Droga do lasu Shimojo
by Lert Czw Lut 11 2021, 01:29

Kto zagra?
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:44

Rezerwacje wyglądów
by Wolf Sro Sty 13 2021, 21:30

But the darker the weather, the better the man
by Oguni Sro Sty 13 2021, 21:14

Aktualnie słucham
by Junko Wto Sty 12 2021, 21:56

Bar
by Gość Wto Sty 12 2021, 19:37

Ogrody
by Lert Wto Sty 12 2021, 18:27

Stare drzewo
by Gość Sob Sty 09 2021, 00:16

Park
by Gość Czw Sty 07 2021, 20:57



The instructions are there to be followed..

Dzień jak co dzień, nie różnił się niczym od pozostałych. Dzień zaczęła tuż przed południem. Zdążyła się oporządzić i coś zjeść. Po czym ubrała się w swoją ulubioną białą yukatę przyozdobioną we wzory japońskiej wiśni. Przed ramię przewiesiła torbę na ramię i ruszyła w las zbierać nowe zioła. Niektóre zapasy jej się zdążyły pokończyć, trzeba było narwać nowych chwastów.
Lubiła spacery po lesie za dnia, ćwierkanie ptactwa, szum wysokiej trawy i konarów drzew gdy mocniej powiało. Wiedzy na temat roślin uczyła jej babka. Dostała od niej kilka zwoje i dzienniki na temat najróżniejszych maści, wywarów i leków które można było zrobić samemu w zaciszu domowym. Nie prowadziła sklepu, bo i tak nikt by do niej nie przyszedł. Ale oferowała potrzebującym pomoc jak miała okazję. Lubiła pomagać innym.
Siedziała na klęczkach pod większym drzewem i zbierała jakieś drobne owoce krzewu coś nucąc pod nosem.

Anonymous

Powrót do góry Go down

Chōnai-kai
  Migrena, męcząca go od wielu tygodni nie pozwalała mu normalnie funkcjonować. Doskonale wiedział, że powinien się zaopatrzyć wcześniej w lekarstwa, ale żadne nie były na tyle efektywne, by mógł ze spokojem wykonywać swoje obowiązki. Takowe problemy miał już za dzieciaka, często lądując w łóżku na całe dnie, bo nie był w stanie ruszyć nogą.
  Tym razem miał jednak szczątkowe informacje o tym, że na obrzeżach Oguni można było spotkać kobietę, którą to nazywali Zielarką. Nie bardzo wiedział, czy wierzyć ów plotkom, jako policjant musiał wydzielać prawdę od kłamstwa, ale nie wyczuwał w tym żadnego przekrętu, a migrena uderzyła w niego tego dnia z niesamowitą siłą.
  Zaraz po pracy, zamiast od razu skierować się w stronę hotelu, by zakopać się w kołdrze postanowił skorzystać ze szczęścia i odnaleźć tę Zielarkę. Ze wciśniętymi dłońmi do kieszeni spodni szedł przez las w oddali dostrzegając kobiecą sylwetkę. Little did he know, miał zaraz szansę na rozmowę z przedstawicielem rodu Yama. Zatrzymał się w pewnej odległości przyglądając się kobiecie, która była zajęta zbieraniem surowców.
  - Ykhym... - odchrząknął dość głośno by zwrócić na siebie jej uwagę. Jego twarz zdradzała tylko jedno, zmęczenie.
  - Przepraszam, że przerywam, ale chciałem spytać, czy to Ciebie nazywają "Zielarką"? - wyprostował swoją posturę wyciągając ręce z kieszeni, by poprawić zagubione na czole kosmyki włosów.
Hideo

Powrót do góry Go down

Pochłonięta w swoich czynnościach nie zauważyła z oddali mężczyzny. Dopiero gdy odchrząknął w jej stronę, zerknęła przez ramię na niego. Karmazynowe ślepia zmierzyły zatrzymały się na jego twarzy. Zaskoczył ją uprzejmością, ale mógł nie wiedzieć kim był z oddali.
- "Zielarką?" - powtórzyła unosząc jedną brew. Wiedziała że odnoszono się tak do jej babci jak jeszcze aktywnie zajmowała się zielarstwem zanim nie nauczyła wszystkiego co wiedziała swojej wnuczki. - Może chodzić o mnie.. ale jesteś pewien że chcesz mojej pomocy? Bo to nie tak że ci jej nie udzielę.. ale nie wiem czy zdajesz sobie sprawę z tego w jakiej jesteś teraz sytuacji. - mówiła ze spokojem w głosie. Powoli się podnosząc z klęczek dostrzegła kątem oka odznakę przy pasku. Otrzepała swoje kimono z liści i trawy. - I pozwoli pan że zapytam.. służbowo czy prywatnie..? - dodała po chwili zastanawiając się czy typ czasem nie chce jej za coś aresztować. "Wątpię żeby chciał mnie na komendę zaciągnąć.. nie będzie sobie robił niepotrzebnych problemów wśród innych. I nic nie zrobiłam nikomu przecież!" mamrotała w myślach czekając powód jego wizyty.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Chōnai-kai
  Lustrował ją spojrzeniem kobaltowych ślepi, próbując doszukać się w jej osobie czegoś, co by ją dopasowało do wskazanego przez kilku informatorów wyglądu. Widok czerwonych tęczówek potwierdził jedynie przypuszczenia, że dziewczyna mogła być z rodu, o którym lepiej publicznie nie wspominać. A nawet lepiej unikać jakichkolwiek kontaktów. Czy był osobą, która słuchała się wszystkich przestróg? Jeśli tak, to właśnie sam sobie przeczył.
  Skinął głową na jej pytanie mimowolnie strzelając palcem wskazującym prawej ręki. Tik, którego wyzbyć się ze swojego życia nie mógł, a jednak potrafił go uspokoić. Spokojny wyraz twarzy komendanta na słowa kobiety mógł wprowadzić w konsternację. Pokręcił głową i podnosząc lekko rękę, by jej przerwać przymknął na moment oczy.
  - Zatrzymam Cię tutaj. Doskonale sobie zdaję sprawę. Nie jestem jednakże przesądnym mieszczuchem, który bierze wszystkie rzucone mu przestrogi na poważnie. Gdyby tak było, już by mnie tu nie było - wyjaśnił, otwierając na powrót ślepia. Ciche westchnienie wydobyło się z klatki piersiowej mężczyzny. Nie spodziewał się, że tak szybko dopatrzy jego odznaki. Prawie od razu pociągnął za płaszcz, zakrywając ją materiałem.
  - Prywatnie. Więc spokojnie, nie jestem tu by wszczynać problemy, ot... przychodzę z zapytaniem - poczuł lekkie zażenowanie, które tliło się w jego żołądku. Normalnie by poszedł do apteki, pewnie nachylił się do okienka, wyszeptał czego mu trzeba i wymknął się tak szybko, że unosiłby się za nim tylko kurz. Odchrząknął jednak cicho nie zdradzając żadnych emocji wpatrując się w kobietę.
  - Miewam potworne bóle głowy, czasem przez kilka dni. Nie wspominając o nudnościach - wyjaśnił, nie chcąc zadawać wprost pytania o ziółka na migrenę. Miał nadzieję, że go białowłosa zrozumie i nie zacznie ciągnąć niepotrzebnie za jęzor.
Hideo

Powrót do góry Go down

Zrobiła pół kroku w tył gdy się na nią tak patrzył, prawie się wzdrygnęła. Choć na jego twarzy było widać zmęczenie, nie wiadomo tylko czy całym dniem w pracy czy może szukaniem owej "zielarki" po lesie. Większość ludzi wolała tradycyjne metody: wizyta u lekarza a potem w aptece. Mało kto szukał kogoś z jej specjalizacją. A jednak oto stał przed nią pan policjant. Splotła dłonie pod piersiami wpatrując się w niego z ciekawością gdy podniósł dłoń i zaczął jej tłumaczyć swoje podejście do całej tej sytuacji społeczno-politycznej Oguni. Uśmiechnęła się do niego serdecznie po wysłuchaniu tego wszystkiego. "Więc jednak turysta, ale chyba nie jakiś Świeżak co dopiero przypełzł do tego małego, zamkniętego przed resztą świata zadupia." przemknęło jej przez myśl jedynie. - Miło mi to słyszeć.. - skomentowała ciepłym tonem.
Widząc jak nagle zasłonił połą płaszcza swoją odznakę, jedynie przechyliła lekko głowę z czystej ciekawości. - Mhm.. więc słucham o co chciałbyś spytać.. - pozwoliła mu kontynuować ani na moment nie spuszczając wzroku z czarnowłosego. Przyłożyła palce do ust i zrobiła krok w jego stronę. Sięgnęła powoli dłonią do jego twarzy i przyłożyła ostrożnie opuszki palców do skroni z jednej strony. - Tutaj? Czy ból promieniuje.. jaki to jest rodzaj bólu.. no i od jak dawna go masz.. czy odkąd jesteś tu w Oguni czy jeszcze przed pojawieniem się w tym miejscu.. - zadała na spokojnie pytania, mówiąc już nieco ciszej. Zrobiła krok w tył jak tylko dostała odpowiedź na pierwsze pytania. Nie widziała powodu dla jakiego miałaby mu nie pomóc z tym problemem, tylko najpierw musiała mieć trochę więcej wiadomości..
Anonymous

Powrót do góry Go down

Chōnai-kai
  Oczywiście, że nie należał do tych parchatych mieszczuchów, którzy jak ćmy do światła lgnęły do każdego kłamstwa i zachcianki rodów. Widząc jak wielu takich właśnie niemyślących potakuje na słowa osób, które tak naprawdę trzymają ich wszystkich w zamknięciu miał ochotę samemu się stawić przed tymi "głowami", które to niby decydowały tu o wszystkim. Niby, bo znając stare Oguńskie powiedzenie "Kto chujem wojuje, ten władze sprawuje", można się domyślać kto podejmował tak naprawdę decyzje.
  Widząc pozytywną reakcje na jego słowa przypisał sobie mentalnego plusika na swojej wyimaginowanej liście. Co się na niej znajdowało? Otóż im więcej ludzi wie, że komendant nie gryzie, ot wykonuje swoje obowiązki i też jest człowiekiem, tym lepiej. Dlatego nie rzucał od razu groźnych spojrzeń, wręcz zachowywał się naturalnie, nie zdradzając zbyt wielu emocji, które mogły się nich skrywać. Poważny człowiek, którego język rozwijał się tylko w dwóch sytuacjach.
  Otworzył szerzej oczy gdy ta się do niego przysunęła i zaczęła dotykać jego twarzy. Wzdrygnął się momentalnie łapiąc ją nagle, choć delikatnie za rękę i odsuwając ją od siebie.
  - Sądzę, że bez dotykania mnie będziesz w stanie rozwikłać tę zagadkę. Otóż, tak boli mnie przy skroni. Jak nie na całym czole. Ból jest przeszywający, pulsujący. Bywają dni, że nie jestem w stanie podnieść głowy z poduszki, a jak już jestem w pracy i mnie dopadnie, to nawet nie wracam do hotelu spać - odpowiedział prędko oddychając głęboko.
  - Mam ten problem już od dłuższego czasu, przybycie do Oguni nie było powodem pojawienia się bólu głowy - dodał po chwili zakładając ręce za plecy i splątując palce obu rąk ze sobą. Zrobił kilka kroków stronę kobiety przechodząc obok niej i zatrzymując się ze dwa metry dalej wpatrując się w głąb lasu.
  - Myślisz, że znajdziesz coś na moją dolegliwość, Zielarko? - wolał nie rzucać jej nazwiskiem ot tak, nawet w lesie. Nigdy nie wiadomo co czai się za krzakiem, lub drzewem, a w ten sposób mógł mieć pewność, że tajemnica tego spotkania pozostanie między nami. Jakby ktoś zechciał go śledzić, to by pewnie dotarł nie do tej "zielarki" co trzeba.
Hideo

Powrót do góry Go down

Drgnęła zaskoczona gdy nagle złapał ją za rękę i odsunął jej palce od skroni. Zmrużyła lekko ślepia nadal wpatrując się w jego oczy. - Wybacz mi proszę, to był odruch.. - powiedziała dość grzecznie wyswobadzając dłoń z lekkiego uścisku. Splotła dłonie pod piersiami wpatrując się w niego gdy powoli odpowiadał na jej pytania. Lekkimi skinieniami głowy dawała znać ze przyjmowała informacje małymi dawkami.
Przechyliła lekko głowę w bok wpatrując się w stojącego w większym dystansie od niej mężczyznę. Skinęła głową z uśmiechem. - Chodź ze mną.. - poleciła stanowczym głosem i zabrała z ziemi szmacianą torbę w której miała pozbierane zioła. - Tędy.. - powiedziała skręcając w bok, szła powoli swoim tempem. - Nie noszę wszystkiego przy sobie, musimy podejść do mnie.. tam mam wszystko. To nie daleko stąd.. - wyjaśniła ze spokojem w głosie i prowadziła biednego komendanta przez krzaki i zarośla. Prowadziła go w ciszy, skoro miał tak intensywne bóle głowy to nie miała zamiaru mu sprawiać większego bólu poprzez niepotrzebne utrzymanie konwersacji. Nie miała raczej z nim o czym mówić.
Nie podobało jej się że zwracał się do niej per "zielarka" już wolałaby żeby mówił do niej po nazwisku ale nie ważne jak progresywny był, nie różnił się niczym od pozostałych strachliwych mieszkańców. Reputacja najważniejsza, mogła to zrozumieć.
Z oddali mógł dostrzec spory budynek. Przed wejściem na schodach siedziała ubrana w karmazynowe kimono młoda dziewczyna o czarnych włosach i czerwonych oczach. - Saiyuri? Kto to jest? - zawołała trzymając jakąś księgę na kolanach. - To nikt Mae.. nie przejmuj się tym.. - odpowiedziała posyłając jej łagodny uśmiech i skinieniem dłoni zaprosiła go do bocznego wejścia. Gdy drzwi się otworzyły zapach ziół uderzył w nozdrza obojga. Nie dało się zidentyfikować pojedynczych ziół, wszystko się ze sobą mieszało. Pod sufitem na belkach wisiały suszone rośliny. Saiyuri podeszła do kredensu i wyjęła z niego gruby, skórzany dziennik. Położyła go na stoliku i zaczęła wertować kartki z przyjemnym szelestem dla ucha.
O dziwo cała ta mieszanka zapachowa nie przytłaczała zmysłu powonienia aż tak bardzo. - Mam.. daj mi chwilę. Możesz usiąść na krześle.. - powiedziała wyjmując moździerz i małe pudełeczko. Po czym obróciła się na palcach i sięgnęła do szafki wyjmując jakieś słoiczki z zasuszonymi ziarenkami. Przeszła parę kroków w bok i wyciągnęła dłoń po kilka wiszących ziół. Wszystko przyniosła do blatu. Wrzuciła kilka ziarenek do moździerza i zaczęła je ucierać, dorzuciła parę listków jednej rośliny, płatki ususzonych kwiatów. Wszystko razem solidnie ucierała razem. Zerknęła do dziennika śledząc palcem krok po kroku przepis. Wróciła do kredensu i wzięła jeszcze dwa słoiczki innych ziół. Je też dodała do mieszanki. Kiedy skończyła przesypała proszek do pojemniczka. Na kartce napisała coś i włożyła ją złożoną do pojemniczka. Po czym podeszła do mężczyzny i podała mu pojemniczek. - Ćwierć łyżeczki do herbaty wymieszaj z przegotowaną woda i prześpij się. Pod żadnym pozorem nie mieszaj z alkoholem. Dałam ci mój numer telefonu w razie potrzeby.. - wyjaśniła ze spokojem.
Anonymous

Powrót do góry Go down

Chōnai-kai
  - Nie gniewam się - odpowiedział prawie od razu łagodnie. Nawet jeśli jego twarz nie pokazywała żadnej krzywizny, która mogłaby wskazywać na uśmiech, jego słowa były wystarczające. Zawsze był wielce zdystansowany wobec osób, które ledwo co poznał. W przypadku porucznika mógł sobie pozwolić, by samemu go czasem poklepać po ramieniu, nawet jeśli dostałby groźbą prosto w pysk. A takowe zdarzały się niezmiernie często. W drugą stronę jednakże działało to troszkę inaczej, nie chciał, by go ktoś właśnie dotykał bez powodu. Kobieta mogła bez problemu dotrzeć do sedna sprawy, bez macania go po twarzy. Puścił to jednak w niepamięć, bo jak wiadomo, pierwsze koty za płoty.
  W milczeniu podążył za nią uważnie obserwując, gdzie go wyprowadzała. Nie zapuszczał się w rejony żadnej ze świątyń, nie wysyłał też tam patroli, bo doskonale sobie zdawał sprawę z tego, że mieli swoich własnych ludzi, którzy pilnowali terenów leśnych.
  - W porządku, prowadź zatem - powiedział krótko zapewniając, że nie ma nic przeciwko małemu spacerkowi. Przecież nie mógł żądać od niej pomocy, kiedy nie była zaopatrzona w potrzebne rzeczy. Nie miała ze sobą żadnego plecaka, więc domyślał się, że trzeba będzie albo przyjść kiedy indziej, albo za nią podążyć. Wybranie drugiej opcji, nawet zaproponowanej przez czerwonooką było zdecydowanie bardziej na rękę komendantowi policji.
  Przezorny zawsze ubezpieczony, jak to mawiają. Nawet jeśli nie wierzył w te wszystkie zabobony, które były mu wpajane do głowy odkąd pomieszkiwał w Oguni doskonale wiedział, że znajdą się i tacy, którzy z chęcią upewnią się, że nikt aby nie łamie praw narzuconych przez rody. Dlatego też liczył na krótki pobyt w rejonach rodziny Yama.
  Przechodząc zaraz za białowłosą ukłonił się lekko w stronę czarnowłosej kobiety, która siedziała z książką. Domyślał się, że była to głowa rodu, ale nie pisnął ani słowem. Wszedł do środka zaraz za Saiyuri rozglądając się dookoła, gdy do jego nozdrzy dotarły przeróżne zapachy ziół. Zmarszczył momentalnie nos mając wrażenie, że zaraz będzie od tego wszystkiego kichać, ale powstrzymał się kierując kobaltowe ślepia w stronę kobiety.
  - Oczywiście. Nie spiesz się, jeśli potrzebujesz więcej czasu, to się tym nie przejmuj. Jestem już po służbie - usiadł na krześle opierając się lekko łokciem o blat stołu. W czasie gdy białowłosa przygotowywała mu ziółka, on rozglądał się po pomieszczeniu, badawczym spojrzeniem analizując każdy szczegół. Nie pasowało mu to do przesądów mieszczuchów. Wygląd od środka nie przypominał nawet miejsca, w którym mogliby przyzywać demony, czy inne wsiowe zabobony.
  Ujął pojemniczek w dłoń zaglądając do środka. Dziwny sposób podawania numeru telefonu.
  - Dziękuję, właściwie jak masz na imię ...? - ściągnął brwi wpatrując się w kobietę o czerwonych oczach. No właśnie, sam się nie przedstawił, a wziął od niej zioła. Westchnął cicho wstając z miejsca i chowając wręczoną mieszankę do kieszeni płaszcza - W razie jakichkolwiek kłopotów - rozejrzał się po stoliku, na którym wcześniej pisała mu swój numer telefonu i złapał za kawałek kartki oraz długopis. Spisał swój numer telefonu dopisując pod spodem "Komendant policji Oguńskiej Hideo Ryozo", odłożył długopis i podał skrawek papieru dziewczynie - Dzwoń pod mój numer. Nikt nie będzie sprawdzać od kogo komendant odbiera telefony, więc jakbyś miała jakieś problemy, lub oczekiwała pomocy mogę wszystko załatwić poza ciekawskimi ślepiami mieszczuchów i rodów. W granicach rozsądku - przedstawił sprawę, poklepał się lekko klatce piersiowej dwa razy ciągnąc od razu za płaszcz, by zapiąć go na przedzie.
  - Nie będą zajmował Ci już więcej czasu - oznajmił kierując się do wyjścia.
Hideo

Powrót do góry Go down

Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach