Droga do lasu Shimojo
by Lert Czw Lut 11 2021, 01:29

Kto zagra?
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:44

Rezerwacje wyglądów
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:30

But the darker the weather, the better the man
by Oguni Sro Sty 13 2021, 21:14

Aktualnie słucham
by Junko Wto Sty 12 2021, 21:56

Bar
by Gość Wto Sty 12 2021, 19:37

Ogrody
by Lert Wto Sty 12 2021, 18:27

Stare drzewo
by Gość Sob Sty 09 2021, 00:16

Park
by Gość Czw Sty 07 2021, 20:57


Dom Yama [Salon]  B544077b83a98f0f40519d1edf151cd7
Anonymous

Powrót do góry Go down

specjalista od ucieczek
Po wyprawie do gorących źródeł był zmęczony. Nie dość że nie odpoczął tak jakby chciał, to jeszcze w drodze powrotnej okazało się że podczas tych śnieżnych wygibasów połamała mu paczkę papierosów. Naprawdę go tym zirytowała. Kiedy wszedł do przedsionka zdjął buty i zostawił tam płaszcz oraz szalik. Następnie swoje kroki skierował do salonu i usiadł przy stoliku. Do czego to doszło że musiał siedzieć w domu tego przeklętego rodu. Najchętniej teraz zająłby się nawet najbardziej beznadziejną sprawą zamiast być właśnie tutaj.
- Zrób herbatę - Powiedział i wyciągnął książkę.
Nie spojrzał przy tym nawet na nią. Już doskonale zapamiętał jej twarz przy poprzednim zbliżeniu, dlatego nie musiał się jej przyglądać. W dodatku był jej gościem dlatego gościnność nakazywała aby poczęstowała go czymś do picia.
Hizashi

Powrót do góry Go down

Przez całą drogę szła może ze dwa kroki za nim w milczeniu. Kiedy weszli do domu, pierwsze co ruszyła do swojego pokoju się przebrać. To co miała na sobie wrzuciła do prania, zakładając czarną, nieco krótszą yukatę. Dobrze się obwiązała pasem i wróciła do swojego gościa.
Czy jej odpowiadało jego towarzystwo czy nie, musiała się nim zająć. Skinęła więc lekko głową słysząc jego słowa. Sama miała ochotę napić się czegoś ciepłego. Poszła więc wstawić wody w czajniku i wrzuciła do sitka w dzbanku jaśminowej herbaty. Opierając się biodrem o blat w kuchni wpatrywała się przez okno pogrążona w myślach. Wzięła głębszy wdech zastanawiając się jak długo to jeszcze potrwa. Świst sygnalizujący o zagotowaniu się cieczy wyrwał ją z zamyślenia. Złapała odruchowo za rączkę i zalała dzbanek wrzątkiem. Postawiła go na małej czarnej tacce wraz z dwoma czarkami.
Wchodząc do pokoju zlokalizowała mężczyznę na fotelu i podeszła bliżej stawiając tackę na blacie. Zajrzała pod wieczko oceniając kolor herbaty. Po czym łapiąc za rączkę dzbanka nalała ostrożnie do filiżanki ciepłego napoju. Po czym zalała drugie naczynie i odstawiając dzbanek na tackę podała czarkę na stolik obok mężczyzny. Nie odezwała się do niego słowem. Sama złapała za swoją i usiadła po przeciwnej stronie na wersalce przy oparciu. Zrobiła mniejszego łyczka i odstawiła naczynie na blat. Po czym obróciła się bokiem na wersalce i łapiąc za pilota już chciała włączyć urządzenie kiedy zerknęła na gościa. - Będzie ci przeszkadzać jak włączę? - spytała z grzeczności.
Anonymous

Powrót do góry Go down

specjalista od ucieczek
Siedząc już przy stole zaczął się lekko rozglądać. Kiedy był tu wcześniej większość dnia spędził przed jej pokojem obserwując czy nikt tam nie wchodzi. Pobyt w salonie był o wiele wygodniejszy od tego. Kiedy poszła się przebrać westchnął cicho. Nie był zawiedziony jej zmianą stroju tylko faktem że będzie musiał dłużej poczekać na herbatę. Po dłuższej chwili łaskawie zjawiła się w salonie z dzbankiem herbaty i nalała mu ją do filiżanki. Jej gościnność pozostawiała wiele do życzenia. Nie chciało mu się jednak uczyć jej teraz tego wszystkiego. Drugą ważną sprawą jest że przecież Yama i tak nigdy nie będą mieć gości. Na pytanie czy może włączyć telewizor lekko się zdziwił. Nie spodziewał się że w ogóle weźmie pod uwagę jego zdanie, szczególnie po tym jak nie chciał jej puścić do gorących źródeł. Chyba specjalnie czekała na to aż on zacznie jej czegokolwiek zabraniać, tylko po to by móc robić mu na przekór. Hizashi upił łyk herbaty i kiwnął głową.
- Tylko mam nadzieję że włączysz coś treściwego - Burknął.
Nie chciało mu się słuchać nawet żadnych durnych reality show.
Hizashi

Powrót do góry Go down

- Coś treściwego? - powtórzyła po nim lekko zmieszana. "Przecież i tak jest zajęty czytaniem.. to co za różnica co leci w telewizji.." przemknęło jej przez myśl gdy włączyła czarne pudło i zaczęła przeglądać co leciało na dostępnych kanałach. W sumie nic ciekawego nie znalazła, poza zapowiedzią jakiegoś horroru który miał dopiero wieczorem lecieć. Zerknęła na zegarek, było jeszcze parę godzin. Wyłączyła zrezygnowana telewizję i runęła plecami na wersalce przez chwilę patrząc się w sufit. Kątem oka zerknęła na swojego 'gościa'.
Z nikim spoza klanu nigdy nie spędziła aż tyle czasu i on nadal tu był. Zmrużyła nieco ślepia obracając nieco głowę w bok. Dociskając policzek do kanapy, czerwone ślepia wbiła w zajętego książką mężczyznę. "Tak dziwnie z nim tutaj.." przemknęło jej przez myśl. Nawet nie miała z nim o czym rozmawiać, nie wiedziała czy nawet chciała. "Traktuje mnie jak jakiegoś smarkacza.." przemknęło jej przez myśl gdy tak na niego patrzyła. Tak bardzo jak ta cała sytuacja jej się nie podobała, westchnęła czując że powinna jakoś mu się odwdzięczyć. Za to że faktycznie ją niby chronił, nawet jeśli to było tylko z polecenia Hideo. "Policja nie jest wcale taka zła jak myślą inni.." pomyślała przenosząc wzrok na sufit. "Hasegawa jest miły.. najmilszy z nich wszystkich.. i Hideo też jest w porządku.." pomyślała podnosząc się mozolnie do siadu. "Powinnam coś dla nich zrobić.. w podzięce za pomoc z tą całą sprawą.." z tą myślą podniosła się i dolała nieco ciepłej herbaty do czarki policjanta. Po czym ukłoniła mu się grzecznie, nawet jeśli tego nie widział. - Jak będziesz czegoś potrzebował.. to będę w kuchni.. - poinformowała go żeby nie musiał jej szukać po całym budynku. Wyszła z pokoju pozwalając mu w spokoju nacieszyć się lekturą.
Weszła do kuchni, związała włosy i założyła ciemno różowy fartuszek. Wyjęła z szafek miski, naczynia, mieszadła. Po czym powyciągała składniki potrzebne do upieczenia ciasteczek. Wyjmując zeszyt z przepisami zaczęła odmierzać składniki i dodawać je wedle przepisu do wielkiej miski. Mieszając je ze sobą do momentu aż nie uzyskała jednolitej masy. Wykładając ciasto na blat zaczęła je ugniatać. Zrobiła już spory bajzel, ubrudziła się mąką i drobinkami ciasta. Trzeba było dobrze je ugnieść. Po czym wyjęła foremki i zaczęła wycinać kształt serduszek, kółek i małych ludzików. Poukładała je na blaszce i wrzuciła do piekarnika. W między czasie zabrała się za elementy które miały przyozdobić ciasteczka. Potrzebowała posypek, lukru i czekolady. Za tą ostatnią wzięła się na sam koniec. Nawet dość sprawnie jej to szło, muzyka lecąca z radia wprawiła ją w dobry nastrój, podśpiewując sobie pod nosem właśnie roztapiała czekoladę w szklanej miseczce.
Anonymous

Powrót do góry Go down

specjalista od ucieczek
Siedział tak i przewracał kolejne strony swojej książki, kiedy w tle słyszał jakieś pierdoły lecące z telewizora. Czy w tym czasie nie nadawali naprawdę niczego ciekawego? Pokręcił tylko głową starając się wymazać całkowicie dźwięk ze swojej głowy, jednak po chwili dziewczyna wyłączyła to gówno. W tym momencie był jej niezwykle wdzięczny ponieważ ciężko było mu się skupić. Kiedy powiedziała że będzie w kuchni podniósł na chwilę głowę zza książki i kiwnął głową. Chyba rozmowa o tym że jest przeklęta w końcu do niego dotarła i postanowił jak najmniej się do niej odzywać. Błogą ciszę przerwał dźwięk radia, miksera i jej fałszowania. Hizashi wsadził znów swoją zakładkę do książki i spojrzał w kierunku kuchni. Upił łyk herbaty i pokręcił głową. Czy powinien sprawdzić co u niej? Westchnął cicho i wstał z miejsca. Gdy wszedł do kuchni zauważył istne pobojowisko spowodowane tym że najprawdopodobniej próbowała coś upiec. Oparł się o futrynę drzwi i nic się nie odzywając przyglądał się jej. Wyglądała nawet uroczo kiedy się tak krzątała w kuchni jednak nie mógł jej powiedzieć tego wprost z dwóch powodów. Pierwszym było to że przecież była Yama, a oni nie zasługiwali na takie miłe traktowanie, a druga to pewnie wybuchłaby jej głowa od komplementu.
- Masz coś na twarzy - Powiedział i wytarł jej twarz chusteczką.
- Co tutaj wyprawiasz? Chcesz mnie otruć? - Zapytał całkiem poważnie.
Na jego twarzy rzadko kiedy pojawiały się jakiekolwiek emocje, zawsze starał się być poważny by nikt nigdy nie wykorzystał tego przeciwko niemu.
Hizashi

Powrót do góry Go down

Nawet nie zauważyła kiedy oparł się o framugę i zaczął jej się przyglądać. Była zbyt pochłonięta tym co robiła. Mieszając skrupulatnie czekoladę zmieniającą stan ze stałego na ciekły. Była co raz bardziej zaabsorbowana tym. Musiała do mlecznej czekolady dodać nieco czarnego barwnika. Do białej czekolady dodała czerwonego żeby wyszedł ładny ciemno różowy kolor na ciasteczka w kształcie serduszek.
Słysząc jego głos podniosła twarz wyżej odrywając ślepia od mieszanej czekolady prosto na policjanta stojącego dosłownie obok. Drgnęła zaskoczona gdy dotknął jej policzka ścierając z niego nieco ciasta. - Ha.. ? - nic innego nie wypadło z jej ust bo nie wiedziała co ma mu odpowiedzieć w tej krótkiej chwili. Oczywiście standardową procedurą było zarumienienie się, nie miała na to wpływu. Aż przypomniało jej się co powiedział jej w śniegu na uszko. "Menda.." przemknęło jej przez myśl gdy zrobiła krok w tył żeby zwiększyć dystans.
- Um.. chciałam.. chciałam coś zrobić dla paru osób z policji.. wiesz.. w formie podziękowania.. wiem jakie to musiało być dla nich męczące.. wcale nie musieli się wtrącać.. a mimo tego.. kim jestem.. mimo konsekwencji.. są tacy mili.. - mówiła wracając do mieszania różowej czekolady.
Odstawiła naczynie na bok by jego zawartość lekko przestygła. Piszczenie minutnika poinformowało ją że czas wyjąć ciasteczka z piekarnika. Złapała za szmatkę i wyjęła gorącą blaszkę na deskę. Po pomieszczeniu rozniósł się zapach domowych wypieków. Dotknęła paluszkiem jednego z nich. - Masz jakieś uczulenia pokarmowe? - nie musiała spytać, ale wolała. I tak wyglądał jakby ktoś mu zasadził długiego kija od miotły w tyłek, jeszcze by brakowało żeby go otruła niechcący. - Jak bym chciała cię otruć to herbata by w zupełności wystarczyła.. a jednak nadal tu jesteś.. może obrzydzony ale cały i zdrowy.. - powiedziała przykładając sobie chłodną puszkę z napojem do rozgrzanego polika stojąc tyłem do niego. Odstawiła ciasteczka na bok i zabrała się za roztapianie pozostałej czekolady i barwienie jej na różne kolory. Będzie potrzebowała do dekorowania ciasteczek.
Po chwili wzięła pierwsze i zaczęła ostrożnie nakładać czekoladę na ludzika. Patyczkiem kolorując ciasteczkowego ludzika, aż oczy zaczęły jej błyszczeć. Taka była pochłonięta tym co robiła. Gdy skończyła pokazała swoje arcydzieło mężczyźnie. - Zobacz! Chibi-Hasegawa senpai! Jest taki uroczy.. dodałam mu nawet gips z białej czekolady na rączkę.. mam nadzieje że mu się spodoba.. - powiedziała z zadowoleniem w głosie odkładając ciasteczko na talerzyk. Po czym wzięła kolejne i znowu zaczęła się bawić czekoladą starając sobie przypomnieć ekspresje twarzy Hideo. Kiedy skończyła odłożyła je na ten sam talerzyk. - Ryozo-sama jest zawsze taki opanowany i chłodny.. ale jest tak miłą osobą.. - skomentowała i złapała za kolejne ciasteczko. Zerknęła na Hizashiego i podeszła nawet bliżej niego. O wiele bliżej niż powinna wpatrując się w jego twarz jakby chciała zapamiętać wszystkie detale. Po czym uśmiechnęła się i wróciła do mazania kolorową czekoladą po jego ciasteczku. Malując opaskę na oczku, rozrobiła nawet odrobinę białej czekolady z barwnikiem na to złote ślepie które miał. Trafiła idealnie z kolorem. Ubrała go w granatową yukatę. - Chibi Hiziu.. - powiedziała uśmiechając się łagodnie i wpatrując się w miniaturkę mężczyzny który stał obok niej. Wzięła ciasteczko w dłonie i podała oryginałowi. Uchwyciła nawet arogancki uśmieszek który posłał jej lesie gdy wpadła w zaspę. - *Tsumaranai mono desu-ga, dōzo.. - powiedziała nieco ciszej w jego stronę.

*To taki drobiazg…
Anonymous

Powrót do góry Go down

specjalista od ucieczek
To prawda, zrobił to złośliwie. Kiedy po raz kolejny się przy nim zarumieniła wysilił się nawet na lekki triumfalny uśmiech w końcu bowiem dokonał tego, co wcześniej jej obiecał. Widząc jak bawi się w mieszanie czekolady zaczął się zastanawiać co takiego też tam tworzy. Widząc jak koloruje piernikowe ludziki zaczął się już powoli domyślać co chciała im wręczyć.
- Nie musisz się odwdzięczać policji - Burknął.
Dokładnie nie wiedział co między nimi wcześniej zaszło, ponieważ nigdy nie interesowały go ich relacje z Yama, jednak nie uważał by zrobili coś wielkiego, dlatego też takie podziękowania były zbyteczne.
- Mam uczulenie na... - Nie dokończył ponieważ uznał że może być to niestosowne.
Był świadkiem ile trudu w to wsadziła, dlatego też ten jeden raz ugryzł się w język. Można powiedzieć że był to jego prezent dla niej.
- Za bardzo się starasz smarku. Powinnaś się bardziej zdystansować. Możesz im zaszkodzić swoją obecnością, pamiętaj że jesteś Yama - Powiedział to ze spokojem zaczesując włosy do tyłu.
Głupio było mu to mówić ale taka prawda. Mimo tego że on miał gdzieś swoją reputację z nimi mogło być zupełnie inaczej, byli turystami i musieli zapracować na swoje dobre imię o wiele ciężej niż on. Kiedy pokazała mu chibi Hiza pokręcił głową.
- Naprawdę jesteś uparta - Mówiąc to podszedł do niej bliżej i zjadł ciastko wprost z jej ręki, patrząc przy tym jej w oczy. Następnie wyprostował się, objął ją i przyciągnął bliżej siebie.
- Dziękuję - Szepnął jej na ucho.
Trzymając ją dalej w uścisku patrzył jej w oczy, a na jego twarzy malował się delikatny uśmiech, nieco życzliwszy niż wcześniej.
Hizashi

Powrót do góry Go down

Słysząc jak nie musi się odwdzięczać policji zacisnęła dłoń mocniej na plastikowym patyczku którym dekorowała ciasteczka. - Ty.. ty nic nie rozumiesz.. - zaczęła łagodnym ale nieco cichszym głosem. Przypominając sobie spotkanie z Jirem pod świątynią innego rodu. To jak Koyasuryo się wtedy pojawił znienacka i mimo jego obecności Hasegawa nie krył się z tym że ją zna. Pierwszy raz ktoś się tak zachował przy niej. Aż jej się cieplej zrobiło wtedy na serduszku. Była gotowa znosić sadyzm Goro żeby tylko trzymał język za zębami o Jiro. Nie chciała nikomu szkodzić a już tym bardziej nie komuś kto był dla niej taki dobry.
- Nawet jak by nie byli w policji.. to chciałabym im jakoś podziękować.. - dodała po chwili z lekkim uśmiechem. Kolejne słowa sprawiły że dłoń lekko drgnęła na jego słowa. - Nie musisz mi tego przypominać.. Wiem kim jestem.. znaczy.. wiem że jestem nikim w Oguni.. wiem jak szkodliwe dla innych jest moje towarzystwo.. wiem to od urodzenia.. i wszyscy wiedzą na co się piszą.. niektórych muszę sama upominać.. żeby się nie zbliżali.. - mówiła ze spokojem w głosie. Nie planowała się przecież obnosić z tym że ma tak drobne upominki na paru osób. - A mimo tego wszystkiego.. niektórzy nie mają oporów żeby mnie zaczepić gdy w okolicy nie ma świadków.. - skomentowała. Nawet kapłan z Koyasuryo upodobał sobie gnębienie jej w każdy możliwy sposób jaki tylko zrodził się w jego chorej głowie.
- Poza tym.. nie planuję wparować na komisariat osobiście.. myślałam że ty mógłbyś im przynieść ciastka, skoro pewnie udasz się od razu do Hideo żeby zdać raport.. - wyjaśniła swój już dobrze przemyślany plan.
Czekała aż odbierze swoją miniaturkę, choć brała pod uwagę że ją zaraz wyśmieje albo zbeszta że co to ona sobie myśli! A tu jednak niespodzianka! Patrzyła jak podszedł bliżej i już chciała zrobić krok w tył. Pewnie by się odsunęła gdyby nie blat za plecami. - Um.. - mruknęła widząc jak zamiast brać podarunek w dłoń to pochylił się zjadając Hizia prosto z jej ręki. I jeszcze gapił się na nią przy tym. Przełknęła głośniej ślinę, to było dziwne. Zbyt dziwne by mogła czuć się komfortowo.
- Tylko trochę.. - odpowiedziała na wzmiankę o byciu upartą. To akurat było trafne spostrzeżenie z jego strony. Jak już sobie coś ubzdurała to nie dało jej się od tego odwieść. - Hej.. - mruknęła gdy objął ją w pasie i przyciągnął bliżej siebie. - C.. co ty robisz? - mruknęła oblewając się czerwienią na polikach. Nie czuła się komfortowo gdy ktoś naruszał jej prywatną przestrzeń tak po prostu. Szept na ucho wcale nie pomagał w jej stanie. "Czy on jest poważny?!" mruknęła czując jak mocno zaczęło bić jej serce przez to co robił.
"Czyżby mała Yama stresowała się bliskością? Zapamiętam."
Jego słowa odbiły się echem w główce biednej zawstydzonej dziewczyny. "Robi to specjalnie! Znalazł sobie zabawę.. Łajdak jeden.." mruknęła odwracając wzrok od mężczyzny, choć zauważyła jak się jeszcze uśmiechał. Nie rozumiała co to miało być. Wiedziała że się nią bawił i to w bezczelny sposób! Oparła się o niego chcąc jakoś zwiększyć dystans. - Um.. muszę jeszcze posprzątać.. i.. i ten.. um.. ah.. pewnie jesteś głodny.. tak.. zrobię coś do jedzenia.. - zaczęła dukać starając się wywinąć z jego objęć jak najszybciej.
Anonymous

Powrót do góry Go down

specjalista od ucieczek
Stojąc tak i słuchając tego co mówi westchnął tylko. Najłatwiej zawsze było komuś powiedzieć że nic nie rozumie. Wiedział o co jej chodzi jednak musiała też pamiętać o tym że w Oguni było o wiele więc ludzi którym mogło się nie podobać to że policja zadaje się z Yama. On jako człowiek z rodu Myohoji był na nieco lepszej pozycji niż Hideo i Jiro. Mówiąc że nie planuje wparować do komisariatu zaczął się domyślać co miała na myśli, a już po chwili mu to potwierdziła. Chciała by to on zaniósł te ciastka swoim kolegom z pracy.
- Nie zapominasz się aby? Nie jestem Twoim chłopcem na posyłki. - Odpowiedział na słowa o tym żę niby to on miałby się tym zająć.
Następnie wszystko potoczyło się szybko, zjedzenie małego Hizashiego, objęcie jej i szepnięcie na uszko.
Kiedy powiedziała że musi posprzątać i zrobić mu jeść puścił ją.
- Nie zapomnij o herbacie - Powiedział kierując się w stronę salonu.
Teraz kiedy wiedziała że w każdej chwili będzie mógł znów ją w taki sposób onieśmielić powinna się dwa razy zastanowić zanim zacznie robić coś głupiego. Był to łagodniejszy sposób na powstrzymywanie jej, jeśli bardziej go zdenerwuje użyje na niej swojej katany by ukrócić jej przeklęte życie na dobre.
Hizashi

Powrót do góry Go down

Odetchnęła gdy ją w końcu puścił z objęć. Od razu zrobiła kilka kroków w tył od niego. Chciała znaleźć się jak najdalej od tego typa. Zasłoniła zewnętrzną stroną dłoni usta i odwróciła głowę w bok byle na niego nie patrzeć. Musiała się uspokoić po tym jak ją potraktował. Oczywiście że była to dla niej nowość, bo nikt nigdy jej tak nie traktował. I najgorsze było to że to nawet nie było szczere. Wiedziała że tylko się nad nią znęcał. Aż ją dłoń zaświerzbiała, żeby dać mu w twarz. Gdyby tylko posunął się dalej to odbiłaby mu pięć palców na twarzy tak jak powinna była zrobić z cholernym Koyasuryo w młynie. Powinna była dać mu w mordę wtedy. Nienawidziła się za to że tego nie zrobiła wtedy. Wypchnęła te myśli z głowy bardzo szybko. Widziała kątem oka jak wyszedł z kuchni.
- Masz racje nie jesteś.. jesteś tylko tymczasową ochroną, która za parę godzin zniknie z mojego życia.. - skomentowała cicho pod nosem kierując te słowa do siebie, bo jego już nie było w pomieszczeniu. Nadal próbując pozbyć się zawstydzenia z twarzy podeszła do zlewu i odkręcając zimną wodą, przemyła buzię parę razy. - Opamiętaj się Sai.. to nic nie znaczy.. po prostu się bawi moim kosztem.. a ja głupia mu na to pozwalam.. ugh.. koniec tego.. - mruknęła wbijając karmazynowe ślepia w strumień zimnej wody lecącej z kranu. - Nie jestem jego zabawką.. - mruknęła przemywając jeszcze raz twarz zimną wodą. Po czym zabrała się za kończenie pozostałych ciasteczek i kiedy skończyła odłożyła całą miskę na szafkę. Wzięła się za sprzątanie pomieszczenia. Gdy skończyła zabrała się za obiad. Zrobiła klasyczną zupę miso shiro z algami i pokrojonym w kosteczkę tofu. Do tego zrobiła ryż i ugotowała curry z warzywami i kawałkami wołowiny. Zapach jedzenia rozniósł się po pomieszczeniu. Oczywiście pamiętała o wspomnianej herbacie. Pamiętała jak Mae zawsze uwielbiała tą potrawę. "To była jej ulubiona.." pomyślała z lekkim uśmiechem gdy nakładała porcje jedzenia na talerze. Nałożyła wszystko na tackę i poszła do salonu rozstawiając wszystko na stole dla siebie i jego.
Postawiła przed nim talerz z curry i małą miseczkę z zupą. Do tego świeżo zaparzoną herbatę. Usiadła po przeciwnej stronie. - Itadakimasu.. - szepnęła cichym tonem i zabrała się za jedzenie.
Anonymous

Powrót do góry Go down

specjalista od ucieczek
To prawda, był tylko jej tymczasowym ochroniarzem. Możliwe że po tym jak skończy tutaj swoją pracę to już nigdy więcej nie będą mieli okazji porozmawiać tak jak teraz. Czy chciał tego? Przez te kilka godzin zmienił swoje zdanie o niej, jak i całym tym przeklętym rodzie. Nigdy wcześniej się nie zastanawiał nad tym jakimi są ludźmi, ponieważ nie było to w jego interesie, a teraz zdał sobie sprawę jak bardzo konserwatywne podejście niektórych ludzi krzywdziło członków tego rodu. Jednak nie było możliwe by coś z tym zrobić, a na pewno nie w pojedynkę. Westchnął tylko i włączył telewizor od niechcenia. Miał teraz naprawdę ciężki moment w swoim jakże prostym i poukładanym jak do tej pory życiu. Czy to właśnie była ta klątwa Yama? Oby nie. Kiedy w końcu przyszła do niego z jedzeniem usiadł prosto, i spojrzał na nią. Czekając aż usiądzie nie spuszczał z niej wzroku nawet na chwilę. Nie bardzo interesowało go to co ugotowała, ponieważ był już bardzo głodny. Te ich wszystkie dzisiejsze szamotaniny bardzo go wykończyły.
- Itadakimasu - Odpowiedział.
Szkoda byłoby gdyby to wszystko skończyło się, gdyby pękło jak mydlana bańka. W sumie nawet przestał żałować że tutaj był.
- Podaj sos sojowy smarku - Powiedział próbując zupy.
Jak dla niego była trochę za mało doprawiona.
Hizashi

Powrót do góry Go down

Westchnęła słysząc jak pseudonim 'smark' się do niej przykleił na dobre. Nie podobało jej się to kompletnie. Miała wrażenie że ma 6 lat i jest w towarzystwie swojej niańki. A Hizashiemu daleko było do idealnej opiekunki. Wiedziała jednak że nic nie zwojuje z nim. Był tak uparty, podniosła na niego wzrok. Wstała od stołu i poszła po sos sojowy dla niego. Wróciła po chwili i postawiła buteleczkę przed nim. Usiadła ponownie na swoim miejscu i wróciła do spokojnej konsumpcji zupy. Gdy skończyła odstawiła naczynie na tackę i przysunęła sobie talerz z drugim daniem. Jej porcja była o wiele mniejsza od jego. Sięgnęła za łyżeczkę nabierając odrobinę ryży z sosem i warzywami. Uśmiechnęła się lekko lewym kącikiem ust. Ostatni raz jadła to z siostrą. Teraz już jej tu nie było. Te drobne sytuacje, wspólne rytuały długo nie pozwolą jej zapomnieć. Będą jak cierń w sercu, który tylko tkwi i nie chce dać się wyrwać. Kątem oka zerknęła na telewizor, był znacznie ciekawszym obiektem zainteresowania niż siedzący przed nią gość.
Miał racje że powinna się bardziej zdystansować do innych. Ale on nie był wcale wyjątkiem! Od niego też musiała się odsunąć. To nie tak że się znali nie wiadomo ile, wiedziała że był tu tylko dlatego że to była jego zadanie. A te prędzej czy później się kończą.
Nie była nawet w stanie zjeść całej porcji, poskubała trochę i odłożyła talerz na tacę. Wzięła w dłonie swoją filiżankę z przestygniętą herbatą i upiła parę łyków. Karmazynowe ślepia utknęły w ekranie grającego pudła, czekała grzecznie aż Myohoji skończy w spokoju jeść. Musiała jeszcze posprzątać po obiedzie, który przed chwilą mieli. Zerknęła na zegar wiszący na ścianie. "Odpocznę po jedzeniu i pójdę trochę potrenować.. przy odrobinie szczęścia może utnie sobie drzemkę po jedzeniu i będę miała trochę czasu dla siebie.." mruknęła w myślach. Ciężko było jej się skupić gdy się na nią gapił, jakoś niezręcznie jej się robiło.
Anonymous

Powrót do góry Go down

specjalista od ucieczek
Kiedy przyniosła mu sos sojowy dolał go trochę do zupy i zaczął jeść. Pewnie gdyby trochę z nią pomieszkał to przywykłaby do jego nawyków żywieniowych, no ale nie było na to czasu. Nie był tu też dla przyjemności. Zaczynał powoli sam się w tym wszystkim gubić dlatego coraz ciężej było mu się z nią droczyć tak by nie zrobić przez przypadek czegoś niestosownego. Gdy zjadł już swoją zupę, zabrał się za drugie danie które wydawało mu się już o wiele lepiej doprawione. Po chwili również i ono zostało przez niego skończone, a gdy talerz był pusty wtedy dopiero napił się herbaty.
- Dziękuję za posiłek - Powiedział odstawiając naczynie z herbatą na stół.
Teraz kiedy skończyli jeść wyciągnął znów swoją książkę. Miał w sumie ochotę zapalić jednak nie miał papierosów. Na szczęście jego nałóg nie był tak silny jak w przypadku niektórych osób. On raczej palił z tego powodu że lubi, a nie z tego że musi. Czytając kolejny rozdział swojej książki, ziewnął przeciągle. Spojrzał na nią, po czym rozejrzał się po salonie. Było tu kilka miejsc gdzie mógłby się w sumie położyć i chwilę zdrzemnąć jednak nie byli tu sami i zastanawiał się jakby na śpiącego w salonie Myohoji zareagowali pozostali członkowie rodu Yama.
Hizashi

Powrót do góry Go down

Kiedy skończył i odstawił pusty talerz powoli się podniosła zbierając naczynia na tacę. - Nie ma za co dziękować.. - odpowiedziała ze spokojem w głosie układając jedno naczynie na drugim. Po czym ruszyła do kuchni aby pozmywać po posiłku. Nie było jej może parę minut i gdy weszła do salonu dostrzegła akurat jak ten ziewnął przeciągle. Kącik ust lekko drgnął w łagodnym, paro sekundowym uśmiechu. Idąc w jego stronę zgarnęła z wersalki koc i zachodząc go niemalże bezszelestnie od tyłu zarzuciła mu go na barki, zupełnie jakby był kimś ważnym a nie obcym typem. - Musisz być zmęczony.. możesz się zdrzemnąć.. dopilnuję by nikt ci nie przeszkadzał.. Hizashi.. - szepnęła mu na ucho stojąc za nim. Po czym puściła skrawki koca i odchyliła się od niego podchodząc do wersalki przy której siedział. Złapała za poduszkę i ugniatając ją w dłoniach oparła ją o podłokietnik. Następnie podeszła do okna i zasłoniła je, odcinając pomieszczenie od jasności, tworząc przyjemny półmrok. Sama minęła go bezceremonialnie i usiadła na fotelu po przeciwnej stronie i sięgnęła po czarkę z herbatą upijając mniejszy łyk. Nie patrzyła już na niego. Miała nadzieję że się skusi na drzemkę, że będzie mogła zająć się czymś dla siebie w tym czasie. Więc stworzyła mu idealne warunki do spania. Okryła go kocem, poprawiła poduszkę na wersalce i ściemniła to pomieszczenie.
Anonymous

Powrót do góry Go down

specjalista od ucieczek
Po tym jak wróciła z kuchni i zauważyła że ziewnął, zaczęła się dziwnie zachowywać. Narzuciła na niego koc, a także poprawiła specjalnie dla niego poduszkę oraz zasłoniła okno by zmniejszyć jak najbardziej nasłonecznienie pokoju. Czyżby chciała go uśpić by się gdzieś wymknąć? Niedoczekanie. Hizashi był o wiele lepszym ochroniarzem niż mogłoby się wydawać, a na pewno potrafił dopilnować jednej małej białowłosej dziewczynki. Kiedy jego posłanie było już gotowe poluzował lekko swój krawat i spojrzał na nią. Zastanawiał się nad tym jak powinien ją teraz ubezwłasnowolnić aby pozostała w tym miejscu kiedy on utnie sobie drzemkę. Z drugiej strony pewnie zaczęła by krzyczeć gdyby to zrobił dlatego musiał wymyślić coś by i temu zapobiec.
- Upierdliwości Ty moja - Mruknął sam do siebie.
Zdjął z szyi krawat i nawinął go sobie na rękę.
- Zasady bezpieczeństwa - Powiedział do niej i przypiął ją za nadgarstek do kaloryfera.
Następnie użył nawiniętego na rękę krawatu aby zawiązać go wokół jej ust, by stłumić jej krzyki.
- A teraz dobranoc - Odrzekł na jej stęknięcia.
Przyłożył głowę do poduszki i nakrył się kocem po czym próbował zasnąć.
Hizashi

Powrót do góry Go down

Plan był idealny, pomóc mu zasnąć stwarzając idealne do tego warunki. A potem wymknąć się na trening. Tylko tyle! Nie planowała zamachu na jego życie przecież! Wpatrywała się w niego kątem oka. Zmarszczyła brwi gdy zaczął luzować krawat patrząc się na nią. Przełknęła głośniej ślinę.
Nie mógł podejrzewać niczego przecież, zrobiła mu wcześniej obiad, robiła mu herbatę na życzenie, nawet dała mu mały ciasteczko w które włożyła aż tyle pracy!
Uniosła brew słysząc jego komentarz pod nosem. Zdjęcie krawata z szyi dobrze wróżyło. Będzie mu się lepiej bez niego spało, to było pewne. Ale gdy zaczął nawijać materiał na rękę to zmarszczyła lekko nasadę noska i przechyliła lekko głowę w bok. "Co on robi?" przemknęło jej przez myśl. - Jakie zasady.. bezpieczeństwa.. ? - powtórzyła po nim gdy zaczął się do niej zbliżać. - Tam jest wersalka.. - mruknęła wskazując mu na posłanie. Gdy zapiął nagle kajdanki na jej nadgarstku aż rozchyliła usta w szoku. - Ej.. no ty chyba kpisz.. - mruknęła pociągnięta gwałtownie w stronę kaloryfera. - Nie! Czekaj.. - próbowała mu się wyrwać ale bez większego skutku. Gdy zapiął drugą część o kaloryfer jęknęła niezadowolona. - To jakiś głupi żart Hiza.. - nie dokończyła jego imienia mocując się z metalową bransoletą gdy ten nagle obwiązał krawatem jej usta. Mruknęła zerkając na niego z niedowierzaniem.
Patrzyła jak położył się na wersalce i nakrył kocem. Nie wydawała z siebie żadnego odgłosu. Szarpnęła za to mocno przykutą lewą dłonią aż syknęła z bólu czując jak metal wbija się w jej delikatną skórę. "Nie wierzę.. w moim własnym domu.. co za dupek.. człowiek stara się być dla niego miły.. i co z tego mam?!" spojrzenie utknęło w kajdankach. Przytrzymała jedną dłonią tą część która była zapięta do kaloryfera, starała się przecisnąć drobną dłoń przez kajdanę. Zacisnęła zęby na krawacie. Bolało jak jasna cholera ale nie planowała czekać aż się obudzi. Chciała się wyswobodzić z tego cholerstwa. "Kluczyk ma pewnie przy spodniach.. szlag.." jęknęła w myślach wpatrując się w mężczyznę. Sięgnęła wolną dłonią do krawata i zdjęła go z ust spuszczając głowę w dół. "Niech go jasny szlag.." przemknęło jej przez myśl siadając tak że oparła się plecami o zimny kaloryfer. Podciągnęła kolana pod klatkę piersiową. Oparła czoło o kolana wzdychając cicho pod nosem. Lewa ręką wisiała za kajdanie, paskudne uczucie wbijającego się metalu w skórę nie było przyjemne. Będzie miała paskudne ślady po tym. Zamknęła oczy nie chcąc myśleć o swoim żałosnym położeniu.
Anonymous

Powrót do góry Go down

specjalista od ucieczek
Kiedy tak sobie leżał zdał sobie sprawę że mógł lekko przesadzić. Słysząc jej jęki, i dźwięk przesuwanych metalowych kajdanek po rurze kaloryfera także nie dawał mu spokoju. W sumie mógł przecież zaryzykować i ją puścić, najwyżej po tym jak znajdzie ją w jakimś nieodpowiednim miejscu zaciągnie ją z powrotem do domu. Wyciągnął więc kluczyk z kieszeni i rzucił w jej kierunku.
- Tsumaranai mono desu-ga, dōzo... - Burknął spod koca.
W sumie nie było to nic wielkiego dla niej, toć zwykłe kluczyki. Dla niego jednak było to coś więcej. Pokazał że jednak miał chęć jej zaufać jednak nie chciał też zawieść swojego przełożonego. Nakrył głowę kocem i zasnął. Po tym jak ją uwolnił poczuł ulgę, która pozwoliła mu w spokoju zasnąć. Co najdziwniejsze już od samego początku miał jakieś sny. Tym razem nie były one jednak miłe. Cała armia youkai zaczęła iść w jego kierunku. Czy to klątwa rodu Yama wpływała na jego sen? A może to co się tutaj wydarzyło kiedy był mały? Tego nie wiedział. Tak wiele pytań, a tak mało odpowiedzi.
Hizashi

Powrót do góry Go down

Zacisnęła dłoń zakutą w kajdanę w pięść aż jej kostki pobielały i po chwili ją poluzowała. Szczęka sama się zacisnęła z żalu gdy nagle usłyszała brzdęk przy stopach. Jego słowa sprawiły że powoli odkleiła czoło od kolan wpatrując się w przykrytego kocem palanta. Rozchyliła lekko usta ale ugryzła się w dolną wargę i odwróciła wzrok od niego. Spojrzała na kluczyk i po chwili po niego sięgnęła. Czerwone ślepia gapiły się w mały przedmiot. Użyła go do odpięcia kajdanek i od razu przyłożyła palce do obolałego miejsca po metalowej bransolecie.
Ostrożnie się podniosła i podeszła do niego. Stała przez chwilę nad nim. Nie jedna osoba pewnie złapałaby za poduszkę i dziada udusiła albo zrobiła coś gorszego. Ale nie ona. Zmrużyła lekko powieki wpatrując się owiniętego kocem członka rodu Myohoji. - Nie jestem w stanie cię rozgryźć.. nie żebym musiała w sumie.. - szepnęła pod nosem nadal na niego patrząc. Westchnęła cicho pod nosem. Wyglądało to jakby traktował ją jak cała reszta wioski plus miał prześwity szaleństwa co jakiś czas. Wiedziała doskonale że jest mu ciężko że musiał tu być. "Pewnie wolałby być wszędzie tylko nie tu.. jestem w stanie to zrozumieć.. jak mogłeś go aż tak ukarać Hideo? Nie ważne co zrobił, nie zasłużył sobie na to.." przemknęło jej przez myśl. Z jednej strony nie pałała do niego sympatią, z drugiej myło jej go żal. Było jej żal każdego kto się z nią zadawał.
Ruszyła w stronę drzwi po cichu, chciała od niego odpocząć. Złapała za krawędź przesuwanych drzwi i uchyliła je lekko. Wyściubiła nosek i zatrzymała się. Westchnęła zerkając przez ramię na śpiocha na wersalce. Zamknęła bezszelestnie drzwi do salonu wracając do fotela na którym usiadła. Pochyliła się nieco do przodu, opierając łokcie na udach i splatając ze sobą dłonie docisnęła do nich usta. Zmrużyła ślepia uważnie mu się przyglądając.
Dziwnie było patrzeć jak obcy typ śpi ci na wersalce. "On tak musi cały czas.. masakra.. cholernie nudna praca.." przemknęło jej przez myśl zauważając jak zaczął się niespokojnie poruszać, coś mamrotać przez sen. "Chyba mu się coś śni.." skomentowała w myślach i podniosła się ostrożnie z fotela. Podeszła bliżej. "Karma skurwielu!" pomyślała widząc jak niespokojnie marszczy nasadę nosa i brwi.
Powinna się cieszyć że miał koszmary, chociażby za to zawstydzanie jej wcześniej i za te kajdanki przy kaloryferze. Już chciała wrócić na swoje miejsce gdy przygryzła dolną wargę zmieszana tym co chciała zrobić a tym co powinna. Spuściła głowę i klęknęła przy wersalce. "Jak to było?" próbowała sobie przypomnieć co pomagało jej siostrze w takich sytuacjach. Spojrzała na Hiza, w sumie nie był małą dziewczynką, ale co tam. Koszmary to koszmary.
Wsunęła delikatnie dłoń w jego czarne włosy, czule przeczesując kosmki. - No już, już.. to tylko zły sen.. nic ci nie grozi.. jesteś bezpieczny tutaj.. obiecuję.. - szepnęła mu na ucho. Po czym lekko się odchyliła nucąc jakąś łagodną melodię, przypominającą kołysankę. Usiadła tyłkiem na macie tatami przy wersalce głaszcząc go głowie i nucąc kołysankę do momentu aż nie przestał się szamotać sam ze sobą.
Półmrok i cisza panujące w pomieszczeniu były zbyt korzystne dla ucięcia sobie małej drzemki. Oparła więc po chwili policzek o krawędź wersalki i przymknęła na chwilę zmęczone powieki.
Anonymous

Powrót do góry Go down

specjalista od ucieczek
Wcale nie musiała się zastanawiać nad tym co siedzi w jego głowie, ponieważ nikt tego nie wiedział. Czasami błoga nieświadomość jest lepsza od tego co tak naprawdę kieruje ludźmi. Hizashi też czasami miał problemy zrozumieć swoje motywy, jednak zawsze działał według swojego kodeksu moralnego. Nawet teraz kiedy przypiął ją do grzejnika, a potem uwolnił miał w tym jakiś cel. Dla niego też było dziwne spać u kogoś obcego na wersalce jednak poczuł się dziwnie zmęczony. Czyżby to był wpływ tej klątwy Yama? A może coś zupełnie innego. Przez cały czas kiedy przesiadywał w tej rezydencji czuł się dziwnie, cały czas był napięty. Kiedy w końcu zasnął także był napięty, dlatego pewnie też pokazały się te koszmary, które wyglądał bardziej jak sceny z jego przeszłości, jednak miejsca tam przedstawione były inne niż Oguni, a przecież Hizashi nigdy nie był poza miasteczkiem więc jak to możliwe? Dopiero kiedy dziewczyna położyła rękę na jego głowie i zaczęła do niego mówić uspokoił się lekko. Kilka minut po tym jak obydwoje zasnęli, on obudził się i zobaczył jak Sai śpi przy wersalce.
- Jakie to było nieodpowiedzialne z mojej strony - Mruknął sam do siebie.
Wstał powoli by jej nie obudzić i przyglądał się jej. Wyglądała teraz nawet uroczo.
- To naprawdę krzywdzące kiedy ludzie nie chcą z Tobą rozmawiać z powodu jakiejś klątwy lub innych wymysłów starych ludzi - Szepnął i wyciągnął rękę w jej stronę.
Chciał pogłaskać ją po policzku, jednak ostatecznie zatrzymał rękę.
Hizashi

Powrót do góry Go down

Widziała jak dość szybko się uspokoił gdy zaczęła delikatnie mu przeczesywać czarne włosy, czule do niego szepcząc. Nie wyglądał na takiego co potrzebował opieki. A przynajmniej przytomny nie sprawiał takiego wrażenia. Teraz nie różnił się od zwykłego cywila. Choć doskonale wiedziała że pochodząc z rodu Myohoji był jednym z najniebezpieczniejszych mieszkańców Oguni. Ród słynął z najlepszych wojowników i nie wątpiła że Hizashi był jednym z nich.
Choć teraz wcale nie wyglądał tak groźnie. Po tym jak się uspokoił i rozluźnił jeszcze przez chwilę go głaskała do momentu aż samej jej to nie znużyło. Usnęła przy nim choć nie powinna.
Oddychała spokojnie, jej się nic nie śniło tym razem. Koszmary związane ze śmiercią siostry powoli przestały spędzać jej sen z powiek. Słysząc jakiś niewyraźny mamrot zmarszczyła nasadę noska, cicho pomrukując zacisnęła mocniej powieki tylko po to żeby je lekko uchylić. Wzrok miała zamazany, sięgnęła więc dłonią do twarzy przecierając oczka. - Która.. jest godzina.. - wymamrotała rozeznając się w sytuacji. Dopiero teraz zauważyła że siedzi na podłodze oparta o wersalkę na której siedział jej ochroniarz. Przechyliła lekko głowę w bok czując jak coś jej chrupnęło w szyi. - Uhh.. - mruknęła cicho pod nosem łapiąc za to miejsce i lekko je rozmasowując. Przeciągnęła się wydając z siebie ciche mruknięcie i powoli zaczęła się zbierać z podłogi. - Mówiłam że będę pilnować by nikt ci nie przeszkadzał.. - wymamrotała żeby mu dać do zrozumienia że po tym jak wyswobodziła się z kajdanek nie opuszczała pomieszczenia. Na lewym nadgarstku miała ślad od tego jak próbowała przecisnąć dłoń przez ciasną, metalową obręcz zanim rzucił jej kluczykiem.
Zerknęła na niego, nie zamierzała mu mówić że go głaskała jak mamrotał przez sen. Ta wiedza była mu zbędna. Sama zapomniała że miała zawieszony na szyi jego krawat. W końcu po zakneblowaniu, tylko zsunęła go niżej. Nie zdjęła go z szyi, pozwalając by swobodnie tam sobie wisiał. Podeszła powoli do okna i odsłoniła kotarę wpuszczając odrobinę światła. Niebo zaczęło przechodzić z pomarańczy w czerwień. Wpatrywała się w to jak słońce powoli zaczynało chować się za horyzontem. - Nici z treningu już dzisiaj.. jutro z rana się za to wezmę.. - mruknęła zrezygnowana. - Kiedy się zbierasz? - to było bardziej techniczne pytanie. W końcu to on decydował o tym kiedy jego służba się kończyła. A przynajmniej tak jej zakomunikował w lesie. - Pójdę zrobić coś do picia.. masz na coś konkretnego ochotę? Herbata, woda z cytryną, piwo? - spytała podchodząc do drzwi salonu. Dzień i tak się kończył powoli. "Może ten film by się włączyło.. popcorn mogę do tego zrobić.." pomyślała zerkając na zegarek.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach