Droga do lasu Shimojo
by Lert Czw Lut 11 2021, 01:29
Kto zagra?
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:44
Rezerwacje wyglądów
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:30
But the darker the weather, the better the man
by Oguni Sro Sty 13 2021, 21:14
Aktualnie słucham
by Junko Wto Sty 12 2021, 21:56
Bar
by Gość Wto Sty 12 2021, 19:37
Ogrody
by Lert Wto Sty 12 2021, 18:27
Stare drzewo
by Gość Sob Sty 09 2021, 00:16
Park
by Gość Czw Sty 07 2021, 20:57
by Lert Czw Lut 11 2021, 01:29
Kto zagra?
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:44
Rezerwacje wyglądów
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:30
But the darker the weather, the better the man
by Oguni Sro Sty 13 2021, 21:14
Aktualnie słucham
by Junko Wto Sty 12 2021, 21:56
Bar
by Gość Wto Sty 12 2021, 19:37
Ogrody
by Lert Wto Sty 12 2021, 18:27
Stare drzewo
by Gość Sob Sty 09 2021, 00:16
Park
by Gość Czw Sty 07 2021, 20:57
Gość
Brała swoje rzeczy z szafki kiedy Aiko się rzuciła na jej plecy. - Znowu się urywasz? - wymamrotała niezadowolona. - Miałyśmy się wybrać z dziewczynami na zakupy.. w ogóle nie masz już dla nas czasu Sai! Cały czas tylko ten Ryoshi! - burknęła uwieszając się na jej szyi. Białowłosa jedynie wplotła dłoń w jej czarne włosy. - Przecież wiesz że muszę iść do pracy.. cała rodzina na moje głowie odkąd ojciec umarł.. mam po prostu inne priorytety.. - w głosie dało się słyszeć nutkę żalu. Aiko szybko puściła ją i splotła dłonie ze sobą odwracając wzrok w bok. - Przepraszam.. masz racje.. może kiedyś znajdziesz trochę czasu.. - wymamrotała wpatrując się w koleżankę jak ubiera kurtkę i wychodzi z budynku.
Weszła od strony zaplecza jak wszystkie pracujące w tym miejscu osoby. Od razu się przebrała w strój w którym paradowały inne dziewczyny. Nie ważne że pracowała tam już miesiąc, nadal nie mogła się przyzwyczaić. - Nadal się czerwienisz.. przejdzie ci to kiedyś? - usłyszała łagodny kobiecy głos za plecami. - Czuję się.. dziwnie taka roznegliżowana.. - przyznała odwracając wzrok.
- Oh skarbie.. daleko ci do negliżu w tym stroju.. - zaśmiała się tancerka zakładająca stanik.
Weszła za bar i zaczęła od zbierania zamówień klientów przy kontuarze. Nadal się czuła speszona tym że się jej przyglądali jak jakiemuś zwierzakowi w zoo. Niektórzy łapali ją za białe kosmki pytając czy to naturalny kolor czy je specjalnie farbuje. Czerwone ślepia do kompletu i wyglądała jak szczur albinos. Z łagodnym uśmiechem szykowała wszystkie zamówienia.
Weszła od strony zaplecza jak wszystkie pracujące w tym miejscu osoby. Od razu się przebrała w strój w którym paradowały inne dziewczyny. Nie ważne że pracowała tam już miesiąc, nadal nie mogła się przyzwyczaić. - Nadal się czerwienisz.. przejdzie ci to kiedyś? - usłyszała łagodny kobiecy głos za plecami. - Czuję się.. dziwnie taka roznegliżowana.. - przyznała odwracając wzrok.
- Oh skarbie.. daleko ci do negliżu w tym stroju.. - zaśmiała się tancerka zakładająca stanik.
Weszła za bar i zaczęła od zbierania zamówień klientów przy kontuarze. Nadal się czuła speszona tym że się jej przyglądali jak jakiemuś zwierzakowi w zoo. Niektórzy łapali ją za białe kosmki pytając czy to naturalny kolor czy je specjalnie farbuje. Czerwone ślepia do kompletu i wyglądała jak szczur albinos. Z łagodnym uśmiechem szykowała wszystkie zamówienia.
- Gość
Gość
Kiedys spotkałem Owsiaka na pogrzebie jakiejś sławnej osoby. Podochodze do niego i mowie czesc Owsiak ty skurwysynu. A on tylko Elo i odwraca głowe. Sprzedałem mu blache w potylicie i mowie sluchaj mnie bo ci nie dam kasy na ziarno dla kur. Jurek cos tupnał, cos mruknał ale mowi dobra słucham ciebie cierpliwie, co masz mi do powiedzenia. Czemu sprzedawales uran czeczenom? Jerzy Owsiak powiedział do mnie - ty kurwa gnoju i przykleił mi serduszko do czoła. Potem uciekł do lasu
- Gość
Gość
Obracając butelki w dłoniach skierowała je szyjką do dołu lejąc idealną ilość do szejkera. Dolała troję syropu cukrowego i wcisnęła jedną ćwiartkę limonki. Zamknęła naczynie i zaczęła energicznie potrząsać. Skupiając swoje spojrzenie na jednej tancerce która właśnie dawała pokaz na rurze. Czerwone ślepia wbiły się w nią, w każdy powabny ruch jej ciała. Patrzyła jak zahipnotyzowana "Łał.. Lei jest taka świetna w tym co robi.. ciężko od niej oderwać wzrok.." przemknęło jej przez myśl. Nawet nie patrzyła na facetów gapiących się na czarnowłosą kobietę, ale na to jak ona się poruszała.
Z zamysłu wyrwał ją męski głos, dość znajomy. - Już podaję.. - odezwała się przepraszającym tonem w stronę Goro. Wiedziała kim był, każdy wiedział. Syn właściciela lokalu. Wolała go omijać szerokim łukiem, odpowiadała grzecznie i serwowała mu wszystko co sobie życzył ale na tym się kontakt kompletnie kończył. Otworzyła szejker i przez siteczko przelała karmazynowej barwy ciecz do wysokiej szklanki. Po czym podała drinka młodemu chłopakowi przy barze, pobierając przy okazji opłatę. - Nosisz soczewki? - padło pytanie. - N..nie.. - mruknęła, kręcąc przecząco głową i odebrała od niego pieniądze. Nie musiałaby tu pracować gdyby za każde takie pytanie dostawała juana.
Złapała za butelkę z whisky i podeszła bliżej syna właściciela. Postawiła szklankę z grubego szkła i wrzuciła do niej trochę lodu. Po czym zalała ją brunatno złotą cieczą w jednej trzeciej. Przysunęła szklankę do mężczyzny i przetarła blat szmatką ścierając go przy okazji. - Sai skarbie cztery razy whisky z lodem i dwa cosmopolitany do tamtego stolika... a ja lecę na moją przerwę.. - powiedziała jedna z kelnerek odstawiając tackę na blat. Złapała więc za butelkę z herbacianej barwy cieczą i cztery szklanki przygotowując zamówienie. Nie lubiła podchodzić do klientów, dlatego pracowała za barem. Widziała jak inne dziewczyny były obmacywane od czasu do czasu przez oprychów.
Z zamysłu wyrwał ją męski głos, dość znajomy. - Już podaję.. - odezwała się przepraszającym tonem w stronę Goro. Wiedziała kim był, każdy wiedział. Syn właściciela lokalu. Wolała go omijać szerokim łukiem, odpowiadała grzecznie i serwowała mu wszystko co sobie życzył ale na tym się kontakt kompletnie kończył. Otworzyła szejker i przez siteczko przelała karmazynowej barwy ciecz do wysokiej szklanki. Po czym podała drinka młodemu chłopakowi przy barze, pobierając przy okazji opłatę. - Nosisz soczewki? - padło pytanie. - N..nie.. - mruknęła, kręcąc przecząco głową i odebrała od niego pieniądze. Nie musiałaby tu pracować gdyby za każde takie pytanie dostawała juana.
Złapała za butelkę z whisky i podeszła bliżej syna właściciela. Postawiła szklankę z grubego szkła i wrzuciła do niej trochę lodu. Po czym zalała ją brunatno złotą cieczą w jednej trzeciej. Przysunęła szklankę do mężczyzny i przetarła blat szmatką ścierając go przy okazji. - Sai skarbie cztery razy whisky z lodem i dwa cosmopolitany do tamtego stolika... a ja lecę na moją przerwę.. - powiedziała jedna z kelnerek odstawiając tackę na blat. Złapała więc za butelkę z herbacianej barwy cieczą i cztery szklanki przygotowując zamówienie. Nie lubiła podchodzić do klientów, dlatego pracowała za barem. Widziała jak inne dziewczyny były obmacywane od czasu do czasu przez oprychów.
- Gość
Gość
Kiedys spotkałem Owsiaka na pogrzebie jakiejś sławnej osoby. Podochodze do niego i mowie czesc Owsiak ty skurwysynu. A on tylko Elo i odwraca głowe. Sprzedałem mu blache w potylicie i mowie sluchaj mnie bo ci nie dam kasy na ziarno dla kur. Jurek cos tupnał, cos mruknał ale mowi dobra słucham ciebie cierpliwie, co masz mi do powiedzenia. Czemu sprzedawales uran czeczenom? Jerzy Owsiak powiedział do mnie - ty kurwa gnoju i przykleił mi serduszko do czoła. Potem uciekł do lasu
- Gość
Gość
Już kończyła drinki dla dam, stawiając je na tacy gdy została wezwana przez mężczyznę z papierosem. Schyliła się pod blat wyjmując masywną popielniczkę i podając ją na blat obok niego lekko skinęła głową. - Tak.. oczywiście.. - wymamrotała zerkając na bandę rozbestwionych klientów w towarzystwie jakiś dziwek. Westchnęła pod nosem nalewając do każdej ze szklanek whisky, po czym umieszczając je na tacy, podniosła ją. Wyłoniła się zza baru biorąc głębszy wdech, powoli wypuszczając powietrze przez lekko rozchylone usta. Wymusiła na usta łagodny uśmiech i powoli ruszyła przed siebie. Taca była ciężka z całym tym alkoholem a dystans od baru aż do stolika był też spory. Nie mniej jednak szła pewnym krokiem, stulając obcasami szpilek o podłogę.
Uśmiechając się do mijanych klientów z uprzejmym uśmiechem, dla wprawionego oka sztucznym oczywiście. Nie sprawiało jej przyjemności obracanie się w tłumie zapijaczonych zboczeńców. - Witam serdecznie mam państwa zamówienie.. - powiedziała łagodnym tonem. "Jak by sami nie mogli po nie przyjść.. ćwoki jedne.." przemknęło jej przez myśl. Spięła się cała czując jak jeden z mężczyzn położył dłoń na jej udzie, obejmując je od wewnętrznej strony. Zdzieliła by go w łeb gdyby nie miała rąk zajętych w tej chwili. Choć przez ułamek sekundy miała ochotę przyjebać mu tą tacą z całą jej zawartością. - Proszę mnie puścić.. - poprosiła grzecznie starając się zrobić krok w tył. - Przecież to burdel! Jesteś w cenie tych drinków niunia.. - uśmiechnął się bezczelnie sunąc palcami w górę. Szczęka sama jej się zacisnęła słysząc te słowa. - Nie udawaj takiej wstydliwej.. chodź na kolanka, zabawimy się.. - mruknął uśmiechając się obrzydliwie. Uścisk na udzie się zrobił bardziej stanowczy. Odstawiła tacę łapiąc za jedną ze szklanek z whisky i chlusnęła całą jej zawartością mu w twarz a pustą szklanką uderzyła z taką siłą na ją była się w stanie zdobyć w nadgarstek ręki którą ją trzymał. - Łapy przy sobie.. - warknęła podniesionym tonem. Przykuwając wcześniej zwróconą uwagę najbliżej siedzących klientów.
To może był błąd bo może uwolniła udo od jego obślizgłej łapy, ale po chwili została pochwycona za przedramię gdy oburzony klient poderwał się na równe nogi przed nią wyzywając ją od nic nie wartych kurew. - Już ja cię szmato nauczę jak się traktuje Pana..! - syknął jej w twarz siłą ją ciągnąc w stronę korytarza za nic sobie robiąc opór jaki mu próbowała stawiać. Nie ma co się oszukiwać, bo w szpilkach nawet nie miała się jak zaprzeć i podłoże.
Uśmiechając się do mijanych klientów z uprzejmym uśmiechem, dla wprawionego oka sztucznym oczywiście. Nie sprawiało jej przyjemności obracanie się w tłumie zapijaczonych zboczeńców. - Witam serdecznie mam państwa zamówienie.. - powiedziała łagodnym tonem. "Jak by sami nie mogli po nie przyjść.. ćwoki jedne.." przemknęło jej przez myśl. Spięła się cała czując jak jeden z mężczyzn położył dłoń na jej udzie, obejmując je od wewnętrznej strony. Zdzieliła by go w łeb gdyby nie miała rąk zajętych w tej chwili. Choć przez ułamek sekundy miała ochotę przyjebać mu tą tacą z całą jej zawartością. - Proszę mnie puścić.. - poprosiła grzecznie starając się zrobić krok w tył. - Przecież to burdel! Jesteś w cenie tych drinków niunia.. - uśmiechnął się bezczelnie sunąc palcami w górę. Szczęka sama jej się zacisnęła słysząc te słowa. - Nie udawaj takiej wstydliwej.. chodź na kolanka, zabawimy się.. - mruknął uśmiechając się obrzydliwie. Uścisk na udzie się zrobił bardziej stanowczy. Odstawiła tacę łapiąc za jedną ze szklanek z whisky i chlusnęła całą jej zawartością mu w twarz a pustą szklanką uderzyła z taką siłą na ją była się w stanie zdobyć w nadgarstek ręki którą ją trzymał. - Łapy przy sobie.. - warknęła podniesionym tonem. Przykuwając wcześniej zwróconą uwagę najbliżej siedzących klientów.
To może był błąd bo może uwolniła udo od jego obślizgłej łapy, ale po chwili została pochwycona za przedramię gdy oburzony klient poderwał się na równe nogi przed nią wyzywając ją od nic nie wartych kurew. - Już ja cię szmato nauczę jak się traktuje Pana..! - syknął jej w twarz siłą ją ciągnąc w stronę korytarza za nic sobie robiąc opór jaki mu próbowała stawiać. Nie ma co się oszukiwać, bo w szpilkach nawet nie miała się jak zaprzeć i podłoże.
- Gość
Gość
- Puszczaj! Puszczaj ty śmieciu.. - warknęła okładając go drobną piąstką po przedramieniu do momentu gdy nie została mocniej pochwycona za drugie przedramię. Westchnęła bardziej zaskoczona nagłym atakiem od tyłu. Odwracając gwałtownie twarz by zobaczyć kto mu pomagał.
Wrzaśnięcie prosto w twarz sprawiło że aż paskudny dreszcz przebiegł jej wzdłuż kręgosłupa. Karmazynowe ślepia wbiły się w jego ciemne bursztynowe. Przez chwilę oniemiała, z lekko rozchylonych ust nie wydobył się nawet najcichszy dźwięk. Wstrzymała oddech na dłuższą chwilę nawet.
Nie pracowała tam długo i nie każdego dnia. Przychodziła tylko 3 razy w tygodniu bo to był ten czas zaliczeń na uczelni. Musiała się też uczyć przecież. Ale nigdy go nie widziała takiego rozwścieczonego. Nie żeby mieli jakąś relację! Wiedziała kim był i to tyle. Słyszała plotki od innych tancerek. Każda prędzej czy później lądowała z nim w pościeli. Był rzekomym biletem do lepszego życia, każda liczyła na to że go usidli wygrywając złoty bilet do raju. Wolne żarty. Nie komentowała tych głupich planów, skoro zaliczył ich tyle to było pewne że nic dla niego nie znaczyły te pierwsze i następne też nic nie będą znaczyć. Ten człowiek nie miał duszy, nie miał serca. Nie różnił się niczym od sprzedawcy batoników w małym kiosku.
Kątem oka spojrzała na awanturującego się klienta. Spojrzała na Goro. Może faktycznie oślepł że darł na nią ryja. Obserwowała wymianę zdań między nimi i to jak obleśny klient został wyniesiony przez ochroniarza z budynku. Czuła jak uścisk nieco zelżał. Spojrzała na niego i pożałowała tego z miejsca. Słysząc jego rozkazujący ton zacisnęła mocniej szczękę i wyrwała przedramię z jego uścisku idąc przodem w kierunku zaplecza.
Otworzyła drzwi, weszła do środka i skrzyżowała ręce pod piersiami. - Powinnam była mu tą tacą przywalić.. za macanie mnie.. nie jestem dziwką tylko barmanką! - warknęła zerkając na niego przez ramię. W karmazynowych oczach tliło się oburzenie.
Wrzaśnięcie prosto w twarz sprawiło że aż paskudny dreszcz przebiegł jej wzdłuż kręgosłupa. Karmazynowe ślepia wbiły się w jego ciemne bursztynowe. Przez chwilę oniemiała, z lekko rozchylonych ust nie wydobył się nawet najcichszy dźwięk. Wstrzymała oddech na dłuższą chwilę nawet.
Nie pracowała tam długo i nie każdego dnia. Przychodziła tylko 3 razy w tygodniu bo to był ten czas zaliczeń na uczelni. Musiała się też uczyć przecież. Ale nigdy go nie widziała takiego rozwścieczonego. Nie żeby mieli jakąś relację! Wiedziała kim był i to tyle. Słyszała plotki od innych tancerek. Każda prędzej czy później lądowała z nim w pościeli. Był rzekomym biletem do lepszego życia, każda liczyła na to że go usidli wygrywając złoty bilet do raju. Wolne żarty. Nie komentowała tych głupich planów, skoro zaliczył ich tyle to było pewne że nic dla niego nie znaczyły te pierwsze i następne też nic nie będą znaczyć. Ten człowiek nie miał duszy, nie miał serca. Nie różnił się niczym od sprzedawcy batoników w małym kiosku.
Kątem oka spojrzała na awanturującego się klienta. Spojrzała na Goro. Może faktycznie oślepł że darł na nią ryja. Obserwowała wymianę zdań między nimi i to jak obleśny klient został wyniesiony przez ochroniarza z budynku. Czuła jak uścisk nieco zelżał. Spojrzała na niego i pożałowała tego z miejsca. Słysząc jego rozkazujący ton zacisnęła mocniej szczękę i wyrwała przedramię z jego uścisku idąc przodem w kierunku zaplecza.
Otworzyła drzwi, weszła do środka i skrzyżowała ręce pod piersiami. - Powinnam była mu tą tacą przywalić.. za macanie mnie.. nie jestem dziwką tylko barmanką! - warknęła zerkając na niego przez ramię. W karmazynowych oczach tliło się oburzenie.
- Gość
Gość
Widząc jak w popłochu pozostałe dziwki uciekły z pomieszczenia mogła się spodziewać że zaraz będzie awantura. Jego warknięcie sprawiło że się odwróciła w jego stronę przodem patrząc na niego gniewnie. - To nie znaczy że jestem jedną z nich do jasnej cholery! Czy ja ci wyglądam na dziwkę?! - warknęła rozkładając ręce na boki przed nim. No może w tym stroju nie wyglądała tak cnotliwie jak by chciała. - Oczekuję szacunku! Jak bym chciała żeby mnie jakieś podpite oblechy macały to bym pracowała na piętrze jak pozostałe pracownice! - dodała dla podkreślenia. - Wystarczy że muszę znosić te obrzydliwe spojrzenia, macanie po włosach.. - tu złapała za bielusieńki kosmyk w palce i przesunęła między palcem wskazującym i środkowym. - obwąchiwanie i naruszanie mojej strefy komfortu! - dodała bardziej sfrustrowana niż wcześniej.
Wzdrygnęła się gdy uderzył pięścią o szafkę i zrobiła instynktownie krok w tył. "On jest pierdolnięty.." mruknęła w myślach widząc przejaw agresji. Odwróciła oburzone spojrzenie w kierunku drzwi o których tak bardzo pierdolił. Naprawdę chciała wyjść. Pewnie by to zrobiła ale nie mogła. Miała zobowiązania odnośnie jego ojca. - Wierz mi.. gdybym mogła... już by mnie tu dawno nie było! - warknęła. Chciała spłacić wdzięczność ciężką pracą, ale może to nie było najlepsze miejsce. Czego oczekiwała? Sama nie wiedziała.
- W bardziej subtelny sposób? No to proszę ja ciebie bardzo.. wyjaśnij mi jak wygląda subtelny sposób zbycia nachalnego kurwiarza.. Może mam mu swój numer na ręce zapisać i jęcząc błagać go żeby zachował apetyt na później aż skończę pracę..?!?!? - oczywiście że się wściekła.
- Może większość pracownic rozłożyłaby nogi przed pierwszym lepszym typem co pomacha jej banknotami przed twarzą.. ale ja nie jestem jedną z nich! Bo jak już się komuś oddać to jednej wyjątkowej osobie a nie całemu miastu! Tak trudno to zrozumieć?! - jeszcze go opierdoliła przy okazji. Za kogo on się miał?! Był tylko synem szefa tego grajdołka. Wjebał się z butami do piaskownicy tatusia i się panoszy jakby wszystko było jego!
Złapała się za nasadę noska biorąc głębszy wdech i powoli wypuszczając powietrze ustami. - Po cholerę ja się w ogóle tutaj produkuję.. i tak nie masz bladego pojęcia o czym mówię.. - westchnęła zrezygnowana podnosząc zmęczone ślepia na niego. Podeszła bliżej, na tyle blisko że dzielił ich może krok. - Będę milsza dla klientów.. - powiedziała odwracając wzrok gdzieś w bok. - Ale obłapiać się nie dam.. - to mówiąc minęła go wychodząc z pokoju i kierując się na salę.
Przekraczając próg dostrzegła jak paru klientów łypie na nią w dziwny sposób. Uniosła brew wchodząc za bar. - Dobrze zrobiłaś.. to kawał chuja, który nie ma szacunku do nikogo.. ale tą szklanką trzeba był go cisnąć w ryj.. - zaśmiał się jakiś młodszy mężczyzna podchodzą bliżej baru i siadając na miejscu przy rozlanym drinku. Podeszła szybko ze ściereczką wycierając rozlane po blacie Whisky. Chłopak oparł się łokciem o przetartą drewnianą powierzchnię kontuaru. - Keisuke, a ty masz na imię? - spytał uśmiechając się zalotnie. - Um.. Saiyuri.. podać ci coś? - powiedziała z lekkim uśmiechem na ustach. - Jasne.. whisky bez lodu i numer telefonu. - rzucił z pół żartem pół serio czekając na swoje zamówienie. Usiadł wygodnie zerkając na tancerkę. - Jak nie chcesz żeby startowali do ciebie z łapami to czemu nie zostaniesz tancerką? Spójrz na nich.. sam widok w zupełności im wystarcza.. - skomentował wpatrując się w tańczącą czarnowłosą dziewczynę. Sama przeniosła spojrzenie na poruszającą całym swoim ciałem w rytm muzyki powabną samicę. Miał w pewnym sensie rację. Nie musiała się przecież rozbierać do naga, niektóre dziewczyny kończyły występy w bieliźnie. No i jak by więcej zarabiała, to nie musiałaby może nawet przychodzić do tego miejsca tak często. Wystarczyłoby przyjść odwalić parę występów, wziąć prysznic i zmywać się do siebie. Lepsze to było niż siedem godzin za barem zagadywania zboczeńców. A tańcząc nawet nie musiałaby na nich patrzeć, Kotoko kiedyś jej wspomniała że wybiera podczas występu najprzystojniejszego klienta i na nim skupia całą swoją uwagę.
Wzdrygnęła się gdy uderzył pięścią o szafkę i zrobiła instynktownie krok w tył. "On jest pierdolnięty.." mruknęła w myślach widząc przejaw agresji. Odwróciła oburzone spojrzenie w kierunku drzwi o których tak bardzo pierdolił. Naprawdę chciała wyjść. Pewnie by to zrobiła ale nie mogła. Miała zobowiązania odnośnie jego ojca. - Wierz mi.. gdybym mogła... już by mnie tu dawno nie było! - warknęła. Chciała spłacić wdzięczność ciężką pracą, ale może to nie było najlepsze miejsce. Czego oczekiwała? Sama nie wiedziała.
- W bardziej subtelny sposób? No to proszę ja ciebie bardzo.. wyjaśnij mi jak wygląda subtelny sposób zbycia nachalnego kurwiarza.. Może mam mu swój numer na ręce zapisać i jęcząc błagać go żeby zachował apetyt na później aż skończę pracę..?!?!? - oczywiście że się wściekła.
- Może większość pracownic rozłożyłaby nogi przed pierwszym lepszym typem co pomacha jej banknotami przed twarzą.. ale ja nie jestem jedną z nich! Bo jak już się komuś oddać to jednej wyjątkowej osobie a nie całemu miastu! Tak trudno to zrozumieć?! - jeszcze go opierdoliła przy okazji. Za kogo on się miał?! Był tylko synem szefa tego grajdołka. Wjebał się z butami do piaskownicy tatusia i się panoszy jakby wszystko było jego!
Złapała się za nasadę noska biorąc głębszy wdech i powoli wypuszczając powietrze ustami. - Po cholerę ja się w ogóle tutaj produkuję.. i tak nie masz bladego pojęcia o czym mówię.. - westchnęła zrezygnowana podnosząc zmęczone ślepia na niego. Podeszła bliżej, na tyle blisko że dzielił ich może krok. - Będę milsza dla klientów.. - powiedziała odwracając wzrok gdzieś w bok. - Ale obłapiać się nie dam.. - to mówiąc minęła go wychodząc z pokoju i kierując się na salę.
Przekraczając próg dostrzegła jak paru klientów łypie na nią w dziwny sposób. Uniosła brew wchodząc za bar. - Dobrze zrobiłaś.. to kawał chuja, który nie ma szacunku do nikogo.. ale tą szklanką trzeba był go cisnąć w ryj.. - zaśmiał się jakiś młodszy mężczyzna podchodzą bliżej baru i siadając na miejscu przy rozlanym drinku. Podeszła szybko ze ściereczką wycierając rozlane po blacie Whisky. Chłopak oparł się łokciem o przetartą drewnianą powierzchnię kontuaru. - Keisuke, a ty masz na imię? - spytał uśmiechając się zalotnie. - Um.. Saiyuri.. podać ci coś? - powiedziała z lekkim uśmiechem na ustach. - Jasne.. whisky bez lodu i numer telefonu. - rzucił z pół żartem pół serio czekając na swoje zamówienie. Usiadł wygodnie zerkając na tancerkę. - Jak nie chcesz żeby startowali do ciebie z łapami to czemu nie zostaniesz tancerką? Spójrz na nich.. sam widok w zupełności im wystarcza.. - skomentował wpatrując się w tańczącą czarnowłosą dziewczynę. Sama przeniosła spojrzenie na poruszającą całym swoim ciałem w rytm muzyki powabną samicę. Miał w pewnym sensie rację. Nie musiała się przecież rozbierać do naga, niektóre dziewczyny kończyły występy w bieliźnie. No i jak by więcej zarabiała, to nie musiałaby może nawet przychodzić do tego miejsca tak często. Wystarczyłoby przyjść odwalić parę występów, wziąć prysznic i zmywać się do siebie. Lepsze to było niż siedem godzin za barem zagadywania zboczeńców. A tańcząc nawet nie musiałaby na nich patrzeć, Kotoko kiedyś jej wspomniała że wybiera podczas występu najprzystojniejszego klienta i na nim skupia całą swoją uwagę.
- Gość
Gość
Jak ją zlustrował wzrokiem to aż zakryła dłońmi piersi. To pytanie może nie było idealne w tym stroju. Dziewczyny jej to dały i powiedziały że to standardowy strój dla kelnerek i barmanek. A że chciała się wtopić w tłum pracownic żeby nie wychodzić na lepszą od nich to po prostu nosiła te skąpe wdzianko. Teraz jak na nią tak patrzył spodziewała się co jej odpowie. Ale milczał, zachował to co pewnie chciał powiedzieć dla siebie. Odwróciła wzrok speszona.
"W takim razie, skoro nie masz wyjścia, może pora wyjść z tej bańki i się dostosować, jeśli nie chcesz zostać wyrzucona na zbity pysk. Do królowej Anglii ci daleko, by trzymać cię na siłę"
Spojrzała na niego rozdziawiając usta jakby chciała już mu na to odpowiedzieć ale ugryzła się w język. "ON nie wie.." przemknęło jej przez myśl. Jego ojciec który zjawił się miesiąc temu u nich w domu aby złożyć swoje najszczersze kondolencie i przekazać całej rodzinie jak teraz ich życie będzie wyglądać. Kojarzyła go, wiedziała że był bliskim przyjacielem jej ojca. Zawsze był bardzo miły dla niej. Ale Goro poznała dopiero tutaj i nie słyszała o nim jakiś specjalnych komplementów. Choć nigdy nie był jakiś wulgarny czy złośliwy to reputacji nie miał jakiejś powalającej na kolana.
To co mówił brzmiało jak by jej standardy były czymś złym. Patrząc po uległości kobiet pracujących w tym miejscu czego się spodziewała? Jego zrozumienia? Dobre sobie.
Może nie potrzebnie uderzyła klienta tą masywną szklanka w nadgarstek, zwykłe oblanie go alkoholem powinno wystarczyć. Ale przecież teraz nic mu już nie opowie.
Miała dużo czasu by się zastanowić co zrobi z radą Keisuke, do końca zmiany obserwowała pozostałe tancerki. Faktycznie jedyne co robiły to tańczyły do muzyki przed bandą zboczeńców i to tyle. Może to wcale nie był głupi pomysł. Jej rodzina potrzebowała pieniędzy a tutaj dostawała sporo, problem w tym że duma nie pozwoliła jej tak po prostu wziąć gotówki za nic. Przecież nie wybierała sobie kariery na całe życie!
Szykując się w przebieralni była zestresowana, serce biło jak szalone. Dłonie drżały gdy chciała się pomalować. Jedna z tancerek więc pomogła jej z makijażem. - Nie stresuj się.. to tylko taniec.. jak stoisz za barem to też na ciebie patrzą.. tylko jeszcze musisz ich zabawiać rozmową.. jak by ten skąpy strój nie wystarczał.. a tu tylko tańczysz.. nic poza tym.. wybierz kogoś z tłumu i skup swoją uwagę na nim. Nie patrz na innych, będzie dobrze. - usłyszała ciepłe słowa Keiko, najmilszej osoby w tym całym miejscu. Wzięła głęboki wdech zerkając jeszcze do lustra. Ubrała czarne, długie szpilki na wysokim podbiciu. Czarną bieliznę, Keiko jeszcze ją dopadła i na szyi zapięła czarną skórzaną obróżkę zdobioną błyszczącymi kamyczkami.
Czuła jak serce zaczęło bić mocniej, wzięła głębszy wdech i gdy muzyka zaczęła lecieć wsunęła paluszku między poły granatowej kotary rozsuwając ją na boki, przechodząc przez nią na małą scenę na której miała tańczyć. Poruszała się powoli, kołysząc biodrami na boki. Karmazynowe ślepie ostrożnie zaczęły skanować tłum gapiów w poszukiwaniu kogoś na kim planowała zawiesić spojrzenie żeby się nie rozpraszać. Kogoś kto nie patrzył na nią w ten brudny, obleśny sposób.
Znalazła! Siedział przy barze z twarzą pozbawioną emocji. Idealnie. Pal licho że to był nikt inny jak Karasawa Goro! Przełknęła ślinę czując jak delikatny rumień wpełza na policzki. Kazał jej wyjść z bańki i się dostosować więc się dostosowywała. Właśnie teraz, bez jego wiedzy nawet.
Smukła delikatna dłoń objęła zimną rurę i robiąc kolejny krok przylgnęła całym ciałem do niej. Druga dłoń oparła się o metal i powoli zaczęła po nim sunąć w dół tym samym sprowadzając powoli swoje ciało w dół aż kucnęła. Po czym przeniosła dłoń na swoje kolano i sunąc wolno w dół aż do kostki, zaczęła nią wracać w górę. Przejeżdżając opuszkami palców po udzie, biodrze, brzuchu i na piersi kończąc.
Ponownie objęła dłońmi zimny metal i wygięła się w tył, unosząc przy tym jedną, ugiętą w kolanie nóżkę znacznie wyżej. Odstawiając ją na podłoże poruszała rytmicznie ciałem w górę i w dół. Wsłuchując się w melodię, kątem oka nadal wpatrując się tylko w niego. Wróciła ostrożnie ciałem do pionu obracając się powoli wokół, nie spieszyła się. Białe włosy napuszyły się po paru gwałtowniejszych ruchach, w skroniach słyszała szum i muzykę. Nie docierały do niej żadne komentarze czy gwizdy z publiki. Czerwone ślepia ani na moment nie spojrzały na nikogo innego. Przez chwilę miała wrażenie jak by istniała tylko ta scena, ona i Karasawa siedzący przy barze. Jakby nic innego nie miało najmniejszego znaczenia. Jego stoicki spokój naprawdę pomagał, nie ważne jakim dupkiem mógł być czy jak mało dla niego znaczyło nagie ciało. Ta ostatnia myśl tym bardziej pozwoliła jej się skupić na tańcu.
Powabne ruchy biodrami, ocieranie się o zimny metal, przycienione nieco światła na scenie dodające klimatu. Zapach jej własnych perfum. Wstydziła się? Oczywiście! Delikatne rumieńce ani na moment nie zeszły z jej buzi. Ale ta swoboda! Nie interesowało jej nic, nie musiała być przesadnie miła dla klientów, nie musiała zabawiać ich rozmową. Dzieliła ich od niej scena. Nawet jakby wyciągnęli dłonie w jej stronę, nie sięgnęliby jej. I to było tym czego jej brakowało od samego początku jak się tu zjawiła. Strefa komfortu, której nikt nie będzie naruszał.
"W takim razie, skoro nie masz wyjścia, może pora wyjść z tej bańki i się dostosować, jeśli nie chcesz zostać wyrzucona na zbity pysk. Do królowej Anglii ci daleko, by trzymać cię na siłę"
Spojrzała na niego rozdziawiając usta jakby chciała już mu na to odpowiedzieć ale ugryzła się w język. "ON nie wie.." przemknęło jej przez myśl. Jego ojciec który zjawił się miesiąc temu u nich w domu aby złożyć swoje najszczersze kondolencie i przekazać całej rodzinie jak teraz ich życie będzie wyglądać. Kojarzyła go, wiedziała że był bliskim przyjacielem jej ojca. Zawsze był bardzo miły dla niej. Ale Goro poznała dopiero tutaj i nie słyszała o nim jakiś specjalnych komplementów. Choć nigdy nie był jakiś wulgarny czy złośliwy to reputacji nie miał jakiejś powalającej na kolana.
To co mówił brzmiało jak by jej standardy były czymś złym. Patrząc po uległości kobiet pracujących w tym miejscu czego się spodziewała? Jego zrozumienia? Dobre sobie.
Może nie potrzebnie uderzyła klienta tą masywną szklanka w nadgarstek, zwykłe oblanie go alkoholem powinno wystarczyć. Ale przecież teraz nic mu już nie opowie.
Miała dużo czasu by się zastanowić co zrobi z radą Keisuke, do końca zmiany obserwowała pozostałe tancerki. Faktycznie jedyne co robiły to tańczyły do muzyki przed bandą zboczeńców i to tyle. Może to wcale nie był głupi pomysł. Jej rodzina potrzebowała pieniędzy a tutaj dostawała sporo, problem w tym że duma nie pozwoliła jej tak po prostu wziąć gotówki za nic. Przecież nie wybierała sobie kariery na całe życie!
Szykując się w przebieralni była zestresowana, serce biło jak szalone. Dłonie drżały gdy chciała się pomalować. Jedna z tancerek więc pomogła jej z makijażem. - Nie stresuj się.. to tylko taniec.. jak stoisz za barem to też na ciebie patrzą.. tylko jeszcze musisz ich zabawiać rozmową.. jak by ten skąpy strój nie wystarczał.. a tu tylko tańczysz.. nic poza tym.. wybierz kogoś z tłumu i skup swoją uwagę na nim. Nie patrz na innych, będzie dobrze. - usłyszała ciepłe słowa Keiko, najmilszej osoby w tym całym miejscu. Wzięła głęboki wdech zerkając jeszcze do lustra. Ubrała czarne, długie szpilki na wysokim podbiciu. Czarną bieliznę, Keiko jeszcze ją dopadła i na szyi zapięła czarną skórzaną obróżkę zdobioną błyszczącymi kamyczkami.
Czuła jak serce zaczęło bić mocniej, wzięła głębszy wdech i gdy muzyka zaczęła lecieć wsunęła paluszku między poły granatowej kotary rozsuwając ją na boki, przechodząc przez nią na małą scenę na której miała tańczyć. Poruszała się powoli, kołysząc biodrami na boki. Karmazynowe ślepie ostrożnie zaczęły skanować tłum gapiów w poszukiwaniu kogoś na kim planowała zawiesić spojrzenie żeby się nie rozpraszać. Kogoś kto nie patrzył na nią w ten brudny, obleśny sposób.
Znalazła! Siedział przy barze z twarzą pozbawioną emocji. Idealnie. Pal licho że to był nikt inny jak Karasawa Goro! Przełknęła ślinę czując jak delikatny rumień wpełza na policzki. Kazał jej wyjść z bańki i się dostosować więc się dostosowywała. Właśnie teraz, bez jego wiedzy nawet.
Smukła delikatna dłoń objęła zimną rurę i robiąc kolejny krok przylgnęła całym ciałem do niej. Druga dłoń oparła się o metal i powoli zaczęła po nim sunąć w dół tym samym sprowadzając powoli swoje ciało w dół aż kucnęła. Po czym przeniosła dłoń na swoje kolano i sunąc wolno w dół aż do kostki, zaczęła nią wracać w górę. Przejeżdżając opuszkami palców po udzie, biodrze, brzuchu i na piersi kończąc.
Ponownie objęła dłońmi zimny metal i wygięła się w tył, unosząc przy tym jedną, ugiętą w kolanie nóżkę znacznie wyżej. Odstawiając ją na podłoże poruszała rytmicznie ciałem w górę i w dół. Wsłuchując się w melodię, kątem oka nadal wpatrując się tylko w niego. Wróciła ostrożnie ciałem do pionu obracając się powoli wokół, nie spieszyła się. Białe włosy napuszyły się po paru gwałtowniejszych ruchach, w skroniach słyszała szum i muzykę. Nie docierały do niej żadne komentarze czy gwizdy z publiki. Czerwone ślepia ani na moment nie spojrzały na nikogo innego. Przez chwilę miała wrażenie jak by istniała tylko ta scena, ona i Karasawa siedzący przy barze. Jakby nic innego nie miało najmniejszego znaczenia. Jego stoicki spokój naprawdę pomagał, nie ważne jakim dupkiem mógł być czy jak mało dla niego znaczyło nagie ciało. Ta ostatnia myśl tym bardziej pozwoliła jej się skupić na tańcu.
Powabne ruchy biodrami, ocieranie się o zimny metal, przycienione nieco światła na scenie dodające klimatu. Zapach jej własnych perfum. Wstydziła się? Oczywiście! Delikatne rumieńce ani na moment nie zeszły z jej buzi. Ale ta swoboda! Nie interesowało jej nic, nie musiała być przesadnie miła dla klientów, nie musiała zabawiać ich rozmową. Dzieliła ich od niej scena. Nawet jakby wyciągnęli dłonie w jej stronę, nie sięgnęliby jej. I to było tym czego jej brakowało od samego początku jak się tu zjawiła. Strefa komfortu, której nikt nie będzie naruszał.
- Gość
Gość
- To było strasznie stresujące Keiko.. - wymamrotała narzucając na siebie satynowy szlafrok, który dostała do ręki. - Nie wiem jak to robicie.. - mruknęła dociskając poły materiału tak jakby cała chciała się zakryć. - Serio? Już nie pamiętam swojego pierwszego razu.. ale nie było wcale tak źle.. - usłyszała słowa pocieszenia i właśnie wtedy wparował Karasawa z pretensjami.
Wzdrygnęła się słysząc jego głos, a bardziej ton jakim operował. Zimny. Już chciała się odezwać, otworzyła nawet usta ale szybko przygryzła dolną wargę. Co go przecież obchodziło że to był pierwszy raz jak robiła coś takiego. Oczywiście że nie byłaby tak dobra jak dziewczyny które tu już długo tańczą.
Odwróciła wzrok od niego gdzieś w bok. - Wolałam patrzeć na kogoś kogo to nie ruszy.. - wymamrotała usprawiedliwiając się przed nim. Głos miała cichy i skruszony. Nikt nie lubi słyszeć jak bardzo jest w czymś kiepski, nawet jeśli robi to po raz pierwszy w życiu. Złapała lewą dłonią prawe przedramię, zaciskając na nim mocniej palce. Czuła się zażenowana przed nim. Jego ojciec był dla niej o wiele milszy. Nie wymagał od niej bóg wie czego, nie musiała nawet tam przychodzić. Robiła to bo było jej głupio że łożył na nie z niczego.
Ostatnie słowa jakie padły z jego ust zabolały. Bardziej niż by sobie tego życzyła. Spuściła głowę przygryzając ponownie dolną wargę aż do krwi, nie zamierzała mu odpowiadać. Nie musiała mu się z niczego tłumaczyć. - To miejsce i tak pęka w szwach od dziwek.. - wymamrotała cichszym tonem wpatrując się w podłogę. Odwróciła się do niego tyłem i poszła sobie w stronę swoich rzeczy wchodząc za parawan i przebierając się w normalne ubranie. Dopiero wtedy wyszła ubrana w dżinsowe spodnie i czarną, satynową koszulę zapinaną na guziki. Po czym ruszyła za bar.
Do baru podszedł właściciel opierając się przedramieniem o ladę.
- Gamou-sama.. jak minęła podróż? - w głosie dało się usłyszeć szczerą radość, gdy podeszła bliżej. - Całkiem dobrze dziecko, mam nadzieje że mój syn był dla ciebie miły.. - powiedział uważnie wpatrując się w białowłosą jakby próbował wyłapać czy jest szczera z nim.
Nie spodziewała się tego pytania. - Umm.. Goro-sama.. jest dobrym szefem.. - skłamała bo przecież nie zamierzała się skarżyć, ale zrobiła to tak nieumiejętnie że mężczyzna lekko się uśmiechnął pod nosem. - Wiesz że nie musisz tu pracować.. obiecałem twojemu ojcu że się wszystkim zajmę.. - powiedział to dość cicho. Na co Saiyuri pokręciła gwałtownie głową na boki. - Nie umiałabym tak.. i tak jesteśmy bardzo wdzięczni za wszystko co pan dla nas robi.. chociaż w taki sposób mogę się jakoś odwdzięczyć.. - dodała z łagodnym uśmiechem i nalała do szklanicy ulubionego trunku mężczyzny podając mu go z zadowoleniem. - Wątpię żeby twój ojciec pochwalał to Saiyuri.. - słysząc to spuściła lekko głowę w dół. - Wiem.. ale wolę to niż darowiznę co miesiąc za nic.. - mruknęła skruszonym głosem. Karasawa skinął głową biorąc szklankę do ręki. - Szanuję twoją decyzję.. pamiętaj że zawsze możesz zmienić zdanie.. - powiedział z miłym uśmiechem idąc w stronę swojego biura.
Wzdrygnęła się słysząc jego głos, a bardziej ton jakim operował. Zimny. Już chciała się odezwać, otworzyła nawet usta ale szybko przygryzła dolną wargę. Co go przecież obchodziło że to był pierwszy raz jak robiła coś takiego. Oczywiście że nie byłaby tak dobra jak dziewczyny które tu już długo tańczą.
Odwróciła wzrok od niego gdzieś w bok. - Wolałam patrzeć na kogoś kogo to nie ruszy.. - wymamrotała usprawiedliwiając się przed nim. Głos miała cichy i skruszony. Nikt nie lubi słyszeć jak bardzo jest w czymś kiepski, nawet jeśli robi to po raz pierwszy w życiu. Złapała lewą dłonią prawe przedramię, zaciskając na nim mocniej palce. Czuła się zażenowana przed nim. Jego ojciec był dla niej o wiele milszy. Nie wymagał od niej bóg wie czego, nie musiała nawet tam przychodzić. Robiła to bo było jej głupio że łożył na nie z niczego.
Ostatnie słowa jakie padły z jego ust zabolały. Bardziej niż by sobie tego życzyła. Spuściła głowę przygryzając ponownie dolną wargę aż do krwi, nie zamierzała mu odpowiadać. Nie musiała mu się z niczego tłumaczyć. - To miejsce i tak pęka w szwach od dziwek.. - wymamrotała cichszym tonem wpatrując się w podłogę. Odwróciła się do niego tyłem i poszła sobie w stronę swoich rzeczy wchodząc za parawan i przebierając się w normalne ubranie. Dopiero wtedy wyszła ubrana w dżinsowe spodnie i czarną, satynową koszulę zapinaną na guziki. Po czym ruszyła za bar.
***4h później***
Do baru podszedł właściciel opierając się przedramieniem o ladę.
- Gamou-sama.. jak minęła podróż? - w głosie dało się usłyszeć szczerą radość, gdy podeszła bliżej. - Całkiem dobrze dziecko, mam nadzieje że mój syn był dla ciebie miły.. - powiedział uważnie wpatrując się w białowłosą jakby próbował wyłapać czy jest szczera z nim.
Nie spodziewała się tego pytania. - Umm.. Goro-sama.. jest dobrym szefem.. - skłamała bo przecież nie zamierzała się skarżyć, ale zrobiła to tak nieumiejętnie że mężczyzna lekko się uśmiechnął pod nosem. - Wiesz że nie musisz tu pracować.. obiecałem twojemu ojcu że się wszystkim zajmę.. - powiedział to dość cicho. Na co Saiyuri pokręciła gwałtownie głową na boki. - Nie umiałabym tak.. i tak jesteśmy bardzo wdzięczni za wszystko co pan dla nas robi.. chociaż w taki sposób mogę się jakoś odwdzięczyć.. - dodała z łagodnym uśmiechem i nalała do szklanicy ulubionego trunku mężczyzny podając mu go z zadowoleniem. - Wątpię żeby twój ojciec pochwalał to Saiyuri.. - słysząc to spuściła lekko głowę w dół. - Wiem.. ale wolę to niż darowiznę co miesiąc za nic.. - mruknęła skruszonym głosem. Karasawa skinął głową biorąc szklankę do ręki. - Szanuję twoją decyzję.. pamiętaj że zawsze możesz zmienić zdanie.. - powiedział z miłym uśmiechem idąc w stronę swojego biura.
- Gość
Similar topics
» Goro Koyasuryo
» Pokój Goro
» I don't know what I want from you anymore (Goro x Nanami)
» Że niby się znamy? (Goro x Saiyuri) | Zakończone
» Pokój Goro
» I don't know what I want from you anymore (Goro x Nanami)
» Że niby się znamy? (Goro x Saiyuri) | Zakończone
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach