Droga do lasu Shimojo
by Lert Czw Lut 11 2021, 01:29

Kto zagra?
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:44

Rezerwacje wyglądów
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:30

But the darker the weather, the better the man
by Oguni Sro Sty 13 2021, 21:14

Aktualnie słucham
by Junko Wto Sty 12 2021, 21:56

Bar
by Gość Wto Sty 12 2021, 19:37

Ogrody
by Lert Wto Sty 12 2021, 18:27

Stare drzewo
by Gość Sob Sty 09 2021, 00:16

Park
by Gość Czw Sty 07 2021, 20:57


First topic message reminder :

Wciąż nie potrafiła pojąć tego, co się stało. Nie wiedziała już co o tym wszystkim myśleć i najchętniej by w tej chwili zamknęłaby oczy i zapadła w błogi sen, by przespać to wszystko.
Słaby ten żart... — szepnęła pod nosem, słysząc swój nowy — i miejmy nadzieję, że tymczasowy! — głos. Delikatny i chłopięcy, nawet w tej postaci musiała przypominać bardziej dzieciaka niżeli nastolatkę. Po tym cholernym mieście mogła się spodziewać wszystkiego, ale nie, kurde bele blaszka, zmiany płci! Aczkolwiek sama nie przeszła jakiejś wielkiej... wciąż miała delikatne rysy twarzy, duże błękitne oczy i co było cechą charakterystyczną dziewczyny, a teraz chłopaka, to długie blond włosy, które w tej chwili miała związane w koński ogon.
Przez to wszystko wychodziła jak najmniej ze swojego bezpiecznego kącika, lecz dzisiaj nie wytrzymała, potrzebowała świeżego powietrza, stąd też wyszła na miasto na mały spacer, licząc, że chłodne jesienne powietrze coś nie coś pomoże.
Nie wiele było trzeba, by ta — ze swoim lisim instynktem — wyczuła zapachy pobliskich knajp i poczuła się momentalnie głodna. Nie bacząc na to, że może niecałe dwie godziny temu była po posiłku, podeszła do pierwszej lepszej z urzekającą nazwą — „Ramen Shop”. Odsuwając z pomocą dłoni materiał, „weszła do środka” zaklepując pierwsze lepsze miejsce, które dostrzegła, od razu zamawiając ciepły posiłek z makaronem i wieloma sycącymi dodatkami. Zimne jesienne powietrze jedynie wzmagał apetyt, a przynajmniej tak siedemnastolatka przypuszczała.
Anonymous

Powrót do góry Go down


ekspert yōkai
  Wcale nie dziwiło go to, że sam nie znał nazwy swojego przebrania. Założenie czegokolwiek na siebie było jakby idealnym rozwiązaniem na uczestniczenie w Halloween i przede wszystkim na ukrycie się wśród ludzi. Uśmiechnął się jednak na komplementy kiwając przy tym lekko głową.
  - A dzięki. W sumie wyciągnąłem wszystko, co miałem pod ręką i taki o to strój wyszedł. Nie planowałem niczego konkretnego, ale muszę przyznać, że w sumie pasuje do stroju kotołaka - zachichotał drapiąc się ubraną w kocią łapę ręką po potylicy. Poczekał grzecznie, aż podadzą mu ramen i nawet mu już ślinka zaczęła cieknąć po pysku!
  - No co poradzę? Jakoś nie planuje wylądować w rowie mimo wszystko, więc na razie jedno piwo, tak? - powiedział do kobiety z lekkim uśmiechem na pysku.
  Możliwe, że to było najlepsze wyjście w zaistniałej sytuacji, bo poza tym, że właśnie ktoś przy nich umarł, to nie chciał, by trafił go podobny los gdyby był pijany. Przełykając głośno ślinę zerkną na Scotta ręką dotykając blatu baru.
  - Cóż... w takich przypadkach albo piszczysz i uciekasz, albo zdajesz się na stróży - nawet bardziej na stróży i policję, bo dostrzegł jak dwie postacie stały przy winowajcy. Nie podobało mu się to. Unikał wszelkich kontaktów z yokai za wszelką cenę, czasem z powodzeniem, czasem nie, ale tym razem na pewno nie chciał zginąć w takim miejscu.
  Na ruch glinianej lalki w ich stronę od razu zareagował piskiem. Prawie wskoczył przerażony na blat bary sklepu, jednak gdy Meisa dopadła laleczkę odetchnął cicho, nawet jeśli serce podskakiwało mu do gardła. Widząc jak Ibashi też chciał coś zrobić i próbował rozgnieść jej buźkę wpadł na pomysł, który cóż... Uważał, że może się uda, może nie! Ale jak dobrze mu wiadomo, glinę można rozpuścić wodą.
  Odwrócił się do swojego zamówienia biorąc je z żalem i wylał na yokai całą miskę ramenu. Chociaż pewnie lepszym byłoby wrzucenie jej do bali, tak nie chciał przerywać Meisie i Ibashiemu, bo jednak oni znali się na tym lepiej.

Rzut na oblanie laleczki zupką.
Momo

Powrót do góry Go down

administracja
The member 'Momo' has done the following action : Rzut kością


'Kostka Rudej' : 1
Oguni

Powrót do góry Go down

magnes na yōkai
„Spanikował” byłoby ogromnym niedopowiedzeniem, bo gdy tylko zorientował się, że laleczka za następny cel obrała sobie właśnie jego, to wprawdzie poczuł nagły przypływ adrenaliny, ale jednocześnie jego ciało kompletnie odmówiło posłuszeństwa. Siedział na stołku jak sparaliżowany, w ciszy obserwując ruchy potencjalnego napastnika, co jakiś czas tylko zerkając kątem oka na poczynania swoich towarzyszy. Rzecz jasna posłuchał polecenia Meisy i ani drgnął, w myślach analizując wszystkie możliwe scenariusze obrony i ucieczki. Nie miał przy sobie żadnego pistoletu ani miecza, ba, w ich zasięgu nie było nawet żadnego kija czy innego pręta. Jedyna broń, jaka w tym wypadku wchodziła w grę, to gołe ręce albo zastawa stołowa, z czego to drugie – jak widać było na przykładzie Momo – miało raczej słabą celność, a co dopiero mówić o skuteczności.
Cholera, on nie miał żadnego doświadczenia z takimi rzeczami! Jak niby miał cokolwiek sensownego zrobić, skoro troje dużo bardziej ogarniętych od niego ludzi średnio sobie radzi w starciu z laleczką? Tragikomiczna sytuacja, gdyby nie dotyczyła go bezpośrednio, to pewnie za parę lat wspominałby ją z rozbawieniem. Teraz nie miał nawet pewności, czy dożyje kolejnego dnia, biorąc pod uwagę z jaką łatwością to coś pozbawiło życia innego mieszkańca Oguni.
Dlatego właśnie nie wychodzę z domu – syknął do Meisy i bardzo powoli, ledwo zauważalnie, obrócił głowę w bok, co pozwoliło mu spojrzeć na przedmioty znajdujące się na barze i za nim. – Jak dzisiaj zginę, to masz mnie pomścić. I usuń mi historię przeglądarki z komputera, potem możesz go sobie wziąć.
Czując nagły przypływ odwagi (albo desperacji, nie potrafił wtedy określić różnicy), chwycił za szyjkę butelki po piwie, które pił Momo, i cisnął nią w kierunku potworka modląc się w duchu, żeby trafiła.

Parzyste na trafienie?
Scott

Powrót do góry Go down

administracja
The member 'Scott' has done the following action : Rzut kością


'Kostka Rudej' : 3
Oguni

Powrót do góry Go down

mistrz oguni

Tego wieczora żadne przedstawienie nie miało miejsca na ulicach miasteczka. Praktycznie wszystkie zabawy działy się w lokalach zapewniając bezpieczeństwo, a raczej tak sądzono. Kto mógłby się spodziewać, że dzień zwany przed dniem zmarłych będzie tak niebezpieczny? Yokai chodzące swobodnie po ulicach? Brakowało tylko Teke Teke czochrającej ziemi.
Cóż nie da się ukryć, że prawie każda próba zniszczenia, pozbycia się, czegokolwiek, spełzła na niczym. Poza tym, że gliniana laleczka wierciła się teraz ze wszystkich sił pod butem przedstawicielki Myohoji, nic więcej jej się nie stało. Zupa wylała się na Ibashiego i Meisę, a butelka rozbiła się koło Melanie. Dobrze, że nikogo pociski broni kobiety Myohoji nie poraniły, a tylko uderzyły w ziemię w niej zostając.
Ludzie zaczęli uciekać, poruszenie było tak ogromne, że nawet ludzie, którzy chwilę temu byli nie wzruszeni, bo widzieli już podobne przedstawienia, bądź uważali, że to Halloween'owy psikus, tak teraz właśnie większość z nich zniknęła z pola widzenia. Możliwe, że to nawet lepiej.
Gliniane łapki złapały za nogę stróża, podnosząc ją lekko i umożliwiając wyturlanie się spod ciężaru buta. Demon był potężny, więc nic dziwnego, że mógł sobie poradzić nawet z przygnieceniem go do ziemi. Podnosząc się z ziemi mała laleczka złapała za pobliskie krzesło barowe, drewniane i unosząc je w swoimi małymi, glinianymi dłońmi rzuciła w stronę turysty.



KOLEJKA:
1. Meisa
2. Momo
3. Scott
4. Ibashi
5. Melanie

CZAS NA NAPISANIE POSTÓW:
4 listopada - g. 00:00

STAN ZDROWIA POSTACI:
1. Meisa - poza oblanym strojem zdrowa
2. Momo - zdrowy
3. Scott - zdrowy
4. Ibashi - poza oblanym strojem zdrowy
5. Melanie - zdrowa

Jeśli posty zostaną napisane wcześniej spotkacie się wcześniej z postem Mistrza Gry. Jeśli ktoś nie napisze w określonym wyżej czasie, zostanie pominięty. Będzie mógł napisać w kolejnej kolejce, jeśli jego postać nie zemdleje, bądź nie umrze.

Mistrz Gry

Powrót do góry Go down

Nie trzeba było być wybitnym psychologiem ani nawet mieć sokoli wzrok, aby zauważyć, w jaką konsternację wpadła Meisa. Oczywiście, nie była snajperem, nie zawsze trafiała w cel, ale kiedy zauważyła, że nie trafiła w laleczkę, zawiesiła się na moment. Chyba te wcześniejsze piwa nie były najlepszym pomysłem.
Wróciła do rzeczywistości dopiero, kiedy obok niej - jak się już dowiedziała - Akarusa Ibashi podjął się rozdeptania przeciwnika. Odruchowo cofnęła klatkę piersiową, jednak w sumie w ich sytuacji nie zmieniło się nic, bo i on nie trafił. Ha, przynajmniej nie była sama! Spojrzała na niego jednak, unosząc brew. Czy to jakaś klątwa?
Już miała wrócić do próby "naklepania" laleczce, kiedy Momo wylał na nich ramen. Przeniosła nienawistne spojrzenie na chłopaka, jednocześnie zaciskając zęby. Pewnie normalnie zjebałaby go jak psa, ale jeszcze Scott się odezwał i dodatkowo cisnął w nich butelką. Hej, ona wciąż tu stoi! Na szczęście(?) Amerykanin był równym pajacem jak cała reszta ich aktualnej drużyny i również nie trafił. Fiesta klaunów.
- Mam nadzieję, że chociaż masz dobrą kartę graficzną. - odparła tylko i już miała podjąć się dalszych działań, kiedy to pieprzona laleczka zawinęła jej się spod buta!
Po zablokowaniu i schowaniu pistoletu, Meisa ruszyła dynamicznie w kierunku przeciwnika, kiedy ten podniósł stołek.
- Scott, uważaj! - krzyknęła jedynie, bo nie dała rady zatrzymać lecącego przedmiotu.
W pewnego rodzaju frustracji rozejrzała się po pomieszczeniu. Dopiero wtedy połączyła kropki, na które nakierował ją swoją akcją Momo. Cholera, GLINIARZ!
- Polejcie ją czymś, szybko! - podniosła głos, patrząc na resztę osób w barze.
Sama złapała za dzbanek pozostawionej przez kogoś herbaty i chlusnęła nią w kierunku przeciwnika. Normalnie ruszyłaby do poprzednich balii, ale były od niej nieco daleko.

Parzyste na zalanie!
Anonymous

Powrót do góry Go down

administracja
Användaren 'Meisa' har gjort följande åtgärd: Rzut kością


'Kostka Rudej' : 6
Oguni

Powrót do góry Go down

ekspert yōkai
  Nie był pewien, ale zdecydowanie należał do pierdołowatych osób. Nie dało się tego przegapić, zwłaszcza, że właśnie dał pokaz swoich umiejętności, a raczej ich brak. Trzeba było przyznać, że pewnie i tak nic by nie wskórał, bo w jego główce, nawet jeśli już troszkę miał przeżytych lat, to nadal zero doświadczenia. Nie znał się na yokai tak jak stróże, duchowni czy w ogóle rody. Dlatego w głównej mierze ufał, że nawet jeśli on popełnił teraz błąd i piszczał jak panienka na widok demona, to i tak pewnie wszystko się rozwiąże. Oby.
  Nie spodziewał się tylko, że kobieta, z którą zamierzał napić się piwa przytaknie pomysłowi tego idioty. Może jednak faktycznie miał coś w głowie, bo jednak kilka informacji o glinie się zachowało. Czy to był moment, kiedy sobie powinien pogratulować zapamiętania rzeczy ze szkoły, które mimo wszystko wydawały mu się nieużyteczne?
  Spojrzał na bale z wodą i jabłkami. Poklepał Ibashiego po ramieniu patrząc znacząco.
  - Oddam Ci hajs za pralnie, ale najpierw dawaj podniesiemy tamto - pytanie tylko, czy miał wystarczająco dużo siły by podnieść tych wiele kilogramów. Zakładając, że był średniakiem, a wręcz pod kreską osób, które uprawiają jakiekolwiek sporty, to pewnie naciągnie sobie jakiś mięsień, lub dwa.
  Wcale też nie miał się za bohatera i nie chciał nim być, więc jeśli pomoże Ibashiemu to może przestanie mu robić problemy na każdym kroku i naśmiewać się z tego, jaką to nie jest panienką. Chociaż ten pisk, zachowanie, dziewczęca buźka i bierność wcale mu w tym nie pomagały...

Rzut kością na podniesienie jednej strony bali z wodą uwu.
Momo

Powrót do góry Go down

administracja
The member 'Momo' has done the following action : Rzut kością


'Kostka Rudej' : 6
Oguni

Powrót do góry Go down

Wzdrygnęła mimowolnie, gdy ujrzała, jak butelka rozbiła się niemalże przy jej nogach. Zrobiła duże oczy na widok kawałków szkła, by zrobić z dwa kroki w bok, aby czasem nie wdepnąć w jeden z nich. Strzały na ten moment ucichły i to była obecnie jedyna rzecz, której dźwięk wycofał się. Nie sposób było zignorować zachowanie ludzi, którzy zdecydowali się zrobić jedną z bardziej sensownych rzeczy - zmyć się z miejsca, gdzie znajdowało się spore zagrożenie.
Dość kusiło, żeby samej to zrobić.
Nie zrobiła jednak tego. Została tutaj, próbując jakoś znaleźć sposób na to, by chociaż trochę zatrzymać wydarzenia powodowane przez intruza. Zwłaszcza, gdy postanowił popisać się siłą i unieść krzesło, by jeszcze cisnąć nim w swój cel.
Wtedy do jej uszów dobiegły słowa ze strony kobiety.
Wylać? Coś? A zdąży woda dolecieć, nim zdecyduje się to małe coś uciec? Melanie postanowiła zrobić teraz jedno, spróbować jakoś rozproszyć lalkę chociaż na krótki moment. Nawet jeśli efektem będzie jedynie zatrzymanie swojego działania na kilka sekund. Dlatego też cisnęła w nią trzymanym menu, celując w jej głowę.

Rzut trafieniem przedmiotem w lalkę
Anonymous

Powrót do góry Go down

administracja
The member 'Melanie' has done the following action : Rzut kością


'Kostka Rudej' : 10
Oguni

Powrót do góry Go down

magnes na yōkai
Przepraszam, przepraszam! – jęknął rozżalony, kiedy rzucona przez niego butelka rozbiła się pod nogami dziewczyny. – Spanikowałem.
Oczywiście, że nie trafił w lalkę. Czego innego mógł się spodziewać? Celować to on potrafił tylko z pikselowego łuku do pikselowych zwierzątek, a jak przyszło co do czego i zmuszony był chronić swoje realne życie, to trafienie w całkiem sporych rozmiarów obiekt przerosło jego umiejętności. I tak miał szczęście, że nie uderzył Melanie w głowę, ale jak tak dalej pójdzie, to i tak zrobiliby mu o to pośmiertny proces...
Z wiadomych powodów darował sobie opisywanie specyfikacji swojego komputera, całą uwagę skupiając na ruchach laleczki i tym, co zdecydowała się zrobić reszta gości ramen shopu. Widział jak Meisa chwyta za dzbanek z herbatą, a chłopcy próbują zalać demona wodą. Sam dopiero w ostatniej chwili dostrzegł jak to coś chwyciło za stołek i cisnęło nim w jego stronę. Utknąwszy między blatem, ustawionymi przy nim krzesłami i ścianą, nie miał zbyt wielkiego pola do manewru i jedyne co był w stanie zrobić, to kucnąć pod barem i ustawić się bokiem do napastnika, osłaniając jednocześnie głowę rękami. Jeśli oberwie, to najwyżej potłucze sobie ręce albo złamie kilka kości, ale przynajmniej nie straci oka czy zębów.
Uznawszy, że aktualna pozycja robi z niego trochę zbyt łatwy cel i nie daje żadnych możliwości konkretnej obrony, chłopak – nie zważając na ewentualne protesty właściciela sklepu – przeskoczył przez bar, prawdopodobnie strącając z niego przypadkiem trochę naczyń i napojów, po czym schował się za szafkami. Korzystając z okazji rozejrzał się po ich zawartości, w pośpiechu szukając czegoś, co mogłoby posłużyć do obrony. Noże? Tasaki? Cokolwiek w tym rodzaju. Może zapałki? Gdyby to cholerstwo udało się oblać jakimś alkoholem, to iskra wystarczyłaby, żeby stanęło w płomieniach.
Przez cały ten czas nie tracił czujności i uważnie nasłuchiwał tego, co działo się po drugiej stronie, sporadycznie wyglądając ponad blat i sprawdzając aktualną sytuację. Odnosił jednak wrażenie, że szala zwycięstwa przechylała się powoli w ich stronę i jeśli plan Meisy się powiedzie, to może tego wieczoru będą jeszcze w stanie udać się do jego hotelowego pokoju i zakończyć to Halloween jakimś relaksującym – w porównaniu do całego tego zdarzenia – filmem. Na przykład Teksańską Masakrą...


Rzut na skuteczne osłonięcie się? Ale interpretację pozostawiam mg ;_;
Scott

Powrót do góry Go down

administracja
The member 'Scott' has done the following action : Rzut kością


'Kostka Rudej' : 8
Oguni

Powrót do góry Go down

Doskok z dystansu w celu zmiażdżenia główki lalki spełzło na niczym. Jego but z hukiem uderzył o drewnianą podłogę. Spojrzał na Meisę w tym samym momencie co ona na niego. Zaczęła go ta cała sytuacja z lalką wręcz irytować. Choć bardziej zrzucał ich pecha na małe rozmiary opętanej lalki niż na swoją i kobiety niekompetencję. Zwłaszcza że nie byli jakimiś zwykłymi cywilami.
Oboje chcieli tego samego, dobić to cholerstwo i już się za to zabierali gdy Akarusa poczuł na sobie ciepłą zupę. Spojrzał na osobę która wylała na nich jedzenie. I tak jak Meisa potrafiła się jeszcze powstrzymać to chłopakowi zapulsowała żyłka na skroni. Gdyby wzrok mógł zabijać to najpierw Momobashi by oberwał a potem dopiero lalka. Dosłownie w tej kolejności! Złapał za przyklejony do polika kawałek makaronu wymownie wpatrując się w Momo. - Masz kurwa szczęście że nie jesteśmy sami Sekki.. - syknął gniewnie. Ten moment nieuwagi pomógł się zabawce wyrwać spod buta Meisy.
Gdy Onishi ruszyła w stronę przeciwnika on dostrzegł jak zabawka łapie za krzesło i rzuca w swój cel ze sporą siłą. - Padnij! - warknął do Scotta skacząc przed niego tak że wystawi swoje plecy by go zasłonić przed atakiem mebla. Pozwalając by ten się roztrzaskał na jego plecach. Impet uderzenia sprawił że padł na jedno kolano z sykiem. Ale turysta dzięki temu był nietknięty.
A Ibashi? Ból czuć czuł. Ale wkurw w kierunku yokai teraz przeważał. - Schowajcie się do kurwy nędzy.. my się tym zajmiemy. - warknął do dwóch chłopaków odwracając się w stronę lalki. Widział tylko jak plastikowe menu poszybowało uderzając zabawkę w głowę. Złote ślepia wyłapały Melanie z tłumu. - Szlag! - syknął pod nosem, zignorował poklepanie po ramieniu i słowa Momo. Nie zamierzał ryzykować bezpieczeństwa bezbronnej dziewczyny. Rzucił się w kierunku lalki z zamiarem złapania zabawki. Jeśli mu się uda to użyje całej swojej siły żeby ją unieruchomić i zaniesie do bali żeby to kurestwo utopić!

Rzut na pochwycenie lalki - parzyste sukces.
Anonymous

Powrót do góry Go down

administracja
The member 'Ibashi' has done the following action : Rzut kością


'Kostka Wilka' : 9
Oguni

Powrót do góry Go down

mistrz oguni

Światło księżyca zaczynało odbijać się w tafli wody, która znajdowała się w dwóch balach z wodą przy sklepie z Ramenem. Ludzie z krzykiem odskakiwali na widok szarpaniny, uciekali, rzucając co mieli w dłoniach biorąc nogi za pas. Nic dziwnego, skoro pierwszy raz na oczy widzieli demoniczną laleczkę, która chciała właśnie rozszarpać jednego z turystów.
Zalana herbatą gliniana postać przez Meisę zdawała się lekko stracić na swoim stanie skupienia. Nawet dość znacząco, bo jej ruchy zdawały się być skrępowane, spowolnione. Możliwe, że herbata dotarła do łączeń części każdego z elementów yokai uniemożliwiając na swobodne poruszanie się. Jednak nie powstrzymało to jej przed rzuceniem stołkiem.
Uderzenie mebla musiało być mało przyjemne, zwłaszcza że heroiczny czyn sprawił, że turysta mógł spokojnie schować się przed agresywną laleczką. Która pewnie i tak nie na długo, bo widząc jak wszyscy nagle zaczęli w nią atakować, pewnie zaraz i tak zostanie z niej mokra papka. Brakowało tylko, by ją faktycznie wrzucić do wody...
Przechwycenie jej się nie powiodło, bo mimo gliny, która już zmiękła yokai był w stanie się wciąż zwinnie poruszać i unikać niespodziewanych ataków. Dlatego, odskoczywszy od policjanta uderzyła go po rękach i zaczęła znów szybko poruszać się w stronę Scott'a, który miał czas na schowanie się.

KOLEJKA:
1. Meisa
2. Momo
3. Scott
4. Ibashi
5. Melanie

CZAS NA NAPISANIE POSTÓW:
5 listopada - g. 18:00

STAN ZDROWIA POSTACI:
1. Meisa - poza oblanym strojem zdrowa
2. Momo - zdrowy
3. Scott - zdrowy
4. Ibashi - poza oblanym strojem obolałe plecy od stołka
5. Melanie - zdrowa

Jeśli posty zostaną napisane wcześniej spotkacie się wcześniej z postem Mistrza Gry. Jeśli ktoś nie napisze w określonym wyżej czasie, zostanie pominięty. Będzie mógł napisać w kolejnej kolejce, jeśli jego postać nie zemdleje, bądź nie umrze.

Mistrz Gry

Powrót do góry Go down

Dalej wszystko wydarzyło się bardzo szybko. Tutaj Momo walczył z balią, tam latało menu, Scott się chował, a Ibashi obrywał krzesłem. Cała ta scena wyglądała jak z jakiegoś filmu, a gdyby było więcej krwi to może i by można było zaryzykować teorię, że z filmu Tarantino. Ale, co dla niej najistotniejsze, rzeczywiście zalanie cieczą trochę osłabiło przeciwnika. Szkoda, że chłopaki nie rozlali wody z bali, bo można by było tą paskudną gębą wytrzeć podłogę, aż by się całkowicie rozkleiła.
- Dobra robota. - przyznała krótko Ibashiemu za ten bohaterski czyn z "przejęciem" krzesła na siebie, a następnie kiwnęła głową w ramach potwierdzenia jego słów dotyczących zajęciem się przez nich problemem.
- Nie damy cię zabić, obiecuję. - powiedziała jeszcze do Scotta, gdy ten wystawił głowę zza blatu i jednocześnie czochrając go po niej, "wcisnęła" go ponownie za bar.
Spojrzała jeszcze na Momo i Melanie "zachęcająco", by dołączyli do Amerykanina. W parę osób łatwiej by im było się obronić nawzajem, a przy okazji jej i policjantowi łatwiej by było ich w razie czego ochronić. Ale naciskać nie będzie.
Podążyła za Akarusą, gdy ten ruszył w kierunku laleczki, domyślając się, do czego dążył. Po tym, jak on oberwał po rękach, Meisa postanowiła spróbować swoich sił i samej unieruchomić demona. Może wspólnymi siłami wreszcie uda im się osiągnąć coś więcej niż burdel w restauracji?

Parzyste = złapany!
Anonymous

Powrót do góry Go down

administracja
Användaren 'Meisa' har gjort följande åtgärd: Rzut kością


'Kostka Rudej' : 6
Oguni

Powrót do góry Go down

ekspert yōkai
  Jego złote ślepia starały się zakodować każdy ruch, który właśnie był wykonywany przez każdą osobę z osobna. Problem polegał na tym, że jedynie co za kodował to sam swój idiotyzm, bo gdyby jednak miał więcej siły, pewnie podniósłby sam tę balię z wodą kończąc żywot marnego yokai. Prawdzie powiedziawszy to bał się go bardziej niż przypuszczał. Bijące, oszalałe serce mówiło mu, że powinien zawrócić do domu w trymiga, zrezygnować z dzisiejszych zabaw, z tego całego przedstawienia. Już i tak wystarczająco się wygłupił ubierając na siebie strój, który kompletnie nie pasował do jego męskiego charakteru (tak... wcale nie podejrzewał, że zachowuje się przez 99% czasu jak kobieta).
  Zaskomlał cicho na słowa Ibashiego nie będąc pewnym czy powinien się cieszyć, że właśnie nie oberwał w pysk od swojego kumpla. Skulił się nawet na jego słowa, ale nie na długo, bo gdy w powietrze zostało rzucone menu i taboret Sekki odskoczył na bok łapiąc się za klatkę piersiową. Był zdumiony, że policjant wziął na siebie ten atak, chociaż przypominając sobie jak się poznali to nie było w tym nic aż tak bardzo dziwnego. Zapewne wolałby wyrwać tej małej lalce ręce i nogi, coby przypadkiem nikomu nie zaszkodziła i kopałby ją o ścianę do momentu aż nie zostałby z niej proch.
  - Niech pani włoży ją do wody! - zasugerował swoim piskliwym głosem wskazując na przedmiot, który jeszcze chwilę temu chciał bohatersko podnosić. Może to i lepiej, że mu się to nie udało. Zupę rozlał i to nie na demona, a na kobietę z rodów i policjanta. Już miał wystarczająco dużo kłopotów. Lepiej by ją wcisnąć do tej wody i czekać aż zmięknie. Dlatego też nie chcąc wchodzić im w drogę odsunął się podchodząc do baru i chowając się za nim. Złapał tylko jeszcze Melanie pod rękę, by ta schowała się razem z nimi. Jeszcze by po pysku oberwał, że nie miał oka na randkę Ibashiego, gdy ten zajmował się demoniczną lalką
Momo

Powrót do góry Go down

magnes na yōkai
„Schowajcie się” zrozumiał, ale reszta wypowiedzi Japończyka jakoś mu utknęła. Wnioskując jednak po tonie głosu i zachowaniu Scott spokojnie mógł przyjąć, że w jego kierunku padło kilka niecenzuralnych słów. Był oczywiście bardzo wdzięczny Ibashiemu za przyjęcie na siebie ataku, bo jemu na pewno oszczędzi to kilku siniaków czy nawet złamań, ale tak szczerze mówiąc, to jeśli ma mu potem z tego powodu bluzgać, to niech lepiej sobie odpuści zgrywanie twardziela.
Pokornie proszę o wybaczenie, że nie mam gdzie się schować w ramen-budzie wielkości przystanku autobusowego. Tak się składa, że brakuje parunastu lat doświadczenia w obcowaniu z morderczymi laleczkami, bo NIE WYCHOWAŁEM SIĘ W JAKIMŚ POSRANYM MIEŚCIE OWŁADNIĘTYM PRZEZ DEMONY!
No tak, dokładnie tak by mu powiedział! Gdyby miał odwagę i potencjalnie nie zawdzięczał mężczyźnie życia, rzecz jasna. W obecnej sytuacji zdołał tylko bąknąć jakieś pokorne przeprosiny i czmychnąć za bar.
Sytuacja zdawała się powoli stabilizować, ale blondyn nie czuł się jeszcze bezpiecznie. Nie musiał nawet wyglądać za bar żeby wiedzieć, że kukła zmierza w jego kierunku i, pomimo ataków ze strony pozostałej czwórki, nie zamierza mu odpuścić. Nie mając zbyt wielkiego wyboru broni w swojej prowizorycznej kryjówce, chłopak chwycił za przedmiot, który w tamtym momencie wydawał mu się najbardziej racjonalnym narzędziem do samoobrony: drewnianą pokrywkę od pełniącego rolę śmietnika wiadra. Tarcza może i była (nomen omen) śmieciowa, ale zawsze stanowiła jakąś blokadę przed ewentualnymi atakami. Wprawdzie rzuciło mu się jeszcze w oczy kilka noży, ale wolał nie ryzykować. Biorąc pod uwagę jego dzisiejsze szczęście, prawdopodobnie trafiłby nimi we wszystkich poza yokai.
Gdy Momo i Melanie dołączyli do niego za barem, spróbował wcisnąć się między nich, ale nadal wystawać nieco do przodu. Jako jedyny uzbrojony z ich małej grupki przegrywów, no jako osoba obrana za cel przez demona, poczuł się w obowiązku obronić ich przed kukłą, gdyby ta zdołała przedostać się na ich stronę.
Zrobiłem coś nie tak, czy oni po prostu nie lubią przyjezdnych? – szepnął do Momo, po czym wychylił się nad blat by skontrolować sytuację na froncie. – Jeśli takie gliniane gówienko może ciskać w ludzi stołkami, to boję się poznać pozostałe miejscowe atrakcje.
Scott

Powrót do góry Go down

Złość w nim rosła z powodu tak wielu niepowodzeń tego wieczoru z przeciwnikiem nie sięgającym nawet jego kolana. Nie nawykł do takich małych celów, bo nigdy nie podniósł ręki na kogoś kto był mniejszy i słabszy od niego. Jego honor by mu na to nie pozwolił. Jak już się za kogoś brał żeby mu najebać to były to najczęściej uliczne zbiry szukający kłopotów. Tacy gnębiciele bezbronnych. Szczerze tego typu ludzi nie cierpiał i nie okazywał im krzty litości.
Bluzgi nie były kierowane go bezbronnego turysty, były kierowane tak o. Akarusa nie miał wpływu na tą część swojego charakteru. Był impulsywny a dobrze wkurwiony nie należał to typów ludzi, którym wystarczyło wziąć głęboki wdech i policzyć do dziesięciu żeby wrócić do swojej radosnej formy.
Skok na lalkę znowu się nie powiódł. Zgrzytnął zębami widząc jak lalka odskakuje w tył. "No rzesz kurwa.. jak ją dorwę to jej łeb ukręcę.." warkną wkurwiony. Ale widząc jak Meisa doskakuje do zabawki łapiąc ją w ręce aż się uśmiechnął. Był to może z ciut za bardzo sadystyczny uśmiech, ale był to uśmiech. Zerwał się na równe nogi jak poparzony doskakując do kobiety z zadowoleniem. Nie zamierzał dać się temu kurestwu wywinąć po raz kolejny. Działając jako asekuracja dla swojej towarzyszki, pomógł jej donieść lalkę do sporej bali z wodą. I pomógł ją utopić, nawet jeśli doszczętnie by przy tym zmókł.
Anonymous

Powrót do góry Go down

mistrz oguni

Gliniana laleczka przechwycona! Kobieta z rodu Myohoji miała szybkie ręce, no i przede wszystkim silne, więc nawet gdy demoniczna postać miotała się, próbując się wyrwać, nie zdołała tego zrobić. Policjant, wysłuchawszy sugestii Momobashiego pomógł kobiecie wsadzić glinianą postać wsadzić do wody. Oboje przytrzymując ją w bali z wodą patrzyli jak glina mięknie, a czarny tusz wydobywa się spod halloween'owego ubranka. Czarny kolor wypełnił całą wodę, yokai, który jeszcze chwilę temu szarpał się i próbował wyrwać spod uścisków stróża i funkcjonariusza zamarł. Możliwe, że gęsta woda zmieszana z gliną właśnie zagłuszyła okrzykowi demona.
Szczęście, że niebezpieczeństwo zostało zażegnane, a atakowany przez pokraczną postać turysta cały i zdrowy. Zmoczone ubranka sklejone z gliną utknęły na dnie bali, a skrywany pod materiałami skrawek pergaminu zdawał na stałe skleić się z gliną. Małomożliwym również pozostało do odkrycia, kto stworzył ów laleczkę, atrament zmieszany z wodą rozmył napis na pergaminie.
Właściciel Ramen Shopu cały przerażony wychylił się zza zaplecza wpatrując się w całe to pobojowisko. Oczywiście nie był zadowolony, ale czego można się spodziewać po tym przedziwnym miasteczku; praktycznie na każdym korku spotkać można demona, który z wielką chęcią pewnie zjadłby niejednego mieszkańca. Spojrzał tylko jeszcze w stronę kobiety z rodu całkowicie zmieszany:
- Czy niebezpieczeństwo już nam nie grozi?...
Sam nie był pewien tego pytania, ale wolał się upewnić. Klienci i tak już pewnie nie wrócą, a przynajmniej tym co pozostali będzie mógł zafundować ciepłe jedzenie, napoje i odrobinę rozrywki, bo nie wszystkie pluszaki zostały rozdane. Dlatego też zaczął przygotowywać zupy dla każdego, wskazując ręką, by usiedli przy barze i poczekali, skoro już żaden yokai ich nie atakował. W międzyczasie podał im napoje, jakie tylko chcieli, samemu znikając na dłuższą chwilę na zapleczu, by przygotować bulion.

OSTATNIA KOLEJKA:
1. Melanie
2. Meisa
3. Momo
4. Scott
5. Ibashi

CZAS NA NAPISANIE POSTÓW:
7 listopada - g. 20:00

STAN ZDROWIA POSTACI:
1. Meisa - poza oblanym strojem zdrowa
2. Momo - zdrowy
3. Scott - zdrowy
4. Ibashi - poza oblanym strojem obolałe plecy od stołka
5. Melanie - zdrowa

INFORMACJA:
- niestety, ale z waszej lalki nie będzie można wyciągnąć zbyt wielu informacji. Jedynie możecie być pewni, że was już nie zaatakuje, ponieważ utraciła swoją moc.
- po zakończeniu kolejki sesja będzie podsumowana, a wy będziecie mogli dalej korzystać z oferty, która jest w tej lokacji.

Jeśli posty zostaną napisane wcześniej spotkacie się wcześniej z postem Mistrza Gry. Jeśli ktoś nie napisze w określonym wyżej czasie, zostanie pominięty. Będzie mógł napisać w kolejnej kolejce, jeśli jego postać nie zemdleje, bądź nie umrze.

Mistrz Gry

Powrót do góry Go down

Pozwoliła sobie na poświęcenie paru sekund na pogratulowanie sobie celności, wiedząc zarazem, że na tym się kończy jej historia jako bohaterki. Dlatego też bez żadnego protestu, oraz kierowana "zachęceniem", dała się złapać za rękę i poszła się ukryć wraz z Momo - przy okazji wymamrotała przeprosiny i podziękowanie w jego stronę - by nie przeszkodzić bardziej doświadczonym w tej heroicznej walce. Może to małe coś straci z pola widzenia swój cel i odpuści? Albo i nie. Wolała jednak pierwszą opcję. Odgarnęła włosy za plecy.
Czuję się jakbym była bohaterką jakiegoś niszowego horroru.
- Pewnie pytanie nie na miejscu... Więc... co to właściwie jest? Uduchowiona zabawka? - spytała cicho nastolatka. - Świetnie, lalka na dopalaczach, tego jeszcze nie widziałam - wymamrotała jeszcze, splatając ze sobą palce. Mogła pozwolić sobie obecnie na luksus związany z zastanawianiem się, czym było to coś oraz dlaczego właściwie się pojawiło tutaj.
No i w myślach dopingować tych, którzy tam próbowali powstrzymać atakującego.
Nie wiedziała, ile upłynęło czasu od momentu ukrycia się, do momentu, gdy do jej uszów dobiegł głos sprzedawcy. Jego pytanie sprawiło, że sama wychyliła głowę z kryjówki, by prześledzić wzrokiem najbliższe otoczenie.
- Chyba... skończyło się - przynajmniej nie widziała w polu widzenia szalonej zabawki oraz walki z nią. - Takie Halloween to tutaj norma? - miała nadzieję, że nie, chociaż biorąc pod uwagę niezwykłość tego miasta... Potrząsnęła nieco głową. Może lepiej nie było myśleć o tym.
- Chyba jesteśmy w jednym kawałku... - odetchnęła z ulgą i wyszła za baru. Spojrzała najpierw na sprzedawcę, potem na pluszaki, aż w końcu na Ibashiego.
- Akarusa-san, jesteś cały? - korzystając z obecnego spokoju, podeszła do białowłosego mężczyzny. Nie wyglądał na rannego, chociaż... kto wie. Nie była lekarzem i nie czuła wewnętrznego powołania co do tego. - Potrzebujesz z czymś pomocy? - spytała go. - Chcesz wrócić i przebrać się? - przesunęła kwestię decyzji co do kontynuowania przebywania tutaj na dalszy plan.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Kiedy udało się utopić lalkę, jeszcze chwilę stała nad balią, obserwując co się działo. Uniosła brew, widząc atramentowy kolor barwiący wodę.
- Dobra robota. - przyznała z lekkim uśmiechem, spoglądając na policjanta.
Wyłowiła ze zbiornika materiał, który do tej pory stanowił odzież dla laleczki. Przejrzała go z każdej strony i westchnęła cicho, opuszczając rękę. Widząc idącą w kierunku nich dziewczynę, klepnęła Ibashiego w ramię dla podkreślenia swojej wypowiedzi sprzed chwili i skierowała się za bar, przez chwilę spojrzeniem obdarzając właściciela lokalu.
- Tak myślę. - odparła, wzruszając ramionami.
Nie chciała nic gwarantować. Nie wiedziała, czy zaraz nie wtargnie do nich wkurzona matka "maleństwa" zrobić jeszcze większy rozpierdol.
Kiedy już znalazła się za blatem, spojrzała na Momo i Scotta, ewidentnie zadowolona z faktu, że nic im nie było.
- Przykro mi, że twoje pierwsze Halloween w Oguni wyglądało w ten sposób. - przyznała szczerze do Amerykanina - Chociaż chyba im szybciej się przyzwyczaisz, tym lepiej. A ty, z kolei... - w tym momencie spiorunowała wzrokiem Japończyka, jednocześnie sięgając do stojącej na barze miski z jakimś wywarem, którą przechyliła i wylała na niego - ...nie ważne. Jesteśmy kwita. - prychnęła, przewracając oczami.
Uśmiechnęła się nieco szerzej, widząc, że właściciel zaproponował im posiłek. Szkoda, że sama miała wrażenie, że pachniała jak jeden z nich. Obeszła blat dokoła, rzucając tylko krótkie "piwo" do mężczyzny, po czym usiadła na jednym ze stołków.
- Chcecie zostać czy macie już dość na dziś? - spytała chwilę po tym, jak otrzymała zamówiony przez siebie browar.
Ewidentnie przygoda sprzed chwili niczego jej nie nauczyła.

W gestii MG zostawiam, czy cokolwiek można jeszcze zauważyć z ubranka, chociaż na przyszłość <3
Anonymous

Powrót do góry Go down

ekspert yōkai
  Nie spodziewał się niczego jakiegoś innego efektu pracy stróża i policjanta, połączonej, by pozbyć się przebrzydłej potwory. Zerkał na nią co rusz zza baru lekko zdygany faktem, że cholera jak to nie zadziała to może zechcieć ich faktycznie gonić. Nie chciał widzieć latających talerzy, znów rozlanych zup, ani krwi, na której samo wspomnienie kręciło mu się w głowie. Cudem więc było to, ze nikomu faktycznie nic się nie stało.
  - W sensie, yokai? Atakują wszystkich, ale ten nie zdawał się być zainteresowany atakowaniem kogoś innego poza Tobą i tego no... - zerknął na leżące ciało na ulicy, które mieszkańcy miasteczka postanowili zabrać, coby nie straszyć - Więc... teoretycznie to nie Twoja wina - odpowiedział na pytanie uśmiechając się lekko, choć krzywo. Zerkając na Melanie sam zaczął się zastanawiać co to takiego.
  - Nie powiem Ci, bo pierwszy raz się z czymś takim spotykam. Może Onishi-sama będzie wiedziała - prawdzie powiedziawszy po jej minie można było stwierdzić, że chyba sama nie wiedziała co to było. Gdy jednak już wszystko zdawało się być w porządku, a sam właściciel wyściubił nosa, podniósł łeb zza baru i szybko się stamtąd zmył, żeby nikomu nie przeszkadzać. Poprawił na sobie cały strój, który chyba się zsuwał mu z czterech liter i nawet nie zdążył się poruszyć czy odpowiedzieć cokolwiek, gdy został na niego wylany bulion. Gdyby miał teraz prawdziwe kocie uszy, pewnie byłyby mokre, spuszczone i ociekające ciepłym wywarem. Zamrugał zaskoczony nie wiedząc zbytnio co powiedzieć i spojrzał po sobie wzdychając ciężko.
  - Oookay... - zdawał sobie sprawę, że zasłużył na to, ale nie wylał przecież wcześniej na niej zupy specjalnie, tak? Strzepał ze swojego stroju wszystko, co na nim było, jakieś makarony czy dodatki. Skwaszony spojrzał po kobiecie nie mówiąc nic już, bo przecież, jakby zaczął się rzucać, to pewnie by od niej oberwał po pysku, że w ogóle pomyślał o pysknięciu do kogoś z rodów.
  Przełknął ciężko ślinę czując jak jego ubranie przesiąka bulionem i robi się nieprzyjemne, przyklejając się do jego ciała. Zdecydowanie nie chciał stać teraz w takim stanie i śmierdzieć jakimś mięsem zmieszanym z warzywami.
  - Chyba pora się przebrać... Mam dość na dziś... - powiedział to niby do siebie, niby do nich ściągając z siebie prześcieradło z siebie zwijając je, żeby wyrzucić je do kontenera zaraz obok.
Momo

Powrót do góry Go down

Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach