Droga do lasu Shimojo
by Lert Czw Lut 11 2021, 01:29

Kto zagra?
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:44

Rezerwacje wyglądów
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:30

But the darker the weather, the better the man
by Oguni Sro Sty 13 2021, 21:14

Aktualnie słucham
by Junko Wto Sty 12 2021, 21:56

Bar
by Gość Wto Sty 12 2021, 19:37

Ogrody
by Lert Wto Sty 12 2021, 18:27

Stare drzewo
by Gość Sob Sty 09 2021, 00:16

Park
by Gość Czw Sty 07 2021, 20:57


administracja
Pokój Saiyuri
Oguni

Powrót do góry Go down

magnes na yōkai
Mieli sporo czasu na rozmowy zanim wrócili ze świątyni. Nie musieli się spieszyć, a cała robota była zrobiona na szczęście. Mogli pomarudzić na różne tematy, ale żadne z nich nie ruszyło żadnego specyficznego tematu dzięki któremu mogłoby im ulżyć. Każde z nich miało tajemnice których nie chcieli ruszać od razu. Kiedyś może nadejdzie chwila kiedy powiedzą sobie wiele, ale jak na razie prowadzili kulturalną rozmowę. Co prawda więcej rozmawiała Sai niżeli on, ale to było u nich normalne.
W samym domu na samym wejściu spotkali Mae. Sai spojrzała na niego wymownie i weszła pierwsza do środka. Doskonale wiedział, że musiał naprawić parę rzeczy by mieć spokój. Uzgodnił z kuzynką, że spotkają się w jej pokoju kiedy tylko wezmą prysznic. Na razie usiadł z Mae i chciał nadgonić parę spraw. Wytłumaczyli sobie sporo, ale to nie było do końca szczere. Omijał fakt, że ich rodzina nie chciała by miał z nią kontakt. Nie mógł tego powiedzieć całkowicie szczerze. Ona zareagowała by w taki sposób, że zaraz miałby pogawędkę. Nie mógł też sprawić, że zaczęłaby patrzeć na swoją rodzinę nieprzychylnie. Jako głowa rodu musiała być neutralna wobec wszystkich. Musiała podejmować jak najlepsze decyzje i najpierw patrzeć na to by całemu rodu żyło się lepiej. Pojedyncze jednostki nie mają tutaj znaczenia. On nie miał znaczenia. Nie wiedział jak miałby przemówić jej do rozsądku. Była równie uparta co Sai jeżeli już musiała.
W końcu i on wybrał się pod prysznic. Zrobił to szybko i w zimnej wodzie. Musiał się orzeźwić i przygotować do długiej nocy. Po ciepłej kąpieli najlepiej mu się spało, więc teraz musiał zrobić to na odwrót. Może nie było to zbytnio przyjemne, ale pozwoliło mu szybko wrócić do pełni sił. Szybko się przebrał wpadł do swojego pokoju i przebrał się w nowe ciuchy. Materiałowe spodnie i koszulka. Zdecydował się jeszcze zapalić papierosa zanim ruszył do kuzynki do pokoju. Nie raczył zapukać. Generalnie to na początku zapomniał, a potem stwierdził że to tylko marnotrawstwo energii.
- Nie mam zielonego pojęcia dlaczego wkopałaś mnie w tę rozmowę. - Burknął niechętnie. To nie był dobry moment na to wszystko. Ale przez nią musiał się tłumaczyć. - Następnym razem narobię Ci problemów na mieście za karę. - To była dosyć realna groźba. Dwóch Yama kroczących po mieście zwiastuje problemy. - Chyba, że mi coś ugotujesz. - Wolał zawrzeć z nią umowę. On dostanie jedzenie i nie będzie musiał się wysilać, a ona nie będzie miała problemów z jego powodu. W sumie w tej sytuacji wygrywał tylko Ciro, bo tak naprawdę wolałby niczego nie zaczynać. Miał dostatecznie dużo własnych problemów. Nie chciał być wplątany w jeszcze jakieś inne.
Ciro

Powrót do góry Go down

Nie miała zamiaru mu popuścić tego unikania Mae, w końcu była głową rodu i musiała trzymać pieczę nad każdym. Sama z resztą się często dopytywała o niego, jak się miał. Jak mu szło na patrolu, jak często się widywał z białowłosą i o czym rozmawiali. Większości pytań nawet Sai nie rozumiała. Podczepiała to pod zazdrość, że Mae ma z nim chłodniejszą relację niż ona. Ale tak zawsze było, czasami mogła porozmawiać o pewnych rzeczach tylko z kuzynem. Nie mieszała Mae w swoje problemy, nie chciała zawracać jej i tak już zaprzątanej sprawami rodu główki.
Jak tylko weszli do domu, ucałowała młodszą siostrę w policzek informując ją że świątynia jest wysprzątana. Zostawiła Ciro na pastwę losu swojej ukochanej siostrzyczki.
Powrzucała przepocone ciuchy do wiklinowego kosza. Zdjęła ubrudzony bandaż, wyrzucając go. Sztama na przedramieniu po pazurach demona goiła się dość wolno. Usiadła na malutkim krzesełku i zlała ciało letnią wodą. Po czym sięgnęła po mydło i porządnie wyszorowała całe ciało pogrążając się w myślach. Po czym sięgnęła po szampon i zaczęła szorować włosy. "Założę się że i tak jej wszystkiego nie powie.. jak to on.." mruknęła w myślach nalewając do miseczki letniej wody i zlewając się nią cała. Po czym napełniła ją zimną wodą i wstając już zlała się nią jeszcze raz. Wzdrygnęła się cała. Wykręciła włosy i wytarła się do sucha. Zarzucając ręcznik głowę, ubrała biały satynowy szlafrok i ruszyła spokojnie do pokoju. Wychodząc na korytarz dostrzegła kuzyna żegnającego się z jej siostrą. Uśmiechnęła się do niego z zadowoleniem i ruszyła w swoją stronę.
Wchodząc do pokoju wygrzebała bawełniane, różowe szorty i tego samego koloru podkoszulkę. Rzuciła ciuchy na łóżko, ubrała bieliznę i spodenki. Już się schylała po podkoszulkę kiedy kochany kuzyn wlazł do środka bez pukania. - Ile razy mam ci powtarzać żebyś pukał jak wchodzisz? - mruknęła łapiąc za ciuch. - To takie podstawy dobrego wychowania.. - dodała po chwili i założyła podkoszulkę. Jak by był obcym typem to by rzuciła w niego poduszką i zwyzywała go od zboczeńców. Ale przecież razem się wychowywali. Jak byli mali to razem się kąpali. Spała z nim w jednym łóżku jak była burza. Bo bała się tych głośnych huków i błysków za oknem.
- Wpakowałam się w nią z prostego powodu.. - podeszła do szafki wyciągając z niej bambusową skrzynkę i podeszła do łóżka. Usiadła na brzegu i poklepała miejsce obok siebie. - Chodź.. wykorzystam cię póki jesteś.. - powiedziała ze spokojem w głosie. Podsunęła mały stolik bliżej gdzie ułożyła pojemnik i otworzyła go. Były tam świeże bandaże i płyn do dezynfekcji i jakaś maść. - Opatrz mi ją i zabandażuj.. - poprosiła uśmiechając się do niego miło. - Odkąd Mae jest głową rodu odsunęła się od ciebie bardziej.. ale nie przestaje o ciebie pytać.. nie wiem co jest między wami ale pomyślałam że czas najwyższy z tym skończyć.. mam nadzieje że sobie wszystko wyjaśniliście teraz.. - nie miała powodu żeby to przed nim kryć.
- Swoją drogą kiedyś szantaże ci wychodziły lepiej.. jakich Ty mi możesz problemów narobić na mieście? I tak jesteśmy ignorowani przez prawie wszystkich? - roześmiała się. Może w jego głowie to brzmiało lepiej, ale wypowiedziane na głos straciło chyba swoją magię. Saiyuri nie wyglądała na zmanipulowaną. - Wymyśl coś lepszego jak chcesz jeść.. - dodała wystawiając mu język. Oczywiście i tak by mu zrobiła jak by ją poprosił ale skoro chciał się tak bawić to nie zamierzała mu nic ułatwiać.
Anonymous

Powrót do góry Go down

magnes na yōkai
Może i zobaczył swoją kuzynkę w bieliźnie, ale czy to zrobiło na nim jakiekolwiek wrażenie? Z twarzy można było wyczytać tyle, że jej czepianie się go irytowało. Tyle razy widzieli siebie nago, że nawet nie jest w stanie tego zliczyć. Od dziecka trzymali się blisko, więc dla niego to nie miało znaczenia. Ale musiał przyznać, że sporo się od tamtego czasu zmieniło. Wyglądała zupełnie inaczej. Była znacznie bardziej dojrzała, a on nie zamierzał pokazywać, że się tym przejmuje. Gdyby go nakryła pewnie wszystko by się zmieniło, a on jest zbyt leniwy na to by się do tego dostosować. Tak naprawdę nie pukał do jej pokoju już od dłuższego czasu, a jego wytłumaczenie nigdy się nie zmieniało.
- Nie przesadzaj. Jakbym nigdy Cię nie widział w staniku. - Wzruszył ramionami. - Miałem okazje widzieć Cię w całej okazałości. - Wszedł do środka i rozejrzał się po pokoju. Nie mógł uwierzyć jaki panował tutaj porządek. Prowadziła zupełnie inne życie od niego. On nawet nie starał się trzymać ładu u siebie. Nie miał na to czasu i chęci. Z tego powodu właśnie często sypiał w domu pogrzebowym. Tam nie musiał sprzątać bo tylko tam spał. W domu musiał się przebierać, brać prysznic i wiele innych czynności po których trzeba sprzątać. - Przytyłaś. - Wymsknęło mu się. To był taki impuls którego nie skontrolował. Doskonale wiedział, że zaraz zacznie się gadka, że wcale tak nie jest. Było jeszcze prawdopodobieństwo, że Ciro okaże się chamem. Bywał nim czasami, ale tylko czasami i prawie nigdy z premedytacją. Kontrola nad własnym językiem czasami go przerastała.
Wiedział jakie miała intencje gdy zostawiła go z Mae, ale ... nie był pewny czy to miało sens. Byli dorośli i mogli to zrozumieć bez jakichkolwiek rozmów. Zgodnie z jej poleceniem usiadł na łóżko i obserwował co ona tam dokładnie kombinuje. Teraz będzie musiał jeszcze bawić się w lekarza. Zerknął na swoje "narzędzia" i westchnął. Spojrzał dokładnie na ranę i widział, że goi się nienajgorzej. Wyciągnął swoją lewą rękę w jej stronę, a swoją prawą nakierował jej dłoń na swój nadgarstek. Odkażanie ran nigdy nie jest przyjemne, a tak przynajmniej będzie jej prościej. Wolną ręką odkręcił butelkę z płynem, a następnie bez pytania od razu polał jej ranę. Nie będzie musiała się do tego szykować, jeżeli zrobi to z zaskoczenia. Widział, że z rany pod wpływem płynu dezynfekującego jeszcze pojawia się biała piana. Chwilę odczekał, aż płyn przestanie reagować na ranę i delikatnie ją wytarł.
- Mniej więcej. Sporo wyjaśniliśmy, ale to i tak nie wszystko. - Jego lewa ręka powinna być w tym momencie wolna. Złapał więc nią maść i otworzył. Delikatnie rozprowadzał maść po ranie nie chcąc doprowadzić do zbyt wielkiego bólu. To nigdy nie jest przyjemne i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Kiedy tylko skończył zabrał się za bandaże. Nie zawiązał ich za mocno, ale dostatecznie by opatrunek nie spadł. Jeżeli za mocno by je zawiązał samo noszenie bandaży byłoby uciążliwe.
- Tak myślisz? Myślę, że zostawienie Ciebie po pijaku na mieście bez ubrań by sprawiło, że wszyscy by na Ciebie zwrócili uwagę. - Odłożył wszystko co od niej dostał do opakowania z którego to wyciągnęła. Następnie od razu padł na plecy i zaczął patrzeć się w sufit. Doskonale wiedział, że niedługo zbliża się jego moment na wyjście. Może nie tak szybko aczkolwiek miał za mało czasu na dodatkowy odpoczynek.
- Z tą ręką mam nadzieje, że nie zamierzasz robić żadnych głupot. - Najczęściej to on był nieodpowiedzialny w tej rodzinie. Ale zdarzały się przypadki w których Sai robiła po prostu coś głupiego wtedy kiedy nie powinna. Wiedział, że mogłaby z tą ręką iść na patrol. Była do tego zdolna. Kto wie co jeszcze. Wolał się upewnić i zapytać. Nie oszukałaby go. On ją może i tak, ale ona była zawsze prawdomówna.
Ciro

Powrót do góry Go down

Widząc jak wiele sobie robi z jej upomnienia, aż uniosła brew. "Czy on jest poważny?" przemknęło jej przez myśl. - Ciesz się że jesteś moim kuzynem bo dostałbyś z miejsca w ryj nawet za widok w staniku.. - skomentowała. Krzyżując ręce pod piersiami. - Po za tym.. kiedy to było? Jakieś piętnaście lat temu się razem kąpaliśmy ostatnio? Byliśmy dzieciakami i już nie jesteśmy.. ja ci się nie pakuję do pokoju tak jak ty mi. - mruknęła z lekkim oburzeniem. Kiedy skomentował że przytyła aż się zatrzymała w miejscu zastanawiając się czy nie rzucić w niego tym bambusowym pudełkiem. Wszystko co mówił starała się brać z dużym dystansem i tolerancją przez pryzmat więzów krwi. Gdyby wiedziała że nie byli nawet spokrewnieni to by się ze wstydu spalił przy połowie normalnych zachowań jakie wykazywała w jego stronę.
- Na całe szczęście nie muszę się Tobie podobać kuzynie.. - skomentowała jego słowa o przybraniu na masie, czego sama nie widziała. Może trochę cycki jej urosły, ale tak to żadnej różnicy nie zauważyła. A przynajmniej nie takiej która by psuła jej figurę.
Syknęła cicho pod wpływem środka dezynfekującego. Pochyliła się lekko do przodu żeby podmuchać piekące miejsce. - Czemu mnie to nie dziwi.. zaczynacie temat i nie potraficie go skończyć.. - skomentowała wzdrygając się w momentach gdy nakładał maść na ranę. - Aaa.. to boli.. trochę delikatności by cię nie zabiło.. wiesz? - zaciskała drżącą dłoń ręki, którą smarował. Palce mocniej zacisnęły się na jego nadgarstku. Ale i tak nie sprawiała mu tym bólu, w porównaniu do niego była bardzo słaba. Czasami ją to frustrowało że w pojedynku siłowym z każdym facetem miała problem.
Słysząc szczegóły jego planu z miastem sprawiły że obróciła twarz w jego stronę. Przysunęła się bliżej, mrużąc karmazynowe ślepia. - Naprawdę byłbyś w stanie to zrobić? Upić mnie? Rozebrać.. i zostawić na pastwę losu jakiś zboczeńców? - mówiła cicho, nie musiała być głośno, był tuż obok niej. Ani na moment nie odwróciła od niego wzroku. Chciała wzbudzić w nim lekki dyskomfort. Nie wierzyła a żadne słowo z tej groźby.
Patrzyła jak się kładzie plecami na materacu, jakby to było jego łóżko. Sama do niego dołączyła w tej samej pozycji co on. - Zdefiniuj głupotę.. - powiedziała opanowanym tonem, oczywiście to była zaczepka.
Anonymous

Powrót do góry Go down

magnes na yōkai
W dalszym ciągu nie rozumiał dlaczego robiła z tego wszystkiego takie wielkie halo. Spotykali się często nawet po prysznicu kiedy wychodził w samej bieliźnie i nigdy nie miał nic przeciwko. Tak naprawdę to było dla niego niezrozumiałe, że może się w pewnym sensie zawstydzić w jego obecności lub po prostu traktować go jak normalnego mężczyznę. Tak on to odbierał. Byli rodziną (w pewnym sensie), ale nigdy nie poczułby irytacji kiedy weszłaby do jego pokoju bez pukania. W końcu mieszkają pod jednym dachem i jeżeli masz do kogoś pilną sprawę to nie myślisz o pukaniu. A może to tylko on tak ma? Jego brak zainteresowania i niechęć do robienia czynności wymagających dodatkowych pokładów energii sprawia, że czasami zachowuje się chamsko. Ale nigdy nie byłby w stanie powiedzieć, że właśnie taki jest. To jest po prostu część jego charakteru i tyle.
- To cieszę się, że jestem twoim kuzynem. - To było jedyne co mu przyszło do głowy. - Nie jesteśmy, ale Ty dalej się zachowujesz jak dzieciak. Nie marudź. Wiesz, że akurat mi to nie przeszkadza. - Wzruszył ramionami i delikatnie się uśmiechnął. Tak naprawdę uwielbiał się z nią droczyć. Nawet jeżeli robili to rzadko. Oczywiście czerpał z tego największe korzyści, bo ona najczęściej się irytowała. Kończył w pewnym sensie jako zwycięzca.
Spodziewał się zupełnie innej reakcji po jego komentarzu, ale na szczęście powstrzymała się od rzucenia w jego czymś ciężkim. Jeszcze by mu brakowało, że i tak pociętą mordę miałby jeszcze poobijaną bądź wklęsłą. Przyjęła to dosyć łagodnie, a mu znowu się upiekło.
- Niby nie, ale też jestem facetem. - Podrapał się po policzku przejeżdżając paznokciami po bliźnie. - Mimo wszystko też mam prawo mieć zdanie na temat Twojego ciała. - Po raz kolejny wzruszył ramionami. I co by zrobiła gdyby się dowiedziała, że tak naprawdę mógłby jej pożądać i w sumie nikt nie mógłby mu tego zabronić? Wszystko byłoby zgodnie z prawem. Podejrzewał jaka byłaby jej reakcja na to wszystko. A kiedy przyznałby się od kiedy tak naprawdę o tym wie pewnie przez jakiś czas by ze sobą w ogóle nie rozmawiali. To było na tyle problematyczne, że każda wizualizacja takiej sytuacji w głowie sprawiała, że miał ochotę odpocząć.
- Musiałaby porozmawiać ze starszymi. Ja już wiele do tego nie wniosę. - Powiedział to spokojnym tonem i zabrał się za nakładanie maści. Poczuł jej uścisk na swoim nadgarstku, ale nie mógł powiedzieć by poczuł jakikolwiek ból. To było po prostu nieprzyjemny uścisk i to wszystko. - Jesteś gorsza od dziecka. Jestem tak delikatny jak się tylko da. Jak nałożę za mało to się nie zagoi. - Nie mógł być delikatniejszy. Taka była prawda. Leczenie powinno boleć na jakimkolwiek stadium. Jeżeli boli tylko podczas podawania lekarstw to już pół biedy. Miał wrażenie, że czasami robiła to specjalnie. Wzbudzanie w nim specjalnie czułości, a raczej próba wywołania takich uczuć. Teraz ona próbowała się z nim droczyć?
W momencie kiedy się przybliżyła doskonale wiedział, że dopiero teraz zaczyna swoją małą grę w którą wpadł po uszy. Zabawniej byłoby pociągnąć ją dalej, ale czy będzie to dla niego opłacalne? Jak bardzo wszystko przeinaczy na jego niekorzyść? Sam się do niej zbliżył tak by ich czoła się stykały.
- Pewnie, że tak. Zobaczenie Twojej zażenowanej twarzy byłoby wystarczającą nagrodą. - Powiedział to z poważnym tonem, ale równie cicho jak ona. - Poza tym jakby ktoś spróbował się do Ciebie dobrać to bym Cię obronił. Ale pomyśl o tym... Wtedy na pewno by na Ciebie wszyscy zwracali uwagę. - Odsunął się kawałek i patrzył dalej w sufit. Oczekiwał tego, że będzie chciała się jakoś wymigać i pójść na patrol. Nie miał tylko pojęcia w jaki sposób. Jak na razie będzie musiał jej przypilnować albo chociaż poprosić Mae by nie pozwalała jej nigdzie wychodzić.
- Robisz rzeczy nieodpowiedzialne świadomie mimo tego, że wiesz, że nie powinnaś. Często tak robisz, ale nie próbuj iść na patrol. - Miała tendencję do podejmowania nieracjonalnych decyzji. Wolał ją uprzedzić i od razu określić gdzie jest linia, której nie może przekroczyć. - Masz jej nie przeciążać i sporo odpoczywać. Już mówiłem Mae, że będę co najmniej kilka dni chodził sam na patrol, więc jesteś uziemiona. - Szach mat.
Ciro

Powrót do góry Go down

Westchnęła cicho pod nosem. - Tobie mało co przeszkadza a życiu Ciro.. - dodała po chwili z lekkim uśmiechem. Taka była prawda, prawie nigdy nie narzekał, a jak już to robił to mało kiedy, na palcach jednej ręki by zliczyła. Nigdy go nie cisnęła też, wiedziała że wolność jest dla niego ważna. Tak samo jak dla niej była, dlatego nie miała nic przeciwko żeby Mae przejęła pałeczkę po ich ojcu. Dzięki temu Sai mogła robić co chciała, jej decyzje skupiały się głównie wokół niej a nie wokół klanu.
Uniosła brew na jego komentarz. "Niby nie?" powtórzyła po nim w myślach. Przez chwilę się mu przyglądała. No nie mogła zaprzeczyć ze faktycznie był facetem, ale nie rozumiała tego 'argumentu' z jego strony. Kolejne słowa jedynie bardziej ją zmieszały. - Słucham? - spytała nie kryjąc zaskoczenia. "Ja go chyba coś źle zrozumiałam.. albo on nie wie jak ubrać myśli w słowa.." oczywiście że próbowała wyjaśnić jego komentarze. Przez chwilę zastanawiała się czy on się z nią aby nie drażni. - Twoja opinia na temat mojego ciała byłaby brana pod uwagę gdybyś nie był moim krewnym.. - skomentowała odwracając wzrok od niego. Że też miał czelność komentować jej figurę w tak okropny sposób i jeszcze się usprawiedliwiać przy tym. To że tak łagodnie przyjęła jego uwagę nie znaczyło że jej to nie zabolało w jakimś stopniu. Przez chwilę się zastanawiała czy nie miał racji. Ale przecież nie pokaże mu że jej wbił szpilkę w serduszko.
- Starszyzna rodu działa bardziej jako doradcy.. to dlatego że Mae jest taka młoda, to pozwala za siebie decydować.. - westchnęła. Taka była prawda, za wcześnie została głową. Nie zdążyła się nacieszyć swoim młodym wiekiem a już miała tyle obowiązków na swojej głowie. Drugą sprawą było to że jej młodsza siostra była cicha i spokojna. Nie miała zbytnio siły przebicia, a przynajmniej jeszcze jej nie nabyła.
Jęknęła gdy przejechał palcami po ranie. - Wcale nie! Nie umiesz być delikatny.. następnym razem też będę szorstka dla ciebie jak coś sobie zrobisz.. - to było kłamstwo. Nie potrafiłaby się mścić na nim, na nikim na dobrą sprawę. Była wrażliwa i nie lubiła zadawać bólu, gdyby mogła to pomogłaby wszystkim bez wyjątku. - Aj.. zobaczysz.. będę brutalna! - dodała gdy wiązał jej supełek. Spojrzenie utkwiła w zabandażowanej kończynie. Tak naprawdę nie przeszkadzało jej to jaki był, ale teraz była obolała więc mogła jęczeć do woli.
Zaskoczył ją gdy sam się przybliżył opierając swoje czoło o jej. Ale nie planowała się odchylać. Miała wrażenie że za każdym razem rósł trochę w piórka, kiedyś taki nie był. Pamiętała jak czasami się zawstydzał jak była za blisko, jak się do niego tuliła czy całowała go w polik. Potem zdawał się do tego nawyknąć i coraz trudniej było go wpędzić w zakłopotanie.
Uśmiechnęła się na jego słowa. - Nie wiedziałam że moja zażenowana buzia jest warta aż tyle zachodu.. to dlatego wpadasz w najbardziej nie odpowiednich porach bez pukania? Liczysz na coś? - przeciągnęła cichy ton w szept. Chciał się droczyć? To się z nim droczyła nieco dłużej. To były i tak tylko głupie żarciki. - Jakiś ty kochany Ciro.. obroniłbyś mnie przed zboczeńcami.. najwspanialszy kuzyn na świecie.. - musnęła jego nosek swoim. - .. aż szkoda.. że tylko kuzyn.. - mruknęła i cmoknęła go w nosek. "Jak to go nie usadzi w miejscu to nie wiem co na niego zadziała.." przemknęło jej przez myśl. Czasami lubiła się nad nim tak znęcać. Sama położyła się po chwili obok niego, przysuwając się bliżej, położyła policzek na jego ramieniu. - Mae nie ma takiej władzy nade mną, jaką ma nad całą reszką. - powiedziała już ze spokojem, kładąc dłoń na jego torsie. - Nie martw się.. będę ostrożna, nie będę patrolować w takim stanie.. jak się to trochę podgoi to pójdziemy razem zapolować na demony, ale póki co.. bądź ostrożny, okey? Nie chciałabym żeby i tobie coś się stało. - dodała po chwili. Oboje stracili kuzyna rok temu. Serduszko by jej pękło jak by i Ciro coś się stało.
Anonymous

Powrót do góry Go down

magnes na yōkai
I czy kiedykolwiek narzekał na swoje życie z tego powodu? Tak żyło mu się wygodnie. On robił to na co miał ochotę, a nikt inny nie wpierdalał mu się do życia. To było wszystko czego potrzebował. Nigdy nie narzekał, a jeżeli  mu się zdarzyło to były przypadki sporadyczne. Wolał utrzymać swoje życie w harmonii bez niepotrzebnych konfliktów i obarczaniem się problemami innych. Im mniej stresu tym człowiek od razu czuje się lepiej. Sai to rozumiała i nie zamierzała tego kwestionować. To mu się podobało w ich relacji.
Na samym początku nie był w stanie wywnioskować co jej nie pasowało w jego wypowiedzi. Powiedział tylko to co myśli i nic więcej. Nie chciała być oceniana przez członka rodziny? Przecież miał najbardziej obiektywne spojrzenie na jej ciało ze wszystkich. Nie był w stanie do końca przejść koło tego obojętnie. Przez chwilę się nie odzywał, ale w końcu zdecydował się odpowiedzieć.
- Co za różnica. Jestem też facetem i mogę Cię oceniać. Czy Ci się to podoba czy nie. Poza tym jestem neutralny i zawsze mówię prawdę. - Tutaj już skłamał. Nie zawsze mówił jej prawdę, a bynajmniej nie całą. Zazwyczaj oszczędzał w detalach jeżeli dochodziło do takiej rozmowy. Nigdy nie był z nią całkowicie szczery. Nikt nie zniósłby jego prawdomówności. On wolał mieć szczękę całą i sumienie czyste. Nie będzie jej obarczać swoimi problemami. Co tak naprawdę miał jej powiedzieć? Opętanie zostawiło na jego psychice wyraźne zmiany, a ona nie musiała wiedzieć jak poważne. Nigdy nie naraził jej na to by dowiedziała się kim jest jego drugie ja. Nigdy nie stracił przy niej kontroli. Niech tak zostanie. Nie ma sensu go prowokować.
- Daje się kontrolować. Powinnaś jej trochę w tym pomóc. - powiedział to bardzo spokojnie i sam zaczął zastanawiać się czy nie powinien się w to wtrącić. Wiedział jak bardzo jest to złym pomysłem. Jego styl życia nie wniósłby niczego dobrego do jej panowania nad rodem. Mógł wyrazić swoje zdanie, ale nie sądził by było brane pod uwagę. - Doradcy od siedmiu boleści...
Jej ciągłe narzekanie sprawiało tylko, że mógł się pojawić nieprzyjemny ból głowy. Starał się jak mógł by być delikatny i wiedział, że pewnie jego też by to bolało. Niestety on nie powiedziałby nawet słowa, więc jej czepianie się wszystkiego robiło się po prostu irytujące.
- Bądź tak brutalna jak tylko trzeba, ale załatw sprawę do końca. - Odparł kończąc już opatrywanie jej ręki. - To taka dobra rada ode mnie. - Nie spodziewał się, że zrozumie dokładnie co mówi, ani że weźmie sobie to do serca. Pewnie pomyśli, że znowu się z nim droczy. Tylko on miał praktyczne podejście do życia. Cel uświęca środki. Nieważne jak bardzo jesteś brutalny czy chamski. Najważniejsze to dojść do swojego ustalonego celu.
Doskonale wiedział, że to jest moment w którym zaczynają prawdziwą zabawę. Od długiego czasu lubią się czubić. Kiedyś ciągle przegrywał i uciekał od niej z zażenowanym wyrazem twarzy. Wiedzieli, że od jakiegoś czasu nie działa to już w ten sposób. Nie cofał się, nie uciekał ani nie powstrzymywał się. Mimo wszystko lubił wygrywać nawet takie głupie udawane kłótnie czy przekomarzanie się.
- Pewnie, że jest warta. - parsknął cicho. - Kto wie, może na coś liczę. Tylko nie pchaj mi się do prysznica w odwecie. - jej głos kiedyś na pewno wprowadziłby go w chwilowy stan euforii albo nawet podniecenia. Ale teraz traktował to wszystko z większym dystansem. Kiedy cmoknęła go w nos nie zareagował jakoś specjalnie. - Uważaj bo zaraz jeszcze zakwitnie z tego zakazana miłość. - W tym momencie zaczął patrzeć się w sufit. Nie odsunął się też kiedy przysunęła się do niego i położyła rękę na jego torsie.
Miała rację, że Mae nie miała nad nią władzy, ale to samo tyczyło się niego. Nie ukrywajmy, ale nawet ona potrafi być stanowcza jeżeli chodzi o jej siostrę. Jeżeli się uprze to jej nigdzie nie wypuści. A to tylko działało na jego korzyść.
- Jak całkiem się zagoi to pozwolę Ci iść na jakiekolwiek patrole. - To było proste stwierdzenie. Mógł tego dopilnować, ale wolałby by ona sama się kontrolowała. - Nic mi nie będzie. Często chodziłem na patrole sam. Poradzę sobie, więc nie musisz się przejmować. Jestem tak ostrożny jak tylko się da. - Pamiętał sytuację z kuzynem. Tylko jemu przeszło to koło nosa. Nie potrafił się przejąć jego losem tak bardzo jak wszyscy, ale poczuł jego brak. Uczucie pustki, które było chwilowe. Pozbierał się ze wszystkich najszybciej i nie miał zamiaru teraz do tego wracać. Nic dobrego z tego nie wyniknie.
Ciro

Powrót do góry Go down

On naprawdę nie rozumiał o co jej chodziło. Kolejne słowa jedynie potwierdziły to przypuszczenie. Maglowanie tego tematu też nie było za fajne, a przynajmniej dla niej. On nawet nie wiedział że gdzieś wewnątrz ją to zabolało. A przecież nie powinno. Co ją obchodziło zdanie kuzyna na temat tego jak wyglądała. No właśnie z jakiegoś głupiego powodu ją obchodziło.
- W tym właśnie problem Ciro.. twoja prawda mi się nie podoba.. - burknęła pod nosem. To przecież nie tak że nagle jej wytknął że ma większe cycki czy tyłek, nie było w tym nawet krzty komplementu. Jedynie wytykał jej że też jest facetem! Oczywiście to wiedziała, ślepa też nie była. Dorósł, zmężniał, wszystkie te regularne treningi wyrzeźbiły jego sylwetkę do stopnia że nie było się nawet do czego przyjebać. Nawet gdyby chciała się mu odgryźć, a teraz bardzo chciała. To nie miała jak. To trochę frustrowało. - Dobrze.. przejdę na dietę.. i będę więcej ćwiczyć.. - warknęła nieco oburzona. Przyznając mu tym samym rację. Już współczuła jego przyszłej żonie, jak on tą szczerością potrafił zmieść w depresję w ułamku sekundy.
Uniosła brew wpatrując się w niego lekko zbita z tropu. "Jak mam niby załatwić sprawę do końca?" mruknęła w myślach. - Nie do końca rozumiem co masz przez to na myśli.. - skomentowała jedynie i odwróciła głowę lekko w bok. - Ale dzięki za radę, może kiedyś skorzystam.. jak będę wiedziała o co tak naprawdę chodzi z tym dokończeniem roboty.. - odpowiedziała ze spokojem w głosie.
Uwielbiała się z nim droczyć już od małego ale odkąd spoważniał to coś się zmieniło. Zrobił się odporny na wszystko co w niego rzucała. Nie podobało jej się to, miała wrażenie że czasami posuwa się za daleko, że te żarty byłyby odebrane przez kogoś z boku w zły sposób. Ale wolała o tym nie myśleć, w końcu to był Ciro. On był inny od całej reszty, zawsze robił wszystko o co go prosiła. Nawet jeśli czegoś nie lubił, nigdy jej nie odmawiał. Nawet jak ktoś inny z rodziny czegoś chciał to wysyłali Sai do niego.
Była pewna że go zagnie, że gwałtownie się odsunie, albo nawet odskoczy spadając z materaca łóżka. A jednak nie! Dlaczego NIE? Co robiła nie tak? Była za mało przekonywująca? Przejrzał jej gierki? Za często naruszała jego prywatną strefę komfortu żeby teraz łamanie barier przestało dawać jakiekolwiek reakcje? Patrzyła mu w oczu starając się rozgryźć jakim cudem tak łatwo to wszystko wymija. Nawet cmok w nosek nic nie dał. Jego komentarz sprawił że przez chwilę nie wiedziała co powiedzieć? - Zakazana miłość? - przechyliła lekko głowę w bok. Zatrybiła dopiero po krótkiej chwili. - Aaaa.. ale przecież wuj Ichigo i ciocia Mitsuki są rodzeństwem.. więc nie taka zakazana.. kiedyś rody mieszały się ze sobą dla zachowania czystości krwi, niektórzy nadal to praktykują.. - powiedziała z rozbawieniem w głosie. - Poza tym.. nic między nami nie zakwitnie bo już cię kocham głupolu.. - dodała na koniec. "AH! To dlatego to pewnie nie działa.. jak bym nie była jego kuzynką to pewnie już dawno by buraka strzelił.. a tak to wie że jedynie mogę sobie żartować z nim.. przebrzydły cwaniak.." przemknęło jej przez myśl.
Wtuliła się nagle w niego cała, przymykając oczka. - Obiecuję że będę grzeczna.. szkoda że nie możesz zostać.. ale wiem że musisz pilnować obrzeży.. - wymamrotała leżąc przy nim.
Leżąc tak obok niego przez chwilę zrobiła się szybko śpiąca. Poderwała się do siadu i przecierając oczka wgramoliła się pod kołdrę żeby iść spać. Spojrzała jeszcze na kuzyna z lekkim uśmiechem. - Tylko ty też bądź ostrożny na patrolu.. - z tymi słowami naciągnęła kołdrę mocniej na siebie i pogrążyła się w śnie.

Dobijające się przez okno promienie słońca, drażniące przymknięte ślepia sprawiły że w końcu je uchyliła od razu zakrywając twarz przedramieniem. - Za jasno.. - mruknęła i przecierając oczy rozejrzała się po pokoju. Była sama. Przeciągnęła się z pomrukiem i wykaraskała się z łóżka. Oporządziła się dość szybko i wyszła z pokoju.


Anonymous

Powrót do góry Go down

Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach