Droga do lasu Shimojo
by Lert Czw Lut 11 2021, 01:29

Kto zagra?
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:44

Rezerwacje wyglądów
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:30

But the darker the weather, the better the man
by Oguni Sro Sty 13 2021, 21:14

Aktualnie słucham
by Junko Wto Sty 12 2021, 21:56

Bar
by Gość Wto Sty 12 2021, 19:37

Ogrody
by Lert Wto Sty 12 2021, 18:27

Stare drzewo
by Gość Sob Sty 09 2021, 00:16

Park
by Gość Czw Sty 07 2021, 20:57


magnes na yōkai
Jakiś rok wstecz. Szpital. Noc.

Przyznaj się, Miura, dla ciebie to i tak zawsze będzie uśmiech z Glasgow. Minęło z pół roku, odkąd tu trafiłaś, widziałaś już takie rany, na zdrowy rozum wiesz, że winny jest demon, ale i tak łatwiej jest myśleć, że za rozcięcie policzków od kącików ust prawie że do ucha odpowiada psychopata z nożem. I może spapranym poczuciem humoru. Tak jest, cóż za zaskoczenie, wygodniej. Jak w europejskich filmach i miejskich legendach. Brakuje tylko skutków pobicia - ciosów wymierzonych w brzuch, które zmuszają ofiarę do wrzasku i sprawiają, że rana bardziej się rozszerza, dodatkowo rozrywając nadciętą tkankę. Choć podobno przy spotkaniu z Kuchisake onna, kobietą o rozciętych ustach, też się krzyczy.

Zszywając rany nieprzytomnej dziewczynie miała naprawdę mnóstwo czasu, żeby się nad tym spokojnie zastanawiać. Żmudna, czasochłonna robota. Szkoda tylko, że pozwalająca na błądzenie myślami. Staranność nakładania szwów nie zmieniała faktu, że po czymś takim pozostawały blizny - poza granicami Oguni nie zastanowiłaby się nad tym sekundy, ale tam warunki były lepsze, a chirurg specjalizujący się w operacjach plastycznych bez wątpienia zdziałałby dla młodej więcej. Tragedia, co tu kryć. Ile ona mogła mieć, ze dwadzieścia lat? Więcej pewnie nie. Prawdę mówiąc, to nie przychodziło jej do głowy, co by jej mogła powiedzieć, bo wiedziała dość, żeby się zamknąć i nie wyskoczyć z czymś w stylu, że mogło być gorzej. Sobie mogła to powtarzać do woli i wierzyć w pocieszający efekt, ale w przypadku innych za bardzo kojarzyło się to chirurg z kopaniem leżącego. Obsesyjnie łowiła takie skrawki wiedzy, więc pierwszym, co przychodziło jej na myśl w tej sytuacji było, że lepiej zaprzeczyć lub krzyczeć, niż okłamać yokai - tak przynajmniej Kuchisake onna odeszła, zamiast przyczaić się i podążać za swoją ofiarą w ukryciu, czekając na dogodną chwilę do mordu. Historie o tym konkretnym rodzaju yokai zawierały jeszcze jeden element, który grał kobiecie na nerwach. Rozpraszał. Wytrącał z równowagi i zmuszał do odgrzebania z pamięci tematów, do których nie miała ochoty wracać. Kuchisake onna zwykła porywać dzieci. Dziecko jej siostry zniknęło bez śladu, a ten kierunek przemyśleń zupełnie się Takarze nie podobał, ani trochę. Myślała o tym jeszcze długo po opuszczeniu sali operacyjnej, dalej zapętlona w takich okropieństwach i zupełnie niepomna na czas. Jej zmiana dobiegła końca już dawno, ale przy wszystkich swoich wadach ten szpital miał też plusy. Rąk do pracy brakowało zawsze, a to oznaczało, że dopóki pracoholizm nie wystawiał na szwank dobra pacjentów i nie wpływał na wydajność, powrót do hotelu mogła odkładać naprawdę długo. Nogi niosły ją w kierunku poczekalni. A później? Później się zobaczy. Może izba przyjęć. Może pokój socjalny i kawa. Kawa właściwie nie brzmiała źle.
Takara

Powrót do góry Go down

  Tak naprawdę był mentalnie przygotowany na zrzucanie na niego najgorszej roboty tylko z tytułu bycia nowym. Przechodził to przecież już wcześniej, gdy pierwszy raz stawił się do pracy w swojej komendzie. Nie przyszło mu jednak na myśl, że kiedykolwiek będzie musiał to wszystko powtarzać, skoro już tam umościł sobie całkiem wygodne gniazdko, z którego siłą go wyrwano. Mentalność ludzi w Oguni jednak nie aż tak bardzo różniła się od tej za przeklętymi murami.
  Wyrwany z drzemki przez irytujący dzwonek podmienionego telefonu, nie miał wyboru - musiał stawić się na wezwanie, mimo porannej służby. Jeszcze ulegał złudzeniu, że noce w miasteczku nie różnią się za bardzo od wszystkich poprzednich. Po zmroku zwykle bywał w hotelu, a wszelkie podróże i tak odbywał własnym samochodem, gdzie spotkanie na swojej drodze yokai drastycznie malało. Słodka nieświadomość.
  Ziewnął znudzony i rozbudził się w jednej chwili, gdy zobaczył ruch w korytarzu, zrywając się automatycznie z krzesła poczekalni. Już myślał, że starość go tutaj dopadnie. Dookoła nie było ani żywej duszy, bo wszystkich zbywających go łapiduchów w ogóle do żywych nie liczył, mordując ich w swoich myślach na tyle sposobów, ile już musiał czekać.
  Nie poddawał się jednak. Zupełnym przypadkiem znalazł się na drodze kobiety, sięgając zawczasu po swoją odznakę. Nie miał na sobie pełnego munduru, a jedynie policyjną kurtkę i wolał od razu się wylegitymować, by przewaga cywilnych ubrań nie pozwoliła go zignorować.
  – Porucznik Hasegawa. Przysłali mnie w sprawie przyjętej przez was dzisiaj zaatakowanej dziewczyny. Możemy porozmawiać?
  Dobrze, że trzymał tą cholerną odznakę, bo był krok od dorysowania sobie śladu ran jakie otrzymała ofiara, byle pomóc lekarce ją zidentyfikować w pamięci. Cóż, sam jeszcze nie znał jej personaliów. Komenda jeszcze ich nie namierzyła bądź po prostu - co by go wcale nie zdziwiło - nie zdążyła go poinformować.
  Trudno, przyzwyczajony był do świecenia za innych oczami. Na szczęście też powstrzymał się od wykonania gestu. Może będzie łatwiej dogadać się z kimś, kto nie urwie mu łba tuż na samym wstępie.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach