Droga do lasu Shimojo
by Lert Czw Lut 11 2021, 01:29

Kto zagra?
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:44

Rezerwacje wyglądów
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:30

But the darker the weather, the better the man
by Oguni Sro Sty 13 2021, 21:14

Aktualnie słucham
by Junko Wto Sty 12 2021, 21:56

Bar
by Gość Wto Sty 12 2021, 19:37

Ogrody
by Lert Wto Sty 12 2021, 18:27

Stare drzewo
by Gość Sob Sty 09 2021, 00:16

Park
by Gość Czw Sty 07 2021, 20:57


tańczący z cykadami
First topic message reminder :

{1}

Ostatnimi dniami nie miał prawie wcale czasu na to, żeby sobie odpocząć od pracy w kuchni. Ciągle próbował szefa namówić, żeby ten dał mu się wykazać i pozwolił również pracować jako kucharz, albo jakaś pomoc, cokolwiek, byle nie zmywać. Już go palce szczypały od chemikaliów, nawet rękawiczki nie pomagały, bo kichał ciągle, gdy mu bąbelki koło nosa przelatywały. Więc utrapienie okropne na tej kuchni, ale jak trzeba to trzeba. Szef kuchni jedynie pozwolił Zeke'owi na trochę wolnego, bo ludzi zrobiło się na stołówce mniej, a już i tak wystarczająco się narobił. Przebrał się w koszuleczkę białą, z tej hotelarskiej z dziwnym kołnierzem i zbierając przygotowane przez siebie wcześniej kulki ryżowe, specjalne danie, nikomu sekretu ich nie zdradzi, wyszedł na dziedziniec chłonąc światło słoneczka oraz wciągając świeże powietrze w płuca. Dawno się tak błogo nie czuł, a już na pewno dawno nie miał przerwy w pracy. Dziękować tylko losowi, że szef pozwolił.
Wyciągając się leniwie uśmiechnął się pod nosem poprawiając okulary, które mu zaczęły się powoli z nosa zsuwać. Teraz tylko czekał, aż na horyzoncie pojawi się Yuki. Może powinien jeszcze raz do niego napisać? Wyjął z kieszeni malutki telefon z wysuwaną klapką by przyjrzeć się godzinie. Cóż była to tak spontaniczna propozycja, że przecież mógł się spóźnić tak? Dopiero gdy zobaczył znajomą głowę wygiął usta w zawadiackim uśmiechu wsuwając jedną rękę do kieszeni, a drugą, z workiem pełnym ryżowych kulek pomachał do kolegi.
- Przepraszam, że tak nagle zaproponowałem to spotkanie. Szef dał mi chwilę wolnego czasu, to stwierdziłem, że poproszę Cię o degustację mojego nowego pomysłu - puścił mu oczko przenosząc ciężar ciała na lewą nogę - No i spędzimy trochę czasu normalnie, a nie na spinie w szkole - dodał po chwili. Szkolne korytarze zawsze wydawały mu się nieodpowiednim miejscem do rozmów, zbyt dużo uszu i spojrzeń. A musiał utrzymywać swoją reputację przywódcy stada, więc rozmowy z Yukim tylko by pogorszyły sprawę. Teraz mieli trochę przestrzeni, no i mogli sobie pojeść.
Zeke

Powrót do góry Go down


[ Daję 1000000000 punktów na 10, złoty przycisk Mam Talent i te sprawy, przechodzi Pan do następnego etapu, dziękujemy za wzięcie udziału w konkursie, widzimy się w finale! ]

  Mimo początkowej bieli, szybko została ona zastąpiona przez czerń. Nie była to jednak ta sama czerń, która ogarniała go podczas snu. Tamta zawsze zdawała się na swój sposób przynosić ukojenie, tuż przed tym gdy stopniowo wyłaniały się z niej przeróżne sylwetki i obrazy, tworząc przeróżne scenariusze. Czasem jeden był bardziej absurdalny od drugiego, co jakoś nieszczególnie go dziwiło.
  Teraz jednak brakowało w tym wszystkim spokoju. Gdy tylko zaczął na nowo oddychać, a jego mózg dostał wszystkie potrzebne mu zasoby tlenu, wszystko zaczynało wracać do normy. Odcięło go na maksymalnie dwie minuty, podczas których nie docierały się do niego praktycznie żadne bodźce ze świata zewnętrznego. Aż w końcu bardzo powoli zaczęło się przebijać do niego ciepło. Z jakiegoś powodu grzało go wyłącznie z jednej strony, ale mimo pogody i tak było zdecydowanie przyjemne. Zamruczał cicho bezwiednie i objął jego źródło rękami, chowając łeb w zgięciu szyi, skąd zdecydowanie promieniowało go najwięcej. Minęło jeszcze kilkanaście sekund, nim świadomość stopniowo postanowiła do niego wrócić. Zamrugał powoli i leniwie, nieszczególnie chcąc się z tego wszystkiego wyrywać. Co jeśli, gdy otworzy oczy, źródło ciepła zniknie na dobre?
  Może jednak to wszystko mu się śniło?
  Rozejrzał się powoli dookoła, orientując w sytuacji. I wszystko wróciło do niego momentalnie, jakby się zderzył z ciężarówką. Odsunął się w tył, jeszcze nie zauważając że cały czas obejmuje czerwonowłosego rękami. Chwila, co się właściwie stało? Jeszcze przed chwilą siedział na ławce, a teraz...
  Zbladł nieznacznie i wypuścił go szybko z objęć, odkasłując cicho we własną pięść. Co on zrobił? Nigdy wcześniej go tak nie ścięło. Nie zarywał też ostatnio nocy, był pewien, że się wysypia.
  — ... nie mów mi, że zasnąłem — wymamrotał cicho z wyraźnym zażenowaniem, nie rozumiejąc jak to się mogło stać. Dało się ot tak zasnąć w przeciągu sekundy? Plus fakt, że właśnie siedział na jego kolanach dodatkowo mącił mu w głowie. No bo co powinien teraz zrobić? Udawać, że wszystko jest w porządku i dalej tak sobie siedzieć? Szybko wstać i zeskoczyć, a najlepiej uciec na drugi koniec Oguni, by załamać się nad własną głupotą?
  Wtedy jego umysł znikąd zaatakowały dwie informacje. Ściągnął nieznacznie brwi i koniec końców powoli postanowił wstać. Całe szczęście zrobił to na tyle niespiesznie, że nawet nie zakręciło mu się jakoś mocniej w głowie. Zadziwiające, że nie zwrócił większej uwagi na resztki kulek na ziemi. W przeciwieństwie do Tailsa, który wyskoczył z krzaków i przemknął do ławki, zaraz czając się w jej pobliżu, by ostatecznie przemienić się w Kapitana Resztek. Zignorował go, wyraźnie przejęty informacją, która w końcu z tak dużym opóźnieniem przedostała się do jego mózgu.
  Kucnął powoli przed czerwonowłosym, opierając przedramiona na jego kolanach, zaraz przytulając się policzkiem do własnego barku, cały czas uważnie go obserwując.
  — Dlaczego nie możesz spać po nocach? — zapytał cicho, nie odrywając od niego wzroku. To zdecydowanie nie brzmiało dobrze. A nieprzejmowanie się w takiej sytuacji było praktycznie nierealne. Nie gdy chodziło o Zeke'a.
Anonymous

Powrót do góry Go down

tańczący z cykadami
[A co jest nagrodą? Bo to ważna sprawa. Z koszem upominków nie wychodzę ze studia]

Nie bardzo wiedział co mógłby zrobić dla tego lisa. Chłopak nagle jakby osunął się z tej całej ławki, może go doprowadził do udaru? Jego czerwona twarz wcale tak prędko nie zniknie z pamięci Zeke'a. Przez chwilę się zastanawiał czy będzie musiał oznajmiać wszystkim, że chłopak mu na rękach umarł, bo przybliżając się do niego zauważył, że nie oddycha. Może powinien był zrobić jakiś mało subtelny ruch, żeby mu pomóc się ocknąć? Przecież jeśli chłopak by się obudził w momencie gdy rudy wpompowuje w niego powietrze, to albo by dostał po pysku, albo by dostał po pysku. A wszystko dlatego, że chciałby pomóc. Nawet jeśli sam tę sytuację spowodował to się tym wszystkim nieźle przejął i dopiero gdy białowłosy się ruszył kamień spadł mu z serca. Przecież on tu na zawał zejdzie. Spojrzał na niego kątem oka, obserwując jak ten się do niego przytula. Nawet jak był nieświadomy to był bezczelny.
Rudy przez chwilę kontemplował co miał zrobić w tej sytuacji, bo teoretycznie wcale nie było mu jakoś źle, że chłopak się do niego przytula. No i jeszcze to jak schował głowę w zgięciu szyi Zeke'a. Znów poczuł jak mu tworzy się gula na gardle, przez co ciężko się przełykało ślinę. Przeklęty lis, nie widział naprawdę co robił z tym psem?
Złociste oczy obrzuciły spojrzeniem twarz chłopaka, gdy ten zaczął się wybudzać. Był to tak uroczy widok, że rudy musiał znów odwrócić twarz, bo zalała się lekkim rumieńcem. Odchrząknął cicho unosząc lekko kącik ust ku górze. Biedaczek, aż tak bardzo się przeraził tym, że przymilał się do Zeke'a, czy dlatego, że stracił przytomność.
- Mmm... - mruknął cicho jeszcze mu nie odpowiadając. Obrócił ku niemu twarz przystawiając na moment wskazujący palec do ust, a podbródek przytrzymując kciukiem - Zemdlałeś. Moja wina, przepraszam - skrzywił się nieznacznie, by znów lekko pogłaskać go po głowie - Przegiąłem - przełknął cicho ślinę, próbując pozbyć się guli siedzącej mu w gardle. Przeniósł szybciutko wzrok złotych oczu na hotel, do którego będzie musiał wrócić. Nie był jakoś bardzo z tego powodu zadowolony; wolałby spędzić resztę dnia z tym głupim lisem, ale sam doprowadzał go do stanu, gdzie tracił oddech i przytomność. Pewności mu nagle zabrakło, bo obawiał się, że jeszcze jeden taki numer i mu Yuki zejdzie w ramionach przy najbliższej okazji. Kompletny głupek, powinien był trzymać emocje na wodzy. Taki przecież był plan od początku, nie zakochiwać się w nikim, nie dopuszczać do siebie postronnych. Skończony kretyn.
Mina białowłosego, którą zaobserwował kątem oka jednak go troszkę zmartwiła. No i jeszcze to jak wstał mu z kolan - Wszystko okay? - zapytał z widoczną troską w głosie, choć jego twarz już taka promienna nie była. Zamartwiał się teraz, że gdyby sobie odpuścił te wygłupy, to chłopakowi nic by się nie stało. A tak jego głupie serce waliło coraz mocniej; nie mogąc go uspokoić ugryzł się mocno w język, żeby skupić umysł na czymś innym. Skrzywił się przy tym lekko i podrapał po nosie patrząc co wyprawiał jego przyjaciel.
Uniósł brew ku górze pochylając się lekko w stronę Yukiego. Starał się nie przekraczać znowu tej piekielnej granicy, nawet jeśli korciło go niemiłosiernie.
- Huh? - zamrugał kilka razy oczami zaskoczony tym pytaniem i odwracając łeb w drugą stronę oparł się o ławkę plecami i skrzyżował ręce na klatce piersiowej - Nie mogę się skupić na spaniu - nie było to kłamstwem, bo zapach, który czuł oraz wizje, które go nawiedzały wieczorami nie dawały mu odpłynąć do krainy snów. Za każdym razem męczył się niemiłosiernie i dopiero gdy zmęczony wracał o bardzo późnych godzinach do domu padał twarzą na łóżko momentalnie zasypiając. Poszukiwania sprawiały, że wyczerpywały mu się szybko bateryjki. Nie chciał, by Yuki się zamartwiał więc posłał mu lekki uśmiech, pokazując przy tym swoje białe zęby - Nie przejmuj się. To nic poważnego - czy takie mało poważne, to ja nie wiem, bo chłopak męczył się każdej nocy od kilku lat. Dzielenie się z kimś tą częścią siebie uznawał jednak za niewykonalne, jeszcze kogoś przez to straci i co wtedy? Większy ból i gorsze noce? Podziękujemy serdecznie za takie zabawy.
Zeke

Powrót do góry Go down

[ Koszyki upominków są dla przegranych. Na ciebie czeka nagroda główna. |: ]

  Jego wina?
  Spojrzał na niego kompletnie nie rozumiejąc wypowiadanych przez niego słów. No bo jak niby w tym wszystkim zawinił. Przecież nic nie rob-... z-znaczy no może i robił, ale to nadal nie była jego wina! Przeanalizował więc całą sytuację, szukając jakiegokolwiek sposobu na podniesienie go na duchu, przekonany że przecież to wszystko wynikało tylko i wyłącznie z jego własnego nieogarnięcia. I miał rację.
  — C-chyba zapomniałem oddychać. Czasem mi się zdarza! Nie przejmuj się! — wyrzucił z siebie z przesadnym entuzjazmem, wyraźnie nie chcąc, by czerwonowłosy zaprzątał sobie tym głowę. Może i był to pierwszy raz, kiedy tracił przytomność, ale z pewnością nie pierwszy raz, gdy wstrzymywał oddech na zbyt długo. Ten głupi nawyk pojawiał się u niego bardzo często, choć jak do tej pory głównie miewał z nim do czynienia podczas sytuacji zagrożenia. A teraz? Kompletnie nie potrafił tego wszystkiego zrozumieć. W głowie miał jeden wielki mętlik, a w środku to już w ogóle czuł się jakby ktoś podczas jego snu rozpuścił mu wnętrzności i wypchał watą cukrową. Nie zdążyliby chyba tego zrobić w przeciągu dwóch minut? A co jeśli był jakiś mushi, który tak właśnie działał? O nie, nie. Na pewno nie było. Ale dla pewności po powrocie do domu zapyta o to ojca.
  Na jego pytanie pokiwał tylko ochoczo głową. Poza dziwną rozkminą odnośnie własnych wnętrzności, był pewien że nic mu nie jest. Ani nie kręciło mu się w głowie, ani nic.
  Odpowiedź nieco go skonfundowała. Przechylił nieznacznie łeb w bok. Uszy naśladując ruch, skierowały się w lewo tylko podkreślając jego zagubienie. Nie mógł się skupić na spaniu? Może ktoś hałasował u niego w domu po nocach? Nie wydawało mu się jednak, by Zeke był osobą, która po prostu by to nieustannie tolerowała. Prędzej czy później chyba zwróciłby im uwagę, nawet jeśli początkowo próbowałby to zrobić w żartach. Nie był pewien. W końcu zachowanie jego przyjaciela względem niego, a innych różniło się diametralnie. Nawet on to dostrzegał, choć jakoś szczególnie się nad tym nie zastanawiał. Zamyślił się przez chwilę, bezwiednie przesuwając palcami jednej z dłoni po boku jego nogi.
  — Próbowałeś ziół? Mój tata czasem pije jakieś dziwne napary, gdy ma problemy z snem. Mam mu je podkraść? — nie lubił robić takich rzeczy, ale jeśli miałyby jakkolwiek pomóc Zeke'owi, był na to gotów. Przynajmniej raz. Gdyby się okazało, że mieszanka faktycznie odnosi jakieś skutki, mógłby nawet sam przejść się potem do osoby, która mu je sprzedaje. Jak on się nazywał? Chyba... Koye? Koya?
  Była jeszcze druga kwestia, choć przy niej tym bardziej nie wiedział jak zabrać się do rozmowy. Uciekał co chwilę wzrokiem to w lewo, to w prawo, nim w końcu ściągnął białe brwi, przyglądając mu się uważnie.
  — Chcesz poznać mojego brata? — zapytał ostrożnie, przygryzając kłami wargę od wewnątrz, gdy wyraźnie szukał odpowiednich słów — Nie mówiłem mu o tobie, bo nie chciałem ci robić kłopotów. Wiesz on czasem bywa... bardzo nadopiekuńczy. Nie byłem pewien jak zareaguje na to, że...
Urwał wypowiedź i podniósł łeb do góry, choć cały czas opierał się rękami o jego kolana. Łatwiej mu było w ten sposób zachować równowagę. Cholerne słowa, cały czas mu uciekały!
  — Nie rozmawiamy w szkole. Tylko poza? Nie chciałem żeby pomyślał coś głupiego i robił ci problemy. Sam nie wiem. Co jeśli niepotrzebnie by cię potem zaczepiał? — położył po sobie uszy, nadal nie wiedząc czy był właściwie w stanie przekazać wszystko co chciał.
  Przez jego umysł błyskawicznie przelatywało milion możliwych scenariuszy, ale żadnego z nich nie potrafił odpowiednio wyrazić słowami. Czasem chciałby potrafić po prostu przekazywać to co myśli bez otwierania ust.
Anonymous

Powrót do góry Go down

tańczący z cykadami
[ Tak?! A jaka =w= ? ]

Jakby się tak głębiej zastanowić, to Zeke wcale nie był takim aniołkiem, na jakiego mógłby wyglądać. Oczywiście, że zdawał sobie sprawę z tego, że była to wyłącznie jego wina, bo mógł puścić jego rękę i nic nie robić? Mógł. Wcale nie było mu potrzebne to całe droczenie się, zachowywanie jak pies, którym notabene był w połowie. Z jednej strony chciał się bawić, a z drugiej sam sobie tego zabraniał. Nie mogąc się zdecydować musiał postawić na jednym - opanować swoje głupkowate emocje.
- Nie chyba i nie zdarza Ci się. Głupi nie jestem - warknął na niego pstrykając go w czoło. Czy on naprawdę myślał, że to tak można pod dywan zamieść? Może i wydawał się na takiego, co nie patrzy na innych zbyt często, ale tego lisa zawsze miał na oku i widział więcej niż mógłby sobie pomyśleć. Przede wszystkim to, jak dbał innych. Nie żeby to chłopakowi jakoś przeszkadzało, ale czemu on nie myślał o sobie? Zeke za każdym razem musiał się przejmować, tak jak teraz, a jego słowa by o tym nie myślał jeszcze bardziej go wkurzyły. Przecież doskonale wie co zrobił. I co było potem.
Chociaż tyle, że chłopak się dobrze czuł, a raczej taką miał nadzieję. Z wielką chęcią wziąłby go na barana i poszedł do jakiegoś lekarza, żeby się upewnić, że nic mu nie było. Może faktycznie zwolnienie się z pracy było dobrym rozwiązaniem? Kilka yenów w tę czy w tę nie robiło różnicy, zawsze mógł poprosić panią Ayazumę o pieniądze, a pracę znaleźć w innym miejscu. Hotel nie był jedyną opcją, która znajdowała się na liście rudego.
Obrzucił spojrzeniem złotych oczu chłopaka wodząc źrenicami za jego uszami, które kilka minut temu drażnił, a nawet ugryzł. Serce znów mu mocniej zabiło, ale ugryzł się ponownie w język. Nie wolno! Nie można tak robić, nawet jeśli tak bardzo Ci się to podoba. Wylądujesz znów sam, z krwawiącym sercem, chcesz tego?
Zadrżał cały czując jak chłopak dotyka jego nogi. Gdyby miał ogon, to na dwieście procent by go teraz podkulił. Jednak zamiast tego dotknął opuszkami palców, niepewnie jego dłoni i odwracając zawstydzony wzrok odchrząknął cicho. Czemu on musiał tak na niego działać? I jeszcze perfidnie go zachęcać do kolejnego ataku na jego osobę. Tym razem by się nie powstrzymywał i po prostu...
Nie, Zeke. Nie wolno.
- Przestań. Nie musisz tego dla mnie robić. Nie wiem, czy zioła by mi pomogły. Na tę sytuację pomaga tylko spacer... - gdy przejeżdżał opuszkami palców po dłoni białowłosego, drugą złożył w pięść zasłaniając sobie usta. Tak jakby się nad czymś zastanawiaj, a tak naprawdę gryzł się wkurzony na siebie w palec wskazujący. Żeby ten chłopak jeszcze dla niego miał kraść? Komuś się poprzewracało w głowie.
- Poza tym... Jakby miałoby mi coś pomóc w zaśnięciu to na pewno nie zioła - odchrząknął cicho czerwieniąc się lekko i gryząc w rękę. No i po co Ci było gadanie takich głupot? Ogarnij tę swoją gorącą głowę i zachowuj się jak człowiek, bo przecież nim byłeś poniekąd, tak? Plus był taki, że Yuki pewnie i tak by nie zrozumiał, o czym mówił rudy, więc troszkę się dzięki temu uspokoił i przyklejając do twarzy uśmiech, pokręcił głową.
- Kłopotów? Nadopiekuńczy? Prędzej ja bym mu narobił kłopotów niż odwrotnie, zdajesz sobie sprawę? - uniósł brwi ku górze rozbawiony i zarysował kółko palcem wskazującym na zewnętrznej części dłoni Yukiego. Westchnął ciężko. No nic. Czy Zeke spróbuje swoich sił powiedzieć chłopakowi, żeby się nie martwił i nie przekroczy wyznaczonej po raz kolejny przez siebie linii? Let's see!
Pochylił się lekko w stronę chłopaka odgarniając mu włosy z twarzy i bacznie obserwując jego buźkę, jakby nie chciałby chociaż jedna sekunda mu uciekła. Uśmiechnął się do niego i lekko przejechał palcami po jego lisich uszach.
- Ej... jeśli nie czujesz się dobrze z tym wszystkim to nie musisz się zmuszać. Na zapoznanie z nim przyjdzie pora, jak nie teraz, to kiedy indziej. Nie zmuszaj się, jeśli czujesz dyskomfort - wyjaśnił ostrożnie przejeżdżając palcami po krańcu jednego z uch - Zresztą... Jak chcesz bym gadał z Tobą w szkole to wystarczy powiedzieć. Wszystkie gnojki miałyby wtedy ze mną do czynienia - puknął go lekko palcem w nos uśmiechając się słodko. Specjalnie z nim nie rozmawiał, żeby mu nie dowalać, ale jeśli czułby się wtedy lepiej, to dołoży wszelkich starań, żeby przypadkiem ktoś nie podskakiwał zbyt wysoko. Bo się jeszcze w łeb uderzy, albo nogi złamie, nigdy nie wiadomo...
Zeke

Powrót do góry Go down

[ Wygraj to zobaczysz. @@ ]

  Warknięcie, które wydał z siebie Zeke przestraszyło go na tyle, by nie był w stanie zdusić nagłego drgnięcia. Niespodziewane dźwięki zawsze wywoływały u niego podobną reakcję, wraz z tym dziwnym ostrzeżeniem z tyłu głowy, by brał nogi za pas i zwiewał gdzie pieprz rośnie. Tym razem postanowił je jednak zignorować.
  Był tak skupiony na obserwowaniu jego twarzy, by uzyskać odpowiedź na zadane pytanie, że ledwo dostrzegł jego drżenie. Bez wątpienia poczuł jednak jego palce na swojej dłoni. Białe uszy uniosły się nieznacznie do góry, gdy zerknął błyskawicznie w tamtym kierunku, zaraz wracając spojrzeniem do jego oczu. No, powiedzmy. Zeke znowu uciekał od niego wzrokiem. I choć Yuki z reguły robił dokładnie to samo na każdym etapie swojego życia, teraz naprawdę chciał by na niego patrzył. Sam w sumie do końca nie wiedział dlaczego. Może żeby się upewnić, że nie będzie wymigiwał się od odpowiedzi?
  Cały czas drapał go miarowo po boku nogi, przysłuchując się słowom które wypowiadał. Spacer nocą nie brzmiał jak najbezpieczniejszy pomysł w Oguni. Jeszcze bardziej niż to, martwiło go jednak, że dowiadywał się o tym wszystkim dopiero teraz. Jak długo Zeke trzymał to dla siebie? Wiedział rzecz jasna, że nie był pierwszą osobą do której ktokolwiek wybierałby się ze swoimi problemami, ale i tak w pewien sposób go to zabolało. Nie dlatego, że czuł się niedoinformowany, lecz dlatego że czerwonowłosy musiał przechodzić przez to wszystko sam. I najwidoczniej nadal nie znalazł rozwiązania. A może?
  — Huh? Czyli znalazłeś inną metodę? Oprócz spaceru — zapytał przyglądając mu się z uwagą. Dzieciak kompletnie nie skojarzył o czym mógłby mówić przez chwilę rozważając w głowie przeróżne scenariusze. Co normalnie robili ludzie, gdy nie mogli spać? Pili ciepłą herbatę z miodem? Albo mleko! Ewentualnie uprawiali jakieś sporty, by się całkowicie zmęczyć i odpaść. Wszystkie trzy opcje brzmiały chyba całkiem prawdopodobnie. Może Zeke potajemnie coś trenował? Przesunął bezmyślnie wolną rękę wyżej - jakoś nie chciało mu się ruszać tej, której dotykał czerwonowłosy - z zamiarem dźgnięcia go palcami w brzuch, by sprawdzić swoją teorię.
  Aż nagle Zeke pochylił się nad nim udaremniając jego misterny plan, o którym chwilowo kompletnie zapomniał. Zwłaszcza, gdy przejechał palcami po jego uszach. Przygryzł wargę, przymykając nieznacznie ślepia, by tym razem nie wydać z siebie żadnego zbędnego dźwięku. Naprawdę musiał się nauczyć lepiej to wszystko kontrolować.
  — C-co? Niestay on target i te sprawy. Naprawdę, musiał się skupić na słowach, które wypowiadał. I chyba tylko jego determinacja była w stanie go teraz pchać w tym wszystkim do przodu.
  — Podwójne nie. Wszyscy cię lubią Zeke, nie zmieniaj tego ze względu na mnie. Dam sobie radę, ostatnimi czasy i tak nikt mnie jakoś mocno nie zaczepia. Dużo osób w ogóle nie wie, że jestem... mieszańcem, ale trzymają się ode mnie z dalekabo nie chcą by ich też dręczono i wolą nie ryzykować.
  Podniósł się nagle do góry i cofnął o krok, drapiąc palcem po policzku, szybko coś kalkulując.
  — I tak prędzej czy później wpadniecie na siebie podczas korków, więc lepiej by było, gdybyście jednak poznali się wcześniej. Może... co powiesz na wypad do Tanuki? Albo Katsura Otoko — ten dziwny kumpel Yoshiego, Akio, zawsze o nich gadał. Sam nigdy tam nie był, ale skoro chodzili tam normalni licealiści to chyba musiało być fajnie, prawda? No i z tego co podsłuchał, chodził tam z dziewczyną, więc na pewno mieli jakieś dobre jedzenie. Gdyby Yuki miał dziewczynę, też zabierałby ją na coś pysznego. W końcu przez żołądek do serca i te sprawy!
  Wibrujący telefon szybko mu o czymś przypomniał.
  — M-miałem jeszcze wpaść do sklepu wracając, więc powinienem się już zbierać... — jakoś kompletnie nie miał na to ochoty. Nie żeby było to coś nowego. Zresztą nie tylko on tak uważał. Tails po wciągnięciu wszystkich pozostałości po kulkach, właśnie leżał pod ławką wywalony brzuchem do góry, wyraźnie przeżarty. Jedynie jego żółto-białe łapki drgały od czasu do czasu, gdy nagle wydał z siebie przeciągły pisk, zupełnie jakby ktoś spuszczał powietrze z balona. Białowłosy jęknął cicho, szybko orientując się w sytuacji i klęknął nad nim biorąc go na ręce.
  — Ranyyy, na chwilę cię spuścić z oka. Ile ty zjadłeś? Jesteś gruby jak beczka — liźnięcie które otrzymał w odpowiedzi mówiło samo za siebie. Brzuch pękał, ale lis absolutnie niczego nie żałował — jak zrobisz się gruby jak pies Pani Yamazaki to nie będę cię wciągał na łóżko.
Burknął, doskonale wiedząc że i tak by to robił. Tails był po prostu zbyt uroczym stworzeniem, by odmawiać mu czegokolwiek. Przeniósł spojrzenie na Zeke'a, uśmiechając się lekko w jego stronę.
  — Myślę, że podziela moją opinię co do twojego jedzenia — leniwe merdanie ogonem tylko utwierdziło go w tym przekonaniu.
Anonymous

Powrót do góry Go down

tańczący z cykadami
[ Liczę na otrzymanie wygranej w trybie like right now =w= ]


Nie bardzo było łatwo się skupić, kiedy chłopak drapał go po nodze. Nagle w głowie Zeke'a zaczęło wybrzmiewać dość nietypowe pytanie. Skąd chłopak nauczył się tak zachowywać wobec innych? Czy ktoś inny tak robił wobec niego, czy na odwrót? Jakby przez chwilę zrobił się zazdrosny. Zazdrosny o innych, którzy mogliby być obdarowywani przez tego lisa takimi gestami. Czy gdyby mu powiedział co mu chodziło po łepetynie, to by mógł zebrać całą jego uwagę na siebie? Ugryzienie w język znów go otrząsnęło z tego natłoku myśli, który przez dłuższą chwilę nie pozwolił mu się poruszyć.
Rudy nie należał do osób, które zwierzały się łatwo innym z tego co im chodziło po głowie. Trzymał wszystko w sobie i w sumie tak naprawdę palnął z tym spacerem bez większego namysłu. Te wypady bardziej przypominały samotne łowy na porywacza, którego nie mógł złapać od lat. Nie mógł dopełnić zemsty za to, co mężczyzna zrobił jego rodzicom i jemu. Dlatego tak dziwnie czuł się, gdy Yuki dotykał go po nogach. Dobrze, że nie po kostkach, na których wciąż miał blizny. Wciąż, bo przez te lata nie chciały się zagoić, nieważne jak bardzo Zeke przykładał się do tego, by je smarować i zakrywać przed słońcem.
Złociste świecące oczyska wróciły w końcu na twarz chłopaka. Nie wyglądał na zbyt zadowolonego słowami rudego. Tu nie chodziło o zaufanie, lecz lęk przed tym, że właśnie osobie, której ufał i na której mu zależało mogłoby się coś stać. Znowu. Do kogo by się wtedy zwrócił? Nie wiedział kompletnie jak mógłby sobie z tym potem poradzić. Wyrzuty sumienia by go chyba pochłonęły i doprowadziły na skraj załamania. To wszystko w trosce. Trosce o dobro drugiej osoby.
- Nie wiem. Możliwe. Jeszcze nie sprawdzałem - przecież mu nie wbije do chaty tylko po to, by ułożyć się koło niego na kilka godzin by zasnąć spokojnie. Jeszcze brakowałoby ktoś w nocy zajrzał mu do pokoju i Zeke byłby skreślony już do samego końca. Kompletny z niego idiota, nie ma co owijać w bawełnę. Zdawał sobie sprawę, że chłopak pewnie teraz próbuje rozgryźć czego używa Zeke do zaśnięcia. Bawiło go to, bo na dwieście procent nie wpadnie na to, że chodziło po prostu o niego. Co uważał za niebywale urocze, więc bawił się jeszcze przez chwilę jego uszami obserwując tę przeuroczą buźkę.
Parsknął głośno śmiechem widząc to jak chłopak nie zgadza się z pomysłem czerwonej głowy. Jego nie interesowało, czy inni go lubili. Otarł niewidzialną łezkę, która niby mu spływała przy oku i rozbawiony przeczesał drugą ręką włosy obserwując jak chłopak wstaje - Nie obchodzi mnie to, że inni mnie lubią. Interesuje mnie tylko jedna osoba, Yuki - wbił w niego spojrzenie swoich złocistych oczu i odwrócił na moment twarz zastanawiając się nad czymś - Małe poświęcenie dla większego dobra - jego oczy na nowo wpatrywały się w twarz białowłosego. Nie spodziewał się kolejnych usłyszanych słów.
- Czy ja dobrze słyszę? Chcesz iść do baru? - spytał upewniając się, że dobrze usłyszał i odetchnął głęboko kręcąc głową. Podniósł się powoli z ławki poprawiając na sobie koszulkę, która miała i tak zaraz zostać zmieniona na tę hotelarska.
- Tobie bym nigdy nie odmówił. Więc... zgoda. Ale zabieram kogoś jeszcze. Słyszałem, że w Tanuki jak jesteś w czwórkę masz o dwadzieścia procent taniej - poklepał swój tyłek jakby spodziewając się, że stary lakier ławki poprzyklejał mu się do spodni. Skoro już mieli się gdzieś wybrać i to z jego bratem... potrzebował wingman'a. O ile Kotarou można tak nazwać. Chłopak chodził własnymi ścieżkami i mogło się zawsze okazać, że stanie po stronie brata Yukiego. Musiał zadbać o to, by tak się nie stało.
Westchnął ciężko samemu wyciągając telefon z kieszeni i sprawdzając godzinę. Miał jeszcze chwilkę, więc nie musiał się tak bardzo spieszyć. Zerknął na małego pupila, który chyba miał właśnie najlepszą wyżerę pod słońcem od dłuższego czasu. Podszedł powoli do przyjaciela przekrzywiając lekko głowę w bok.
- Interesuje mnie tylko jedna opinia, Yuki - zmniejszył odległość między nimi dość prędko stając do niego bokiem. Przechylił lekko twarz w stronę białowłosego pochylając się w jego stronę i wahając się przez kilka chwil stał tak, aż w końcu pchnięty jakąś niewidzialną siłą musnął wargami jego policzek i z łobuzerskim uśmiechem wymruczał cicho - Twoja - prędko odsunął się od chłopaka mijając go i przeskakując kawałek, by znaleźć się pod daszkiem hotelu.
- Nie zgub się po drodzę. Chociaż nie narzekałbym, gdybym musiał Cię szukać - puścił chłopakowi oczko znikając za ścianą hotelu. Zatrzymał się jednak by złapać się mocno za serce i warknąć sam na siebie.
Debil, no debil, no!
Zeke

Powrót do góry Go down

  Dlaczego?
  Było to jedyne pytanie, które rozbrzmiało w jego głowie po wypowiedzi Zeke'a. Skoro miał pomysł jak ulżyć sobie w cierpieniu, dlaczego po prostu go nie zrealizował? Czy wymagał środków, których z jakiegoś powodu nie był w stanie podjąć? A może był niebezpieczny i bał się o swoje życie? Jeśli druga opcja miała cokolwiek wspólnego z prawdą, sam nie chciałby by chłopak uciekał się do podobnych sposobów. Musiały istnieć jakieś inne, które nie narażały jego życia. I był gotów przekopać pół biblioteki, jak i spotkać się z miejscowymi lekarzami, by je odnaleźć. Wiedział jednak, że musi to zrobić za plecami Zeke'a. Inaczej ten bez wątpienia próbowałby go powstrzymać. A z jakiegoś powodu usłyszenie czegokolwiek zbliżonego do "to nie twoja sprawa" śmiertelnie go przerażało.
  "Interesuje mnie tylko jedna osoba, Yuki."
  Jego słowa momentalnie wybiły go z wcześniejszego rytmu. Więc Zeke... miał kogoś kogo lubił? Zabawne jak bardzo ta jedna myśl była w stanie zbić go z tropu i namieszać mu w głowie. Początkowo była to jedynie wszechogarniająca pustka, z której nagle wyłoniła się cała masa pytań. Kim była ta osoba? Kiedy ją poznał? Jak długo ją lubił? Czy Yuki ją znał? Może chodzili razem do szkoły? Dlaczego słyszał o tym po raz pierwszy? Powinien mu teraz pogratulować?
  ... dlaczego nie był w stanie tego zrobić? Na Inari, to twój przyjaciel, Yuki. Powinieneś zawsze cieszyć się jego szczęściem! Jeśli jednak interesowała go tylko jedna osoba, czy to znaczyło... że Yamaguchi go nie interesował? Nie, nie, nie. Na pewno nie o to mu chodziło. Przyjaźnili się. Był pewien, że się przyjaźnili. Sam do niego napisał, by spędzić z nim czas! Pewnie miał na myśli coś innego, tylko był za głupi, by go zrozumieć. I to, że interesuje się kimś innym... niż on... nie znaczyło, że go nie lubił.
  Nie znaczyło.
  Z tego wszystkiego prawie przegapił jego pytanie. Zaciął się chwilowo, mamrocząc coś niewyraźnie pod nosem. Nie żeby i tak był w stanie udzielić mu jakiejś sensowniejszej odpowiedzi. W końcu nigdy wcześniej nie był w żadnym z tych miejsc, więc wybór był niejako ślepym trafem. Oby pozytywnym.
  "Ale zabieram kogoś jeszcze."
  Lisie uszy opadły nieznacznie w dół.
  — Tgo km sintrsjsz? — cichy mamrotliwy, niezrozumiały szept opuścił jego usta, nim sam założył sobie niewidzialny knebel. Idiota. Te słowa nigdy nie powinny opuścić jego ust. Czym prędzej uśmiechnął się w jego stronę starając się skupić na wszystkich pozytywnych aspektach - w końcu będzie mógł się z nim spotkać w jakimś nowym, fajnym miejscu! - choć w jego uśmiechu bez wątpienia czegoś brakowało.
  — H-haha, im taniej tym lepiej. Zwłaszcza dla kogoś kto nie ma pracy, jak ja — słaba imitacja żartu była wszystkim na co było go w tym momencie stać. Wzdrygnął się nieznacznie, gdy Zeke wyrósł spod ziemi tuż przed nim - przynajmniej w jego oczach. I gdy kolejne słowa miały chyba na celu dobicie go jeszcze bardziej, czerwonowłosy dodał jedno słowo, które jakimś cudem przebiło się do jego ogłupiałego mózgu.
Moja?
  Minęło kilkanaście długich sekund, nim zdał sobie sprawę z tego co się właśnie wydarzyło. Stał w milczeniu patrząc cały czas przed siebie, mimo że nawet nie widział obrazu przed sobą.
...
...
...
Yuki.exe has stopped working.

  Nie chciał nawet wiedzieć jak głupią musiał mieć minę. Zwłaszcza, że nie wiedział jak długo tak stał. Dopiero gdy Tails uniósł lekko łapę i położył ją na jego policzku wyraźnie nie rozumiejąc dlaczego tak sterczy w miejscu, ocknął się na tyle, by powoli spojrzeć w jego stronę.
  — N-n-no co? Nie patrz tak na mnie — dopiero teraz głęboki rumieniec wypłynął na jego twarz, gdy z jakiegoś powodu to intensywne spojrzenie lisa w jego ramionach wybitnie go speszyło.
  — Nic już nie rozumiem. Czy ja naprawdę jestem taki głupi, Tails? Nigdy nie miałem problemów z nauką, więc myślałem, że jestem raczej inteligentny. Ale po dzisiejszym dniu sam już nie wiem — dotknął palcem lisiego nosa, podnosząc go lekko do góry. Zwierzę samo przeszło na jego ramię, siadając na nim tak jak zwykle z ogonem zwieszonym w dół. Yuki podszedł do ławki i zgarnął swoją czapkę, naciągając ją z powrotem na głowę przed ruszeniem w stronę sklepu. Musiał potrenować dziś w domu tę mantrę.
  Ja, Ziemia, Niebo, Dusza.
  Wystarczyło jedno powtórzenie, by zamiast skupienia w jego głowie pojawiła się wizja przyjaciela z tym typowym dla niego głupkowatym uśmiechem. Nachylającego się tak blisko, że mógł poczuć na sobie jego oddech. Podniósł obie dłonie i uderzył się kilkakrotnie w policzki, byle wyrzucić obraz z głowy.
  Mleko. Miał kupić mleko.

/end
Anonymous

Powrót do góry Go down

Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics
» Ogrody
» Ogrody
» Ogrody
» Ogrody

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach