Droga do lasu Shimojo
by Lert Czw Lut 11 2021, 01:29

Kto zagra?
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:44

Rezerwacje wyglądów
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:30

But the darker the weather, the better the man
by Oguni Sro Sty 13 2021, 21:14

Aktualnie słucham
by Junko Wto Sty 12 2021, 21:56

Bar
by Gość Wto Sty 12 2021, 19:37

Ogrody
by Lert Wto Sty 12 2021, 18:27

Stare drzewo
by Gość Sob Sty 09 2021, 00:16

Park
by Gość Czw Sty 07 2021, 20:57


tańczący z cykadami

~***~

  Całe to zamieszanie z zamianą ciał wkurzyło nieźle rudego. Chodził ciągle poddenerwowany. Jedyną odskocznią w tym wszystkim było to, że miał spotkać się z Kotarou, by pójść na zakupy. Niby wizja ubrania się w coś lepszego dla białowłosego wydawała się całkiem w porządku, ale w zastałych okolicznościach nie bardzo był pewien, czy chciałby by do tego doszło. Wolał poczekać, bo zauważył, jak lis go dosłownie odpycha, gdzie wcześniej tego nie było. Oczyszczenie umysłu i zajęcie się czymś innym było dla rudego aktualnie najwyżej postawionym celem.
  Plus był taki, że włosy mu nie odrosły po tym, jak Yuki je przyciął. Zdecydowanie nie czuł się zbyt komfortowo w takim ciele, ale co poradzić? Pani Ayazuma była na tyle uprzejma, że pożyczyła mężczyzną w domu staniki, by nie musieli się męczyć, choć dla Zeke'a raczej nie miało to większego znaczenia. Nie urosły mu za bardzo piersi, prawie nie czuł różnicy, ale nadal nie mógł ogarnąć załatwiania się. Klął tylko pod nosem za każdym razem, kiedy szedł do toalety.
  Teraz jedynie myślał o tym by rozpoznać przyjaciela. Wcisnął się w rybaczki, nałożył bluzę i gdy już dreptał sobie po ulicy zatrzymał się przy budzie z goframi. Zamówił sobie jednego z bitą śmietaną, truskawkami i sosem toffi. Chyba lepszego połączenia nie znał, no, chyba że zamieniał truskawki na borówki, bo nie było tego pierwszego. Wyciągnął telefon z kieszeni wpatrując się przez dłuższą chwilę w ekran, na którym widniała wiadomość, której nie wysłał.
  Ugryzł się w policzek od środka i zdegustowany schował urządzenie do kieszeni, nie robiąc nic z wiadomością.
  Zmrużył oczy wypatrując w tłumie chodź odrobinę przypominającą mu mordkę. Nie było to jednak proste, jak mogłoby się wydawać. Westchnął zmęczony odbierając swoje zamówienie i już miał robić gryza, gdy zobaczył... No właśnie.
  Głośne parsknięcie, jakie mu się wyrwało sprawiło, że chłopak prawie wypuścił jedzenie z rąk.
  - Ahahahaha...! Tego się nie spodziewałem - wziął sporego gryza gofra patrząc na przyjaciela.
  - Jak tam, długowłosa? Nikt Cię po drodze nie podrywał? - nie mogło się obyć przecież bez dogryzania.
Zeke

Powrót do góry Go down

cykadzi grajek
| outfit + czarne trampki |

  Nie był typem, któremu brakowało pewności, więc nawet w dziewczęcym ciele wykazywał się swoim zwyczajowym zachowaniem, uśmiechał w ten sam sposób co zawsze i zaczepiał, jak to miał w zwyczaju.
  Gdzieś z tyłu głowy majaczyła sytuacja z poprzedniego dnia i sama myśl o tym niemal zmazywała zadowolony wyraz z jego lica, ale był na tyle doświadczony w panowaniu nad własną mimiką, że nie pozwolił żadnemu skrzywieniu choćby przemknąć przez pysk.
  – Nie spodziewałeś się? To masz kiepską perspektywę zważając choćby na fakt, że wszystkim dookoła coś ubyło i coś przybyło – odparł w odpowiedzi, wspierając dłoń na wygiętym w bok biodrze. Wolną ręką pstryknął rudzielca w nos.
  Kolejny komentarz Zeke'a nie pozostał bez odpowiedzi. Kotarou uniósł jeden kącik ust nieco wyżej i sięgnął do kieszeni spodni, wyjmując dwa kawałki papieru – paragon i najwyraźniej naprędce wyrwana z podręcznego notatnika kartka, a na obu zapisane numery telefonów. Wilk wsunął oba papierki do kieszeni kumpla i poklepał go po niej dłonią.
  – Niech ci służą, ja już jestem grzeczny i nie podrywam na lewo i prawo – mruknął zadowolony, podbierając jedną z większych truskawek z gofra rudzielca. Odrobinę bitej śmietany zalizał językiem, moment później gryząc owoc w połowie. Mrugnął porozumiewawczo do towarzysza.
  – Gdzie idziemy najpierw? – spytał, między jednym a drugim słowem kradnąc Sachiemu kolejną truskawkę; kolejny dowód, że wciąż był sobą.
Kotarou

Powrót do góry Go down

tańczący z cykadami
  Wywrócił oczami na odpowiedź przyjaciela wgryzając się w zamówiony przez siebie przysmak. Odrzucił na bok wszelkie obawy, bo one nie były na tę chwilę potrzebne i wykrzywiając ust w uśmiechu przełknął wziętego przez siebie wcześniej gryza.
  - Wiesz, w zaistniałej sytuacji spodziewałem się czegoś większego z przodu. No i może słodszej buźki - wytknął chłopakowi język i wzdrygnął się cały na to pstryknięcie w nos. Jakby go ktoś prądem poraził. Wolna dłoń podciągnięta do twarzy przejechała delikatnie opuszkami palców po nosie, a mieszaniec niezbyt zadowolony z takiego traktowania nadął policzki.
  Gdy ten znów zanurzył kły w gofrze przy okazji łapiąc jedną z truskawek polaną sosem przyglądał się uważnie temu, co wilk robił. Dziękował w podświadomości Yukiemu, za ścięcie mu włosów, no i przy okazji troszkę temu kto odwalił klątwę, że nie dał mu dużych piersi, bo by zdecydowanie nie mógł odciągnąć od siebie tłumu. Zaśmiał się cicho oblizując usta z bitej śmietany i zerknął na wręczone mu numery na skrawkach papierów. Obrzucił je szybko spojrzeniem, by po chwili rozejrzeć się za koszem. Na kij mu one były?
  - Wybacz, że psuje Ci wizję mojej osoby, ale nie jestem zainteresowany jakimiś podrywaczami. Mam już co robić - uganianie się za białym lisem było bardziej interesujące niż spotykanie z jakimiś szemranymi osobami. Zresztą nikomu nie ufał na tyle, by się przed kimś uzewnętrzniać tak jak to robił Kotarou czy Yukiem. Po prostu nie.
  Przypatrywał się temu jak chłopak podbiera mu owoce z zamówienia, mierzył go złotymi ślepiami cały ten czas i mruknął tylko cicho.
  - Jak jesteś głodny, to sobie zamów jedzenie, a nie mi podbierasz, Momobashi - wyciągnął rękę z jedzeniem z dala od chłopaka z zadziornym uśmiechem na ustach.
  - Proponowałbym jakiś sklep z ciuchami. Choć mnie tam prędko nie wpuszczą z tym gofrem... Tak wydaje mi się, że lepiej zacząć od tego i bardziej przyjemne rzeczy zostawić na koniec - pokiwał głową dumny ze swojego pomysłu.
Zeke

Powrót do góry Go down

cykadzi grajek
  – Przykro mi, że nie spełniam twoich lisich fantazji, że nie mam białych włosów i pary uszu – odciął się, wyginając usta w złośliwym uśmiechu. Jego przewaga polegała na tym, że Kotarou znał crusha rudzielca, Zeke natomiast nie miał pojęcia, kim był "przyszły mąż" Momobashiego. – Poza tym nie zależy mi na słodkiej buźce teraz, skoro mam powalającą twarz w swoim własnym ciele.
  Za żadne skarby świata nie przyznałby na głos, że komplement wypowiedziany dzień wcześniej przez Koyasuryo przyćmiewał wszystkie żartobliwe obelgi. Choć nie ukrywał, że wolałby usłyszeć podobną deklarację, będąc w normalnej formie, to był w stanie zrozumieć logikę kierującą padającymi wtedy słowami.
  Nie był jakoś szczególnie głodny, po prostu lubił podkradać smakowite kąski, gdy akurat nadarzała się okazja.
  – Nie jestem, ale wiesz, że kradzione smakuje najlepiej? – odmruknął, ani na chwilę nie spuszczając wzroku z gofra. Najbardziej interesowały go wyłożone na wierzchu truskawki i bita śmietana, z czym się zresztą nie krył.
  Wzruszył jednak ramionami, rozglądając się za jakimś stoiskiem z napojami. Szybko zlokalizował niewielką budkę i od razu poszedł w jej kierunku, przekazując sprzedawcy wyliczoną sumę. Nie musiał długo czekać na świeżo wyciśnięty sok z marchwi i owoców.
  – Może wybrałbyś się ze mną pobiegać, a nie wcinasz słodycze, co Sachi? Chyba chcesz wyglądać dobrze dla swojego lisa, hm? – Nawet jeśli ton miał delikatnie żartobliwy, to gdzieś za rozbawieniem przebrzmiewała poważna nuta prawdziwej propozycji. Nie miałby nic przeciwko towarzystwu przy porannych treningach, choć też nie widział przeszkód w samotnym spędzaniu tego czasu, gdyby Zeke nie wyraził chęci.
  – Jest coś konkretnego, co chciałbyś kupić, czy idziemy na żywioł? – spytał między jednym a drugim łykiem nabytego koktajlu.
Kotarou

Powrót do góry Go down

tańczący z cykadami
  Wywrócił oczami na tę jakże genialną złośliwość rzuconą w jego stronę. Nie miał nic przeciwko białowłosemu w aktualnym ciele, ale zdecydowanie wolałby go jako faceta. Stał się wybredny co do płci? A może było tak od początku? Odwrócił na moment złote ślepia biorąc kolejnego gryza gofra zbierając językiem toffi i bitą śmietanę z warg. Kotarou miał przewagę, ale rudy nie miał zamiaru się przez to tak łatwo dawać - Zapomniałem, że w ciele chłopaka masz równie dużo chętnych. Wyrwałeś tego barmana z Tanuki w końcu, czy...? Może postanowiłeś zatopić kły w jakimś bardziej smakowitym kąsku?
  Biel jego zębów błysnęła w świetle słońca, ale na krótko, bo znów zatopione w gofrze odgryzły kolejnego gryza. Oczywiście wiedział, że jest ktoś na kim chłopak zawiesił swój wzrok na dłużej i nie był to byle kto, skoro nazywał go "przyszłym mężem". Tylko czy ten ktoś wiedział, że tak właśnie będzie? Zeke nie był o tym do końca przekonany. Pewnie jego ofiara sobie teraz smacznie spała lub pracowała nieświadoma tego, że Kotarou o niej rozmyśla.
  Wytknął mu język, niczym naburmuszone dziecko i trzymając z daleka zamówioną słodycz spróbował ją prędko dokończyć, co by chłopak nie kradł mu więcej.
  Z napchaną gębą jedzeniem zerknął za przyjacielem przełykając ciężko to wszystko i westchnął głośno, gdy już było po wszystkim. Poklepał się nawet po brzuchu zadowolony.
  - Od czasu do czasu wolno zjeść słodycze. A tak poza tym czy ja Ci wyglądam na bułę? - uniósł brew ku górze zaczesując sobie włosy w tył stanął jakoś tak nawet powabniej. Jakby miał właśnie mieć sesję zdjęciowa, w której trzeba było stanąć na tyle seksownie, żeby zachęcić innych do przeglądania czasopisma, na które trafi ów zdjecie. Oczywiście szybko stanął normalnie, z lekko przygarbioną postawą wsuwając dłonie do kieszeni ogrodniczek.
  - Ale nie odmówię treningu z rana przed szkolnym bieganiem z grupą lekkoatletyczną, więc już możesz się szykować na wspólne bieganie - jakby nie patrzeć, to Zeke, zamiast trenować też poza szkołą to włóczył się po mieście mogłoby się zdawać, że bez celu. Jednak on doskonale wiedział, co mu chodziło po głowie.
  - Myślałem o jakichś koszulach, może marynarkach... Chociaż zastanawiam się teraz co by było lepsze - postawienie na luźny wygląd, czy raczej pokazanie się od tej poważnej strony - zadumany przeniósł ciężar ciała z pięt na palce kilka razy bujając się w ten sposób.
  - Chyba lepiej jak coś przymierzę i zadecyduję. A Ty? Czego konkretnego dzisiaj będziesz szukać? - zapytał przekrzywiając lekko głowę to w lewo to w prawo patrząc na koktajl, który chłopak popijał. Pociągnął nosem marszcząc go lekko i zdziwiony zapachem nawet się wyprostował lekko skrzywiony.
Meh.
Zeke

Powrót do góry Go down

cykadzi grajek
  Język kliknął o podniebienie, a zdumiony wyraz wykwitł na licu wilka.
  – Marynarka, co? Widzę, że ktoś tu bierze sprawy na poważnie – Droczył się, jak zawsze. Niemniej prócz tej z natury zaczepnej nuty w głosie pobrzmiewało coś jeszcze; może to zaciekawienie naznaczyło wypowiedź, a może powaga. Kotarou mógł sprawiać wrażenie kogoś, kto nie do końca poważnie traktuje ideę związków, nie znaczyło to jednak, że bagatelizował każdy jeden przypadek. Rozmarzone oczy Zeke'a i jego zachowanie w towarzystwie lisa nie umykały uwadze bruneta, nie był też ofnoeantem, by nie zainteresować się sprawą jednego ze znajomych.
  – A skoro w temacie jesteśmy... – mruknął nisko, robiąc krótką przerwę na upicie odrobiny trzymanego w ręce napoju. – Opowiedz mi o tym więcej. Jak to widzisz, co do niego czujesz i tak dalej, jestem zaintrygowany – Zakręcił plastikowym kubkiem w powietrzu, po czym opróżnił go do końca i wyrzucił do najbliższego kosza. Przez krótką chwilę patrzył w sufit budynku, po czemu skierował wzrok na towarzysza i posłał mu promienny uśmiech.
  Wszedł do najbliższego odpowiadającego preferencjom sklepu i wzruszył ramionami.
  – Nie pogniewam się na wygodną bluzę, ale poza tym nie szukam niczego konkretnego, po prostu się nudziłem – dodał jeszcze, przemykając wzrokiem po wieszakach. W glownej mierze chodził za rudzielcem, zatrzymując się dopiero w momentach, w których coś rzeczywiście zdołało go zainteresować.
  – Mogę ci pomóc z ciuchami, ale w zamian za prywatny pokaz w przebieralni – zaproponował, nie mogąc sobie darować zaczepnego dodatku na sam koniec zdania. Nie zabrakło również porozukiewaeczego mrugnięcia, które wilk posłał Zeke'owi spomiędzy wiszących na wieszakach koszul.

| Generalnie przepraszam za zlamienie i za marny post i za Wszystko. Wychodzę powoli na prostą i powinnam już regularnej odpisywać, a jeśli nie zacznę, to proszę mnie bić i wyganiać do pisania.
Kotarou

Powrót do góry Go down

Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach