoło niego tak samo myśleli.
Podniosła się po dłuższej chwili z podłogi i oparła się plecami o ścianę. Spuściła głowę w dół, białe kosmki zakryły karmazynowe ślepia. Zbliżyła dłonie do twarzy ocierając oczy ze słonej cieczy. "Niech go jasny szlag! Bezczelny, egocentryczny, skurwiel!" warknęła w myślach wpatrując się próg przez który niedawno przeszedł gdy zostawił ją samą. - Nienawidzę łajdaka.. - mamrotała starając się wyzbyć wspomnień jakie jej zasiał naruszeniem jej prywatnej przestrzeni. Poprawiła broń za pasem i wyszła z pomieszczenia idąc na patrol. Oby tej nocy żaden demon nie napatoczył się białowłosej pod nogi dla własnego dobra..

Z TEMATU
Anonymous

Powrót do góry Go down

francesinha (tost kiełbasa kotlet boczek parówki jakieś smażone mięso ser tost jajko sadzone - frytki i wszystko ratuje tłusty sos) Portugalskie narodowe danie
Anonymous

Powrót do góry Go down

Sama nie wiedziała czemu była taka zirytowana ostatnią resztką pobytu u niego. Ale nie mogła już tego słuchać, jęczenia i pierdolenia w jednym. I jeszcze miała u niego spać?! ONA u NIEGO?! Wolne żarty! Ten pomysł był tak głupi że aż śmiać jej się chciało na samo wspomnienie jego propozycji. Za kogo on ją miał? Za małą bezbronną sześciolatkę co to sobie nie poradzi sama? "Nie potrzebuję jego ani jego ochrony! Niech spierdala.." warczała w myślach przekraczając próg jego posesji.
Wbrew pozorom wcale tak szybko się nie przemieszczała, stan upojenia doskonale wpłynął na jej samopoczucie i orientację w terenie. Poza tym nigdy nie była u niego ani tym bardziej w pobliżu pałacu jego rodu. Krążąc w kółko i psiocząc pod nosem, dzięki świeżemu powietrzu zdołała nieco bardziej wytrzeźwieć. Nie wypiła wcale dużo, może drugie tyle i by mu pewnie tam na kolanach usnęła. Los w idealnym momencie odciął ją od alkoholu.
Zatrzymała się nagle w miejscu i zaczęła się rozglądać. - Gdzie ja do cholery jestem? - mruknęła pod nosem rozglądając się po okolicy. Poczuła jak telefon zawibrował, po chwili znowu, kolejny raz. Wyjęła go zza pasa i sprawdziła kto pisał. Podejrzewała że Ciro, ale jednak nie on. Pochyliła się bardziej nad telefonem. Czytając wiadomość za wiadomością, zaczęła iść po prostu przed siebie. - No i co jeszcze? - warknęła zamykając klapkę i idąc przed siebie. Wypełzła z krzaków rozglądając się za jakimś punktem orientacyjnym. Dostrzegła z oddali jakiś zarys budynku. Ruszyła w tamtą stronę, może to będzie punkt orientacyjny. Gdy zmniejszyła dystans dostrzegła że to stary młyn był. Przechyliła głowę w bok dostrzegając jakieś zwłoki podpierające na siedząco zewnętrzną ścianę opuszczonego budynku. Podeszła bliżej i gdy dostrzegła że to nikt inny jak ten idiota co do niej przed chwilą wypisywał to aż jej się buzia sama otworzyła. - G.. Goro? - mruknęła pod nosem podchodząc bliżej. "Co on tutaj robi?" mruknęła zbliżając się do niego.
- Czy ciebie do reszty postrzeliło? - warknęła. Ale widząc jak ten nie reaguje, mało tego wyglądał jak by spał. Zmarszczyła czoło podchodząc bliżej. Szturchnęła go lekko w ramię. Nic. - Goro? - spytała przyglądając się mu uważniej. Nie wyglądał na rannego. - To nie jest śmieszne Koyasuryo.. - dodała po chwili przykucnęła przy nim. Przyłożyła dłoń do zaczerwienionego polika. Był gorący. Czoło też miał rozpalone. Oczy zrobiła większe. - No rzesz by cię jasny szlag.. - mruknęła łapiąc nieprzytomnego za rękę. Oplotła nią swoją szyję i z trudem próbowała go podnieść. Był większy i masywniejszy od niej. - O boże.. jakiś ty ciężki.. - mruknęła prawie go biorąc do pionu uwieszonego na sobie. Jakoś go dotaszczyła do wnętrza pomieszczenia. Przestępując próg nogi się pod nią ugięły i runęła z nim na podłogę. Wzdychnęła czując jak jego własny ciężar ją przyciska do brudnej podłogi. Mocując się trochę z nim jakoś spod niego wypełzła i używając resztek sił zaciągnęła go pod ścianę.
Może nikt tak nie urzędował od długiego czasu ale były tam jakieś maty na których mogła go położyć. Znalazła jakieś koce, Na jednym go ułożyła żeby nie marzł od spodu. Drugim go przykryła. Rozpaliła ogień w miejscu do tego przeznaczonym żeby zrobiło się cieplej. Po czym wygrzebała jakąś drewnianą miskę i wybiegła z pomieszczenia żeby nabrać zimnej wody ze strumienia. Gdy wróciła usiadła przy nim i odwiązała pas obi z kimona i nadszarpnęła kawałek mocząc go w lodowatej wodzie. Po czym ułożyła wilgotny materiał na jego czole żeby zbić niebezpiecznie rosnącą temperaturę. Poszłaby po jakieś zioła, ale nie chciała go zostawiać samego, zwłaszcza a takim stanie.
Podsunęła się bliżej i ułożyła jego głowę na swoich kolanach. - Idiota.. - mruknęła pod nosem i zmieniła okład gdy robił się za ciepły.
Anonymous

Powrót do góry Go down

francesinha (tost kiełbasa kotlet boczek parówki jakieś smażone mięso ser tost jajko sadzone - frytki i wszystko ratuje tłusty sos) Portugalskie narodowe danie
Anonymous

Powrót do góry Go down

Widziała drobną reakcję na twarzy gdy położyła zimny, mokry fragment obi na jego czole. Odetchnęła z ulgą, choć i tak się martwiła o niego. W pokoju wyglądał normalnie. Czy coś wziął jak wyszła? Czy udawał że się dobrze czuł? Był markotny ale to nie była jakaś nowość.
Dorzuciła parę gałązek go małego ognia nieopodal nich. Zdjęła szmatkę i ponownie zanurzyła ją w lodowatej wodzie. Wykręciła ją i ponownie ułożyła na jego czole. Przydały by się jakieś zioła, z których mogła zrobić napar, ale do tego musiałby chociażby odzyskać przytomność.
Wpatrywała się w niego przez cały czas, zastanawiając się nad tym całym dzisiejszym wieczorem. Czy powinna była z nim zostać? Pokręciła na tą myśl przecząco głową. To byłby głupi pomysł żeby u niego nocować.
Nie spodziewała się że by po nią wyszedł i to jeszcze w takim stanie. Nie rozumiała co go pchnęło do takiej idiotycznej decyzji. Zdjęła szmatkę przykładając wolną dłoń do jego czoła po którejś zmianie okładu. Zmarszczyła nasadę nosa nie mogąc zbytnio wybadać czy jego temperatura spada czy nie. Sama miała teraz zimne dłonie, od maczania ich co chwila w misce z wodą.
"Dobrze że jest nieprzytomny.." przemknęło jej przez myśl gdy się pochyliła nad nim i ustami dotknęła jego czoła. "Nadal zbyt rozgrzany.." przemknęło jej przez myśl i wyprostowała się ponownie kładąc mokrą szmatkę na jego czole. Przyłożyła zimną dłoń do rozgrzanego polika a następnie do szyi, to miejsce też dobrze było schłodzić. Nie do końca jej to pasowało że musiała go dotykać, ale traktowała go jak zwykłego chorego. A przynajmniej tak sobie to tłumaczyła.
Anonymous

Powrót do góry Go down

francesinha (tost kiełbasa kotlet boczek parówki jakieś smażone mięso ser tost jajko sadzone - frytki i wszystko ratuje tłusty sos) Portugalskie narodowe danie
Anonymous

Powrót do góry Go down

Mogła być na niego zła, często palnął coś co ją potrafiło urazić czy zniechęcić. Ale były też momenty, gdy okazał odrobinę dobroci. I choć mogła je policzyć na palcach jednej ręki, to nie wiedziała wtedy co ma powiedzieć, jak się zachować. Kiedy przesadzał, stawiała mu opór. Kiedy był miły i łagodny otwierała się na niego. Pokazywała tą łagodniejszą naturę, tą której nigdy się nie wyrzekła. Nigdy nie próbowała zatuszować, a którą nie specjalnie był zainteresowany.
Więc była tą pyskatą, momentami arogancką dziewczyną z wyklętego rodu. Tą która nic dla nikogo nie znaczy, a jednak zna swoją własną wartość.
Teraz jednak nie wyobrażała sobie żeby go zostawić w takim stanie, a przecież mogła. Mogła wezwać policję że go znalazła i podać namiary na jego nieprzytomne zwłoki. Mogła nawet go minąć i iść w swoją stronę nie odwracając się za siebie. Zostawiając go na pastwę demonów. Mogła się nie przejmować, prawda? Zmrużyła powieki wpatrując się w niego. Nie.. Nie potrafiła.
Prawdę powiedziawszy martwił się o jego stan zdrowia. Może był dla niej dupkiem przez 95% czasu a pomimo tego, była teraz przy nim. Zmieniała mu co chwila okłady, poprawiła koc żeby się przy tym nie wyziębił.
Gdy poruszył głową, materiał potarganego obi zsunął się z jego czoła jej kolano. Złapała za szmatkę i ponownie zanurzyła ją w misce. Przyłożyła zimną dłoń do polika. I ponownie położyła szmatkę na czoło.
Słysząc jego słowa uśmiechnęła się delikatnie. Chyba powoli wracały jakieś zmysły. - Nie musisz nic mówić Goro.. odpoczywaj.. - powiedziała łagodnym głosem odchylając głowę lekko w tył. Opierając potylicę o ścianę o którą była oparta plecami. Zerknęła za okno, nadal było ciemno za oknem. Był środek nocy. Drugą dłoń położyła ba jego szyi, próbując i tam zbić nieco wysoką temperaturę. Dotykała delikatnie karku zimną dłonią, nie zatrzymując dłoni w żadnym miejscu na zbyt długo.
Anonymous

Powrót do góry Go down

francesinha (tost kiełbasa kotlet boczek parówki jakieś smażone mięso ser tost jajko sadzone - frytki i wszystko ratuje tłusty sos) Portugalskie narodowe danie
Anonymous

Powrót do góry Go down

Sama na chwile przymknęła powieki, oddychała spokojnie, było późno. Trzask małego paleniska był przyjemny dla ucha, ciepło od niego bijące również. Ciche mamrotanie kapłana sprawiło że otworzyła leniwie oczy i zerknęła w dół na niego.
Widziała jak lekko uchylił powieki, spory kamień spadł jej z serca. Nie robiła zbyt wiele dla niego, ale była przy nim. Robiła co mogła z tym co miała. Gdy podniósł na nią zamazany wzrok uśmiechnęła się do niego łagodniej. Skupiając całą uwagę na jego twarzy dostrzegła dość późno jego wolno poruszającą się dłoń w kierunku jej twarzy. Nie dotknął jej buzi, palce owinęły się wokół pasma jej śnieżnobiałych włosów.
Cała wyszeptana fragmentami wypowiedź wprawiła ją w dziwny stan. Poczuła się dziwnie. Nigdy nic podobnego nie padło z jego ust. Zrobiło się dziwnie cieplej od środka, poliki przybrały na delikatnym rumieńcu. Zacisnęła szczękę mocniej, nie wiedząc co mogłaby na to odpowiedzieć. Gdy zamknął oczy pokręciła po chwili głową na boki. "Majaczy.. tak.. to musi być to.. pewnie ma jakieś zwidy.. miał takie zamglone oczy, może mu się wydaje że widzi Shizu.." dopowiedziała sobie w myślach. Choć wyglądem różniły się jak woda i ogień, to nie skreślała opcji że Goro miał halucynacje spowodowane wysoką temperaturą.
Zdjęła szmatkę i zanurzyła ją w wodzie. Po czym położyła na jego czoło i zsunęła ją nieco niżej żeby zimna tkanina wylądowała przy okazji na jego oczach. Musiała tak trzymać dłoń, bo jak przekręcił twarz w bok to szmatka by się nie utrzymała sama na jego czole. Druga dłoń spoczęła na jego poliku. - Prześpij się.. rano będzie lepiej.. - wyszeptała do niego cichym tonem.
Anonymous

Powrót do góry Go down

francesinha (tost kiełbasa kotlet boczek parówki jakieś smażone mięso ser tost jajko sadzone - frytki i wszystko ratuje tłusty sos) Portugalskie narodowe danie
Anonymous

Powrót do góry Go down

Próbowała się trochę bardziej przysłuchać jego mamrotaniu. Nawet się nad nim pochyliła trochę bardziej w pewnej chwili gdy chciał coś ewidentnie powiedzieć. "Staję.. ty.." powtórzyła w myślach po nim. Próbowała przez dłuższą chwilę dojść do tego co chciał jej przekazać. A może po prostu mamrotał coś przez sen? "Biedak jest jak wycieńczony że sam nie wie pewnie co mówi.." przemknęło jej przez myśl.
Przymknęła dosłownie na sekundę powieki, otworzyła je jednak gdy poczuła jego dłoń na swojej. Czerwone ślepia wlepiły się w niego. Przypomniało jej się jak wcześniej sunął palcami po jej przedramieniu, dreszcz przebiegł ją wzdłuż kręgosłupa na tamto wspomnienie.
"Nie idź"
Rozchyliła lekko usta wpatrując się w niego. Nie wiedziała co ma myśleć. "Paskudnie się czuje, oczywiście że nie chce zostać sam.. nikt by nie chciał.." dopowiedziała sobie, szukając logicznego wyjaśnienia dla tego gestu. - Nigdzie nie idę.. - wyszeptała zabierając szmatkę z czoła i zmoczyła ją ponownie. Po czym przyłożyła ją w ten sam sposób co przed chwilą.
Starała się doglądać go na tyle długo na ile była w stanie, ale i ją w końcu zmęczenie zmogło. Nawet nie zauważyła kiedy powieki same opadły. Zbyt ciężkie by otworzyć oczna na nowo. Oddech po chwili zrobił się głębszy. Zwiesiła nieco głowę, białe kosmku grzywki opadły na czoło, przysłaniając zamknięte oczy. Zasnęła na siedząco z jego głową na swoich udach, z dłonią na policzku i drugą przytrzymująca zmoczony fragment czerwonego obi przy czole kapłana.
Anonymous

Powrót do góry Go down

francesinha (tost kiełbasa kotlet boczek parówki jakieś smażone mięso ser tost jajko sadzone - frytki i wszystko ratuje tłusty sos) Portugalskie narodowe danie
Anonymous

Powrót do góry Go down

Przeszywający chłód i jakieś ciche trzaski gałązek sprawiły że zmarszczyła nasadę noska. Ale dopiero gdy drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem, otworzyła nagle oczy, podrywając zwieszoną głowę do pionu. - Goro? - wychrypiała cichym szeptem. Zauważyła że nie było go na jej kolanach. Omiotła niespokojnym spojrzeniem całe pomieszczenie. Ogień paleniska płonął, ale jego nie było w zasięgu wzroku.
Czy umysł płatał jej figla i nigdy go tam nie było?! W oczy rzucił się leżący przy nodze pas obi i drewniana miska z wodą, w której jeszcze się moczył jeszcze jeden oderwany jego skrawek. Drugi skrawek leżał przy kolanie. To nie był żaden sen. Poderwała się powoli do pionu, łapiąc poły kimona które się zaczęły rozsuwać gdy się podnosiła. Obwinęła się nimi jak szlafrokiem bez paska i podeszła do uchylonych drzwi. Stał na zewnątrz. Pchnęła jedną dłonią drzwi na oścież.
- Masz już siłę żeby chodzić..- skomentowała z chrypką w głosie podchodząc do niego bliżej. Dłonie miała zimne, co sama doskonale czuła. Jedną dłoń przyłożyła do jego polika tak jak zrobiła to w nocy. Czuła spory kontrast temperatury. Zmarszczyła lekko czoło. Uniosła się bez ceregieli na palcach bo był wyższy od niej i przyłożyła swoje czoło do jego sprawdzając w ten sposób jak bardzo gorączka spadła. - Nie jesteś już taki rozpalony jak w nocy.. to dobry znak.. - zaczęła cichszym szeptem odchylając się od niego i wracając do pierwotnego dystansu jaki ich dzielił. -.. ale powinieneś wrócić do środka. Nie po to pół nocy czuwałam nad twoimi zwłokami żeby teraz ci się pogorszyło.. - skomentowała poprawiając przy tym poły kimona. - Zaraz wrócę.. - dodała nadal z lekką chrypką w głosie i ruszyła w chaszcze nieopodal budynku w poszukiwaniu paru konkretnych ziół. Ciepły napar powinien postawić go na nogi.
Nie musiała wcale zapuszczać się wgłąb lasu, wiedziała gdzie co rosło bo zbierała regularnie i uzupełniała swoje zapasy. Po jakimś kwadransie wróciła do młyna i odnajdując mały garnuszek z długą rączką, wrzuciła do niego zioła. Po czym poszła po wodę ze strumienia, którą wlała do żeliwnego naczynia i zawiesiła nad paleniskiem. Jej babka często tak przygotowywała świeże napary, gdy skończyły się suszone zioła. Usiadła pod ścianą na poprzednim miejscu. - Jak się czujesz? - spytała ze spokojem w głosie biorąc z miski zimną szmatkę i wykręciwszy ją spojrzała na niego. - Daj czoło.. może uda się ją jeszcze trochę zbić.. - dodała ze spokojem.
Anonymous

Powrót do góry Go down

francesinha (tost kiełbasa kotlet boczek parówki jakieś smażone mięso ser tost jajko sadzone - frytki i wszystko ratuje tłusty sos) Portugalskie narodowe danie
Anonymous

Powrót do góry Go down

Skinęła głową słysząc odpowiedź na pytanie jak się czuł. Całą noc był w tragicznym stanie, podejrzewała że te parę godzin snu nie poprawiło zbytnio jego stanu. Kiedy jednak odmówił przyjęcia kolejnego chłodnego okładu westchnęła cicho pod nosem. Nie miało to nawet negatywnego wydźwięku. "Chyba wolałam go nieprzytomnego.. przynajmniej nie protestował.." mruknęła w myślach wpatrując się w mokrą szmatkę.
"To, że tu jesteś…"
"Nie spodziewałem się."

Spojrzała na niego gdy się tak na nią patrzył. Uśmiechnęła się do niego łagodnie, jak wtedy w pokoju gdy atmosfera była pozytywna. - A gdzie miałabym być? W takim stanie w jakim cię znalazłam.. - odwróciła wzrok, wlepiając ślepia w wilgotny, czerwony materiał. - ..przecież nie mogłam cię zostawić.. - dodała po chwili dalej z lekką chrypką. - O tyle dobrze że padłeś pod młynem.. jesteś tak ciężki że ledwo cię tu przytargałam.. ale i tak.. jak byś po prostu został u siebie, ta cała sytuacja by nie miała miejsca. - mówiła ze spokojem w głosie.
"Suma sumarum wyszło na jego.. spędziłam z nim całą noc.. ale przynajmniej nie na jego warunkach.." przemknęło jej przez myśl gdy odłożyła szmatkę do miski z wodą. Jeną dłonią przytrzymywała poły kimona w miejscu żeby się nie rozjeżdżały gdy się podniosła żeby zamieszać zioła w garnuszku. Po czym wstała znajdując jakieś naczynie, chwała że choć jeden nie potłuczony kubeczek. Przebyła go wodą i przetarła suchą częścią rękawa. Po czym wróciła i owijając kawałkiem obi rączkę od żeliwnego naczynia, nalała wywaru do glinianego kubeczka. Powiesiła garnuszek nad ogniem i podeszła do kapłana podając mu ziołowy napar. - Wypij.. może nie smakuje najlepiej, ale powinien pomóc postawić cię na nogi.. tylko ostrożnie, nie poparz się.. - mówiła ze spokojem i na powrót usiadła obok niego, dorzucając kolejną gałązkę do ogniska. Złapała za koc i narzuciła na niego żeby nie marzł przy okazji.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach