Droga do lasu Shimojo
by Lert Czw Lut 11 2021, 01:29

Kto zagra?
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:44

Rezerwacje wyglądów
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:30

But the darker the weather, the better the man
by Oguni Sro Sty 13 2021, 21:14

Aktualnie słucham
by Junko Wto Sty 12 2021, 21:56

Bar
by Gość Wto Sty 12 2021, 19:37

Ogrody
by Lert Wto Sty 12 2021, 18:27

Stare drzewo
by Gość Sob Sty 09 2021, 00:16

Park
by Gość Czw Sty 07 2021, 20:57


ekspert yōkai
First topic message reminder :

- 3 -

Po części żałował, że zaproponował braciom wspólne wyjście do gorących źródeł. Kłapanie ich gębami wcale nie sprawiało mu przyjemności, a on zdecydowanie wolałby uniknąć irytujących dźwięków, które docierają do jego biednych uszu. Jednak trzeba stwarzać pozory dobrego braciszka, nawet jeśli jest on egoistą, a na dodatek aspołeczną mendą. Faktem jednak było, że jeśli mieli już się opierdalać, to nie na oczach innych, więc gorące źródła były dobrym pomysłem na relaks dla tej trójki. Choć Momo wolałby, żeby Hazuki nie pyskował.
On już miał wszystko przygotowane, więc gdy tamci poszli do automatu, Sekki poczłapał w swoich stylowych klapeczkach po schodkach do źródeł. Jeszcze tego było mu trzeba, żeby ćwiczyć mięśnie dupy podczas wchodzenia po schodach. Mamrocząc pod nosem, że lepiej by było te źródła niżej zrobić wpakował się do szatni, żeby zrzucić z siebie zbędne ubranie. Jeszcze przejrzał swoją skrzynkę na telefonie, tak kontrolnie i nie zastanawiając się zbyt długo wskoczył do gorących źródełek. Wynurzył tylko czubek głowy no i nos, coby mógł oddychać.
Słysząc jednak, że jego bracia weszli już do szatni naburmuszył się nieco. Nie mogli się zgubić po drodze? Spojrzał na nich tylko swoimi złotymi oczami z ukosa i siadł sobie po drugiej stronie.
Momo

Powrót do góry Go down


Kagami miała dziś kompletnie inne plany. Miała się wybrać na swój co tygodniowy trening łucznictwa. Miała spędzić na tym cały dzień, a potem wrócić do świątyni i zająć się swoimi sprawami. Nieoczekiwanie jednak, dostała telefon od brata, który polecił jej... Rzucić okiem na pewną sprawę. Według lokalnej gazety, doszło do dziwnej walki w gorących źródłach hotelu dla przyjezdnych... Zdawać by się mogło, że to policja powinna rozwiązywać tę sprawę, ale ponoć było w tym wszystkim coś paranormalnego i dobrze dla PR'u świątyni będzie, jeśli jakiś kapłan rzuci na to okiem.

Padło więc na nią.
Świetnie.
Cudownie.

Przyszła więc na miejsce, przedstawiła swoje pobudki w lobby i rzecz jasna posłano jej charakterystyczne spojrzenie, które ludzie zwykle posyłają kapłanom. Zignorowała to jednak i ruszyła do gorących źródeł. Tylko po to... By już od progu po wyjściu z szatni, zastać jakiegoś mężczyznę... Który porozsypywał wszędzie sól... Do oparów wody i krwi dodał duszącą szałwię i zdawał się próbować... Przemówić do istot nadnaturalnych.
Jej babcia latami wpajała jej szacunek do innych, ale ten człowiek po prostu zasługiwał na miano 'ezoterycznego debila'.
Kagami przeszła nad progiem, nie zaburzając linii z soli. Rozejrzała się, czy zostawił wyjście, dla potencjalnie wypędzanego niespokojnego ducha, ale nie dostrzegła takiego... Czy ten gość sądzi, że może tak sobie po prostu zamknąć się w gorącym źródle z duchem, niczym bokser na ringu? To było idiotyczne... To było lekkomyślne... Ale i na swój sposób fascynujące. Może jeśli naprawdę był tutaj jakiś yokai, zdoła dogadać się z nim i złożyć mu ofiarę z tego, czego istota będzie chciała... To by wielce ułatwiło podejście do przyszłego rytuału, mając już poparcie jednego z duchów. Milczała obserwując co wyprawia ten mężczyzna. Biały wąż przesunął się i wychynął zza kołnierza jej kosode. Wytykał język badając otoczenie.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Kiedy kapłanka zjawiła się w źródłach, Hori nawet na nią nie spojrzał. Mogłoby się wręcz wydawać, że jej nie widzi, nawet gdy się odwrócił i miał ją przed sobą. Podszedł do wejścia do szatni i nogą rozkopał sól w progu.
- Czyli nikogo nie ma. Pewnie jakieś wioskowe brednie...
Rzucił w kierunku szatni. Później kiwnął głową, rozłożył ręce w geście mówiącym "Nie wiem".
- Może duch poszedł z nimi, albo się czegoś naćpali?
Hori prowadził w najlepsze dyskusję z kimś kto znajdował się w szatni, a przynajmniej tak to wyglądało z boku.
- Kapłanka?
Czarnowłosy pokręcił głową i odwrócił się w kierunku Kagami. Podszedł do niej bardzo powoli po drodze upuszczając pęczek szałwi. Zatrzymał się i pochylił w jej kierunku, słyszeliście kiedyś pojęcie strefy komfortu? Ta została przerwana przez Hori'ego. Na twarzy wróża widniała ciekawość, lekki uśmiech i troszkę nieobecne spojrzenie.
- Witaj.
Powiedział przybierając swój sceniczny natchniony ton głosu.
- Tutaj może być troszkę niebezpiecznie. Chociaż... Nie, duchów brak, żaden nie przyszedł się przywitać... Szkoda, lubię z nimi rozmawiać.
Wyprostował się i obszedł kapłankę dookoła.
- Śnieżku, Ona cię chyba nie słyszy, także nie musisz silić się na uprzejmości.
Powiedział po raz kolejny zwracając się w kierunku szatni.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Początkowo Kagami obserwowała jego monolog? Nie... Chyba dialog.
Z kimkolwiek go prowadził, ona nikogo nie słyszała, ani nie widziała. Rozglądała się, ale nie. Wygladało wiec na to, że człowiek ten widział coś, czego inni widzieć nie mogli. Opcje były dwie... Albo jego umysł był dławiony przez chorobę, albo jego oczy były otwarte bardziej, niż oczy innych chodzących po świecie ludzi. wiedziała, że zdażali się ludzie, którzy mogli wglądać przez wrota, nie oczekiwała jednak by człowiek, któy nie wie jak poprawnie odprawić rytuał wypędzenia miał do tego dostęp... Choć nie mogła od razu skreślać tej opcji.
Kiedy się do niej wreszcie zbliżył, Kori zasyczał nieco gniewnie, ostrzegawczo. Kagami położyła dłoń na jego łebku.
- Na przyszłość zalecam nie podchodzić tak szybko tak blisko, mój wąż nie lubi kiedy ktoś wchodzi w naszą strefę komfortu..
Oznajmiła spokojnym, wyważonym tonem. Zerknęła znów w stronę, w którą się wypowiadał.
- Czy znajduje się tam twój duch stróż/opiekun?
Zapytała.
"Na pewno ma kupę trudnej roboty..." - pomyślała.
Anonymous

Powrót do góry Go down

- Nie, święty Mikołaj. Oczywiście, że mój stróż.
Saverio uśmiechnął do Kagami w sposób w jaki uśmiechają się rodzice do małego dziecka kiedy mu coś tłumaczą, z jego punktu widzenia było to niezwykle oczywiste.
- Chcesz z nią porozmawiać?
Mężczyzna odwrócił się całkiem od kapłanki i poszedł do drzwi, które prowadziły do szatni.
- Ale, po co?
Zapytał Hori lekko poirytowanym tonem głosu, najwidoczniej wizja jego stróża rozmawiającego z jakąś kapłanką mu się nie podobała.
- Dobra... Ale masz pięć minut. Odrobina dłużej i policzmy się w nocy.
Nastała cisza, Hori wyprostował się i dość sztywno odwrócił w kierunku Kagami. Jeszcze kilkanaście sekund temu zamglone i rozmarzone oczy tego osobnika biegały to tu to tam szukając ciekawych rzeczy, teraz przeszywające lodowatym chłodem i pełne skupienia spojrzenie było skierowane na Kagami. Właściwie to patrzył jej w oczy.
- Wyglądasz ciekawie, Ty i twój koleżka w rękawie.
Głos Hori'ego, był teraz bardzo ale to bardzo spokojny a jednocześnie nieprzyjemny? Chłód, groźba? Pewność siebie? Wyższość? Coś tam się kryło, coś co sprawiało, że był bardzo nieprzyjemny.
- Ja w odróżnieniu od Hori'ego nie mam zamiaru podchodzić, nazywam się Suriel. Pilnuję tego tutaj... Osobnika.
Rozłożył ręce i wskazał na swoje własne ciało.
- Chciałem się przywitać z kapłanką, zostało mi to dane. Jakieś pytanie nim oddam, prawowitego właściciela tej kupy mięsa?
Anonymous

Powrót do góry Go down

Kagami spoglądała dalej na teatrzyk rozmowy jednostronnej między tym jegomościem, a kimś, z kim rozmawiał. Kagami dalej gładziła głowę swojego towarzysza. Wąż uspokoił się kiedy wytatuowany mężczyzna odsunął się na odległość półtora metra. Ona tymczasem rozejrzała się po otoczeniu, czy w międzyczasie jeszcze ktoś nie wszedł do środka, albo coś innego, bardziej niepokojącego nie miało miejsca w otoczeniu.
Wtedy właśnie cała postawa jej rozmówcy kompletnie uległa zmianie. Mówi się, że każdy roztacza wokół siebie charakterystyczną aurę. Ten mężczyzna również miał swoją, ale nie była nigdy świadkiem, żeby czyjaś aura zmieniła się tak diametralnie.
- Kagami Koyasuryo... Mam pytanie... Jakiego rodzaju stróżem, tak dokładnie jesteś? Wybacz techniczne podejście, interesuje mnie to, albowiem opiekuję się świątynią, która winna być traktowana jako boska brama... A dotychczas najczęściej kontakt miewam głównie z yokai.
Powiedziała. Spoglądała na niego bez cienia strachu, a z dużą dozą szacunku i zainteresowania. Miała także drugie pytanie, ale na to mogło już nie starczyć czasu... A szkoda.
Anonymous

Powrót do góry Go down

- Widzisz. Jakby to ubrać w słowa najprościej, istnieją światy poza percepcją i postrzeganiem prawda? Jesteś kapłanką, więc to powinnaś rozumieć.
Hori oparł się o framugę drzwi prowadzących do szatni.
- Ja jestem z miejsca pomiędzy, jedni nazwą mnie aniołem inni demonem a jeszcze inni bytem. Jestem sobą, istnieję pomiędzy, możesz mnie nazwać bytem astralnym. A jakim jestem stróżem? Takim, który ma zabrać duszę Hori'ego do jej prawowitego miejsca gdy ciało umrze.
Hori puścił oczko do kapłanki a nieprzyjemny ton osobnika został przełamany lekkim uśmiechem.
- Może coś was przeklęło, albo któryś z moich braci się bawi. Yokai są przyziemne, proste, spętane ludzkimi emocjami i pobudkami.
Hori sięgnął do kieszeni jakby czegoś szukał, po kilku sekundach na jego twarzy pojawił się grymas niezadowolenia.
- Miałem nadzieję, na papierosa ale Hori znowu ich nie zabrał, no cóż... Czas uciekać.
Czarnowłosy zamknął oczy i po kilku sekundach je otworzył. Powróciło lekko zamglone i rozbiegane spojrzenie. Odepchnął się od framugi i podszedł do lustra.
- To sobie pogadaliście.
Zapytał dotykając krawędzi potłuczonego lustra, oczywiście zachowywał a przynajmniej starał się zachować ostrożność... Zabrał rękę kiedy skaleczył się w palec o ostrą krawędź. Odwrócił się w stronę Kagami z lekko krwawiącym palcem w ustach.
- To terash, moshemy...
Wyjął palec z ust i pokręcił lekko głową.
- Przejść do konkretów, jak myślisz co tutaj zaszło?
Anonymous

Powrót do góry Go down

Kagami uważnie słuchała słów Suriela. Uznała, że to była jedna z bardziej interesujących rozmów, nawet jeśli w jakiś sposób umysł tego jegomościa był uszkodzony i tylko odgrywał rolę.
Tak jak Suriel jednak zauważył, była kapłanką, wierzyła w inną sferę i świat astralny. Więc istniała szansa, że jednak mówił prawdę, na moment opętał tego mężczyznę, któego imię brzmiało Hori i rozmawiał z nią.
- Miło było porozmawiać.
Pożegnała byt, kiedy odchodził i czekała cierpliwie na powrót głównego właściciela ciała.
- Mm, pogadaliśmy. Swoją drogą, jestem Kagami. Wiem, że ty jesteś Hori, ale zdaje mi się, nie jesteś tutejszy, czyż nie?
Zapytała, jeszcze na moment zmieniając temat.
- Opcje są dwie. Albo walka wyszła z natury ludzkiej, albo paranormalnej, a jeśli paranormalnej, cokolwiek tu było teraz tego nie ma, bo zapewne już by nas nawiedziło...
Spostrzegła.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach