Droga do lasu Shimojo
by Lert Czw Lut 11 2021, 01:29

Kto zagra?
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:44

Rezerwacje wyglądów
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:30

But the darker the weather, the better the man
by Oguni Sro Sty 13 2021, 21:14

Aktualnie słucham
by Junko Wto Sty 12 2021, 21:56

Bar
by Gość Wto Sty 12 2021, 19:37

Ogrody
by Lert Wto Sty 12 2021, 18:27

Stare drzewo
by Gość Sob Sty 09 2021, 00:16

Park
by Gość Czw Sty 07 2021, 20:57


    Wiatr bawił się burzą jego niesfornych, czerwonych włosów. Popychał jego sylwetkę do przodu, jakby wręcz rozkazywał mu iść przed siebie — nie zatrzymywać się, pozostawić wszystko za sobą. I tak się stało — z każdym krokiem oddalał się od bezpiecznej granicy, nawet nie wiedząc, że później nie będzie już odwrotu. Droga, którą przyszedł zaniknie, rozmyje się. Nie wróci nią.
    Pomarańczowe światło przebijało się przez konary drzew, raz po raz oświetlając sylwetkę Francuza, którzy krzywił się za każdym razem, gdy promienie słoneczne konfrontowały się z jego wzrokiem. Kiedyś prawdopodobnie stanąłby w miejscu, zachwycony tym widokiem. Przez długą chwilę podziwiałby piękną naturę. Ale czasy się zmieniły, a on razem z nimi. Poza tym słońce chyliło się ku horyzontowi, robiło się coraz ciemniej.
    Przystanął w momencie, w którym poczuł, że duża, torba podróżna zsuwa mu się z ramienia. Nie zdążył jej złapać, dlatego z hukiem buchnęła o ziemię. Na szczęście nic się z niej nie wysypało.
    Z jego ust uleciało głębokie westchnięcie. Po kilkunastu sekundach schylił się po pasek, by jednym, sprawnych ruchem zarzucić bagaż na ramię i ruszyć dalej. Wydawało mu się, że droga, którą podąża ciągnie się w nieskończoność. Nie wiedział tylko, że prowadzi go do błogiego zapomnienia.
Anonymous

Powrót do góry Go down

W zasadzie nie wiedział dlaczego wybrał się na tak długi spacer o tak beznadziejnej porze. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, a w lesie zaczął panować nieprzyjemny półmrok. Mimo tego Koya nadal maszerował przed siebie, wpatrując w jakiś bliżej nieokreślony punkt wśród zieleni gałęzi.
Czyżby było mu wszystko jedno? Może tak naprawdę nie był lekarzem z powołania, skoro aktualnie myślał tylko i wyłącznie o sobie. O tym, by spalić cholerną fajkę i jakimś cudem poukładać myśli, które ciągle huczały mu w głowie i przyprawiały o migreny.
W powietrzu czuć było nadchodzącą jesień. Choć liście nadal pozostawały we wspaniałym, soczystym kolorze, wiatr coraz mocniej poruszał ich delikatnymi strukturami, zmuszając do powolnego opadania w dół.
Nie spodziewał się, że w tych rejonach spotka jakąś żywą duszę. Prędzej oczekiwałby towarzystwa yokai, aniżeli jakiegokolwiek śmiertelnika.
I właśnie wtedy, kiedy sylwetka nieznajomego przestała mu się rozmywać pomiędzy cieniem gałęzi, stanął niczym wryty.
- Hiro - powiedział bezgłośnie, wgapiając się w rudą czuprynę, przemykającą przez kolejne metry lasu.
Poczuł jak robi mu się słabo. Jak serce zaczyna walić niczym młotem, a po plecach przebiega nieprzyjemny dreszcz.
Zamiast powitania w stylu po coś tu przylazł, przecież z tego przeklętego miejsca nie ma drogi powrotnej w Cyryla wpatrywała się para czarnych niczym noc ocząt, a ich właściciel wyglądał tak, jakby zobaczył ducha.
Bo w zasadzie... Początkowo tak było. W drugiej fazie Koya wszedł w walkę z własnym rozczarowaniem i próbował nie rozpłakać się na środku drogi niczym małe dziecko.
Anonymous

Powrót do góry Go down

    Nigdy nie bał się ciemności — możliwe nawet, że czuł się w niej lepiej, bo był niezauważony i nie przyciągał cudzych spojrzeń. Przerażać jedynie mogło to, co się w mroku czaiło. Lęk przed nieznanym potrafił być momentami paraliżujący, zwłaszcza gdy rozwinięta wyobraźnia wcale nie pomagała w zachowaniu zdrowego rozsądku. To właśnie dlatego czym prędzej musiał wydostać się z lasu i znaleźć jakąś cywilizację. Najlepiej miejsce, w którym mógłby spędzić noc, by rano znów móc ruszyć dalej.
    Nie spodziewał się, że ciemność otuli go tak szybko. Nie miał na nadgarstku zegarka, więc nie wiedział nawet ile dokładnie minęło czasu. Ale musiało robić się naprawdę późno, co do tego nie było żadnych wątpliwości. Słońce skryło się prawie całe, a wraz z nim jego ciepły blask.
    Mimowolnie przyspieszył kroku. Wgapiony w czuby własnych butów nie zwracał uwagi na otoczenie — możliwe, że robił to specjalnie, żeby nie skupiać się na każdym dochodzącym do niego dźwięku. Czasami bywał przez to niespokojny. Najchętniej to w ogóle nałożyłby na uszy słuchawki, ale aż tak odciąć się od świata nie mógł. Mimo wszystko potrzebował być choćby względnie czujny.
    Nie zauważył nieznajomego — przystanął dopiero w momencie, gdy usłyszał, że z jego ust pada słowo, czyjeś imię. Od razu podniósł wzrok, by skonfrontować go z mężczyzną, który prawdopodobnie stał przed nim. Przyjrzał mu się uważniej, zanim zdecydował się w ogóle cokolwiek powiedzieć. Zmrużył oczy, biorąc głębszy wdech.
    Hiro.
    Hiro?
    — Wszystko w porządku? — wypalił tylko, bo w oczy od razu rzuciło mu się, że nieznajomy wyglądał jakoś niemrawo. I nawet jeśli faktycznie nie obchodził go jego stan, to wolał zachować pozory i nie narobić sobie wrogów już pierwszego dnia w tym miejscu.
Anonymous

Powrót do góry Go down

francesinha (tost kiełbasa kotlet boczek parówki jakieś smażone mięso ser tost jajko sadzone - frytki i wszystko ratuje tłusty sos) Portugalskie narodowe danie
Anonymous

Powrót do góry Go down

Miała wrażenie że ten dzień się nie chciał skończyć. A powinien już dawno temu. Nie powinna nawet wychodzić z pokoju tego wieczoru. Wszystko było takie dziwne, tyle szokujących sytuacji. Chciała tylko tą jedną noc w spokoju spędzić ze swoją siostrą na wzgórzu. Czy prosiła o zbyt wiele? Ewidentnie tak było. Najpierw Mae ją wystawiła do wiatru jakimiś obowiązkami świątynnymi, potem wpadła na strasznie miłego turystę, który się nią zajął. I może wszystko byłoby fajnie gdyby nie przeklęta lalka wyłaniająca się z lasu obierająca sobie bogu ducha winną Saiyuri za cel.
Dreptała teraz leśną ścieżką zastanawiając się jak to się stało że stała się celem tego yokaia. Ale co było najdziwniejsze? Zachowanie Goro na wzgórzu. Nie żeby ich znajomość trwała nie wiadomo ile, widzieli się parę razy zaledwie w przeciągu paru tygodni. Zatrzymała się zgarniając białe kosmki za ucho. Dłoń powędrowała do talizmanu ochronnego który nadal wisiał na jej szyi. Dotykając delikatnie opuszkami zawieszki, utkwiła w niej spojrzenie. "Dlaczego? Dlaczego mi pomógł.. i to jeszcze przy innych.." pokręciła lekko głową na boki nie rozumiejąc jego zachowania.
Ruszyła dalej wpatrując się w talizman jaki jej zam zawiesił, pogrążona w myślach odnośnie kapłana aż do momentu kiedy nie usłyszała trzaśnięcia gałązek tuż przed nią.
Podniosła wzrok dostrzegając przed sobą mężczyznę o którym właśnie myślała. Rozchyliła usta jakby chciała coś powiedzieć. Ale zapadła tylko niezręczna cisza. Zabrała opuszki z talizmanu, który cały czas macała krocząc ścieżką. - Um.. - mruknęła zerkając gdzieś w bok. No bo co mu miała powiedzieć? - N.. nie spodziewałam się ciebie tutaj.. o tak późnej porze.. - wymamrotała. W końcu szybko się zwinął ze wzgórza.
Anonymous

Powrót do góry Go down

francesinha (tost kiełbasa kotlet boczek parówki jakieś smażone mięso ser tost jajko sadzone - frytki i wszystko ratuje tłusty sos) Portugalskie narodowe danie
Anonymous

Powrót do góry Go down

Oczywiście że odbił piłeczkę, to było zrozumiałe. Dłoń zacisnęła się na kimonie w którym była. - To prawda.. - przyznała mu rację. Nie spieszyło jej się do domu. Nie lubiła się izolować od reszty, nawet jeśli nie była mile widziana przez innych. To jednak wolała być wśród tłumu niż sama we własnym pokoju, nawet jeśli była tylko duchem w oczach innych. Choć dzisiaj bardziej zwracano na nią uwagę niż ją olewano.
- Na wzgórzu było tak ładnie i to wielkie ognisko.. - w głosie dało się słyszeć przytłumione zadowolenie. Delikatnie się uśmiechnęła, nadal wlepiając spojrzenie gdzieś w bok. - Ah.. - skapnęła się podchodząc do niego powoli. Lewą dłonią złapała za talizman i ostrożnie zdjęła go z szyi. Po czym z delikatnym uśmiechem na ustach, wpatrując się karmazynowymi ślepiami w przedmiot uniosła go w dłoni wyżej, w jego stronę. Dopiero teraz przeniosła spojrzenie na jego twarz. - Zapomniałeś o tym.. - powiedziała ze spokojem w głosie. Lekko się zarumieniła gdy spojrzał jej w oczy i szybko spuściła wzrok, wbijając go gdzieś w pierwszy lepszy krzew. - Um.. chciałam.. - głos jej się zwiesił. Odkaszlnęła cicho pod nosem. -.. p-podziękować.. za.. za wcześniejszą.. pomoc.. - wydukała z siebie, nadal na niego nie patrząc. Tak było łatwiej. Nie potrafiła jakoś utrzymać kontaktu wzrokowego z nim teraz.
Nawet nie chodziło o to że to ktoś z jego rodu nasłał na nią lalkę, ale o to jak Goro się dzisiaj zachowywał na wzgórzu. Nie spodziewała się go tam spotkać. A już tym bardziej nie spodziewała się że jej pomoże czy że się do niej nawet odezwie. A zrobił to! I to sprawiało że nie wiedziała co ma o tym wszystkim myśleć. Co ma o NIM myśleć. Był jak morze! W jednej chwili spokojne i zdradliwe, zaś w innej wzburzone i nieprzewidywalne. Nie wiedziała czego może się po nim spodziewać.
Anonymous

Powrót do góry Go down

francesinha (tost kiełbasa kotlet boczek parówki jakieś smażone mięso ser tost jajko sadzone - frytki i wszystko ratuje tłusty sos) Portugalskie narodowe danie
Anonymous

Powrót do góry Go down

Odczuła w jaki sposób odebrał od niej talizman, ale czy powinna była się dziwić? Przecież to był ON. Goro Koyasuryo, ten sam bezlitosny, podły i zepsuty do szpiku kości człowiek który tak często się nad nią znęcał! Może fakt że był dla niej dzisiaj miły miał był spowodowany ustawieniem planet we wszechświecie. Weszły w jakąś chorą, niespotykaną konfigurację, efektem czego okazał odrobinę dobroci! Zjawisko występujące w przyrodzie raz na tysiąc lat!
Przeprosiny i tak jej ledwo przeszły przez gardło, no i musiała spuścić wzrok, by było jej zbyt głupio żeby mu przy tym patrzeć w oczy. To się zmieniło w momencie kiedy padła z jego ust propozycja której za jasną cholerę by się nie spodziewała. Podniosła wzrok na niego, otworzyła usta i.. cisza.
"Czy ja dobrze słyszałam? Mam się z nim napić z wdzięczności?" powiedziała w myślach patrząc się na niego zaskoczona. Zmrużyła lekko ślepia, zastanawiając się kiedy cały wszechświat wróci do normy a wraz z nim panicz Goro. Pijała wcześniej z kuzynem. Zawsze się przy tym dobrze bawiła. Mieli jakieś pijackie zabawy, przy których mogli się pośmiać. Propozycja nie zdawała się mieć jakiegoś złego wydźwięku.
Biorąc pod uwagę to z kim przyszedł wcześniej na wzgórze, pewnie sączył cały wieczór bezalkoholowe napoje, w końcu panienka u jego boku nie wyglądała na dostatecznie dorosłą aby dzielić z nim sake czy innego typu drinki. A picie w jej towarzystwie samemu też byłoby nie na miejscu. I szczerze była zaskoczona tak młodym towarzystwem tego wieczoru. Ale kto go tam by ogarnął, z jego własnych opowieści można było się spodziewać że nie miał skrupułów ani jakiś specjalnych wymogów co do nocnych partnerów.
- Um.. no.. dobrze.. ale nie dużo.. mam słabą głowę.. - powiedziała ze spokojem w głosie. Choć może powinna spasować tą propozycję, to jednak dodatkowo była ciekawość! Jaki on był pod wpływem alkoholu. No i wolała mu się jakość nie sprzeciwiać, zwłaszcza że był nieprzewidywalny. Rozejrzała się po okolicy, nie wiedziała gdzie mogliby się napić. A i sam Goro nie wyglądał na kogoś kto wykrzesałby butelkę sake spod kimona.
Anonymous

Powrót do góry Go down

francesinha (tost kiełbasa kotlet boczek parówki jakieś smażone mięso ser tost jajko sadzone - frytki i wszystko ratuje tłusty sos) Portugalskie narodowe danie
Anonymous

Powrót do góry Go down

Nie miała siły psioczyć już bardziej. Idąc leśną ścieżką pchała swój motor patrząc przed siebie. Było koło południa a ona nadal nie dotarła do większego miasta. Kurwiła pod nosem jak coś jej nawaliło a że nie znała się na tym to nie miała bladego jak naprawić a wolała nie jechać w ten sposób. Bóg jeden wie jak daleko jej zostało do miasta i najbliższego mechanika. Jedno było pewne, trzeba było przyjechać autem. Westchnęła nagle się zatrzymując i stawiając maszynę na nóżce. Oparła się tyłkiem o swój sprzęt i wyjęła telefon machając nim przed twarzą na różnych wysokościach. Postukała paznokciem po szybce smartfona. - No rzesz kurwa.. co za zadupie! Żeby nawet zasięgu nie było w tej norze?! - syknęła widząc jak nie może złapać nawet połowy kreski. Nie miała mapy innej niż tej w aplikacji urządzenia.
Wyjęła z torby butelkę z wodą i zrobiła kilka głębszych łyków. - Oby ta wycieczka się opłacała.. - mruknęła zakręcając butelkę i chowając ją na powrót do schowka usłyszała jakieś trzaski gałązek za plecami. Instynktownie odwróciła się w stronę źródła dźwięku, dobywając z kabury Glocka i wymierzyła w osobnika. Paranoja? A gdzie tam, zwykła ostrożność.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Kiedys spotkałem Owsiaka na pogrzebie jakiejś sławnej osoby. Podochodze do niego i mowie czesc Owsiak ty skurwysynu. A on tylko Elo i odwraca głowe. Sprzedałem mu blache w potylicie i mowie sluchaj mnie bo ci nie dam kasy na ziarno dla kur. Jurek cos tupnał, cos mruknał ale mowi dobra słucham ciebie cierpliwie, co masz mi do powiedzenia. Czemu sprzedawales uran czeczenom? Jerzy Owsiak powiedział do mnie - ty kurwa gnoju i przykleił mi serduszko do czoła. Potem uciekł do lasu
Anonymous

Powrót do góry Go down

Uniosła brew wpatrując się w mężczyznę z nożem w ręce przed sobą. - To zależy kto do ciebie mierzy i jakie ma uprawnienia.. - powiedziała równie chłodnym tonem co on. Może nie musiałaby by go trzymać na muszce gdyby szedł drogą jak zwykły mieszczuch. A nie się błąkał po chaszczach jak jakiś dzikus i to z nożem w ręce.
Poruszyła końcówką lufy w kierunku trzymanego noża. - Możesz to schować.. - mruknęła ani na moment nie odwracając od niego swoich błyszczących ślepi. Nie zamierzała pierwsza odkładać pistoletu. W końcu nie była ani naiwna ani głupia. Większość tego jak to się rozegra w ciągu najbliższych paru minut zależało od niego. Z wariatami miała nie raz styczność i nawet jeśli teraz celowała mu między oczy to przecież by wpakowała mu kulki bez powodu, prawda? Może co najwyżej by przestrzeliła mu kolano jak by coś odjebał. - To jak będzie? Podporządkujesz się tym razem czy mam ci w tym pomóc? - mruknęła lekko przechylając głowę w bok. Nie wyglądała na taką co lubi sobie żartować trzymając palec na spuście. Nie wyglądało też na to że będzie czekać w nieskończoność aż mężczyzna podejmie decyzję sam. Zawsze mogła mu w tym pomóc.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Kiedys spotkałem Owsiaka na pogrzebie jakiejś sławnej osoby. Podochodze do niego i mowie czesc Owsiak ty skurwysynu. A on tylko Elo i odwraca głowe. Sprzedałem mu blache w potylicie i mowie sluchaj mnie bo ci nie dam kasy na ziarno dla kur. Jurek cos tupnał, cos mruknał ale mowi dobra słucham ciebie cierpliwie, co masz mi do powiedzenia. Czemu sprzedawales uran czeczenom? Jerzy Owsiak powiedział do mnie - ty kurwa gnoju i przykleił mi serduszko do czoła. Potem uciekł do lasu
Anonymous

Powrót do góry Go down

Gdy tylko schował nóż, ona zabezpieczyła z miejsca pistolet i schowała go sama do kabury. Takiej samej jaką nosili policjanci. Poprawiła skórzaną kurtkę. Wzruszyła lekko ramionami. - To może być prawda, ale kto wie ile razy jeszcze nasze ścieżki mogą się skrzyżować.. - powiedziała z obojętnością w głosie. Czy właśnie rzuciła w eter prawdopodobieństwo że na siebie jeszcze kiedyś wpadną? Strzepnęła tą myśl równie szybko co na nią wpadła.
Przyglądając się mu uważnie, po chwili się rozejrzała po okolicy. Zastanawiało ją czemu nie szedł drogą do tego przeznaczoną a wolał się przedzierać przez zarośnięte zieleniną tereny. "Może trenuje survival.. chuj go tam wie.." przemknęło jej przez myśl, ale i tak ten pomysł nie był aż tak bardzo przekonywujący. Nie mniej przybyła do tego miejsca w jednym tylko celu. Pokręciła lekko nosem i wyciągnęła tylnej kieszeni spodni portfel, po czym z niego małe zdjęcie. Podeszła do niego i pokazała mu wizerunek młodego chłopaka. - Widziałeś może tego gnoja w okolicy? - spytała bez owijania w bawełnę. Nie musiał wiedzieć kim był, wystarczyło zwykłe tak albo nie. I choć nie chciała tego przyznać przed nikim, nawet przed samą sobą to jej spojrzenie zdradzało wystarczająco. Tląca się w intensywnie niebieskich ślepiach iskra nadziei. Nadziei że pokiwa głową potakująco, że usłyszy to czego tak bardzo łaknęła od miesięcy. Potwierdzenia że jej brat żyje.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Kiedys spotkałem Owsiaka na pogrzebie jakiejś sławnej osoby. Podochodze do niego i mowie czesc Owsiak ty skurwysynu. A on tylko Elo i odwraca głowe. Sprzedałem mu blache w potylicie i mowie sluchaj mnie bo ci nie dam kasy na ziarno dla kur. Jurek cos tupnał, cos mruknał ale mowi dobra słucham ciebie cierpliwie, co masz mi do powiedzenia. Czemu sprzedawales uran czeczenom? Jerzy Owsiak powiedział do mnie - ty kurwa gnoju i przykleił mi serduszko do czoła. Potem uciekł do lasu
Anonymous

Powrót do góry Go down

W porównaniu do poprzedniego dnia czuła się już nieco lepiej. Cudownym ozdrowieniem nie można było tego nazwać, ale przespanie prawie doby po zażyciu leków było w jej przypadku zbawienne. Może miała jeszcze trochę podwyższoną temperaturę, ale nie była już taka osłabiona jak na zebraniu rodów.
Rześkie, zimowe powietrze tego dnia stawiało na nogi. A sama myśl o gorących źródłach w środku lasu była jej zdaniem najlepszym sposobem żeby nie tylko poprawić sobie humor ale i dopomóc ciału w regeneracji.
Była zaskoczona faktem że komendant przydzielił jej kogoś do pilnowania po zebraniu. Ucieszyła się choć wolałaby zdecydowanie towarzystwo Hasegawy niż tego gbura z Myohoji. To że sam się na nią nie zamachnął po tym co miało miejsce na zebraniu było istnym cudem. "Nie wiem czy draniowi współczuć że musi mnie pilnować czy cieszyć się z jego niezadowolenia.." mruknęła w myślach.
Czy ona mu właściwie zrobiła na złość wymykając się tyłem bez ostrzeżenia? "Powiedziałam że idę wziąć kąpiel.. a to że nie pytał gdzie to no.. jego niedopatrzenie, nie moje.." uśmiechnęła się do siebie, kompletnie ignorując fakt że nawiała mu w tak łatwy sposób. Trzymając przyciśnięty do piersi ręcznik i butelkę, którą dostała od babki na rozgrzanie od środka.
Krocząc powoli przed siebie podziwiała malujący się przed nią krajobraz. Śnieg musiał spaść nocą i musiał całkiem solidnie padać skoro las był przykryty bielusieńką pierzynką. Sama Yama się teraz z odległości gubiła na jego tle, idąc w białym kimonie przed siebie.
Anonymous

Powrót do góry Go down

specjalista od ucieczek
Hizashi nie był aż tak naiwny jak mogłoby się wydawać nowej głowie rodziny Yama. Kiedy ta poszła do łazienki aby wziąć prysznic, on wyszedł za dom aby sprawdzić czy nie ma tam podglądacza lub jakiegoś innego drania czyhającego na jej życie. Gdy tylko opuścił rezydencję klanu w której się znajdował wyciągnął papierosa i wsadził go sobie do ust, po czym wyciągnął zapalniczkę. Odpalił sobie papierosa i oparł się o drzewo, rozkoszując się chwilą relaksu. Nie lubił nikogo pilnować i tak samo było w tym przypadku. Fakt że Hideo przydzielił go do tego zadania chyba było karą. Do tego jeszcze w nocy napadał śnieg... Hizashi na ogół lubił zimę, jak i śnieg jednak tylko wtedy kiedy zajmował się pracą w biurze lub miał urlop. Jako detektyw nie lubił pracować kiedy na ziemi leżał ten biały puch który mógł łatwo zatrzeć wszelkie ślady. Kiedy wypalił już mniej więcej połowę papierosa, dostrzegł jak jakaś osoba wychodzi z rezydencji i był to nie kto inny jak Sai, dziewczyna którą miał chronić. Stojąc tak opartym o drzewo, nie było go widać od strony domu, dlatego też pozwolił by białowłosa go wyminęła, by po chwili głośno odchrząknąć.
- Wybierasz się gdzieś? - Zapytał i wyrzucił resztkę fajki gdzieś w bok.
Ciekawy był jakie ma teraz dla niego wyjaśnienie.
Hizashi

Powrót do góry Go down

Słysząc znajomy głos za plecami aż się zatrzymała w miejscu. "Szlag.." przemknęło jej przez myśl już teraz wiedząc że to był nikt inny jak jej tymczasowy ochroniarz. Nie można było mu zarzucić że był kiepski w tym co robił. Zaczynała nawet rozumieć czemu jego dostała, był bardzo skuteczny. Powoli obróciła głowę w bok, czerwone ślepia spoczęły na mężczyźnie przy drzewie. - Um..no..do.. - wyciągnęła dłoń przed siebie i wskazała paluszkiem kierunek lasu. - Onsenu.. jest nie daleko stąd.. - powiedziała uśmiechając się do niego niewinnie.
"Jebany! Jedno oko ma a wszystko drań widzi! Wszystko!" skomentowała w myślach. - Przecież mówiłam że chcę wziąć kąpiel.. - zaczęła ze spokojem w głosie obracając się do niego bokiem. Faktycznie miała dla potwierdzenia mały ręczniczek, żeby potem się wytrzeć do sucha. "A teraz jakiś dobry argument.. hmm.." rzuciła okiem na zaspy śniegu w koło. - Mi będzie ciepło.. ale ty musiałbyś na mnie w tych zaspach czekać.. nie wybaczyłabym sobie jakbyś się rozchorował przeze mnie.. Myohoji-senpai.. - w głosie dało się wyczuć odrobinę troski i to nawet szczerej. Co z tego że traktował ją jak cała reszta tych zapyziałych rodów, przynajmniej nie obrażał jej na zebraniu. Miała nawet wrażenie że tam był bliżej neutralności niż nienawiści do jej rodu. Ale może sobie to ubzdurała w wysokiej gorączce.
Anonymous

Powrót do góry Go down

specjalista od ucieczek
Właśnie dlatego pilnowanie kogokolwiek było tak upierdliwe. Nieprzemyślane wymówki, które sprzedać można co najwyżej niemowlakowi. Czy ona chciała go w tej chwili obrazić? Jeśli tak to właśnie jej się to udało. Powinna pamiętać kogo dostała na swojego ochroniarza, kiedy następnym razem spróbuje się wymknąć.
- Słuchaj smarku. Nie jestem tu by Cię niańczyć. Masz minutę na to by wrócić do budynku. Jak nie to sam Cię tam zaniosę - Powiedział i spojrzał na nią z groźną miną.
Z nim nie było żartów, w przeciwieństwie do reszty swoich współtowarzyszy z policji, Hizashi był służbistą któremu najbardziej zależało na wykonywaniu rozkazów. Przez chwilę miał nawet ochotę ją skuć i wrzucić do jednej z tych zasp, by ktoś odnalazł ją gdy przyjdzie odwilż, jednak wtedy powierzone mu zadanie nie zostałoby odpowiednio wykonane. Zaklął pod nosem i poprawił rękawiczki. W ten sposób chciał jej pokazać że zaraz może przestać być miło.
Hizashi

Powrót do góry Go down

Myślała że jej argumenty były wystarczająco dobre żeby ta negocjacja poszła po jej myśli. Ale słysząc jego słowa rozdziawiła lekko usta. - Ale.. - wydukała patrząc na niego z niedowierzaniem. "Smarku?!" powtórzyła po niem w myślach. - Przepraszam jaśnie panicza ale nie jestem żadnym smarkiem.. mam imię! Jak nie potrafisz zapamiętać całego to wystarczy po prostu Sai.. to chyba nie takie trudne.. Hi-za-shi.. - mruknęła patrząc na niego z oburzeniem. Yama pamiętała jego imię bez problemu. Ona starała się być chociaż miła dla niego, starała bo z chwilą gdy nazwał ją smarkiem to nie zamierzała go przecież błagać. "Humph.. trzeba było się w język ugryźć z tym 'senpaiem'.." przemknęło jej przez myśl gdy docisnęła ręcznik bardziej do piersi.
Widząc jak ten poprawia rękawiczki, uniosła brew w górę. Jak chciał ją wystraszyć to mu się nie udało. Nie wierzyła też że by ją siłą zaciągnął do domu. Był tylko tymczasowym ochroniarzem, czyli miał pilnować żeby nic się jej nie stało. Taka była chyba definicja jego obecnego zadania.
- Nie będę w onsenie siedzieć nie wiadomo ile.. wrócę za jakąś godzinę.. idź się ogrzej i naciesz się że nie ma mnie w pobliżu.. - skomentowała odwracając się do niego plecami. Godzinna przerwa od towarzystwa Yama to jak boże narodzenie w lipcu!
Anonymous

Powrót do góry Go down

specjalista od ucieczek
To prawda, godzina odpoczynku od Yama była bardzo kuszącą propozycją, lecz nie mógł sobie teraz na to pozwolić. Jego obowiązkiem w tej chwili było mieć ją cały czas na oku i chronić przed niebezpieczeństwem. Dlatego też uważał że zamknięcie jej w domu będzie najbezpieczniejszą opcją, a dodając do tego jego niechęć do pokazywania się z nią publicznie wręcz jedyną. Podszedł do niej jeszcze bliżej, zdjął rękawiczkę i przyłożył dłoń do jej czoła.
- Dziwne - Powiedział sam do siebie.
- Jest ciepłe, ale raczej nie ma gorączki więc czemu zachowuje się tak niedorzecznie? - Dodał po chwili cały czas mówiąc do siebie.
Po tej czynności założył znów swoją rękawiczkę i spojrzał na nią z góry. Nie chodziło tu o pogardę, tylko zwykły fakt że był od niej wyższy. Złapał ją za pas jej yukaty i wrzucił sobie na bark.
- Skoro nie rozumiesz ludzkiej mowy, to nie mam wyboru - Powiedział i poszedł z nią w stronę rezydencji Yama.
Hizashi

Powrót do góry Go down

Wiedziała że nie powinna się burzyć na to co robił, to była jego praca. Choć domyślała się jak bardzo Myohoji musiał teraz nienawidzić swojego zlecanie. Ze wszystkich ludzi w Oguni musiał spędzać czas akurat z nią..
Rozumiała to, nie winiła go za to. Nawet myślała że robi mu przysługę wymykając się po cichu z domu. Oboje mogli mieć w ten sposób trochę spokoju od siebie, a ona i tak by nie wspomniała słowem nic Hideo że była dwie godziny bez nadzoru. Nie sądziła żeby Shiro był na tyle głupi żeby od razu czyhać na jej żywot. Choć napsuła mu sporo krwi na zebraniu rodów.
Uparta była, a przynajmniej w tej chwili. Nawet nie skupiała się czy odgłosy butów na śniegu sugerują na jego oddalenie się czy zbliżenie do niej.
Wzdrygnęła się nagle cała gdy poczuła jego chłodną dłoń na rozgrzanym czole. - C-co..? - jęknęła zaskoczona chcąc się odchylić od niespodziewanego dotyku w tył. Przyciskając plecy do stojącego za nią mężczyzny aż się cała spięła nagle. "Jest za blisko.." mruknęła w myślach czerwieniąc się nieco. Słowa mężczyzny sprawiły że poruszyła głową na boki jakby chciała strzepnąć jego dłoń.
Rzuciła mu niezadowolone spojrzenie przez ramię. - Ten gest był zbędny..- skomentowała zmuszona podnieść wzrok wyżej żeby spojrzeć mu w twarz. Nie wiedziała co było gorsze: świadomość że był blisko po oparciu się przez przypadek o niego czy widzenie tego zminimalizowanego dystansu na własne oczy.
- Chcę iść do Onsenu, który jest na naszej posesji.. co w tym niedorzecznego.. - mruknęła robiąc może dwa kroki przed siebie gdy została pochwycona za pas od yukaty. - Ej.. - mruknęła i pacnęła go lekko palcami po ręce żeby puścił fragment jej ubrania.
Pisnęła cicho pod nosem gdy jednym gwałtownym ruchem przerzucił ją sobie przez bark jak worek ryżu. Prawie upuściła trzymany w dłoniach ręcznik, wino niestety się wyślizgnęło i wpadło w większą zaspę śniegu o dziwo się nie tłukąc.
Zaczęła się szamotać trzymana przez niego. - Postaw mnie w tej chwili Hiz..- mruknęła oburzona jego bezczelnym zagraniem. - Nie wiesz że dotykanie Yama przynosi pecha? - dodała jeszcze żeby go bardziej zniechęcić.
Anonymous

Powrót do góry Go down

specjalista od ucieczek
Nie mógł mieć pewności czy nie powie Hideo o tym że ją puścił samą do gorących źródeł, zresztą nawet gdyby mu nie powiedziała i tak by jej nie puścił. Nie miał zamiaru zajmować sobie głowy jakąś tam dziewuchą z Yama. Po tym jak sprawdził jej temperaturę, a ona się odwróciła do niego zauważył jak była czerwona na twarzy. Czyżby pomylił się w swoim osądzie? Może to dlatego że jest zima. Zresztą nie ważne. Jeszcze wczoraj była żywym trupem, a tu teraz stoi w samej yukacie na mrozie. Widać że mądrość nie była jej mocną stroną. Po tym jak już udało mu się ją zarzucić na ramię i przejść kilka kroków usłyszał jak na niego powiedziała. Hiz... Nie lubił tego jak ktokolwiek skracał jego imię. Trzymając ją dalej na ramieniu, drugą ręką wyciągnął katanę i ściął gałąź drzewa, tak około pół metra od pnia. Następnie schował swój miecz, a samą Sai zawiesił na tym wystającym kikucie, za ten sam pas, za który ją wcześniej podniósł. Sam w tym czasie podszedł do zaspy w której wylądowało wino i wyciągnął je.
- Może jak sobie trochę powisisz to zmądrzejesz - Powiedział i oparł się o drzewo rosnące naprzeciwko miejsca w którym wisiała.
- Ciekawe co jest trwalsze, Twój pas od yukaty czy Twój upór - Dodał po chwili i uśmiechnął się do niej szyderczo.
Wyciągnął zapalniczkę z kieszeni i zaczął obracać ją w dłoni, czekając na to jak dalej rozwinie się ta sytuacja.
Hizashi

Powrót do góry Go down

No nie wierzyła w to że był taki arogancki, nie dość że miał czelność się do niej zbliżać na tak mały dystans to jeszcze teraz to. Oparła się dłonią i jego plecy próbując się wyprostować ale gdy jedna z gałęzi trzepnęła ją w głowę posypując ją nieco zimnym śniegiem to zrezygnowała z tego pomysłu. Wytrzepała biały, zimny puch z włosów machając nóżkami w powietrzu. - Nie słyszałeś co do ciebie mówię? - mruknęła niezadowolona.
Świst przecinającej powietrze katany i zwalająca się z hukiem na ziemię gałąź sprawiła że mimowolnie zacisnęła dłonie na jego płaszczu. Zerknęła przez ramię wpatrując się w to co zrobił. "Co on kombinuje?" przemknęło jej przez myśl gdy podszedł do drzewa bliżej.
Nie musiała długo się zastanawiać po poczuła jak ją podnosi ze swojego barku i już nawet myślała że ją odstawi na ziemię. I jednak nie. Poczuła jak pas od Yukaty wrzyna się mocniej gdy zawisła na wystającym kikucie gałęzi. - Hej! Żartujesz sobie..?! - próbowała sięgnąć dłonią jego kołnierza ale zwinnie się uchylił. - Wracaj tutaj! - zawołała widząc jak oddala się. Na szczęście nie zbyt daleko bo podszedł do drzewa po przeciwnej stronie i oparł się o nie z butelką wina.
Docisnęła ręcznik do piersi mocniej starając się nie wierzgać. Poczerwieniała bardziej na buzi gdy rzucił ostatnim komentarzem i docisnęła materiał ręcznika do buzi tak że tylko jej czerwony mógł widzieć. Spojrzała w dół zastanawiając się czy sobie czegoś nie zrobi gdy zeskoczy.
Poczuła lekkie szarpnięcie i odgłos drącego się powoli materiału. - Chciałam tylko iść do gorących źródeł na trochę.. co w tym złego..? Nie powiem Hideo żeś mnie spuścił z oka na godzinę.. - mruknęła patrząc na niego. Nadal liczyła że jeszcze go zdoła przekonać.
Wzdrygnęła się gdy usłyszała drący się materiał i nagle z piskiem poleciała w dół prosto w sporą zaspę śniegu. Puch lekko zminimalizował upadek. Miała na sobie tylko yukatę bo onsen był może parę minut od domu. Nie potrzebowała się ubierać w nie wiadomo ile warstw ciuchów.
Poderwała głowę w górę i zaczęła się na klęczkach otrzepywać ze śniegu. - Jesteś z siebie dumny Hiz? - mruknęła telepiąc się z zimna nieco. - Teraz to ja już nie odpuszczę tego gorącego źródła! Więc albo mnie tam zaprowadzisz i zostawisz albo już teraz możesz wracać do rezydencji i tam czekać.. twój wybór.. - wygrzebała się z zaspy jakoś łapiąc za poły rozsuwającej się yukaty za którą naleciało nieco śniegu drażniąc odkrytą skórę. Opatuliła się skrawkami materiału mocno za niego trzymając skoro już nie miała pasa który robiłby to za nią.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach