Droga do lasu Shimojo
by Lert Czw Lut 11 2021, 01:29

Kto zagra?
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:44

Rezerwacje wyglądów
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:30

But the darker the weather, the better the man
by Oguni Sro Sty 13 2021, 21:14

Aktualnie słucham
by Junko Wto Sty 12 2021, 21:56

Bar
by Gość Wto Sty 12 2021, 19:37

Ogrody
by Lert Wto Sty 12 2021, 18:27

Stare drzewo
by Gość Sob Sty 09 2021, 00:16

Park
by Gość Czw Sty 07 2021, 20:57


lato 2010r

Latem treningi zawsze były wyjątkowo męczące. Pogoda robiła swoje. Z nieba lał się żar, cykady szalały a młody Joji miał zajęcia z walki kataną. Z wiekiem coraz mniej lubił te zajęcia. Od dziecka był traktowany jakoś gorzej i chciał za wszelką cenę udowadniać, że na to nie zasługuje. To pozostawiło swój ślad na jego twarzy. Od tej pamiętnej nocy miał wrażenie, że w domu jest coraz gorzej. Nieraz czuł się jak bezpański pies.
Trenował niemal od samego rana. Wyjątkowo mu nie szło. Z każdym złym krokiem lub ruchem dostawał od ojca, który tego dnia go szkolił, kolejne razy drewnianym mieczem. Dorobił się dzisiaj wielu zadrapań i kilku głębszych ran na całym ciele.
Powoli robiło się już ciemno, kiedy Joji opadł z sił i klęcząc na kolanach przed swoim ojcem prosił go o koniec zajęć. Jeszcze na odchodne głowa rodu rzuciła w chłopaka drewnianym mieczem z poleceniem posprzątania sali. Zaraz po tym jak mężczyzna opuścił dojo Joji przewrócił się na plecy i spojrzał beznamiętnie w sufit.
-Pierdol się - powiedział do siebie pod nosem.
Anonymous

Powrót do góry Go down

W tym samym czasie co Joji obrywał od ojca podczas treningu, Meisa miała wolne. Po prostu. Wytrenowano ją ile trzeba, od czasu do czasu tylko pojawiała się dla sportu, a w dodatku czuła, że już niedługo ojciec pozwoli jej wyjechać na studia. Namawiała go na to od dłuższego czasu mimo, że wiedziała, z czym to się wiąże. Z koniecznością złożenia ofiary. Przez jakiś czas zastanawiała się, czy przeznaczenie do tego celu swojego własnego brata spodobałoby się bóstwom, czy to koniecznie musi być jakiś pół-futrzak. Ostatecznie jednak czekała na decyzję, chociaż w kościach czuła, że to się uda.
Aby jeszcze bardziej podkreślić swoją miłość do nauki związanej z bezpieczeństwem i wojskowością, po domu przechadzała się z książką. A to na kocu na zewnątrz, a to w kuchni, a to w salonie, dosłownie wszędzie ją ze sobą nosiła i co chwilę czytała kolejny fragment. Z resztą, co lepszego miała do roboty?
Wtedy przypomniało jej się o treningu brata, na który postanowiła z ciekawości zajrzeć. Akurat był to moment, kiedy ten prosił o zakończenie na dzisiaj. Pathetic. Kiedy ojciec wychodził, uśmiechnęła się do niego, a gdy opuścił pomieszczenie, podeszła do skatowanego bruneta. Stanęła za jego głową w ten sposób, że widział ją do góry nogami. Meisa zaklaskała powoli.
- I tak długo wytrzymałeś jak na siebie. - przyznała, podnosząc drewniany miecz z podłogi i podrzucając go lekko, ale koniec końców nakierowała go na twarz Jojiego. - Zaproponowałabym ci sparing na dobranoc. Ale jesteś mi potrzebny. Mamy strategie do opracowania, pamiętasz? Sama bym się tym zajęła ale czasem miewasz dobre pomysły.
Upuściła miecz na brzuch chłopaka i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. Meisie nie wystarczyło bycie w rodzinie Myohoji. Ona oczekiwała więcej, ale żeby to osiągnąć potrzebny był plan działania z kimś - mimo wszystko - zaufanym.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Ostanie czego by chciał to to, że Meisa przyjdzie do dojo. Wiedział, że znowu w jej oczach zobaczy pogardę, którą tak cholernie go darzyła. Czym sobie zasłużył na takie traktowanie? Przecież to jego starsza siostra i powinna stawać w jego obronie. Zamiast tego ona również brała udział we wszystkim co działo się w ich domu.
Aż się wzdrygnął ja zobaczył dziewczynę nad sobą. Skrzywił się nieznacznie i odwrócił wzrok.
-Odwal się - mruknął pod nosem -Po prostu się boisz, że przegrasz - wrócił do niej wzrokiem uśmiechając się pod nosem złośliwie. Szanse byłyby dość wyrównane gdyby Joji nie był tak cholernie zmęczony i obolały -Pamiętam - wywrócił oczyma. Meisa i jej strategie... Nie spodziewał się tego, że rzuci w niego mieczem. Nie zdążył się zasłonić. Stęknął cicho kiedy oberwał w brzuch. Podniósł się dopiero po dłuższej chwili. Miał wrażenie, że nogi odmawiają mu posłuszeństwa -A musimy dzisiaj? - miał wrażenie, że dzisiaj raczej nie wpadnie na żaden sensowny pomysł.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Zignorowała docinkę o przegraniu. Dobrze wiedziała, że pokonanie brata nie jest bardzo wymagającą działalnością. Szczególnie teraz, kiedy ten i tak ledwo żyje. Z zadowoleniem przyglądała się Jojiemu, a nawet się cicho zaśmiała kiedy ten stęknął od oberwania mieczem w brzuch.
- Tak, musimy. - odparła, mocno akcentując drugie słowo, po czym kucnęła, aby móc mówić ciszej ale równie wyraźnie - Nie wiemy ile nasz staruszek jeszcze pożyje, a ja nie zamierzam dać się wychujać.
W Meisę wstąpiła pewnego rodzaju fobia, że wszyscy wokół chcą im odebrać majątek tak szybko jak tylko ich ojcu zamkną się oczy. Na to zwalała głównie potrzebę utworzenia planu awaryjnego. A taka strategia mogłaby jej ostatecznie pozwolić również na podniesienie prestiżu rodziny i samej siebie. Dziewczyna była jednak świadoma, że jest to proces żmudny i złożony, wymagający czasu i obmyślenia wszystkich możliwości.
Brunetka rozejrzała się po pomieszczeniu i westchnęła głośno.
- Idź do biblioteki. Spotkamy się tam. - mruknęła, po czym podniosła się i zaczęła ogarniać dojo.
Zależało jej na czasie, dlatego nie chciała zostawić tego w rękach "kaleki".
Anonymous

Powrót do góry Go down

-Skąd u Ciebie wzięła się ta niecierpliwość? - zapytał unosząc brew. Meisa jakoś dziwnie ostatnio chciała ciągle omawiać jakieś plany. Nie miał pojęcia o co jej chodzi i skąd u niej nagle takie zacięcie do planowania ale raczej nie miał wyjścia i musiał jej pomagać czy tego chciał czy nie -Myślę, że długo jeszcze poczekam na jego śmierć - oj tak, Joji zapisze sobie ten dzień w kalendarzu złotymi literami. Nie dlatego, żeby obchodzić żałobę, a dlatego, że to będzie chyba najszczęśliwszy dzień w jego nędznym życiu.
-Okej - westchnął tylko. Zerknął na nią kątem oka, kiedy zajęła się sprzątaniem. Zatkało go trochę ale nie będzie przecież narzekał. Czyli musiało nieźle jej zależeć skoro schowała dumę do kieszeni i go wyręczyła. W między czasie poszedł do łaźni, żeby szybko się ogarnąć. Nie było to ani trochę przyjemne ponieważ każda rana w kontakcie z wodą boleśnie pulsowała. Przebrał się w czarne dresy i tshirt w tym samym kolorze. Udało mu się dotrzeć do biblioteki przed Meisą co sprawiło, że Joji odetchnął z ulgą. Usiadł przy jednym ze stołów i zaczesał mokre włosy do tyłu, żeby nie wchodziły mu do oczy. Dawno ich nie przycinał toteż sięgały mu do ramion. Chociaż o to ojciec się nie czepiał bo sam nosił długie włosy.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Meisa pojawiła się w pomieszczeniu parę minut po Jojim. Miała ze sobą dość dziwny zestaw itemów - otwartą już butelkę wina (ale bez kieliszków), małą apteczkę i kilka kartek. Usiadła obok brata i pociągnęła duży łyk z butelki - nie sądziła, że towarzysza to zaskoczy biorąc pod uwagę, że już od jakiegoś czasu coraz częściej piła. Wina bycia stróżem? Perhaps.
- Wiesz, skąd ta niecierpliwość? - zaczęła pytaniem retorycznym i odczekała chwilę, by dać chłopakowi dojść do głosu - Odnoszę wrażenie, że coś nam grozi.
Meisa była pewnego rodzaju miłośniczką teorii spiskowych. Ciężko stwierdzić, skąd to się u niej wzięło ale w sumie jakoś od swoich 16-tych urodzin ciągle coś jej zaprzątało umysł. We wszystkich zaczynała widzieć wrogów, szczególnie w innych jednostkach powiązanych z władzą - policji i pozostałych rodach. Paranoja albo dmuchanie na zimne. Ewentualnie alkohol. Plus podejście, że to ona chce wszystkich zrobić w chuja, jednocześnie nie dając nikomu zrobić w chuja siebie.
Brunetka znowu pociągnęła z butelki i odstawiła ją na stół. Nie proponowała otwarcie bratu, by się poczęstował. Może to był test?
- Kto twoim zdaniem będzie próbował nam się pierwszy dobrać do skóry, co? Policja, czy inny ród? - spytała w końcu, podejrzliwie przechylając głowę i wbijając wzrok w chłopaka.
Jej zdeterminowane spojrzenie w tym momencie mówiło wiele, być może nawet, że jest gotowa popełnić zbrodnię aby uspokoić swoje wewnętrzne demony. Chwilowo jednak sięgnęła po apteczkę i wyjęła z niej bandaże, którymi zaczęła opatrywać brata. Wiedziała, że jej to mimo wszystko szybciej pójdzie niż jemu, a wolała, żeby się skupił na myśleniu nad koniecznymi działaniami.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Anonymous

Powrót do góry Go down

Anonymous

Powrót do góry Go down

Anonymous

Powrót do góry Go down

Anonymous

Powrót do góry Go down


Anonymous

Powrót do góry Go down

Anonymous

Powrót do góry Go down

Anonymous

Powrót do góry Go down

Anonymous

Powrót do góry Go down

Anonymous

Powrót do góry Go down

Anonymous

Powrót do góry Go down


Anonymous

Powrót do góry Go down

Anonymous

Powrót do góry Go down

Anonymous

Powrót do góry Go down

Anonymous

Powrót do góry Go down

Anonymous

Powrót do góry Go down

Anonymous

Powrót do góry Go down

Anonymous

Powrót do góry Go down

Anonymous

Powrót do góry Go down

Anonymous

Powrót do góry Go down

Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach