Droga do lasu Shimojo
by Lert Czw Lut 11 2021, 01:29

Kto zagra?
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:44

Rezerwacje wyglądów
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:30

But the darker the weather, the better the man
by Oguni Sro Sty 13 2021, 21:14

Aktualnie słucham
by Junko Wto Sty 12 2021, 21:56

Bar
by Gość Wto Sty 12 2021, 19:37

Ogrody
by Lert Wto Sty 12 2021, 18:27

Stare drzewo
by Gość Sob Sty 09 2021, 00:16

Park
by Gość Czw Sty 07 2021, 20:57


Droga minęła mu niesłychanie szybko. Podobno w dobrym towarzystwie czas płynie znacznie szybciej niż normalnie. Całą drogą przegadali jakby nie widzieli się sto lat. Cóż... w końcu dwóch mieszańców musi się trzymać razem. Musi, nie musi - Haido po prostu lubił Akitsune. Kiedy doszli na miejsce Tomoshi wpuścił do środka białowłosego a sam zamknął drzwi i ściągnął buty.
-Mam trochę bajzel, musisz mi wybaczyć - powiedział i poczochrał się po włosah. Momentalnie jego zwierzęce uszka się pokazały. Przetarł jej kilka razy dłonią uśmiechając się błogo pod nosem -W końcu - odetchnął posyłając szeroki uśmiech gościowi. W rzeczywistości jednak w domku miał wszystko ładnie posprzątane. Ruszył do salonu i uwalił się na jednej z poduszek. Dopiero teraz dotarło do niego zmęczenie z całego dnia.
-Praca na roli to jednak masakra - westchnął leżąc i gapiąc się w sufit. Po chwili jednak energicznie się podniósł i wyciągnął dłoń w stronę kolegi -Dawaj te cykade! - wyszczerzył się.
Anonymous

Powrót do góry Go down

specjalista od ucieczek
Droga mięła błyskawicznie, ale to dobrze. Po parogodzinnej zmianie czuł się zmęczony, chociaż nie wiele się działo. W sumie to dobrze, bo przeżyć jeden dzień bez przygód można było w Oguni uznać za sukces.
-Przynajmniej widać, że ktoś tu mieszka, z resztą bałagan nie jest mi obcy, zobaczyłbyś jaki mam burdel u siebie.
Ściągnął czapkę i od razu poczuł jak do uszu zaczyna mu krew dopływać. Za jakie grzechy musiał mieć tę cholerną przypadłość? Nie wierzył w reinkarnacje, ale może coś w tym było?
- Żebyś wiedział, że wreszcie. Nie ma to jak cisza i spokój
Powędrował na gospodarzem do salonu dzierżąc w ręce reklamówkę z Cykpiwkiem i bliską zepsuciu się Śmietaną nadal z oczobejną naklejką, że w promocji.
-Bez waszej pracy, raczej byśmy musieli się bawić w kanibali i jeść turystów - postawił na stole reklamówkę. Wyciągnął Cykadę i podał wyczekującej ręce Tomoshiego puszkę. - To nasze zdrowie.
Akimitsu

Powrót do góry Go down

-Coś w tym jest chociaż moja mama to pedantka i jak do mnie wpada do rzuca we mnie wszystkimi środkami czystości jakie ma pod ręką - zaśmiał się lekko zakłopotany. To wyglądało komicznie ponieważ jego mama miała lewo 160 cm wzrostu. 
-Na szczęście po drodze nic nas nie dorwało. Przeklęte miasto... - skrzywił się nieznacznie. Nie za bardzo potrafił walczyć, ale w razie czego jego prawy sierpowy na pewno powaliłby niejednego demona. W końcu prawdziwy z niego strogman! Tylko Pudzian byłby w stanie go powalić. Oczywiście za swoich czasów świetności.
-Już wolałbym umrzeć z głodu - podrapał się po rudej czuprynie. Taki pacyfista jak Tomoshi nie potrafił nawet myśleć o takiej możliwości bo zaraz mu się słabo robiło. Z resztą Haido był typem, który mdlał na pobieraniu krwi i zastrzykach. 
Otworzył piwko, które wydało ten cudowny dźwięk otwieranego piwka (no shit Columbo).
-Zdrówko! - uniósł puszkę w toaście i wypił ją całą na raz -O matko, pić mi się chciało - odetchnął i odłożył pustą puszkę na stolik.
Anonymous

Powrót do góry Go down

specjalista od ucieczek
- Miło wiedzieć, że ktoś się o ciebie troszczy. Zawsze to człowiekowi raźniej. - Usadowił się wygodniej wypijając pół puszki na raz.  - Weź mi zdradź jakieś tajniki jak sobie radzisz z tym dziadostwem, żeby nie było widać?
Wskazał na najbardziej znienawidzoną część ciała, uszy. Kochana mamusia nie przekazała mu tajników tej wiedzy, a że był chłopakiem to ciężko sobie koki wiązać na głowie. I dziwnie przy tym nie wyglądać.
Pociągnął drugi solidny łyk ciesząc się z doborowego towarzystwa. Zazwyczaj siedział w domu rysując, słuchając znanych już na pamięć piosenek.
- W desperacji człowiek robi różne rzeczy, o które się nie posądzał. Wychodzi na druga natura, ale mam nadzieję, że faktycznie tak by było.
W przeciwieństwie do przyjaciela raczej nie miałby oporów, żeby zrobić wszystko dla przeżycia. W końcu miał w sobie tę demoniczną cząstkę, za którą społeczeństwo bardzo chętnie widziałby go w roli przynęty dla yokai.
Akimitsu

Powrót do góry Go down

-Nie wiem co się stanie jak jej zabraknie - westchnął. Kochał swoich rodziców i nie potrafił sobie nawet wyobrazić tego jak będzie bez nich. Haido miał cholernie wiele szczęścia, że urodził się w takiej, a innej rodzinie. W domu pełnym ciepła i miłości -Hmm... - widać było, że chomiczek biegnie na kołowrotku niesamowicie szybko -Mi też sporo czasu zajęło nauczenie się tego. Przede wszystkim nie lubiłem czapek i byłem tak zdeterminowany nie noszeniem ich, że potrafiłem całe noce siedzieć i próbować je chować - powiedział -Musisz po prostu podejść do tego na spokojnie. Im bardziej się denerwujesz i starasz - tym trudniej. Musisz do tego podejść jakby Cię to nie obchodziło - zastanowił się jeszcze moment -Przynajmniej tak to jest w moim przypadku - ta niezwykle wyczerpująca odpowiedź sprawiła, że Tomoshi chwycił po kolejne piwo. Trzeba nasmarować to chomiczkowe kółeczko.
-Miejmy nadzieję, że nie dojdzie do takiej sytuacji - puścił mu oczko. Niepoprawny optymista w Oguni - gatunek po ścisłą ochroną.
Anonymous

Powrót do góry Go down

specjalista od ucieczek
- To raczej nie mam szans na trzeźwo się za to zabrać. Już sam fakt ich istnienia doprowadza mnie do szewskiej pasji. Nigdy nie byłem za bardzo cierpliwy, na przestrzeni lat to się nie zmieniło.
Yokaiowe nazwijmy to dziedzictwo sprawiło, że miał pod górkę właściwe całe życie. Ojca nawet nie znał, matka wspomniała tylko, że był frajerem porzucającym swoją rodzinę. Nie miał pojęcia ile było w tym prawdy, raczej się nie dowie. Nawet już go to nie obchodziło.
- Przy pierwszym spotkaniu budzisz respekt, a taka wrażliwa z ciebie dusza, że w tym podłym mieście drugiego takiego ze świecą szukać.
Obu im piwko wchodziło jak woda, więc dobrze zrobili robiąc zapas. Wyjątkowo piszczenie kółka chomika nie działało mu na nerwy. Sam nigdy nie miał zwierzaka, już samo patrzenie na siebie w lustrze go dobijało. A nie dajcie bogowie jakby miał psa.
- Gdybyś miał możliwość opuszczenia tego miasta zrobiłbyś to?
Pytanie, które chociaż raz każdemu urodzonemu tu człowiekowi przeszło przez myśl. Od lat byli uwięzieni w mieście przypominającym więzienie. A oni byli jak skazani na dożywocie, bez możliwości zwolnienia warunkowego.
Akimitsu

Powrót do góry Go down

-Dlaczego ich nie lubisz? - ściągnął brwi -Przecież są super. Poza tym pasują Ci! - wyszczerzył się do niego. Tomoshiemu jakoś jego zwierzęce atrybuty nie przeszkadzały. Ba! Nawet mu się podobały bo uważał, że wyglądają uroczo. Gdyby nie to, że mógłby się pożegnać z życiem, gdyby je ujawnił, to nawet by ich nie chował.
-Moja mama po prostu zawsze mi powtarzała, że serce to najsilniejszy mięsień. Mówiła, żebym przy tym całym trenowaniu nie zapominał o dniu serca - powiedział to niezwykle poważnym tonem. Słowa mamy były dla niego ważne. Jak to się mawia - pamiętaj słowa matki "Zjedz mięsko, zostaw ziemniaczki".
-Hm... - to było bardzo głębokie pytanie, więc Tomoshi musiał się poważnie zastanowić. To nie tak, że nigdy o tym nie myślał. Po prostu nigdy nie dochodził do sensownych wniosków -Szczerze? Nie wiem... - przeniósł wzrok za okno, które wychodziło na pola -A Ty? - powrócił wzrokiem do kolegi posyłając mu delikatny uśmiech.
Anonymous

Powrót do góry Go down

specjalista od ucieczek
- Wydaje mi się, że to kwestia wychowania, tego jakie się miało podejście do tego dziadostwa od dziecka. Tobie się poszczęściło, mi nie koniecznie.
Rozprostował nogi. Trochę mu zdrętwiały po siedzącej zmianie, w ciągu dnia. Zazwyczaj brał nocki, mógł wówczas spacerować po sklepie dla zabicia czasu. Najczęściej rysował swoją autorką mangę, która nigdy nie ujrzy światła dziennego.
- Chciałbym się z tego miasta wyrwać, być może dlatego, że nigdy nie zobaczymy jak jest po za nim - odwzajemnił uśmiech kolegi, chociaż wcale nie czuł tego. -Z drugiej strony nie wiadomo jakby tam zareagowali na nasz dodatek. Chciałbym mieć wybór, a to kolejna rzecz nad którą nie mam kontroli. To frustrujące.
Oparł się wygodniej spoglądając na sufit. Oddałby wiele, że móc to i owo zmienić w swoim życiu. Czasami czuł się jak w klatce, a jej ściany raz się kurczyły, raz rozszerzały. Bawiła się nim, dając nadzieję na ucieczkę, by w ostatniej chwili zaatakować.
- Aż czasami nawet mi się nie chce wstać z łóżka wiedząc, że nic ciekawego się w nim nie zadzieje. Niby rutyna daje swego rodzaju poczucie bezpieczeństwa, ale to wszystko w tym mieście jest niepewne.
Akimitsu

Powrót do góry Go down

3.
fioletowy za duży sweter, czarne spodnie i trampki
Wzbraniał się jak tylko mógł, starał się odrzucać od siebie tego wrzoda na tyłku, którym jest Tomoshi. Jednak ostatecznie złapał się na tym, że polubił jego towarzystwo, a na samą myśl o chłopaku robiło mu się dziwnie. Dziwnie czyli naprawdę miło, zauroczył się, ale nie miał odwagi się do tego przyznać. Chociaż Sakura nie dawała mu o tym zapomnieć, próbowała nakłonić brata żeby przyznał się Haido do swoich uczuć.
W końcu nadszedł ten dzień, kiedy Tsuki zdobył się na odwagę. Miał zamiar spotkać się z Tomo i powiedzieć...a raczej napisać mu o wszystkim. Nie chciał się wcześniej z nim umawiać, wolał zrobić to z zaskoczenia. Dlatego zebrał się i poszedł w znanym mu już kierunku, zapukał do drzwi, ale nikt mu nie otworzył. Zastanawiał się czy powinien wrócić do domu, ale wślizgnął się w swoim ninja style do środka. Skierował się do salonu, a tam zobaczył Haido z jakimś innym chłopakiem. Jakoś tak jakby go zamroczyło, poczuł kolejny cios w serce, dlatego popatrzył jedynie na Tomoshi i wybiegł z jego domu.
Anonymous

Powrót do góry Go down

-Za bardzo się tym przejmujesz! - machnął ręką i zaśmiał się głośno -Postaraj się myśleć pozytywnie. Tak małymi kroczkami - pokazał palcami na stole jak się robi małe kroczki. Tomoshi naprawdę sądził, że pozytywnym myśleniem można wszystko załatwić.
-Pewnie by się bali. Tak jak my się boimy tego co jest poza Oguni bo nie wiemy co tam jest, tak oni baliby się nas - dokończył piwo i sięgnął po kolejne -Ale pewnie się nie dowiemy, więc po co gdybać? - stuknął swoją puszeczkę o tę kolegi i puścił mu oczko.
-Zawsze możesz coś zmienić. Jeśli chcesz to możesz zacząć pracę na roli, ze mną - powiedział uśmiechając się szeroko. To byłoby całkiem miłe mieć kolejnego kolegę w pracy. Chociaż i tak na gospodarstwie wszyscy Haido lubili.
Nie usłyszał jak ktoś wchodzi do jego domu. Coś tylko mu mignęło. Ściągnął brwi i wyleciał za Tsukim po drodze rzucając Akiemu jego czapkę i sam schował swoje uszka.
-Ej, ej, wracaj tu - powiedział, kiedy go dorwał i wziął na ramię jak worek ziemniaków. Wrócił do środka i rzucił chłopakiem na poduszki koło stołu -Akimitsu - to jest Tsuki. Mój przyszły chłopak - wyszczerzył się i zaśmiał wciskając Tsukiemu piwo.
Anonymous

Powrót do góry Go down

specjalista od ucieczek
Wiele wynosi się z domu, z czasów dzieciństwa, a Aki miał z tym związane niezbyt miłe wspomnienia. Dlatego też nie potrafił od tak przejść na sposób myślenia przyjaciela. Nawet próba chowania uszu wydawała mu się czymś nierealnym.
- Jakoś nie widzę się na roli - przyznał nadal gapiąc się w sufit. - Cały dzień na słońcu i bym się spiekł na raka. Moja skóra źle znosi opalanie, nie robię się przyjemnie brązowy tylko czerwony. Wyobrażasz sobie jakbym śmiesznie wyglądał?
Było to tak absurdalne, że aż się zaśmiał. Kolejna puszka poszła w ruch, jak tak dalej pójdzie skończy im się alkohol. Będzie trzeba iść po kolejne od sklepu, a on nie zamierzał wychodzić. Nie chciał dalej katować swoich uszu.
Dalszą konwersacje przerwało wbijcie się na hawirę jakiegoś ziomka. Wpadł jak burza i zaraz wyleciał. Nie bardzo ogarniał, co to właśnie miało, być. Tomoshi poleciał za chłopakiem, w końcu był gospodarzem, ale nie podobała mu się perspektywa pewnego zakładania rzucanej mu czapki.
Będzie chyba jednak musiał tymi cholernymi małymi kroczkami zacząć jakoś się nauczyć kitrać to dziadostwo.
Haido wrócił niosąc tego nawiedzonego wariata jak worek ziemniaków.
- Ty to zawsze walisz prosto z mostu, Toshi. Zejdę przez ciebie kiedyś na zawał - a miało być tak spokojnie
Akimitsu

Powrót do góry Go down

Nie wiedział, co ma o tym wszystkim myśleć. W sumie od razu wydawało mu się, że Tomoshi sobie z nim pogrywa. Przecież to zwyczajne piwo z kumplem, żadnych podtekstów. Jednak Tsuki przez lata nie miał zbyt wielkiego kontaktu z ludźmi, towarzyszył mu jedynie duch bliźniaczki więc trochę podupadł w tej dziedzinie. Nie myślał trzeźwo, poczuł się cholernie oszukany. Tym bardziej skoro w końcu zdobył się żeby otwarcie porozmawiać o swoich uczuciach. Najchętniej uciekłby do domu i tam się zaszył, całkowicie urwał kontakt.
Nagle Tomoshi go złapał, zarzucił go sobie na ramię jakby był workiem ziemniaków. Tsuki protestował, uderzał go pięściami w plecy żeby odpuścił, jednak to nic nie dawało. Jak Haido się uprze to chyba nie ma przebacz. Rzucił nim na poduszki, co skwitował wściekłym spojrzeniem. Potem o mało się nie udusił, kiedy usłyszał jak Tomoshi go przedstawił. Czy Tobie się w głowie poprzewracało? Nie chcę piwa! Chciałem porozmawiać, ale nie mamy już o czym! – bardzo szybko naskrobał w notesie i mu podał kawałek papieru. Nawet nie zwracał uwagi na jakiegoś tam Aksamitsu, zaczął się podnosić z poduszek. Pieprz się Tomoshi. - dał mu jeszcze jedną kartkę.
Anonymous

Powrót do góry Go down

-Możesz pracować ze zwierzakami w oborze! Tam jest zawsze cień - powiedział to takim tonem, jakby właśnie odkrył Amerykę. Proszę jaki ten Tomoshi jest pomysłowy chłopak! Takiego drugiego to po prostu ze świecą szukać. Haido kochał swoją pracę i nie potrafił zrozumieć tego jak można nie chcieć zostać rolnikiem. Nie było nic lepszego niż ciężki dzień fizycznej pracy w polu!
-Bo ja jestem prosty chłop! - zaśmiał się i podrzucił jeszcze chłopakiem na ramieniu zanim go z siebie ściągnął. Kiedy jednak dostał karteczkę od Tsukiego zmarszczył brwi. Nie miał bladego pojęcia o co chodziło.
-Tsuki o co chodzi, co? - rolniczy mózg mieszańca zaczął działać na najwyższych obrotach żeby połączyć fakty -Aaaa! Jesteś zazdrosny! - zaśmiał się nie robiąc sobie nic z kolejnej karteczki. Podniósł tylko Tsukiego i usiadł sadzając go sobie na kolanach -To tylko mój przyjaciel. Znamy się od dzieciaka ale nic między nami nie ma - położył chłopakowi brodę na ramieniu -No kto by się spodziewał się, że taki zazdrośnik no! - powiedział to takim tonem, jakby mówił do bobasa -A właśnie! - nagle sobie o czymś przypomniał. W zasadzie o dwóch rzeczach. Najpierw ruszył do kuchni żeby przynieść truskawki i śmietanę -Zaraz jestem - rzucił jeszcze i pognał do sypialni. Nawet nie przeszło mu przez myśl jak bardzo niezręcznie mogę czuć się jego goście. Z jego sypialni dochodziły dźwięki, które brzmiały jakby jakiś dziki szop wleciał do śmietnika. W rzeczywistości jednak Haido po prostu czegoś szukał. Wrócił dopiero po paru minutach widocznie z siebie zadowolony.
-Co tam? Pogadane? Wiesz Aki... Tsuki nie jest zbyt rozmowny - to ostatnie powiedział konspiracyjnym tonem, którego NA PEWNO NIE BYŁO SŁYCHAĆ. Siadł znowu obok Tsukiego i podał mu niewielki notesik. Różowo - fioletowy. Na każdej kartce były różnorakie gwiazdki i księżyce. Wypiął dumnie pierś.
Anonymous

Powrót do góry Go down

specjalista od ucieczek
Słysząc o pracy w oborze, tylko krzywo się uśmiechnął. Za nic w świecie by tam nie poszedł, chociaż sam miał burdel w domu. Jednak gdy chodziło bezpośrednio o niego, to nienawidził być brudny, a praca ze zwierzętami z tym mu się kojarzyła.
Widząc zachowanie przyjaciela i jego w sumie nie wiedział jak to określić, więc zostańmy przy gościu, wywrócił oczami do góry.
Jakimś wielkim homofobem nie był, jednak ciężko zaakceptować słowa przyjaciela, które wcześniej zbył żartem. Po części przez fakt, że ludzie nie byli za bardzo tolerancyjni wobec niego. Z drugiej strony powinien innym nie odpłacać tym samy, a jakoś nie potrafił.
- Czy ten twój przyjaciel jest niemową? Wstydliwy? Bo wymieniacie się tymi liścikami na kartkach jak nastolatki w liceum
Bycie ignorowanym to jedno, ale jawne lekceważenie już bardziej potrafiło irytować. Nie miał pojęcia, skąd Toshi wyrwał tego dziwaka. Nie miałby nic przeciwko, gdyby sobie poszedł.
- Zjedzmy tą śmietanę, bo ta oczojebyma naklejka nie da zapomnieć o końcu daty ważności.
Akimitsu

Powrót do góry Go down

Miał ochotę zamordować Tomoshiego za to podrzucanie, no i jego zachowanie. Tsuki chciał jak najszybciej uciec do domu, nie tak sobie to wyobrażał. Jak wiadomo chłopak ma spore problemy z wyrażaniem jakichkolwiek uczuć, a kiedy zdobył się na odwagę to nagle spanikował. Popatrzył na niego wściekłym spojrzeniem, gdy zapytał o co chodzi. Strzelił głośnego facepalm’a, słysząc o zazdrości. Dobra, poniekąd Haido ma rację, no ale nie musi z niego robić idioty. Myślał, że zaraz zejdzie na zawał, gdy go tak pociągnął i sobie posadził na kolanach. Czy jego już do reszty pojebało? Tsuki czuł jak jego wściekłość rośnie i miesza się z ogromnym zażenowaniem. Strzelił go łokciem w brzuch, kiedy zwrócił się do niego takim tonem jak się mówi do bobasa. Chwycił za notes, zaczął szybko pisać, co ma do powiedzenia. Przyciskał tak mocno ołówek, że aż dziwne, że się nie złamał.
Ciebie chyba do reszty pojebało Tomoshi! Chłopakiem? W życiu nie będę Twoim chłopakiem! Jesteś skończonym kretynem, a teraz jeszcze robisz ze mnie idiotę! Nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego! I PUŚĆ MNIE W KOŃCU, WRACAM DO DOMU!! – dał mu kartkę jeszcze zanim mieszaniec na chwilę zniknął. Wcześniej jeszcze zmierzył wzrokiem Akami, czuł, że się nie polubią. Przez cały ten czas, kiedy Tomoshi czegoś szukał to Tsuki siedział z twarzą w dłoniach. Jego myśli przypominały jeden wielki mętlik.
Mimo wszystko obejrzał ostrożnie notes, po czym zamknął go i położył na poduszkach.
Muszę iść napić się wody. – podał mu szybko kartkę i zebrał się do kuchni. Zakładam, że kiedyś już był u Haido, także wie gdzie co jest. Oparł się o blat, musiał brać parę szybkich, głębszych oddechów żeby się uspokoić. Jakbh zaczynała go ogarniać coraz większa panika, nawet nie docierało do niego, co mówi jego bliźniaczka.
Anonymous

Powrót do góry Go down

-Trochę wstydliwy - powiedział i podrapał się po tyle głowy. Cholera... Tomoshi to mistrz sprawiania, że ludzie znajdowali się w tak niezręcznych sytuacjach. Przecież chciał dobrze. Myślał, że posiedzą sobie razem, napiją się piwa, zjedzą truskawki. Nie tak to miało być...
Skrzywił się, kiedy dostał w brzuch i poczuł mentalny policzek na kolejną karteczkę. Naprawdę tylko Tomoshi widział ich razem? Przecież tak często się widywali... Haido sądził, ze Tsuki naprawdę się do niego zbliżył.
-Tsuki przecież... - powiedział cicho i powiódł za nim wzrokiem. Dlaczego tak to spierdolił? Przecież nie miał nic złego na myśli. Spojrzał smutno na kolegę, który miał zamiar pozbyć się śmietany w najbardziej odpowiedni do tego sposób -Co mam zrobić? - zapytał się go cicho wyraźnie zgaszony. Tomoshi był słaby w takich sytuacjach i przerastały go. Nie wiedział czy powinien pójść za Tsukim. Patrzył na przyjaciela szukają pomocy.
Anonymous

Powrót do góry Go down

specjalista od ucieczek
- Aha
Cóż miał jeszcze więcej dodać, skoro gość ewidentnie go olewał po całości? Nic w sumie z tym nie zrobi, ale nie zamierzał wychodzić pierwszy. Był zmęczony po pracy, miał się odstresować, zrelaksować. W dodatku znów musiał kisić uszy pod czapką, więc nie ruszy się pierwszy.
Poczuł się jak piąte koło u wozu.
W sumie Tomoshi nie był winny zapadającej gęstej i niezręcznej atmosfery. Zdecydowanie nie winił przyjaciela, nawet jak miał w tym swój udział. To tamten Tsuki zachowywał się jak jakaś mega wstydliwa pensjonarka.
Na pewno powiedziałbym, żeby go sobie odpuścił. Tamten sam nie widział, czego chciał. A on nie wybaczyłby osobie, która mogłaby skrzywdzić Toshiego.
- Weź mu daj trochę przestrzeni. Wygląda jakby tego potrzebował, bo chyba do końca sam nie ogarnia, po co tu jest.
I wcale nie mówił jakoś specjalnie cicho, jak nakazywała tego grzeczność. Jeśli w przyszłości faktycznie się zejdą, będzie musiał jakoś zaakceptować fakt, że jego przyjaciel woli facetów. Łatwo nie będzie, już to wiedział.
Akimitsu

Powrót do góry Go down

No cóż, Tsuki niechętnie nawiązuje nowe znajomości, dlatego traktował przyjaciela Tomoshiego jak powietrze. Poza tym, gdyby wiedział, że ma do czynienia z mieszańcami to mogłoby się skończyć tragicznie. Może Tsuki rzeczywiście wygląda jak wypierdek, a z charakteru jest gburem, ale walczyć potrafi doskonale. W końcu po to był szkolony od dzieciaka.
Wszystkie uczucia mu się mieszały, nie wiedział, co w ogóle ma zrobić. Dawno nie był w takiej sytuacji więc trudno mi się dziwić. Zachowywał się teraz trochę jak dzieciak, ale nie potrafił zrozumieć swoich uczuć. – Spokojnie Tsuki, oddychaj. – usłyszał głos siostry, która stała obok niego. Próbowała go jakoś uspokoić, chociaż Tsuki nie potrafił powstrzymać tego, co teraz nim targało.
Doskonale wiedział po co tu przyszedł, jednak towarzystwo całkiem obcej mu osoby sprawiło, że spanikował. Do tego Tomoshi emanował tą swoją pewnością siebie, luzackim podejściem do życia. Tsuki diametralnie się od niego różni. Dla niego po prostu zrobiło się za intensywnie, gęsto. Co go całkowicie przerosło, ledwo wyszedł ze swojej strefy komfortu i wpuścił Haido do swojego życia. Usłyszał, co powiedział przyjaciel mieszańca, pokręcił jedynie głową, zaciskając mocno usta. Przejechał dłońmi po twarzy, po czym wyszedł pewnym krokiem z kuchni i udał się do wyjścia.
/zt
Anonymous

Powrót do góry Go down

Nawet nie spojrzał za chłopakiem. Czuł się tak cholernie winny... Zawiódł go a wcale nie chciał tego zrobić. Oparł się czołem o stolik i powiedział co do siebie pod nosem. Haido nie miał szczęście w miłości. Wbrew pozorom, wedle starego przysłowia - w kartach też go nie miał.
-Jestem beznadziejny - powiedział prosto w stół. Momentalnie jego uszka dały o sobie znać. Położył je po sobie jakby był zbitym szczeniakiem. Wyprostował się i wziął kolejne piwo, które wypił duszkiem. Opadł plecami na podłogę i przetarł oczy dłonią -Aki.... Czy ja jestem zjebany? - zapytał przyjaciela krzywiąc się. Całe szczęście, że nie został sam. Tomoshi nienawidził być sam w takich chwilach -Przepraszam Cię... wyszło cholernie słabo - westchnął i spojrzał na mieszańca smutnym wzrokiem wciąż leżąc na podłodze. Miał wrażenie, że ktoś położył mu ciężarki na klacie. I to takie za ciężkie nawet dla niego -Nie chciałem Ci psuć tego wieczoru...
Anonymous

Powrót do góry Go down

specjalista od ucieczek
Cisnęło mu się na usta nareszcie, gdy nieproszony gość wpadł jak burza. Od razu ściągnął czaplę, a uszy ponownie odzyskały wolność. On się cieszył, że pozbył się tego dziwnego ziomka. Za to Tomoshi wyglądał na mocno przybitego.
- Nic z tobą nie jest nie tak - zapewnił szczerze podnosząc się z kapany. Kucnął obok niego - Jesteś po prostu bardzo uczuciowy, nad wyraz wyraz otwarty. Nie każdy ot tak przyjmuje to od razu do wiadomości. Widocznie tamten gość, znaczy - musiał się chwilę zastanowić jak miała na imię na niemowa - Tsuki?. No nie ważne w każdym razie odniosłem wrażenie, że on sam nie ogarniał po co właściwe tu przyszedł.
Odetchnął z ulgą, jak tylko zostali we dwoje, bowiem nie lubił takich nagłych wizyt. A ta najwyraźniej mocno dotknęła jego przyjaciela.
- Czy w ogólne warto tracić czas na ganianie za nim? Jeszcze masz tyle lat przed sobą, znajdzie się nie jedna osoba doceniająca twoją wartość.
Miał jeszcze cichą nadzieję, że może Toshi jednak odstąpi od ganiana za tym oszołomem. Nie widziało mu się poznawanie chłopaka swojego przyjaciela. Jak to w ogóle miałoby wyglądać?
Akimitsu

Powrót do góry Go down

-Musi coś być nie tak - powiedział cicho pod nosem. Odnosił wrażenie, że własnie zepsuł wszystko co było między nim, a Tsukim. A przecież tak mu na tej relacji zależało -Zawsze myślałem, że jak będę tak otwarty i szczery to wszyscy będą mnie lubić. Nie znoszę tego uczucia, że ktoś mnie nie lubi. Przecież dobry ze mnie koleś, co? - spojrzał na Aki błagalnym wzrokiem jakby czekał na potwierdzenie swoich słów. Rzadko kiedy Tomoshi się smucił, ale teraz czuł się cholernie smutno.
-Sam już nie wiem - westchnął i pogłaskał się po psim uchu -Lubię go... naprawdę go lubię - przygryzł delikatnie wargę. Nie czuł się teraz jak wielki i silny Haido - miał wrażenie, że jest małym, zgubionym psem -Przepraszam, że Ci tak smęcę - westchnął i wysilił się na szczery uśmiech. Tą sytuację z Tsukim będzie musiał rozwiązać sam nie czekając na czyjąkolwiek pomoc.
Anonymous

Powrót do góry Go down

specjalista od ucieczek
- Nie idź w zaparte, że to koniecznie coś z tobą jest nie tak - wstał z kucków. Nogi mu trochę zdrętwiały. - Więcej wiary w siebie, jesteś naprawdę wartościowym człowiekiem, a ja z byle kim się nie zadaje.
W sumie tak długo jak się znają, nie wiedział takiej niepewności w wykonaniu przyjaciela. Naprawdę nie miał ochoty bliżej poznawać tamtego oszołoma, który doprowadził Toshiego do takiego stanu.
Przez chwilę nawet pomyślał, czy go nie upić dla poprawy humoru, ale zrezygnował. To tylko chwilowe, na dłuższą metę nie da rady, wpędzi to jeszcze Haido w alkoholizm.
- Może się poważnie zastanów, czy on faktycznie jest wart twojego czasu i energii Bo jak dla mnie to wyglądało na jednostronne zainteresowanie. Nie żebym był jakimś ekspertem czy coś.
Opadł na kanapę, sięgnął po jedną z poduszek wsadzając ją sobie pod głowę. Wyprostował nogi rzucając złowrogie spojrzenie na swoją szarą czapkę.
- A tak w ogóle to skądś ty go wytrzasnął?
Akimitsu

Powrót do góry Go down

-Naprawdę? - uśmiechnął się szeroko stawiając uszy. Jakby miał jeszcze ogon to by nim zamerdał. Zawsze miło mu się na serduszku robiło, kiedy słyszał jakiś komplement. Z resztą... komu na się nie robiło?
Wydął usta słuchając tego co ma do powiedzenia Aki. Ale przecież Tsuki tak strasznie mu się podobał i nie chciał tego tak po prostu zostawić. Zadręczałby się potem jak cholera. Nie dawałoby mu to spokoju.
-Mimo wszystko nie chcę odpuszczać - posłał mu delikatny uśmiech wodząc za nim wzrokiem -Spotkaliśmy się kiedyś w lesie i jakoś tak wyszło. Biegałem i przewróciłem się przez jego kota. Znasz mnie - jak kogoś spotykam w takich sytuacjach to muszę go poznać - wyszczerzył się. Przecież Haido to przyjaciel całego świata i nie potrafiłby nie zakolegować się z kimś, kogo kot prawie go zabił.
Anonymous

Powrót do góry Go down

specjalista od ucieczek
W sumie informacje na temat oszołoma nie specjalnie, wcale go nie interesowały. Widział jednak, że dla przyjaciela to raczej dosyć ważny temat. Miał tylko nadzieję, że nie wyjdzie z tego jakaś drama dla nastolatek.
- Z jednej strony mówi się, że lepiej coś robić niż potem żałować. Ale ile prawdy w tych wszystkich przysłowiach i mądrościach jest prawdy?
Osobiście nie wierzył w ani jedno z nich. Nie musiał tego przyznawać w tej chwili, ważniejsze było poprawienie humoru Tomoshiemu.
- Może weź daj mu trochę przestrzeni i nie zakładaj z góry, że on no wiesz... - ciężko było mu powiedzieć wprost, że może oszołom odwzajemnia zainteresowanie osobą Haido.
Jakby na to nie spojrzeć nie wiedział tego po prostu. Jeszcze nie próbował, bo nie musiał, obawiał się jednak nadejścia tego dnia, wówczas na trzeźwo na sto procent nie da rady. Z jednej strony powinien życzyć przyjacielowi jak najlepiej.
- Można być aż tak nieśmiałym, żeby się w ogóle nie odzywać? Nawet zwykłe dzień dobry czy coś. Dobrze, że kotu nic się nie stało, jak na niego wpadłeś - uniósł z lekkim rozbawieniem brew do góry wyobrażając to osobie.
Akimitsu

Powrót do góry Go down

Sam Tomoshi też miał nadzieję, że drama z tego nie wyjdzie. W końcu to delikatny facet, który nie radził sobie dobrze z takimi sytuacjami. Oby tylko jego wielkie serce to wytrzymało.
-Zwykle sporo- odparł -Nigdy nie powinniśmy wątpić w przysłowia - powiedział moralizatorskim tonem. Przecież nie po to powstały, żeby nic nie znaczyć. Każde miało w sobie ziarno prawdy! Szczególnie te najstarsze, które namiętnie powtarzała każda szanująca się babcia.
-Pewnie masz racje - Haido chyba naprawdę posłucha przyjaciela. Chociaż teraz najchętniej poleciałby za Tsukim, żeby wyjaśnić mu tą cała sytuację. Sam nie wiedział co miał zrobić żeby było dobrze.
-Może to nie nieśmiałość? Trudno mi powiedzieć... nigdy nic nie mówił - dopiero po chwili dotarło do niego, że tak naprawdę Tsuki nigdy się do niego odezwał. Mieszaniec zaczął podejrzewać, że chłopak jest po prostu niemy i tyle. Kiedyś pewnie się dowie o co tak naprawdę chodzi.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach